Witam, podczytuję was już od dłuższego czasu, w końcu i ja postanowiłam napisać. Wczoraj minęło dokładnie 2 lata kiedy zaczął się etap rozstawania z moim byłym z którym byłam 6 lat. Wszystko ciągnęło się jeszcze przez parę miesięcy, jakiś kontakt, spotkania, oddawanie rzeczy, moje próby ratowania związku. Z końcem roku 2014 urwaliśmy kontakt i od tamtej pory nie mamy go w ogóle, jedynie w zeszłym roku jakieś urodzinowe życzenia. I wiecie co? Niby powinno być dobrze i niby tak jest, od nowego roku nawet zmieniłam miejsce zamieszkania, dostałam fajną pracę w zawodzie praktycznie od razu po skończeniu studiów, ale dalej towarzyszą mi myśli związane z moim byłym. Tak naprawdę nie ma dnia żebym o nim nie myślała choć przez chwilę. Jakiś czas temu dowiedziałam się, że znajoma widziała go z jakąś dziewczyną w kinie i wyglądali jakby byli razem, a dziś... dziś jadąc z rodzicami przez miejscowość w okolicy gdzie mam działkę moja mama zobaczyła go z jakąś dziewczyną. Nie widziałam ich, ale i tak mnie zamurowało. Po prostu, nie potrafiłam już do końca dnia myśleć o niczym innym. Wczoraj przyjaciółka chciała jechać do klubu w jego okolicy, ale całe szczęście odpuściłyśmy sobie, miałam obawy że go spotkam i obawy przed tym, że nie będzie go tam. Jeszcze jego przyjaciel 2 tygodnie temu brał ślub i pewnie niebawem ujrzę go na jakimś zdjęciu, w sumie chyba trochę na to czekam aby zobaczyć tą nową ją i może wtedy coś we mnie pęknie. Na co dzień jestem bardzo wesołą, uśmiechnięta dziewczyną. Staram się chwytać chwile, cieszyć i korzystać z życia, pracuję, biegam, spotykam się ze znajomymi. Wszyscy wokoło mi mówią, że jestem bardzo dobrym motywatorem i napędzaczem do działania wychodzę z założenia, że skoro jestem zdrowa, mam wspaniałą rodzinę, przyjaciół i nie najgorzej mi się wiedzie to trzeba się z tego cieszyć i to doceniać, a wszystko samo się dobrze ułoży. Tylko co z tego jak myśli gdzieś krążą wokół niego... Nie wchodzę na jego fb, nie śledzę, nie wypytuję znajomych, nie kontaktujemy się, co więcej mogę zrobić? Ostatnio parę razy spotkałam się z jednym facetem, bardzo miły, kulturalny, na poziomie. Bardzo fajnie nam się gada, ale zdecydowanie to nie mój typ, nie ma tego czegoś, w ogóle mnie nie kręci. W trakcie jednej podróży z nim naszła mnie myśl: Boże, co ja tu robię z tym gościem? To nie tak miało wyglądać, przecież to z x powinnam być. W ostatnich paru miesiącach zmieniło się w moim życiu bardzo dużo, ale nie to czego najbardziej potrzebowałam, nie zapomniałam o nim. On jest tam gdzieś teraz ze swoją dziewczyną, pewnie szczęśliwy, a ja jakoś nadal nie spotkałam kogoś z kim mogłabym choć spróbować stworzyć związek...
2 2016-08-14 23:06:33 Ostatnio edytowany przez inia (2016-08-14 23:07:42)
6 lat razem to jednak spory czas, nie dziwię się, że o nim myślisz, bo ciężko wymazać kogoś z pamięci z kim się zapewne planowało życie itd Jednej osobie przychodzi łatwo zacząć wszystko od początku, a druga będzie przez to przechodzić dłużej, nie ma nic w tym złego. Błąd jest taki, że cały czas Ci ktoś o nim mówi, że go z kimś ktoś widział, że był tam z jakąś dziewczyną, to nie jest dobre. Facet może się tak pociesza i przebiera między byle kim, żeby tylko ktoś był. Ty to ty i niech interesuje Cię tylko Twoja osoba, a nie jakiś tam ex i jego nowe koleżanki. Było minęło, jeśli ktoś jest sobie pisany to prędzej czy później i tak będzie ze sobą. Ciesz się wolnością, poszukaj czegoś co Cię uszczęśliwi, może jakiś sport, kurs, rozwijaj się, rób to na co wcześniej nie mogłaś sobie pozwolić. A jak już będziesz miała właściwego mężczyzne na swojej drodze to będziesz miała odpowiedz dlaczego nie wyszło Ci z tym
Uprzedź znajomych i rodzinę by nie opowiadali Ci o nim. Nawet nie musisz tłumaczyć że Ci wtedy przykro (choć możesz), powiedz że Cie nie interesuje co u niego.
Skupiłabym się też bardziej na szukaniu kogoś nowego. Jedna randka to za mało. Umawiaj się z różnymi facetami, w końcu spotkasz kogoś, kto zakręci Ci w głowie bardziej niż były.
ktoś mi kiedyś powiedział, że żeby o kimś całkiem zapomnieć musi upłynąć tyle samo czasu ile się z tym kimś było.
Trudno będzie Ci znaleźć nowego faceta,jeśli wciąż myślisz o byłym,bo podświadomie każdego z nim porównujesz i dlatego nikt nie będzie tak dobry jak on,w Twoim mniemaniu. Żeby zacząć nowy rozdział trzeba definitywnie skończyć poprzedni,bez tego nikt nie pójdzie dalej,bo zawsze będzie wracał wstecz. Byliście razem długo,ale się rozstaliście i trzeba się z tym pogodzić. Jak już ktoś wspomniał,że jeśli byłoby wam pisane być razem to byście byli. Nie roztrząsaj tego co było ,idź na przód. Rób co kochasz ,poznawaj ludzi i ciesz się tym co masz A wszystko inne przyjdzie samo w momencie,którego się nie będziesz spodziewać
6 2016-08-15 14:23:48 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-08-15 14:24:46)
ktoś mi kiedyś powiedział, że żeby o kimś całkiem zapomnieć musi upłynąć tyle samo czasu ile się z tym kimś było.
Oczywiście że nieprawda. Ludzie po 30 latach małżeństwa potrafią być szybko szczęśliwi z kimś nowym.
Jak już ktoś wspomniał,że jeśli byłoby wam pisane być razem to byście byli.
Z tym się nie zgodzę. Ja nie wierzę w przeznaczenie. Sugeruje ono że jesteśmy listkami niesionymi przez wiatr i nie mamy nic do gadania. A prawda jest taka, że sami kreujemy nasz świat i naszą przyszłość. Sami mamy wpływ na nasze związki i na to z kim jesteśmy.
wszystko inne przyjdzie samo w momencie,którego się nie będziesz spodziewać
Z tym też się nie zgodzę. Powiedzenie że "miłość sama do ciebie zapuka" jest jednym z najbardziej nieodpowiednich wobec kogoś, kto chce zmienić swoje życie.
Miłości trzeba szukać, samemu pukać do czyichś drzwi, dawać sobie mnóstwo szans, czy to zakładając profil na portalu randkowym, czy mówiąc znajomym że jeśli mają kogoś fajnego na oku to mogą nas poznać, czy będąc miłym do przystojnego pana w urzędzie.
Życie trzeba wziąć jak byka za rogi, samemu o sobie decydować, budować swoją przyszłość zamiast czekać biernie na swoje wyimaginowane przeznaczenie. Bo ani bierne czekanie ani wiara w przeznaczenie w żaden sposób nie pomogą.
Uprzedź znajomych i rodzinę by nie opowiadali Ci o nim. Nawet nie musisz tłumaczyć że Ci wtedy przykro (choć możesz), powiedz że Cie nie interesuje co u niego.
Skupiłabym się też bardziej na szukaniu kogoś nowego. Jedna randka to za mało. Umawiaj się z różnymi facetami, w końcu spotkasz kogoś, kto zakręci Ci w głowie bardziej niż były.
Tak naprawdę to nawet znajomi czy rodzina nie ma okazji do spotkania go więc tak naprawdę może 2 czy 3 razy zdarzyło się, że ktoś mi o nim coś powiedział, a to też wychodzi w momencie kiedy jakimś przypadkiem zejdzie na jego temat. Ogólnie chyba sama siebie nakręcam, jakieś zdarzenia bądź momenty przypominają mi go lub kierują myśli ku niemu ewidentnie, a niestety nie potrafię tego skutecznie odepchnąć.
Z tym też się nie zgodzę. big_smile Powiedzenie że "miłość sama do ciebie zapuka" jest jednym z najbardziej nieodpowiednich wobec kogoś, kto chce zmienić swoje życie.
Miłości trzeba szukać, samemu pukać do czyichś drzwi, dawać sobie mnóstwo szans, czy to zakładając profil na portalu randkowym, czy mówiąc znajomym że jeśli mają kogoś fajnego na oku to mogą nas poznać, czy będąc miłym do przystojnego pana w urzędzie.
Życie trzeba wziąć jak byka za rogi, samemu o sobie decydować, budować swoją przyszłość zamiast czekać biernie na swoje wyimaginowane przeznaczenie. Bo ani bierne czekanie ani wiara w przeznaczenie w żaden sposób nie pomogą.
Próbuję się otworzyć na nowych facetów, ale opornie mi to idzie. Niestety wydają mi się mało interesujący, brak jest tego czegoś. Kiedy jakiś facet na ulicy patrzy na mnie, peszę się, nawet nie potrafię spojrzeć mu w oczy. Nie chcę szukać kogoś na siłę, ale z drugiej strony wiem madoja, że szczęściu trzeba dopomóc.
A jak sie rozstaliscie? Wszystko zostalo wyjasnione? Cos sie wypalilo czy nie pasowaliscie jednak do siebie? Pytam, bo moze gdzies tutaj bedzie odpowiedz dlaczego jest to dla Ciebie nadal tak bolesne. Jednak to tak warto sobie odpowiedziec, ale i tak warto dac sobie czas, bo to kwestia indywidualna ile sie go potrzebuje. Poznawaj wiecej facetow ogolnie, bo jeden to malo. No i nie mysl wtedy czy dorownuje bylemu. Kazdy jest inny i nie ma co porownywac. Postaraj sie isc na spokojnie i po prostu poznawac tego faceta. W oderwaniu od bylego, bo sama nie wiesz czy nie zafascynuje Cie nawet bardziej :-)
A jak sie rozstaliscie? Wszystko zostalo wyjasnione? Cos sie wypalilo czy nie pasowaliscie jednak do siebie? Pytam, bo moze gdzies tutaj bedzie odpowiedz dlaczego jest to dla Ciebie nadal tak bolesne. Jednak to tak warto sobie odpowiedziec, ale i tak warto dac sobie czas, bo to kwestia indywidualna ile sie go potrzebuje. Poznawaj wiecej facetow ogolnie, bo jeden to malo. No i nie mysl wtedy czy dorownuje bylemu. Kazdy jest inny i nie ma co porownywac. Postaraj sie isc na spokojnie i po prostu poznawac tego faceta. W oderwaniu od bylego, bo sama nie wiesz czy nie zafascynuje Cie nawet bardziej :-)
Rozstanie zaczęło się po kłótni, w nerwach powiedzieliśmy sobie parę słów, kazałam mu zabrać rzeczy. Potem on wyjechał na 2 miesiące za granicę, kontakt utrzymywaliśmy. Wrócił, spotkaliśmy się parę razy, a on był trochę jak sinusoida, chciał być ze mną, a za chwilę potrzebował czasu i przerwy. Pod koniec roku przyciśnięty do muru napisał, że mnie już nie kocha. Przez pewien czas robiłam sobie wyrzuty i starałam się o ten związek, ale w końcu odpuściłam. Staram się podchodzić do tego wszystkiego bardzo racjonalnie, zdaję sobie z tego sprawę że nie był to związek idealny, ale gdzieś ta tęsknota? pozostaje.