Witam. Jestem w związku od ponad 5 lat, mieszkamy razem prawie tyle samo czasu (zamieszkaliśmy razem po 2 miesiącach znajomości) ja mam 26 lat, on 27. Wiele nas łączy ale też sporo dzieli, jak w każdym związku. Jednak mam problem i zwracam się do Was bo już sama nie wiem co robić. Mianowicie mój partner mówiąc najprościej w ogóle się mną nie interesuje. Ogólnie jest on typem samotnika i domatora, cały swój wolny czas spędza na graniu na komputerze, a pojęcie romantyzmu jest mu obce, poza tym odkąd go znam ma problem z alkoholem (wówczas pił minimum 4 piwa dziennie). Przez pierwsze dwa lata zwracał na mnie uwagę, spędzaliśmy dużo razem czasu, było widać, że mu zależy. Po dwóch latach jednak zmienił pracę i czar prysł. Kolejne lata mijały, on rozpił się bardziej (po dwóch latach pił już minimum 8 piw dziennie), zaczęłam mu w związku z tym robić awantury, to spowodowało oddalenie od siebie, coraz mniej seksu, mniej spędzania razem czasu, z braku zainteresowania z jego strony też robiłam awantury i koło się zamykało. Po kolejnych dwóch latach, zaczął pracować na zmiany i poznał w pracy pewną dziewczynę. Od tamtego czasu prawie codziennie z nią rozmawia (telefonicznie lub przez smsy, doszło nawet do 80 smsów dziennie) również w czasie wolnym od pracy. Zrobiłam się w związku z tym zbyt zazdrosna. Mówiłam partnerowi wielokrotnie, że mi ten kontakt przeszkadza, prosiłam o maksymalne ograniczenie, jednak bezskutecznie. Przez to poszłam całkowicie w odstawkę, seksu nie było prawie wcale (raz na 2 miesiące), dla niego było już tylko piwo, komputer i koleżanka. Trzy miesiące temu, moja cierpliwość się skończyła, więc postawiłam mu ultimatum albo się ogarnie, czyli zmniejszy ilość piw, ograniczy maksymalnie kontakt z koleżanką i zacznie się mną interesować albo koniec związku. Ograniczył kontakt z koleżanką, ale nadal jest on prawie codzienny (nadal się o nią kłócimy), piwo ograniczył do ok. 6 piw dziennie, a co do mnie to nadal ma mnie gdzieś, a nawet gorzej. Od tamtej pory, prawie w ogóle normalnie nie rozmawiamy, tylko się kłócimy, a nasz kontakt fizyczny to jedynie cmok na dobranoc, brak jakiejkolwiek czułości. Wiem, może niepotrzebnie się czepiam o koleżankę, ale jak widzę, że jak z nią rozmawia telefonicznie jest cały w skowronkach, a jak piszą smsy to co chwile sprawdza telefon czy odpisała, a mnie lekceważy, to się we mnie gotuje. Kocham go nadal mimo, że mnie rani, ale po prostu już nie mam na niego siły. Proszę o opinie, rady, powiedzcie proszę co o tym sądzicie. Może to ze mną jest coś nie tak? Jest sens jeszcze walczyć o ten związek?
4, 6, 8 piw dziennie... co za różnica? I tak jest alkoholikiem.
80 smsów, nieco mniej smsów, rozmowa telefoniczna... co za różnica? I tak woli rozmowy z inną kobietą, niż z Tobą. I tak woli więź emocjonalną z inną kobietą niż z Tobą.
Ty jesteś zazdrosna? O niego? Naprawdę? Ja raczej ofiarowałabym tej „koleżance” jeszcze czekoladki i dobre wino za wzięcie tego ósmego cudu świata. Niech go bierze z jego marazmem, alkoholizmem, „domatorstwem” które powszechnie znane jest pod nazwą „lenistwo”, chłodem emocjonalnym i egoizmem. Niech to wsio bierze, a czekoladki i wino ma jak w banku.
Wypisz sobie na kartce cechy mężczyzny, z którym chciałabyś być; cechy związku, który chciałabyś tworzyć, a następnie znajdź takiego mężczyznę i stwórz taki związek. Trudno mi uwierzyć, że mężczyzna z którym obecnie jesteś mógłby być obiektem pragnienia kogokolwiek. A jednak dwie się trafiły... Jak niewiele potrzeba, żeby kobieta kochała za siebie i za mężczyznę... wystarczy obecność mężczyzny, choćby duchem nieobecnego, choćby alkoholika, choćby obojętnego na wszystko. Byleby był... Nic więcej nie potrzeba. Zawiesiłaś poprzeczkę na poziomie gruntu...
3 2016-10-26 08:31:19 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2016-10-26 08:32:34)
Jestes niekonsekwentna. Powiedzialas mu, ze koniec, jesli on ograniczy to i tamto. On sobie pozwala dalej, a ty z nim zostalas.
Nie szanujesz sie, wiec on nie bedzie cie tez szanowac.
Czemu z nim jestes? Co to ma byc za uklad? Macie jakies zobowiazania? Masz gdzie isc?
JA NIGDY TAKICH KOBIET NIE ZROZUMIEM.
Masz syf na wlasne zyczenie.
Nie marudz tutaj, bo to jak widac jest twoj wybor. Tak chcesz=tak masz.
Takiego dziada to ja bym wyeksmitowala po 2 miesiacach. Brzydze sie takimi facetami.
Dlaczego sama siebie nie szanujesz?
Chcesz zycia ze zdradzaczem i alkoholikiem ?
UCIEKAJ byle dalej od niego.
A on niech sobie pije i 10 piw dziennie i wysyla 100 esemesow.
Klio ma racje.
A koleżanka ma męża?
Witam. Jestem w związku od ponad 5 lat, ....ja mam 26 lat, on 27. ....mój partner mówiąc najprościej w ogóle się mną nie interesuje. Ogólnie jest on typem samotnika i domatora, cały swój wolny czas spędza na graniu na komputerze, a pojęcie romantyzmu jest mu obce, poza tym odkąd go znam ma problem z alkoholem
A to jest jego obowiązek się Tobą interesować? Nie może sobie grać na komputerze i pić piwa, bo Ty jesteś wtedy nieszczęśliwa? Poświęciłaś temu 5 lat życia, bo nikogo innego byś nie znalazła? A może miałaś nadzieję, że on się dla Ciebie zmieni, ale się nie zmienił? Widzisz ile błędów życiowych zrobiłaś?
.. zaczęłam mu w związku z tym robić awantury, to spowodowało oddalenie od siebie, coraz mniej seksu, mniej spędzania razem czasu, z braku zainteresowania z jego strony też robiłam awantury i koło się zamykało.
No i co teraz byś chciała? Więcej awantur, aby zwracał na Ciebie uwagę?
Po kolejnych dwóch latach, zaczął pracować na zmiany i poznał w pracy pewną dziewczynę. Od tamtego czasu prawie codziennie z nią rozmawia (telefonicznie lub przez smsy, doszło nawet do 80 smsów dziennie) również w czasie wolnym od pracy.
Zauroczył się w niej. NIe robi mu awantur, pozwala grać, nie wymaga, aby się nią zajmował -- zajmuje się nią, bo chce. A Tyyy? Sama widzisz -- jesteś tylko przeszkodą. On teraz czeka aż przejrzysz na oczy i zerwiesz z nim, bo on tego nie zrobi, bo będziesz lamentować.
Twój ruch... ale czy Cię na to stać? Może jeszcze kilka lat musi upłynąć, abyś się przekonała? W wieku 30 lat zaczniesz szukać męża?
Trzy miesiące temu, moja cierpliwość się skończyła, więc postawiłam mu ultimatum albo się ogarnie, czyli zmniejszy ilość piw, ograniczy maksymalnie kontakt z koleżanką i zacznie się mną interesować albo koniec związku. Ograniczył kontakt z koleżanką, ...
Ograniczył? Ale heca... ciekawe dlaczego... chyba że chodzi o seks, bo chciałby bzyknąć Ciebie raz na miesiąc.
ale nadal jest on prawie codzienny (nadal się o nią kłócimy), piwo ograniczył do ok. 6 piw dziennie,
O kurczę... mniej smsów do laseczki i dwa piwa mniej -- co za to otrzymuje? Seks? Bezpieczeńśtwo? A może obiady gotujesz? Sprzątasz? Matkujesz?
... a co do mnie to nadal ma mnie gdzieś, a nawet gorzej.
No to postaw jeszcze warunek, że w każdą środę musi kupić kwiaty... czyli max 6 piw dziennie, mas 100 sms-ów do innej kobiety i w środę kwiaty. Wtedy bedzie obiad, sprzątanie, seks raz w miesiącu.
Od tamtej pory, prawie w ogóle normalnie nie rozmawiamy, tylko się kłócimy, a nasz kontakt fizyczny to jedynie cmok na dobranoc, brak jakiejkolwiek czułości.
No bo tak ciągle i ciągle coś od niego wymagasz... to jest rozgoryczony, że musi się ograniczać, a Ty zamiast poprzestać na jakiejś umowie to chcesz więcej i więcej...
Wiem, może niepotrzebnie się czepiam o koleżankę, ale jak widzę, że jak z nią rozmawia telefonicznie jest cały w skowronkach, a jak piszą smsy to co chwile sprawdza telefon czy odpisała, a mnie lekceważy, to się we mnie gotuje. Kocham go nadal mimo, że mnie rani, ale po prostu już nie mam na niego siły. Proszę o opinie, rady, powiedzcie proszę co o tym sądzicie. Może to ze mną jest coś nie tak? Jest sens jeszcze walczyć o ten związek?
Wybacz sarkazmy powyżej... chciałem Ci pokazać twoje błędy. Jedno wyjście to jest tak jak wyżej Ci pokazałem. Postawa małej dziewczynki, która chce uwagi od wielkiego misia z piwem i krzyczy stojąc obok jego nogi. Jak wygląda taka droga wiesz z codziennego życia.
Jest też postawa prawdziwej kobiety. NIE wymagasz, NIE ograniczasz, liczysz na to, że partner będzie jak dorosły, prawdziwy mężczyzna, będzie dbał o związek. Mimo, że kochasz, to się dystansujesz. Zaczynasz zajmować swoimi sprawami. Zamiast robić awantury to idziesz swoją drogą. Przeczytaj "dlaczego mężczyźni kochają zołzy" -- mam w PDFie. I to jest jedyna właściwa droga wg mnie. Doprowadzi do rozpadu tego związku. Czasami tak jest, że kochamy, ale nie możemy żyć z tymi których kochamy... czasem ktoś umiera, czasem ktoś jest złym człowiekiem i nie nadaje się do wspólnego życia. Tak go wychowała mama... może Ty swoje dzieci wychowasz lepiej.
7 2016-10-26 11:42:47 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-10-26 11:47:05)
Ogólnie jest on typem samotnika i domatora, cały swój wolny czas spędza na graniu na komputerze, a pojęcie romantyzmu jest mu obce, poza tym odkąd go znam ma problem z alkoholem
leniwce, też tak mają że jak już na jedno "drzewo" wejdzie taki osobnik, to ciężko mu zejść
Tak go wychowała mama... może Ty swoje dzieci wychowasz lepiej.
mogla też nie uczestniczyć w tym procesie , tu chyba drzemie ta różnica między "wychowaniem" a "chowaniem"
zdecydowanie jest to życiowy przykład, jak nie robić, czego się wystrzegać, omijać, czego własnych dzieci nie "uczyć", oduczać ewentualnie
Ło kurde.
Walczyć o związek powiadasz Autorko ?
O jaki związek, że się tak retorycznie zapytam ??