Temat naruszania intymności własnych dzieci przez publikację ich zdjęć w sieci był już na forum poruszany, przy czym to było głównie teoretyzowanie, a tym razem mam przykład odbioru zagadnienia przez samą zainteresowaną - dlatego uznałam, że warto sprawę poruszyć także od drugiej strony.
Powtarzając za serwisem tvn24.pl:
To, jakie treści publikujemy w sieci, powinno być dokładnie przemyślane. Przekonali się o tym rodzice nastolatki z Austrii, których córka pozwała za publikowanie jej zdjęć z dzieciństwa. Osiemnastolatka z Karynti w południowej części Austrii oskarżyła rodziców o upublicznianie prywatnych zdjęć bez jej zgody. Uważa, że w ten sposób naruszyli jej prawo do prywatności. Matka wraz z ojcem dziewczyny mieli w sumie opublikować ponad 500 zdjęć w ciągu siedmiu lat. Widać na nich córkę w pieluchach czy uczącą się korzystać z nocnika. - Wiedzieli, że to bezwstydne i poza wszelkimi granicami - twierdzi nastolatka, która chce pozostać anonimowa.
- Nie obchodziło ich to, czy siedzę w toalecie, czy leżę nago w łóżeczku. Każdy etap został sfotografowany, a następnie podany do wiadomości publicznej- dodaje. Będzie wyrok. Dziewczyna próbowała załatwić sprawę polubownie i prosiła rodziców o usunięcie jej zdjęć z sieci. Jednak bezskutecznie. Ojciec twierdzi, że skoro to on zrobił fotografie, posiada też prawo do ich upublicznienia. - Jestem zmęczona tym, że rodzice nie traktują mnie poważnie - przyznaje osiemnastolatka. Prawnik dziewczyny, Michael Remi, twierdzi, że jest w stanie udowodnić krzywdy, jakich doznała jego klientka na skutek opublikowania krępujących zdjęć. Wyrok w tej sprawie ma zapaść w listopadzie.
Jak sądzicie - ta młoda kobieta przesadziła czy ma rację? A może pojawią się jakieś refleksje na temat własnego lub znajomych naruszania intymności swoich dzieci? Czy któreś kiedyś zaprotestowało? Jaka była reakcja rodziców?