Witam chcialem was prosic o rade a propo mojego bylego kolegi i moich relacji z nim. Kolega od zawsze byl znany jako taka osoba malo godna zaufania. Jak byl mlody zle potraktowal pewna dziewczyne i cale osiedle sie do niego nie odzywalo.
Teraz ma 27 lat, kobiete i roczna coreczke. Czesto klocil sie z matka swojego dziecka i ona zamieszkala ze swoim bratem. W tym czasie wiem ze jak byli ze soba w takiej separacji przynajmniej dwa razy skorzystal z uslug prostytutki stojacej przy drodze. Ja czegos takiego nie rozumialem w koncu ma kobiete , dziecko jak dla mnie to sumienie by mi nie pozwalalo pozniej spojrzec w oczy swojej rodzinie.
Poprosilem go aby mnie zastapil w pracy bo mialem taka dorywcza. Nic ciezkiego nie treba bylo robic a praca naprawde dobrze platna, strozowanie, tak na czarno po znajomosci. Stanal za mnie 2 razy i wzial duzo wiecej pieniedzy. To bylo tak ze zasugerowal iz za takie uslugu jak ktos kogos zastepuje to powinno sie placic wiecej. Bardzo mi zalezalo a nie mialem nikogo pod reka wiec raz zaproponowalem podwojna stawke a za drugim wzial troche mniej. Jeszcze raz mnie zastapil jak potrzebowalem na 3 godz to sam powiedzial ale za wiecej to ze ok.
Pozniej zalatwil mi taka prace malo platna i zamienialem sie z nim. nie moglem pracowac bo staralem sie o dofinansowanie, musialem byc bezrobotrny wiec bralem roboty na czarno. Mial preensje ze on mi zalatwil a ja nie spytalem sie go czy on nie chce teraz wykonac pewnej uslugi. Nie myslalem ze mu sie oplaca bo w koncu odemnie bral duzo wiecej a tutaj naprawde za grosze.
Ja bylem zly na niego. Uwazalem ze za tym 2 razem jak potrzebowalem to nie musial brac wiecej pieniedzy. Nie ze mu wypominalem ale po prostu mialem taki zal ze tak koledzy nie postepuja. Raz chcial abym po kolezensku pomogl mu przy weglu to zapytalem ile placi a on na to ze nic i kiedy zapytal sie kiedy bede. Oczywiscie nie poszedlem.
Drugi raz chcial abym przewiozl mu cos bo nie miescilo mu sie wszystko do auta a tak musialby jechac na dwa razy a chcial to sprzedac. Zapytalem sie go czy mi sie to oplaca to mnie zwyzywal ze jestem jebniety skoro za to chce od niego pieniadze. Ja sie rozlaczylem i napisalem mu ze jak Kuba Bogu tak Bog Kubie...
Myslalem ze cos da mu to do myslenia to mi napisal " jeszcze ciota pyskuje , wymysl jaka jestes Boska ciota"
Uwazam ze powinien spytac sie mnie czy mam do niego jakis zal skoro nie chce mu pomoc i tak mowie. Uwazam ze jego reakcja byla ponizej poziomu bo skoro oczekiwal odemnie pomocy a tak sie zachowuje to jakiej pomocy kolezenskiej byl wart?
Chcialem was spytac co o tym myslicie. Pozdrawiam