Spotykam się 3,5 roku z rozwodnikiem. Jest rozwiedziony od 15 lat, ma dorosłe dziecko. Półtora roku temu odzyskał kontakt ze swoją byłą żoną i od tamtej pory strasznie się zmienił, ochłodził w stosunku do mnie. Ciągle do niej jeździ, pomaga jej we wszystkim, doszło do tego ostatnio, ze dla niej ma więcej czasu niż dla mnie, dla niej się poświęca, dla mnie już nic. Nie było w naszej relacji niczego, co by spowodowało zepsucie jej, jedynie nie mieszkalismy ze sobą jeszcze. Wczoraj wyznał mi, ze jeżeli przyjdzie mu ratować rodzinę po tylu latach, to to zrobi. Ciągle tą byłą żonę teraz do wszystkich znajomych wychwala, ze tak sie zmieniła od rozwodu, ze teraz to nie ta sama kobieta, co dawniej itp. Że wreszcie jej na nim zalezy po tylu latach. On jeszcze trwa przy mnie, mówi mi, ze mnie kocha, ale ja nie wiem do końca, co robić. Z jednej strony duma mówi mi, zeby walczyć, zeby nie dopuścić do tego, ze jakaś była żona, która zdradzała i biła własnego męża odebrała mi go. Bardzo go kocham, byliśmy tacy zgodni i szczęśliwi, dopóki ona się nie pojawiła. On- jeszcze chyba nie jest przekonany do końca co robić. A co mam robić ja? Poddać się i odpuścić mężczyznę na rzecz kobiety, która kiedyś doprowadziła go na skraj wyczerpania psychicznego i depresji (leczył sie). Jestem totalnie rozbita!
On nie jest przekonany? Okłamujesz się.
(...) Wczoraj wyznał mi, ze jeżeli przyjdzie mu ratować rodzinę po tylu latach, to to zrobi. (...)
(...) A co mam robić ja?(...)
Podziękować za wspólne (?) lata i pożegnać.
3 2016-09-29 20:54:05 Ostatnio edytowany przez rojka (2016-09-29 20:56:47)
www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=86214
Polecam poczytać w Twojej sytuacji.
Opis jak były mąż zachowuje się wobec byłej żony . I jak to się kończy.
Przykre ale z życia wzięte.
serio duma Ci mowi, żeby walczyć?
mi by mówiła, żeby podziękować i nie walczyć o czlowieka, który chce byłą żonę, a nie mnie.
Wczoraj wyznał mi, ze jeżeli przyjdzie mu ratować rodzinę po tylu latach, to to zrobi.
Gdybym usłyszała od swojego partnera coś takiego to nie byłoby już czego zbierać. To co powiedział oznacza dla Ciebie tylko jedno....jest z Tobą dopóki była żona nie zdecyduje czy go przyjąć czy nie. Nie do pomyślenia
nanna.1970 napisał/a:Wczoraj wyznał mi, ze jeżeli przyjdzie mu ratować rodzinę po tylu latach, to to zrobi.
Gdybym usłyszała od swojego partnera coś takiego to nie byłoby już czego zbierać. To co powiedział oznacza dla Ciebie tylko jedno....jest z Tobą dopóki była żona nie zdecyduje czy go przyjąć czy nie. Nie do pomyślenia
Ja także chciałam zacytować powyższy fragment. Cóż, mogę tylko powtórzyć po przedmówcach - już go nie masz. Jeśli wczoraj wyjawił Ci swoje plany, to jego dawne wyznania miłości do Ciebie możesz potraktować jako nieaktualne.
Na tym forum znajdziesz kilka podobnych historii. Paradoksalnie, na skinienie byłej żony, lecą ci mężczyźni, którzy w przeszłości zostali przez tę byłą żonę mocno sponiewierani, z przemocą fizyczną włącznie . Trafił Ci się dupek. Jak widać terapia nie pomogła, był cienkim Bolkiem i nim pozostał.
Z jednej strony duma mówi mi, zeby walczyć, zeby nie dopuścić do tego, ze jakaś była żona, która zdradzała i biła własnego męża odebrała mi go. Bardzo go kocham, byliśmy tacy zgodni i szczęśliwi, dopóki ona się nie pojawiła. On- jeszcze chyba nie jest przekonany do końca co robić. A co mam robić ja? Poddać się i odpuścić mężczyznę na rzecz kobiety, która kiedyś doprowadziła go na skraj wyczerpania psychicznego i depresji (leczył sie). Jestem totalnie rozbita!
Współczuję Ci, ale źle pojmujesz dumę. Ona Ci go nie odbiera, on sam lezie w szkodę, na własne życzenie.
Obawiam się, że w tym momencie jesteś już na straconej pozycji. Twój partner, od 1,5 roku zdradza Cię emocjonalnie (o ile tylko).
Oczywiście, możesz próbować z nim rozmawiać, ale jego zachowanie i postawa świadczy o tym, że nie traktował Cię poważnie. Byłaś formą przejściową, zabawką, substytutem.
Przykre to, ale niestety prawdziwe.
Własnie zaczęłam czytać polecony mi watek. Jest wiele zbieżności z moją sytuacją- jak chociażby różnica wieku- ponieważ pomiędzy mną a nim jest również 15 lat różnicy. Tyle, ze ten mój jest przekonany, ze jego ex zona cudownie zmieniła się od czasu rozwodu, że już nie jest tą samą osobą. Mój partner boi się jej- co zauwazyłam! Boi się np. przyznać, ze gdy ona zadzwoni, to on śpi! Nie przyznaje się, ponieważ ona nie lubi, gdy ktoś w dzień się zdrzemnie i by mu dogadywała. Także na każdy jej telefon jest- czasem po 24 godzinnej zmianie w pracy, gdy jest ledwo przytomny, to musi jechać, bo ona coś chce, a gdy odmówi, to utraci z nią znowu kontakt. Zauwazyłam, ze on się cieszy, ze ma z nią kontakt, że spędza czas z nią i dorosłym dzieckiem. Moim zdaniem ona się nie zmieniła- widząc jej zachowania i to, jak nim rządzi, ale on jest tak zaslepiony nią i jej całą rodziną, teściami i tą cała otoczką. O tym, co mu kiedyś robiła mówił, ze zapomniał, bo nie można żyć przeszłością i ze tamto traktowanie go nigdy nie wróci, ponieważ już jest ona starsza i dojrzalsza. Jestem w strasznym uczuciowym bałaganie..
grenade napisał/a:nanna.1970 napisał/a:Wczoraj wyznał mi, ze jeżeli przyjdzie mu ratować rodzinę po tylu latach, to to zrobi.
Gdybym usłyszała od swojego partnera coś takiego to nie byłoby już czego zbierać. To co powiedział oznacza dla Ciebie tylko jedno....jest z Tobą dopóki była żona nie zdecyduje czy go przyjąć czy nie. Nie do pomyślenia
Ja także chciałam zacytować powyższy fragment. Cóż, mogę tylko powtórzyć po przedmówcach - już go nie masz. Jeśli wczoraj wyjawił Ci swoje plany, to jego dawne wyznania miłości do Ciebie możesz potraktować jako nieaktualne.
Na tym forum znajdziesz kilka podobnych historii. Paradoksalnie, na skinienie byłej żony, lecą ci mężczyźni, którzy w przeszłości zostali przez tę byłą żonę mocno sponiewierani, z przemocą fizyczną włącznie . Trafił Ci się dupek. Jak widać terapia nie pomogła, był cienkim Bolkiem i nim pozostał.nanna.1970 napisał/a:Z jednej strony duma mówi mi, zeby walczyć, zeby nie dopuścić do tego, ze jakaś była żona, która zdradzała i biła własnego męża odebrała mi go. Bardzo go kocham, byliśmy tacy zgodni i szczęśliwi, dopóki ona się nie pojawiła. On- jeszcze chyba nie jest przekonany do końca co robić. A co mam robić ja? Poddać się i odpuścić mężczyznę na rzecz kobiety, która kiedyś doprowadziła go na skraj wyczerpania psychicznego i depresji (leczył sie). Jestem totalnie rozbita!
Współczuję Ci, ale źle pojmujesz dumę. Ona Ci go nie odbiera, on sam lezie w szkodę, na własne życzenie.
Obawiam się, że w tym momencie jesteś już na straconej pozycji. Twój partner, od 1,5 roku zdradza Cię emocjonalnie (o ile tylko).
Oczywiście, możesz próbować z nim rozmawiać, ale jego zachowanie i postawa świadczy o tym, że nie traktował Cię poważnie. Byłaś formą przejściową, zabawką, substytutem.
Przykre to, ale niestety prawdziwe.
Własnie się tak czuję- jak substytut! Byłam pewna, ze ludzie, po tak wielu latach od rozwodu po prostu nie kochają się już, a tu taka niemiła niespodzianka! Nigdy nie chciałam świezych rozwodników, gdy tylko ktoś mówił, ze jest świezo po rozwodzie, natychmiast sie wycofywałam z relacji własnie obawiając sie takiego scenariusza i tu- niespodzianka-, bo spotkało mnie to od człowieka, który kilkanascie lat jest już czyimś ex mężem
Psycholog, do którego on chodził po rozwodzie uświadamiał mu, ze jego małzeństwo było toksyczne, że jego ex była toksyczna, ale- jak widać, jemu chyba lepiej w toksyczności niż spokojnym związku, gdzie jest szanowany.
jak widać, jemu chyba lepiej w toksyczności niż spokojnym związku, gdzie jest szanowany.
To chyba wyraźnie świadczy o tym, że on ma zrytą psychę. Wybacz te mocne słowa pod adresem kogoś, kogo kochasz, ale mnie jako osobie stojącej "z boku" tylko to przychodzi na myśl.
Nikt normalny nie będzie wracał do krzywdziciela.
"Boi się np. przyznać, ze gdy ona zadzwoni, to on śpi! Nie przyznaje się, ponieważ ona nie lubi, gdy ktoś w dzień się zdrzemnie i by mu dogadywała. Także na każdy jej telefon jest- czasem po 24 godzinnej zmianie w pracy, gdy jest ledwo przytomny, to musi jechać, bo ona coś chce, a gdy odmówi, to utraci z nią znowu kontakt. Zauwazyłam, ze on się cieszy, ze ma z nią kontakt, że spędza czas z nią i dorosłym dzieckiem. Moim zdaniem ona się nie zmieniła- widząc jej zachowania i to, jak nim rządzi, ale on jest tak zaslepiony nią i jej całą rodziną, teściami i tą cała otoczką. O tym, co mu kiedyś robiła mówił, ze zapomniał, bo nie można żyć przeszłością i ze tamto traktowanie go nigdy nie wróci, ponieważ już jest ona starsza i dojrzalsza. Jestem w strasznym uczuciowym bałaganie..
Nie chcę łamać regulaminu, więc nie mogę podać Ci linku, ale na innym forum znalazłam taką oto historię.
Pisze niejaki ~romanio, a swój wątek umieścił jakieś 3 tyg temu.
"Moja była od dawna żona kiedy bylismy małzeństwem była toksyczna bardzo, wykańczała mi okropnie psychikę, w nerwicę wpakowała. Od kilku lat widzę, ze już taka nie jest, potrafi odnosić sie do mnie z szacunkiem i jakby dojrzała wreszcie i mamy relacje czysto przyjacielską i udaną- zaprasza mnie co kilka dni na obiady do domu. Mamy po 48 i 47 lat, więc już wiek dojrzały. Czy warto walczyć o bycie z nia na nowo, skoro już nie jest toksyczna i fałszywa? Czy jej zmiana oznacza, że dojrzałość uleczyła ją z toksyczności i tych negatywnych zachowań, które miała...
...Z tego, co obserwuję, to np ma niektóre zachowania jeszcze podobne do tamtych z przeszłości, czyli np. jak jestem po nocnej zmianie w pracy i ona zadzwoni, ze coś chce, to musze udawać, ze nie śpię, bo gdy przyłapie mnie na spaniu w dzień, to potem dogaduje, ze w nocy się śpi, że dzień jest od obowiązków itp. Ona nigdy nie lubiła, gdy spałem po nocnej zmianie z pracy i teraz tez tego nie lubi, dlatego często gdy ona zadzwoni to wstaję szybko i do niej jadę, nie przyznaję sie,ze spałem. Ale to jest tylko taka jedna jedyna sytuacja, gdzie coś jej zostało z przeszłości, bo ona po prostu nie lubi, gdy ktoś śpi w dzień, ale do tego dostosować sie można, nie jest to wcale poważna wada, nie rani mnie tym. Poza tym jest inna niż była- potrafi ze mną fajny kontakt mieć. Są tez pewne sprawy, które przed nią musze ukrywać, ale to nic wielkiego. Np. ona nie lubi, gdy pomagam innym,...
...Już tłumacze, jak to było. Obecnie od kilku lat jestem wolny. Po rozwodzie 7 lat byłem w związku- w narzeczeństwie z inną kobietą, mającą dzieci. Wszystko runęło, ponieważ była ona alkoholiczką, która mimo chodzenia- wraz z e mną na terapię piła nadal i robiła awantury. Więc po 7 latach zostawiłem ją i jej dzieci, z którymi bardzo sie zżyłem. Gdy ją poznałem była już alkoholiczką, ale postanowiłem dać jej sznsę i pomóc, ale się nie udało....
...Mieszkanie swoje zachowam, ale szczerze przyznam, że właśnie nie chcę, by było jak jest teraz- czyli ja tak z doskoku. Wolałbym mieć normalny związek lub ponownie rodzinę (czyli ponowny ślub). Teraz jest między nami dobrze, miło się rozmawia, miło spedza czas, ale każde idzie do swego domu. Mnie to nie satysfakcjonuje, chciałbym tej normalnosci, czyli wspólnego zycia i codziennych spraw. Tez zauwazyłem po tym byłym związku z ta inna kobietą, ze jednak ten związek z żona był bardziej udany, mniej problemów w nim było, bo a tam to i dzieci jej i ex mąż się wtrącał w wychowanie i w ogóle wszystko pogmatwane, a tutaj tylko wtedy relacje złe były, ale wszystko inne udane- czyli dobry kontakt z dziećmi wspólnymi, z naszymi rodzinami, wspólni przyjaciele, problemem była tylko nasza relacja wtedy, a tego problemu już nie ma, bo ona dorosła wreszcie do prawdziwego związku, jest mniej chwiejna emocjonalnie, nie jest już też taka wybuchowa i "postrzelona" emocjonalnie jak dawniej."
...itd.
Pisze także, że ma dorosłe dziecko, że leczył się po rozwodzie u psychiatry, a także był przez ex żonę bity.
nanna.1970 napisał/a:"Boi się np. przyznać, ze gdy ona zadzwoni, to on śpi! Nie przyznaje się, ponieważ ona nie lubi, gdy ktoś w dzień się zdrzemnie i by mu dogadywała. Także na każdy jej telefon jest- czasem po 24 godzinnej zmianie w pracy, gdy jest ledwo przytomny, to musi jechać, bo ona coś chce, a gdy odmówi, to utraci z nią znowu kontakt. Zauwazyłam, ze on się cieszy, ze ma z nią kontakt, że spędza czas z nią i dorosłym dzieckiem. Moim zdaniem ona się nie zmieniła- widząc jej zachowania i to, jak nim rządzi, ale on jest tak zaslepiony nią i jej całą rodziną, teściami i tą cała otoczką. O tym, co mu kiedyś robiła mówił, ze zapomniał, bo nie można żyć przeszłością i ze tamto traktowanie go nigdy nie wróci, ponieważ już jest ona starsza i dojrzalsza. Jestem w strasznym uczuciowym bałaganie..
Nie chcę łamać regulaminu, więc nie mogę podać Ci linku, ale na innym forum znalazłam taką oto historię.
Pisze niejaki ~romanio, a swój wątek umieścił jakieś 3 tyg temu.
"Moja była od dawna żona kiedy bylismy małzeństwem była toksyczna bardzo, wykańczała mi okropnie psychikę, w nerwicę wpakowała. Od kilku lat widzę, ze już taka nie jest, potrafi odnosić sie do mnie z szacunkiem i jakby dojrzała wreszcie i mamy relacje czysto przyjacielską i udaną- zaprasza mnie co kilka dni na obiady do domu. Mamy po 48 i 47 lat, więc już wiek dojrzały. Czy warto walczyć o bycie z nia na nowo, skoro już nie jest toksyczna i fałszywa? Czy jej zmiana oznacza, że dojrzałość uleczyła ją z toksyczności i tych negatywnych zachowań, które miała......Z tego, co obserwuję, to np ma niektóre zachowania jeszcze podobne do tamtych z przeszłości, czyli np. jak jestem po nocnej zmianie w pracy i ona zadzwoni, ze coś chce, to musze udawać, ze nie śpię, bo gdy przyłapie mnie na spaniu w dzień, to potem dogaduje, ze w nocy się śpi, że dzień jest od obowiązków itp. Ona nigdy nie lubiła, gdy spałem po nocnej zmianie z pracy i teraz tez tego nie lubi, dlatego często gdy ona zadzwoni to wstaję szybko i do niej jadę, nie przyznaję sie,ze spałem. Ale to jest tylko taka jedna jedyna sytuacja, gdzie coś jej zostało z przeszłości, bo ona po prostu nie lubi, gdy ktoś śpi w dzień, ale do tego dostosować sie można, nie jest to wcale poważna wada, nie rani mnie tym. Poza tym jest inna niż była- potrafi ze mną fajny kontakt mieć. Są tez pewne sprawy, które przed nią musze ukrywać, ale to nic wielkiego. Np. ona nie lubi, gdy pomagam innym,...
...Już tłumacze, jak to było. Obecnie od kilku lat jestem wolny. Po rozwodzie 7 lat byłem w związku- w narzeczeństwie z inną kobietą, mającą dzieci. Wszystko runęło, ponieważ była ona alkoholiczką, która mimo chodzenia- wraz z e mną na terapię piła nadal i robiła awantury. Więc po 7 latach zostawiłem ją i jej dzieci, z którymi bardzo sie zżyłem. Gdy ją poznałem była już alkoholiczką, ale postanowiłem dać jej sznsę i pomóc, ale się nie udało....
...Mieszkanie swoje zachowam, ale szczerze przyznam, że właśnie nie chcę, by było jak jest teraz- czyli ja tak z doskoku. Wolałbym mieć normalny związek lub ponownie rodzinę (czyli ponowny ślub). Teraz jest między nami dobrze, miło się rozmawia, miło spedza czas, ale każde idzie do swego domu. Mnie to nie satysfakcjonuje, chciałbym tej normalnosci, czyli wspólnego zycia i codziennych spraw. Tez zauwazyłem po tym byłym związku z ta inna kobietą, ze jednak ten związek z żona był bardziej udany, mniej problemów w nim było, bo a tam to i dzieci jej i ex mąż się wtrącał w wychowanie i w ogóle wszystko pogmatwane, a tutaj tylko wtedy relacje złe były, ale wszystko inne udane- czyli dobry kontakt z dziećmi wspólnymi, z naszymi rodzinami, wspólni przyjaciele, problemem była tylko nasza relacja wtedy, a tego problemu już nie ma, bo ona dorosła wreszcie do prawdziwego związku, jest mniej chwiejna emocjonalnie, nie jest już też taka wybuchowa i "postrzelona" emocjonalnie jak dawniej."
...itd.
Pisze także, że ma dorosłe dziecko, że leczył się po rozwodzie u psychiatry, a także był przez ex żonę bity.
Znalazłam to forum. Faktycznie, jakby to on pisał, o tym spaniu w dzień, ponieważ ta jego tez nie lubi, gdy ktoś śpi w dzień, ale trochę inaczej wygląda ta relacja z tamtego watku niż ta moja, no i wiek się nie zgadza, choć to tłumaczenie takie samo- że ona się super zmieniła. No i tamten gość jest wolny. Mój partner jest 15 lat ode mnie starszy, czyli obecnie ma prawie 61 lat, a nie 47 lub 48
13 2016-09-30 00:09:53 Ostatnio edytowany przez nanna.1970 (2016-09-30 00:10:14)
W podanym mi wczesniej linku do watku także znalazłam coś podobnego- był tam link do starszego jakiegoś wątku nijakiego maciejewskiego, który również miał wiele podobieństw. Wynikalłoby z tego, że to popularne zachowanie wśród facetów będacych w toksycznych związkach- oni chca wracać do tych związków! Zupełnie nie rozumiem tego mechanizmu, bo człowiek raczej powinien dążyć do uwolnienia od "piekła", a nie wracać w to, co raniło!
14 2016-09-30 00:33:43 Ostatnio edytowany przez rojka (2016-09-30 00:37:34)
Żeby nie było ,że jestem aż tak mądra .
Znalazłam w sieci o syndromoe sztokholmskim. Głownie dotyczy do ofiar porwania ale psychologowie lubią odwoływać sie do niego również w związkach.
Wklejam:
""Syndrom sztokholmski jest przykładem niezwykłych strategii, jakie umysł stosuje, aby zachować nas przy życiu. Stresująca sytuacja wyzwala reakcje, jakie nigdy nie wystąpiłyby w normalnych okolicznościach. Ten mechanizm przetrwania często jest walką o życie, i pojawia się w sytuacjach skrajnie traumatycznych, jednakże wielu psychologów zauważyło, że może pojawić się także w związkach miłosnych, opartych na dominacji jednego z partnerów. W takich sytuacjach partner podporządkowany, szczególnie w pierwszym okresie związku, nie zdaje sobie sprawy z tego, że ukochana osoba jest katem. Dzieje się tak dlatego, że pozytywne uczucia, miłość i potrzeba bliskości z partnerem zamazują realny obraz i schemat związku. Ktoś, kto kocha prawdziwie, daje z siebie wszystko co najlepsze, zapomina, że tego samego powinien oczekiwać od swojego partnera/ partnerki. Kiedy pojawiają się pierwsze symptomy dominacji partnera, druga strona stara się zrozumieć motywy jego zachowań, usprawiedliwia, a nawet podziela jego poglądy. Natomiast partner dominujący prowadzi wyrachowaną grę."
"Początki takiego toksycznego związku, to ciągłe wzbudzanie zaufania. Sprawca jest bardzo pomocny, opiekuńczy, stara się całkowicie wypełnić życie swojej ofiary w taki sposób, by jej czyny i myśli krążyły tylko wokół życia i potrzeb drugiej strony. Kiedy sprawca staje się całym światem dla ofiary, zaczyna on prowadzić swoją grę w taki sposób, by pozbawić podporządkowanego poczucia własnej wartości, wiary w siebie i energii do wyrwania się ze związku, a także do jakiegokolwiek sprzeciwiającego działania""
Tak mi się skojarzyło ale ocena należy do Ciebie najbardziej mi pasuje do odpowiedzi na pytanie po co do niej wraca.
Wczoraj wyznał mi, ze jeżeli przyjdzie mu ratować rodzinę po tylu latach, to to zrobi.
Przykro mi, ale to koniec Waszej relacji. Im szybciej odejdziesz i się zdystansujesz, tym lepiej dla Ciebie.
16 2016-09-30 10:13:50 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-09-30 10:14:47)
sorry, to nie mezczyzna a troki od kaleson. Skoro tak teskni od 15 lat za ex zoną ktora nim pomiatala, widocznie taki styl mu pasuje. Za dobra bylas kobieto, nie wszyscy takie lubia.
Racja, coś w tym jest! Starałam się dla niego bardziej niz kiedykolwiek własnie z powodu tego, że gdy go poznałam opowiadał mi straszną historię tego małżeństwa, pokazywał dokumenty z policji z interwencji w domu- gdy go pobiła, papiery rozwodowe. Opowiadał o zdradzie, poniewieraniu, leczeniu depresji i nerwicy. Pomyslałam sobie, ze skoro tyle przeszedł, to postaram się być dla niego jak najlepsza, zeby w końcu miał w kobiecie oparcie, by czuł się szczęsliwy. BYł tym zachwycony, ale nagle się coś zaczęło dziać. Pewnego dnia przyznał mi, ze dzwoniła ona (wczesniej nie mieli kontaktu, byli w gniewie), ze prosi go o pomoc w domu- jakieś męskie zadania- malowanie ścian itp. pojechał. Od tamtej pory zaczął sie powoli ode mnie odsuwać, ona zaczęła wydzwaniać, robić mu nadzieję, komplementować go za wszystko i doceniać. On wyznał mi, ze nigdy z jej strony tego nie miał, a tego mu brakowało, bo czuł się jak śmieć w małżeństwie przez tyle lat. No i tak to się zaczęło... Myslałam, że "otrzeźwieje", ze to chwilowe! Wydało mi się niemozliwe, że człowiek szaleje za swoim katem, usprawiedliwia wszelkie jego zachowania. W ostatecznosci, gdy najeżdzałam na nią czuł się wielce obrażony i stwierdził, ze to nie jej wina, ze ona taka była, że to wina jej matki, która całe życie ojcem poniewiera, ale że oni już tyle lat ze soba żyją, ze ojciec sie przyzwyczaił... a on go podziwia. PRóbowałam i próbuję go jakoś odwlec od tego, w co brnie. ON nie ma nawet swojego mieszkania, bo oddał jej swoje mieszkanie, od rozwodu mieszka i opiekuje się rodzicami (dlatego też nie mógł zamieszkać ze mną bo rodzice wymagają stałej opieki).
nanna.1970, odpuść, ten egzemplarz już się nie zmieni, jego ex także.
Przecież on, tym wyznaniem o ratowaniu rodziny, jasno dał Ci do zrozumienia, jak mało ważna jesteś dla niego.
Nie walcz o niego, nie jest tego wart. Życz mu szczęścia na przyszłość i odetnij się. On prędzej, czy później pożałuje, będzie miał przynajmniej miłe wspomnienia, że przez krótki fragment swojego życia zaznał ludzkiego traktowania.
Skoro teść tak mu imponuje, on zapewne zrobi to samo, wróci do byłej, a gdy znowu zostanie skopany i opluty, obetrze ślinę z twarzy i będzie z siebie dumny, że przetrzymał.
Widocznie jest typem masochisty. Szkoda tylko Ciebie i Twojego zaangażowania. Odpuść
W mojej ocenie ... to mężczyzna którego opisujesz jest w związku ze swoją byłą żoną, a nie z Tobą.
Jeśli chcesz unosić się dumą, to raczej taką zdrową. Jakaż duma każe Ci walczyć o kogoś, kto sam dobrowolnie dokonuje wyborów co do tego gdzie i w kogo inwestować swoje emocje, zaangażowanie, starania czy czas ?
on jest związany toksyczna zależnościa z byłą żoną
a Ty jesteś związana toksyczna zależnościa z nim
21 2016-09-30 12:33:37 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-09-30 12:34:51)
nanna, nie ma w tym zadnej Twojej winy. Ten facet to mieczak, psychiczny slabeusz i ofiara losu. Dawac sie bic kobiecie...Bez jaj. Tez bym bila takiego jelopa. Zartuje. W ogole bym z taka mimozą nie byla. Gosc ma skrzywiona psyche i zero poczucia wlasnej wartosci. I pomimo tego, co deklaruje, ze lubi spokoj i normalne zycie, lepiej sie odnajduje w zwiazku, gdzie robi za psychiczne i fizyczne popychadlo. Wbrew pozorom masochistow na tym swiecie duzo. Psychoterapia nic mu jak widac nie dala, skoro reaguje tak samo, jak 15 lat temu - czuje respekt i strach przed ex a mimo to, ciagnie do niej, jak mucha do gowna. Bo... prawi mu komplementy i jest mila... A Ty nie jestes?!
I Ty chcesz zabiegac o niego, walczyc? Daj spokoj nana. Chyba tez masz niskie poczucie wlasnej wartosci.
Wszystko wskazuje na to, ze lepiej będzie, gdy dam sobie spokój... tylko, ze ja sama nie wiem, jak tego dokonać, a na domiar złego on jest moim sąsiadem z piętra, więc tym trudniej dla mnie, bo praktycznie codziennie bym go widziała, a zmienić mieszkania nie mam szans. Od jutra rozpoczynam tez studia, więc może mnie to w jakiś sposób od niego odsunie. Czuje się podle- z jednej strony coś każe mi walczyć, nie poddawać się, nie odchodzić jak pies z podkulonym ogonem, a z drugiej strony wiem, ze o takiego kogoś nie powinno się walczyć... Jeszcze do głosu dochodza inne emocje- czyli gniew. Może nie powinnam tego mówić, ale nie potrafię mu życzyć szczęscia u jej boku! Raczej chciałabym, by znów zaznał tego bólu, co przed laty, gdy od niej uciekał. Czuję sie tez podle, ze życzę takich rzeczy komuś, kogo kocham...
23 2016-09-30 21:20:55 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-09-30 21:21:22)
Autorko odchodząc w tym momencie nie podkulisz ogona tylko pokażesz ze szanujesz sama siebie. Wcześniej gdzies napisałaś ze duma nie pozwala Ci do oddać tego faceta jego exzonie bez walki. Totalnie zle pojmujesz dumę. Ona nie powinna Ci pozwolić trwać w układzie w ktorym jestes dla kogos tylko zapchajdziura/ substytutem potrzebnym do momentu aż była zona nie wyciągnie zdecydowanym ruchem ręki "po swoje" a "swoje" do niej poleci jak na skrzydłach co w sumie juz zostało wprost powiedziane. O milosc sie nie walczy, ona jest lub jej nie ma. Owszem należy ja pielęgnować i chronić ale nie walczyć. Tam gdzie zaczyna sie walka kończy sie szacunek do samego siebie i robi sie żalosnie.
24 2016-09-30 21:33:44 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-09-30 21:34:40)
o masz, jeszcze sąsiad z piętra... to masz pod górkę.
Emocjami się nie przejmuj. To normalne w tej sytuacji, że czujesz złość, gniew, bezsilność i podobną gamę... To minie. Twoją słabością w tej sytuacji jest to, że go kochasz, stąd te ambiwalentne odczucia. Chcesz go zatrzymać, zawalczyć a z drugiej strony wysłac precz do ex, niech idzie i znowu cierpi...a wtedy może doceni, co stracił.
Nie Ty powinnas walczyć o niego, ale on o Ciebie.
Wiem, że to nie koncert życzeń, ale życzę Ci dobrego faceta, dla ktorego będziesz najważniejsza i który będzie z Tobą bo tego naprawdę chce. I przede wszystkim takiego, który będzie Cię kochał. Bo ten obecny nie jest dla Ciebie.
Sporo słów poświęconych walce. Kto i o kogo ma walczyć? Proponuję, by autorka walczyła. Z samą sobą o siebie.
Walczyć to można o miłość kiedy przyczyny wewnętrzne/zewnętrzne nie pozwalają kochającym się ludzie być razem albo się dogadać. Ty tu chcesz walczyć o miłość którą on ma do kogoś innego. ... to nie możliwe wygrać - będziesz go mieć tylko pod warunkiem że inna go odrzuci, co może też nastąpić za 20 lat - bo ona może się nim tak bawić do końca życia.
Poczytaj o walidacji i będzie dla ciebie jasne dlaczego on chce wrócić do byłej i dlaczego nie docenia twojego starania.
Btw- dawałas mu wszystko co najlepsze? ? A urodził się już taki co to docenił od kogokolwiek? Z moich obserwacji to facet musi jednak czuć ze mu wszystkiego nie dajesz żeby cię szanował.
Nie poniżaj się. Ten idiota (bo nienormalnym trzeba być by chcieć wrócić do zdradzającego oprawcy) już wybrał, on się jedynie ociąga z rzuceniem Ciebie. Nie upokarza Cię, ze jestes na drugim miejscu?
Powiedział Ci wprost ze jeśli będzie mial okazję ratować rodzinę czy odbudować ja to to zrobi.. Nie czekaj az on pierwszy Cię zostawi bo to będzie bardziej boleć. Widać po nim ze poleci za żona. Nie wyleczył się z niej i może Cię kocha, może sie przyzwyczaił do Ciebie ale powiedział wprost ze będzie chciał odzyskać swoją rodzinę.. Czy walczyć? Ja bym odpuscila przede wszystkim dlatego bo jak byś sie poczuła ze Ty będziesz walczyć jak lwica a on i tak wybierze byłą? Musisz z nim porozmawiać o i powiedzieć mu wprost, że jeśli chce wrócić do swojej żony i dalej poświęcać jej tyle wolnego czasu... to dla was nie ma przyszłości.
Albo go żona omotala albo dalej ja kocha