Straszne drugie małżeństwo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Straszne drugie małżeństwo

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 48 ]

Temat: Straszne drugie małżeństwo

Nawet nie wiem od czego zacząć, wiem tylko, że jestem w punkcie, gdzie czuje się całkiem osaczona i nie mam pojęcia co mam robić.Jestem w tym całkowicie sama i praktycznie codziennie czuję, że za chwilę głowa mi eksploduje.Jesteście moją ostatnią deską ratunku.Tkwię w małżeństwie trzeci rok.Jest to moje drugie małżeństwo.Popełniłam w życiu ten jeden jedyny błąd,za który płacę dwa lata,płaci też moje dziecko,albo i oboje dzieci.Jeszcze 4 lata temu byłam najszczęśliwszą osobą na świecie-nosiłam ukochane maleństwo pod sercem,miałam swój dom,męża,z którym się dobrze dogadywałam,za którego oddałabym wszystko-to był związek trwający 10 lat.Na dziecko zdecydowaliśmy się po około 8 latach bycia razem.I nagle gdy synek się urodził wszystko się rozwaliło-były mąż znalazł sobie kochankę i zostawił mnie z 1,5 rocznym synkiem.Nie było przy mnie nikogo,zostałam sama z pracą na pełen etat,z maluszkiem,z domem na utrzymaniu-ogrzewaniem węglem,dzwiganiem ciężarów.Pomogła mi matka,zajęła się dzieckiem,pomogła z rozwodem.Niestety,matka była dla mnie wsparciem tylko częściowo-nigdy mnie nie akceptowała do końca,jest bardzo surowa,traktuje mnie zawsze jak dziecko specjalnej troski.To długa historia,równie tragiczna jak moje obnecne życie,a.e nie będę teraz o tym pisać.Ona i były mąż dali mi mocno w kość.Załamałabym się,ponieważ ex męża kochałam i byłam szczęśliwa w małżeństwie, trzymałam się tylko dla synka i dzięki pomocy obecnego męża.No i tu przechodzimy do meritum sad obecnego męża poznałam przez Internet.Powinnam była od razu wiedzieć, że coś jest z nim nie tak,bo nic bardzo nie ukrywał,ale byłam wtedy na lekach,niedoceniona,porzucona,w dołku-po prostu GŁUPIA. ten jeden jedyny raz w życiu.Dlatego tak mi ciężko teraz tym bardziej-co komu zrobiłam, prowadziłam spokojne życie,byłam dobrym człowiekiem,dlaczego musiało mnie to spotkać i musiałam na swej drodze spotkać jego??W każdym razie spotkałam.Pomagał mi z domem, przejeżdżał dla mnie co tydzień prawie 200 km,aby w weekend pomóc przy domu no i oczywiście być ze mną.Po tygodniu rozmów i 1 spotkaniu wyznał mi miłość,a ja głupia spragniona czułości i dobroci uwierzyłam.Mówił,że kocha mnie i małego, że nie odpuści,że pomoże we wszystkim i będzie cudownie.Były zgrzyty-zaczęło się od zazdrości o byłego męża-nie rozumiał, że przecież mały musi się z tamtym spotykać i ze dwa razy coś tam się wściekał o to-myślałam, e tam, zazdrosny,normalne i jeszcze mi to pochlebiało.Obecny mąż,nazwijmy go A.,gdy się poznaliśmy,był kawalerem po dwóch poważnych związkach - jeden 7 letni,drugi około 5 letni. Były między nami kłótnie-chciałam zerwać z nim,ale już wtedy na samą myśl, że zostanę sama,dostawałam prawie zawału.matka pomagała przy małym,ale dawała mi ostro popalić,nie miałam wsparcia w nikim,byłam samiutka,a on mi dawał jakąś namiastkę czułości.Nie podobało mi się, że jest nieco chamski,gruboskórny i wulgarny-lubił alkohol,palił jak smok. Jednak dla mnie rzucił palenie i tak nie pali do tej pory. 3 lata.Ja jestem z tzw.dobrego domu - przepaść w wychowaniu-ja w kokonie,bez kłótni rodziców,bez przekleństw,bez palenia,słowem dobry dom. On w domu,gdzie można było wszystko-sprowadzać dziewczyny,z czego korzystał,bawić się do upadłego-jego matka jest bardzo rozrywkową osobą.I tak dotarliśmy do ślubu.Nie było we mnie miłości-mogę to powiedzieć.Nie kochałam tego człowieka,byłam mu wdzięczna, że był dla mnie,że pomagał,ale chciałam się wycofać,bo czułam podskórnie, że to nie człowiek dla mnie-ja chciałam kogoś delikatnego,wrażliwego,z nim nie było szczególnie rozmowy,a jeśli już,to wszystko żartem,żarty grubiańskie,chamskie. Chciałam się wycofać,powiedział,że nie pozwoli mi,że jeśli z nim zerwę,to on straci cały szacunek do rodzaju żeńskiego.Juz wtedy też lekko wyczuwałam,że jest agresywny.Bałam się,że jeśli z nim zerwę,powie byłemu mężowi i będę miała orzekanie o winie i zabierze mi synka.Zapętliłam się całkowicie w tym wszystkim,ja dziewczyna z dobrego domu,nagle rzucona w wir prawdziwego okrutnego życia bez ukochanego dotąd męża przy boku,który stał się najwięjkszym wrogiem i kłamcą.Nie wierzyłam już w nic,tylko padłam ofiarą jego.Wyszłam za niego i przeprowadziłam się do jego domu.I się zaczęło sad Zaczęły się kłótnie-owszem,ja nie jestem bez winy-dokuczałam mu o jego przeszłość,barwną,o to, że nie poświęca nam czasu, że nie umie nawiązać więzi z moim synkiem.Przychodził z pracy,szedł na górę,oglądał teledyski lub =siedział na necie,ja siedziałam sama z dzieckiem,jak kołek.Nie chciał z nami spędzać czasu.Do mojego synka się praktycznie nie odzywał.Zaczęły się wyzwiska,mówił do mnie spier... mi stąd. Zaczęłyu się osobne noce.Dziecko cierpiało,bo kłótnie były praktycznie na porządku dziennym.Dlaczego?Uważam, że z powodu niedobrania się-przeraziłam się co do jego towarzystwa - m.in kryminalista,który zabił człowieka,spotkania towarzyskie z jego znajomymi polegały na tym, że chlali do upadłego, dzieci patrzyły na to,a oni klęli jak wariaci.Pierwsze spotkanie ze znajomymi męża - leci teledysk kolega pyta: dalej jesteś taki napalony na tą piosenkarkę? Mąż przy mnie: No pewnie, zawsze byłem. Acha,wieczór przed ślubem spędziliśmy osobno-na ślub rzyjechał brat męża z daleka - wieczór spędzali razem - mąż do brata: ty wiesz jaką ona (ja) ma zajebistą koleżankę? Jezu,jaka dupera! No właśnie,to też mnie zaczęło razić w mężu - po okresie początkowego zauroczenia mną stracił zainteresowanie.Gdziekolwiek nie wychodziliśmy,przyglądał się na kobiety,wręcz odwracał głowę.Do tej pory się tego wypiera.Co leciał jakiś film padał tekst: ale ładna.Dla mnie czułości zero-poszliśmy do kina,popłakałam się bo zabili chłopca,A."Jezu i czego tu ryczeć!" Byłty jego urodziny,przyszli znajomi, przesiedział cały czas na facebooku,sprawdzając "posty od dupeczek".
Dlaczego z nim dalej siedziałam????Bo nie miałam i nie mam SIŁY żeby znowu się podnosić, zaczynać wszystko od nowa.Jestem jak bezwolna lalka.Płaczę codziennie dlaczego nie mogę mieć normalnego domu,normalnych codziennych spraw, muszę być ciągle w zawieszeniu,załatwiać poważne sprawy,podejmować życiowe decyzje. No i urodził się nasz wspólny synek.
Cała ciąża to był koszmar. Raniliśmy się wzajemnie,od męża nie zaznałam nawet odrobiny dobroci.Codziennie wracałz pracy, zero rozmowy, dzwoniły ciągle koleżanki, z nimi rozmawiał,ja "byłam zbyt nudna,bo ciągle siedzę w domu o czym ze mną gadać"??
Dodam, że od 18 roku życia zarabiam na siebie,pracowałam jako nauczycielka, 10 lat.Teraz zrezygnowałam z pracy,bo z powodu przeprowadzki nie miałam innego wyjścia.Od razu znalazłam nową,niezłą. Nigdy nie pochwalił mnie z tego powodu, zresztą nigdy nie pochwalił z żadnego powodu.W ciąży czułam się bardzo źle - wyzywał mnie od flej,przyznał, ze się rozczarował.Swoje byłe określał mianem "laleczek". Poprzedniczka moja była pustą głupią zdradzaczką (z A. zdradziła męża), która robiła ciągle przy swoim wyglądzie,ale ona mu się podobała bardzo,ja nie.Przy obecnym mężu moje poczucie własnej wartości leży i kwiczy.Podobają mu się bowiem kobiety wypachnione,eleganckie,zrobione,podoba mu się np.doda.. No mi daleko do czegoś takiego.Jestem zwykłą kobietą,jakich mnóstwo na ulicy i szczerze to jest mi tak właśnie dobrze,chciałabym być kochana za wnętrze,mieć dobry, czuły związek z kimś kto docenia mnie nieważne jak wyglądam, chociaż po ciązy,z dwójką dzieci i pracą na pełen etat nie wyglądam super,to nie jestem ani gruba,ani odstraszająca. Przeglądając się w oczach męża tak jednak się czuję.
Wieloktornie słyszałam, że na jakąs aktorkę "przynajmniej jest na co popatrzeć", "ale ładna". Gdy ja się w coś ubierałam zero komentarza, jedynie "czy na pewno w tym idziesz"?
Krótko mówiąć mężowi się absolutnie nie podobam, to się po prostu czuje. Dodam, ze w ciąży nawet mnie nie dotykał, "bo jesteś w ciąży, nie ma co"
Kompletnie go nie ruszam jako kobieta. Seks jest wtedy,gdy on odczuwa potrzebę, nie dlatego, że ja go podniecam.
Kolejna rzecz - traktowanie mojego synka.BYło źle prze urodzeniem się wspólnego dziecka - obecnie jest już całkiem do niczego. młodszy synek to cud świata - sprytny,kochany,mądry,dobry.Moje dziecko? "ja wreszcie zrobię z ciebie porządek,do tej pory cię ty;lko rozpieszczali" wykrzyczane do 2 latka!!!!!!
Gdy mój synek (który przez te wszystkie przeżycia stał się nerwowym dzieckiem, nie lubi męża) go prowokuje - np. próbował kopnąć kota, mąż go szarpnął. Obecnie staram się nie zostawiać synka samego z mężem, tym bardziej we 3 - ponieważ, jeśli małemu coś zrobi, jak to dziecko, obawiam się, żę oberwałby od męża porządnie.
Najgorsze jest to, że A. robi wszystko w białych rękawiczkach. Jest agrwsywn w stosunku do mnie. Nie pamiętam kiedy pierwszy raz mnie poszarpał. Potem było łapanie mocno za głowę, ściskanie twarzy, trzymanie rąk.Gdy leżałam w szpitalu po porodzie, z niską hemoglobiną, nie mogąc się podnieść do dziecka,zostałam spoliczkowana przy innych paniach na sali. Powód? Mąż przyszedł z synkiem starszym - byłam rozedrgana, histerycznie błagałam aby mały przychodził jak najczęściej.,wykrzyczał mi, że on nie ma czasu ciągle go przyprowadzać, a gdy złapałam za telefon aby zadzwonić do byłego męża, aby zabrał małego na weekend (bo idąc do szpitala miało być tylko na 3 noce, niestety przez niską hemoglobinę mnie przetrzymali), obecny mąż mnie uderzył po twarzy, przy przerażonym synku.
Płaczę pisząc to, nad swoim przerąbanuym życiem, nad tym wszystkim.
Mąż jest xcżłowiekm cholerycznym,nie lubi mojego starszego synka.Zarzeka się,przyrzeka, że tak nie jest, a ja jako matka widzę przecież.
Nie da się tego oszukać.
Odchodziłam dwa razy - raz spakowałam wszystko, wynajęłam transport i uciekłam po tym, jak w supermarkecie wydarł się na mnie, że rozmawiam z koleżanką przez telefon zamiast robić z nim zakupy. Przenocowałam w hotelu z synkiem, rano się wyprwoadziłam. W jego telefonie, który złapałam w kłótni, znalazłam strony porno. Potem powiedział, że znalazły się tam, ponieważ to spam.
Jest dla mnie obrzydliwym człowiekiem.
A jednocześnie dlaczego mi ciężko odejść?
Bo: rzucił papierosy, picie, pomaga mi przy dziecku, które (swoje) kocha bardzo. Bo coś tam stara się być miły dla mnie.
Ale mimo że się stara, i przyznał, że był głupi wtedy, ja nie potrafię zapomnieć!!!!Skoro wtedy taki był dla mnie, to czy może się zmienić??
3 tygodnie temu byliśmy na wczasach - przy dzieciach rzuca teksty typu: "a może i Olciowi (młodszy) kupmy coś, z nie tylko Mareczek się liczy??
Albo kolejna sytuacja" Tobie Mareczku mama zawsze pójdzie na rękę, bo jesteś jej kochany syneczek, rzucone z ironią do 4 latka!!!!!
Mam dość tego życia. Mam dość życia gdzie jest zero rozmów, mąż jest człowiekiem, który jest ciągle zmęczony, nie ma między nami żadnej więzi, żadnych głębszych rozmów. Rozmawiamy tylko o dzieciach, zero błysku w oku na mój widok, takie skapciałe stare małżeństwo. Chodziliśmy na terapię - ja ją przerwałam, bo nie mogłam słuchać zarzutów jaka to nie jestem, słychać było jak go rozczarowałam, jak mnie nie lubi.
Przerpaszam, wiem że ten post nie jest sójny, ale późna godzina, ja nie mogę spać, bo wieczorem zeszliśmy posprzątać, ja usiadłam na komputer i zasiedziałam się, A. w tym czasie w ciszy posprzątał za mnie i oddalił się na górę, bez słowa, obrażony, że nie pomogłam mu.
Spaliśmy oddzielnie, a ja tak nie potrafię. Nie umiem życć bez miłości, bez czułośći, ciągle z przekonaniem, że nie jestem ani pożądana, ani lubiana, że to jakoś leci, że jest spokój przez kilka dni (w miarę oczywiście, bo ciągle muszę pilnować swojego synka, żeby nie zrobił krzywdy małemu, bo oberwie "ustnie" od męża - a to boli bardziej niż razy), a potem nagle takie teksty przy dziecku "on ma swojego ojca, czemu to ja mam się z nim szarpać z rolkami"??
Mąż serwuje nam huśtawkę emocjonalną - jak jeszcze nie było drugiego synka, gdy mój przychodził rano, mąż odwracał się du.. od niego, nigdy z nim nie próbował porozmawiać, miło się pobawić, zawsze są to dziwne zabawy bez czułości, polegające na szarpaniu, ciągle znudzony, zmęćzony. I mną i moim synkiem. Dobrze tylko w miarę jets jak synek jest u babci, jeździ co jakiś czas na tydzień, wtedy mąż jakby się odpręża, hołubi małego,piszczy do niego, całuje ciągle.
To kolejna rzecz - traktowanie małego przy moim synku - ciągłe ob. ściskiwanie, obcałowywanie, wołanie "syneczku chodź do tatusia" a mój stoi biedny i patrzy. On syneczkiem jest tylko wtedy gdy się pokłócimy i mąż boi się, że sięwyprowadzę. Wtedy łapie mojego synka, obcałowuje, nazywa się jego tatusiem.
Nienawidzę tego człowieka. Jednocześnie tak bardzo chciałabym mieć rodzinę, wiem, ze nie mam już na nią nigdy szansy - pod 40 z dwójką dzieci nie rzucę się nigdy więcej na byle co.  samotność mnie przerazą. Z drugiej strony, takie życie jak teraz powoduje u mnie depresję - brałam przez jakiś czas leki, nic nie pomagały i nie chcę się truć, muszę żyć dla dzieci, mój synek nie ma nikogo poza mną.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Byłoby mi łatwiej gdybym odeszła już wtedy gdy był potworem - wtedy jednak dowiedziałam się, że już jestem w ciąży + moja matka zachorowała śmiertelnie - nie miałam gdzie, ex mąż walczył ze mną dodatkowo.
Teraz A. ze łzami w oczach dwa razy zadeklarował, że zrobi wszystko dla tej rodziny - zroib wszystko.
Co z tego, skoro po tym wszystkim za już nie wiem kompletnie co sądzić? Poza tym, jest tak, że boję się, że on ma po prostu zły charakter, bo jak można policzkować kobietę po porodzie, jakikolwiek powód nie byłby i cokolwiek ona by nie robiła? Nigdy nie był wsparciem i pomocą dla mojego synka, który tak bardzo jest dobrym dzieckiem, chciałby mieć tatusia, uważa A. za tatę, bardzo chce mieć rodzinę, ciągle biedne dziecko o tym mówi. Braciszka kocha ponad życie.
Ale czy mam żyć, czekając na jego zmianę? ak długo jeszcze? On prosi, że mu to zajmie czas, ale dla mnie zmiana to już i teraz. Obiecywał, że będzie czytał o dzieciach, a nadal woli czytać jakieś głupoty w necie. Książkę o ojcostwie zaczął i nie skończył - dwa rozdziały.
Poza tym ciągle te sytuacje - obraza się, zostawia mnie samą - ja byłam zawsze przyzwyczajona aby zasypiać razem - on sobie idzie, mnie zostawia, bo on jest obrażony, spokojnie zasypia, a ja przewracam się z kąta w kąt.
Oczekiwałam, żę mąż mój to będzie ze mną stara ł się jak najlepiej wychować dzieci, że będzie traktował moje jak swoje - on tak deklaruje, ale jakoś tego nie widzę.
Jest mu wygodnie, bo dzięki mnie mamy spokojne życie - oboje pracujemy, nie zarabiamy dużo, ale połączywszy zarobki, 500+ i mój dochód z mieszkania żyje nam się dobrze. Może on też tego się obawia? Bo zawsze był raczej facetem żyjącym chwilą, nie posiadał nic praktycznie, ja zupełnie odwrotnie - mocno stąpająca po ziemi mająca byt.
Co ja mam zrobić?????Żyć mi się nie chce, nie chcę żyć z tym człowiekiem, który tak mnie zawiódł, a sama też nie chcę sad

3

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Napiszę tak. Pomyśl o swoim synu, który cierpi. Pomyśl o drugim synu, który widzi, jak jest traktowany pierwszy i BIERZE PRZYKŁAD.

Pomyśl o swoich DZIECIACH. One powinny być najważniejsze.

Nie myśl o pierwszym mężu, drugim mężu, własnej dupie. Myśl o dzieciach.

Czy dzieci są szczęśliwe w domu, w którym jest przemoc? NIE.
Czy dzieci są szczęśliwe w domu, w którym jedno dziecko się faworyzuje, a drugie gnoi? NIE.
Czy dzieci są szczęśliwe w domu, w którym ich matka płacze po kątach? NIE.

I TY się jeszcze pytasz, co masz zrobić?

4 Ostatnio edytowany przez diana-1971 (2016-08-16 08:59:44)

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Asiaczak napisał/a:

Co ja mam zrobić?????Żyć mi się nie chce, nie chcę żyć z tym człowiekiem, który tak mnie zawiódł, a sama też nie chcę sad

Nie można mieć ciastka i zjeść ciastko. Albo - albo.

Jesteś wiekowo dojrzałą kobietą, matką, więc albo, bierzesz się w garść i zaczynasz zachowywać się odpowiedzialnie za siebie, swoje dzieci i swoje życie. Albo zachowujesz się jak mała dziewczynka, nie zdolna do decydowania o sobie, a tym bardziej o dzieciach.
Piszesz o krzywdach jakie wyrządza Ci mąż, jak źle traktuje dzieci i co ? Nic z tym nie robisz, bezwolnie przyzwalasz na wszystko, bo żyjesz w jakimś chorym przeświadczeniu, że lepsze takie życie, niż samej z synami.
Za krzywdę dzieci, odpowiadasz tak samo jak mąż, nic nie robisz aby ich dzieciństwo było normalne.
Może już czas porzucić dziewczęce marzenia, o księciu z bajki i zacząć twardo stąpać po ziemi ?

5

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Asiaczak napisał/a:

(...) Co ja mam zrobić?????Żyć mi się nie chce, nie chcę żyć z tym człowiekiem, który tak mnie zawiódł, a sama też nie chcę sad

1. Uświadomić sobie, że w Twym związku nie ma ani szacunku, ani miłości.
2. Uświadomić sobie, że mąż stosuje wobec Ciebie przemoc i to nie tylko fizyczną.
3. Uświadomić sobie, że jesteś silną osobą, tylko trwonisz swą energię.
4. Przeczytać, ze zrozumieniem, zdania z mej sygnatury.
5. Odejść od męża w tempie światła.
6. Poszukać psychoterapeuty i podjąć własną terapię.

6

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Dzięki za wszystkie odpowiedzi.Najgorsze chyba w tym wszystkim jest to,że on nie widzi większego problemu w naszym życiu.Dla niego małżeństwo gdzie się nie rozmawia,nie przytula,gdzie się kłóci i jest się złośliwym do siebie jest NORMALNE.Po wczorajszej kłótni w nocy i dzisiejszym rannym nieodzywaniu się on sobie dzwoni z pracy i jakby nigdy nic pyta o weekendowy wyjazd.Dla tego człowieka rozmowa jest po prostu niczym.Przychodzi z pracy,i najchętniej położyłby się spać, brak rozmowy nie jest żadnym dla niego problemem.
Dałam mu linka do tego wątku, ponieważ na moją informację o tym, że chcę rozwodu i pokojowo się rozstać,jak zwykle mówi, że to ja wymyślam,moja wina,że on chce przedstawić swoją wersję. Może się zaloguje i wypowie.Może Wy pomożecie przerwać wreszcie to chore koło i pokażecie jak to wygląda z boku i że to małżeństwo dalekie jest od doskonałości. Bo do tej pory próbował mi wmawiać, że to ja jestem przyczyną wszystkiego,to ja wymyślam,bo oczekuję nie wiadomo czego,on się stara.

7

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Forum jako miejsce mediacji? Kiepski pomysł.

8

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Asiaczak napisał/a:

Dzięki za wszystkie odpowiedzi.Najgorsze chyba w tym wszystkim jest to,że on nie widzi większego problemu w naszym życiu.Dla niego małżeństwo gdzie się nie rozmawia,nie przytula,gdzie się kłóci i jest się złośliwym do siebie jest NORMALNE.

Najgorsze, że on nie widzi problemu?
Najgorsze, że TY jesteś ślepa na krzywdę Twoich dzieci i wolisz się żalić, że mąż Cię nie przytula.

9

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Po prostu, nie jestem święta,i wydaje mi się, że może gdybym ja była inna, gdybym się bardziej postarała,to może dałoby się uratować to małżeństwo.Czasem myślę, że może gdybym nie reagowała tak jak reagowałam,czyli agresją,stawianiem się mu to może łagodnością bym zmieniła go. Czy to głupie myślenie?
Gdy byliśmy na terapii,babka nie powiedziała, że to strata czasu,mówiła, że można pracować nad tym małżeństwem. Z drugiej strony,ciągneło się to i jakoś nie uśmiechało mi się pracować nad małżeństwem dopóki pozostawały niewyjaśnione sprawy dlaczego się tak do mnie zachowywał.
A jak sądzicie, dlaczego on tak postępował w stosunku do mnie??Po co taki człowiek wiąże się niezmuszany przecież z osobą, której nie kocha,nie lubi? Po co??

10

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Asiaczak napisał/a:

Po prostu, nie jestem święta,i wydaje mi się, że może gdybym ja była inna, gdybym się bardziej postarała,to może dałoby się uratować to małżeństwo.Czasem myślę, że może gdybym nie reagowała tak jak reagowałam,czyli agresją,stawianiem się mu to może łagodnością bym zmieniła go. Czy to głupie myślenie?
Gdy byliśmy na terapii,babka nie powiedziała, że to strata czasu,mówiła, że można pracować nad tym małżeństwem. Z drugiej strony,ciągneło się to i jakoś nie uśmiechało mi się pracować nad małżeństwem dopóki pozostawały niewyjaśnione sprawy dlaczego się tak do mnie zachowywał.
A jak sądzicie, dlaczego on tak postępował w stosunku do mnie??Po co taki człowiek wiąże się niezmuszany przecież z osobą, której nie kocha,nie lubi? Po co??

A Ty dalej swoje, jak katarynka...

Masz wpływ TYLKO na swoje zachowanie, nie na CUDZE.
Przestań myśleć o tym facecie, myśl o DZIECIACH.

11

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Nie ma co kryć, że brak poczucia pełnej akceptacji w okresie dzieciństwa zawsze odbija się echem w dorosłym życiu... ale większość  z nas ma jakieś deficyty emocjonalne z którymi musi się rozprawić. Myślę, że aktualnie jesteś już tak emocjonalnie rozbita, że bez pomocy psychologa sama tego tematu nie ogarniesz. Kiedy napiszę, że szukanie bezwarunkowej akceptacji i miłości u kolejnych mężczyzn jest drogą donikąd, nie odkryję przysłowiowej Ameryki. Niestety nikt Cię nie dowartościuje, jeżeli sama nie uświadomisz sobie swojej wartości. Porzucenia, rozstania, czy nieudane związki przytrafiają się każdemu, to nie koniec świata. Weź się w garść i zawalcz o swoje szczęście. Nie zapominaj, że masz dzieci, które póki co, kochają swoją matkę bezwarunkowo. Zapewniam Cię, że dla nich jesteś najmądrzejsza i najpiękniejsza. Postaraj się tego nie zaprzepaścić, bo przy przesadnej pogoni za miłością mężczyzny, stracisz więź z dziećmi...

12

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Asiaczak napisał/a:

(...) A jak sądzicie, dlaczego on tak postępował w stosunku do mnie??Po co taki człowiek wiąże się niezmuszany przecież z osobą, której nie kocha,nie lubi? Po co??

Zajmowanie się czyimś zachowaniem i czyjąś motywacją znakomicie odciąga uwagę od własnej osoby, własnego zachowania i własnej motywacji.

13

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Rozumiem wszystko co piszecie.Tak zamierzam zrobić,spokojnie,nie pozwolę na to aby dzieci dalej cierpiały.
Proszę tylko o opinię kogoś z boku jak to wygląda pomijając dzieci.
Czy to tak mocno widać że to jest fatalne małżeństwo? Słowem bardzo proszę o otrzeźwienie mnie, jak to wygląda patrząc z boku, pomijając dzieci, które są i będą dla mnie najważniejsze i dla nich podejmę najlepszą decyzję, również tą o odejściu.Chcę tylko przed zrobieniem tego usłyszeć co myślą o tym małżeństwie obcy ludzie,bo nikogo nie mogę o to zapytać - jego rodzina broni jego, matka jego też,bo nie chce aby kolejny związek mu się rozpadł. Jego znajomi z kolei mają o nim dobre zdanie,bo do obcych ludzi jest bardzo miły i kulturalny.
Uważacie że nie ma co nawet próbować dawać szansy na zmianę? Nie zmieni się prawda?

14

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Witam Wszystkich. Pewnie już na samym starcie zostanę tutaj zmieszany z błotem. Nie piszę tutaj żeby się w jakikolwiek sposób wybielać czy usprawiedliwiać. Otóż jestem tym opisywanym draniem. Piszę z telefonu będąc w pracy wiec przepraszam za wszystkie nieskładne zdania i błędy. Proszę Was nie dawajcie tutaj rad typu "uciekaj" "zostaw go" itd. Nie jestem ideałem i kilka razy w życiu się pogubiłem. Bałem sie odpowiedzialności i uciekałem od niej w jakiś sposób. Dla mojej żony zrobiłbym wszystko i dla całej mojej rodziny. Kocham Ich bardzo chociaż jestem oszczędny w okazywaniu uczuć. Na pewno za rzadko to robię ale ciągle się tego uczę. Strasznie się  czyta to co moja Żona napisała. Naprawdę jest mi strasznie wstyd. Jeżeli to Kochana czytasz to wiedz, że zrobię wszystko żeby uratować naszą rodzinę bo tylko na Waszej trójce mi zależy. Największym szczęściem jest dla mnie bycie z Tobą i możliwość uczestniczenia w wychowaniu chłopców.

15

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Wy nie walczycie o małżeństwo, tylko chcecie jedno drugiemu udowodnić, kto ma rację.

O małżeństwo walczy się w małżeństwie, a nie rejestrując się na forum i wywlekając wszystko przed obcymi ludźmi. Takie rozmowy powinniście przeprowadzać między sobą lub ewentualnie podczas terapii.

Jedno drugiego warte. Tylko dzieci szkoda.

16 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-08-16 10:07:24)

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Jeśli decydujesz się odejść, odejdź ze względu na siebie. Jeśli zdecydujesz się pozostać z mężem, zrób to ze względu na siebie. Dzieci są zbyt małe, by brać na siebie odpowiedzialność za Twą decyzję, gdy będą starsze także nie w smak będzie dla nich informacja, że to ze względu na nich poświęciłaś się.


Ooooo!. Może wreszcie zaczniecie ze sobą rozmawiać i słyszeć to, co mówi druga osoba?

Roberto123 napisał/a:

(...) Największym szczęściem jest dla mnie bycie z Tobą i możliwość uczestniczenia w wychowaniu chłopców.

Masz dziwny, bardzo nietypowy sposób okazywania swych uczuć. Naprawdę żona i dzieci są największym Twym szczęściem? Jak więc okazujesz to, że jesteś zły/wściekły, że gardzisz kimś? (To pytanie retoryczne.)

17 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-16 10:08:16)

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Roberto123 napisał/a:

Witam Wszystkich. Pewnie już na samym starcie zostanę tutaj zmieszany z błotem. Nie piszę tutaj żeby się w jakikolwiek sposób wybielać czy usprawiedliwiać. Otóż jestem tym opisywanym draniem. Piszę z telefonu będąc w pracy wiec przepraszam za wszystkie nieskładne zdania i błędy. Proszę Was nie dawajcie tutaj rad typu "uciekaj" "zostaw go" itd. Nie jestem ideałem i kilka razy w życiu się pogubiłem. Bałem sie odpowiedzialności i uciekałem od niej w jakiś sposób. Dla mojej żony zrobiłbym wszystko i dla całej mojej rodziny. Kocham Ich bardzo chociaż jestem oszczędny w okazywaniu uczuć. Na pewno za rzadko to robię ale ciągle się tego uczę. Strasznie się  czyta to co moja Żona napisała. Naprawdę jest mi strasznie wstyd. Jeżeli to Kochana czytasz to wiedz, że zrobię wszystko żeby uratować naszą rodzinę bo tylko na Waszej trójce mi zależy. Największym szczęściem jest dla mnie bycie z Tobą i możliwość uczestniczenia w wychowaniu chłopców.

Taaak, kochający tatuś.
Faworyzujący jedno dziecko, a traktujący drugie jak szmatę i zło konieczne.

NIE ZNAJDZIESZ TU ZROZUMIENIA. Przynajmniej nie u mnie. I nie wierzę w te słodkie słówka.

---

Autorko, to nie ma znaczenia, czy on się zmieni, czy nie. Znaczenie ma to, jaki ból sprawił Tobie i Twojemu dziecku. Jak Was traktował.
Psa się lepiej traktuje. Nie mogłabym po czymś takim zostać z taką osobą. Nie i koniec, szanuję siebie.

18

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Ja wcale nie chcę zrozumienia. Staram się dzieci traktować tak samo bo są braćmi i bardzo się kochają. Starszemu staram się wynagrodzić to że zostawił go biologiczny ojciec. Poświęcam mu naprawdę bardzo dużo czasu.

19

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Roberto123 napisał/a:

Ja wcale nie chcę zrozumienia. Staram się dzieci traktować tak samo bo są braćmi i bardzo się kochają. Starszemu staram się wynagrodzić to że zostawił go biologiczny ojciec. Poświęcam mu naprawdę bardzo dużo czasu.

Chyba sobie JAJA robisz. Proszę:

Asiaczak napisał/a:

Do mojego synka się praktycznie nie odzywał.

Asiaczak napisał/a:

Dziecko cierpiało,bo kłótnie były praktycznie na porządku dziennym.

Asiaczak napisał/a:

chlali do upadłego, dzieci patrzyły na to,a oni klęli jak wariaci

Asiaczak napisał/a:

Kolejna rzecz - traktowanie mojego synka.BYło źle prze urodzeniem się wspólnego dziecka - obecnie jest już całkiem do niczego. młodszy synek to cud świata - sprytny,kochany,mądry,dobry.Moje dziecko? "ja wreszcie zrobię z ciebie porządek,do tej pory cię ty;lko rozpieszczali" wykrzyczane do 2 latka!!!!!!

Asiaczak napisał/a:

mąż go szarpnął.

Asiaczak napisał/a:

wykrzyczał mi, że on nie ma czasu ciągle go przyprowadzać, a gdy złapałam za telefon aby zadzwonić do byłego męża, aby zabrał małego na weekend (bo idąc do szpitala miało być tylko na 3 noce, niestety przez niską hemoglobinę mnie przetrzymali), obecny mąż mnie uderzył po twarzy, przy przerażonym synku.

Asiaczak napisał/a:

Mąż jest xcżłowiekm cholerycznym,nie lubi mojego starszego synka.

Asiaczak napisał/a:

jak jeszcze nie było drugiego synka, gdy mój przychodził rano, mąż odwracał się du.. od niego, nigdy z nim nie próbował porozmawiać, miło się pobawić, zawsze są to dziwne zabawy bez czułości, polegające na szarpaniu, ciągle znudzony, zmęćzony. I mną i moim synkiem. Dobrze tylko w miarę jets jak synek jest u babci, jeździ co jakiś czas na tydzień, wtedy mąż jakby się odpręża, hołubi małego,piszczy do niego, całuje ciągle.

Asiaczak napisał/a:

To kolejna rzecz - traktowanie małego przy moim synku - ciągłe ob. ściskiwanie, obcałowywanie, wołanie "syneczku chodź do tatusia" a mój stoi biedny i patrzy. On syneczkiem jest tylko wtedy gdy się pokłócimy i mąż boi się, że sięwyprowadzę. Wtedy łapie mojego synka, obcałowuje, nazywa się jego tatusiem.

Takim jesteś ojcem. Nie jesteś w ogóle ojcem - tylko dawcą spermy w przypadku młodszego syna. Dla starszego jesteś jedynie OPRAWCĄ i DUPKIEM.

20

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Cyngli proszę Cię nie oceniaj mnie i nie wydawaj wyroków. Jeżeli o to chodzi to biorę całą winę na siebie. Ale nie o to tu chodzi. Ważą się losy naszego życia a Ty z taką łatwością dajesz rady. Jesteś Pewna że masz rację?

21

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Sam jasno określiłeś swój los, jak zacząłeś stosować przemoc wobec Żony i dzieci. Teraz trochę późno na lamenty.

22 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-16 11:03:54)

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Roberto123 napisał/a:

Cyngli proszę Cię nie oceniaj mnie i nie wydawaj wyroków. Jeżeli o to chodzi to biorę całą winę na siebie. Ale nie o to tu chodzi. Ważą się losy naszego życia a Ty z taką łatwością dajesz rady. Jesteś Pewna że masz rację?

Nie rozumiemy się.
Mi zwisa Twoje małżeństwo, czy ono się uratuje, czy nie.
Miałam ojca alkoholika i przemocowca, a potem z deszczu pod rynnę - ojczyma, dla którego byłam tylko przeszkodą.
Wiem, co czuje ten chłopiec i brzydzę się tym, co mu robisz.

Myślę z troską o Waszych dzieciach, czego Wy ewidentnie nie robicie, a powinniście, jesteście rodzicami!
A wyroki wydaję na podstawie tego, co opisała Twoja żona.

------

Taki rozmowny jesteś, to napisz - co Ci to dziecko zrobiło, że je traktujesz w ten sposób?
Bo nie jest Twoje? A do główki Ci nie przyszło, jak żonę poznałeś, że jak się bierze do siebie kobietę z dzieckiem, to jest to pewna odpowiedzialność?
W głowie się to nie mieści.

23

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Roberto - wybacz, ale zupełnie brzmisz niewiarygodnie.
Nie odniosłeś się do żadnego zarzutów postawionych przez Twoją żonę, a tylko piszesz jak bardzo się starasz. Niestety tego nie widać.
Nie odniosłeś się nawet do stwierdzeń, że żona Cię nienawidzi za to jak ją i starszego syna traktujesz. Tak jakby po Tobie to spłynęło. Nie widzisz zupełnie problemu.
Osobiście jestem za dawaniem drugiej szansy, ale nie w każdej sytuacji. Tylko wtedy gdy to rokuje dobrze.

24

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Obrzydzenie i odruch wymiotny pojawia się po przeczytaniu jak zachowuje się ten ósmy cud świata. Co dopiero żyć z kimś takim...
Odejdź od niego i się nie oglądaj.
A po usłyszeniu jak bardzo kocha i mu zależy wyśmiej, bo nie wie co to znaczy.

25

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Piszę tak z doskoku,bo jestem w pracy.
Tak,dla mnie też są to dziwne sposoby na okazywanie, że zależy na rodzinie.Tak mnie to uderzyło,że chyba aż zbaraniałam. Przyjechałam z innego świata,ludzi kulturalnych,nieprzeklinających,z jakimiś zasadami.Tu zostałam nazwana sztywniarą,jego matka uznała mnie za dziwnego człowieka,bo nie chciałam zaakceptować faktu,że gdy mnie nie było w domu ona przeszukiwała kosze na bieliznę i prała moją brudną bieliznę..
Od męża jeszcze w trakcie tego małżeństwa dwa razy usłyszałam, że życzy mi raka (wie doskonale, że bojęsię tego najbardziej na świecie,ze względu na dzieci) i że gdy odejdę, to dzieciak mój ma się trzymać z dala od jego synka z łapami.
Nawet pisząc to drżą mi ręce,to są tak okrutne słowa że nie wiem.
Dodam, że ja też wykrzykiwałam różne rzeczy do męża,wcale się nie wybielam.
Co do spędzania czasu z moim synkiem - pewnie, nie zaprzeczę, że mąż spędza z nim czas - tylko JAK to robi to ma duże znaczenie. Jest znudzony,robi to z łaski,zero czułości, jest szorstki, jak do obcego dziecka przedszkolanka, i to taka nie za dobra. Zero uśmiechu, no po prostu mi się serce krajało gdy na to patrzyłam.
Jestem zdecydowana aby odejść. Bardzo boję się jak to wszystko będzie,ale nie widzę innej możliwości.Mąż dostał naprawdę dużo szans, zepsuł mojemu synkowi kawał dzieciństwa,nie mówiąc już o urodzinach ostatnich. Cały czas był zły przez ich przebieg, a gdy wyszliśmy wreszcie do Mc Donalda,przed lokalem usłyszałam wypoiwedziane wrednym tonem: po co ty taką obrzydliwą kurtę nosisz, weź wreszcie kup nową,bo jak fleja jesteś! Zepsuł mi tym humor, oczywiście on jakby nigdy nic wszedł do środka,ja już z gulą płaczu w gardle, ostatecznie wrócił na piechotę do domu, bo jestem psychiczna,bo zamiast po takiej odzywce dać się przeprosić,ja się obraziłam. A mi odechciało się żyć sad Dziecko oczywiście miało przewalone urodziny.Takich sytuacji mogę mnożyć.
Szkoda mi tego człowieka, szkoda mi dzieci, szkoda mi przewalonego życia. Ta cała sytuacja jest tak tragiczna,bo przecież mamy naprawdę wszystko, dlaczego ten człowiek musi się tak zachowywać?? Czy jeśli ja zacznę inaczej reagować, jest szansa, że on się zmieni? Czy tylko szkoda czasu mojego i dzieci na życie z takim kimś, kto nie umie się normalnie zachowywać??
Czy to jest naprawdę takie ciężkie być normalnym człowiekiem, wrócić z pracy, skoro się chce rodziny, to z zainteresowaniem porozmawiać, razem coś porobić, a nie tylko być ciągle zmęczonym, ożywiać się tylko gdy gdzieś idziemy, w towarzystwie?
Z nami znudzony, zamyślony, buja myślami niewiadomo gdzie, nasze spacery uwielbia, ale cały spacer milczymy.
Powiedzcie mi co to za człowiek>? Chory? Nienormalny? Zagubiony? Okrutny??
Chce rodzinę, robi wszystko by ją stracić, chce żonę, bierze taką, którą uważa za "nie jesteś taka brzydka", zamiast sobie wziąć miss polonię, bo przecież kto mu bronił??Po jakiego grzyba zawraca ktoś taki głowę??
Nie potrafię tego zrozumieć, naprawdę. Po to aby mieć w domu sprzątaczkę, rodzinę, a na boku sobie dalej być kawalerem? Skąd się biorą tacy ludzie?
Ja wszystko zostawiłam, pracę rzuciłam (czego zresztą wcale nie żałuję), sprzedałam mieszkanie, przeprowadziłam się do tego człowieka,zrobiłam dla niego dużo.
Za to całą ciążę byłam gnojona, zostawiana z matką, bo on wolał teledyski z gołymi du.. albo filmy, moje dziecko było mu w najlepszym wypadku obojętne. Usłyszałam, że to ja mu zabrałam kolegów, bo przecież jestem sztywniarą, która nie rozumie, żę bawić się można TYLKO schlanym, że KONIECZNY jest alkohol, żeby w ogóle się spotkać. Przeze mnie pokłócił się z ojcem, który razem z jego matką i koleżanką urządzili któregoś wieczora imprezę w domu, gdzie było czarno od dymu, nachlani siedzieli, a ja powiedziałam, żę to jest po prostu patologia, i że dziecka do tego domu nie wprowadzę.
BOże, co ja się umęczyłam z tym człowiekiem, to głowa mała.
I on się "zmienił". Tak zmienił się tak, że obraża się na mnie, bo ja nie posprzątałam domu z nim, tylko śmiałam posiedzieć dłużej na kompie.
I tak jest cały czas. On żąda ode mnie, żebym ot tak zapomniała o tym co było, ile krzywd mi wyrządził i żebym po prostu zaćżęła od nowa. Ale jak tu zaczynać, skoro ten człowiek zmienił się tylko trochę, na chwilę, bo takie sytuacje jak wczoraj wieczorem pokazują, że to nie żadna zmiana!Czy ja jestem za surowa czy co??

26

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Odpowiem nietypowo.
Skąd biorą się tacy ludzie, którzy zgadzają się na takie traktowanie i siebie, i dzieci?
Skąd biorą się tacy ludzie, którzy mimo faktów łudzą się nadzieją?
Skąd biorą się tacy ludzie, którzy odpowiedzialność przerzucają na drugiego człowieka?

27

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Asiaczak napisał/a:

Jestem zdecydowana aby odejść.

I bardzo dobrze. Zdania nie zmieniaj, bo on się nie zmieni.
Uważasz, że straciłaś lata na związek z nim i zmarnowałaś dziecku kawał dzieciństwa? Tak było. Zrób teraz tak, żeby nie zmarnować kolejnych lat, a dziecku zapewnić szczęśliwą resztę dzieciństwa.

28

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Dodam jeszcze jedno - ten to człowiek kiedy tylko chcę to rzucić w diabły,reaguje dwojako-albo przemocą - ściska mnie,próbuje znokautować, twierdząc, że to dla mojego dobra, bo się rzucam (a się rzucam, bo po tym jak mnie zrani,leci do mnie przepraszać na kolanach, całować i przytulać, a mnie brzydzi i dlatgo nie chcę i proszę aby mnie zostawił), albo płacze. Płacze przy dzieciach, prosiłam aby tego nie robił, na tej zasadzie miała być ostatnia szansa. Obiecał, przyrzekł, że jakiekolwiek będziemy mieć konflikty, ominie to dzieci. Że zaciśnie zęby i poczeka aż pójdą spać. Nie, płacze przy nich.
Obiecuje coś, ze łzami w oczach,a potem robi znowu coś, co mnie rani,ja reaguję agresją albo obojętnością, i historia się powtarza. i tak w kółko.
Gdy wyjdziemy gdziekolwiek ciągle słyszę, że mam nie taką minę "co ty taka wiecznie nabzdyczona chodzisz, oczywiście przy dzieciach.

Pomaga - zawsze zrobi to o co poproszę. Tylko co z tego, skoro każda taka pomoc połączona jest z wyrzutem?? Pomagał mi przy domu, wielokrotnie mi to już wypomniał. Pomagał przy czymś, usłyszałam, że przecież on się tak stara, a ja nie doceniam.

Wczoraj byliśmy na wycieczce, ja jak zwykle niezadowolona wg niego, bo i z czego tu być zadowolonym, skoro mój mąż idzie koło mnie jak kolega, zero wspólnej rozmowy, uśmiechu, szczęścia, para obcych ludzi. Co, z nowu o Mareczka chodzi? Przy dziecku sad Prosiłam po 100 razy, nie przy dziecku! Gdzież tam sad "Przecież godzinę go nosiłem, już kręgosłupa nie czuję!" - dziecko słucha.

29 Ostatnio edytowany przez luc (2016-08-16 11:36:25)

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Asiaczak - opisałaś swoje życie i swoje w związku z tym odczucia.
Nie pozostaje nic innego jak przychylić się do zdania pozostałych forumowiczek. Zwłaszcza te wypunktowane przez Wielokropka zdania powinnaś wdrożyć w życie.
Bez tego Twoje życie będzie nadal takie jakie jest i które sama określiłaś jako "przewalone".
Nie ma na co czekać. Dzieci rosną i na to patrzą.
Kolega małżonek pojawił się, zapewnił, że się stara i to by było na tyle. Nie ma na co czekać.

30

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Nie rozumiesz tego że ten chłopiec ma swój domek, pełną rodzinę i boi się że to straci. Poświęcam Mu dwa razy więcej czasu niż dla biologicznego dziecka. Nie chce się tu wybielać a tak to zaczyna wyglądać. Jestem winny bo nie potrafiłem wychowywać dzieci, bo przez wychowanie widziałem zupełnie co innego niż dzisiaj. To są moje oczka w głowię i wcale nie piszę tego żeby komukolwiek zaimponować. Zawsze byłem człowiekiem który był oszczędny w okazywaniu uczuć ale uczę się ciągle. Jest faktem że może mniej okazywałem uczuć starszemu synkowi niż bobasowi tak twierdzi moja Żona i ja tego nie podważam. Biorę z tego lekcję i staram się to równoważyć. I nie mów mi że mi na chłopcach nie zależy. Znasz tylko jedna stronę tego medalu i poznałaś tylko uczucia jednej strony.

31

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Roberto123 napisał/a:

Nie rozumiesz tego że ten chłopiec ma swój domek, pełną rodzinę i boi się że to straci. Poświęcam Mu dwa razy więcej czasu niż dla biologicznego dziecka. Nie chce się tu wybielać a tak to zaczyna wyglądać. Jestem winny bo nie potrafiłem wychowywać dzieci, bo przez wychowanie widziałem zupełnie co innego niż dzisiaj. To są moje oczka w głowię i wcale nie piszę tego żeby komukolwiek zaimponować. Zawsze byłem człowiekiem który był oszczędny w okazywaniu uczuć ale uczę się ciągle. Jest faktem że może mniej okazywałem uczuć starszemu synkowi niż bobasowi tak twierdzi moja Żona i ja tego nie podważam. Biorę z tego lekcję i staram się to równoważyć. I nie mów mi że mi na chłopcach nie zależy. Znasz tylko jedna stronę tego medalu i poznałaś tylko uczucia jednej strony.

Bez obaw. Nikomu nie zaimponowałeś.
Nie rób z chłopca tarczy tchórzu. Zasłaniać się chcesz dzieckiem i jego poczuciem bezpieczeństwa? Lepiej mu będzie bez takiej rodziny, jak Ty.

32

Odp: Straszne drugie małżeństwo
niebieskalinia.info napisał/a:

Cykle przemocy w rodzinie

Cykle Przemocy

Amerykańska psycholog Leonora E. Walker badając kobiety doznające przemocy w rodzinie opisała pewne cyklicznie pojawiające się w ich związkach zdarzenia. Na cykl przemocy składają się trzy następujące po sobie fazy:
1. Faza narastania napięcia
2. Faza ostrej przemocy
3. Faza miodowego miesiąca

1. Faza narastania napięcia
Tę pierwszą fazę cyklu przemocy charakteryzuje pojawienie się co raz więcej sytuacji konfliktowych oraz wyczuwalny wzrost napięcia w związku. Partner staje się drażliwy, każdy drobiazg wyprowadza go z równowagi, jest ciągle spięty i poirytowany, swoje emocje wyładowuje na partnerce: może ja poniżać, krytykować. Sprawia wrażenie, jakby nie panował nad swoim gniewem. Każdy szczegół jest dobrym pretekstem do wszczęcia konfliktu i awantury. W tej fazie partner może więcej pić alkoholu, przyjmować narkotyki lub inne substancje odurzające.

Przykład: "Dlaczego te gazety leżą tu na stole" Ile razy mam Ci powtarzać, że nie tu jest ich miejsce! Ale ty oczywiście jest taka głupia, że nawet takiej prostej rzeczy nie potrafisz dobrze zrobić!! No tak, ale czego więcej się można spodziewać po takiej jak ty. Sprzątaj to natychmiast, bo jak nie to popamiętasz lepiej mnie nie denerwuj.

Reakcją partnerki najczęściej jest to, że za wszelką cenę stara się jakoś opanować sytuację. Zaczyna przepraszać partnera za swoje zachowanie, uspokajać go, wywiązywać się z wielką starannością ze swoich obowiązków i zachcianek partnera. Zaczyna jakoś usprawiedliwić swoje zachowania. Ciągle zastanawia się co jeszcze może zrobić aby tylko nie doszło do wybuchy agresji , skrzywdzenie jej i dzieci. Tłumaczy sobie powody, przez które partner jest taki nerwowy, poirytowany czynnikami zewnętrznymi: miał generalnie zły dzień, to przez alkohol, miał ciężki dzień w pracy.

Przykład:" Dobrze, ale proszę Cię uspokój się już, nie krzycz. Co sobie o nas sąsiedzi pomyślą" A te gazety to ja już sprzątam! Masz rację, one nie powinny tu leżeć zagracają nam tylko stół. Ale wiesz nie miałam czasu ich posprzątać bo zajęłam się obiadem. Zobacz już ich nie ma! Przepraszam Cię, postaram się żeby na drugi raz nie kłaść ich w tym miejscu! A teraz na zgodę zrobię ci coś pysznego na obiad, to co najbardziej lubisz, ale nie gniewaj się już na mnie!

Zdarza się, że u niektórych kobiet w tej fazie pojawia się wiele dolegliwości psychosomatycznych (brak wyjaśnienia fizycznej przyczyny dolegliwości, w których tłem przypadłości są problemy psychologiczne) takich jak ból żołądka, głowy, bezsenność, zaburzenia w rytmie oddychania, ból w klatce piersiowej, utrata apetytu. Inne stają się apatyczne, przygnębione lub odwrotnie bardzo nerwowe, spięte, niespokojne. Jest to wynik narastania napięcia , które po pewnym czasie staje się nie do zniesienia.

Czasem zdarza się, że kobiety wywołują same w pewnym momencie kłótnie po to , żeby "mieć to wszystko już za sobą".

UWAGA!
Osoba doznająca przemocy w rodzinie nie ponosi odpowiedzialności za to, że partner stosuje przemoc. Odpowiedzialność za swoje zachowanie ponosi jedynie osoba, która się go dopuszcza. Często jest tak, że mimo wielu różnym staraniom osoba stosująca przemoc nie jest w pełni zadowolona z tego, co robi partnerka. Kobieta która stara się za wszelką cenę odgadnąć myśli i zachcianki partnera traci wiele czasu i energii wewnętrznej , jej potrzeby przestają się liczyć.

2. Faza ostrej przemocy
W tej fazie napięcie , które narastało w partnerze znajduje upust. Zachowanie jego staje się bardzo nieprzewidywalne , gwałtowne, często wpada w szał. Wybuchy gniewu mogą wywołać małe drobiazgi np. pozostawienie jakiejś rzeczy w danym miejscu, opóźnienie posiłku. Dochodzi do eksplozji zachowań agresywnych, które mogą objawiać się biciem pięściami, przedmiotami ( książka, garnek, kabel itp.), kopaniem, grożenie bronią, duszeniem. Można zaobserwować również silne natężenie agresji słownej.

Kobieta ponownie stara się zrobić wszystko, żeby uspokoić partnera i ochronić siebie. Jednak bez względu na to, co robi: przeprasza, stara się uspokoić partnera, jest miła ,uprzejma czy tez biernie się poddaje stosowanej przemocy, nie przynosi to oczekiwanego efektu. Jego złość, frustracja narastają co raz bardziej.

Po zakończeniu wybuchu przemocy partnerka często jest w szoku. Odczuwa wstyd i przerażenie, jak również złość i bezradność, jest oszołomiona.

Skutki użytej przemocy mogą być różne, te fizyczne to m.in. podbite oko, siniaki i otarcia, wybity ząb, połamane kości, obrażenia wewnętrzne, poronienie, a nawet śmierć. Od strony psychologicznej następstwem doznawania przemocy może być apatia, depresja, a nawet samobójstwo.

UWAGA!
To osoba, która stosuje przemoc jest odpowiedzialna za swoje zachowanie. Nic nie usprawiedliwia stosowania przemocy!

3. Faza miodowego miesiąca
W momencie, kiedy sprawca wyładował już swoje emocje i wie, że przekroczył różne granice, zmienia się w zupełnie inną osobę. Zaczyna przepraszać partnerkę za to co zrobił, szczerze żałuje swojego zachowania, obiecuję że TO już nigdy się nie powtórzy, że nie wie zupełnie co się z nim stało, starając się znaleźć zewnętrzne wytłumaczenia dla swojego zachowania.

W tej fazie sprawca tej przemocy zaczyna okazywać skruchę, ciepło i miłość. Przynosi kwiaty, prezenty, zachowuje się tak, jakby przemoc nigdy nie miała miejsca. Dba o ofiarę, spędza z nią czas i utrzymuje satysfakcjonujące kontakty seksualne , itp. Patrząc z zewnątrz na takie osoby można odnieść wrażenie, że są szczęśliwą, świeżo zakochaną parą.

Dzięki takiemu zachowaniu partnera kobieta zaczyna wierzyć, że jednak jej ukochany się zmienił i naprawdę niedawny akt przemocy był tylko incydentem. Spełniają się jej marzenia o cudownej miłości, odczuwa bliskość i zespolenie z partnerem. Życie we dwoje jest znowu piękne i pełne nadziei. Widzi go takiego jakiego chce go widzieć, w końcu on jest nie tylko "agresorem, lecz nieraz udowodnił, że potrafi być miły i dobry.

Jeśli wcześniej kobieta weszła na drogę prawną (złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, sprawa rozwodowa itp.) w tej fazie może się wycofać z tych działań, wierząc, że sytuacja wróciła do normy i przemoc już nie powróci.

UWAGA!
Faza miodowego miesiąca jednak mija i niebawem zatacza się krąg i znowu pojawia się faza narastania napięcia.

Ta faza cyklu przemocy ma niezwykle silny wpływ na pozostawanie osoby jej doznającej w krzywdzącym związku. To tutaj powstają złudne nadzieje, że sprawca zmieni się. Łatwo pod wpływem tego co dzieje się w tej fazie, zapomnieć o koszmarze pozostałych dwóch etapów.

Prawdziwym zagrożeniem jakie niesie ze sobą ta faza jest fakt, że przemoc w następnym cyklu jest jeszcze gwałtowniejsza.

Cykle takie mogą trwać przez wiele lat, przy czym zwykle skracają się fazy "miodowego miesiąca", wydłużają i bardziej dramatycznie przebiegają fazy narastania napięcia i gwałtownej przemocy. To co kiedyś było w fazie "miodowego miesiąca" przyjemności przekształca się w unikanie przykrości, bólu i cierpienia. Po pewnym czasie faza miodowego miesiąca zanika całkowicie i pozostają tylko dwie fazy.

33

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Horror. To słowo przyszło mi na myśl po przeczytaniu Twojej historii..
Twój mąż to agresor i tak Ciebie zmanipulował , że szukasz winy u siebie??
Zabieraj tyłek w troki razem z dziećmi i uciekaj od niego!!
Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego ,że on w końcu zrobi Ci poważną krzywdę?albo dziecku?
wtedy się ockniesz ?
zmuś się do działania  i to szybciutko...
zanim będzie za późno

34

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Asiaczak napisał/a:

Powiedzcie mi co to za człowiek>? Chory? Nienormalny? Zagubiony? Okrutny??

Zdecydowanie lepiej będzie, kiedy te same pytania zadasz sobie samej. Im dłużej czytam Twoje wypowiedzi tym coraz większy niesmak czuję. Zastanów się też dobrze nad swoimi intencjami... i pobudkami, które skłoniły Cię do udostepnienia tego wątku mężowi. Generalnie to obydwoje zdecydowanie nie dorośliście do tworzenia rodziny. Obydwoje jesteście również dysfunkcyjni, chociaż w różny sposób.

35

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Volver - jakie mam pobudki? Ano takie, że nie chcę mieć konfliktu z mężem. Chce odejść,ale chcę to zrobić normalnie, jak człowiek. Chcę aby zrozumiał, że musimy się rozstać i aby rozstanie przebiegło pokojowo. Bez jego płaczu, bez manipulacji,aby przyznał, że zniszczył to małżeństwo i aby dał mi się normalnie wyprowadzić. Nie chcę pokątnie wzywać transportu, tak jak to robiłam, chcę na spokojnie pozałatwiać swoje sprawy, bo mieszkam w tym mieście od 2 lat, mam tu mnóstwo spraw, powyprowadzanie ich zajmie mi około tygodnia. Chcę jak normalny człowiek popakować swoje rzeczy a nie pakować się w popłochu jednego dnia, a potem walczyć o odzyskanie swoich rzeczy.Nie jestem bogaczką, i nie stać mnie na wyposażanie od początku mieszkania, a wszystkie meble są moje praktycznie, tak samo mnóstwo sprzętów. Mąż nie miał tu nic, wszystko ja zapewniłam, on tylko dom.
Po prostu, chcę choć na koniec normalności.
Chcę aby zobaczył jak Wy to piszecie, bo do tej pory wmawiał mi, ze to ja mam problem ze sobą,bo rozpadło się moje małżeństwo "ex ode mnie uciekł" i to ja mam problemy z komunikacją z ludźmi, nie on. On jest duszą towarzystwa, ja jestem sztywniarą, która nie ma nawet przyjaciół. Chcę aby zrozumiał, że jedyną słuszną drogą jest pokojowe rozstanie się, a nie dalsze tkwienie w tym marazmie i spirali przemocy, lęku i nieszczęścia.
Żeby zrozumial, że ja chcę zaznać z powrotem spokoju, ale chcę też mieć pokój z nim. Przyznaję, zę z ex mężem miałam troszkę przejść, nie chcę tego przechodzić tu też.
Chcę nie mieć agresji, na spokojnie wszystko ustalić, jak ludzie.

36 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-16 12:36:17)

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Asiaczak napisał/a:

Jestem zdecydowana aby odejść.

To zrób to, zamiast o tym gadać.
Dziećmi się zajmij - bo praktycznie nic nie piszesz o nich, tylko o zaburzonym mężu non stop.
I przy okazji zapisz się do terapeuty.

Asiaczak napisał/a:

Chcę aby zobaczył jak Wy to piszecie, bo do tej pory wmawiał mi, ze to ja mam problem ze sobą,bo rozpadło się moje małżeństwo "ex ode mnie uciekł" i to ja mam problemy z komunikacją z ludźmi, nie on. (...) Chcę nie mieć agresji, na spokojnie wszystko ustalić, jak ludzie.

Taaak. Jeszcze mu tyłek wyliż. Co Cię obchodzi, czy on coś rozumie, czy nie?! Olej, nie on Ci da rozwód, tylko sąd. Przypominam, że masz potomstwo, którego dobrem powinnaś się kierować!

---

A Ty Roberto - daj sobie spokój. Nikogo tu nie przekonasz.

37

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Autorko, obawiam się, że z tego typu człowiekiem pokojowo się nie rozstaniesz. Wiem z własnego doświadczenia.

38 Ostatnio edytowany przez edzia3_b (2016-08-16 13:20:01)

Odp: Straszne drugie małżeństwo
Asiaczak napisał/a:

Volver - jakie mam pobudki? Ano takie, że nie chcę mieć konfliktu z mężem. Chce odejść,ale chcę to zrobić normalnie, jak człowiek. Chcę aby zrozumiał, że musimy się rozstać i aby rozstanie przebiegło pokojowo. Bez jego płaczu, bez manipulacji,aby przyznał, że zniszczył to małżeństwo i aby dał mi się normalnie wyprowadzić. Nie chcę pokątnie wzywać transportu, tak jak to robiłam, chcę na spokojnie pozałatwiać swoje sprawy, bo mieszkam w tym mieście od 2 lat, mam tu mnóstwo spraw, powyprowadzanie ich zajmie mi około tygodnia. Chcę jak normalny człowiek popakować swoje rzeczy a nie pakować się w popłochu jednego dnia, a potem walczyć o odzyskanie swoich rzeczy.Nie jestem bogaczką, i nie stać mnie na wyposażanie od początku mieszkania, a wszystkie meble są moje praktycznie, tak samo mnóstwo sprzętów. Mąż nie miał tu nic, wszystko ja zapewniłam, on tylko dom.
Po prostu, chcę choć na koniec normalności.
Chcę aby zobaczył jak Wy to piszecie, bo do tej pory wmawiał mi, ze to ja mam problem ze sobą,bo rozpadło się moje małżeństwo "ex ode mnie uciekł" i to ja mam problemy z komunikacją z ludźmi, nie on. On jest duszą towarzystwa, ja jestem sztywniarą, która nie ma nawet przyjaciół. Chcę aby zrozumiał, że jedyną słuszną drogą jest pokojowe rozstanie się, a nie dalsze tkwienie w tym marazmie i spirali przemocy, lęku i nieszczęścia.
Żeby zrozumial, że ja chcę zaznać z powrotem spokoju, ale chcę też mieć pokój z nim. Przyznaję, zę z ex mężem miałam troszkę przejść, nie chcę tego przechodzić tu też.
Chcę nie mieć agresji, na spokojnie wszystko ustalić, jak ludzie.

Zrozum, że nie da się normalnie!!! Naprawdę po tym wszystkim, po tych okrutnych rzeczach Ty się martwisz o niego? Żeby nie płakał? A on jak dzień w dzień doprowadzał Cię do płaczu, maltretował Cię psychicznie i fizycznie to się przejmował? To w ten sposób okazywał swoją troskę? Piszesz tu, więc już sama czujesz bezsilność, upadek, smutek, żal, rozpacz......i tak chcesz się nadal pogrążać? Składasz papiery rozwodowe, wyprowadzasz się z domu razem z dziećmi i zrywasz kontakt! Kontaktujesz się wyłącznie z prawnikiem, który tę sprawę ma doprowadzić do finału. A z Twojej strony zero ingerencji w jego życie. Odcinasz się grubą kreską i powtarzasz do śmierci, że "nigdy więcej nie godzisz się na krzywdzący dla Ciebie związek". Tu nie ma miłości, tu jest jakieś chore uzależnienie. To, że jesteś przed 40 nie dyskwalifikuje Cię wcale w kwestii bycia szczęśliwym. Ale przede wszystkim tego szczęścia nie możesz uzależniać od drugiego człowieka. Póki Ty sama ze sobą nie zrobisz porządku, to nikt Ci tego szczęśćia nie da. I to, że żyjesz tylko dla dzieci to nieprawda. Owszem jesteś ich matką, Twoim obowiązkiem jest zapewnić im ZDROWE, wspaniałe dzieciństwo, opiekę, wsparcie, miłość. Ale nie znaczy to, że masz przestać myśleć o sobie. Póki Ty nie będziesz spokojna, zadowolona, szczęśliwa i silna, to one też nie będę choćbyś niewiadomo jak się starała. Zacznij w końcu działać, nie tylko mówić, ale działać!! Bo tylko tak możesz poprawić swoją obecną sytuację.

Jak czytam te jego wypociny, to aż mnie zbiera na wymioty. Myśli, że takimi tekstami zamydli komuś oczy? Za bardzo są tu wszyscy doświadczeni, żeby dać się nabrać na takie pieprze*ie...
Proszę Cię W KOŃCU o rozsądek! Jesteś pogubiona, ale nareszcie zrobiłaś krok do przodu, dobry krok. Więcej wiary w siebie i swoje możliwości. Jesteś zaradna, dasz sobie radę, nikt nie wie co go czeka w życiu. Pozwól sobie w tę przyszłość iść z "czystym rachunkiem", z chęcią próbowania, doświadczania nowego. Nastaw się na tę dobrą przyszłość, a nie ciężką i złą. Bardzo wiele zależy właśnie od Ciebie. I przestań kopać ten dół pod sobą, bo niedługo to już się przekopiesz na drugą półkulę ;) Wpędził Cię w komlepksy, ale udowodnij SOBIE, nie jemu, że nie miał racji, że jesteś cholernie wartościowym człowiekiem.

Uwierz mi, tacy ludzie się nie zmieniają. Naprawdę znam to z doświadczenia. Te jego "piękne słówka" są nic nie warte. Gra Ci na emocjach. Odchodziłaś, on się trochę "postarał" i wracałaś, teraz widzi, że "wymykasz mu się z klatki", to standardowo przerabia ten sam scenariusz. Cierpisz Ty i Twoje dzieci, bo on nadal jest obecny w Twoim życiu. I nic w tej kwestii się nie zmieni. Mówisz, że chcesz spokoju? Ok, ale wiedz, że z nim przy boku, gdzieś w oddali, ze spotkaniami i rozmowami co jakiś czas to Ci się nie uda. I jestem tego pewna jak niczego innego. Oczywiście sąd ustali widzenie z dzieckiem, ok, wtedy Twój kontakt z nim będzie czysto oficjalny i krótki. Bez zbędnego wdawania się w dyskusje. W reszcie Twojego życia nie uczestniczy i koniec tematu. Uwierz, że uczucie spokoju jest bardzo cenne i jeśli już je osiągniesz to docenisz i będziesz wdzięczna samej sobie.

I jak mantrę będę powtarzać...najażniejszy jest Twój komfort psychiczny. Trzymaj się Autorko i dawaj nam znać o sobie. Tutaj otrzymasz wsparcie.

39 Ostatnio edytowany przez diana-1971 (2016-08-16 15:09:25)

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Widzę że temat, wspiął się na wyżyny absurdu.
Autorka, rejestruje się na forum aby, opisać swoje problemy małżeńskie. Po kilku odpowiedziach, zaprasza męża do uczestnictwa w dyskusji. Obcy ludzie mają pomóc im, w rozwiązaniu ich problemów. Cyrk.

Jeżeli wszystko co tutaj opisano jest prawdą, człowiek ma, aż ochotę zainteresować tematem przedstawicieli prawa, zajmujących się Prawami Dziecka.
Żadna z dorosłych osób w tym małżeństwie, nie liczy się z potrzebami emocjonalnymi dzieci, bo oboje są zbyt zajęci, własnym ego.
Ona najbardziej boleje że, mąż jest mało wylewny uczuciowo, On udaje anioła z połamanymi skrzydłami. Jednym słowem, są siebie warci.
Oboje małżonkowie w swoich postach, skupiają się na sobie, chcąc wzbudzić litość w czytelnikach, a najbardziej poszkodowani ( dzieci ) są tylko tłem, dla wywołania lepszego efektu.
Taka postawa dorosłych ludzi, wywołuje u mnie odruch wymiotny, nie żal mi autorki, a tym bardziej jej męża.
Ogromnie żal mi dzieci, które przy takich rodzicach nie mają szans, na szczęśliwe dzieciństwo.

40

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Nie sądzicie że Roberto i Autora to jedna i ta sama osoba?sorry ale jakoś nie chce mi się wierzyć w to że facet tym bardziej z takim charakterem dał się wciągnąć w rozwiązywanie problemów internetowo?w dodatku wiedząc co żona napisała?
jakieś abstrakcyjne to dla mnie..
przeradza się to w jakieś internet-show
Wydaje mi się że autorka nie oczekuje pomocy tylko poparcia swoich pomysłów jak rozwiązać  konflikt

41

Odp: Straszne drugie małżeństwo
beniaban napisał/a:

Nie sądzicie że Roberto i Autora to jedna i ta sama osoba?sorry ale jakoś nie chce mi się wierzyć w to że facet tym bardziej z takim charakterem dał się wciągnąć w rozwiązywanie problemów internetowo?w dodatku wiedząc co żona napisała?
jakieś abstrakcyjne to dla mnie..
przeradza się to w jakieś internet-show
Wydaje mi się że autorka nie oczekuje pomocy tylko poparcia swoich pomysłów jak rozwiązać  konflikt

Mialam cos podobnego zasugerowac. Moze adres IP ktos sprawdzi?
Bo jakies to takie...dziwne ze autorka po agresywnym badz co badz mezu jedzie na forum jak na burej kobyle na co on kilkoma rzewnymi postami probuje nam cos udowodnic, pokazac...
Agresywny kawal drania przeczytalby, a potem polamal autorce klawiature i wszystkie palce po czym wyrwal by kabel internetowy ze sciany zeby go wiecej "ta szmata" nie obrazala.

Mnie tu solidnie zalatuje czyms nie teges..

42

Odp: Straszne drugie małżeństwo
beniaban napisał/a:

Nie sądzicie że Roberto i Autora to jedna i ta sama osoba?sorry ale jakoś nie chce mi się wierzyć w to że facet tym bardziej z takim charakterem dał się wciągnąć w rozwiązywanie problemów internetowo?w dodatku wiedząc co żona napisała?
jakieś abstrakcyjne to dla mnie..
przeradza się to w jakieś internet-show
Wydaje mi się że autorka nie oczekuje pomocy tylko poparcia swoich pomysłów jak rozwiązać  konflikt

jakby mój eks psychopata wyczail , że tu piszę, to jestem całkowicie pewna, ze wlaczylby sie do dyskusji. glownie po to, zeby ze mnie zrobic histeryczke i wybielic siebie.
tak wiec jak dla mnie wszystko jest mozliwe.

aczkolwiek jest to wszystko mocno żenujące.
przychylam się do oceny diany.

43 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-08-16 15:52:22)

Odp: Straszne drugie małżeństwo
_v_ napisał/a:

jakby mój eks psychopata wyczail , że tu piszę, to jestem całkowicie pewna, ze wlaczylby sie do dyskusji. glownie po to, zeby ze mnie zrobic histeryczke i wybielic siebie.
tak wiec jak dla mnie wszystko jest mozliwe.

aczkolwiek jest to wszystko mocno żenujące.
przychylam się do oceny diany.

O, to to. A z Autorką porządek zrobi, jak Ona wróci z pracy, bo coś zdaje się pisała, że tam jest big_smile

Powtórzę - mnie tylko dzieci szkoda... Ani samej Autorki, ani Jej męża nie. Zamiast wywlekać brudy na forum - a za takie coś uważam podesłanie bohaterowi opowieści linka do dyskusji, bo czym innym  jest opisanie sytuacji i prośba o rady - powinna szukać pomocy w innych miejscach do tego przeznaczonych. Z tej dyskusji nie wyniknie nic poza następną awanturą, którą będą oglądać dzieci.

O ile, oczywiście, cała ta historia jest prawdą.

44

Odp: Straszne drugie małżeństwo
beniaban napisał/a:

Nie sądzicie że Roberto i Autora to jedna i ta sama osoba?sorry ale jakoś nie chce mi się wierzyć w to że facet tym bardziej z takim charakterem dał się wciągnąć w rozwiązywanie problemów internetowo?w dodatku wiedząc co żona napisała?
jakieś abstrakcyjne to dla mnie..
przeradza się to w jakieś internet-show
Wydaje mi się że autorka nie oczekuje pomocy tylko poparcia swoich pomysłów jak rozwiązać  konflikt

To samo pomyślałam.

45

Odp: Straszne drugie małżeństwo
żanetka napisał/a:
beniaban napisał/a:

Nie sądzicie że Roberto i Autora to jedna i ta sama osoba?sorry ale jakoś nie chce mi się wierzyć w to że facet tym bardziej z takim charakterem dał się wciągnąć w rozwiązywanie problemów internetowo?w dodatku wiedząc co żona napisała?
jakieś abstrakcyjne to dla mnie..
przeradza się to w jakieś internet-show
Wydaje mi się że autorka nie oczekuje pomocy tylko poparcia swoich pomysłów jak rozwiązać  konflikt

To samo pomyślałam.

Może tak być.

46

Odp: Straszne drugie małżeństwo

dziewczyno zabieraj dzieci bierz co potrzebne pod pachą i zwijać żagle z tego portu to jest jakiś toksyczny związek nie widzisz że on tobą manipuluje ciebie wpędza w poczucie winy  zabieraj te dzieciaki poki czs bo dojdzie do nieszczescia NIC Z TEGO NIE BEDZIE podjelas dobra decyzje i sie jej trzymaj odzywaj się dawaj znać co się dzieje trzymam kciuki .ODWAGI .

47

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Moim zdaniem zbyt szybko podjelas decyzje o kolejnym zwiazku..w dodatku malzenstwie. Wiedzialas o jego kryminalnej przeszlosci. Czy nie lepiej byc samotna matka, ale szczesliwa kobieta? Czy Twoje dzieci nie bylyby wtedy szczesliwsze? No bo co to za życie.... Codziennie slyszysz jaka to jestes beznadziejna, Twoj synek tez niedobry...a robi sie z niego kochany tatus jak sie pakujesz...nie daj sie na to zlapac! Co z tego, ze masz ok 40 . na tym nie konczy sie zycie. Musisz poczuc ze zyjesz ze masz w sobie sile, dla siebie i dzieci.

48

Odp: Straszne drugie małżeństwo

Autorko,

Nie jest ważne "co on widzi, czego nie widzi".
Ważne są Twoje dzieci i ty powinnaś być dla siebie ważna. Ten człowiek stosuje terror, na który niestety sama mu pozwalasz.
On wie, że może cię poniżać i szmacić ponieważ i tak nie odejdziesz.
Pytasz nas co masz zrobić. Przecież dobrze wiesz co TRZEBA zrobić.
Co jeszcze musi się wydarzyć abyś odeszła?

Posty [ 48 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Straszne drugie małżeństwo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024