Wiem ze przyjazn pomiedzy kobieta a meszczyzna nie istnieje ale pomiedzy nami istniala 3 late spotykalismy sie rozmawialismy godzinami nigdy sie nie calowalismy ani nie probowalismy tego zepsoc chocolate ostatnim czasem czesto sie przytulalismy serce nam bike jak wariackie I chyba cos sie wydazylo zaczal mnie calowa dotykac to wszystko bylo takie idealne jak bysmy byli razem od lat. Nie kochalismy sie ale bylismy blisko. Szczerze w malzenstwie mi sie nie uklada od lat moj maz wraca z pracy bierze kapiel I wychodzi brakuje mi milosci nie wiem Co mam Robic czy mam ciagnac dalej udawac ze nic sie nie wydazylo? Doradzcie co's prosze
Wiem ze przyjazn pomiedzy kobieta a meszczyzna nie istnieje ale pomiedzy nami istniala 3 late spotykalismy sie rozmawialismy godzinami nigdy sie nie calowalismy ani nie probowalismy tego zepsoc chocolate ostatnim czasem czesto sie przytulalismy serce nam bike jak wariackie I chyba cos sie wydazylo zaczal mnie calowa dotykac to wszystko bylo takie idealne jak bysmy byli razem od lat. Nie kochalismy sie ale bylismy blisko. Szczerze w malzenstwie mi sie nie uklada od lat moj maz wraca z pracy bierze kapiel I wychodzi brakuje mi milosci nie wiem Co mam Robic czy mam ciagnac dalej udawac ze nic sie nie wydazylo? Doradzcie co's prosze
Moze zacznij od poinformowania meza, ze zakochalas sie w przyjacielu. Zapewne on Ci pomoze podjac odpiwiednia decyzje .
Czy ja wiem, Piotrek, czy jej takie wyznanie pomoże podjąć decyzje?
Pięknie i złowieszczo brzmi to jak się to napisze, a życie życiem.. Większość ludzi w takich sytuacjach chce za wszelką cenę zatrzymać, "ratować partnera z toksycznej miłości" , znasz to?
Więc może nie ma co "Straszyć" małżem, bo nie jeden by pewnie wybaczył, tylko Autorka niech się zastanowi czy jest w stanie znów zakochać się w mężu.
Może nie tą szaleńczą pierwszą love jak za pierwszym razem gdy go ujrzała , ale na tyle żeby nie marzył jej się inny qtas - w tym przyp. jej przyjaciela.
Za dużo jest tych dramatów już a prawda jest brutalna - cholernie łatwo jest się 'zakochać'/zauroczyć w kimś innym gdy w związku coś nie gra, ale to jeszcze nie zbrodnia. Zdrada to jest syf, ale samo zauroczenie jeszcze można zdusić w zarodku jakoś.
Pytanie czy się chce.
Czy ja wiem, Piotrek, czy jej takie wyznanie pomoże podjąć decyzje?
Pięknie i złowieszczo
brzmi to jak się to napisze, a życie życiem.. Większość ludzi w takich sytuacjach chce za wszelką cenę zatrzymać, "ratować partnera z toksycznej miłości" , znasz to?
Więc może nie ma co "Straszyć" małżem, bo nie jeden by pewnie wybaczył, tylko Autorka niech się zastanowi czy jest w stanie znów zakochać się w mężu.
Może nie tą szaleńczą pierwszą love jak za pierwszym razem gdy go ujrzała, ale na tyle żeby nie marzył jej się inny qtas - w tym przyp. jej przyjaciela.
Za dużo jest tych dramatów już a prawda jest brutalna - cholernie łatwo jest się 'zakochać'/zauroczyć w kimś innym gdy w związku coś nie gra, ale to jeszcze nie zbrodnia. Zdrada to jest syf, ale samo zauroczenie jeszcze można zdusić w zarodku jakoś.
Pytanie czy się chce.
Przecież ona już go zdradziła.
Czy ja wiem, Piotrek, czy jej takie wyznanie pomoże podjąć decyzje?
Pięknie i złowieszczo
brzmi to jak się to napisze, a życie życiem.. Większość ludzi w takich sytuacjach chce za wszelką cenę zatrzymać, "ratować partnera z toksycznej miłości" , znasz to?
Więc może nie ma co "Straszyć" małżem, bo nie jeden by pewnie wybaczył, tylko Autorka niech się zastanowi czy jest w stanie znów zakochać się w mężu.
Może nie tą szaleńczą pierwszą love jak za pierwszym razem gdy go ujrzała, ale na tyle żeby nie marzył jej się inny qtas - w tym przyp. jej przyjaciela.
Za dużo jest tych dramatów już a prawda jest brutalna - cholernie łatwo jest się 'zakochać'/zauroczyć w kimś innym gdy w związku coś nie gra, ale to jeszcze nie zbrodnia. Zdrada to jest syf, ale samo zauroczenie jeszcze można zdusić w zarodku jakoś.
Pytanie czy się chce.
Elle dlatego taka jest moja propozycja dla autorki. Skoro czuje sie nie kochana i nie doceniana, przez meza to niech mu to powie, oraz to, do czego to doprowadzilo. I ja nie zartowalem, ze on pomoze jej podjac decgzje. Bo jesli faktycznie juz mu na zonie nie zalezy, to bedzie sie tylko cieszyl i pogoni ja do kochanka, a ona bedzie miala stuprocentowa pewnosc, ze nie zrobila zle lokujac uczucia gdzies indziej. Natomiast jesli to tylko jej widzimisie i usprawiedliwienie sie przed sama soba, to facet faktycznie zacznie walczyc o swoje malzenstwo, i otworzy jej oczy na to, ze u jej boku wcale nie jest taki znowu zly maz. Tak czy owak, skoro ona biedna jest taka nie zdecydowana, to niech pozwoli mezowi zeby jej pomogl w podjeciu decyzji.
Co mam Robic
Przestać pisać na telefonie, tylko zacząć używać normalnej klawiatury.
7 2016-08-15 08:36:48 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-15 08:37:23)
Odejdź od męża, skoro nie jesteś z nim szczęśliwa, ale nie puszczaj się na boku, bo to obrzydliwe.
Tak piszę, dla przestrogi.
Elle dlatego taka jest moja propozycja dla autorki. Skoro czuje sie nie kochana i nie doceniana, przez meza to niech mu to powie, oraz to, do czego to doprowadzilo.
Życie to nie bajka Piotruś
Gdyby ludzie mówili sobie kiedy coś jest nie tak, zamiast chodzić na boki - byłoby idealnie.
Tymczasem zdrada to jest właśnie OBJAW niezdolności/niechęci do mówienia o tym co się czuje i czego się chce, braku odpowiedzialności za swoje samopoczucie, emocje i decyzje.
Zdradzający zwykle podświadomie wierzy, że winny jest ten, którego się zdradza, bo nie zaspokoił potrzeb i pragnień Dzidziusia , ojejku Nie miał szklanej kuli i nie domyślił się, ojejciu jejciu
Chcę powiedzieć, że zdradzający ma zawsze braki emocjonalne i brak głębszego wglądu. Więc liczenie na to, że kiedy podjął decyzję o zdradzie, potem zdradzał, bo inaczej nie umiał/nie chciał, a teraz nagle przyjdzie i powie UCZCIWIE co do tego doprowadziło? hehheehe, wolne żarty.
I ja nie zartowalem, ze on pomoze jej podjac decgzje. Bo jesli faktycznie juz mu na zonie nie zalezy, to bedzie sie tylko cieszyl i pogoni ja do kochanka, a ona bedzie miala stuprocentowa pewnosc, ze nie zrobila zle lokujac uczucia gdzies indziej. Natomiast jesli to tylko jej widzimisie i usprawiedliwienie sie przed sama soba, to facet faktycznie zacznie walczyc o swoje malzenstwo, i otworzy jej oczy na to, ze u jej boku wcale nie jest taki znowu zly maz. Tak czy owak, skoro ona biedna jest taka nie zdecydowana, to niech pozwoli mezowi zeby jej pomogl w podjeciu decyzji.
W 90% zdradzony mąż czuje przede wszystkim poniżenie i upokorzenie faktem, że "nie podołał" i ktoś inny zaspokaja żonę. Znowu - podświadomość.
Stąd te wszystkie pizdowate próby błagania na kolanach zdradzających żon by wróciły. Prezenty, wycieczki, lepszy seks.. itp. Znasz to.
Dla mnie to totalna bzdura. "Walczyć" o kogoś kto zdradził.. Jakieś herezje Piotrek opowiadasz, mi ręce opadły
Chcesz to se walcz, ja bym się na pięcie odwróciła. A potem pomyślała, że nie da się zbudować związku z kimś, kto problemy w nim "sygnalizuje" zdradą.
Jeśli źle Ci z mężem to dlaczego z nim nie porozmawiałaś o tym tylko pocieszasz się przyjacielem?
Ja nawet wątpię ,że to zauroczenie.
Facet powiedział parę miłych słówek,a ta poleciała.
Wiem,że trudno mówić o tym co się czuje,ale zdrada czy kłamstwa nie rozwiązują problemu,a tylko go pogłębiają.