Ja tylko może uzupełnię moją wypowiedź, co rozumiem, przez "ciężką pracę" w swoim przypadku. Może to nie jest najlepsze sformułowanie, zasugerowałam się nim, bo pojawił się w pierwszym poście napisanym przez moderatora.
"Ciężki" zrozumiałam o północy po intensywnym dniu jako rzetelny, solidny i sumienny. Ja nie znoszę fuszerki u siebie i u innych, choć perfekcjonistką nie jestem.
Ważne jest rozplanowanie pracy. Ja się nauczyłam z czasem tak organizować własną pracę, że ... zdarza mi się "czterogodzinny dzień pracy". 
Cslady ma rację, że taka praca, która wysysa energię i radość życiową jest bez sensu.
Żeby było jasne, ja też nie podzielam "kultu ciężkiej pracy" w tym znaczeniu.
Praca ma pozwolić na godne życie i dawać satysfakcję.
Gdzie mogę, tam promuję równowagę.
Oczywiste i wiadome od dawna jest, jak ważny jest tzw. "balans" między pracą a czasem po niej, tego tłumaczyć tu nikomu nie muszę. 
Kiedy zaczynałam swoją przygodę z rynkiem pracy, musiałam poświęcić sporo energii, aby zacząć dobrze na nim funkcjonować. Potem było coraz lepiej - doświadczenie robi swoje, pewne rzeczy przychodzą łatwiej.
Swoją pracę lubię i dziś pracuję dokładnie tyle ile muszę lub chcę. Macie rację, że z czasem podejście do pracy się zmienia. Ja przykładam w tej chwili bardzo dużą wagę do tego, co mogę zrobić z owocami tej mojej pracy. I to jest ... przyjemne. Ale to już inny temat. 
PS Dziś poniedziałek rano. Ja mam jeszcze urlop. Pozdrawiam tych, którzy lubią i nie lubią poniedziałków. 