Witajcie,
Powiecie "masz to co chciałaś, więc czego chcesz teraz... współczucia?" Niestety nie mam do kogo się zwrócić. Jestem w połowie drugiego miesiąca ciąży i nie chce aby moje dziecko wychowywało się samotnie bez ojca. Ze względu, że ja go kocham.
Trzy miesiące temu wyszłam za mąż... myślałam, że znalazłam dobrego faceta. Niestety po dwóch tygodniach związku małżeńskiego zaczęło się to psuć. Miłość narastała się nienawiścią ze strony męża. Miał mnie dość... Wiem, że to moja wina. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży byłam w szoku, ale zarazem szczęśliwa. Mój mąż chyba też. Zawsze chciał dziecko. Jednak objawy ciąży strasznie źle odczuwam. Mdłości, nudności, wstręt do zapachów, senność... wymioty... nie wiedziałam, że tak będę źle to przechodziła. Mój mąż chciał seksu... a ja nie miałam ochoty. Nie potrafiłam się nawet zmusić, aby tylko mój mąż był zadowolony. Miał do mnie ciągłe pretensje, że nie sprzątam, nie gotuje i nie wywiązuje się z obowiązków małżeńskich. Zostawiał mnie samą w pokoju i jechał do kolegów czy też koleżanek. Przykro mi, że nawet mój mąż nie chciał mi pomóc. Choć teraz o wiele inaczej się czuje, bo znikły mi wymioty. To jestem wyrzucone przez męża z domu i właśnie czekam na pozew rozwodowy... z orzeczeniem jak mój mąż powiedział z mojej winy.
Popełniłam gdzieś błąd. Choć nie potrafię sobie z tym poradzić. Nie chce rozwodu, bo go kocham. Mamy ślub kościelny... a ja jestem bardzo wierząca. I teraz już wszystko jest skreślone. On do mnie nie dzwoni. Usunął mnie z portalu... w statusie jest wolny. Nie wiem co robi... a ja boję się do niego zadzwonić, bo jest arogancki wobec mnie i nie chce nawet myśleć co by mi powiedział przez ten telefon.
Choć wszyscy ostrzegali to ja byłam ślepa... zakochana... głupia. Co mam robić ? Ja nie chce rozwodu...
Nie skończyłam szkoły, nie mam pracy... to mam być samotną matką jeszcze?
Pomóżcie...