Witam Was wszystkich!
Mój problem to związek na odległość, spotkania na niektóre weekendy, dzieląca odległość prawie 300km..i tak już ponad rok. Plany na wspólną przyszłość są ale zupelnie nieokreslone, newiadomo gdzie kiedy i jak. Jestem takim typem osobowosci, że kompletnie nie radze sobie z takim związkiem..Czy gdyby on naprawde kochal to przeprowadzilby się blizej? Boję się, że to bęzie tak trwalo i trwalo az zdam sobie sprawę ze to dla niego tylko zabawa i utknę w martwym punckie
Czy gdyby on naprawde kochal to przeprowadzilby się blizej?
Nikt z forum Ci tego nie powie, bo będą to jedynie domysły. Jeden tak, inny nie.
Nie brnęłabym w ten związek. Ponad rok i zero konkretów? Widać facetowi tak wygodnie.
4 2016-10-24 20:56:15 Ostatnio edytowany przez Peter_35 (2016-10-24 20:59:28)
To spora odległość. Na takie znajomości decydują się ci co mają pewność,że łatwo znajdą pracę. Ale i tacy też nie mają pewności. To praca decyduje o planach na przyszłość jeśli chodzi o związki na odległość. Napisałaś dlaczego on nie zmieni pracy aby być bliżej Ciebie albo być z Tobą. A Ty co robisz aby być bliżej niego ? Jesteś wstanie dla tego związku coś poświecić ? No właśnie. Trzeba to przedyskutować bo to nie jest łatwa decyzja. Musicie w końcu gdzieś mieszkać (kupić albo wynająć mieszkanie) i mieć z czego to opłacać (mieć pracę). Miłośc to nie tylko motylki w brzuchu ale też prawdziwe życie. Trzeba się zastanowić za i przeciw temu związkowi.
witam, pogadajcie, kto ma iśc do kogo. Kto zmieni pracę, kto ma takie mozliwości? jak stoicie z mieszkaniami? Komu łatwiej opuścić dotychczasowe miasto? Konkretnie. Jesli nie ma konkretnych odpowiedzi to jak juz ktoś napisał facetowi tak wygodniej. Nie dość że ma weekendy gratis to jeszcze pełny pakiet. I zero zobowiązań problemów codzieności. Fundujesz mu spa. Ile jest za ile jest przeciw? Co ty dajesz? co daje on tobie? tabelka i na zimno wylicz. A później dopuść emocje - ile ten związek cie kosztuje?
Jak za dużo pożegnaj pana. Taki związekk jest mozliwy ale trzeba chcieć.
Witam Was wszystkich!
Mój problem to związek na odległość, spotkania na niektóre weekendy, dzieląca odległość prawie 300km..i tak już ponad rok. Plany na wspólną przyszłość są ale zupelnie nieokreslone, newiadomo gdzie kiedy i jak. Jestem takim typem osobowosci, że kompletnie nie radze sobie z takim związkiem..Czy gdyby on naprawde kochal to przeprowadzilby się blizej? Boję się, że to bęzie tak trwalo i trwalo az zdam sobie sprawę ze to dla niego tylko zabawa i utknę w martwym punckie
Temat ktory podjelas przypomnial mi '' kawaleczek '' mojego zycia.Stalam przed podjeciem wyboru podobnie jak Ty. Rozwazylam za i przeciw i pojechalam do niego Na poczatku bylo dobrze, przyszly na swiat dzieci, codzienne obowiazki i praca. Tu zaznacze ze w jego miejscu zamieszkania nie mialam zadnej rodziny , znajomych....powiem tyle - dobrze jak jest dobrze... kiedy jednak pan maz odszedl ( tu bynajmniej nie chce krakac ) dzieci zostaly ze mna to zaczelo sie piekielko musialam zmienic prace dodatkowo jeszcze pol etatu by moc jakos sie utrzymac.........a rownoczesnie wychowywac dzieci i prowadzc dom. Stracilam zdrowie.... Pozdrawiam Ciebie.
Nie brnęłabym w ten związek. Ponad rok i zero konkretów? Widać facetowi tak wygodnie.
u Nas po kilku tygodniach pojawiła się propozycja ściągnięcia mnie do Jego kraju.. więc to jest różnie..