Kochani.
Zwraca się do Was z prośbą facet, któremu świat się zawalił. Ale od początku.
Jestem gościem po 40-tce, w małżeństwie ponad 20 lat. Mamy z żoną córkę w klasie maturalnej i synka w szkole podstawowej. W połowie roku postanowiliśmy się rozwieść (tak wiem jak to brzmi) – postanowiliśmy. Żeby doprecyzować, poszliśmy wspólnie do adwokata (sic!), gdzie podjęliśmy decyzję, że żona wystąpi jako powódka, ja jako pozwany. Adwokat popatrzył na nas jak na wariatów. Mniejsza o to. Pozew został złożony i niedługo będzie pierwsza sprawa rozwodowa. Ktoś zapyta, o co tu chodzi? Już wyjaśniam…..
Nie dostrzegałem (może nie chciałem dostrzec) sygnałów ostrzegawczych, że od wielu lat w małżeństwie źle się dzieje. Brak rozmów, wspólnych zainteresowań, wyjść do kina, teatru czy do restauracji. Sporadyczne kontakty damsko-męskie. Tylko praca, dom i dzieci. Straciliśmy się z oczu kompletnie.
Na początku roku żona oznajmiła, że chce, żebyśmy się rozstali na jakiś czas (na razie bez rozwodu) i zamieszkali osobno. Serce mi stanęło. Przepłakałem tygodnie, próbując rozmawiać. Cały czas mi podkreślała, że już dłużej tak nie może, że się pogubiła, że chce rozpocząć nowy etap w życiu, poukładać się i iść dalej do przodu sama. Nie wie, co będzie dalej. Chce żebym dał jej czas, do namysłu, że chce się przekonać czy będzie tęsknić.
Ja nie chcąc jej robić na przekór, wynająłem mieszkanie i kilka miesięcy temu się wyprowadziłem. Utrzymujemy stały kontakt, zajmuję się dziećmi, pomagam w zakupach i pracach domowych wymagających męskiej ręki. Potrafimy normalnie rozmawiać o sprawach bieżących. Trafiały się również po wyprowadzce momenty intymne (????).
Co mam robić, jak przekonać żonę żeby wycofała pozew, żebyśmy poszli na terapię małżeńską. Kocham ją niezmiernie i boję się samotności. Nadmienię, że nigdy nie było u nas patologii typu pijaństwo, bicie. Nie było zdrad.
Cierpię strasznie. Pomagam jej we wszystkim, bo nie chcę jej stracić. Ona nie odmawia……a jednocześnie nie chce rozmawiać o swoich uczuciach.
Jakiś czas temu rozpoczęła leczenie. Była u psychologa, bierze leki. Podobno depresja, ale sama twierdzi że jest zdrowa i to jest to czego chciała. Iść przez życie sama, ewentualnie w przyszłości z kimś u boku.
Powiedziała że czuje się winna, że sama nic nie zrobiła wcześniej żeby ratować małżeństwo.
Proszę, niech mi ktoś odpisze. Jest mi tak ciężko.
P.S.
Dogadaliśmy się w kwestii rozwodu bez orzekania o winie, bez orzekania o kontaktach z małoletnim synem, i bez podziału majątku. Nie chcę się „żreć” w sądzie o przysłowiowego centa
2 2016-09-09 22:00:43 Ostatnio edytowany przez sugar (2016-09-09 22:01:00)
Rozstaliście się. Żona chciała sprawdzić czy będzie tęsknić a mimo to regularnie się spotykacie, pomagasz we wszystkim( co oczywiście się chwali) a nawet było między Wami kilka intymnych chwil. Moim zdaniem to żadne odpoczywanie od siebie. Nie dałeś jej szansy zatęsknić. Przykra sprawa. Znam to uczucie, gdzie jedno chce bardziej od drugiego. Może taka prawdziwa separacja coś wyjaśni.
witaj
Jestem w bardzo podobnej sytuacji ..po 20 latach małżeństwa mój mąż wyszedł z niego jak wychodzi się z baru Od 3 miesięcy razem z córką nie mamy z nim kontaktu, jedyne co potrafi to coś mi wyrzekać w formie smsów. Jestem w szoku ...życie mi runęło w jednej chwili...czuje się jak wyrzucony z życia mebel...Nie wiem czy warto ratować cokolwiek jeśli druga strona zdolna jest do takich rzeczy.Mi też jest ciężko...rozumiem Cię bardzo dobrze
Najwyraźniej pojawił się jakiś statek na horyzoncie na którego pokład można by wejść.Rutyna zabija związki a tu nagle pojawia się coś ekscytującego na horyzoncie... takie moje skromne przypuszczenie.
Miałam już nie pisać w tym dziale, ale mną zatrzęsło, a teraz ja potrząsnę autorem tematu. Choć moja pierwsza myśl była taka, że ten temat to prowokacja.
Pierwsza rzecz - podjęliście decyzję o rozwodzie jako dorośli ludzie, z dorosłą córką przed maturą (!). Termin rozprawy, na Boga, jest wyznaczony, nad czym tu jeszcze deliberować? Co rozkminiać? Co takiego się zmieniło, że chcesz się wycofać i przekonywać żonę do powrotu do tego układu?
Nie dostrzegałem (może nie chciałem dostrzec) sygnałów ostrzegawczych, że od wielu lat w małżeństwie źle się dzieje. Brak rozmów, wspólnych zainteresowań, wyjść do kina, teatru czy do restauracji. Sporadyczne kontakty damsko-męskie. Tylko praca, dom i dzieci. Straciliśmy się z oczu kompletnie.
Standard w małżeństwach z dużym stażem. Jak są dzieci, dom, rachunki do płacenia, na które trzeba zapracować, to często tak jest.
Cały czas mi podkreślała, że już dłużej tak nie może, że się pogubiła, że chce rozpocząć nowy etap w życiu, poukładać się i iść dalej do przodu sama.
Żona Ci jasno zakomunikowała, czego chce od życia. Dlaczego stoisz na drodze do jej szczęścia?
Taaa. Kolejna "zagubiona":
Nie wie, co będzie dalej. Chce żebym dał jej czas, do namysłu, że chce się przekonać czy będzie tęsknić.
No to pięknie ... Następna co to się "pogubiła". Dlaczego, ja się, kuźwa, jakoś, nie mogę tak pogubić, żeby mnie jeszcze potem facet tak gorączkowo szukał i za mną gonił. Łaskawczyni, nie ma co! To czekaj na to, aż się namyśli i da znać. I pamiętaj, nie rób jej na przekór!
Ja nie chcąc jej robić na przekór, wynająłem mieszkanie i kilka miesięcy temu się wyprowadziłem. Utrzymujemy stały kontakt, zajmuję się dziećmi, pomagam w zakupach i pracach domowych wymagających męskiej ręki. Potrafimy normalnie rozmawiać o sprawach bieżących. Trafiały się również po wyprowadzce momenty intymne (????).
Czyli nic się nie zmieniło. Co da rozwód? Może szkoda tych pieniędzy na prawników?
Jakiś czas temu rozpoczęła leczenie. Była u psychologa, bierze leki. Podobno depresja, ale sama twierdzi że jest zdrowa i to jest to czego chciała. Iść przez życie sama, ewentualnie w przyszłości z kimś u boku.
Nie dałabym rady z taką dłużej wytrzymać... Depresja i bierze leki ale jest zdrowa ... Chce iść sama przez życie ale z kimś u boku ... To o co w końcu kaman? Oooo, wreszcie się pogubiłam!
Powiedziała że czuje się winna, że sama nic nie zrobiła wcześniej żeby ratować małżeństwo.
O, stała zagrywka. To się nazywa umiejętna manipulacja, proszę użytkownika.
PS I weź pod uwagę post mariusza26700. To bardzo prawdopodobna przyczyna "zagubienia się" żony. Ten statek ma konkretne imię. I nazwisko też.
Napisz, za jakiś czas na ten temat.
A poza tym, jeśli nie jest to prowokacja, jak mniemam, to ... przykro mi.
O, tak. JA tylko odnośnie określenia "pogubienie".
Tak jak napisała poprzedniczka - prawie zawsze chodzi o osobę trzecią.
Nie miej co do tego złudzeń, Autorze.
Dorzucę się i ja - tak jak reszta uważam że twoja żona zakochała się w innym mężczyźnie i u jego boku planuje spędzić resztę życia.
Niestety, tak to wygląda i takie są fakty.
Żadna ale to żadna normalna uczciwa kobieta nie odchodzi od porządnego kochającego dającego o dom i dzieci faceta bo "się pogubila", bo nie było kina czy restauracji...
Nie wierz w to co mówi. To bzdury i wymówki a ciebie trzyma w poczekalni jeśli z tamtym nie wypali.
Nie znam żadnego małżeństwa w okolicy gdzie kobieta mając rodzinę chce się rozstać bo nie wie co czuje. Totalna abstrakcja po prostu.
Ja też jestem przekonana, że jest ktoś trzeci, naprawdę rzadko w małżeństwie, tym bardziej z tak długim stażem odchodzi się w "próżnię"... i wiem co czujesz. przykro mi.
Jeżeli jeszcze żona chce pobyć sama to niech tak będzie, jej decyzja... nie zajmuj się zakupami itd... dbaj o kontakt z dziećmi.
9 2016-09-10 00:19:58 Ostatnio edytowany przez Normalny_facet (2016-09-10 00:45:37)
Dziękuję za odpowiedzi.
Jedna z osób napisała, że "wietrzy" tu jakąś prowokację. Niestety, to nie jest prowokacja, tylko samo życie. Chciałbym, żeby to był tylko sen, ale nie jest. I_see_beyond zdecydowała się mną potrząsnąć. I bardzo dobrze. potrzebuję tego bardzo. Słowa krytyki, że źle postępuję. Idę do niej a ona mnie nie chce, ale też nie odrzuca.
Inny facet? Wiem, jak to zabrzmi, ale nie wierzę. Dlaczego? Po pierwsze, jeśli się kogoś kocha, naturalnym jest chęć przebywania z tą osobą jak najwięcej czasu. Moja żona nigdzie nie wychodzi, po pracy wraca do domu. Weekendy spędza razem z siostrą (najczęściej). Rozmawialiśmy o tym, wierzę jej że nikogo nie ma. Chociaż po tym co tu przeczytałem, zaczynam mieć wątpliwości......:(
Wiem natomiast, że ma tzw. podpowiadaczy (najprawdopodobniej koledzy i koleżanki) którzy chętnie nią "sterują".
10 2016-09-10 00:38:52 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-09-10 00:39:40)
Tzw. "klasyka gatunku", nie chce Cię, ale nie odrzuca, czyli jesteś kołem zapasowym. Jak nie wyjdzie jej to życie, które sobie "wymarzyła", będzie chciała wrócić do Ciebie. Gdzie jej tak dobrze będzie jak nie z mężem, który jest zawsze na wyciągnięcie ręki, posprząta, zrobi zakupy, ugotuje, przytuli płacząca królewnę i jeszcze się poczuje przy tym taki dobry i szlachetny... Wybacz ironię.
No, ja też nie wierzyłam, jak gros użytkowników tego działu. To się z kolei fachowo nazywa "zaprzeczeniem" lub "wspieraniem". To jest reakcja obronna mózgu na przykrą rzeczywistość.
Myślę, że jednak nas trochę wkręcasz. Takie naiwne te niektóre stwierdzenia jak na faceta, który pisze, ile ma lat.
Naprawdę uważasz, że spotkania są niemożliwe?
A znasz słowo "konspiracja" albo "podziemie"?
Tzw. "klasyka gatunku", nie chce Cię, ale nie odrzuca, czyli jesteś kołem zapasowym. Jak nie wyjdzie jej to życie, które sobie "wymarzyła", będzie chciała wrócić do Ciebie. Gdzie jej tak dobrze będzie jak nie z mężem, który jest zawsze na wyciągnięcie ręki, posprząta, zrobi zakupy, ugotuje, przytuli płacząca królewnę i jeszcze się poczuje przy tym taki dobry i szlachetny... Wybacz ironię.
No, ja też nie wierzyłam, jak gros użytkowników tego działu. To się z kolei fachowo nazywa "zaprzeczeniem" lub "wspieraniem". To jest reakcja obronna mózgu na przykrą rzeczywistość.
Myślę, że jednak nas trochę wkręcasz. Takie naiwne te niektóre stwierdzenia jak na faceta, który pisze, ile ma lat.
Naprawdę uważasz, że spotkania są niemożliwe?
A znasz słowo "konspiracja" albo "podziemie"?
Nie wkręcam nikogo, a słowa oczywiście znam. Może i jestem naiwny. Jestem facetem tzw. starej daty. Jak kocha to do upadłego. Wybacza, zapomina Stary romantyk wierzący w miłość do grobowej deski? Może i tak. Nie potrafię inaczej.
12 2016-09-10 00:55:06 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-09-10 00:57:10)
Wkradla mi się literówka, miał być mechanizm wypierania, nie wspierania, bo ten to Ty masz wypalony w podświadomości. Taka analogia do CD.
Oj, romantycy starej daty... Że też ja za takiego nie wyszłam za mąż!
witaj
Jestem w bardzo podobnej sytuacji ..po 20 latach małżeństwa mój mąż wyszedł z niego jak wychodzi się z baruOd 3 miesięcy razem z córką nie mamy z nim kontaktu, jedyne co potrafi to coś mi wyrzekać w formie smsów. Jestem w szoku ...życie mi runęło w jednej chwili...czuje się jak wyrzucony z życia mebel...Nie wiem czy warto ratować cokolwiek jeśli druga strona zdolna jest do takich rzeczy.Mi też jest ciężko...rozumiem Cię bardzo dobrze
Może i dla nas kiedyś zaświeci słońce. Dzięki za wsparcie.
Jak kocha to do upadłego. Wybacza, zapomina sad Stary romantyk
Hehe, przestań
Romantyk jest od słowa "romans" "romantyczne gesty", a nie frajer/jeleń z rogami, który miewa amnezję na wyskoki drugiej połowy.
Ach ci współuzależnieni.. kochają te swoje toksyczne klimaty ubierać w takie wzniosłe słowa.
Romantyczność Twoja mać..
Wkradla mi się literówka, miał być mechanizm wypierania, nie wspierania, bo ten to Ty masz wypalony w podświadomości. Taka analogia do CD.
Oj, romantycy starej daty... Że też ją za takiego nie wyszłam za mąż!
Nic straconego. Takie dinozaury są na wymarciu, aczkolwiek się jeszcze zdarzają....
Jak kocha to do upadłego. Wybacza, zapomina sad Stary romantyk
Hehe, przestań
Romantyk jest od słowa "romans" "romantyczne gesty", a nie frajer/jeleń z rogami, który miewa amnezję na wyskoki drugiej połowy.
Ach ci współuzależnieni.. kochają te swoje toksyczne klimaty ubierać w takie wzniosłe słowa.
Romantyczność Twoja mać..
Wiedziałem, że znajdę tu wsparcie Już mi lepiej. A tak btw, wiem już w jaki sposób sobie porozmawiać z małżonką, co niniejszym uczynię w dniu jutrzejszym. Nie omieszkam się podzielić nowinami.....
Jednak się czuję trochę wkręcona!
Rzadkie unikalne okazy, powiadasz? Ale bardzo cenne.
Jednak się czuję trochę wkręcona!
Rzadkie unikalne okazy, powiadasz?
Ale bardzo cenne.
Cenne, ale za to bardzo podatne na manipulację Zapewniam Cię, że to nie jest wkręt.
Wiedziałem, że znajdę tu wsparcie
Już mi lepiej. A tak btw, wiem już w jaki sposób sobie porozmawiać z małżonką, co niniejszym uczynię w dniu jutrzejszym. Nie omieszkam się podzielić nowinami.....
Tak. Nie ma jak trafić w objęcia net-kobiet po północy.
To kolega szybko się uczy w takim razie! Czekamy na newsy.
Cenne, ale za to bardzo podatne na manipulację
Zapewniam Cię, że to nie jest wkręt.
Co prawda to prawda. Jednak pozostanę sceptyczna w kwestii wkręcania. Ot, takie spostrzeżenie odnośnie działania forum.
Normalny_facet napisał/a:Cenne, ale za to bardzo podatne na manipulację
Zapewniam Cię, że to nie jest wkręt.
Co prawda to prawda. Jednak pozostanę sceptyczna w kwestii wkręcania. Ot, takie spostrzeżenie odnośnie działania forum.
Hmmmm, wiem jakie są zasady działania forum Nie przekonam nikogo na siłę, że to wszystko to szczera prawda, co napisałem. Nocka z głowy po przeczytaniu wszystkich odpowiedzi....
Tu nie chodzi o przekonywanie kogokolwiek. Czasem czytamy tu takie nieprawdopodobne historie. Moja też taka była, a jednak jak najbardziej prawdziwa.
A nocki z głowy przy rozwodach? No ba! Co ja tu robię o tej porze?...
Powodzenia! Życzę wyciągnięcia właściwych wniosków!
23 2016-09-10 01:31:42 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-09-10 01:32:12)
NormalnyFacet, pewnie jesteś całkiem spoko i porządnym gościem. Zrozum - to nie było nic osobistego. Napisałam Ci tylko jak to w 99% przyp. bywa w takich sytuacjach.
Naprawdę, uwierz mi - nie trzeba być Einsteinem.. A też inaczej takie słowa ("pogubiłam/-łem się") brzmią, gdy zna się je z autopsji i zna się kontekst.
Ale wiesz co jest najbardziej wkurzające w takich historiach?
To, że tacy faceci jak Ty , chcą sobie łamać kręgosłupy i dać ręce ucinać za kobiety, które ich nie chcą, albo zdradzają.
I jeszcze się tym szczycą. Swoją bezradnością i brakiem siły wewnętrznej i psychicznej: "się wybacza, się zapomina".. Błagam Cię.
Facet jest facetem dopóki nie da sobie uciąć jaj.
Pamiętaj o tym.
NormalnyFacet, pewnie jesteś całkiem spoko i porządnym gościem. Zrozum - to nie było nic osobistego. Napisałam Ci tylko jak to w 99% przyp. bywa w takich sytuacjach.
Naprawdę, uwierz mi - nie trzeba być Einsteinem.. A też inaczej takie słowa ("pogubiłam/-łem się") brzmią, gdy zna się je z autopsji i zna się kontekst.Ale wiesz co jest najbardziej wkurzające w takich historiach?
To, że tacy faceci jak Ty , chcą sobie łamać kręgosłupy i dać ręce ucinać za kobiety, które ich nie chcą, albo zdradzają.
I jeszcze się tym szczycą. Swoją bezradnością i brakiem siły wewnętrznej i psychicznej: "się wybacza, się zapomina".. Błagam Cię.
Facet jest facetem dopóki nie da sobie uciąć jaj.
Pamiętaj o tym.
Dzięki. Pewnie masz rację. Z pewnością się odezwę po tym, jak wyciągnę z żony prawdę (lub nie).
Proszę Pana! I ... proszę tu zaglądać. Czasem tzw.kubeł zimnej wody się przydaje...
Otwiera oczy. Czasem na lepsze życie.
Wytrzymujesz takie jazdy z żoną, wytrzymasz i kilka ozdrowieńczych komentarzy.
Prawdy dowiesz się jako ostatni - po wszystkim. Jak w 99% przyp. Wiem, nuda
Od żony dowiesz się, że "wymyślasz", "szukasz problemów tam gdzie ich nie ma", "zamęczasz ją", ewentualnie uda obrażoną.
Zobaczymy, który z klasyków pójdzie w Twoim przypadku
dobrej nocy
Prawdy dowiesz się jako ostatni - po wszystkim. Jak w 99% przyp. Wiem, nuda
Od żony dowiesz się, że "wymyślasz", "szukasz problemów tam gdzie ich nie ma", "zamęczasz ją", ewentualnie uda obrażoną.
Tak. To jest łagodniejsza opcja. Bywają i inne...ale może dość na dziś na pierwszy dzień dla świeżutkiego użytkownika.
I proponuję dziś wyłączyć już Internet. Przy tej jutrzejszym rozmowie z żoną umysł ma być jak brzytwa. Twój.
A do tego potrzebny jest sen. To żadna magia, to fizjologia.
Witam wszystkich
Obiecałem update, więc piszę. Już miesiąc po rozwodzie. Jedna rozprawa i załatwione. Powoli (bardzo powoli) ogarniam się w nowej rzeczywistości. Jest ciężko. Z byłą widuję się codziennie z racji opieki nad dziećmi. Niestety, Mariusz26700 miał rację. Pojawił się inny statek na horyzoncie. Wiem już to od dosyć dawna. I w sumie żadna niespodzianka. Niespodzianką jest to, że była nie odpuszcza, nie daje mi spokoju, ciągle coś ode mnie chce. Tak jej dobrze. Ja staram się spoglądać w przyszłość z optymizmem, chociaż na razie nie widzę sensu w tym wszystkim.
Pozdrawiam.
A jednak chodzilo o kogos. No tak chyba zwykle to jest ten powod. Pozostaje Ci ulozyc sobie SWOJE zycie od nowa.
30 2016-11-05 20:35:40 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-11-05 20:37:16)
Normalny_facecie, w takim razie pewien rozdział w Twoim życiu się zakończył - formalnie.
Życzę powodzenia w "nowym" życiu. Bardzo mnie to cieszy, że piszesz o optymistycznym spojrzeniu w przyszłość. Nastawienie jest bardzo ważne. A obecne poczucie pustki, pewnie jakiegoś zagubienia - NORMALNE na tym etapie.
Kontakt z byłą żoną ze względu na dzieci rozumiem, jak najbardziej. I popieram utrzymywanie poprawnych relacji.
Jednak "była żona ciągle coś ode mnie chce" nie wygląda dobrze. To znaczy czego chce? Chodzi o pomoc w zakupach? W remoncie? Przy naprawianiu usterek w domu? Od czego w takim razie jest jej gach?... Co zmienił rozwód w Waszym życiu?
W momencie orzeczenia rozwodu Twoja żona przestała być Twoją odpowiedzialnością.
Dzieci - nigdy. Ona - tak.
Jeśli była żona "ciągle będzie coś od Ciebie chciała", przestaniesz optymistycznie patrzeć w przyszłość i stracisz szansę na zbudowanie nowego, dobrego życia, być może z jakąś fajną kobietą. Czy Twoje życie skończyło się na sali rozpraw?
Przemyśl, co Ci napisałam.
Pozdrawiam i powodzenia.
EDIT
Przemyśl, jak konkretnie zamierzasz osiągnąć SPOKÓJ, którego była żona nie chce Ci dać.
31 2016-11-05 21:00:01 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-11-05 21:04:00)
coś mi tu nie gra....
Normalny Facet, to co opisujesz nie jest normalne.
Niecale dwa miesiące temu, pisales, że to niemożliwe żeby zona Cię zdradzała.
Teraz piszesz, że wiedziałeś o tym od dawna.
Tak szybko mija Ci czas , że niecałe dwa miesiące to "dawno" ?
Standardem jest zachowanie Twojej zony.
Twoje zachowanie nie jest standardem.
Pomimo zachowania Twojej zony, ktore wskazywalo, że powodem nagłego odpływu uczuc jest osoba trzecie w małżeństwie dwojgo ludzi,
nie brałeś tego pod uwagę.
Teraz, kiedy zgodziłeś się na wszystko czego chciała zona - rozwód z jej inicjatywy , bez orzekania o winie (chyba że zgodzileś się na Twoją winę), bez podziału majatku, z Twoją wyprowadzką, bez uporządkowania kwestii opieki nad dziecmi, (ale...o alimentach nie zapomniała, prawda ?)
spokojnie stwierdzasz, ze nie jest to dla Ciebie niespodzianka, wiedzialeś od "dawna" ( ile ? miesiąc ? dwa? pół miesiąca? przed rozwodem, czy po ?)
Normalny czlowiek (może za wyjatkiem Normalnego Faceta ?) przezywa 3 etapy po zdradzie:
- szok,
- zaprzeczenie,
- żal, gniew
Na którym etapie Ty jesteś?
poczytaj cos na ten temat.
np mojemałżeństwojestdobre.pl - "po zdradzie".
poczytaj co szkodzi a co pomaga po zdradzie.
np
Częste błędy
-Zbyt szybka decyzja o rozstaniu podjęta pod wpływem emocji.
– Wciąganie dzieci, ujawnianie szczegółów zdrady, nastawienie przeciwko.
– Wyrafinowana zemsta, np. jak on zdradził mnie, to ja zdradzę jego, żeby poczuł jak to jest.
– Przebaczanie na siłę, np. w imię wartości religijnych albo z lęku przed samotnością.
– Domaganie się ujawnienia szczegółów zdrady.
– Ciągłe wracanie do zdrady po podjętej decyzji o odbudowaniu związku.
– Ciągłe wynagradzanie osobie zdradzonej krzywdy, jaką się jej wyrządziło.
– Potraktowanie sprawcy jako osoby niedojrzałej i usprawiedliwianie jej zachowania.
– Uwaga na doradców mówiących, co ma się robić i jakie podejmować decyzje.
Co pomaga
– Dojrzała wiara i religijność, system wartość.
– Poczucie własnej wartości i godności.
– Wsparcie osób bliskich.
– Wyrażanie emocji, płacz, złość.
– Unikanie poniżania się, np. poprzez kontakt z osobą, z którą współmałżonek zdradził; błaganie o pozostanie itp.
Obecnie Twoja ex- jest Królową Życia.
Ma dwoch facetów dla siebie:
- jednego od uniesień, seksu, p
- drugiego od zalatwiania spraw przyziemnych
Nie odbudujesz poczucia swojej wartości, swojego zycia jeżeli nie postawisz granic.
Swoich granic, odcięcia się od życia ex-.
Nie łudz się, ona jedynie Ciebie wykorzystuje, i bedzie tak robiła tylko dopóki tego będzie potrzebowala.
Ani sekundy dłużej.
Im szybciej Ty sie odetniesz, tym szybciej wrócisz na normalne tory zycia, bedziesz miał przewagę że to Ty się odciąłeś od żerującej, wykorzystującej ciebie osoby,
bez poczucia wykorzystania i porzucenia jak smieć, kiedy to ona zrobi.
Czy zona wykazuje choć minimum żalu, odpowiedzialnosci za rozbicie rodziny ?
Jak rozwija się jej związek z kochankeim ?
To facet wolny, czy zonaty ?
Jakie masz relacje z dziecmi , jak dzieci to przezyły ?
Może kochanek jeszcze sie opowiedział za prawdziwym związkiem z nią,
dlatego trzyma Ciebie w odwodzie.
Normalny Facet, wróć do normalnosci.
Bądz sobą, nie zagłuszaj emocji w sobie, bo teraz stłamszone , kiedyś wybuchną.
A wtedy moze byc za pózno.
Nie wykazuje żalu. Wręcz przeciwnie, cały czas mi daje do zrozumienia, dlaczego się ze mną rozwiodła. Dodatkowo, kłamie prosto w oczy, że np. idzie do kina z koleżanką, a idzie z nim. Po co kłamie? Co to zmieni?
Facet podobno jest w związku (sic!)
Relacje z dziećmi? Coraz lepsze. Powiedziałbym, że lepsze niż poprzednio.
coś mi tu nie gra....
Normalny Facet, to co opisujesz nie jest normalne.Niecale dwa miesiące temu, pisales, że to niemożliwe żeby zona Cię zdradzała.
Teraz piszesz, że wiedziałeś o tym od dawna.Tak szybko mija Ci czas , że niecałe dwa miesiące to "dawno" ?
Standardem jest zachowanie Twojej zony.
Twoje zachowanie nie jest standardem.Pomimo zachowania Twojej zony, ktore wskazywalo, że powodem nagłego odpływu uczuc jest osoba trzecie w małżeństwie dwojgo ludzi,
nie brałeś tego pod uwagę.
Teraz, kiedy zgodziłeś się na wszystko czego chciała zona - rozwód z jej inicjatywy , bez orzekania o winie (chyba że zgodzileś się na Twoją winę), bez podziału majatku, z Twoją wyprowadzką, bez uporządkowania kwestii opieki nad dziecmi, (ale...o alimentach nie zapomniała, prawda ?)
spokojnie stwierdzasz, ze nie jest to dla Ciebie niespodzianka, wiedzialeś od "dawna" ( ile ? miesiąc ? dwa? pół miesiąca? przed rozwodem, czy po ?)Normalny czlowiek (może za wyjatkiem Normalnego Faceta ?) przezywa 3 etapy po zdradzie:
- szok,
- zaprzeczenie,
- żal, gniewNa którym etapie Ty jesteś?
poczytaj cos na ten temat.
np mojemałżeństwojestdobre.pl - "po zdradzie".poczytaj co szkodzi a co pomaga po zdradzie.
np
Częste błędy
-Zbyt szybka decyzja o rozstaniu podjęta pod wpływem emocji.
– Wciąganie dzieci, ujawnianie szczegółów zdrady, nastawienie przeciwko.
– Wyrafinowana zemsta, np. jak on zdradził mnie, to ja zdradzę jego, żeby poczuł jak to jest.
– Przebaczanie na siłę, np. w imię wartości religijnych albo z lęku przed samotnością.
– Domaganie się ujawnienia szczegółów zdrady.
– Ciągłe wracanie do zdrady po podjętej decyzji o odbudowaniu związku.
– Ciągłe wynagradzanie osobie zdradzonej krzywdy, jaką się jej wyrządziło.
– Potraktowanie sprawcy jako osoby niedojrzałej i usprawiedliwianie jej zachowania.
– Uwaga na doradców mówiących, co ma się robić i jakie podejmować decyzje.Co pomaga
– Dojrzała wiara i religijność, system wartość.
– Poczucie własnej wartości i godności.
– Wsparcie osób bliskich.
– Wyrażanie emocji, płacz, złość.
– Unikanie poniżania się, np. poprzez kontakt z osobą, z którą współmałżonek zdradził; błaganie o pozostanie itp.Obecnie Twoja ex- jest Królową Życia.
Ma dwoch facetów dla siebie:
- jednego od uniesień, seksu, p
- drugiego od zalatwiania spraw przyziemnychNie odbudujesz poczucia swojej wartości, swojego zycia jeżeli nie postawisz granic.
Swoich granic, odcięcia się od życia ex-.Nie łudz się, ona jedynie Ciebie wykorzystuje, i bedzie tak robiła tylko dopóki tego będzie potrzebowala.
Ani sekundy dłużej.Im szybciej Ty sie odetniesz, tym szybciej wrócisz na normalne tory zycia, bedziesz miał przewagę że to Ty się odciąłeś od żerującej, wykorzystującej ciebie osoby,
bez poczucia wykorzystania i porzucenia jak smieć, kiedy to ona zrobi.Czy zona wykazuje choć minimum żalu, odpowiedzialnosci za rozbicie rodziny ?
Jak rozwija się jej związek z kochankeim ?
To facet wolny, czy zonaty ?Jakie masz relacje z dziecmi , jak dzieci to przezyły ?
Może kochanek jeszcze sie opowiedział za prawdziwym związkiem z nią,
dlatego trzyma Ciebie w odwodzie.Normalny Facet, wróć do normalnosci.
Bądz sobą, nie zagłuszaj emocji w sobie, bo teraz stłamszone , kiedyś wybuchną.
A wtedy moze byc za pózno.
Co zmienił rozwód?
Nic
Gach jest na odległość. Na mailu, być może szybko po pracy. Nie widzę innego wyjaśnienia.
Czy uwierzysz, że nadal nie powiedziała swoim rodzicom? Że córka 18 letnia nic nie wie? Pomimo moich pytań, kiedy powiemy?
Normalny_facecie, w takim razie pewien rozdział w Twoim życiu się zakończył - formalnie.
Życzę powodzenia w "nowym" życiu. Bardzo mnie to cieszy, że piszesz o optymistycznym spojrzeniu w przyszłość. Nastawienie jest bardzo ważne. A obecne poczucie pustki, pewnie jakiegoś zagubienia - NORMALNE na tym etapie.
Kontakt z byłą żoną ze względu na dzieci rozumiem, jak najbardziej. I popieram utrzymywanie poprawnych relacji.
Jednak "była żona ciągle coś ode mnie chce" nie wygląda dobrze. To znaczy czego chce? Chodzi o pomoc w zakupach? W remoncie? Przy naprawianiu usterek w domu? Od czego w takim razie jest jej gach?... Co zmienił rozwód w Waszym życiu?
W momencie orzeczenia rozwodu Twoja żona przestała być Twoją odpowiedzialnością.
Dzieci - nigdy. Ona - tak.
Jeśli była żona "ciągle będzie coś od Ciebie chciała", przestaniesz optymistycznie patrzeć w przyszłość i stracisz szansę na zbudowanie nowego, dobrego życia, być może z jakąś fajną kobietą. Czy Twoje życie skończyło się na sali rozpraw?
Przemyśl, co Ci napisałam.
Pozdrawiam i powodzenia.
EDIT
Przemyśl, jak konkretnie zamierzasz osiągnąć SPOKÓJ, którego była żona nie chce Ci dać.
Co zmienił rozwód?
Nic.Czy uwierzysz, że nadal nie powiedziała swoim rodzicom? Że córka 18 letnia nic nie wie? Pomimo moich pytań, kiedy powiemy?
To nie jest normalne.
W moim drugim poście na tym wątku przedstawiłam tezę, iż ten temat to prowokacja, a ja daję się wkręcić. Sugerowałam to kilkakrotnie.
Jesteś trollem. Tak?
Chcesz mój nr kom żebym Ci powiedział wszystko? To nie wkręt. Moja historia jest tak niesamowita, że wierzyć się nie chce. Nie dziwię Ci się.
Normalny_facet napisał/a:Co zmienił rozwód?
Nic.Czy uwierzysz, że nadal nie powiedziała swoim rodzicom? Że córka 18 letnia nic nie wie? Pomimo moich pytań, kiedy powiemy?
To nie jest normalne.
W moim drugim poście na tym wątku przedstawiłam tezę, iż ten temat to prowokacja, a ja daję się wkręcić. Sugerowałam to kilkakrotnie.
Jesteś trollem. Tak?
Nie, nie. Dziękuję. Na moim zdziwieniu poprzestańmy.
czyli żona wyszla przed szereg i teraz trzyma Ciebie w odwodzie.
Kochanek jest w związku ( malzeństwo ? dzieci ?), kontakty na "chybcika", nieoficjalne.
Czyli raczej się miga od zwiazania się z żona.
A przecież kran cieknie, opony trzeba zmienić na zimowe, zamek naprawić, dzieci zabrać żeby bylo milo kochankowi kiedy przyjdzie...
a moze nawet kochanek nie musi zrywać zwojego związku, moze dopiero za kilka lat kiedy jego dzieci podrosną (bo on odpowiedzialny przecież jest!) a teraz...dobrze jest jak jest. Jest wielka Milość - od świeta (żeby się nie znudziła) i jest pan wozny - od nudnych spraw i obrony dobrego wizerunku "dobrej matki i ofiarnej żony" przed rodziną i znajomymi...
A wez Ty zajmij się sobą.
Zorganizuj sobie czas - wycieczka, sport, karty, może spotkanie z koleżanką.
Odmów grzecznie żonie - że niestety ale już obiecales innej osobie spotkanie, już masz plan na sobote i nie możesz wpaść wymyć podłóg i przybić desek
Dzieic mieszkają z żoną ?
Z tymi etapami po zdradzie to nie tak chyba standardowo jest w kazdym przypadku. Moze ja jestem odrebnym przypadkiem ale u mnie wszystko sie na pewno nie potwierdzilo. Na pewno nie mialam czegos takiego jak zaprzeczenie i nie uwazam zeby bledem bylo ciagle wynagradzanie osobie zdradzonej krzywdy jaka sie zrobilo. Wlasciwie gdyby maz mi tego ciagle nie wynagradzal to nie wiem czy dalabym rade wogole myslec o tym zeby mu wybaczyc. To ze napisal to jakis psycholog to nie znaczy ze taka teoria musi sie potwierdzic w kazdym przypadku. Kazdy jest inny i kazdy troche inaczej to przechodzi co widac nawet po osobach ktore na tym forum pisza. No ale to tak przy okazji chcialam zauwazyc bo nie tego dokladnie tyczy sie temat. A co do tematu to ze tez ludzie nie potrafia byc ze soba po prostu szczerzy i od razu powiedziec ze o kogos chodzi tylko jakies glupie wymowki i oszustwa. I co to komu daje?
Nie wiem czy kochanek ma dzieci.
Raczej obstawiałbym na sytuację, że była manipuluje zarówno mną jak i nim
czyli żona wyszla przed szereg i teraz trzyma Ciebie w odwodzie.
Kochanek jest w związku ( malzeństwo ? dzieci ?), kontakty na "chybcika", nieoficjalne.
Czyli raczej się miga od zwiazania się z żona.A przecież kran cieknie, opony trzeba zmienić na zimowe, zamek naprawić, dzieci zabrać żeby bylo milo kochankowi kiedy przyjdzie...
a moze nawet kochanek nie musi zrywać zwojego związku, moze dopiero za kilka lat kiedy jego dzieci podrosną (bo on odpowiedzialny przecież jest!) a teraz...dobrze jest jak jest. Jest wielka Milość - od świeta (żeby się nie znudziła) i jest pan wozny - od nudnych spraw i obrony dobrego wizerunku "dobrej matki i ofiarnej żony" przed rodziną i znajomymi...A wez Ty zajmij się sobą.
Zorganizuj sobie czas - wycieczka, sport, karty, może spotkanie z koleżanką.
Odmów grzecznie żonie - że niestety ale już obiecales innej osobie spotkanie, już masz plan na sobote i nie możesz wpaść wymyć podłóg i przybić desekDzieic mieszkają z żoną ?
40 2016-11-06 00:03:06 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-11-06 00:05:25)
Nim się nie przejmuj.
Ma to czego chciał.
Zajmij się swoim życiem, dziećmi.
Nie wiem, czy ukrywanie przed dziećmi prawdy to dobry pomysł.
Kiedyś mogą mieć żal do Ciebie, że je oklamywales.
Jak żona tłumaczy te ukrywanie przed światem rozwodu?
Boi się opinii, reakcji dzieci, rodziny?
Facet jest pewnie w Waszym wieku, więc dość dziwne byloby, gdyby nie miał dzieci.
Skoro żona tak wspomina Ci, że byłeś takim złym mężem ..to nie znaczy że masz teraz jej pomagać w przekonywaniu kochanka do związku.
Coś za coś.
Chyba że żona Ci wynagradza Twoja pomoc.
Odcinaj się od tego.
To problem żony, nie Twój.
Nie wiem, czego się boi. Najpewniej reakcji rodziny. Sama przyznała, że jak powietrza potrzebuje ode mnie słowa "wybaczam". Po prostu błaga mnie o wybaczenie. Wyrzuty sumienia?
Co do gościa, to podobno jest sporo starszy, z 10 lat, ale nie wiem czy ma dzieci.
Dzięki, to rzeczywiście nie mój problem. Ma co chciała, do widzenia.
Nim się nie przejmuj.
Ma to czego chciał.Zajmij się swoim życiem, dziećmi.
Nie wiem, czy ukrywanie przed dziećmi prawdy to dobry pomysł.
Kiedyś mogą mieć żal do Ciebie, że je oklamywales.
Jak żona tłumaczy te ukrywanie przed światem rozwodu?
Boi się opinii, reakcji dzieci, rodziny?Facet jest pewnie w Waszym wieku, więc dość dziwne byloby, gdyby nie miał dzieci.
Skoro żona tak wspomina Ci, że byłeś takim złym mężem ..to nie znaczy że masz teraz jej pomagać w przekonywaniu kochanka do związku.
Coś za coś.
Chyba że żona Ci wynagradza Twoja pomoc.![]()
Odcinaj się od tego.
To problem żony, nie Twój.
42 2016-11-06 21:08:41 Ostatnio edytowany przez andrzej61 (2016-11-06 21:16:11)
Normalny, każda z historii na tym forum jest inna jednak prawie wszystkie przebiegają według określonych schematów. Na początku pisałeś, że rozwodzicie się ale żona nikogo nie ma. Większośc pisała, że ona kogoś ma i to oni mieli rację. Jeżeli facet nie jest bydlakiem, to w 99% przypadków kobieta odchodzi bo ma kochanka. Twoja nie była wyjątkiem. Wracała szybko po pracy do domu bo kochaś ma rodzinę i nie może jej zbyt wiele czasu poświęcic. Rozwód był po to, aby pokazac kochankowi, że ona jest wolna i na niego czeka. On jednak najprawdopodobniej nie chce zostawic swojej rodziny. Zamoczyc od czasu do czasu w mężatce to owszem, ale tworzyc z nią związek. A po co mu jest potrzebna taka puszczalska skoro w domu ma wierną żonę.
Żona przeprasza, bo wydał się jej romans i kochanek nie kwapi się do tego aby zostawic rodzinę. Jej plan nie zrealizował się. Pozostał stary nudny ale pewny mąż. Jestes wzjsciem awaryjnym- Przygotuj się na to, że ona zrozumiała jak Cię kocha i chce wrócic. A, że nikt o romansie i rozwodzie nie wie będzie mogła dalej udawac porządną.
43 2016-11-06 22:23:51 Ostatnio edytowany przez authority (2016-11-06 22:25:04)
Rozumiem jego myślenie ale też jest obłudnikiem gdyby jego dowiedziała się prawdy. Każda zdrada wyjdzie prędzej czy później.
Dzieci nie wiedzą o rozwodzie rodziców?
Szok i masakra trochę. Dlaczego Autorze jesteś taki uległy wobec byłe żony? Co dzieciom ma dać kłamstwo rodziców?
Kurde no jestem w szoku nie-lekkim, ponieważ nie mogę sobie wyobrazić w jaki sposób dzieci mają się teraz o tym dowiedzieć? Jak po fakcie powiedzieć im, że nie ma już małżeństwa ich rodziców? Nie jest to dla mnie oszczędzeniem dzieci...
Chyba, że się mylę, to poproszę o rozjaśnienie mi tego w jakiś sposób.
Pewnie w odpowiednim czasie te dzieci się dowiedzą. Nie można takiej informacji ukrywać, przeciez dzieci duzo czują i widza. Ludzie są naprawdę różnicy i mają dziwne podejście do sprawy. Nie powinniśmy się nawzajem krzywdzić.
Witajcie
Niestety, dalej nie wiedzą. Przyznaję. Jestem tchórzem. powinienem wziąć sprawy w swoje ręce i wyznać prawdę. Skrewiłem. W tej chwili jestem w trakcie terapii, powoli sie podnoszę. Na każde moje zapytanie, kiedy powiemy dzieciom, cały czas to samo - czyli zero reakcji.
Zbieram się w sobie, kumuluję w sobie gniew. Jak tylko dojrzeję, sam dzieciom powiem.
Wiem, żałosne....
Dzieci nie wiedzą o rozwodzie rodziców?
Szok i masakra trochę. Dlaczego Autorze jesteś taki uległy wobec byłe żony? Co dzieciom ma dać kłamstwo rodziców?
Kurde no jestem w szoku nie-lekkim, ponieważ nie mogę sobie wyobrazić w jaki sposób dzieci mają się teraz o tym dowiedzieć? Jak po fakcie powiedzieć im, że nie ma już małżeństwa ich rodziców? Nie jest to dla mnie oszczędzeniem dzieci...
Chyba, że się mylę, to poproszę o rozjaśnienie mi tego w jakiś sposób.
Ale historia.
Normalny Facet, dlaczego się tak nazwałeś? Przepraszam, że się czepiam, ale taka wiara w ludzi jaka u Ciebie wystąpiła to dawno mi się nie objawiła.
Twoją jakże pożądaną normalność widzę jako nie normalność... rozumiesz?
Cieszę się, że trafiłeś na terapię ...i życzę Tobie byś ułożył sobie teraz życie takie o jakim marzysz. Niech to doświadczenie wskaże Tobie zakręty na których trzeba uważać by nie wypaść z toru.
Jestem na etapie zmian to już 3 lata od rozstania i da się być sobą i układać sobie życie dla siebie to tak na marginesie . Powodzenia!!!
Każda relacja między ludźmi, również ta po rozwodzie musi opierać się na równowadze, przynajmniej względnej równowadze tego co się dane i tego co się otrzymuje, praw i obowiązków itd.
Żona ma kochanka, akceptację swojej zdrady, żądany przez nią rozwód i to na jej warunkach kosztem Twoich praw, Ty musiałeś się wyprowadzić, ponosić koszty wynajmu i samotnego mieszkania, ma komfort oskarżenia Ciebie za wszelkie prawdziwe i urojone wady, żona przebywa na codzień z dziećmi i urabia ich pogląd na Wasze małżeństwo aż wreszcie zamyka Ci usta przed powiedzeniem najbliższym prawdy o niej, prawdy o Was.
Co Ty otrzymałeś w zamian?
Nic.
W obecnej sytuacji, z jednej strony w Tobie narasta tłumienia gniew, poczucie krzywdy której nie możesz z nikim się podzielić, uwolnić z siebie.
Z drugiej strony Twoja akceptacja tych wszystkich żądań żony powoduje, że w przyszłości dzieci będą w Tobie widziały tego złego, winnego który się wyprowadził od nich, zostawił aż w końcu rozwiódł z ich mamą. Jeżeli w międzyczasie pokaże im kochanka, będzie przez nich traktowany nie jako powód rozpadu ich rodziny, ale jako wybawiciel który zaopiekował się mamą i nimi po tym jak ich ojciec ich zostawił....dalsza rodzina też tak t będzie postrzegała.
Być może taki jest powód dla którego żona ukrywa rozwód.
Teraz czeka na odpowiedni moment by kochanek chciał i był odpowiedni moment na jego wprowadzenie.
Uzależniając Twoja możliwość przedstawienia prawdy od decyzji żony, doprowadzają siebie przed ścianę.
Ścianę stracenców.
Czas działa na korzyść żony, im później powie o rozwodzie tym łatwiej będzie jej pokazać siebie jako wierna żonę, która zrobiła wszystko co można by uratować małżeństwo aż w końcu miała prawo urządzić sobie życie z kimś innym.
Inna sprawa, jaką "prawdę " żona wyjawi.
Pewnie trzecie grupy prawdę - goofno prawdę.
Przygotuj sobie na kartce jaka prawdę Ty chcesz,powiedziec dzieciom. Dobierz takie słowa które nie spowodują u nich szoku, nienawiści ale przekażą Twoje uczucia jakie wiążą się z sytuacją spowodowana z powodem rozwodu, z samym rozwodem, z tym jak ta sytuacja odbije się na ich i na Twojej relacji z nimi.
Nie czekaj na żonę.
To są również Twoje dzieci, nie pozwól żeby zostały zmanipulowane.
Zrób to dla nich, a tym samym dla siebie.
Żona dostała wiele, o wiele za dużo - kosztem Ciebie ale również kosztem dzieci.
Nie jesteś nic winien żonie, nie musisz obawiać się jej gniewu, możesz działać sam.
Dlaczego się tak nazwałem? Hmmm, szczerze mówiąc nie wiem. Spontan chyba. Po prostu zwykły gość jakich miliony na świecie. Była to potrzeba chwili, a na poczekaniu nic lepszego nie mogłem wymyślić
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że moje zachowanie jest irracjonalne. Ale cóż, taki jestem. Mam nadzieję, że wyciągnę wnioski na przyszłość.
Dzięki za wsparcie.
Ale historia.
Normalny Facet, dlaczego się tak nazwałeś? Przepraszam, że się czepiam, ale taka wiara w ludzi jaka u Ciebie wystąpiła to dawno mi się nie objawiła.
Twoją jakże pożądaną normalność widzę jako nie normalność... rozumiesz?
Cieszę się, że trafiłeś na terapię ...i życzę Tobie byś ułożył sobie teraz życie takie o jakim marzysz. Niech to doświadczenie wskaże Tobie zakręty na których trzeba uważać by nie wypaść z toru.Jestem na etapie zmian to już 3 lata od rozstania i da się być sobą i układać sobie życie dla siebie to tak na marginesie
. Powodzenia!!!
Cóż mogę odpowiedzieć. Sama prawda. Dziękuję za wsparcie. Jest cięzko, ale zaczynam powoli zwracać uwagę , co jest dla mnie dobre a nie dla innych. Przygotowuję się do rozmowy. Odezwę się jeszcze.
Każda relacja między ludźmi, również ta po rozwodzie musi opierać się na równowadze, przynajmniej względnej równowadze tego co się dane i tego co się otrzymuje, praw i obowiązków itd.
Żona ma kochanka, akceptację swojej zdrady, żądany przez nią rozwód i to na jej warunkach kosztem Twoich praw, Ty musiałeś się wyprowadzić, ponosić koszty wynajmu i samotnego mieszkania, ma komfort oskarżenia Ciebie za wszelkie prawdziwe i urojone wady, żona przebywa na codzień z dziećmi i urabia ich pogląd na Wasze małżeństwo aż wreszcie zamyka Ci usta przed powiedzeniem najbliższym prawdy o niej, prawdy o Was.
Co Ty otrzymałeś w zamian?
Nic.W obecnej sytuacji, z jednej strony w Tobie narasta tłumienia gniew, poczucie krzywdy której nie możesz z nikim się podzielić, uwolnić z siebie.
Z drugiej strony Twoja akceptacja tych wszystkich żądań żony powoduje, że w przyszłości dzieci będą w Tobie widziały tego złego, winnego który się wyprowadził od nich, zostawił aż w końcu rozwiódł z ich mamą. Jeżeli w międzyczasie pokaże im kochanka, będzie przez nich traktowany nie jako powód rozpadu ich rodziny, ale jako wybawiciel który zaopiekował się mamą i nimi po tym jak ich ojciec ich zostawił....dalsza rodzina też tak t będzie postrzegała.
Być może taki jest powód dla którego żona ukrywa rozwód.
Teraz czeka na odpowiedni moment by kochanek chciał i był odpowiedni moment na jego wprowadzenie.Uzależniając Twoja możliwość przedstawienia prawdy od decyzji żony, doprowadzają siebie przed ścianę.
Ścianę stracenców.Czas działa na korzyść żony, im później powie o rozwodzie tym łatwiej będzie jej pokazać siebie jako wierna żonę, która zrobiła wszystko co można by uratować małżeństwo aż w końcu miała prawo urządzić sobie życie z kimś innym.
Inna sprawa, jaką "prawdę " żona wyjawi.
Pewnie trzecie grupy prawdę - goofno prawdę.Przygotuj sobie na kartce jaka prawdę Ty chcesz,powiedziec dzieciom. Dobierz takie słowa które nie spowodują u nich szoku, nienawiści ale przekażą Twoje uczucia jakie wiążą się z sytuacją spowodowana z powodem rozwodu, z samym rozwodem, z tym jak ta sytuacja odbije się na ich i na Twojej relacji z nimi.
Nie czekaj na żonę.
To są również Twoje dzieci, nie pozwól żeby zostały zmanipulowane.
Zrób to dla nich, a tym samym dla siebie.
Żona dostała wiele, o wiele za dużo - kosztem Ciebie ale również kosztem dzieci.Nie jesteś nic winien żonie, nie musisz obawiać się jej gniewu, możesz działać sam.