Spotkałyście się kiedyś z koleżanką, która opowiadała Wam jak bardzo chce mieć dziecko, jednak jej mąż/partner mówi od kilku lat, że nie jest gotowy do zostania rodzicem?
Otóż w internecie można znaleźć wszystko. Od profesjonalnych porad, po te... od "zwykłych" ludzi.
Natknęłam się niedawno na opis kilku kobiet, które jak cytuję "złapały faceta na dziecko". Mam tu na myśli taktykę kobiety, która "sama" dba o zapłodnienie. Kolokwialnie mówiąc "wpadka planowana", jednakże tylko z jednej strony.
Rzadko zdarza się, aby 18 latka myślała już o małżeństwie, czy potomstwie. Kobiety stają się matkami przeważnie w wieku 24-30 lat. A co jeżeli ma się trochę więcej, a dzieci nadal brak?
Trzydziestopięcioletnia kobieta bez dzieci nagle może usłyszeć "tykający zegar biologiczny", który podpowiada jej, że niedługo skończy jej się czas i w niedalekiej przyszłości nie będzie w stanie zajść w ciążę.
Niekiedy tok myślenia wraz z wiekiem zmienia się - niedawno usłyszeć było można o kobiecie, która urodziła pierwsze dzieci mając.. 50 lat. Niektóre dziewczyny - zwłaszcza te wychowywane w konserwatywnych rodzinach - nie wyobrażają sobie zamążpójścia później niż 23 lat, a dzieci kilka lat później..
A co wtedy, kiedy partner nie chce mieć dzieci?
Z jednej strony ideał faceta - inteligentny, wysoki, bogaty, z poczuciem humoru, z drugiej zaś - o dzieciach nie ma mowy. Nie chce o nich słyszeć, nawet ich nie lubi.
I tutaj wkracza kobieta. "Chcę mieć dziecko. Co mam zrobić? Nie rozstanę się z nim, bardzo go kocham, ale czy powinnam zmuszać go do rodzicielstwa?"
Nam sumienie może mówić co innego, że jest to złe, niemoralne. Że nie powinno zmuszać się człowieka do czegoś, na co nie jest gotowy, czego nie chce. Jednak gdzieś z tyłu głowy możecie sobie wyobrazić, że istnieją kobiety, które doprowadzają do ciąży same.
Więc pytanie do Was - czym kierują się takie kobiety? Czy tylko dobrem swoim?
Być może są tu takie Panie, które właśnie tak postąpiły?
Zapraszam do dyskusji.