Witam wszystkich, którzy tu zajrzeli i z góry dziękuję tym, którzy zechcą mi jakoś doradzić.
Jestem mężatka od 15 lat, mamy 2 dzieci(10i13). Jak zacznę opisywać zalety mojego męża to mogę do mogę do jutra nie skończyć.
Czuły, zawsze znajdujący czas by pogadać, opiekuńczy itp. itp. do tego niesamowity ojciec. Naprawdę nie znam nikogo innego, kto tak by zajmował się dziećmi. No i niby wszystko ok ale to wszystko jak jesteśmy sami.
Jednak od samego początku naszego małżeństwa mam problem z tym, ze w towarzystwie innych osób np. na imprezach jestem dla niego niezauważalna. Przy mnie potrafi obejmować inne dziewczyny, tańczyć z innymi nie wspomnę, że zawsze pół kobiecej części imprezy ma tak podniesione ego przez mojego męża - poprzez komplementy jakie im mów, ze przychodzą do mnie i mi mówią jaki on jest wspaniały, itp. A ja sama się zastanawiam , kim on jest.
Kilka razy przejrzałam jego nk, fb czy pocztę. No i oczywiście zrobiłam mu awanturę, bo były tam nawet propozycje spotkań . On się tłumaczył tym, że zawsze miał sporo kumpelek i nie chce z nimi tracić kontaktu i że nic złego nie robi. Jak mu mówię ze nie mam nic przeciwko, ale chciałabym o tym po prostu wiedzieć, że ma zamiar się z kimś spotkać (o kumplach mówi) to on, że mnie zna i że wie, że będę miała coś przeciwko. Jak mu mówię, że to przytulanie innych mnie denerwuje to on na to, że zawsze taki był i nic na to nie poradzi, ze lubi się bawić.
Tydzień temu byliśmy na imprezie to aż opierdziel dostał od jakiejś dziewczyny. A ja siedzę na tych imprezach roześmiana od ucha do ucha i udaję, ze nic się nie stało, po czym w domu ryczę jak bóbr. Od tygodnia unikam męża jak mogę, on wie ze jestem na niego zła, ale nie zamierza porozmawiać ze mną, i czeka aż kolejny raz wyciągnę do niego rękę, powiem co mnie boli, on mnie pocieszy i powie ze mnie kocha iże nic się nie stało i wszystko wróci do normy. Tylko ja stwierdziłam, że tym razem poczekam, aż on pierwszy zainicjuje rozmowę. Najbardziej boli mnie ta jego obojętność wieczorami, gdy kładziemy się spać. On mnie przytula, mówi dobranoc, całuje i idzie spać. A ja przez pół nocy nie mogę usnąć.
Nie muszę mówić, że moja samoocena po tych latach spadła poniżej jakiejkolwiek skali, unikam imprerowania. Nie wiem co mam robić, czy naprawdę robię aferę z niczego?