Hej, strasznie mnie stresuje mnie zmiana wynajmowanego pokoju.... W obenym mieszkaniu mieszkam 8 miesiecy, czyli dosc krotko. Od poczatku jakos szczegolnie nie podobalo mi sie, cenowo calkiem ok, do pracy teoretycznie blisko, czasem dotarcie do pracy zajmowalo mi do pol gdziny lacznie od wyjscia z mieszkania do pracy, ale popoludniami wydluzalo sie to do godzny. Planowo autobus jedzie 15 min, ale to tylko poza godzinami szczytu.
Ogolnie okolica tez nie bardzo mi sie podobala, ale bylam zmuszona przeprowadzic sie tu (to byla najlepsza opcja na tamten czas), bo mieszkalam w kamienicy w zlych warunkach. Dlatego tez znalazlam obecnie mieszkanie, ale jakos od poczatku rozgladalam sie za czyms innym. Samo mieszkanie zle nie jest, pokoj duzy z balkonem, internet, 3 pokoje w mieszkaniu, ogrzewanie miejskie. Jakis czas temu znalazlam mieszkanie w centrum miasta calkiem blisko mojej pracy. Mieszkanie dwupokojewe, pokoj na ktory sie ostaeczenie jednak zdecydowalam jest duzy, wiekeszy od obecnego, balkon tez jest, cenowo 50 zl drozszy plus 25 zl za internet czyli razem 75 zl, ale chlopak powiedzial, ze da mi internt, wiec moze to 25 zaoszczedze, choc nie jestem pewna czy ten inernet bedzie ok, bo to taki z sieci komorwkowej, nie na kabel, wiec nie wiadomo jak to bedzie dzialac. Do pracy jest 2,5 km, czyli 30 min piechota, w jedna strone. Mam ambitny plan chodzic pieszo, ale nie wiem czy to wyjdzie. Przy moim siedzacym trybie zycia to bylaby dobra opcja, sportow za bardzo nie uprawiam, rower raczej odpada. Moglabym zaoszczedzic wtedy na komunikacji miejskiej i to nawet 90 zl. Czy chodzi ktos z was 30 min pieszo do pracy? myslicie ze to dobry pomysl? Tramwajem to 5 min.. Jedyna najblizsza droga pieszo to wlasnie wzdluz torow tramwajowych, tramwajem dojezdza duzo ludzi do pracy i boje sie sie ze oni mnie zauwaza jak ide i beda sie pyac czemu nie jezdze tramwajem, albo czemu nie na rowerze...
Nie wiem teraz czy dobrze zrobilam zmieniajac to mieszkanie, znow musze sie przyzwyczajac. Boje sie ze cos tam bedzie nie tak i znow bede chciala zmienic. No i jak sobie to przemyslalam to cenowo jednak jest to drogo. Gdybym uzywala tego internetu z mieszkania i placila za komunikacje miejska to lacznie placilabym 160 zl miesiecznie wiecej (w tym 50 zl wiecej za czynsz niz obecnie). To jednak duzo. Gdybym nie korzystala z internetu i komunikacji miejskiej to byloby wyszloby to mniej niz place teraz.
Umowe juz podpisalam, na rok z miesieznym wypowiedzeniem. I jeszcze pech chcial, ze wczoraj trafilam na ogoloszenie o pokoj w mieszkaniu 3 pok, w tej samej okolicy w ktorej bede mieszkac, cenowo ponad 100 zl mniej... pokoj troche mniejszy, kot w mieszkaniu (super:) )...
Pewnie sobie pomyslicie, ze jestem rozkapryszona dziewczynka, ktorej nic nie pasuje. Moim motywem zmiany mieszkania bylo to ze chcialam byc blizej centrum, moc sobie swobonnie wyjsc na miasto, spotkac sie ze znajomymy, poznac jaks nowych ludzii i nie martwic sie ile zajmie mi powrot do mieszkania.
Nie wiem juz sama czy dobrze zrobilam. Pisze tu po to zeby sie wyagadac... Jak macie jakie przesyslenia, to piszcie.. Chetnie przeczytam.
Ja sie tak tym stresuje ze tej nocy ledwo spalam. I jeszcze jak ogoladalam mieszkanie w ktorym bede mieszkac to zobaczylam czarnego kota...