Mamy wspólne dziecko 3 letnie- wspaniałą mądrą córeczkę, bardzo rozwiniętą jak na swój wiek. Niestety jej ojciec jest chyba mniej dojrzały od niej. Już jest pozbawiony praw, bo tak wspaniale sprawdza się jako ojciec. Mimo to kiedy sobie zażyczy może ją widywać- i tu właśnie zaczyna się problem. On przypomina sobie o spotkaniach co jakiś czas, umawia się na wizytę, później na nią nie przybywa, nie dzwoni że go nie będzie, a ja zawsze muszę czekać bo nie wiem czy książę jednak zaszczyci nas swoją obecnością, ta sytuacja powtarza się w kółko, gdy jednak przyjedzie posiedzi godzinę, w porywach zdarza się dłużej, nigdy pomiędzy spotkaniami nie napisze jak mała, nie zadzwoni do niej chociaż świetnie z nią by się dogadał przez tel. Zdarza mu się przyjechać pod wpływem marihuany, poza tym sposób w jaki mówi źle wpływa na dziecko . Jestem na prawdę cierpliwą osobą, ale zaczyna mnie zastanawiać czy mam prawo mu napisać,że tych spotkań na które nie przybył jest za wiele,że przekroczył już wszystkie możliwe bariery, że powinien dopiero gdy dorośnie zacząć spotykać się na nowo? Czy mam w ogóle takie prawo? Czy jednak muszę nadal pozwalać na takie kontakty i nic z tym nie mogę zrobić ? Na prawdę mam już dość takiego lekceważenia naszej córki przez niego, wydaję mi się że to nie wynika u niego z uczucia ojcowskiego, a czasem myślę że lepiej by było gdyby zniknął z życia dziecka na zawsze, niż był takim ojcem.
Jeżeli nie ma sądownie zasądzonych dni i godzin wizyt u dziecka, czy spędzania czasu z dzieckiem, to nie musisz go wpuszczać do domu.
Wniosek do sądu rodzinnego o ponowne uregulowanie widzen z ojcem. Zadbaj o świadków, którzy poświadcza, że ojciec nie wywiązuje się z terminów widzen. Trzymaj sms, że się umawia i nie przyjeżdża. Najpowazniejszy zarzut to przebywanie z dzieckiem pod wpływem narkotyków. Jeżeli masz mocne podejrzenia, zadzwoń na policje
Staram sobie analogicznie wszystko tłumaczyć. Staram się wybierać najlepsze co może być dla mojego dziecka. Nie kocham go. Nie chciała bym z nim być. Ale czuję porażkę . On z kobietą szczęśliwy, przypomina sobie o dziecku kiedy mu się chce. Żyć nie umierać. A ja wyczerpana tym wszystkim z depresją. Gdy się przypomina, od razu wiem o jego super szczęściu, którego ja mu nie mogłam dac. Którego nie dawał mi on. Wyszedł z nałogów. Przy mnie to nie nastąpiło. Czuję się do niczego. Nie kochana. Wcześniej nie chciałam mieć nikogo. Teraz pragnę. Chciała bym żeby i on zobaczył moje szczęście. Chociaż wtedy już było by mi obojętne. Chcem kogoś kto mnie i moje dziecko pokocha. Chcem być dobra. Chce normalnego życia. Czym tak zgrzeszylan ze chociaż minęły 2 lata ja wciąż sama
Świat nie jest sprawiedliwy stwórcy nie ma ale jest karma. Kiedyś jeszcze za to zapłaci wysoką cenę niestety jego najbliżsi być może także dzieci które mogą mieć.Karma nie jest sprawiedliwa.
Myślę że jesteś sama bo całą swoją uwagę skupiasz na eks, na jego relacjach z dzieckiem i tym że on kogoś ma a ty nie.
Może jednak liczysz że coś go oświeci i wróci do Ciebie oraz zainteresuje się dzieckiem?
Ureguluj kontakty , czekaj na niego tylko w dniach wyznaczonych przez sąd. Nie masz wpływu na jakość tych kontaktów.Nie możesz zostawiać z nim dziecka mając podejrzenia że jest najarany.
7 2016-10-23 13:30:13 Ostatnio edytowany przez celinienne (2016-10-23 13:42:49)
Mysle, ze powinnas uregulowac sprawy widzen. Dopoki tylko ciebie boli fakt, ze olal, ze nie przyjechal, ze "przyszedl pod wplywem". Z tego co piszesz nie spelnia sie jako ojciec i na dzisiaj wizyty mu wyraznie przeszkadzaja w jego planach dnia. Gdy dojrzeje, moze zawsze poprosic w sadzie o wznowienie wizyt, Na dzisiaj, to tylko destabilizacja dziecka. Poza tym uwazam, ze nie powinnas sie zgadzac na wizyty ojca z dzieckiem w twoim mieszkaniu - dla obra dziecka i dla wlasnego bezpieczenstwa.
Czesto ojczym jest lepszym ojcem niz biologiczny - nie wiem dlaczego uparlas sie, ze biologiczny powinien zadzwonic, przyjsc, docenic, cieszyc sie itd itd. Nie, nie musi tego robic jezeli nie czuje sie ojcem i nie wie po co mialby sie "starac". Odpusc.
Jezeli masz depresje, popros o pomoc psychologa czy psychoterapeute. Pytania dlaczego mnie to spotkalo i dlaczego inni ciesza sie zyciem - niczego nie zalatwiaja. Zawsze ktos bedzie szczesliwszy od nas, bogatszy, madrzejszy... jednych to doluje, innych podnosi na duchu, ze mozna... Wydawoloby sie, ze wybor jest taki prosty....
właśnie jego odzywanie rozbija mnie najbardziej, gdy sobie przypomina. Paradoksem całej sytuacji jest to,że wiem że go nie kocham. Wiem też,że on kocha ją. Że jesteśmy obcy sobie, ale pomimo to zaczynam żałować. Zaczynam rozmyślać,że to że odeszłam to najgorsze co mogłam nam zrobić! najgorsze co mogłam zrobić naszej kruszynce! Uwielbia go! każda minuta z nim spędzona jest taka cenna. Nie jestem dobrą matką, nie byłam dobrą partnerką. I nigdy nie uwolnie się z tego. Chociaż nie wywołuje już we mnie żadnych uczuć, to jednak jest cos co spawia że wiem że to był błąd... Ile bym dała by cofnąć czas, by naprawić swoje błędy. Teraz wiem że jak by się rozstali to ją by kochał. życie z nią jest zupełnie inne, już nie myśli w kategoriach "on" tylko są "oni". To jedność, tak wiele spraw zawaliłam
Na jakiej podstawie twierdzisz, że nie jesteś dobrą matką? Bo Twoja córka nie ma "codziennego tatusia"? Chyba jesteś na tyle rozgarnięta, aby wiedzieć, że bycie z kimś dla dziecka jest głupotą.
Osobiście rozumiem Twoje rozterki, cierpi Twoje ego mimo wszystko - że on jest ze swoją nową kobietą szczęśliwy (i ona go podobno wyprowadziła z krzywych akcji), doszukujesz się w sobie powodów, dla których Wam się nie udało. Ale czasami się zwyczajnie nie udaje, bywa, samo życie. Z jakiegoś powodu od niego odeszłaś i powinnaś o tym pamiętać. Zresztą bardziej niż chęć naprawy swoich "błędów" wyczuwam tutaj tęsknotę za pełną rodziną, za kimś, kto Tobie dałby szczęście. Czujesz się niespełniona, bo Ty nie masz partnera. To całkiem normalne, ale poczekaj, znajdzie się ktoś, kto Cię pokocha taką miłością, jakiej oczekujesz. Pamiętaj, jeszcze nie umierasz.
Staram sobie analogicznie wszystko tłumaczyć. Staram się wybierać najlepsze co może być dla mojego dziecka. Nie kocham go. Nie chciała bym z nim być. Ale czuję porażkę . On z kobietą szczęśliwy, przypomina sobie o dziecku kiedy mu się chce. Żyć nie umierać. A ja wyczerpana tym wszystkim z depresją. Gdy się przypomina, od razu wiem o jego super szczęściu, którego ja mu nie mogłam dac. Którego nie dawał mi on. Wyszedł z nałogów. Przy mnie to nie nastąpiło. Czuję się do niczego. Nie kochana. Wcześniej nie chciałam mieć nikogo. Teraz pragnę. Chciała bym żeby i on zobaczył moje szczęście. Chociaż wtedy już było by mi obojętne. Chcem kogoś kto mnie i moje dziecko pokocha. Chcem być dobra. Chce normalnego życia. Czym tak zgrzeszylan ze chociaż minęły 2 lata ja wciąż sama
Zdarza mu się przyjechać pod wpływem marihuany
Naprawdę wyszedł z nałogu?
Dwa lata od rozstania to nie tak dużo. Przyjdzie czas kiedy ty też będziesz szczęśliwa. Tylko nie żyj jego życiem, co cie obchodzi czy on jest szczęśliwy czy nie, może jest szczęśliwy ale tylko po marihuanie. Skup się na sobie, na swoim życiu i życiu córki, a powoli odzyskasz spokój i może wówczas spotkasz kogoś kto cię pokocha, ale wcześniej pokochaj sama siebie i ciesz się życiem, mów sobie rano o tym ze kochasz siebie.Poszukaj na youtube Beate Pawlikowską i obejrzyj sobie "Toksyczne zwiazki".
Córkę chroń przed takim ojcem, bo co to za wzorzec dla niej.
Jego idealny związek nie jest tak do końca idealny. Chociaż może jest. Poza kwestiami lozkowymi. Kocha ją. Jest wpatrzony jak w obrazek. Nic złego na nią nie powie... ale chciał by romansu. Chciał by go że mną. Sprawa jest oczywista że tego nie zrobię na wzgląd na nią. Teraz to jej własność. W pełnej należy do niej, kolejnym aspektem jest to że dla obydwojga nas było by to tylko iście mechaniczne współżycie bez jakich kklwiek emocji. Zaczynam się jednak zastanawiać jaką ta miłość ma wartość skoro mogło by dojść do zdrady
To wszystko jest takie trudne, frustrujące, wykańczające psychicznie. Nie mam siły.Nie wiem czego chce, od paru dni chodzę rozregulowana. Ciągle się zastanawiam czy naprawdę kocha ją bardziej niż mnie. Ciągle chciała bym żeby mi opowiedział jak ich związek wygląda,zastanawiam się jak by zareagował jak bym zaproponowała mu powrót( chociaż bym tego nie chciała) ale chciała bym wiedzieć,że znaczę mniej niż ona. To wszystko jest takie tandetne, a jednak nie potrafię przeestać myśleć. Wiem że jak się spotykałam z kimś innym czułam coś zupełnie innego, tu nie czułam już w sumie nic. Tak potrzeba miłości przez kogoś innego jest u mnie tak silna. Wiem że go teraz nie poruszy fakt że ktoś jest z nami,że ktoś wychowuje nasze dziecko,a co dopiero za kilka lat. Teraz ma świetne kontakty ze swoją siostrą, mamą więc mnie mają za najgorszą, a ta jego to jakieś objawienie, siostra non stop przesyła mu zdj swojego dziecka, a to straci ząb, a to jakieś coś. Wie więcej niż jeżeli o swoim dziecku
Oczywiście cisza z jego strony. Obiecał dziecku ze przyjedzie i na tym się skończyło. Już jestem totalnie wykończona. Zdezorientowana
14 2016-10-30 13:03:40 Ostatnio edytowany przez Borowikowa (2016-10-30 13:07:28)
Albo pali trawę albo wyszedł z nałogu. Może masz na myśli to, że ograniczył albo zmienił substancję?
Jeśli potrafi zjarany przyjechać do dziecka to nie wygląda to wcale na zwycięską walkę z nałogiem.
Nie widujecie się codziennie, od czasu do czasu łatwo jest stwarzać wrażenie szczęśliwego.