Hej. Mam 20 lat, przez 3,5 roku bylam w zwiazku z toksycznym chlopakiem. Wyzywal (czesto bylam wyzywana od ku*ew i dzi*wek bo np poszlam na ognisko klasowe), bylam wysmiewana (ze studiuje slaby kierunek, ze sie duzo ucze a nic nie umiem, ze nie zdam matury), duzo pil (upijal sie na 18nastkach moich kolezanek do tego stopnia, ze rzygal na talerz przy rodzinie ich, po alkoholu rowniez bil sie na imprezach, weselach, prawie spalil domek letniskowy swoich rodzicow, przy mnie zesikal sie pijany 4 razy do lozka), pojawila sie tez przemoc fizyczna (potrafil isc za mna przy ludziach jak mial gorszy humor i kopac mi w stopy bo za wolno szlam, wielokrotnie mnie szarpal, w ostrzejszej klotni potrafil mnie nawet przydusic czy uderzyc we mnie czyms np kluczami), ciagle mnie oklamywal, zdradzil. No, ale jednak nie zawsze bylo tak zle, on zawsze twierdzil, ze nie ma problemow z piciem i ogolnie jest mily, a, ze do mnie jest niemily to tylko moja wina - bo nie jestem posluszna, stawiam sie i czepiam I, ze ogolnie to ja sobie nikogo nie znajde bo nikt mnie nie bedzie chcial. W koncu wyszlo tak, ze przyjechal do pubu gdzie bylam na integracyjnym piwku z osobami ze studiow, upil sie, narobil wiochy, gdy wracalam z nim do mieszkania to zaczal sie awanturowac, zamknelam drzwi od bloku wiec... je wywazyl, wybil szybe i wszedl, schowalam sie w windzie a on dobijal sie do mojego mieszkania z krzykiem w srodku nocy, gdy otworzyla mu moja wspollokatorka bo myslala, ze cos sie stalo to szukal mnie nawet po szafach... Zadzwonilam na policje, zabrali go. Nie pisal, nie dzwonil. Za to juz 3 dni po rozstaniu gdy ja jeszcze nie doszlam do siebie mial w znajomych laske z okolic a ona pisala o nim na asku, ze "jest zarezerwowana przez X" o.O Kilka tygodni pozniej wstawili wspolne zdjecie u niego w domu, u niego w lozku...
Ona dodala cala jego rodzine do znajomych na fejsie, nawet matke z ktora gadalam milion razy przez te niespelna 4 lata a nawet ja nie mialam jej w znajomych. Pozniej zdjecie z fejsa zniknelo... Pozniej byla kolejna, wspolne wesela, imprezy... Az w koncu po 2 msc od rozstania zadzwonil pijany, plakal, ze mnie kocha, ze nie moze beze mnie zyc, oblane egzaminy na studiach, rozbite auto, dlugi... A mi zmieklo serce, zaczelismy sie spotykac, nikt o tym nie wiedzial bo rodzice by mnie zabili, spedzalismy ze soba cale dnie, pod pretekstem spotkan z kolezankami jezdzilam do miasta w ktorym studiuje na kilka dni i bylam z nim. Nie bylo kolorowo, moze na poczatku byl mily, ale gdy uslyszal, ze chce jechac na impreze z kolezankami uderzyl piescia w szafe i niestety popsul - nie naprawil do tej pory. Klocilismy sie kazdego dnia, znajdowalam w jego telefonie zdjecia jego z jakimis laskami a niby twierdzil, ze tak za mna plakal kazdego dnia... A ja to lykalam jak jakas glupia ges... Stwierdzil, ze zerwal wszystkie kontakty z dziewczynami. Za miesiac mielibysmy 4 rocznice zwiazku... Wczoraj byla u mnie ciocia - wiedziala, ze sie rozstalismy. Mowila, ze byla tydzien temu na jakims pikniku i widziala go (pisal mi, ze tam jedzie do kuzyna)... ale z dziewczyna. Odrazu do niego zadzwonilam a on stwierdzil, ze jestem poje*ana i zaden chlopak ze mnie nie wytrzyma i, ze mam isc do najlepszego psychiatry w miescie a potem... beknal mi do telefonu. A jeszcze w niedziele sie widzielismy i nawet kochalismy sie... Wkurzylam sie, mialam dostep do jego poczty a wiec weszlam na jego fb przez opcje odzyskiwania hasla. Musialam zmienic mu haslo wiec sie skapnal... Dziewczyny, nie zycze tego nikomu... Tydzien po rozstaniu pisal wszystkim na okolo, ze jestem chuda czarownica, ze jestem jednym wielkim bledem, ze zakochal sie juz w jakiejs dziewczynie, ktora jest jego przeznaczeniem, ze byla u niego cala noc, ale nie bylo nic bo on czeka z seksem do slubu (hahahahahaha), ze odwozil ja nad ranem samochodem mamy (ja nigdy w nim nie siedzialam bo mowil mi, ze nie pozwalaja mu go brac).
Nie chcialam nic wiecej, naczytalam sie tyle glupot na moj temat, ze glowa mala... Wiecie co zrobil jak sie skapnal, ze weszlam mu na fb? Zadzwonil na moj domowy, odebrala moja mama, powiedzial, ze jutro zglasza to na policje i zeby moja mama zajela sie swoja coreczka. Nie reagowalismy na to, ja nie odpisywalam, mama nie odbierala. Okolo 20 napisal kolejnego sms "Pieknie obdarlas sie z godności. Mam zablokowane konto na fejsie. jutro zglaszam to na Policje.". Wiecie co? Ja wiem, ze to przestepstwo, wiem tez, ze on na 100% pojdzie na policje, ale nie zaluje. Wiem jak bylo, wiem jak dobrze sie bawil typu "dziwki tanczyly wczoraj na stole", wiem, ze nie cierpial a ja bylam tylko chuda czarownica w jego oczach... Nie wiem co za to grozi, do poczty mialam dostep od dawna bo sam dal mi haslo, nic nie pisalam, nic nie publikowalam, tylko przeczytalam to. Nie wiem co to bedzie... Nie wiem w ogole co z moim zyciem, oboje jestesmy z dobrych domow, nie bylo w naszym zyciu patologii do tej pory... Nawet nie slyszalam o takich rzeczach. Jak zyc? Nienawidze go z calego serca, ale wiem, ze mam nasrane we lbie i za miesiac pomysle sobie "kocham go.". Jeszcze jedno, miesiac po rozstaniu spotykalam sie z pewnym chlopakiem, niewinne spotkania mruga, chlopak z jego miasta (niestety zerwal ze mna kontakt twierdzac nagle, ze "nie widzi nas jako pary". Jakies 4 dni temu wyzej opisany delikwent mial czelnosc przyznac sie, ze napetowali temu mojemu "koledze" jakis czas temu do torby na miescie... O niczym nie wiedzialam...