On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 26 ]

Temat: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Drodzy Forumowicze, witam Was serdecznie. Może niektórzy pamiętają mnie z nie tak dawnej historii z panem, który nie chciał się podzielić swoją ostatnią torebką herbaty premium, bo mu było szkoda. ;-). Dziś dla odmiany historia z facetem zupełnie innego pokroju. Nie będzie w niej slipów od Calvina Kleina ani męskiego ego rozdmuchanego do granic absurdu. Bohaterem tej historii jest Paweł. Bardzo skromny człowiek, o sporej empatii, który darzy mnie uczuciem od ponad dekady. Ostatnio zintensyfikował zainteresowanie mną, ponieważ od roku jestem wolna. Ale do rzeczy.

Pawła poznałam jakieś 2 lata po swoim ślubie, w szkole językowej. Oczywiście żadnych uczuć do niego, z racji swojego dopiero co zawartego związku małżeńskiego, nie miałam. Paweł często mnie zagadywał, ale tak po koleżeńsku. Było to na tyle subtelne, że nawet mi nie przyszło do głowy, że za tym kryje się coś więcej. Polubiliśmy się, tak jak i z resztą tamtych znajomych. Natomiast kontaktu nigdy nie zerwaliśmy. Paweł po tym kursie rozwijał się dalej. Skończył drugie studia, doktorat, został wziętym nauczycielem angielskiego, a ja otworzyłam firmę w tej branży. Co jakiś czas mieliśmy kontakt. Niezbyt częsty ale ciągły i regularny. Pytał o moje życie zawodowe i osobiste. Sam miał swoje perypetie, z których się zwierzał. Nieudane małżeństwo z dziewczyną, która miała skłonność do agresji i inne zaburzenia. Skończyło się rozwodem, po którym on odżył i w pełni poświęcił się wychowaniu synka. Wprawdzie mały mieszka z mamą, ale Paweł niesamowicie dba o te relacje i syn jest na pewno jego oczkiem w głowie.

Rok temu Paweł zaprosił mnie bym go odwiedziła. Dzieli nas 70 km. Był to czas gdy byłam sama. Paweł zwierzył się, że zawsze mu się podobałam, że był wtedy, lata temu we mnie zakochany. Zaskoczył mnie tym wyznaniem. Ponieważ byłam w tym czasie sama, przez chwilę mignęła mi taka wizja, że moglibyśmy być razem. Zaczęłam patrzeć na niego jak na faceta, nie na przyjaciela. Odpowiadać sobie na pytanie czy oceniam go jako atrakcyjnego. Odpowiedź brzmiała: TAK. Jednak rozmawiając, jakoś tak doszliśmy do konkluzji, że zostawiamy tę przyjaźń między nami, bo jest cenna i nie chcemy ryzykować jej utraty. Paweł związał się z jakąś dziewczyną, ja z panem od herbaty premium i metek. ;-). Dziś znowu jesteśmy w punkcie wyjścia. Temat bycia razem powrócił. Mam jednak kilka wątpliwości. Oto one:
Paweł ma bardzo kobiecy "rys" osobowości. Jest wrażliwy, empatyczny, troskliwy. To świetnie. To dlatego łatwo było się z nim przyjaźnić, rozmawiać. Ale zauważam w nim słabą decyzyjność i chyba brak odwagi. Rozmawialiśmy ogólnie o swojej sytuacji życiowej. On kocha swoją pracę i trzyma się jej, jak bezpiecznej opcji, nie jest łatwo znaleźć stabilną pracę nauczyciela w szkole publicznej. Rodzi to pytanie jak mielibyśmy faktycznie być razem? Zarabiam więcej w swojej firmie niż on tam w szkole...On mógłby tę firmę prowadzić ze mną, ale mam wrażenie, że nie będzie chciał czy potrafił zrezygnować z opcji bezpiecznej jaką jest praca tam. Druga kwestia to synek. Paweł chce być blisko niego. Rozumiem to. Zabiera go do siebie dwa razy w tygodniu, potem odwozi do szkoły. Ale przecież pomimo odległości mógłby go zabierać na weekendy, gdyby Paweł mieszkał tu bliżej mnie. Chyba wyszłoby na to samo. Nie chcę Pawłowi organizować życia, są to sprawy, które powinien po męsku rozegrać sam. Na razie widzę tylko to, że on dostrzega same komplikacje. Nie rozmawialiśmy tak wprost o tej zmianie w kontekście naszego ewentualnego związku, ale tak wstępnie sąduję temat i to są te rzeczy, które dostrzegam, i które mnie niepokoją.
Trzecia kwestia - nie wiem, jak czułabym się w zmianie konwencji z przyjacielskiej na damsko - męską. Czy próba zmiany tej konwencji to nie jest jak przekroczenie Rubikonu? Obawiam się, że w razie gdyby nam nie wyszło, już nigdy nie byłoby tak samo. Cenię tę przyjaźń. Facet mi się podoba fizycznie. Nie wiem, co robić. Dać temu szansę? Ale co z życiem, z codziennością? Gdybym miała go przekonywać do zmiany życiowej, to bez sensu. Chodzę od dawna na psychoterapię i widzę, że wybierałam sobie facetów, którymi mogłam sterować, narzekając jednocześnie, że nie są dostatecznym wsparciem. Nie chcę już tego robić, bo to pochłania mnóstwo energii. Problem jest taki, że faceci silni zazwyczaj nie są empatyczni i dobrzy z charakteru, a z tymi dobrymi, miękkimi, też jest ciężko, od strony praktycznej życia.  Nie chcę aby życie i cała decyzyjność spadała na mnie. Brałam to na siebie w swoim życiu, ale już tego nie chcę. Z Pawłem łączy mnie więź, historia, zaufanie, ale obawiam się, że nie jest dostatecznie silny. Proszę o jakieś komentarze...Może ujrzę tę sytuację z innej perspektywy. Dziękuję za poświęcony mi czas.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Florentino Ariza już jest, brakuje tylko zarazy... big_smile
Pytania dotyczące tego jak wyobraża sobie bycie razem, gdzie, na jakich warunkach itp skieruj do niego i po odpowiedzi zorientujesz się na ile dojrzale i świadomie podchodzi do wspólnego życia. Nie przekonuj przy tym, ani nie proponuj niczego ze swojej strony. Wsłuchaj się w to co ma do powiedzenia i będziesz wiedziała, czy jest na czym budować coś więcej, czy raczej będzie to nadal przyjaźń.

3

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Klio, na razie wstępnie go sądowałam, pytania były luźne i bez presji. Zrozumiałam na razie tyle, że on ceni tamto bezpieczeństwo, że gdyby dzieliła go większa odległość od synka, to byłby problem. Na tej podstawie wydaje mi się, że to nie ma sensu. Bo kto naprawdę chce, znajdzie sposób, a nie wymówkę...

4

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Żeby cokolwiek z tego wyszło przynajmniej jedno z was musiałoby wyjść poza swoją strefę komfortu i co tu dużo mówić zrezygnować ze swojego bezpieczeństwa i swojej pracy. Jedno z was. Żadne chyba nie chce...

5

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Fajnie, źe wspomniałas o swoim poprzednim poście. Przeczytałam go i szok... Niestety widzę, że masz skłonności do akceptowania byle czego, byle było. Jak to się mowi, nie wskakuje na pierwszego galopujacego konia. Wydaje mi się, że gdyby miało cos między Wami wyjść juz by dawno do tego doszło. Prowadzisz rozważania nt jego ewentualnych kontaktów z synem, pracy... Podchodzisz do tego strasznie zadaniowo. Wyprzedzasz sytuacje, które się jeszcze nie wydarzyły. Wiesz... Ja kiedyś poznałam faceta, który już planował że mną dziecko. Szkoda, że nie przewidział etapu ślub, mieszkanie, randka, bo ja tego w ogóle nie planowałam.
Widzisz mezczyzne wolnego, spokojnego, kandydata na wspólne życie i krzyczysz w ciemno "biorę". To będzie męczarnia. W następnych postach będziesz prosiła a przekonywanie Cie, źe miłość da się zastąpić rozsądkiem. Poczekaj na człowieka, u boku którego nie będziesz miała takich rozterek i wejdziesz w związek bez zbędnego analizowania.

6

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?
aannaa napisał/a:

Fajnie, źe wspomniałas o swoim poprzednim poście. Przeczytałam go i szok... Niestety widzę, że masz skłonności do akceptowania byle czego, byle było. Jak to się mowi, nie wskakuje na pierwszego galopujacego konia. Wydaje mi się, że gdyby miało cos między Wami wyjść juz by dawno do tego doszło. Prowadzisz rozważania nt jego ewentualnych kontaktów z synem, pracy... Podchodzisz do tego strasznie zadaniowo. Wyprzedzasz sytuacje, które się jeszcze nie wydarzyły. Wiesz... Ja kiedyś poznałam faceta, który już planował że mną dziecko. Szkoda, że nie przewidział etapu ślub, mieszkanie, randka, bo ja tego w ogóle nie planowałam.
Widzisz mezczyzne wolnego, spokojnego, kandydata na wspólne życie i krzyczysz w ciemno "biorę". To będzie męczarnia. W następnych postach będziesz prosiła a przekonywanie Cie, źe miłość da się zastąpić rozsądkiem. Poczekaj na człowieka, u boku którego nie będziesz miała takich rozterek i wejdziesz w związek bez zbędnego analizowania.

Podoba mi się Twój komentarz Anno.  Może faktycznie kalkuluję, ale mam już 35 lat, jakieś tam ułożone pewne sprawy. Nie da się całkiem spontanicznie do tego podejść. Jakiś głos rozsądku też jest potrzebny. Tym bardziej, że właśnie nie chodzi mi o to, żeby brać cokolwiek jest. Myślę po prostu o tym, na ile do siebie pasujemy jako ludzie.
Co do Pawła, do tej pory nie było możliwości bycia razem - odkąd go znałam, byłam zamężna, potem poznałam pana od metek, a o jego uczuciu dowiedziałam się później. Cały czas byłam z kimś innym. Dopiero teraz można to brać pod uwagę.

7

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Anno, jak mam do tego podejśc inaczej? Tak, by nie było to na zasadzie " biorę w ciemno" ? Gdzie robię błąd?

8

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Nie chodzi o branie w ciemno, a o branie gdy naprawdę chcesz wziąć. Tymczasem bierzesz, bo przekonujesz sama siebie, że dobrze dla Ciebie, jego, wszystkich, wszystkiego byłoby gdybyś wzięła. Czas na uczucie do którego nie będziesz musiała się przekonywać. Wtedy decyzje i dążenie do bycia razem staną się naturalne, a nie wymuszone.

9

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?
Klio napisał/a:

Nie chodzi o branie w ciemno, a o branie gdy naprawdę chcesz wziąć. Tymczasem bierzesz, bo przekonujesz sama siebie, że dobrze dla Ciebie, jego, wszystkich, wszystkiego byłoby gdybyś wzięła. Czas na uczucie do którego nie będziesz musiała się przekonywać. Wtedy decyzje i dążenie do bycia razem staną się naturalne, a nie wymuszone.

Myślę, że masz absolutną rację, i przyjaciele mówią mi to samo...

10

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Nigdy nie wiadomo czy pierwsza miłość jest ostatnią a ostatnia pierwsza...
Myślę, źe błąd kobiet tkwi w tym, że zakładają swój termin ważności. Podkreśliłas, źe masz 35 lat. Jestem niedużo od Ciebie młodsza a dopiero niedawno poznałam na czym polega prawdziwy zwiazek. Jak się poznaliśmy to po około miesiącu juz razem mieszkaliśmy. To było takie naturalne. Przyniósł torbę gaci z rynku nieznanej marki i juz został. Nie obchodziło mnie czym się zajmuje i co będzie za parę mcy/lat. Także nie blokuj miejsca u swojego boku na jakieś zbędne kelwiny czy nawet dobrze rokujacych Pawłow. Paweł jest pewnie superkolega ale nie musi od razu zostać Twoim superpartnerem.

11

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?
aannaa napisał/a:

Nigdy nie wiadomo czy pierwsza miłość jest ostatnią a ostatnia pierwsza...
Myślę, źe błąd kobiet tkwi w tym, że zakładają swój termin ważności. Podkreśliłas, źe masz 35 lat. Jestem niedużo od Ciebie młodsza a dopiero niedawno poznałam na czym polega prawdziwy zwiazek. Jak się poznaliśmy to po około miesiącu juz razem mieszkaliśmy. To było takie naturalne. Przyniósł torbę gaci z rynku nieznanej marki i juz został. Nie obchodziło mnie czym się zajmuje i co będzie za parę mcy/lat. Także nie blokuj miejsca u swojego boku na jakieś zbędne kelwiny czy nawet dobrze rokujacych Pawłow. Paweł jest pewnie superkolega ale nie musi od razu zostać Twoim superpartnerem.

Z drugiej strony, moja historia z mężem tak wyglądała - zaczęliśmy od przyjaźni. Nie widziałam w nm partnera. Ale pogłębiająca się bliskość przyniosła wybuch uczucia. A mąż podkochiwał się we mnie od dziecka.  Poznałam go mając 9 lat... Do 18 byliśmy tylko przyjaciółmi...Potem naprawdę bliśmy bardzo, bardzo zakochani, i trwało to wiele lat.

12

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Skoro kilka osób zwraca Ci na coś uwagę, to coś w tym musi być...
Z drugiej strony wypracowałaś sobie model wychodzonych i wyrozważanych związków, więc trudno wyjść poza ramy czegoś takiego. Mimo wszystko miej otwarte oczy na swoją skłonność do wmawiania sobie i przekonywania siebie.

13

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?
Klio napisał/a:

Skoro kilka osób zwraca Ci na coś uwagę, to coś w tym musi być...
Z drugiej strony wypracowałaś sobie model wychodzonych i wyrozważanych związków, więc trudno wyjść poza ramy czegoś takiego. Mimo wszystko miej otwarte oczy na swoją skłonność do wmawiania sobie i przekonywania siebie.


Prawda. Zdecydowałam, że nie wchodzę w to. Nie czuję tego.

14

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Jak nie czujesz, to to, że on czuje traci znaczenie. Pamiętaj też tak na przyszłość. Zacznij się wsłuchiwać w siebie i czasem pozwól iść rozumowi spać, bo przekombinowywanie nie zawsze i nie w każdym przypadku służy. Wczuj się wink Powodzenia.

15 Ostatnio edytowany przez PawelK_1988 (2016-09-25 15:18:02)

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Albo jest chemia, albo jej nie ma. Nie łapię takiego rozważania i wyobrażania sobie, że za pół roku to on będzie tu i tu, może nie mieć czasu, a w ogóle to może smsa na dzień będziemy mogli wymienić. Przepis na samospelniajaca się przepowiednię, w której w końcu storpedujesz całą znajomość. Jeśli tylko przyjaźń, to nie dawaj mu sygnałów, jak jednak nie, to bądź wyrazista. Tylko nie mów mu o takich rozważaniach jemu..np. że jest taki i taki i że uważasz, że może byś chciała, ale nie wyjdzie.

16 Ostatnio edytowany przez zabpth (2016-09-25 21:19:19)

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Pani Autorko
Z tego co wyczytałem, to wydaje mi się że podrostu masz obawy w ogóle przed wejściem w związek, i nie ma znaczenia że Paweł to przyjaciel.
Podejrzewam że gdyby na miejscu Pawła był ktoś inny to w podobny sposób pojawiły by się wątpliwości. Nie ma się co dziwić oboje jesteście ludźmi już dojrzałymi po przejściach, więc już w prequelu szuka się problemów i analizuje pod kątem wpływu na dalszą relacje.
Do tego piszesz że chodzisz na psychoterapie i Ci coś tam uświadomili. Pawła oceniasz pod wpływem właśnie tej psychoterapii, zobacz że twoje wątpliwości dotyczącego jego osoby pokrywają się z tym co uświadomiłaś sobie na psychoterapii. Wydaje się że mocno się tym sugerujesz, i w zasadzie na każdego innego "coś byś znalazła". Może co do tych wątpliwości dotyczących jego osoby nadaj mniejszą rangę.
Generalnie chyba a może obecnie chwilowo jesteś podatna na sugestie, to minus psychoterapii. Zobacz po kilki postach postanowiłaś dostosować się do jednolitej opinii forumowiczów. Dość szybko :], ale może jest tak że nie chcesz wchodzić z nim w poważniejszą relację, szybko znalazłaś potwierdzenie, pasuje Ci to i tyle.
Ludzie w pewnym wieku i po pewnych doświadczeniach mają tak że chemia musi wygrać starcie z wątpliwościami. Teraz pytanie, bo może jest tak że obecnie nie chcesz się "męczyć" związkiem ogólnie, czy po prostu Paweł nie pasuje. Zdarza się że nieświadomie różne inne czynniki wpływają na niechęć do wejścia w związek, a wina spada na osobę które chce tego związku, jeżeli masz jakieś opory dot. związków czy lęki czy co kolowiek tam co siedzi w człowieku, to taki Paweł jest bezpośrednim skojarzeniem i wywołuje negatywne odczucia.

Generalnie twoje wątpliwości nie będą miały znacznie jeżeli wszystko będzie ok, jak nie wyjdzie to twoje obawy będą miały priorytet co wpływu na relacje.
Powinnaś spróbować
Co do przyjaźni to i tak już pozamiatane. Mleko się już rozlało, wyznał Ci co i jak ma się po jego stronie, Ty z kolei zainteresowałaś się nim jako mężczyzną, status już się zmienił. Generalnie jeżeli któraś strona postanowi nie wchodzić w relacje żeby nie zaburzać przyjaźni, to druga strona poczuje się odrzucona, tak czy siak jak byście nie ćwiczyli, przyjaźń i tak klapnie, więc nie ryzykujesz za wiele
Pozdrawiam

17

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Jak bys byla pewna, ze to jest ten na cale zycie, ty bys nie zadawala tego pytania.Bo bys sama to wiedziala.
A skoro pytasz, to znaczy, ze masz watpliwosci.A jak masz watpliwosci, to daj sobie z nim spokoj.
To nie ten rycerz, to nie ten kon.
Ten wymarzon, na bialym koniu, dopiero przyjedzie.

18

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?
zabpth napisał/a:

Pani Autorko
Z tego co wyczytałem, to wydaje mi się że podrostu masz obawy w ogóle przed wejściem w związek, i nie ma znaczenia że Paweł to przyjaciel.
Podejrzewam że gdyby na miejscu Pawła był ktoś inny to w podobny sposób pojawiły by się wątpliwości. Nie ma się co dziwić oboje jesteście ludźmi już dojrzałymi po przejściach, więc już w prequelu szuka się problemów i analizuje pod kątem wpływu na dalszą relacje.
Do tego piszesz że chodzisz na psychoterapie i Ci coś tam uświadomili. Pawła oceniasz pod wpływem właśnie tej psychoterapii, zobacz że twoje wątpliwości dotyczącego jego osoby pokrywają się z tym co uświadomiłaś sobie na psychoterapii. Wydaje się że mocno się tym sugerujesz, i w zasadzie na każdego innego "coś byś znalazła". Może co do tych wątpliwości dotyczących jego osoby nadaj mniejszą rangę.
Generalnie chyba a może obecnie chwilowo jesteś podatna na sugestie, to minus psychoterapii. Zobacz po kilki postach postanowiłaś dostosować się do jednolitej opinii forumowiczów. Dość szybko :], ale może jest tak że nie chcesz wchodzić z nim w poważniejszą relację, szybko znalazłaś potwierdzenie, pasuje Ci to i tyle.
Ludzie w pewnym wieku i po pewnych doświadczeniach mają tak że chemia musi wygrać starcie z wątpliwościami. Teraz pytanie, bo może jest tak że obecnie nie chcesz się "męczyć" związkiem ogólnie, czy po prostu Paweł nie pasuje. Zdarza się że nieświadomie różne inne czynniki wpływają na niechęć do wejścia w związek, a wina spada na osobę które chce tego związku, jeżeli masz jakieś opory dot. związków czy lęki czy co kolowiek tam co siedzi w człowieku, to taki Paweł jest bezpośrednim skojarzeniem i wywołuje negatywne odczucia.

Generalnie twoje wątpliwości nie będą miały znacznie jeżeli wszystko będzie ok, jak nie wyjdzie to twoje obawy będą miały priorytet co wpływu na relacje.
Powinnaś spróbować
Co do przyjaźni to i tak już pozamiatane. Mleko się już rozlało, wyznał Ci co i jak ma się po jego stronie, Ty z kolei zainteresowałaś się nim jako mężczyzną, status już się zmienił. Generalnie jeżeli któraś strona postanowi nie wchodzić w relacje żeby nie zaburzać przyjaźni, to druga strona poczuje się odrzucona, tak czy siak jak byście nie ćwiczyli, przyjaźń i tak klapnie, więc nie ryzykujesz za wiele
Pozdrawiam

Odniosę się do tego, co napisałeś, bo Twoja opinia, choć nie do końca pokrywa się ze stanem faktycznym, jest bardzo wnikliwa, i podoba mi się Twój styl. :-) Ale do rzeczy.
Czy mam obawy w ogóle przed wejściem w związek? Takie ludzkie, owszem, - wydumane- nie. To bardziej wahanie tego rodzaju, czy łączę się z odpowiednią osobą. W przypadku Pawła od początku były wątpliwości, to dlatego napisałam na forum. Sądzę, że powinnam się kierować taką zasadą, że jeśli coś wzbudza wątpliwości to już nie ma problemu - po prostu odpowiedź brzmi - NIE. W innym przypadku to jest takie na siłę siebie przekonywanie. To właśnie zrozumiałam co do Pawła. I to nie psychoterapia mnie zasugerowała. I w ogóle moja opinia o typie faceta, jaki mnie pociąga, to nie była sugestia terapeuty, tylko moja własna obserwacja, którą się podzieliłam. Jako osoba świadoma - widzę jaki wzór przeplata się w moim życiu. Paradoksalnie- Paweł nie pasuje do tego wzorca. Od początku to czułam. Podobali mi się zawsze faceci z jakąś otoczką siły ( mój były to wojskowy, a ex - mąż to bardzo postawny facet ) - notabene okazywało się, że tym pozorom nie towarzyszyła prawdziwa wewnętrzna siła, ale to długi temat i tutaj nieistotny. Paweł nie pasuje do tego wzorca - nie pociąga mnie nawet pozorami siły. Jest od początku określony, jest po prostu miękki. Podoba mi się fizycznie w takim sensie, że obiektywnie jest przystojny, ale nie czuję pociągu do niego, nie fantazjuję o nim. Gdyby Paweł był miękki, ale przynajmniej miał jakieś atrybuty siły ( prawdziwe bądź nie ) - to by mnie to pociągało. przy czym - szukając partnera na serio zwróciłabym aktualnie większą uwagę na to, czy facet jest faktycznie zdecydowany i pewny siebie i nie kierowała się pozorami.
Piszesz - "Zobacz po kilki postach postanowiłaś dostosować się do jednolitej opinii forumowiczów. Dość szybko :],". otóż- po pierwsze pisząc ten post czułam, że mam wątpliwości, i że to powinien być sygnał na NIE, po drugie - w trakcie gdy forumowicze odpisywali - ja pisałam z Pawłem. On ma swoje niezamknięte sprawy z poprzednim związkiem, a jego niestabilna postawa ( coś mi deklaruje, a potem za to przeprasza, a potem znów coś proponuje, a potem znów się z tego wycofuje ) zniechęciła mnie totalnie. Odpisałam mu, że ja nie jestem od tego, żeby on mógł sobie sprawdzać, czy ze mną będzie lepiej niż z tamtą dziewczyną i że nie wiem, czy mnie taki pomysł nie obraża. Paweł sam nie wie czego chce, próbuje się asekurować, a tego nie znoszę. Obraził mnie, po czym przeprosił, pisząc, że tak naprawdę mnie szanuje i chciałby zachować naszą przyjaźń.
Temat relacyjny z Pawłem zamykam. Ten wątek na forum nie był potrzebny. Znałam odpowiedź od początku. następnym razem bardziej zaufam swojej intuicji.

Dziękuję wszystkim za opinie, utwierdziły mnie w tym, że powinnam bardziej zaufać sobie.

19 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-09-27 10:39:38)

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?
Esthere napisał/a:

Paweł ma bardzo kobiecy "rys" osobowości. Jest wrażliwy, empatyczny, troskliwy. To świetnie. To dlatego łatwo było się z nim przyjaźnić, rozmawiać. Ale zauważam w nim słabą decyzyjność i chyba brak odwagi. Rozmawialiśmy ogólnie o swojej sytuacji życiowej.

NIE szukaj faceta, który będzie dla Ciebie wsparciem, bo sama sobie świetnie radzisz. W ogóle nie potrzebujesz kolejnej osoby do twojej firmy -- sama rozwiązujesz problemy. Jeśli masz za dużo pracy na głowie, to zatrudnij menedżera, a nie męża. Musisz żyć trochę po męsku, ale to jest dobre. Męczące, trudne, czasami jest się samemu "z tym wszytkim", ale tak musi być.


On kocha swoją pracę i trzyma się jej, jak bezpiecznej opcji, nie jest łatwo znaleźć stabilną pracę nauczyciela w szkole publicznej. Rodzi to pytanie jak mielibyśmy faktycznie być razem?

Yyyy... on będzie dalej u siebie w szkole, a Ty dalej w firmie. Po co zmieniać rzeczy które są dobre.
Jeśli chodzi o dojazdy 70km... to nie tak dużo -- 800zł miesięcznie na paliwo + 3 godz dziennie. Albo co drugi dzień... albo co tydzień.



Zarabiam więcej w swojej firmie niż on tam w szkole...

Bardzo dobrze. To nie przekreśla mężczyzny. NIe myśl o tym, tylko rób swoje.



On mógłby tę firmę prowadzić ze mną, ale mam wrażenie,

Nigdy o tym nie myśl. Nawet go nie dopuszczaj do twojej firmy, chyba że szukasz pretekstu do konfliktu, frustracji, osi spornej między Wami. Twoja firma, twoje problemy, twoja praca, twoi ludzie, zyski, straty.


że nie będzie chciał czy potrafił zrezygnować z opcji bezpiecznej jaką jest praca tam.

No widzisz jak kombinujesz -- chcesz go zmienić. A może on też myśli "czy ona mogłaby zrezygnować z firmy???". Tak si ę nie da. Zaakceptujcie siebie takimi jakimi jesteście, ze swoimi życiami takimi jakimi one są.



Druga kwestia to synek. Paweł chce być blisko niego. Rozumiem to. Zabiera go do siebie dwa razy w tygodniu, potem odwozi do szkoły. Ale przecież pomimo odległości mógłby go zabierać na weekendy, gdyby Paweł mieszkał tu bliżej mnie.

Znowu kombinujesz egoistycznie. Nie dajesz mu wolności, oddechu. Twoje myślenie jest zgubne...
Paweł MA MIEĆ MOŻLIWOŚĆ SPĘDZANIA CZASU Z SYNEM -- a Ty muissz się na to zgodzić. Nie godzisz się? To przestań myśleć o związku z Pawłem.
Albo bierzesz go takim jakim jest, albo sorki -- znikasz z tej relacji. Paweł nie żyje po to, aby być takim jak Ty sobie wymarzyłaś. On po prostu jest -- albo akceptujesz, albo nie.


Nie chcę Pawłowi organizować życia, są to sprawy, które powinien po męsku rozegrać sam.

No i rozgrywa sam. Ciebie w tych rozgrywkach nie ma i nie ... wybacz... nie wtykaj tam swojego nosa. Jego sprawy, jego decyzje, jego czas, jego życie.


Na razie widzę tylko to, że on dostrzega same komplikacje. Nie rozmawialiśmy tak wprost o tej zmianie w kontekście naszego ewentualnego związku, ale tak wstępnie sąduję temat i to są te rzeczy, które dostrzegam, i które mnie niepokoją.

Twoje niepokoje wynikają z faktu, że twoje ego nie będzie odpowiednio nasycone, bo zamiast kochać Pawła takim jakim jest i chcieć z nim żyć, spędzać czas, cieszyć się razem -- zamiast tego chcesz aby były spełnione twoje wymagania.


Trzecia kwestia - nie wiem, jak czułabym się w zmianie konwencji z przyjacielskiej na damsko - męską. Czy próba zmiany tej konwencji to nie jest jak przekroczenie Rubikonu? Obawiam się, że w razie gdyby nam nie wyszło, już nigdy nie byłoby tak samo.

Kluczem jest czy dwoje ludzi potrafi z sobą być, być bez warunków dodatkowych. Czy oni siebie chcą, pragną. Czy potrafią sobie dać wolność, czy są tolerancyjni wobec drugiej osoby. Już teraz widzę, że Ty tego nie potrafisz, bo twoje ego jest bardzo zachłanne.

Można się przyjaźnić, kochać, uprawiać seks, cieszyć sobą. Można to wszystko mieć, i nic nie zepsuć. Prawdę mówiąc tyle lat znajomości i nie iść do łóżka, a być w sobie zakochanym, pożądać się, podobać się sobie wzajemnie --  stracone lata, stracone chwile, stracone szczęście.    Tak jak w twojej firmie -- utracone przychody, niemożliwe do odpracowania.


Cenię tę przyjaźń. Facet mi się podoba fizycznie. Nie wiem, co robić. Dać temu szansę?

Oczywiście! Nie tylko dać szansę, ale iść na całość. Co znaczy iść na całość? Korzystać ze szczęścia, ograniczać krzywdy.


Ale co z życiem, z codziennością? Gdybym miała go przekonywać do zmiany życiowej, to bez sensu.

Ojej... znowu te twoje wymagania. O co kaman? Chcesz go mieć każdego dnia, każdego wieczoru, zawsze od 17:00 do 21:00 oraz od 7:00 do 8:00? Wtedy kontrakt "związku" będzie spełniony?
Daj mu żyć i sama żyj swoim życiem. Niech wasze ścieżki się zaczną do siebie zbliżać, a potem zobaczysz.
Przecież może on mieszkać u siebie, przyjeżdzać na weekend, albo co drugi weekend, albo z dzieckiem.. Możesz Ty do niego pojechać raz w tygodniu, wrócić do siebie na 10 rano, a pracownicy ogarną firmę.


Chodzę od dawna na psychoterapię i widzę, że wybierałam sobie facetów, którymi mogłam sterować, narzekając jednocześnie, że nie są dostatecznym wsparciem. Nie chcę już tego robić, bo to pochłania mnóstwo energii.

Identycznie Cię widzę. Albo przestaniesz zmieniać ludzi i będizesz ich kochać takimi jakimi są, albo męczysz się dalej... twój wybór.
Dam Ci dobrą radę jak to pokonać:     wyobraź sobie że masz tysiąc problemów... i Paweł Cię drażni w czymś... to jest jeden z tych tysiąca problemów... wtedy pomyśl, że najpierw rozwiązesz owe 999 problemów, a na końcu ten jeden z Pawłem...
W praktyce okaże się, że masz milion różnych innych zmartwień niż probem z Pawłem, którego w zasadzie nie musisz orzwiązywać.


Problem jest taki, że faceci silni zazwyczaj nie są empatyczni i dobrzy z charakteru, a z tymi dobrymi, miękkimi, też jest ciężko, od strony praktycznej życia.

Zwykły stereotyp. To jak powiedizeć, że ładne kobiety nie są mądre, a mądre nie są ładne.


Nie chcę aby życie i cała decyzyjność spadała na mnie.

Nooooo... teraz przegięłaś... a na kogo ma spadać? Na mężczyznę? Dlaczego?   Tak jak wyżej napisałem -- odpowiedzialność jest męcząca, obciążająca, i choć jesteś kobietą, to musisz to nosić do końca życia. Ja też muszę. Sorki.


Brałam to na siebie w swoim życiu, ale już tego nie chcę.

???? Ktoś inny ma to robić, tak? Bo Ty nie chesz? To bardzo kobiece... ale chyba nie możesz nie chcieć.


Z Pawłem łączy mnie więź, historia, zaufanie, ale obawiam się, że nie jest dostatecznie silny. Proszę o jakieś komentarze...Może ujrzę tę sytuację z innej perspektywy.

Na co Ci silny mężczyzna? Sama jesteś silna. Wg mnie ważne, abyście oboje byli szczęśliwi, lubili spędzać ze sobą czas, tęsknili za sobą, mieli cudowny seks, byli dla siebie na zawsze, na pewno...

Esencją związku jest coś co mi kiedyś przyjaciółka powiedziała:     "Chciałabym mieć kogoś.... -- po krótkiej zadumie dodała -- chciałabym mieć kogoś NA PEWNO."
Rozumiesz? Kluczem jest mieć kogoś "na pewno". Aby był, aby dawał Ci szczęście, a nie kogoś kto będzie w pracy pomagał, albl będzie wyłacznie dla Ciebie (a nie dla swojego synka).


Esthere napisał/a:

Klio, na razie wstępnie go sądowałam, pytania były luźne i bez presji. Zrozumiałam na razie tyle, że on ceni tamto bezpieczeństwo, że gdyby dzieliła go większa odległość od synka, to byłby problem. Na tej podstawie wydaje mi się, że to nie ma sensu. Bo kto naprawdę chce, znajdzie sposób, a nie wymówkę...

Ma sens. Tylko twoje wymagania sa wygórowane. Wystarczy razem spędzać czas.
Tak samo ze związkiem -- związek jest wtedy kiedy dwoje ludzi ma "siebie na pewno", a nie wtedy kiedy ustalą harmonogram tygodnia.
Musisz nauczyć się spędzać chwile. Nauczyć się nie stawiać warunków, wiedzieć czego sama od życia chcesz, nie zwalać tego na innyhc.

Paweł nie pasuje do tego wzorca - nie pociąga mnie nawet pozorami siły. Jest od początku określony, jest po prostu miękki. Podoba mi się fizycznie w takim sensie, że obiektywnie jest przystojny, ale nie czuję pociągu do niego, nie fantazjuję o nim.

Pisałaś, że Ci się podoba i że Cię pociąga. Teraz piszesz, że nie fantazujesz... no to jak jest na prawdę?
Bo jak nie pożądacie się, to znaczy, że seksem się nie nacieszycie, to znaczy, że nie będzie związku.

20

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Gary, dzięki za tak obszerną, wnikliwą odpowiedź. Wyjaśniłam komuś w komentarzu powyżej, że zamykam temat relacyjny z Pawłem. Uważam, że on jest zbyt zachowawczy. To mnie drażni. Pewnie, że niech będzie jaki jest. Ja właśnie nie chcę go zmieniać. Bo się nie zmieni a ja się tylko zmęczę. Nie znasz go Gary, z nim rozmowa jest taka, że on we wszystkim widzi problem, a nie szansę. Nie szuka rozwiązań w ogóle. Nie ma męskiego rysu. taka panienka. Jest ok jako przyjaciel do zwierzeń i na tym poprzestaniemy.
Masz wiele racji w tym, co piszesz, próbuję wciąż przystosować coś pod siebie. Tak naprawdę szukam kogoś, kto mnie zachwyci tym, że będzie mocniejszy ode mnie, ale w zdrowy sposób. Chodzi mi o kogoś z charakterem, wyrazistą osobowością. Nie cierpię takiego "pitu pitu".
Zgadzam się też z tym, co piszesz odnośnie firmy. Jest moja i niech tak zostanie. Niech mój przyszły partner ma swoje życie, ambicje i cele. To by był zdrowsze.
Paweł jest gościem, który nie lubi ryzyka. Ja w tak zachowawczym miejscu swojego życia byłam xxx lat temu. To mnie nie kręci. A gdybyś słyszał jego jęki, jak to ciężko mu się zdobyć na to, żeby podnieść cenę za lekcje - bo co ludzie powiedzą, bo wszyscy klienci mu odejdą z korepetycji, bo coś tam. Taki facet co to chciałby, ALE. Nie potrafi postawić granic, nie potrafi walczyć o swoje. I ja mu to wyjaśniałam, radziłam coś ( bo sam chciał ). Potem dziękował za rady. Niby ok. Ale on cały taki jest. Miękki, miękki. Za miękki. To jest bardzo aseksualne. Facet ma wiedzieć czego chce, dostrzegać szanse, a nie biadolić. Takie mam wymagania. Kropka. Miękkie i niezdecydowane to mogą być moje koleżanki. I mam takie. Po co mi jeszcze tai facet w domu? Taki biedny Misiu?

Pisałeś o odpowiedzialności. Chodziło mi nie o to, aby facet ją brał całą na siebie, bo ja jej nie chcę. Rzecz w tym, że wiążąc się z facetem zbyt miękkim, miałabym już nie jeden problem ( własne kłopoty ) ale i jeszcze drugi- w postaci Misia, którego trzeba wiecznie pocieszać, wyciągać z dołka, dopingować, żeby w siebie wierzył, motywować. No NIEEEEEE. Niech każdy weźmie życie w swoje ręce i rozwiąże swoje kłopoty sam. Związek nie jest od naprawiania kogoś. Szukam osoby zdrowej, samoświadomej, dojrzałej, stabilnej i silnej. Sama chcę taka być. pracuję nad sobą. Cały czas. Widzę swoje błędy, chcę je korygować.

Nie oburzam się Gary za to, co napisałeś. Po prostu miękki facet wywołuje we mnie jakiś sprzeciw i kombinacje. Naginam do siebie. Szukam faceta, którego nie trzeba naginać, z którym nie ma wielkiej róznicy poziomów psychicznych, mentalnych, bo to zawsze źle wróży. Facet, który poczuje się słabszy, będzie się wycofywał. I wszystko się rozpadnie. A ja też, dla komfortu Misia, nie będę udawać, jaka to mała i słaba jestem, tylko po to, żeby Miś się poczuł herosem. Ludzie powinni się dobierać z głową.

21

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Gary, jeszcze to - "Na co Ci silny mężczyzna? Sama jesteś silna. Wg mnie ważne, abyście oboje byli szczęśliwi, lubili spędzać ze sobą czas, tęsknili za sobą, mieli cudowny seks, byli dla siebie na zawsze, na pewno...

Esencją związku jest coś co mi kiedyś przyjaciółka powiedziała:     "Chciałabym mieć kogoś.... -- po krótkiej zadumie dodała -- chciałabym mieć kogoś NA PEWNO."
Rozumiesz? Kluczem jest mieć kogoś "na pewno". Aby był, aby dawał Ci szczęście,"

Absolutnie się zgadzam.
Ja po prostu się zmęczyłam samodzielnością.

Wiesz...zapakuj kartony z ulotkami do auta, wypakuj, dźwigaj, zakupy taszczę jak jakiś dromader...Siła mi się kończy i mam kryzys. Ale masz rację. Chodzi o szczęście, o to, by czuć się razem dobrze. Nie o pomoc samą w sobie. Trzeba umieć otworzyć serce. Coś tam zdaje się wciąż mam zblokowane...

22

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?
Esthere napisał/a:

Gary, dzięki za tak obszerną, wnikliwą odpowiedź. Wyjaśniłam komuś w komentarzu powyżej, że zamykam temat relacyjny z Pawłem. Uważam, że on jest zbyt zachowawczy. To mnie drażni. Pewnie, że niech będzie jaki jest. Ja właśnie nie chcę go zmieniać. Bo się nie zmieni a ja się tylko zmęczę.

Ale czasem moglibyście się zebrać razem na fajną randkę, ze spacerem, z winem, seksem... O ile go pożądasz, a on Ciebie. Nie musi być od razu związku i życia razem. 


Nie znasz go Gary, z nim rozmowa jest taka, że on we wszystkim widzi problem, a nie szansę. Nie szuka rozwiązań w ogóle. Nie ma męskiego rysu. taka panienka. Jest ok jako przyjaciel do zwierzeń i na tym poprzestaniemy.

No dobra... Tak wybrałaś i jest okej. Szukaj w takim razie nowego mężczyzny. Nie musi być idealny, nie będzie idealny. Nie pomoże Ci w życiu.


Tak naprawdę szukam kogoś, kto mnie zachwyci tym, że będzie mocniejszy ode mnie, ale w zdrowy sposób. Chodzi mi o kogoś z charakterem, wyrazistą osobowością. Nie cierpię takiego "pitu pitu".

Ok, rozumiem.


Zgadzam się też z tym, co piszesz odnośnie firmy. Jest moja i niech tak zostanie. Niech mój przyszły partner ma swoje życie, ambicje i cele. To by był zdrowsze.

Punkt dla Ciebie. Ładnie piszesz, więc na pewno jesteś mądra... ale pewnie też trochę zagubiona.


Paweł jest gościem, który nie lubi ryzyka. ... gdybyś słyszał jego jęki, ... nie potrafi walczyć o swoje.

Czyli Cię drażni, czyli go po prostu nie pożądasz, bo w seksie przejdzie Ci myśl przez głowę, że on jest słaby i od razu emocje opadną, czyli seks do bani, czyli brak fajnego związu.
Chociaż z drugiej strony mąż Wisłockiej też był słaby a miał wiele kobiet, romansów.


Za miękki. To jest bardzo aseksualne. .. a nie biadolić. ... Po co mi jeszcze tai facet w domu? Taki biedny Misiu?

Jeśli nie pociąga Cię kompletnie... to przekreśla związek.


Rzecz w tym, że wiążąc się z facetem zbyt miękkim, miałabym już nie jeden problem ( własne kłopoty ) ale i jeszcze drugi- w postaci Misia, którego trzeba wiecznie pocieszać, wyciągać z dołka, dopingować, żeby w siebie wierzył, motywować. No NIEEEEEE.

Słusznie. 100% racji. Ani to mężczyzna, ani kochanek (?? chyba...).


Niech każdy weźmie życie w swoje ręce i rozwiąże swoje kłopoty sam.

Słusznie. Ciebie to też dotyczy. I mnie też. Niech każdy ogarnia swoje sprawy i świat będzie lepszy.


Szukam osoby zdrowej, samoświadomej, dojrzałej, stabilnej i silnej. Sama chcę taka być. pracuję nad sobą. Cały czas. Widzę swoje błędy, chcę je korygować.

Jak szukasz w takim razie? Trzeba pewnie 100 randek przejść, aby trafić na kogoś takiego właśnie jak piszsesz.


Nie oburzam się Gary za to, co napisałeś. Po prostu miękki facet wywołuje we mnie jakiś sprzeciw i kombinacje. Naginam do siebie. Szukam faceta, którego nie trzeba naginać, z którym nie ma wielkiej róznicy poziomów psychicznych, mentalnych, bo to zawsze źle wróży. Facet, który poczuje się słabszy, będzie się wycofywał. I wszystko się rozpadnie. A ja też, dla komfortu Misia, nie będę udawać, jaka to mała i słaba jestem, tylko po to, żeby Miś się poczuł herosem. Ludzie powinni się dobierać z głową.

Masz całkowitą rację.
Ale wiesz co... czasem jest tak, że kobieta w firmie jest bardzo silna... ale w domu rozmawia z mężem, o którym sądzi że on jest moralnie silny i on ją tak wspiera. Ona jest jakby aktorką, ale ma go za plecami niczym suflera za kurtyną. To też jest dobre.


Esthere napisał/a:

Absolutnie się zgadzam.
Ja po prostu się zmęczyłam samodzielnością.

No mężczyźni tak muszą -- choć są zmęczeni samodzielnością, choć czasem sami z problemami to trzeba dalej iść przez życie. Firma to rzeka problemów... niektóre się rozwiązuje, a niektórych nie rozwiązuje -- trzeba wybierać. Nic nie jest doskonałe, nigdy nie jest super, fajnie... Cóż... trzeba po wojskowemu kopnąć się w tyłek i dalej iść.


Wiesz...zapakuj kartony z ulotkami do auta, wypakuj, dźwigaj, zakupy taszczę jak jakiś dromader...Siła mi się kończy i mam kryzys.

Hmm... no stara pewnie nie jesteś, więc możesz trochę podźwigać. A jak firma się rozwija to zatrudnij jakiegoś młodzika co Ci pomoże. Nawet jak znajdziesz mężczyznę, to na pewno nie po to, aby nosił ulotki, albo zakupy.


Ale masz rację. Chodzi o szczęście, o to, by czuć się razem dobrze. Nie o pomoc samą w sobie. Trzeba umieć otworzyć serce. Coś tam zdaje się wciąż mam zblokowane...

Trudno jest się zakochać... trudno znaleźć kogoś bliskiego... ale jak się nie szuka to się nie znajdzie. Oprócz tego jak byś zaczęła chodzić na randki to prędko przyjdzie zniechęcenie... Ale to sa problemy jak mają inni, single z wyboru albo i bez wyboru.

23

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Gary, dobrze prawisz. :-)

Czy szukam faceta? Aktualnie aktywnie- nie. Brak czasu. I jakoś tak doszłam do wniosku, że całe życie ktoś w mojej psychice "wisiał", jakiś wiecznie relacyjny temat. Jestem rok po rozwodzie, może czas się zając sobą?

Ciężko jednak się zając, bo cały czas jakieś tematy się plączą. Tzn wielu jest takich, którzy by coś tam chcieli, więc siłą rzeczy ja się do tego co chwila mam sposobność odnieśc. Tak było z Pawłem.

Wiecznie ktoś do mnie pisze, a to ludzie z fejsa, a to przyjaciele, co im się nagle Friend Zone odwidziało ( Paweł to nie jedyny taki przypadek ). Jakoś te dane o facetach wciąż mja psychika "obrabia" , to mnie chyba męczy.

Był taki epizod zaraz po rozwodzie, że byłam na portalu randkowym. I to mnie w cholerę zmęczyło. Były gadki, telefony, wieczne smsy, jakieś spotkania, wiadomości bardzo dużo, - tak poznałam poprzedniego faceta. Zaiskrzyło na pierwszej randce. Niestety powody charakterologiczne ( opisałam to w innym watku ) stanęły tu na drodze. szkoda. To była prawdziwa seksualna chemia, intelektualnie też bardzo dobrze, naprawdę się lubiliśmy.

Wiem, że aby znaleźć osobę, z która tak zaiskrzy, z która zbuduje się bliskość na różnych płaszczyznach, potrzeba sporo czasu i zaangażowania. Żal mi wciąż, że tamto nie wyszło - gdyby on miał więcej woli, umiał rozwiązać swoje problemy, byłoby nieźle. Był czasami egoistyczny, ale po prostu taki był, to jedyny minus. Ale wiedział, że ma taką cechę, starał się minimalizować skutki ( naprawdę ). To był facet, z którym było mi szczerze- najlepiej...

NIe tracę nadziei, moja koleżanka szukała ponad rok, intensywnie, masa randek...Wiem, że jeśli będę chciała to znajdę.

W tej chwili jednak postanawiam się wycofać z wątków relacyjnych. Przez rozwód podupadła moja energia związana z pracą. Właśńie ją odbudowuję. Udało mi się też zmienić sporo takich drobnych nawyków, które robią dużą różnicę sumarycznie...
Chciałam też, i w zasadzie zaczęłam, pisać książkę. I to jest wielkim mim celem, marzeniem, ukończyć ją. Chciałam też bardzo, bardzo, pójść na inspirująca mnie podyplomówkę. To pochłonie wiele energii. Tak więc świadomie i naprawdę - nie szukam teraz nikogo. Pierwszy raz w życiu - spokój.

Jestem szczęśliwa.

24

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?
Esthere napisał/a:

Wiecznie ktoś do mnie pisze, a to ludzie z fejsa, a to przyjaciele, co im się nagle Friend Zone odwidziało ( Paweł to nie jedyny taki przypadek ). Jakoś te dane o facetach wciąż mja psychika "obrabia" , to mnie chyba męczy.

No to bardzo dobrze. Masz szansę ich poznać. Może któryś jest super mężczyzną.


Był taki epizod zaraz po rozwodzie, że byłam na portalu randkowym. I to mnie w cholerę zmęczyło. Były gadki, telefony, wieczne smsy, jakieś spotkania, wiadomości bardzo dużo, - tak poznałam poprzedniego faceta. Zaiskrzyło na pierwszej randce. Niestety powody charakterologiczne ( opisałam to w innym watku ) stanęły tu na drodze. szkoda. To była prawdziwa seksualna chemia, intelektualnie też bardzo dobrze, naprawdę się lubiliśmy.

Noo.... to teraz czas powtórzyć. Może lepiej trafisz.


NIe tracę nadziei, moja koleżanka szukała ponad rok, intensywnie, masa randek...Wiem, że jeśli będę chciała to znajdę.

Ooo... to dobrze że tak robiła. Trzeba się napracować.


W tej chwili jednak postanawiam się wycofać z wątków relacyjnych. Przez rozwód podupadła moja energia związana z pracą. Właśńie ją odbudowuję. Udało mi się też zmienić sporo takich drobnych nawyków, które robią dużą różnicę sumarycznie...
Chciałam też, i w zasadzie zaczęłam, pisać książkę. I to jest wielkim mim celem, marzeniem, ukończyć ją. Chciałam też bardzo, bardzo, pójść na inspirująca mnie podyplomówkę. To pochłonie wiele energii. Tak więc świadomie i naprawdę - nie szukam teraz nikogo. Pierwszy raz w życiu - spokój.
Jestem szczęśliwa.

Czyli z Pawłem koniec, masz inne plany. Jesteś szczęśliwa, to tego nie zmieniaj.
Cytat Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. .

25

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Dzieki Gary. :-)

26

Odp: On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

"Podoba mi się fizycznie"- a czy ma jakieś cechy charakteru oprócz wymienionych? To za mało do  wieloletniego szczęśliwego związku !Dostrzegam tu jedną Twoją wadę :nie pozwalasz facetom być męskimi, Ty za nich chcesz wykonywać tę rolę a później dziwisz się ,że otaczają Cię same cioty!

Posty [ 26 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » On mnie darzy uczuciem już od ponad 10 lat - czy iśc w to dalej?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024