Nie, nie będzie tu o mojej miłości. Właściwie chciałam poruszyć zupełnie inny temat, ale kiedy próbowałam ubrać mój problem w słowa uzmysłowiłam sobie, że temat jest znacznie, znacznie szerszy...
Przez ostatnie kilka miesięcy rozmawiałam z pewnym mężczyzną. Był moim native speakerem poznanym na jednym z portali do wymiany językowej. Nasza znajomość dość szybko wyszła poza ramy nauki na grunt bardziej prywatny. Zaczęliśmy rozmawiać codziennie, czasem godzinami, jednak nasza znajomość nigdy nie weszła nawet w fazę flirtu.Z pewnych powodów w tej sferze utrzymywałam dystans.
Od samego początku wiedziałam, że (nazwijmy go) pan A. ma bliską przyjaciółkę - Polkę. (Takie friends with benefits w wersji online) Pani B. była w ten układ dośc mocno zaangażowana emocjonalnie i chorobliwie zazdrosna. Pan A. natomiast podchodził do tego zdecydowanie egoistycznie i utrzymywał panią B. w stanie lekkiej ułudy miłości.
W tym wszystkim pojawiam się ja - pani B. nic o mnie nie wie, ponieważ jej chorobliwa zazdrość mogła by tego nie znieść nawet pomimo tego, że nie byłam zainteresowana panem A. Rozmowy (i cała reszta ) z panią B. odbywają się na Skype, ze mną (oraz z wieloma innymi kobietami)na innym komunikatorze.
I to jest w zasadzie cała historia.
Z tym że...
Pan A. w wersji jakiej zna go pani B. wygląda tak :
28-letni facet z zamożnej rodziny. Wykształcony, chociaż bez żadnego tytułu naukowego z powodu komplikacji w trakcie edukacji związanych z problemami osobistymi. Obecnie na rocznych wakacjach w oczekiwaniu na nowy rok akademicki. Bardzo elokwentny, znający kulturę europejską jak mało który Europejczyk. Biegle władający trzema językami obcymi plus dwa w trakcie nauki. Mieszka w stolicy, z dala od domu rodzinnego.
Ja, w trakcie naszych rozmów sprawiam, że pan A. się otwiera.Może mam taki dar, może on chce się wygadać, może jest zbyt leniwy by udawać. Z nieznanej mi przyczyny poznaję prawdziwą twarz pana A.
28-letni facet z bardzo bogatej rodziny, z bardzo biednego rejonu kraju. W swoim rodzinnym mieście żył jak książę. Wieczny student - najpierw pierwszy rok, który zawalił z powodu imprezowego życia, potem drugi rok powtórkowy. Potem uznał, że to jednak nie to, rok przerwy i zmiana kierunku. Zawalony drugi rok z powodu lenistwa. Znów rok przerwy. Zmiana kierunku, 3 lata studiów i wykładka w ostatnim roku na egzaminach. Nigdy nie pracował, zbyt ambitny by wziąć to, co mu się trafia, zbyt leniwy by dostać to, co chciałby. Wszystkie jego rachunki opłaca ojciec.
Samotnik nie umiejący nawiązywać bliższych więzi emocjonalnych. Z obsesją na punkcie białych kobiet/Europejek. Od lat nawiązuje znajomości przez internet, zwykle są to samotne, dojrzałe kobiety, głównie... nauczycielki w ten sposób uczy się języków
uwodzi kobiety, które mogą go uczyć. Dostaje lekcje języka i wirtualny seks za darmo. Takich kobiet w ciągu kilku lat ma... dziesiątki
Nie pamięta imion, nie pamięta kim są. Kiedy bardziej się angażują, oczekują więcej - po prostu konczy znajomość. Przez to między innymi zawala studia, przestaje nad tym panować. Jest totalnie uzależniony od seks czatów i wirtualnego seksu. Gdzieś między nimi pojawia się pani B. Jest trochę inna, pan A. jest odrobinę bardziej zafascynowany, nie potrafi zerwać znajomości nawet kiedy pani B. zaczyna oczekiwać więcej.
Wtedy pojawiam się ja. Nie jestem nauczycielką, ale chcę się uczyć jego rodzimego języka. To dla niego nowość i nie może oprzeć się pokusie. Pan A. namierza kolejną ofiarę, ale trafia na ścianę. Nie, nie dlatego, że jestem taka cnotiwa, tylko dlatego, że w tamtym okresie mam jeszcze takiego fioła na punkcie Pana. P. , że nic nie może odwrócić moich myśli od nauki języka. Pan A. trafia u mnie na emocjonalną ścianę i jest przerażony, bo jego urok przestał działać To go frapuje , postanawia mnie uczyć, żeby dać sobie czas do działania. Ponieważ nie jestem zainteresowana seksem musi się wysilać i rozmawiać o czymś innym. To jest dla niego coś nowego i tak zaczyna się między nami dziwny układ. Mnie dodatkowo chroni moja fobia, jego wprawia w zakłopotanie moje niecodzienne zachowanie. Zaczynamy rozmawiać coraz więcej i wtedy dowiaduję się , dzień po dniu, tydzień po tygodniu jaki pan A. naprawdę jest.
Wtedy też zaczyna opowiadać mi o pani B. Tak poznaję jej historię - z jakiego miasta pochodzi, że jest nauczycielką języka obcego (no jakże by inaczej ), że miała trudne dziecinstwo. Poznaję plany na temat ich spotkania - Pani B. zamierza odwiedzić pana A.
Największym problemem pana A. jest to, jak będzie wyglądał seks z panią B. ponieważ w życiu realnym nie dotknął kobiety od lat... Przeraża go świadomość, że po latach masturbacji przed kamerą może się nie sprawdzić w realnym swiecie. Wtedy też rozmawiając o paszportach, wizach itp poznaję przez przypadek pełne nazwisko pani B. Pokusa jest silniejsza ode mnie i wklepuję je w google. Dostaję trzy nazwiska na fejsie, jedno pasuje jak ulał. Patrzę w oczy pani B.
Wakacje kochanków udają się wspaniale, wycieczki, zwiedzanie, romantyczne kolacje uwieńczone na szczęście (?) seksem bez większych problemów. Na koniec pani B. dostaje piękne podziękowania za wspaniałe chwile oraz informację, że ten związek nie ma sensu, że skoro nie mogą być razem, to pora to zakonczyć.
Pani B. wraca do kraju, pan A. opisuje mi prezenty jakie przywiozła mu pani B.
Po dwóch tygodniach odnawiają kontakty. Pan A postanawia "naprawić" swoje zycie. Postanawia rozstać się ze swoimi panienkami, ale daje sobie tydzień na pożegnanie Spędza tydzień na czatowaniu i kamerce
bo chce zerwać z nałogiem...
Mówi mi, że pani B. zaprasza go do Polski na Święta. Pokazuje mi zdjęcia z wakacji i znów patrzę w oczy pani B. Otwieram fejsa i patrzę na nią. Mam ją ochotę zapytać czy wie w kim się zakochała. Czy zdaje sobie sprawę jaki jest naprawdę facet, dla którego przejechała parę tysięcy kilometrów. Któremu zamierza zafundować wizytę w Polsce. Powtarzam sobie, że to nie moja sprawa i zamykam fejsa.
Między nami dochodzi do kilku konfliktów, między innymi o to, że mówię mu otwarcie, że nie chcę znać żadnych kolejnych szczegółów na temat pani B. zarzuca mi zazdrość a wtedy tłumaczę mu powody. i pokazuję jej konto na fejsie. Pan A. wpada w popłoch, bo zdaje sobie sprawę, że mówię prawdę. Od tego momentu nasza kontakt się sypie i w koncu zamiera.
Jest mi trochę żal naszych rozmów, ale oddycham z ulgą bo pani B. przestaje być moim problemem..
Czasami klikam na jego imię na komunikatorze... niemal zawsze tam jest. Odwyk okazał się razej mało skuteczny.
Gdyby nie fakt, że brałam w tym udział brzmiało by to dla mnie jak tania historia miłosna.
Ale tacy faceci istnieją naprawdę. Z jednej strony czarujący, uwodzicielscy, elokwentni i atrakcyjni pod każdym niemal względem, z drugiej - opętani swoimi nałogami krętacze i oszuści. Pokręcona osobowość ukryta za pięknymi słowami.
Internetowa miłość bywa bardzo ułudna. Warto pamiętać o tym, że tę drugą osobę znamy tylko przez jej własną kreację siebie. Wiemy tylko tyle, ile nam ktos sam o sobie powie. Ale jak sprawdzić co jest prawdą?...