Witam wszystkich serdecznie. Pytanie kieruję głównie do mam. Czy Wasi rodzice/teściowie pomagają Wam przy dzieciach? Mam 8-miesięczna córeczkę. Moi rodzice mieszkają od nas 30 km, rodzice męża 400. Mąż pracuje, ja opiekuję się dzieckiem. Nikt z rodziny/znajomych nie przyjeżdża do nas i nam nie pomaga. Raz w miesiącu, w sobotę zawozimy córkę do moich rodziców. Zostawiamy o godzinie 15, odbieramy w niedzielę z samego rana. Moja mama sama nie proponuję zajęcia się dzieckiem, jest mi źle z tym, że muszę ją o to prosić, wypytywac czy aby na pewno to nie będzie problem. Córka jest wyjątkowo grzeczna, nie płacze bez powodu, bawi się pięknie sama, przesypia noce. A ona i tak mówi, ze "była dosyć marudna, musiałam się nią zajmować cały czas, w nocy nie spała godzinę". I znów obiecuję sobie, że więcej nie poproszę o opiekę, ale naprawdę chciałabym raz w miesiącu wyjść na spacer, kolacje z mężem, przespać w spokoju noc... do teściów jeździmy na święta, w odwiedziny, więc nie zostawiamy dziecka, ale mówią, że gdyby byli bliżej braliby wnuczkę często, bardzo by tego chcieli. A jak jest u Was? Też musicie się prosić o pomoc? A może dajecie radę sami i nie "podrzucacie" dziecka? Jest mi głupio, nigdy nie narzucam się mamie, a i tak daje mi do zrozumienia, że robi dla mnie bardzo dużo i to jej tylko dobra wola, że zajmie się wnuczka raz w miesiącu.
2 2016-07-21 11:21:39 Ostatnio edytowany przez katerina81 (2016-07-21 11:24:24)
To jest wasze dziecko i skoro nikt z własnej woli nie proponuje opieki nad dzieckiem to nie powinnaś o to prosić. No chyba, że są nagłe awaryjne sytuacje, ale kolacja z mężem czy chęć przespania nocy - nie należą do ich.
Zdecydowaliście się na dziecko to teraz musicie ponieść tego konsekwencje. dziadkowie nie muszą pilnować wnuków, jeśli tego nie chcą.
Ponieść konsekwencje? Nie oddaje dziecka żeby się wyszalec na imprezie. Też pomagam mamie, zabieram do siebie młodsza siostrę na parę dni by mieli dom tylko dla siebie. To nie jest ich obowiązek, ja wiem. Ale to raczej nic dziwnego, zwykła pomoc, w końcu jesteśmy rodziną.
Ponieść konsekwencje? Nie oddaje dziecka żeby się wyszalec na imprezie. Też pomagam mamie, zabieram do siebie młodsza siostrę na parę dni by mieli dom tylko dla siebie. To nie jest ich obowiązek, ja wiem. Ale to raczej nic dziwnego, zwykła pomoc, w końcu jesteśmy rodziną.
Ale opieka nad twoim dzieckiem nie jest obowiązkiem Twojej mamy. To, że Ty bierzesz młodsza siostrę do siebie nie nakłada obowiązku na Twoja mamę, by zajmować się Twoim dzieckiem. Niektórzy uwielbiają pomagać, inni nie - i należy to uszanować.
Bycie rodziną do niczego nie zobowiązuje. A to co akurat robisz w tym wolnym czasie nie jest ważne.
Twoje dziecko - Twój obowiązek. Babcia może się zająć wnuczką, ale pod warunkiem, że sama tego chce.
To TWOJE dziecko. Jeśli rodzina chce pomagać fajnie tylko się cieszyć, ale jeśli nie chce no cóż trudno bo to TWOJE dziecko, TWÓJ obowiązek i nie masz prawa wymagać od innych, że będą się nim zajmować.
To TWOJE dziecko. Jeśli rodzina chce pomagać fajnie tylko się cieszyć, ale jeśli nie chce no cóż trudno bo to TWOJE dziecko, TWÓJ obowiązek i nie masz prawa wymagać od innych, że będą się nim zajmować.
A gdzie ja napisałam, ze WYMAGAM? Chciałam się dowiedzieć jak jest u innych, bo u większości moich znajomych rodzina bardzo pomaga i nie widzę w tym nic dziwnego. Moja teściowa również uwielbia spędzać czas z córką kiedy tylko jesteśmy u nich.
Moja córka ma dwa latka. Do tej pory nie została z nikim oprócz mnie, czy męża. Ma tylko jedną babcię (moją mamę), która mieszka daleko. Czy da się wychować dziecko bez pomocy osób trzecich? Tak. Czy to znaczy, że nie mam ochoty wyjść sama z mężem wieczorem do kina, czy na kolację? Nie.
Każdy z nas potrzebuje chwili odpoczynku, rozluźnienia, zmiany klimatu. Marzy mi się takie wyjście bez rozmowy o dziecku, trzymając się za ręce, jak kiedyś. Dziecko mam cudowne, grzeczne i mądre, ale ja też czasami muszę się zresetować, "odchamić". Wracając do tematu. Gdyby moja mama mieszkała bliżej, to również liczyłabym, że zajmie się czasami wnuczką. Tylko, że ja nie dawałabym jej na noc, a raczej na trzy, cztery godzinki popołudniem czy wieczorem. I oczywiście raz na jakiś czas. A Twoją mamę może męczą te "nocki", bo zwyczajnie odzwyczaiła się od małych dzieci w domu. Następnym razem zapytaj, czy możesz przywieźć małą na trzy godzinki. Przez ten czas dużo z mężem można zrobić ;-) Jak wyczujesz niechęć, to się nie narzucaj. Poszukaj opiekunki, może jakiejś studentki, która chętnie dorobi parę groszy. My właśnie tak zamierzamy zrobić.Pozdrawiam
Raz w miesiącu, w sobotę zawozimy córkę do moich rodziców. Zostawiamy o godzinie 15, odbieramy w niedzielę z samego rana. Moja mama sama nie proponuję zajęcia się dzieckiem, jest mi źle z tym, że muszę ją o to prosić.
Jak dla mnie to WYMAGASZ od swojej mamy by zajęła się Twoim dzieckiem. Ona nie proponuje, bo tego nie chce, bo nie musi. Ale wg Ciebie skoro jesteście rodziną to musi Wam pomóc.
Moim zdaniem nie powinnaś patrzeć jak jest u znajomych. Każdy ma inne relacje. Każdy ma inna sytuację. A Ty nie musisz mieć takich układów w rodzinie, że Twoja mam z chęcią się będzie zajmowała wnuczką. Ona może, ale nie musi.
Jeśli nadal twierdzisz, że to nic złego jeśli zostawisz dziecko mamie, która nie wykazuje checi pomocy to idąc twoim tokiem rozumowania napisze Ci tak: "Moi znajomi mają czas dla siebie, bo zostawiają dzieci u dziadków. Ja tez powinnam tak mieć, więc .... zawiozę dzieci na cmentarz....posiedzą sobie z babcia, a ja będę miała czas dla siebie."
Ty nie musisz mieć tak jak znajomi, a Twoja mama nie musi pilnować Twojej córki.
Rany...jak mnie cos takiego denerwuje. Chciałaś dziecka to masz. Potrzebujesz odpocząć to zatrudnia nianie, a nie podrzucasz dziecko rodzinie. Ja pracuje na 2 etaty, mam w domu 2 dzieci i męża 300km od domu i nikomu dzieci nie podrzucam. Mam nianie jak mi potrzeba i juz.
Niektóre kobiety myślą, ze jak maja dziecko to wszystko in sie należy. Moze jeszcze pomnik ci postawić?
Teraz możecie mnie zjeść, ale taka jest prawda
Dziadkowie nie mają żadnego obowiązku zajmować się wnukami.
Autorko Ja też uważam że TY WYMAGASZ opieki nad małą.
Zdecydowaliście się na dziecko,więc trzeba sobie radzić.
A ona i tak mówi, ze "była dosyć marudna, musiałam się nią zajmować cały czas, w nocy nie spała godzinę".
Tu akurat jestem skłonna uwierzyc Twojej mamie,zawozisz dziecko w nowe miejsce,zostawiasz więc jak ono ma nie marudzić? Toż to 8 miesięczny niemowlak,inaczej się będzie zachowywał we własnym domu na co dzień,a inaczej w miejscu w którym bywa raz na jakiś czas.
Zreszta niżej napisałaś to:
chciałabym raz w miesiącu wyjść na spacer, kolacje z mężem, przespać w spokoju noc...
Więc wychodzi na to że mała w domu nie przesypia nocy.
Nikt z rodziny/znajomych nie przyjeżdża do nas i nam nie pomaga
Bo nikt takiego obowiązku nie ma,może mieć tylko chęci.
Aż tak trudno wytrzymać bez tych wyjść i przespania całej nocy?
Dziadkowie nie mają żadnego obowiązku zajmować się wnukami.
Autorko Ja też uważam że TY WYMAGASZ opieki nad małą.
Zdecydowaliście się na dziecko,więc trzeba sobie radzić.Klauda L napisał/a:A ona i tak mówi, ze "była dosyć marudna, musiałam się nią zajmować cały czas, w nocy nie spała godzinę".
Tu akurat jestem skłonna uwierzyc Twojej mamie,zawozisz dziecko w nowe miejsce,zostawiasz więc jak ono ma nie marudzić? Toż to 8 miesięczny niemowlak,inaczej się będzie zachowywał we własnym domu na co dzień,a inaczej w miejscu w którym bywa raz na jakiś czas.
Zreszta niżej napisałaś to:
Klauda L napisał/a:chciałabym raz w miesiącu wyjść na spacer, kolacje z mężem, przespać w spokoju noc...
Więc wychodzi na to że mała w domu nie przesypia nocy.
Klauda L napisał/a:Nikt z rodziny/znajomych nie przyjeżdża do nas i nam nie pomaga
Bo nikt takiego obowiązku nie ma,może mieć tylko chęci.
Aż tak trudno wytrzymać bez tych wyjść i przespania całej nocy?
Wiesz, dziecko czasem marudzi niezależnie od tego gdzie jest, a to, że nie śpi w nocy jak zabite i trzeba zmienić pampersa i wstać, bo się odkrylo chociazby to chyba logiczne. Ale ja nie narzekam, że nikt nie przyjeżdża do mnie z pomocą, bo jej w domu nie potrzebuje. No i trudno wytrzymać. Mam wyjść z domu kiedy dziecko będzie dorosłe? Powodzenia
Rany...jak mnie cos takiego denerwuje. Chciałaś dziecka to masz. Potrzebujesz odpocząć to zatrudnia nianie, a nie podrzucasz dziecko rodzinie. Ja pracuje na 2 etaty, mam w domu 2 dzieci i męża 300km od domu i nikomu dzieci nie podrzucam. Mam nianie jak mi potrzeba i juz.
Niektóre kobiety myślą, ze jak maja dziecko to wszystko in sie należy. Moze jeszcze pomnik ci postawić?
Teraz możecie mnie zjeść, ale taka jest prawda
A może pomnik Tobie za to jaka jesteś styrana na własne życzenie? Dziękuję za radę z opiekunka, nie wpadłabym na to
Ja z mężem mieszkamy u teściów, więc siłą rzeczy kontakt z dzieckiem mają częsty, aczkolwiek b. rzadko wykorzystujemy ich, by posiedzieli z dzieckiem wieczorem/w nocy, byśmy mogli wyjść na imprezę, czy do kina. To nasze dziecko i musimy mu zapewnić opiekę.
Natomiast często podrzucam syna (albo sam idzie) do teściowej, jak mam ważny telefon, albo chcę wziąć dłuższą kąpiel, albo jak myję podłogi i nie chcę, żeby mi po nich łaził.
Wiesz, dziecko czasem marudzi niezależnie od tego gdzie jest, a to, że nie śpi w nocy jak zabite i trzeba zmienić pampersa i wstać, bo się odkrylo chociazby to chyba logiczne. Ale ja nie narzekam, że nikt nie przyjeżdża do mnie z pomocą, bo jej w domu nie potrzebuje. No i trudno wytrzymać. Mam wyjść z domu kiedy dziecko będzie dorosłe? Powodzenia
A wiesz, że Twoja mama już się na wstawała, pieluch na zmieniała, przykrywała, nosiła, bawiła Ciebie i Twoje rodzeństwo ?
Jesteś już dużą dziewczynką, kolej na Ciebie, radź sobie, babcia nie musi zajmować się wnukiem, bo dorosła córka, ma taki kaprys.
Zatrudnij opiekunkę albo siedź z tyłkiem w domu, ale nie wciskaj nikomu na siłę swojego dziecka.
(...) Nikt z rodziny/znajomych nie przyjeżdża do nas i nam nie pomaga. (...)
A dlaczego ktokolwiek, nieproszony, ma przyjeżdżać i pomagać?
(...) Raz w miesiącu, w sobotę zawozimy córkę do moich rodziców. Zostawiamy o godzinie 15, odbieramy w niedzielę z samego rana. (...)
Czyli, jednak, możesz liczyć na pomoc.
(...) Moja mama sama nie proponuję zajęcia się dzieckiem, jest mi źle z tym, że muszę ją o to prosić, wypytywac czy aby na pewno to nie będzie problem. (...)
Chyba się pomyliłaś. Nie. Na pewno się pomyliłaś. Chcesz pomocy i nie chcesz o nią poprosić.
(...) Córka jest wyjątkowo grzeczna, nie płacze bez powodu, bawi się pięknie sama, przesypia noce. A ona i tak mówi, ze "była dosyć marudna, musiałam się nią zajmować cały czas, w nocy nie spała godzinę". (...)
Co złego, według Ciebie, jest w tych stwierdzeniach? Dla mnie to opis rzeczywistości.
(...) naprawdę chciałabym raz w miesiącu wyjść na spacer, kolacje z mężem, przespać w spokoju noc... (...)
Nie masz/nie macie żadnych znajomych, koleżanek, przyjaciółek? Nie macie żadnych bliskich sąsiadów, których możecie poprosić o pomoc i odwzajemnić się za nią, gdy oni jej będą potrzebowali? Nie możecie wynająć niani?
(...) A jak jest u Was? Też musicie się prosić o pomoc? A może dajecie radę sami i nie "podrzucacie" dziecka? (...)
Kiedy moje dzieci były niemowlętami jasnym było dla mnie i męża, ze to nasze dzieci i nasz obowiązek zapewnienia im opieki. Jasnym dla nas było to, że gdy chcieliśmy 'mieć wolne', to prosiliśmy o pomoc. Nie. Nie 'musieliśmy prosić', tylko prosiliśmy. I byliśmy przygotowani na słowa odmowy. Dlaczego? Bo na tym polega prośba. Na gotowości usłyszenia dwóch odpowiedzi: "tak" lub "nie".
Zastanów się nad sobą. Dlaczego uważasz, ze twoja mama musi Ci pomóc?
(...) Jest mi głupio, nigdy nie narzucam się mamie, a i tak daje mi do zrozumienia, że robi dla mnie bardzo dużo i to jej tylko dobra wola, że zajmie się wnuczka raz w miesiącu.
Naprawdę daje Ci do zrozumienia, że jej się narzucasz? Wiesz od niej czy tak myśli, a jeśli tak, to dlaczego? Uważasz inaczej niż Twoja mama, czyli Twym zdaniem robi dla Ciebie niewiele? Naprawdę uważasz, że ona ma jeszcze jakiekolwiek obowiązki wobec Ciebie, że ma obowiązek opiekować się swoją wnuczką?
(...) Mam wyjść z domu kiedy dziecko będzie dorosłe? (...)
Napisałam o tym wyżej. Możesz zakolegować się z innymi mamami i z nimi wymieniać 'usługi', możesz zatrudnić opiekunkę, możesz poprosić (a jednak!) sąsiadkę i stosownie jej to wynagrodzić. Możesz. Nie musisz.
Przytomności życzę.
Mam wyjść z domu kiedy dziecko będzie dorosłe? Powodzenia
Wychodzić możesz jak najbardziej. Ale nie wykorzystuj mamy, skoro sama nie wykazuje chęci pomocy.
Musisz też zrozumieć, że posiadanie dziecka wymusza zmianę stylu życia. Chcesz tego czy nie. Życzę Tobie, by córka chętnie zostawała z kimś innym niż rodzice, bo gorzej jak dziecko nie chce zostawać z nikim prócz matki. A tak się też zdarza Myślę, że powinniście nastawić się bardziej na nianię, jeśli już koniecznie musicie wyjść.
17 2016-07-22 03:35:20 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-22 03:37:44)
Mam w tej chwili dwoje dzieci, 5 i 4 lata. W tym jedno z autyzmem. Moja Mama akurat codziennie pyta: to o której mam być jutro? ( tak wyszło, że w tej chwili jestem bez przedszkola). A ja Jej na to odpowiadam: o której chcesz.
Jak się zdarza, że moja Mama nie może przyjechać, bo ma problemy ze zdrowiem i chadza po lekarzach, to mi jest wtedy głupio. Bo mi mówi: jutro na którąś tam muszę być tam i tam, ale pomiędzy tą i tą mogę przyjechać. A ja Jej wtedy mówię: chcesz, to przyjedź. Ale nie musisz.
Od 5 lat śpię po 4-5 godzin dziennie jakoś. Z przerwami. Tak wychodzi. Mam to szczęście, że pracuję głównie w domu, czasem wyjeżdżam, wtedy urywam czas na randki akurat wczoraj, dlatego wspominam, bo to nieczęste wydarzenie
Mam dom i działkę do koszenia. I w cholerę innych spraw do załatwienia. Oczywiście, że proszę o pomoc, jak muszę np. z jednym iść do lekarza.
Ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy płakać na forum, że moja Mama nie ma ochoty zająć się moim jednym zdrowym dzieckiem i ja nie mogę wyjść z domu, i mi się tusz do rzęs zmarnuje. To jest moje dziecko. A Was do dziecka, Autorko, jest dwoje. Nie szukaj problemu tam, gdzie go nie ma.
Mam w tej chwili dwoje dzieci, 5 i 4 lata. W tym jedno z autyzmem. Moja Mama akurat codziennie pyta: to o której mam być jutro? ( tak wyszło, że w tej chwili jestem bez przedszkola). A ja Jej na to odpowiadam: o której chcesz.
Jak się zdarza, że moja Mama nie może przyjechać, bo ma problemy ze zdrowiem i chadza po lekarzach, to mi jest wtedy głupio. Bo mi mówi: jutro na którąś tam muszę być tam i tam, ale pomiędzy tą i tą mogę przyjechać. A ja Jej wtedy mówię: chcesz, to przyjedź. Ale nie musisz.
Od 5 lat śpię po 4-5 godzin dziennie jakoś. Z przerwami. Tak wychodzi. Mam to szczęście, że pracuję głównie w domu, czasem wyjeżdżam, wtedy urywam czas na randkiakurat wczoraj, dlatego wspominam, bo to nieczęste wydarzenie
Mam dom i działkę do koszenia. I w cholerę innych spraw do załatwienia. Oczywiście, że proszę o pomoc, jak muszę np. z jednym iść do lekarza.
Ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy płakać na forum, że moja Mama nie ma ochoty zająć się moim jednym zdrowym dzieckiem i ja nie mogę wyjść z domu, i mi się tusz do rzęs zmarnuje. To jest moje dziecko. A Was do dziecka, Autorko, jest dwoje. Nie szukaj problemu tam, gdzie go nie ma.
Nie szukam problemu. I nie płaczę. To raczej Wy się żalicie- a to mąż daleko, a to praca, a to dom. No życie. Do mnie mamusia nie przychodzi jak robię chociażby generalne porządki(z dzieckiem na rekach). Zapytałam normalnie, jak to u innych wygląda. Już nie udawajcie, że wam tak źle cały czas, wielkie męczennice. I że dziecko tylko pod wasza opieka non stop.
Ja z mężem mieszkamy u teściów, więc siłą rzeczy kontakt z dzieckiem mają częsty, aczkolwiek b. rzadko wykorzystujemy ich, by posiedzieli z dzieckiem wieczorem/w nocy, byśmy mogli wyjść na imprezę, czy do kina. To nasze dziecko i musimy mu zapewnić opiekę.
Natomiast często podrzucam syna (albo sam idzie) do teściowej, jak mam ważny telefon, albo chcę wziąć dłuższą kąpiel, albo jak myję podłogi i nie chcę, żeby mi po nich łaził.
To współczuję. Mąż też tak siedzi w domu przykuty do dziecka jak Ty? Zapewne
20 2016-07-22 14:17:41 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-22 14:18:50)
santapietruszka napisał/a:Mam w tej chwili dwoje dzieci, 5 i 4 lata. W tym jedno z autyzmem. Moja Mama akurat codziennie pyta: to o której mam być jutro? ( tak wyszło, że w tej chwili jestem bez przedszkola). A ja Jej na to odpowiadam: o której chcesz.
Jak się zdarza, że moja Mama nie może przyjechać, bo ma problemy ze zdrowiem i chadza po lekarzach, to mi jest wtedy głupio. Bo mi mówi: jutro na którąś tam muszę być tam i tam, ale pomiędzy tą i tą mogę przyjechać. A ja Jej wtedy mówię: chcesz, to przyjedź. Ale nie musisz.
Od 5 lat śpię po 4-5 godzin dziennie jakoś. Z przerwami. Tak wychodzi. Mam to szczęście, że pracuję głównie w domu, czasem wyjeżdżam, wtedy urywam czas na randkiakurat wczoraj, dlatego wspominam, bo to nieczęste wydarzenie
Mam dom i działkę do koszenia. I w cholerę innych spraw do załatwienia. Oczywiście, że proszę o pomoc, jak muszę np. z jednym iść do lekarza.
Ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy płakać na forum, że moja Mama nie ma ochoty zająć się moim jednym zdrowym dzieckiem i ja nie mogę wyjść z domu, i mi się tusz do rzęs zmarnuje. To jest moje dziecko. A Was do dziecka, Autorko, jest dwoje. Nie szukaj problemu tam, gdzie go nie ma.Nie szukam problemu. I nie płaczę. To raczej Wy się żalicie- a to mąż daleko, a to praca, a to dom. No życie. Do mnie mamusia nie przychodzi jak robię chociażby generalne porządki(z dzieckiem na rekach). Zapytałam normalnie, jak to u innych wygląda. Już nie udawajcie, że wam tak źle cały czas, wielkie męczennice. I że dziecko tylko pod wasza opieka non stop.
Ja nigdzie nie napisałam, że mi źle, mimo że dzieci pod moją opieką non stop i na dodatek muszę sama na nie zarobić, bo nie dostają i nie dostawały ani alimentów, ani renty i zasiłków też nie bierzemy
Za to Ty w pierwszym poście napisałaś, że mąż pracuje, Ty siedzisz w domu, a biedna jesteś, bo nie możecie wyjść na kolację, bo babcia jest be i nie chce się dzieckiem zająć
Nie porównuj sytuacji więc i nie dziw się, że Cię dziewczyny obsztorcowały nieco... każdy przeważnie robi porządki z dzieckiem na rękach, jak ma dziecko, niestety, takie życie
21 2016-07-22 14:22:51 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-07-22 14:24:13)
Cyngli napisał/a:Ja z mężem mieszkamy u teściów, więc siłą rzeczy kontakt z dzieckiem mają częsty, aczkolwiek b. rzadko wykorzystujemy ich, by posiedzieli z dzieckiem wieczorem/w nocy, byśmy mogli wyjść na imprezę, czy do kina. To nasze dziecko i musimy mu zapewnić opiekę.
Natomiast często podrzucam syna (albo sam idzie) do teściowej, jak mam ważny telefon, albo chcę wziąć dłuższą kąpiel, albo jak myję podłogi i nie chcę, żeby mi po nich łaził.
To współczuję. Mąż też tak siedzi w domu przykuty do dziecka jak Ty? Zapewne
Ale czego mi współczujesz? Jestem szczęśliwa
Mąż pracuje.
A dzieckiem trzeba się zająć i od tego są rodzice.
Syn ma Zespół Aspergera i potrzebuje opieki, przynajmniej do czasu, aż nie będzie gotowy do pójścia do przedszkola.
Poza tym, nie jestem przykuta do dziecka - po prostu jestem jego matką. Razem robimy fajne rzeczy. Dzisiaj kąpaliśmy się w basenie - super na upały.
Jutro jedziemy pociągiem na zakupy do dużego hipermarketu. Prowadzimy normalne życie.
Są pewne priorytety - jeżeli dla Ciebie priorytetem jest teraz imprezowanie i odpoczywanie od rodziny, a nie wychowywanie dzieci, które POWOŁAŁAŚ NA ŚWIAT - to sorry, ale ewidentnie nie dorosłaś do macierzyństwa.
Klauda L. napisał/a:Cyngli napisał/a:Ja z mężem mieszkamy u teściów, więc siłą rzeczy kontakt z dzieckiem mają częsty, aczkolwiek b. rzadko wykorzystujemy ich, by posiedzieli z dzieckiem wieczorem/w nocy, byśmy mogli wyjść na imprezę, czy do kina. To nasze dziecko i musimy mu zapewnić opiekę.
Natomiast często podrzucam syna (albo sam idzie) do teściowej, jak mam ważny telefon, albo chcę wziąć dłuższą kąpiel, albo jak myję podłogi i nie chcę, żeby mi po nich łaził.
To współczuję. Mąż też tak siedzi w domu przykuty do dziecka jak Ty? Zapewne
Ale czego mi współczujesz? Jestem szczęśliwa
Mąż pracuje.
A dzieckiem trzeba się zająć i od tego są rodzice.
Syn ma Zespół Aspergera i potrzebuje opieki, przynajmniej do czasu, aż nie będzie gotowy do pójścia do przedszkola.Poza tym, nie jestem przykuta do dziecka - po prostu jestem jego matką. Razem robimy fajne rzeczy. Dzisiaj kąpaliśmy się w basenie - super na upały.
Jutro jedziemy pociągiem na zakupy do dużego hipermarketu. Prowadzimy normalne życie.Są pewne priorytety - jeżeli dla Ciebie priorytetem jest teraz imprezowanie i odpoczywanie od rodziny, a nie wychowywanie dzieci, które POWOŁAŁAŚ NA ŚWIAT - to sorry, ale ewidentnie nie dorosłaś do macierzyństwa.
Cały czas coś robię z dzieckiem. Faktycznie, tragiczna że mnie matka jak raz w miesiącu robię dzień odpoczynku. DZIEŃ. Z mężem. Bo nie wiem czy wiesz, ale rodzina to nie tylko dziecko nie po to wychodziłam za mąż, żeby zrobić dziecko i tylko nim żyć. Na imprezie nie byłam hmm 2 lata? No ale pewnie, nie dorosłam do macierzyństwa, bo na parę godzin chce oddać dziecko. Zabijcie mnie
Nikt nie mówi, że nie możesz zostawić dziecka i wyjść z mężem, nie zauważyłaś?
Wszyscy tylko mówią, że nie masz prawa wymagać opieki nad dzieckiem od swojej Mamy.
Dziecko zostawia się opiekunce. Sąsiadce. Koleżance. Które się na to zgodzą i którym za to zapłacisz.
Cyngli napisał/a:Klauda L. napisał/a:To współczuję. Mąż też tak siedzi w domu przykuty do dziecka jak Ty? Zapewne
Ale czego mi współczujesz? Jestem szczęśliwa
Mąż pracuje.
A dzieckiem trzeba się zająć i od tego są rodzice.
Syn ma Zespół Aspergera i potrzebuje opieki, przynajmniej do czasu, aż nie będzie gotowy do pójścia do przedszkola.Poza tym, nie jestem przykuta do dziecka - po prostu jestem jego matką. Razem robimy fajne rzeczy. Dzisiaj kąpaliśmy się w basenie - super na upały.
Jutro jedziemy pociągiem na zakupy do dużego hipermarketu. Prowadzimy normalne życie.Są pewne priorytety - jeżeli dla Ciebie priorytetem jest teraz imprezowanie i odpoczywanie od rodziny, a nie wychowywanie dzieci, które POWOŁAŁAŚ NA ŚWIAT - to sorry, ale ewidentnie nie dorosłaś do macierzyństwa.
Cały czas coś robię z dzieckiem. Faktycznie, tragiczna że mnie matka jak raz w miesiącu robię dzień odpoczynku. DZIEŃ. Z mężem. Bo nie wiem czy wiesz, ale rodzina to nie tylko dziecko
nie po to wychodziłam za mąż, żeby zrobić dziecko i tylko nim żyć. Na imprezie nie byłam hmm 2 lata? No ale pewnie, nie dorosłam do macierzyństwa, bo na parę godzin chce oddać dziecko. Zabijcie mnie
Nie dorosłaś do macierzyństwa, bo Ci się wydaje, że Ci się należy, by ktoś zajął się Twoim dzieckiem, podczas gdy Ty pójdziesz na imprezę ;-)
Nie masz prawa od nikogo tego wymagać i narzekać, że ktoś nie chce Ci w tym pomóc. Jest czas na imprezy i jest czas na dziecko i rodzinę.
Klaudia L to o co Ci chodzi właściwie?
Liczyłaś na opinie z cyklu - jaką masz niedobrą matkę, której nie chce się siedzieć z własnym najukochańszym wnukiem - a moja matka siedzi zawsze, pomaga mi, Twoja matula jest zła i niegodziwa - wpychaj jej dziecko częściej - bierz ją gwałtem
Dziewczyny Ci jasno napisały, nie ma babcia w obowiązku zajmować się wnukiem - to tylko jej dobra wola. One zamiast instytucji babki korzystają z opiekunek, sąsiadek ect - oto ich rady.
Nikt Cię nie atakuje, że wychodzisz z mężem raz w miesiacu na randkę, a chodź nawet co tydzień - krzyż na drogę. Przynajmniej w moim odczuciu - znajdź sobie nianie, może jakąś bezdzietna ciocia chętnie posiedzi z Twoim dzieckiem - i już
Klauda ja co prawda rodzę w listopadzie, ale wiem że moja mama też chętnie nie zostanie z wnukiem o czym już zakomunikowała. Ja oczywiście akceptuję to, no bo to moje dziecko i nie musi z nim siedzieć. Ale rozumiem też, że potrzebujesz chwili dla siebie z mężem i nie rozumiem trochę tego hejtu na Ciebie tu , bo nie wymagasz od mamy codziennej pomocy, a tylko zostawiasz dziecko raz w miesiącu na jedną noc i jest Ci przykro że Twoja mama robi to niechętnie.. Wiesz wydaje mi się, że zapytaj mamy wprost czy jej nie odpowiada w ogóle, że wnuk zostaje czy może to chodzi o nockę? Bo może ona chętnie raz z nim zostanie ale np. w niedzielę na dzień. Wtedy też można pójść do kina, na spacer, zrobić sobie namiętne popołudnie A innym rozwiązaniem jest po prostu wzięcie opiekunki na kilka godzin raz w miesiącu. To nie jest wielki koszt a nie będziesz zawracać nikomu głowy
Wiecie...to jest przykre, jeśli nie można liczyć na pomoc z zewnątrz...po prostu przykre...ja mam na szczęście wspaniałą mamę , która zajmie mi się dzieckiem jeśli zachodzi taka potrzeba. Mam o tyle dobrze że z nią mieszkam. Natomiast jeśli chodzi o jakieś wyjśćia z mężem czy życie towarzyskie-owszem...wychodzimy..zostawiamy córkę pod opieką babci ale jak już zaśnie i do godziny kiedy wiemy że będzie na pewno spać...w razie w jesteśmy pod telefonem-jak się zbudzi babcia dzwoni a my przyjeżdzamy...tzn zawsze jest taka umowa ale babcia i tak nigdy nie dzwoni bo córcia budzi się tylko wtedy jak my jesteśmy(przekora mała)
Nie jest oczywiście tak że narzucamy się czy coś...mama często sama oferuje więc nie ma przeszkód....
moja siostra za to mieszka daleko od nas i mieszka z teściową. niby dobra kobieta...uczynna..ale po czasie okazało się że to tylko pozory. Po śmierci męża tak jakby ktoś ją ze smyczy puścił...ujeżdża tylko nic nikomu nie mówiąc...a jakby coś się stało nikt nic by nie wiedział..to jest nie fair...ale nie w tym rzecz....szwagier jeździ za granice i siostra często jest sam nawet kilka miesięcy...teściowa absolutnie nie pomaga jej przy dzieciach...powiedziała że wychowała swoje i wystarczy(fakt jest taki że najstarszyt brat zajmował się całym rodzeństwem ale dobra jest)
jednak ma wymagania...siostra musi opłacać wszystkie rachunki, jeździć na zakupy..załatwiać wszelkie naprawy jak coś się zepsuje itp. Teściowa nie potrafi niczego sama zrobić...jedynie posprzątac chałupę....idąc do miasta nie kupi nawet nędznej szynki bo jej się nie chce nieść....obiady gotuje moja siostra..generalnie ma całą chałupę na głowie plus dwójkę niedużych dzieci...a teściowa zaJMUJE się ogródkiem i swoimi kwiatuszkami....no to się kobieta NAROBI !!!
Dom jest przepisany w połowie na moją siostrę i męża i w połowie na teściową. O swoją połowę teściowa kompletnie nie dba nie remontuje ma w d....a to niszczeje.
i Pytanie jest zasadnicze...czy teraz mając teściowa taką postawę jaką ma wobec mojej siostry i jej dzieci a swoich wnuków powinna oczekiwać opieki na starosć jak będzie niedołężna??czy może oddać ją lepiej do domu opieki??będąc na miejscu mojej siostry miałąbym ogromny żal do teściowej...już nie chodzi o to że jej przy dzieciach nie pomaga-bo nie musi....ae niech zajmie się też swoim domem...bo ma ugotowane wyorane posprzątane i napalone..w dodatku kasy prawie nii dokłada a emeryturę ma niemałą...za to wydaje na wycieczki kij wie gdzie i z kim.....
jaką postawę miałybyście wobec takiej teściowej?ciekawa jestem waszych opinii
28 2016-07-22 17:58:28 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-07-22 18:03:28)
Oczywiście, że chodzi o nockę.
Noc z małym dzieckiem może być trudna dla kogoś, kto jest przyzwyczajony do 8-9 godzin niczym nieprzerwanego snu.
Wiem, co mówię, bo mam trzylatka, który do tej pory nie przesypia nocy. Teściowa wzięła go do siebie na noc RAZ. Po czym powiedziała, że przeprasza, ale więcej nie weźmie, dopóki nie będzie przesypiał nocy. Syn budził się średnio co 30-45 minut i pytał o rodziców. W międzyczasie płacz. Teściowa całą noc nie spała.
A ja się denerwowałam, co z synem i czy sobie radzą. Efekt był taki, że i teściowa i ja byłyśmy wykończone, a syn wystraszony i senny.
To ja już wolę położyć syna spać, włączyć nianię elektroniczną i poprzytulać się do męża przy dobrym filmie.
Ale co kto woli.
Oczywiście jak ktoś ma dziecko, które przesypia noce, to żaden problem, po prostu się zostawia i tyle.
Natomiast jeśli chodzi o jakieś wyjśćia z mężem czy życie towarzyskie-owszem...wychodzimy..zostawiamy córkę pod opieką babci ale jak już zaśnie i do godziny kiedy wiemy że będzie na pewno spać...w razie w jesteśmy pod telefonem-jak się zbudzi babcia dzwoni a my przyjeżdzamy...
My też często tak robimy. Jeśli umawiamy się ze znajomymi, to właśnie usypiamy syna i wychodzimy, a teściowa do niego zagląda. No i nie wracamy zbyt późno, najczęściej przed 23.
A co do Twojego zapytania w sprawie teściowej - ignorowałabym ją, niech robi co chce w swojej połowie domu. Jej emerytura to też nie moja sprawa.
I nie rozumiem, dlaczego miałabym się na starość zająć kimś, kto mnie całe życie olewał i nie szanował. Zostawiłabym ten ''problem'' do rozwiązania mężowi, bo to jego matka.
Tak Marlena masz rację, że to po prostu przykre. Wiesz co do teściowej Twojej siostry powiem tylko jedno zdanie, żeby nie burzyć wątku: ja bym jej po prostu nie usługiwała i tyle. Kwestia charakteru człowieka.
Autorko porozmawiaj z mamą, dowiesz się o co chodzi tak naprawdę.
samotnax4 napisał/a:Rany...jak mnie cos takiego denerwuje. Chciałaś dziecka to masz. Potrzebujesz odpocząć to zatrudnia nianie, a nie podrzucasz dziecko rodzinie. Ja pracuje na 2 etaty, mam w domu 2 dzieci i męża 300km od domu i nikomu dzieci nie podrzucam. Mam nianie jak mi potrzeba i juz.
Niektóre kobiety myślą, ze jak maja dziecko to wszystko in sie należy. Moze jeszcze pomnik ci postawić?
Teraz możecie mnie zjeść, ale taka jest prawdaA może pomnik Tobie za to jaka jesteś styrana na własne życzenie? Dziękuję za radę z opiekunka, nie wpadłabym na to
A gdzie napisałam, ze jestem styrana? Grunt to dobra organizacja, której najwyraźniej nie masz. Próbujesz mnie atakować, ale ci nie wyszło.
No to ja jeszcze dopiszę ale od innej strony.
Dziewczyny, rodzice również się starzeją i chorują , sa to często choroby ciężkie i przewlekłe , fizyczne , psychiczne jak i demencje wszelkiego typu a teraz pomyślcie sobie czy kosztem własnej rodziny zajęłybyście się chorym rodzicem co nie znaczy ze pogodnym i grzecznym ale często agresywnym w chorobie i wulgarnym, jesteście jeszcze w tym szczęśliwym wieku kiedy tego typu choroby rodziców Was jeszcze nie męczą ale wielu ludzi jednak je ma i dzieci muszą się rodzicami opiekować jeśli z jakiś powodów nie oddadzą ich do zakładu opieki.
Myślę że rodzice potrzebni są dzieciom i wnukom , jak i na odwrót , że przyjdzie pora kiedy to dzieci muszą poświecić się opieką nad rodzicami. A wnuki patrzą jaki jest stosunek ich rodziców do dziadków i będą mieli z kogo brać przykład.
A jak jest u Was? Też musicie się prosić o pomoc? A może dajecie radę sami i nie "podrzucacie" dziecka? Jest mi głupio, nigdy nie narzucam się mamie, a i tak daje mi do zrozumienia, że robi dla mnie bardzo dużo i to jej tylko dobra wola, że zajmie się wnuczka raz w miesiącu.
Moi rodzice na punkcie wnuka niemal oszaleli, ale to ja zawsze twierdziłam, że jeśli nie muszę, to nie będę się nimi wyręczać, w końcu to moje dziecko i odpowiedzialność za opiekę spoczywa na mnie. Dziecko było bardzo absorbujące i żywe, ja studiowałam, prowadziłam niewielką działalność gospodarczą i jakoś dałam radę. Rzeczywiście chyba tak jest, że im więcej człowiek ma problemów, zajęć i obowiązków, tym lepiej jest zorganizowany.
Nie przeczę - moi rodzice chętnie się wnukiem zajmowali, ale to nie było na zasadzie pomocy, a raczej potrzeby pobycia z nim. Nie przypominam sobie zresztą, aby kiedykolwiek przychodziło mi do głowy, że coś mi się w tej materii od nich należy czy też, że coś powinni. Zresztą to dla mnie, nie dla nich, bywało to kłopotliwe. Dlaczego? Bo mieszkali od nas ok. 30 km, oczekiwali, że to my synka do nich zawieziemy i potem odbierzemy, bo nam było łatwiej niż im. Starałam się dawać im tę radość, ale nie wpadałam na pomysł, żeby podrzucać malucha tylko po to, żeby na przykład wybrać się do kina, za dużo z tym było zachodu. Zupełnie inaczej rzecz się miała, kiedy dziecko zostawało tam na noc, przy czym zwykle, choć nie zawsze, była to jednak ich inicjatywa.
Z drugiej strony naprawdę miałam to szczęście i ten komfort, że kiedy było nam to potrzebne - oni byli bardzo chętni do pomocy.