Witam, chciałam się z Wami podzielić moją historią i prosić Was o rady. 1,5 roku temu poznałam faceta 7 lat ode mnie starszego, na początku nie byłam nim zainteresowana, ale z czasem pokochałam go. Był czuły, opiekuńczy i widziałam że mu na mnie zależy. Potrafilismy godzinami rozmawiać, spacerować, czułam się przy nim bezpieczna i mogłam mu powiedzieć dosłownie wszystko. Przed tym jak się poznaliśmy byłam w toksycznym związku i musiałam sie po nim długo otrząsać, ale udało mi się i nauczyłam się kochać samą siebie, a gdy pojawił się jeszcze facet "ideał" byłam już w pełni szczęśliwa. Do czasu... poniewaz po kilku miesiącach znajomości zaczęły się problemy. Zaczął wybuchać złością z byle powodu, zaczął mieć napady zazdrości. Nigdy nie dawałam mu powodów do tej zazdrości mimo to zaczęło się to zdarzać coraz częściej, ale tłumaczył to tym że jego była go zdradzała i dlatego jest nieufny i podejrzliwy. Na początku starałam się go zrozumieć i pomóc mu, ale pojawiły się inne problemy. Gdy się do mnie wprowadził i poznałam go bliżej okazało się że nie jest taki jak go widziałam. Ja jestem osobą pracowitą i w miarę możliwości zaradną, on wręcz przeciwnie: pracuje, ale zarabia grosze, nie ma prawa jazdy więc wszedzie musiałam go wozić, okazał się strasznym leniem i bałaganiażem. Najpierw próbowałam przymykac na to oko, chciałam mu pomóc znaleść lepsza pracę, mógłby przeciez zrobic jakieś kursy zawodowe cokolwiek... ale do tego trzeba chęci, a on wolał siedzieć przy grach komputerowych gdy wracał do domu. Przestaliśmy wychodzić z domu, bo albo mu się nie chciało albo nie miał kasy. Gdy czasem chciałam wyjść gdzies sama z koleżankami to nie było mowy, wolno mi było tylko iść do pracy i z powrotem. Wkońcu stwierdziłam że nie dam rady tak żyć i musze od niego odejść, on musi się wyprowadzic. Kocham go ale nie widzę z nim przyszłości, żyje jak w klatce. Powiedziałam mu to, a on wpadł w furię. Zaczął mi grozić, szantażowac mnie, że zabije nas oboje, mówił że jestem jego własnością i nie moge od niego odejść, rzucał różnymi rzeczami w mieszkaniu. Nie potrafiłam mu się przeciwstawić, strasznie się bałam że naprawde zrobi cos głupiego. On zadecydował że się nie rozstaniemy i tak zostało. Kolejne dni były dla mnie straszne. On zachowywał się jakby nic się nie stało: przytulał się do mnie, opowiadał mi różne rzeczy, a ja bałam się odezwać. Bałam się o tym komukolwiek powiedzieć, nie wiedziałam do czego może byc zdolny. Wreszcie zdobyłam się na to by wyrzucić jego rzeczy, odwiozłam je do jego matki i zmieniłam zamki w drzwiach pod jego nieobecność. Wkońcu odszedł ale zagroził mi że go popamiętam, że to jeszcze nie koniec. Wiem że wrócił do domu rodziców, nagrywał mi się wielokrotnie na pocztę i pisał mi maile z przeprosinami. W tych wiadomościch przepraszał, twierdził że przesadził i że chce się zmienić, że jestem jego całym życiem, mówił o tych dobrych chwilach które razem przeżyliśmy itd. Mineło on tego gdy go wyrzuciłam 3 tyg.. Mam mieszane uczucia, boje się że to naprawde nie koniec. A najgorsze jest chyba to że czasem siedze i wspominam te dobre chwile i wtedy mnie tak to strasznie boli że nie moge sobie z tym poradzic. Jak to mozliwe że mogę tęsknić za tym człowiekiem? Dlaczego wspominam te dobre chwile? Nie chce ich pamiętać bo przez to cierpie.Wiem że czas leczy rany, ale narazie są one rozdrapane. Nieumiem go nienawidzić. Obawiam sie że boje się samotności i to jest straszne. Czasem szukam w sobie winy, wmawiam sobie że mogłam zrobic cos inaczej by nie dopuścić do takiej sytuacji. On mi to ciągle powtarzał gdy "wybuchał", że to ja go doprowadzam do takiej reakcji. NIe umiem sobie ostatnio poradzić z własnymi myslami. Dlaczego to trafiło na mnie ?
Dlaczego? Bo pod nieobecność rzeczywistego mężczyzny wraca ideał mężczyzny. Bo świadomie rozpamiętujesz te dobre chwile, dobre początki, a odpychasz myśli o tym, co było potem, a zwłaszcza pod koniec.
Przypomnij sobie jakiego mężczyzny naprawdę szukasz. Jakiego chcesz związku. Wypisz sobie nawet, a potem szczerze odpowiedz sobie, czy mężczyzna z którym się rozstałaś był tym mężczyzną i czy tworzyłaś z nim związek, jaki chciałaś.
Na razie taplasz się w emocjach, smutku po rozstaniu, rozpamiętywaniu lepszych chwil. Czas podejść do tego racjonalnie i zastanowić się czego naprawdę Ci brak i dlaczego wmawiasz sobie winę.
Terapia by się przydała. Pomyśl o tym.
Hej Karolina.
Nie załamuj się. Bardzo dobrze, że go wyrzuciłaś z domu i ze swojego życia. Bardzo dobrze się stało, że znalazłaś w sobie tyle samozaparcia. On nie był mężczyzną tylko wyrośniętym chłopcem. Miał ze sobą bardzo duże problemy. A Ty nie jesteś od tego, żeby jego problemy rozwiązywać i brać na siebie odpowiedzialność. Fakt, że Ci groził z powodu zerwania powinien utwierdzić Cię w przekonaniu, że dobrze zrobiłaś.
Nie ma nic złego w tym, że tęsknisz. Znam ból rozstania. Możesz przeczytać mój poprzedni wątek. Jest o rozstaniu. Może dzięki temu podniesiesz się na duchu. Po prostu czujesz teraz wielką pustkę, bo nie żyjesz z osobą, którą kochałaś. Wiem, że nie lubisz słuchać innych osób, które mówią, że dobrze się stało, że się rozstaliście. Wiem jak to boli, gdy jesteś zmuszona podjąć taką trudną decyzję w stosunku do osoby, którą się kocha. Wiem jak silnym uczuciem jest miłość. Z czasem będzie lepiej, uwierz mi. Są ciekawi mężczyźni, którzy są Ciebie warci. Z czasem taki mężczyzna pojawi się w Twoim życiu i zobaczysz, że od tego momentu wszystko zacznie się układać, a facet zajmie się tymi rzeczami, którymi powinien się w związku zajmować. Zapomnisz o wszystkim co było wcześniej.
Bardzo dobrze, że napisałaś. Najgorsze w tej sytuacji to zamknąć się w czterech ścianach i skupić na rozmyślaniu. Musisz znaleźć sobie zajęcia, które pozwolą Ci oderwać myśli. Kup sobie ciekawą książkę, żeby oderwać myśli. A jeśli siedzenie w domu źle Ci robi, to wyjdź. Pobiegaj. Pospaceruj. Pochodź po parku. Spotkaj się z koleżankami. Jeśli chcesz być sama, to w porządku. Ty wiesz czego w tej chwili potrzebujesz. Znajdź hobby. Polecam jazdę konną. Konie dobrze robią dla psychiki, zwłaszcza po rozstaniu - wiem z autopsji. :-)
Życzę Ci wspaniałego faceta, na którego zasługujesz. Takiego, który będzie wyrozumiałym przyjacielem. Jestem pewien, że się pojawi. Wystarczy poczekać. Nie załamuj się Karolino. ;-)
Też popieram decyzję ze go wyrzuciłaś bo pokazał swoją prawdziwą twarz. Ale zastanów się dlaczego przyciagasz takich popaprancow. Po poprzednim związku powinnaś mieć nauczkę i teraz nie rozkminiac w swoim sercu żalu i poczucia winy. Terapia jak najbardziej bo wzorce toksycznosci są wyniesione z domu. Coś było nie tak ale to Ty musisz do tego dojść nie ja ani nikt inny. Taka osoba nie da Ci uczuć tylko wieczną huśtawkę. Polecam kilka blogów : moje dwie głowy do tego książka o tym tytule,efekt lustra i uciekamy do przodu. Coś powinno Ci to podpowiedzieć i to stała lektura którą wbijasz sobie do głowy by odróżnić psychofaga od normalnego faceta. Nie lituj się na tym leniem nie kmiń a zajmij się swoimi pasjami. I nie zapominaj ze poodcinał Cie od twoich przyjacioł i znajomych. Ile czasu spedzilas w domu?
Karolino my kobiety już takie jesteśmy ze często przyciagamy lub tęsknimy za mężczyznami którzy nas poniżania. Nie nie wiem jak to wytlumaczyc. Jedno jest pewne to uczucie miłości do niego z czasem przejdzie. To nie będzie trwało wiecznie. przecierpisz ale przejdzie. Nie wracaj do niego to jakiś "chory czlowiek" naprawde
Witam
Wszystkich na forum. Tez chcialabym podzielić sie swoim problemem. Mój facet lubi chodzic na silownie- nie bronię mu tego, jak lubi to niech chodzi. Ostatnio mam gorszy okres w swoim zyciu...jestem zmeczona- mam nowa prace w ktorej musze byc skupiona przez 8 h...poza tym wczesnie wstaje...na dodatek podejrzewam u siebie nerwice i zaczątki depresji...do czego zmierzam... Ostatnio mój facet zaczal temat ćwiczeń na siłowni- mial na mysli mnie. Zaczal go w sposob dla mnie zupełnie niezrozumiały- mianowicie zaczal mowic jak on to sie o mnie martwi, ze jestem caly czas przemęczona, spalabym tylko, i na nic nie mam ochoty...Nigdy nie należałam do osob uwielbiających sport, lubie jezdzic na rowerze, popływać- ale nie robie tego regularnie- tylko jak mam na to ochote...Powiedzialam mu ze jak bede miala karnet to pojde sobie na jakies zajecia typu pilates czy joga, bo nie mam ochoty chodzic i dźwigać ciężarów ani biegac na bierzni.. On jednak uważa ze powinnam chodzic na silownie lub na bieżnie/rowerek bo moje cialo nie jest idealne i ze warto zawsze sobie to cialo poprawic...zdaje sobie sprawe ze nie jestem idealna, ale jestem szczupła wysoka dziewczyna, ktora nie ma problemow z waga...nie rozumiem jego podejścia- po pierwsze pomimo tego ze wie ze mam takie problemy jak mam( nerwica- bo sam do niej doprowadzil) to na dodatek sugeruje mi zebym robila cos na co nie mam ochoty- to co jest dla niego najwazniejsze? To zebym miala ruch w jakimkolwiek wydaniu czy zebym robila to co on uważa za stosowne? Od słowa do słowa wyszla z tego awantura w ktorej wykrzyczał mi ze mi oczywiscie nie moze nic powiedziec, ze moje zdanie jest najwazniejsze, ze nikt nie moze mi mowic co mam robic, ze po co on mi w ogole jest potrzebny, jak nawet nie chce z nim rozmawiac- jak bylby to jeden jedyny temat na kory rozmawiamy, ale jak moge z nim rozmawiac jak moge z nim rozmawiac jak ja nie mam ani sily ani ochoty wstawać rano z lozka a on na moje problemy znalazł takie rozwiazanie? Na koniec dodał ze dla niego to moge siedziec i obierać sie chipsami, pic colę, jesc nutelle i majonez i ze jestem żałosna i ze zachowuje sie jak gimnazjalistka.. Dodam ze jakies 3 mc temu mielismy poważny kryzys, bo tez mi strasznie naublizal i obiecał ze bedzie sie pilnował- a przy ostatniej klotni powiedzial ze mam sie nie dziwić ze tak mowi skoro go denerwuje. Ja nie każe mu a nawet nie sugeruje zeby jeździł na nartach bo wiem ze tego nie lubi i to szanuje. Kiedys grałam w tenisa- przestałam bo mialam mala kontuzje- powiedzialam mu ze lubie ten sport to on odp ze dla niego jest słaby. Nie bylo tematu typu: to skoro lubisz ten sport to idz zapisz sie na zajecia fajnie ze jest cos co sprawia Ci przyjemnosc.. Co sądzicie o tej sytuacji?! I czy do dziewczyny ktora podobno sie szanuje( bo ja tego nie czuje) mowi sie ze jest żałosna zachowuje sie jak gimnazjalistka i ma siedziec i obierać sie chipsami...? Albo ze ma przestac szczekać? Jestem załamana tym wszystkim, teraz wrocil do rodzinnego domu( bo mieszkamy w rożnych miastach) i przed 2 dni zero znaku zycia... Bo jak to skomentował on sie o mnie tak martwi a ja mam do niego jeszcze pretensje...prosze pomóżcie mi...
Myślisz ze będzie lepiej? Im bardziej Ty się zgadzasz na takie traktowanie tym częściej będziesz poniżania. Facet który kocha nie przymusza, może sugerować ale widział jaką masz figurę i taką Cię brał. Ty nie szanujesz siebie ze pozwalasz sie tak traktowac? Kryzysow będzie więcej bo nie zalatwiliscie chyba tego do porządku. Jeśli jesteś zmęczona i musisz być ogarnieta w pracy to po co Ci facet który się awanturuje? Nie wolalabys byc sama? I skupic sie na sobie i na tym co lubisz? Po Za tym zrób sobie badania na tarczyce. Takie zmęczenie i stany depresji a nawet pogorszenie pamięci nie musi być od pogody a wychodzi z organizmu.Idz do lekarza podstawowej opieki po skierowania
Tak jak moja poprzedniczka wposminam te dobre czasy to jak jest mily i czuły i naiwna mysle ze wszystko sie ulozy, ale jestem coraz większym wrakiem człowieka... Po takich kłótniach nie jem nic całe dnie, ja nie zyje tylko egzystuje...robilam badania wyniki mam książkowe... Nie, ja potrzebuje faceta ktory powinien mnie wspierac tym bardziej ze jestesmy kilkadziesiąt km od siebie a ja nie jestem w najlepszej kondycji psychicznej... Nie chce juz tego ciagnąć, ale boje sie ze trafię z deszczu pod rynnę...kocham go duzo dla niego zrobilam on tez kiedys mi pomogl, ale w pewnych momentach chcialabym mi powiedziec ze go nienawidze, za re przeplakane noce, awantury, krzyki, obelgi, rzucanie rzeczami o ścianę...
To wiesz już co masz robić sama sobie odpowiedzialas. Badania na tarczyce robiłaś czy tylko ogólną morfologie?
Robilam badania na tarczyce lipidogram markery z badan wynika ze jestem zdrowa...wiem co powinnam zrobic, ale czemu to jest taka ciezka i trudna decyzja czemu od razu ogarnia mnie bezwlad niemoc i beznadziejne uczucie ze zostane sama...? Uzależnił mnie od siebie? To mozliwe?
Ty się od niego uzależnilas a że my kobiety jesteśmy uczuciowe i emocjonalne to są skutki ze zostać ciężko odejść jeszcze gorzej. Katem raczej nie jest porostu jesteście młodzi i jeszcze kupę lat trzeba by byście się dotarli ale jak źle początki to koniec jeszcze gorszy
Az tacy mlodzi nie jestesmy ja 28 on 31... Czuje sie strasznie... Nie wiem co mam robic...jestemy ze soba 3 lata a ja chcialabym z nim byc bo go kocham ale nie wyobrazam sobie zycia z nim...katem? Czasami tak czuje wiele razy mi ublizal od idiotek chorych psychicznie, wielkich damulek, wybaczal bo tłumaczyłam sobie ze to przez zlosc i kłótnie ale przeciez zaden facet ktory szanuje swoja kobiete nie powinien jej tak wyzywać w gniewie czy nie..prosze poradzcie mi co mam robic...on od poczatku tygodnia ciagle milczy- nie wiem co to ma oznaczać, czy ma mnie w d... czy sie pogniewał od poprzedniej klotni...
Syndrom sztokholmski?
Syndrom sztokholmski? Jak mam sie odnieść do tego w mojej sytuacji? Co powinnam zrobic?
15 2016-10-14 19:53:12 Ostatnio edytowany przez celinienne (2016-10-14 21:46:51)
Twoje zwiazki sa budowane z manipulatorami, wiec raczej nie "dlaczego cie to spotyka", ale raczej wlasnie ciebie to spotyka, bo lubisz wierzyc w piekny swiat i w rycerzy na bialych koniach.
Zwykly facet cie nie interesuje, bo nie bedzie cie "czarowal". Takie rzeczy najlepiej przepracowac z psychologiem, ale na poczatek radze przeczytac ksiazke Robin Norwood "Kobiety, które kochają za bardzo" - polecam ci goraco. Dzieki tekj ksiazce zrozumiesz dlaczego ty i inne konbiety wybieraja nieodpowiednich partnerow. Powinnas ty sie zmienic i dopiero wtedy nie beda w twoich oczach atrakcyjni wylacznie "kaci".
Tak na marginesie - to twoj "kat" troche za szybko pokazal swoja prawdziwa twarz - normalny mechanizm polega na tym, aby stworzyc tak wiele pieknych wspomnien w kobiecie, ze ona w imie tej "przepieknej "przeszlosci nie bedzie w stanie od niego odejsc i wszystko wybaczy. Stracil z toba czas. Mozesz sie cieszyc, ze jeszcze mialas sile, aby odejsc, wiele kobiet nie robi tego. A po wybuchach zlosci jest neistety bicie - i tlumaczenie kobiecie, ze go do tego zmusila i powinna zrozumiec, ze on musi uzyc sily wobec niej. I wiesz - kobiety rozumieja. Bo najpierw przeszly to co ty - tlumaczenie, ze to jest ich wina, ze facet na nie krzyczy - i one wierza.... naprawde udalo ci sie z tej spirali wyjsc, wiec gratuluje. Trzymaj sie cieplo.
Udało Ci się - gratulacje. Rzadko udaje się kobietom uwolnić od takich toksyn i psychopatów. Ale zastanów się dlaczego przyciągasz psychopatów, co sprawia, ze dajesz się nabrać na te początkowe "słodkości" , "miłości" i nie widzisz z kim masz do czynienia? Proponuję, żebyś poszła na terapię. Mimo że teraz udało Ci się to jednak jest duże niebezpieczeństwo, że następny partner będzie taki sam - a jak przyjdą dzieci to już w ogóle się nie uwolnisz od psychopaty.
Też tkwiłam w podobnym bagnie. Znosiłam to bardzo ciężko aż po roku nie trafiłam na księcia z bajki. Przyjdzie pora i na Ciebie, tylko nie trać już czasu na kata