Moja Mama.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Moja Mama..

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 28 ]

1 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-07-30 01:08:50)

Temat: Moja Mama..

Zastanawiałam się gdzie umieścić ten temat , ale myślę że bardziej pasuje do Działu Psychologii , chociaż będzie o Miłości wink
Ale jeszcze dłużej zastanawiałam się czy go w ogóle zakładać i co właściwie chcę przekazać.

W końcu stwierdziłam, że - na tle moich pozostałych 'ważkich' wink tematów - niech ten jeden będzie na poważnie, choć bez misji i spiny na bycie poważnym.

Ale do sedna.. Ostatnio mam takie momenty, jak chyba większość kobiet (czy też ludzi w ogóle), że myślę sobie sporo o moich Rodzicach, szczególnie o Mamie, bo to z nią mam częstszy i bliższy kontakt pod każdym względem.
Łapię się na tym, że pod wieloma względami nadal bardzo się bronię żeby nie być do niej podobna - mam tu na myśli głównie pewne zachowania i sposób bycia, cechy osobowości itp. a po chwili w myślach 'karcę się' za to, bo przecież to moja Mama i wiem, że często wychodzi ze swojej strefy komfortu, żeby dać mi pewne rzeczy z siebie.

No i tak sobie myślę, że mając te 30-kilka lat chyba powoli zmierzam w kierunku pełnej akceptacji siebie, ale jednocześnie wiem, że to nie będzie miało miejsca dopóki w pełni nie zaakceptuję Mamy - takiej jaka jest w 100%.
To jest z jednej strony najbliższa mi i najżyczliwsza Kobieta, z drugiej - wiele razy mnie zraniła i 'zawiodła', ale w takim dość wąskim sensie , wiadomo , nie chcę brać tego osobiście. Ale czasem biorę.. cóż - Jestem tylko człowiekiem wink

Ciekawi mnie jak Kobiety z Forum czują się w relacji ze swoimi Mamami?
Czy macie z nimi kontakt?
Pracowałyście na kształt obecnej relacji? A może nic nie dało się zrobić?
Kochacie swoje Matki bezwarunkowo? Akceptujecie 'je w sobie'?

To chyba tyle na początek.. wink

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-07-30 09:34:46)

Odp: Moja Mama..

Ja nigdy nie miałam dobrego kontaktu z mamą, a to przez jej naprawdę ciężki i paskudny charakter, cechy które są mi obce i zachowania, których kompletnie nie akceptuję u innych osób. Jako nastolatka wręcz jej nienawidziłam. Z biegiem czasu nasze relacje ustabilizowały się na pewnym poprawnym poziomie. Trochę zbliżyłyśmy się do siebie po śmierci taty, ale to i tak nie zmieniło ani usposobienia ani osobowości mamy. Będąc młodszą miałam do niej żal o to jaka jest. Chciałam mamy spokojnej i życzliwej, a miałam mamę nerwową, kłótliwą, z wiecznie cierpką i niezadowoloną miną, rozstawiającą po kątach, robiącą  awantury o byle co, z wiecznymi pretensajmi o to jaka jestem, a jaka jej zdaniem powinnam być. Z pewością pod pewnymi względami nie chcę być taka jak ona i na pewno nie będę, pewnych zachowań nigdy nie będę powielać.

3 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-07-30 12:51:24)

Odp: Moja Mama..

Dla mnie relacja z moją Mamą należy do gatunku tych ... trudnych. wink

Wydaje mi się, że zazwyczaj ma się lepszy kontakt z jednym z Rodziców. Ja akurat zawsze miałam takowy z moim Ojcem. Jestem po prostu bardziej do niego podobna i przez to zapewne łatwiej było nam zawsze znaleźć wspólny język.

Można powiedzieć, że jestem w zasadzie przeciwieństwem mojej Mamy. W kwestii charakterów na pewno. Ja jestem bardzo niezależna. Myślę, że odważna. I silna psychicznie.

Po Mamie odziedziczyłam w zasadzie umiłowanie podróży i upodobanie do otaczania się pięknymi przedmiotami. Obydwie lubimy się dobrze ubrać i zjeść coś smacznego.

Mam też zapewne jakieś cechy po niej, których nie widzę. wink

Dodam, że moja Mama od zawsze fizycznie jest piękną kobietą. Obiektywnie chyba, bo ten zachwyt mężczyzn obserwowałam od zawsze.

W życiu każdego z nas przychodzi taki moment, że Rodziców się "rozlicza" z tego, jacy są. Ja często rozliczałam właśnie moją Mamę. Zaczęło się w okresie, kiedy byłam nastolatką - nieuniknione wtedy są porównania nie tylko siebie z rówieśnikami, ale rodziców też - "bo mama Kaśki pozwala jej na to", "a mama Marty robi i mówi tak". Ta ocena wypadała często negatywnie. wink

Dziś mając już trochę doświadczeń życiowych nie rozliczam ludzi tak kategorycznie. Z wyjątkiem mojego zdradzającego męża wink. Wiem, że moja Mama wychowywała mnie najlepiej jak umiała. Nikt wtedy nie uczył, jak być "super rodzicem" i ona też czerpała wiedzę od swoich niedoskonałych rodziców.

Z pewnością określę ją jako nadopiekuńczą, przewrażliwioną, zalęknioną, czasem jako chodzący "zakaz i nakaz".

Do dziś moja Mama należy do grona osób, które skutecznie potrafią mnie zdołować. Jak nikt!

Ale jej to już wybaczam, patrzę na wiele rzeczy z przymrużeniem oka i ... akceptuję ją w tej chwili taką jaka jest. Ja też nie jestem ideałem. smile

Moich Rodziców i mnie dzieli spora odległość. Widzimy się naprawdę rzadko. Z Mamą rozmawiam przez telefon. To ona zazwyczaj dzwoni pierwsza.

EDIT

W kategorii bezwarunkowej miłości - tak chyba kocha małe dziecko. Tu musiałabym zgłębić to pojęcie i porządnie to wszystko przemyśleć, zanim cokolwiek napiszę. smile

Odp: Moja Mama..

Ja mam z moją mamą idealne kontakty. Wiele osób może nam ich zazdrościć. Traktuje ją jako mój autorytet i przyjaciółke. Oczywiście, że ma niektóre cechy, które mi przeszkadzają, ale jak się kogoś kocha to kocha się również jego wady smile od dziecka jestem uczona takiej miłości, dlatego jak już kogoś pokocham to nic nie jest w stanie z mojej strony stanąć na drodze smile zblizylam się z nią jeszcze bardziej ze względu na moją ciążę smile no, ale ja mieszkam jeszcze z rodzicami ze względu na to co się dzieje w moim życiu. Mam nadzieję, że nigdy się nasza relacja nie zmieni smile

5 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-07-30 17:13:21)

Odp: Moja Mama..

nie kocham swojej matki. Ale negatywnych emocji też do niej nie żywię. Swojego ojca właściwie też nie kocham. Dziwne to wszystko.
Nie wiem, czy jestem podobna do swojej matki. To dla mnie bez znaczenia. Chyba raczej więcej nas dzieli niż łączy. Jeśli miałabym wymienić jakąś widoczną różnicę to ona z natury jest bardziej chłodna, opanowana, metodyczna i zasadnicza, ja kieruję się emocjami. Patrzę na życie emocjonalnie, na wszystko...Brak mi cierpliwości. Ona jest niesamowicie cierpliwa. Ja muszę już, zaraz, teraz...wpadnę na jakiś pomysł, mam ochotę coś zrobić, to nie ma "potem" smile Trochę żyję chwilą, nie robię poważnych i dalekosiężnych planów na przyszłość. Tu chyba jestem podobna do ojca. Tylko, że on popadł w skrajność w tym względzie wink
Moja matka nie jest złym człowiekiem, ale matką była kiepską. Nie winię jej za to. Może nie umiała inaczej. Życzę jej jak najlepiej.

6

Odp: Moja Mama..

Tak, mam dobry kontakt z mamą, choć nie nazwałabym naszej relacji przyjacielską. Przyjaciel to dla mnie osoba, której można powiedzieć dosłownie wszystko, a nie wyobrażam sobie, by dyskutować z rodzicem (czy kimkolwiek innym z rodziny) o seksie, jakichś różnicach zdań z partnerem itp. Nie zwierzam się jej też z żadnych kłopotów. Nie dlatego, że nie zostałabym zrozumiana czy mama by mi nie pomogła, ale ona ma to do siebie, że chce dla mnie jak najlepiej, często trochę po swojemu i nie umie obiektywnie spojrzeć na problem, co jest dla mnie zrozumiałe. Poza tym jeśli wie, że mam kłopoty, to mimowolnie zaczyna się martwić, co mnie jeszcze bardziej przytłacza, bo nie dość, że staję się wtedy odpowiedzialna za jej emocje, to jeszcze udziela mi się ten klimat.

Kocham mamę bezwarunkowo, a czy jestem do niej podobna? Na pewno, choć trudno jest mi to obiektywnie ocenić. Przejęłam od niej kilka wad na którymi pracuję, ale większość zapożyczonych cech jest pozytywna. Zdarzało mi się zazdrościć koleżankom takich typowo przyjacielskich relacji z mamami, ale w miarę poznawania ich (koleżanek + mam), widziałam dużo wad w takiej relacji. Choć dla innych te wady pewnie są zaletami albo czymś neutralnym, więc zależy od podejścia. Myślę, że z roku na rok moje relacje z mamą są coraz lepsze, bo nie tylko ja coraz bardziej akceptuję jej wady (a także moje własne), ale też ona coraz częściej stara się zrozumieć moje odmienne podejście do życia, zamiast od razu rzucać się do oceny.

7 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2016-07-30 19:18:32)

Odp: Moja Mama..

Moja Mama jest chyba jednym z najbardziej zagadkowych ludzi jakich znałam/znam w życiu. Czasami mam wrażenie że ona nie jest człowiekiem, tylko idealnie zaprojektowanym gynoidem, albo przybyszką  nie-z-tego-świata. Jest dla mnie kimś w rodzaju muzy (nie żebym była artystką czy cuś wink ), i niezgłębioną tajemnicą.
Teraz tak bardziej prozaicznie - zawsze czułam się przy niej dobrze. Czemu? - bo jest zimna-delikatna, nie uwidacznia żadnych emocji (ani pozytywnych ani negatywnych), gdy z nią przebywam mam wrażenie że nie ma jej obok, tu i teraz, tylko gdzieś daleko, może nawet w przyszłości...
Nigdy nie karciła mnie bez powodu, ani nie okazywała czułości - ani paskiem, ani głaskiem wink
Generalnie mało ingerowała w moje życie, zajęcia, przestrzeń, wybory co odkąd pamiętam bardzo, bardzo mi odpowiadało, i gdy zaczęłam stykać się ze światem na zewnątrz (światem ingerującym, natarczywym, pieszcząco-karcącym, rozkazującym) było to dla mnie niemalże nie do zniesienia.
Jest wyjątkowo piękną fizycznie, i zadbaną kobietą, dlatego zawsze dziwiłam się zachwytom nad niektórymi aktorkami (np. Belluci) bo one wyglądają przy niej serio słabo...Gdy ma się w domu taki przykład, zaczyna uznawać się za gorsze/normalne to co większość uznałaby za 'niewiadomoco' (np. aktorki określane jako wyjątkowe piękności). Mając piękną Mamę, trzeba też pogodzić się ze świadomością że nawet mając kilkadziesiąt lat mniej jest się tą brzydszą, co nie znaczy że brzydką - gdyby obok sprawnie namalowanego przez zdolne dziecko obrazka postawić dzieło Van Gogha obrazek dziecięcy również wydawał by się gorszy.
Najbardziej intryguje mnie Jej (tj. Mamy) perfekcjonizm, chłód na zewnątrz, i takie hmm wrażenie że przebywa gdzieś daleko (mimo że np. w tym samym pomieszczeniu).
Uwielbiam ją.

8 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-07-30 20:21:54)

Odp: Moja Mama..

Dzięki, Dziewczyny za szczere opisy smile Fajnie tak sobie zobaczyć jak to wygląda u kobiet, z którymi czasem pisze się w jednych wątkach wink

Lilly25, ciekawy opis Mamy jako Obiektu Podziwu smile niemal jak pięknego posągu.

U mnie chyba zawsze było odwrotnie.. Tzn. Tata był tym, który "robił wrażenie", ale to chyba bardziej z uwagi na to że zawsze dbał o siebie i miał dobrą sylwetkę, niż stylu 'a la lata 90-tę' plus wąs tongue big_smile  - nigdy tego dizajnu nie zrozumiem, wąsa znaczy.
Mama zawsze była nastawiona na opiekę nad dziećmi i dom, widać, że się w tym spełniała, dlatego pewnie tak przeżyła rozwód.
Nigdy nie marzyła o robieniu kariery, czy czegoś dla siebie.. w zasadzie jej 'hobby' to dom, upiększanie go i dbanie o nas.
Jest przeciwieństwem długoletniej kochanki, a obecnie partnerki Ojca. Ta zawsze lubiła zadbać najpierw o siebie i przede wszystkim czuć się Kobietą dopiero potem cała reszta. Choć też dba o dom Ojca i swoje dziecko.

Jak zaczynałam dorastać i porównywałam Mamę z innymi Mamami i ogólnie byłam nastawiona na robienie kariery, to moja Mama wydawała mi się nudna, bez ambicji, żeby nie powiedzieć mocniej.. Przykro mi już nawet jak o tym piszę ale tak było.
Czasem jak z nią rozmawiam to widzę, że pewnych rzeczy nie rozumie czy nie dostrzega, bo jesteśmy na innych etapach rozwoju, choć i tak wykonała sporo pracy nad sobą.
Chociaż muszę powiedzieć, że sporą część relacji jaką mamy obecnie, jej kształtu zawdzięczam sobie, swojej konsekwencji w 'dobijaniu się' do Mamy i sprawieniu, że w pełni mi ufa, a ona nie ufa prawie nikomu. Z tego się cieszę.

Wizualnie mam z niej chyba tylko kształt nóg i brwi wink Jestem chyba taką "zbitką" z obydwojga rodziców. Nie powiedziałabym, że Mama jest piękna kobietą.. więc może kiepsko to zabrzmi, ale w tym kontekście cieszę się, że nie jestem do niej tak bardzo podobna.
Chyba byłoby trudno dorastać u boku mamy która wygląda ja Monica Belluci, jak napisała lilly25, więc wolę chyba w tę stronę. wink

Z cech osobowości i charakteru bardzo denerwuje mnie czasem u Mamy zakompleksienie, nieśmiałość przykrywana napadami szału (na szczęście już coraz rzadziej), brak wiary w siebie, złośliwość - ale nie taka z humorem i "ciętą ripostą" jak lubię tylko taka naprawdę by komuś dokopać, no i ogólny takie brak otwartości i życzliwości do ludzi. Ale wiem, że to wynika u niej ze strachu, bo to dobra kobieta. Jak kogoś kocha to potrafi nerkę oddać, ale to wiem, że tylko w przyp. swoich dzieci.
W każdym razie przekazała mi na pewno sporo lęków, z którymi musiałam 'walczyć' przez lata nie mając pojęcia skąd one się biorą i gdzie było ich źródło.

Dziś patrzę na nią z duża wyrozumiałością, czułością i czuję chęć opiekowania się Nią, ale czasem dalej mnie denerwuje tongue

9

Odp: Moja Mama..

Ja miałam od zawsze lepszy kontakt z Tatą, Tacie o wszystkim mówiłam, nawet jak okresu dostałam to najpierw poszłam do Taty...

Teraz, od niedawna raczej akceptuję bardziej moją Mamę, taką, jaka jest. Wcześniej bywało między nami sporo awantur, nieporozumień, chociaż i teraz się zdarza. Na pewno wpływ na nasze relacje ma to, że widzimy się raz na pół roku, bo mieszkam za granicą, poza tym Skype regularnie. W takich okolicznościach szkoda marnować czas na kłotnie.

Zdarzyło mi się pomyśleć, że moja Mama mnie kocha, bo jestem jej córką, ale nie lubi mnie jako osoby, ze wolałaby, bym była bardziej jak ona. Gdybyśmy znały się na innym gruncie, jako koleżanki z pracy np, to nie byłybyśmy specjalnie blisko, jesteśmy bardzo inne. Też mam tak jak Elle, że łapię się na tym, że nie chce być podobna do Mamy, ale jednocześnie dostrzegam to, jak bardzo jestem. I to nie jest złe. Zaczynam to akceptować. To moja Mama, urodziła mnie, mam jej geny, mam geny babci, to nasze kobiece dziedzictwo. Poza tym moja mama to bardzo dobra osoba, wrażliwa. Mam sporo tej wrażliwości, chociaż nie chcę, chce być twarda wink

Niedawno moja Mama poznała pewną kobietę, agentkę nieruchomości, gdy się przeprowadzała, bardzo ją polubiła, po dopełnieniu formalności zaprosiła ją do nowego mieszkania na obiad, było miło. Jednak, gdy o tym rozmawiałyśmy, moja Mama powiedziała: "Oj, mam nadzieję, że się nic nie schrzani. Zawsze tak mam, że jak kogoś polubię, to potem się zawiodę". I te słowa to jestem ja! Też tak miałam sporo razy, ze się mocno pomyliłam co do danej osoby.

Zaczęłam też dostrzegać w niej cechy, które lubię, które podziwiam, np to, że jest silną kobietą. JEst dobra, cierpliwa, ale jak ktoś nastąpi jej na odcisk, to będzie nieugięta, niepowstrzymana jak walec, ale otrzyma sprawiedliwość. Albo to, jak świetnie jest zorganizowana jeśli chodzi o prowadzenie domu. Potrafi zrobić zakupy w sobotę na cały tydzień, zaplanować obiad. A ja latam po sklepach 3 razy w tygodniu, bo sama nie wiem, bo zapomniałam, itp. Tę jej cechę zauważyłam, gdy "poszłam na swoje", wcześniej nie dostrzegałam.

Pewnie mogłabym tak jeszcze powymieniać, jak mi coś przyjdzie do głowy, to napiszę.

10

Odp: Moja Mama..

Elle mysle ze Twoje przemyslenia i odczucia sa zupelnie normalne.
Ja rowniez widze w mojej Mamie wiele cech ktore mi przeszkadzaja, draznia a ktore mi poniekad przekazala w ramach genow /wychowania? Wydaje mi sie nieraz ze przez to ze jestem do niej taka podobna z charakteru to trudniej mi w zyciu bo nie jestem np przebojowa mimo ze podobno dosc nieglupia tongue i mam poniekad zal ze nie zaszczepila mi przekonania ze dam sobe rade ze wszystkim.
Ogolnie zawsze mialam z nia duzo lepszy kontakt niz z ojcem. Pomimo ze nie jest i nie byla wylewna w okazywaniu uczuc, malo chwalila itd to wiem ze dalaby sie za mnie pokroic smile  Dlatego z wiekiem mam chyba coraz wiecej akceptacji i cierpliwosci dla jej wad i zrozumienia ze ona jest tylko czlowiekiem wiec jako czlowiek miala prawo popelnic rozne bledy wychowawcze smile

11 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-07-30 22:14:01)

Odp: Moja Mama..

Z moja matka kontaktuje się tylko wtedy kiedy musze.

Doswiadczylam od niej tylko emocjonalnego chlodu i niewyobrażalnej manipulacji przez cale dzieciństwo i mlodosc. W końcu się kompletnie odcielam jak miałam dwadziescia kilka lat, bo inaczej by mnie ten narcystyczny potwor pozarl. Oczywiscie ona się taka nie urodzila, zycie i doświadczenia ja uksztaltowaly, ale tez nigdy nic z tym nie zrobila, choć ranila nie tylko mnie, a i cala rodzine dookoła.

Nie czuje wyrzutow sumienia. Piwo sobie warzyla cale zycie, niech je teraz pije.

Jeżeli chodzi o podobieństwa, to laczy nas tylko bardzo analityczny umysl i silna wola. Co by nie powiedzieć moja matka wie jak się w zyciu urzadzic. Nigdy jednak nie pochwalam jej gierek i histerii, które uprawiala z luboscia by kontrolować otoczenie.

Odp: Moja Mama..

A hellingerowskie podejście do ojca i matki kojarzycie? Mnie pomogło w wewnętrznych porządkach, wybaczeniu mamie, zbudowało poczucie jedności i harmonii między mną a innymi członkami rodziny, nabrałam dystansu i spokoju, choć nie było to łatwe, bo i relacje z moją mamą do łatwych nie należą

13

Odp: Moja Mama..

@Feniks, wiem, że to normalne wink po prostu fajnie jest czasem wymienić się spostrzeżeniami n/t, bo to trochę taki temat, o którym nie mówi się chyba za dużo na codzień, a jesteśmy jakby nie było w tych 40-50% ukształtowani na poziomie podświadomości przez różne lęki i problemy, z którymi nie poradzili sobie nasi rodzice i przekazali nam tą "pałeczkę".

@pregowana_kotka, znamy znamy.. ale ja uważam, że to tylko jedna z technik. Jeśli innym pomogła - to super. Ja preferuje nieco inny typ pracy, połączenie technik intuicyjnych wink z rozwojem duchowym.
Im dalej w tym jestem, tym łatwiej 'puszczają' pewne przekonania i szybciej przebaczenie przychodzi i akceptacja.

14

Odp: Moja Mama..

Moja mama i ja... trochę ją kocham, a trochę nie nawidzę. Nasze relacje są hmm... trudne. Gdzieś po drodze zgubiła takie zwyczajne, matczyne uczucia. Bardzo staram się nie być jak Ona, ale z moich ust płynie jej ironia ,  której tak bardzo nie znoszę. Ciężko jest, będąc obiektywnym, napisać coś nie dokońca dobrego na swojego rodzica, ale niestety, taka  jest prawda. Dużo by pisać...

15

Odp: Moja Mama..

Elle88 wlasnie pakuje sie na wakacje wiec nie mam czasu pisac smile ale bardzo ciekawy temat, jak dla mnie... mysle ze jak dolece, to opisze swoja sytuacje lezac na plazy....

16

Odp: Moja Mama..
kiedysbylam napisał/a:

Elle88 wlasnie pakuje sie na wakacje wiec nie mam czasu pisac smile ale bardzo ciekawy temat, jak dla mnie... mysle ze jak dolece, to opisze swoja sytuacje lezac na plazy....


Hihi, super smile

To baw się dobrze i pisz jak znajdziesz chwilę.

17

Odp: Moja Mama..

Zdecydowanie nie lubię swojej matki. W życiu codziennym ludzi jej pokroju unikam jak ognia. Jej zresztą również. Nie ma co kryć, że mimo gigantycznej pracy jaką wykonałam na polu akceptacji tej kobiety taką jaka jest,  nie udało mi się zrobić ze swoimi emocjami porządku do końca. Dostrzegam to dość wyraźnie. Świadczy choćby o tym fakt, że osób mentalnie do niej podobnych zdecydowanie unikam ( aczkolwiek drugiego takiego egzemplarza jeszcze nie spotkałam wink ), zamiast się z nimi zwyczajnie skonfrontować. Nie powiedziałabym, że moja ucieczka spowodowana jest jakimś lękiem... bardziej szkoda mi czasu na jałowe dyskusje z toksycznymi osobami. Wiem, że ich sposobu odbioru świata nie zmienię, a sama bywam jeszcze  zbyt słaba chwilami, aby się przed cudzymi negatywnymi emocjami obronić.  Bywa choć obecnie coraz rzadziej, że cudzy skrajnie negatywny odbiór otaczającego świata, czasami się na mnie osadza... wprawdzie na chwilę, ale jednak. Szkoda mi mojej ciężko wypracowanej radości wewnętrznej.

Co do matki w sobie... no, to cóż... wink Tak, widzę ją w sobie... nawet często. Z wiekiem coraz bardziej wink Czy ją akceptuje ? Nie bardzo... ale przynajmniej już się jej w sobie "nie boję", bo wiem, że sama decyduję o tym jakim jestem człowiekiem. Póki co, matce w sobie bacznie się przyglądam i trochę ją "pilnuje" wink aby mimo sporych podobieństw jakie niewątpliwie miedzy nami są, jednak  się zbytnio do swej protoplastki nie upodobnić.  Pracuje nad tym, aby :  moja wrodzona konsekwencja nie starła się oślą upartością, zamiłowanie do porządku skrajną pedanterią zatruwającą innym życie, moje życiowe "dramaty" lejtmotywem każdego spotkania towarzyskiego,  ambicja nie wynaturzyła się zbytnio w niewłaściwym kierunku...  i tak dalej i tak dalej... Geny dostały mi się zdecydowanie kijowe, ale robię co mogę, żeby wycisnąć z tego szmelcu co się da... wink

18 Ostatnio edytowany przez Lwica_ (2016-08-08 02:40:50)

Odp: Moja Mama..

Ja z kolei mam ze swoją mamą świetny kontakt. Im starsza jestem, tym lepiej się nawzajem rozumiemy i śmiało mogę powiedzieć, że jest moją prawdziwą przyjaciółką. Jesteśmy w stanie gadać dosłownie o wszystkim, ja radzę się jej, ona mnie, razem tak jakoś raźniej.
Zawsze miała do mnie duże zaufanie, nigdy nie ingerowała w moje "prywatne" życie (nawet gdy miałam te 12-18 lat i razem mieszkałysmy), nie wtrącała się w mój związek, pozwalała mojemu chłopakowi u mnie nocować, gdy mieliśmy jedyne 17 lat, zawsze bardzo życzliwa, otwarta i miła.
Ale spróbowałby kto zajść jej za skórę... nie polecam big_smile
Jestem jej cholernie wdzięczna za wpojenie wielu wspaniałych wartości, za bezstresowe, ale i jednocześnie bardzo konsekwentne i odpowiedzialne wychowywanie, za umożliwianie mi podejmowanie własnych decyzji i popełnianie swoich małych błędów, bym mogła się na nich skutecznie uczyć.
I za to, że mnie i mojego brata kocha bezgranicznie, ma niesamowicie zdrowe podejście w relacji "matka - dziecko" i zrobiłaby dla nas wszystko, tak jak i my dla niej wink
Wiadomo, ma swoje wady, cechy, które doprowadzają mnie do małego szału i najgorsze jest to, że kilka z nich odziedziczyłam, ale walczę z tym, jak mogę tongue Wystarczy, że zachowuję się w określony sposób, po chwili dociera do mnie, jak wkurza mnie identyczne zachowanie mojej mamy i wtedy szybciutko się naprostowuję. Skuteczna metoda na samorozwój, nie powiem. Choć ciężka tongue

Nie wiem, czy miałabym tak świetny kontakt z mamą, gdyby mój tato nie umarł, gdy miałam 12 lat - miałam z nim fantastyczny kontakt, był dla mnie ojcem idealnym, także pod względem męża i głowy rodziny i byłam w niego wpatrzona jak w obrazek, więc niewykluczone, że mielibyśmy nadal tak świetne relacje, jak kiedyś. Choć z całą pewnością mój chłopak nie mógłby u nas spać tongue

Ogólnie chciałabym być dla swoich dzieci taką matką, jaką jest dla mnie moja.

EDIT: podobieństwa zewnętrzne?

Jestem sporo wyższa, odziedziczyłam po mamie włosy, kolor oczu, nosek, odstającą pupę (dzięki Ci, matko!). Cała reszta po tatusiu, łącznie z charakterkiem tongue
Ja osobiście widzę ogromne podobieństwo do mojego taty, natomiast dużo osób twierdzi, że jestem bardzo podobna do mamy.
Cholera wie.
tongue

19

Odp: Moja Mama..

A ja to się tak zastanawiam, jakim właściwie człowiekiem jest moja Mama...

Było Jej na pewno ciężko wychować mnie i mojego brata. Została z nami sama, jak miałam 10 lat, brat 2. Tata zginął w wypadku samochodowym. Nie zaprzeczę, że poczułam się wtedy strasznie olana przez wszystkich, całą rodzinę. Słyszałam w kółko teksty "ty jesteś duża, brat jest mały, masz mamie pomóc". Pomagałam, jak umiałam, pewnie źle, bo co może 10letnie i nieco starsze dziecko, które samo zaczyna mieć swoje własne problemy?
Łatwym dzieckiem nie byłam, nie zaprzeczę. Chciałam uciec z domu.
W wieku 20 lat wyszłam za mąż. Pół roku po ślubie mąż mnie pierdyknął w pysk, na oczach mojej Mamy. U Niej w mieszkaniu. Razem z moim teściami wezwanymi na pomoc wysłali mnie do naszego mieszkania, z małym dzieckiem, "bo małżeństwo musi się dotrzeć, a Ty masz pysk niewyparzony". Nie zapomnę Jej tego nigdy. Teoretycznie wybaczyłam, ale nie zapomnę. Kiedyś potem, jak z łazienki, do której cudem udało mi się przemycić telefon, zadzwoniłam, żeby wezwała policję, bo mąż mnie chyba zabije - zadzwoniła do mojego brata, co ma zrobić. Brat wezwał policję. Dziękuję, braciszku. Mamie nie zapomnę, chociaż wybaczyłam...
Teraz mam dwójkę małych dzieci i teoretycznie Mama stara się, jak może, przy nich pomóc. Doceniam to, naprawdę. Ale wołanie mnie co 5 minut, bo nie daje rady, bardziej utrudnia mi życie niż jak Jej u mnie nie ma (jest jakieś 3 godziny dziennie). Pominę to, że cała rodzina i wszyscy znajomi twierdzą, że Mama tak strasznie się poświęca i mi pomaga...

Nie umiem określić moich stosunków z moją Mamą.

20

Odp: Moja Mama..

Dwa lata temu w wąku założonym z okazji Dnia Matki napisałam:

Moja mama zawsze była i wciąż jest ciepłą, życzliwą, absolutnie bezwarunkowo kochającą mnie osobą. Dla niej czułam się wyjątkowo ważna. Liczyła się z moim zdaniem i akceptowała wszelkie wybory, nawet te nie do końca przemyślane i mądre. Nie krytykowała. Nie wyśmiewała. Gdyby tylko mogła, przychyliłaby nieba. Kiedy tego potrzebowałam, to zawsze miała dla mnie czas i dobre słowo. Anielsko cierpliwa, dbająca, bez słowa skargi, bez wyrzutów.
Co prawda czasem brakowało mi szczerych, otwartych rozmów, a nawet lekko "wścibskich" pytań, ale ona taka już jest - raczej zamknięta w sobie, powściągliwa, bardzo taktowna. Dziś uważam, że takie rozmowy po prostu sprawiały jej problem. Kiedy dorosłam, to ja starałam się nauczyć mamę pewnej otwartości, spontaniczności, pozbycia się lęku przed słowami i widzę, że jest jej z tym całkiem dobrze smile.
Dziś jestem mamie bezgranicznie wdzięczna za cudowne dzieciństwo i za relacje, jakie stworzyła z moją własną rodziną.

Od tamtej pory nieco się zmieniło, ale relacje z mamą mam jeszcze bliższe, na co wpłynęły pewne okoliczności, dodam, że trudne. Zaczęłam z nią rozmawiać o sprawach, których dotąd nie poruszałyśmy i w sposób tak otwarty oraz szczery, że zaskakuje mnie to coraz bardziej. Coraz częściej też słyszę wypowiedziane wprost, że mnie kocha, że jest ze mnie dumna, z tego jakim jestem człowiekiem, jak sobie radzę w różnych sytuacjach, jaki stworzyłam dom. Zaczęłyśmy rozmawiać o lękach, obawach, o przeszłości i przyszłości.
Mam nadzieję przeprowadzić mamę do mojego miasta, co też na pewno wpłynie na nasz wzajemny kontakt. Nie ukrywam, że powoli wchodzę w etap, kiedy zaczynam spłacać swój dług za dzieciństwo, bo ona została sama, młodsza już nie będzie, a choć jest sprawna i zdrowa, to czasem jednak potrzebuje pomocy.

Wspomniałyście o podobieństwie zewnętrznym - jestem od niej wyższa, ale mam jej włosy, zęby, stopy, wiele osób twierdzi, że jesteśmy do siebie bardzo podobne. Pamiętam też sytuację, kiedy na moim ślubie mój przyjaciel powiedział, że mam piękną mamę. Nie doszłam jeszcze do jej ówczesnego wieku, ale zdaję sobie sprawę, że kiedy młody chłopak w ten sposób mówi o czyjejś matce, to coś w tym musi być.

Charakterologicznie jesteśmy jednak inne. Mama jest, o czym wyżej wspomniałam, wyrozumiała (dla wszystkich, czego czasem nie rozumiem), spokojna i opanowana, od czasu do czasu bywa też niestety nieco bezradna i trudno przychodzi jej o siebie powalczyć. Ja z kolei, choć w stosunku do bliskich jestem równie troskliwa, to jednak jestem kopią taty - zdecydowanie bardziej siebie świadoma, konkretna, otwarta, wiedząca czego chcę, a przy tym wymagająca, energiczna i (ups! wink) trochę nerwowa.

21 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-08-27 18:00:08)

Odp: Moja Mama..

Kilka godzin bujałam się z myślami, czy odkopywać ten temat i napisać to co mi chodzi dziś od spotkania z Mamą po głowie, czy też odpuścić.
Ale czuję, że potrzebuję chyba zwyczajnie to z siebie wyrzucić, bo "siedzi mi to na żołądku".. Nie mam przekonania czy to najlepszy sposób, bo chyba nie jest zbyt konstruktywny - pisać niepochlebnie o Mamie. W każdym razie.. dość tych usprawiedliwień wink, widocznie chcę/potrzebuję, skoro to piszę.


Była dziś u mnie Mama. Już pierwsze kilka minut wystarczyło żebym poczuła irytację i przeszła w tryb "zaciśnij wargi, wytrzymasz to". Z każdym kolejnym kwadransem czułam, że to wrażenie się nasila, pomimo prób odwracania uwagi i przekonywania się, że Mama się stara, że taka już jest że nie jej wina, itp. Ja to wszystko wiem a jednak wkur...nie nie odpuszczało do momentu jej wyjścia.
Doszłam do wniosku, że o ile kocham, tak nie lubię osobowości i charakteru, sposobu bycia mojej Mamy. Niby wcześniej to wiedziałam, ale to takie niefajne uczucie.. Kiedy widzę, że ona 'walczy' ze sobą, na swój sposób stara się, jaka jest bezbronna i samotna, a ja tak myślę to.. yh.
Ale ja też czuję bezsilność w takich chwilach, bo takie są moje prawdziwe, niefiltrowane poprawnością odczucia.

Co mnie w niej denerwuje:

1. Przede wszystkim jej totalna niekobiecość hmm
Może dla kogoś to nieistotne, Mama to Mama, ale no.. Nie mogę.
Nie chodzi o wygląd zewnętrzny zupełnie, bo do tego już przywykłam, że Mama nie umiała się nigdy umalować, uczesać czy jakoś seksownie/kobieco ubrać. Najpierw powodem była 3-ka dzieci do ogarnięcia (tylko, że między nami jest średnio po 10 lat różnicy), potem problemy z Ojcem (które właściwie były od początku ich nieudanego małżeństwa), potem obowiązki domowe..zawsze coś.
Jak patrzę na partnerkę Ojca (są w podobnym wieku, albo inne panie w wieku Mamy) to to są tak różne kobiety, tak różne podejścia, inna świadomość siebie i kobiecość, inna prezencja.. Po prostu bywały momenty, że było mi jej żal i/lub było mi wstyd. /Kurvaaa..ale źle się czuję, jak to piszę nawet sad /

Próbuję dojść, dlaczego mi to tak przeszkadza, irytuje i co mnie to w ogóle obchodzi przecież to nie ja, tylko Mama, jej wybory, jej życie.. Ktoś ma jakiś pomysł? wink

2. Kolejna sprawa: jej totalnie złośliwy/nieżyczliwy i arogancki stosunek do innych ludzi, kobiet szczególnie. Ja mam tak, że jak jakaś kobieta jest piękna, dobrze ubrana czy umalowana, atrakcyjna po prostu, to zaraz mam 'crusha' tak zwanego wink i się zachwycam, inspiruję w miarę chęci i możliwości, bo przecież nie chodzi o to by się upodabniać, co docenić czyjeś piękno.
Mama - odwrotnie. Zaraz doszukuje się "podstępu". "AAAaa..no gdybym ja tez mogła skupić się tylko na sobie, to też bym tak wyglądała.. " "aaaaa..to na pewno jakaś ściema, niemożliwe żeby kobieta tak dobrze wyglądała" (mówimy cały czas o kobietach w dojrzałym wieku)  , albo o partnerce Ojca: per dzi..., itp., gdzie kobieta jest zadbana, ubiera się z klasą , a na pewno STARA SIĘ podobać i byc zadbana, co ja osobiście bardzo sobie cenię u obojga płci.
No po prostu k..a nie mogę zdzierżyć tej zawiści u niej. Wiem, że to kompleksy i niepewność siebie. Jak wspominałam Mama nie należy do kobiet, za którymi mężczyźni oglądali się masowo na ulicy, ale mimo tego i mimo, że rozumiem.. tak bardzo bym wolała mieć Mamę, która jest wzorem i ostoją życzliwości, ciepła, a nie zawistną, małostkową do bólu czasem, zakompleksioną i nielubiącą siebie i ludzi osobą sad

3. "Rywalizacja" ze mną. hmm
Tak, ze MNĄ. Własną córką.
Odkąd pamiętam, moje spotkania czy opowieści/perypetie z mężczyznami sprawiały jej niemal ból.. Za każdym razem musiała w złośliwy i uszczypliwy sposób skomentować dlaczego coś tam jest nie tak, no bo przecież: "Nie jesteś piękna na pewno.." tak jakby to miało jakieś znaczenie w tym kontekście. Albo: "Bo Ty musisz się skoncentrować na innych facetach.. takich mniej atrakcyjnych może?" <wtf> To są porady Matki??
Z drugiej strony sporo mi pomaga w innych kwestiach, np. pasjami mnie dokarmia czy gdyby mogła to by non-stop sprzątała u mnie, gdzie ją o to nie proszę, wręcz odmawiam.

Też macie/miałyście takie dziwne - pełne rywalizacji relacje ze swoimi Mamami? 

4. Ona się zna na WSZYSTKIM i wie WSZYSTKO. Ale nie skończyła żadnego kursu, ani szkoły poza maturą 40 lat temu z hakiem.
Nigdy tez nie miała żadnych zainteresowań, pasji, własnego zdania na jakiś temat.
Tylko tiwi, chodzenie po sklepach i wygłaszanie osądów na KAŻDY temat i strojenie fochów i/lub robienie awantury (!!) jak tylko ktoś ma inne zdanie. A niestety zazwyczaj to Ona się myli, bo nie ma głębszej wiedzy na dany temat, zawsze chodzi jej głównie o to żeby 'mieć rację', bo wtedy się dowartościowuje.


Dobra bo mogłabym dalej wymieniać i pisać, a nie wiem czy ktoś zechce się wypowiedzieć.


Powiem Wam, że naprawdę dziwne mam te stosunki z Rodzicami. Akceptuję pewne ich przywary i kocham ich, ale ani jednego, ani drugiego nie lubię. Jako Człowieka, nie są moimi Mentorami, czy wzorami.
Choć wiem, że robili i robią tak jak potrafią i zgodnie z wiedzą i świadomością, jaką dysponują.
Mimo to, bywają takie momenty jak dziś.

Uff, lepiej mi. wygadałam się tongue


PS. Olinko, Opisałaś moja wymarzoną Mamę. Aż się rozmarzyłam smile
Super, że miałaś z nią tak zdrowe relacje.

22 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2016-08-27 19:05:17)

Odp: Moja Mama..

Im dłużej czytam opisy waszych Mam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, jak wielkie mam szczęście (w postaci Mamy smile ).

Moja Mama jest połączniem takiej eleganckiej, pięknej jak z obrazka laleczki (zewnętrznie) ze wzorową gospodynią, i enigmatyczną, oraz sprawiającą nieco robotyczne wrażenie kobietą-Sfinks. Jest bardzo wysoka, smukła, i mocno zadbana. Ma ładnie, niebanalnie wykrojone usta, kocie oczy (na jednym z nich tajemnicza plamka) przyozdobione długimi rzęsami, i długie, kasztanowe włosy które upina w stylu aktorek z lat 60-tych. Jej styl łączy w sobie coś ascetycznego, eleganckiego i nowoczesnego, z dziwacznym, i oryginalnym. Zawsze ma na sobie staranny makijaż, oraz porusza się z gracją. Odkąd pamiętam robiła na mnie wrażenie istoty nie do końca ludzkiej, bardziej idealnie zaprojektowanego gynoida, co być może potęguje jej chłód , i idealne (zazwyczaj) stonowanie w zachowaniu. Jest jedna z najlepiej wyglądających kobiet w jej wieku jaką widziałam (trudno mi wywołać z pamięci równą jej aktorkę czy inną znaną osobę). Co najciekawsze jest Mama, przy swojej niewątpliwie ponadprzeciętnej urodzie osobą przekonaną o swojej niskiej wartości, osobą która potrafi stwierdzić na poważnie że 100-kilogramowa kobieta może być atrakcyjna (!!! ja kompletnie się z tym nie zgadzam), albo wskazując na niezbyt urodziwe powiedzieć że ładniejsze od niej... To jest coś czego ja kompletnie nie rozumiem, ale mam podejrzenia że we wczesnej młodości ktoś musiał (może jakiś chłopak) nagadać jej wierutnych bzdur w które do dzisiaj wierzy. Muszę przyznać że ja mimo że ładna, dużo gorzej od niej wyglądam, a jestem od niej kilkadziesiąt lat młodsza.

Co do cech niefizycznych : jest w Mamie obserwowanej z zewnątrz jakaś twardość, wrażenie "skalistości", jakieś królewskie zimno, ale to raczej jedynie pozór, gdyż kiedyś przyznała mi się że często płacze, co oznacza że ma emocje/uczucia.

Charakterologicznie jest chyba typem introwertycznej idealistki gotowej do poświęceń w imię wyższego dobra. Nie interesują ją prawie że w ogóle informacje "zza płota" (plotki o zdradach sąsiada itd.) ani nic w ten deseń.

To jest zdecydowanie taki typ kobiety która mogłaby stanowić coś w rodzaju muzy dla artystów. To taka kobieta którą można się fascynować, bo nie jest oczywista, "odkryta" (w sensie : nie można czytać z niej jak z kartki) i nie jest typowa.

Zawsze traktowała mnie (i traktuje nadal, nic się w tym względzie nie zmieniło) delikatno-chłodnie, a jej metoda wychowawcza polegała na daniu mi możliwie jak największej swobody, i braku ingerencji, co bardzo mi odpowiadało, ale o tym już wspominałam, więc nie będę kontynuować.

Zawsze chciałam być podobna, ale dorównac Jej jest nie lada wyzwaniem, bo Mama jest perfekcjonistką, a ja mam naturę niecierpliwą, jestem roztargniona, i niedokładna.

Mamy dobre relacje, i bardzo ją kocham, podziwiam.

23 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-08-27 19:37:25)

Odp: Moja Mama..

Lilly, to opis Twojej Mamy wizualnie mógłby mi posłużyć do opisu Taty wink No, może gdyby nie ten wąs, którego uparcie nosi. Bo tak poza tym to zawsze dbał o siebie, był elegancki kiedy trzeba, bez nadwagi, dbał o dietę itp.  Ale przede wszystkim zawsze był i jest aktywny umysłowo i zawodowo, pomimo blisko 70 lat, co bardzo mi w nim imponuje. Czyli zupełne przeciwieństwo Mamy, której jedynym celem i ambicją, mam wrażenie, było sprzątanie, gotowanie i opieka nad dziećmi.
To oczywiście piękne i ważne cechy, doceniam ją za to, ale jednak brakowało mi zawsze możliwości poruszenia z nią ważniejszych tematów, dyskusji, chciałam żeby mi choć trochę imponowała w tym zakresie.
Ale w sumie wystarczyłoby gdyby nie wyładowywała na mnie swoich kompleksów i nie mówiła mi przez lata, że czegoś mi brakuje wizualnie. Ojciec robił to w inny sposób i na innym poziomie (patrzył na stopnie w szkole, osiągnięcia itp.), jednak od Matki takie słowa jakoś bardziej bolą, nie wiem.

24

Odp: Moja Mama..

Zacznę od końca Twojego posta:

Elle88 napisał/a:

PS. Olinko, Opisałaś moja wymarzoną Mamę. Aż się rozmarzyłam smile
Super, że miałaś z nią tak zdrowe relacje.

Bardzo długo nie zdawałam sobie sprawy, że to wcale nie jest tak oczywiste i wszechobecne, żeby mieć z mamą zupełnie zdrowe, pełne miłości i akceptacji relacje. Kiedy byłam dzieckiem, wydawało mi się, że wszystkie dzieci mają tak ciepłe, troskliwe i dobre mamy. Nie jest to dziwne - w końcu w tamtym czasie swój własny dom przekładałam na inne. Nie ukrywam, że im bardziej wchodziłam w dorosłość, tym bardziej otwierałam oczy, widząc jak wiele przykrości i cierpienia mogą zadać ci, na których miłości i akceptacji najbardziej nam zależy. Miałam koleżnkę, która usłyszała (zresztą czuła to przez całe lata), że matka nigdy jej nie chciałą, bo przez nią (wczesna wpadka) zmarnowała sobie życie. Mam też taką, która musiała zmierzyć się ze słowami "nie kocham cię", dodam, że miała dwójkę młodszego rodzeństwa i zawsze czuła się tą najgorszą.
Mój brat, kiedy jeszcze żył, a dodam, że z ojcem miał nie najlepsze relacje (był dosyć trudnym nastolatkiem, a ojcu ciężko było się z nim porozumieć), zawsze powtarzał, że nie mógł sobie wymarzyć lepszej mamy - to są jego słowa. Nawet kiedy umierał i robił swoisty rachunek sumienia, to często do tego wracał.
Po przeczytaniu tego co napisałaś, ja sama poczułam jakiś dziwny impuls i najpierw wykonałam jeden telefon - właśnie do Mamy.

Elle88 napisał/a:

Próbuję dojść, dlaczego mi to tak przeszkadza, irytuje i co mnie to w ogóle obchodzi przecież to nie ja, tylko Mama, jej wybory, jej życie.. Ktoś ma jakiś pomysł? wink

Moja pierwsza myśl podpowiada, że chciałabyś, i zapewne zawsze chciałaś, widzieć w niej kogoś doskonałego, a że Twoja Mama tak bardzo odbiega od tego ideału, to gdzieś w podświadomości miałaś do niej żal, że nigdy tych oczekiwań nie spełniała. Utwierdzam się w tej myśli jeszcze bardziej po przeczytaniu słów "wstydziłam się". Pamiętam, że jako dziecko byłam z mojej mamy bardzo dumna, że jest taka ładna, że wszyscy ją lubią, że wszystko jej tak dobrze wychodzi (z czasem oczywiście pewne poglądy zweryfikowałam, ale wydaje mi się, że jest to zupełnie normalne), tymczasem Ty chciałaś móc się pochwalić, a nie mogłaś. Cokolwiek mówić, dzieci takie rzeczy widzą i czują. Potem być może spychałaś to gdzieś na margines, być może usiłowałaś ją w jakiś sposób tłumaczyć, ale te myśli z dzieciństwa wciąż tkwią gdzieś głęboko.
To taka moja myśl. Czy słuszna, tego oczywiście nie wiem.

Elle88 napisał/a:

2. Kolejna sprawa: jej totalnie złośliwy/nieżyczliwy i arogancki stosunek do innych ludzi, kobiet szczególnie.

Ciężko szanować kogoś, kto nikogo nie szanuje, tak jak ciężko kogoś lubić, gdy sam siebie nie lubi.

Elle88 napisał/a:

3. "Rywalizacja" ze mną. hmm

Kolejny dowód na to, że nie otrzymywałaś od niej pełnej, bezwarunkowej akceptacji, a krytyka nie była krytyką konstruktywną. To musi boleć i musi położyć się cieniem na relacji.

Elle88 napisał/a:

Uff, lepiej mi. wygadałam się tongue

I o to w tym chodzi smile.

25

Odp: Moja Mama..

Dzięki za zainteresowanie smile


Olinka napisał/a:

Moja pierwsza myśl podpowiada, że chciałabyś, i zapewne zawsze chciałaś, widzieć w niej kogoś doskonałego, a że Twoja Mama tak bardzo odbiega od tego ideału, to gdzieś w podświadomości miałaś do niej żal, że nigdy tych oczekiwań nie spełniała. Utwierdzam się w tej myśli jeszcze bardziej po przeczytaniu słów "wstydziłam się". Pamiętam, że jako dziecko byłam z mojej mamy bardzo dumna, że jest taka ładna, że wszyscy ją lubią, że wszystko jej tak dobrze wychodzi (z czasem oczywiście pewne poglądy zweryfikowałam, ale wydaje mi się, że jest to zupełnie normalne), tymczasem Ty chciałaś móc się pochwalić, a nie mogłaś. Cokolwiek mówić, dzieci takie rzeczy widzą i czują. Potem być może spychałaś to gdzieś na margines, być może usiłowałaś ją w jakiś sposób tłumaczyć, ale te myśli z dzieciństwa wciąż tkwią gdzieś głęboko.


Wiesz, ideału ani doskonałości od niej chyba nigdy nie oczekiwałam, bardziej od siebie. W końcu przez całe lata Ojciec mnie nigdy nie pochwalił za osiągnięcia w takiej czy innej kwestii, zawsze było mało, a jak był OK to po prostu nic nie mówił. Ale też nie krytykował tak złośliwie i uszczypliwie jak Matka po prostu nic nie mówił, jakby "nie był", jedynie fizyczna obecność.
Pewnie dlatego większy mam żal i złość do Matki, bo nawet jak mówiła, że daje mi wsparcie na coś, to bardziej było to odczuwalne na zasadzie szantażu emocjonalnego i wymuszania poczucia winy że ona w ogóle w SWOIM mniemaniu to robi, a tymczasem leciała na mnie fala krytyki - tak jak mówisz niekonstruktywnej totalnie, bo nigdy nie wiedziała co robić, taka prawda, tylko chciała sobie podpaść ego moim kosztem. Bratu też się obrywało, ale to tak spolegliwy chłopiec że nigdy na nic jej nie odpowiedział więc krócej sobie na nim używała wink

Ja nie tyle może chciałam się nią chwalić, choć nie ukrywam, że było by miło dla odmiany - co nie chciałam się jej choć od czasu do czasu wstydzić. Jej zachowania.
Ma tragiczny zwyczaj mlaskania, głośnego przełykania, żucia gum y z otwartymi ustami, przeklinania jak chłop spod budki z piwem (!!!!) ale bez kontekstu kompletnie -ani to zabawne, ani nie przystaje do sytuacji, ma prostackie bardzo, wredne "żarty", beka i pierdzi!!! yhhh.. nie wierzę, że to piszę tongue coś mnie dzisiaj tknęło.

Wiem i zawsze biorę poprawkę na to, że miała ciężkie dzieciństwo i życie z Ojcem, ale też.. no nigdy nie była otwarta na ulep[szanie siebie, na naukę czy żeby uczciwie skonfrontować się z błędami jakie popełnia. Taki zamknięty umysł i jeszcze bywa z tego czasem dumna, mam wrażenie hmm


Kolejny dowód na to, że nie otrzymywałaś od niej pełnej, bezwarunkowej akceptacji, a krytyka nie była krytyką konstruktywną. To musi boleć i musi położyć się cieniem na relacji.

Nie otrzymałam, ale dopiero po 20 latach jest skłonna przyjąć taką informację zwrotna bez ciskania się i rzucania się z pięściami niemal, jak dziecko w szale. Wcześniej ego przejmowało nad nią w takich sytuacjach totalnie kontrolę. Nie zliczę ile rozmów i cierpliwości z mojej strony kosztowało mnie by mogła pewne rzeczy zrozumieć i nie brać osobiście.

Mimo tego wszystkiego normalnie z nią rozmawiam, dzwonimy do siebie i się odwiedzamy. Ale czuję momentami, że tak jak dziś.. po prostu nie mogę zbyt długo i często z nią przebywać, bo mój stan emocjonalny wysyła mi wtedy komunikat, że pewne rzeczy się nie zmieniły i nadal mnie denerwują, a przecież nie mam prawa nikogo na siłę zmieniać.

26

Odp: Moja Mama..
Elle88 napisał/a:

1. Przede wszystkim jej totalna niekobiecość hmm .

Miałam podobnie. Ten sam powód: mama pracowała na pełen etat, dwójka dzieci, dom na głowie. Nie miała na pewno czasu, by o siebie zadbać, ale i pewnie nie chciała. Jak byłam młodsza, to mnie to drażniło. Chciałam mieć piękną mamę, chciałam być tą małą dziewczynką, która przymierza ciuchy mamy, chciałam patrzeć, jak się maluje, uczyć się tego. Ale mojej mamy makijaże nigdy nie interesowały.

Uzywam jednak czasu przeszłego, gdyż z czasem, gdy brat i ja dorośliśmy, mama zaczęła bardziej dbać o siebie, ubierać się modniej, młodziej nawet. Jak była młodsza to nosiła nieciekawe spódnice długości 3/4 a teraz jeansy, kurteczka, fajna bluzka, czasem kapelusik, czy jakaś apaszka, wygląda naprawdę dobrze.

27

Odp: Moja Mama..

Tak jak mówię, to wszystko by mi pewnie w ogóle lub w niewielkim stopniu nie przeszkadzało, gdyby nie jej charakter..

Co do ubioru: ona uwielbia chodzić po sklepach i zawsze coś kupi, coś wypatrzy ciekawego , ale mimo to - bez makijażu, włosów i ogólnie bez  większego ładu to. Ale nie przeszkadza mi to, nie każda kobieta musi lubić sukienki czy szpilki, może mieć inny styl. Bardziej drażni mnie jej sposób bycia.

I najgorsze: wypowiada się na tematy, o których nie ma bladego pojęcia - czyli większość tych poważniejszych, przy czym nie można jej zwrócić uwagi, że plecie bzdury, bo wpada w szał albo płacze, histeryzuje jak dziecko i wybiega z płaczem (!!) wtf
Nie raz miałam wrażenie, że zatrzymała się w rozwoju emocjonalnym na poziomie 12 lat. Zresztą mój Ojciec mówił kiedyś to samo, ale wiadomo.. wypierałam to, no bo to Mama przecież.

28

Odp: Moja Mama..

Ehh, Elle88, ile ja bym dała, aby mamę mieć. A nie mam od lat sześciu.

Trochę z tym "staram się nie być taka jak ona w stu procentach" masz rację.

Moja mama była świetną babką. Piękna, dowcipna, wszystkich wokół zgarniała do siebie. Niesamowicie charyzmatyczna, pracowita (no, ale z początku leń jak ja), delikatna. Trochę szalona, taka "krejzi", jak to mówią. Ale wiadomo, każdy ma wady. A ona miała dość spore, choć niewiele.
Nie potrafiła gotować. Ale to tak w ogóle.. nawet jajecznica jej nie wychodziła. Pamiętam, że kiedyś spróbowała zrobić taką z 6 jajek, dla mnie i dla niej. Zrobiła.. i przesoliła. Nie mogłam tego jeść, a ona w ramach udowodnienia mi, że nie jest tak źle zjadła obie porcje. Później wymiotowała (naprawdę była słona).
Kolejną dużą wadą było to, iż mojego brata i mnie traktowała bardziej jak bratanków. Nie mam na myśli tego, że była złą kobietą.. ale nie mieliśmy żadnej dyscypliny. Gotowała za nas niania/gosposia, sprzątanie domu raz na jakiś czas było.. ale rzadko. Chociaż było czysto (dzięki gosposi). Uczyć się uczyliśmy dobrze, ale kiedy mieliśmy problem niestety nie miał nam kto pomóc.
Wolała spędzać czas poza domem, niż z dziećmi. To zaczęło się w chwili, kiedy zgarniała duże pieniądze za pracę. Wolała podróżować, nami interesowała się średnio.
Była trochę.. nieporadna. Nie lubiła konfrontacji bezpośredniej, kłótni. To nie jest wada, ale często unikała jakiejkolwiek wymiany zdań. Tej krytycznej.

Suma sumarum.. jestem bardzo podobna. Oczywiście mam na myśli te "wady". Ale gotować umiem i sobie to cenię.
Jednak brak dyscypliny bardzo dużo robi.

Posty [ 28 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Moja Mama..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024