Cześć wszystkim. W życiu bym nie pomyślał że będę musiał coś pisać na tego typu forum ale jak widać nigdy nie wiesz co Cię spotka. Opiszę sytuację w jakiej się znalazłem i chciałbym Was kobiety i zapewne nie tylko, bo i panowie się tu znajdą, co myślicie, co radzicie, po prostu muszę komuś o tym powiedzieć.
Jestem ze swoją narzeczoną już 10 lat. To moja druga partnerka, poznaliśmy się jeszcze w liceum. Byliśmy w sobie zakochani po uszy, tak zawsze było, uchodziliśmy w towarzystwie za idealną parę. Z racji tego, iż co roku wyjeżdżam do Niemiec na kilka wyjazdów związanych z pracą, były to okresy kiedy musieliśmy wzajemnie sobie zaufać. Ona ufała mi, a ja jej. W stu procentach, nigdy nie było kłótni o to, że któreś z nas wychodzi do pubu, klubu będąc wiele kilometrów od siebie. Wszystko trwało w najlepsze do wyjazdu sprzed 2 lat. Podczas tamtego okresu rozłąki zauważyłem, iż ona dziwnie się zachowuje, wychodziła dużo częściej, poznała nowe towarzystwo (którego de facto nigdy nie poznałem, mimo iż po tych wydarzeniach minęły 2 lata). Nasze relacje, rozmowy jakoś się ochłodziły, zrobiłem się podejrzliwy i powiem szczerze że mocno mnie to zaniepokoiło. Pomyślałem jednak że 1.5 miesiąca szybko minie, ja wrócę i nadal będzie super. Tak też było. Ja prawie zapomniałem o tym co mnie niepokoiło, związek kwitł jednak po jakimś czasie zauważyłem iż moja dziewczyna nonstop po pracy rozmawia na fejsie z nowym kolega (podobno stary znajomy z gimnazjum). Myśle se ok, przeciez to kumpel, huj że go nie znam. Pewnego razu zostawiła telefon w domu idąc do sklepu, tknęło mnie coś by go sprawdzić. Czułem się podłe, a ponadto niesamowiecie zdenerwowany, bojąc się, że coś w nim znajdę. W wiadomościach odebranych nic nie było co miałoby mnie jakoś zmartwić, sporo wiadomości od Marcina (nowy znajomy), ale nic dosłownego, ani dwuznacznego. Sprawdziłem wiadomości wysłane, a w nich 3 smsy w ktorych pisała: "konczę pracę o 16, ruchamy się?" "Jak przypomnę sobie co wczoraj robiliśmy to cała cipka robi mi się mokra" oraz "Stoje teraz najebana i zajebiście napalona jestem". Znalazłem te trzy smsy, zapamiętałem je bardzo dobrze. Zamiast ochłonąć udawać że nic się nie dzieje i sprawdzić jej facebooka czy cos to na gorąco wygarnąłem jej to przed twarz CO TO KURWA JEST. Oczywiście najpierw płacz i szybkie tłumaczenie, to chyba mnie wzięło, od razu zaczęła mówić i to dość spokojnie, że to były żarty, że jakaś laska w ten sposób podrywała ich kumpla i oni sobie tak żartowali między sobą. Płakała, że nigdy by mnie nie zdradziła, że nie jest taką osobą, że mnie za bardzo kocha. Ja mówiłem by powiedziałą prawdę, że wole najgorsza prawde niz jakies klamstwa, że jej wybaczę, ona podtrzymywała to co mi opowiedziała. Jestem bardzo wrażliwy na kobiecy (może tylko jej) płacz, serce mi sie kraja, robię się nerwowy i nie myślę racjonalnie, po prostu chce wszystko załagodzić. I jej kurwa uwierzyłem. Jakoś tak cudownie wtedy między nami było i po prostu jej uwierzyłem. Uznałem, że nie mogłaby mnie zdradzić, że nie zepsuła by tego nam.
Minęły dwa lata od tamtego czasu, przez te dwa lata nie było dnia żebym o tym nie myślał. Jesteśmy razem, ja znowu jestem w Niemczech, i zabija mnie to każdego dnia. Kocham ją niesmowicie, jest moim ideałem, ale jeżeli to się stało naprawdę to wiem że nasz piękny związek nie będzie już tak wyglądał. Jednego dnia jestem pewny że mnie zdradziła i wiem że to koniec, drugiego się budzę myśląc że jest nam przecież tak dobrze, na nic nie narzekam, więc po co wracać, po co zaczynać od nowa.
Wiem jednak że jeśli jakoś się tego nie dowiem to zdradzę sam siebie, będę o tym myślał do końca życia, zastanawiając się co by było gdyby. Jestem zdruzgotany, nie mam humoru, na niczym nie potrafię się skupić, myślę o tym NONSTOP.
Chciałbym Was się poradzić, co myślicie, może ktoś z Was przeżył coś podobnego.
Pozdrawiam
Od samego początku Cię to męczy czy dopiero teraz? Popełniłeś wielki błąd, że przebaczyłeś. Niekażdy potrafi dalej w miarę normalnie żyć z takim obciążeniem.
Po jakimś czasie zaczęło mnie to dręczyć, zastanawiałem się czy to ma sens, czy mnie okłamała. Mimo wszystko dobrze się między nami układało i nie wiedziałem jak to sprawdzić. No właśnie już chyba dalej nie mogę i muszę coś z tym zrobić.
To się żeś chłopie obudził.
Sam zamiotłeś sprawę, którą roztrząsasz po dwóch latach.
Jeśli o mnie osobiście chodzi , jeśli to mój facet wynalazł by " dowody zdrady " , które byłyby jakimiś żartami i ze zdradą nie miałyby nic wspólnego i on by przede mną stał i się wkurzał z tego powodu to bym prędzej śmiechem wybuchła, a nie płaczem.
Nie ty jeden jesteś wrażliwy na kobiecy płacz, one płaczą my miękniemy. Taka ich broń bazująca na naszej słabości.
Masz lipę bo macie strasznie długi staż. Nie ma to znaczenia jeżeli relacja przynosi więcej udręki niż radości, to nie warto tkwić kolejne lata, nawet jeżeli panna jest ok, a cała reszta to tylko twoja "schiza", jeżeli nie wyzbędziesz się tego, będziesz w związku nie szczęśliwy w efekcie i tak się zakończy.
Teraz tak, czy niepokoi cię tylko tamta sytuacja, czy w odniesieniu to tamtej sytuacji nie jesteś pewien jej obecnych poczynań, nie ufasz. Tamtej akcji bez wróżki już nie rozwikłasz, w czasie się nie cofniesz. Jeżeli wtedy zdradziła "niechcący" przypadkiem, bardzo żałowała, raczej nie znalazł byś nic niepokojącego, sama by usunęła wszystko co przynosi skojarzenia związane z tym incydentem, ponadto w tamtym czasie jej zachowanie cechowała by skrucha, poczucie winy, chęć naprawienia i inne podobne, pewnie w efekcie z płaczem sama by się przyznała. Jeżeli poszła bokiem z premedytacja i na bezczela się wypiera jej zachowania nie uległy zmianie, pewnie nic złego w tym nie widziała. Jeżeli opcja druga to duża szansa że dalej kombinuje w tym kierunku, tacy zdradzacze raczej nie poprzestają na jednym razie, a im więcej bezkarności to apetyt rośnie. Więc możesz użyć różnych metod aby sprawdzić jak sytuacja ma się obecnie, przy takim stażu zaczął bym jednak od tego, albo trochę rozwiejesz wątpliwości albo nabierzesz pewności.
Jeżeli nic nie wymyślisz bierz ją na spytki, ale tak na ostro. Zagraj va bank, powiedz co cię trapi, wymyśl że nie jesteś w stanie tak dłużej, że to Cię zżera od środka wariujesz i myślisz o zakończeniu. Dodaj że najgorsza prawda jest wybawieniem bo jest przynajmniej punktem zaczepienia, od którego można zacząć naprawiać związek, i że prędzej w obliczu najgorszego jesteś wstanie zawalczyć o wasze przetrwanie, niż będąc nie pewnym. Dorzuć coś że nie chcesz żyć w niepewności, nie wyobrażasz sobie tkwienia w tym dalej. Dodaj jeszcze parę innych patetycznych frazesów. Może się wygada. Prz czym twoje gadanie z założenia powinno być ściemą, bo jak jednak zdradziła to chyba wiadomo co dalej i staż związku nie ma tu żadnego znaczenia.
Pisz czasem jak się sprawy mają, ludzie tu na forum jak się już rozbestwią to zasypia Cię różnymi radami mądrymi głupimi, ale na pewno pozwoli Ci to spojrzeć na wiele rzeczy z innej perspektywy, poszerzy spectrum widzenia i pojmowania. W efekcie może przyniesie jakieś rozwiązania
Powodzenia
Pozdrawiam
Jak dla mnie - kłamie. Wiadomości praktycznie jak od worka, z którym mój sobie poużywał, choć worek jest nieco bardziej kreatywna. Nie zmienia to jednak faktu, że po dwóch latach trochę późno - jeśli tego nie kontynuowała, to wspomnienia nieco zatarte, ewentualne poczucie winy głęboko zakopane. Nie wiem, czy na Twoim miejscu bym dalej trwała w tym związku, bo teraz to i prawda nie ukoi Twojego żalu.
Te smsy brzmiały jednoznacznie. Tu nie ma tłumaczenia, że to jakieś żarty. Należało sprawdzić, do kogo wtedy pisała i skonfrontować się z tą osobą, od razu.
Jeśli wtedy przebaczyłeś, uwierzyłeś, zaufałeś, to odgrzebywanie tego po latach sprawi, że wyjdziesz na niespójnego. Z drugiej strony uczciwość nakazuje powiedzieć o swoich wątpliwościach.
8 2016-07-15 10:12:31 Ostatnio edytowany przez Esthere (2016-07-15 10:13:28)
Intuicja podpowiadała ci wtedy, że ona cię zdradziła, ale byłeś w szoku, kompletnie niegotowy na przyjęcie tej informacji. Wolałeś jakoś sam siebie przekonać. Ale od początku czułeś, że siebie oszukujesz. I teraz to wychodzi. prawdziwe emocje nie dają o sobie zapomnieć. Ja w życiu bym nie kupiła tekstu o tym, że to były jakies żarty, bo tak się nie żartuje. Gdyby to był żart, wystapiłyby tam jakieś inne zdania poboczne, typu " Pamietasz ten tekst tamtej laski? Ale ubaw. " - i po tym ewentualnie mógłby wystapić cytat bardziej dosadny.
Jeden z smsów sugerował, że dziewczyna spotka się z facetem po pracy. Przypomnij sobie, czy wówczas były takie sytuacje, że ona bezpośrednio po pracy nie docierała do domu. Jakieś momenty, w których była nie wiadomo gdzie, albo zachowywała się inaczej niż zwykle. Nie sprawdziłeś wtedy facebooka z lęku przed tym, że dowiesz się więcej i to odedrze cie ze złudzeń.
Jestescie dlugo w związku, od liceum jak piszesz, dziewczynie mógł doskwierać fakt braku porównania z innym facetem, brak doświadczenia. Miałam się tutaj nie wypowiadać, jednak nie mogę patrzec na to, że ktoś tak ewidentnie skłamał, a ty to łyknąłeś. Aczkolwiek resztki rozsądku dzwonią w twojej glowie, że jednak czarne nie może być białe.
Pozegnaj ją, ale powiedz jej szczerze o co chodzi.
faceci zawsze omijają taką możliwość, zdrady. Nawet jak gołym okiem widać,to udają że nie widzą, takie wyparcie.
Dla tego później jojczją że dowiadują się ostatni. Ciężko uwierzyć ze ich niunia wali się po kontach z innym/innymi w głowie się po prostu nie mieści ot co
No jest jakaś szansa, że to były żarty, a jej historia jest prawdziwa. Ale mogłeś wtedy to dokładniej sprawdzić, jeśli Cię to gnębiło.
Osobiście uważam że teraz nie ma już sensu do tego wracać. Cokolwiek wtedy było, wybrałeś drogę by jej wybaczyć i tego moim zdaniem powinieneś się trzymać. Skoro potem było między Wami wszystko dobrze i jest do dziś, to właściwie po co to psuć?
No jest jakaś szansa, że to były żarty, a jej historia jest prawdziwa. Ale mogłeś wtedy to dokładniej sprawdzić, jeśli Cię to gnębiło.
Osobiście uważam że teraz nie ma już sensu do tego wracać. Cokolwiek wtedy było, wybrałeś drogę by jej wybaczyć i tego moim zdaniem powinieneś się trzymać. Skoro potem było między Wami wszystko dobrze i jest do dziś, to właściwie po co to psuć?
dokladnie, obudzil sie spiacy krolewicz po 2 latach...
Je babka z dziadkiem obiad az tu nagle dziadek ryp babke w leb!
- stary, za co?!!
- a bo jak se przypomne, zes ty cnoty nie miala!...
13 2016-07-15 11:51:29 Ostatnio edytowany przez RavenKnight (2016-07-15 12:02:37)
Pięknie wyrachowana, ale taka niewinna... bo się popłakała
Zawaliłeś sprawę wtedy, ja bym na Twoim miejscu walizki za drzwiami jej wystawił żeby je sobie mogła wziąć jak wróci z pracy/od fagasa.
Jest się czym wku&*#.
Po pierwsze za to że prowadziła/prowadzi podwójne życie, narzeczony od czułości i stabilizacji, a fagas od dymania.
Po drugie, za to że ma Cię za kompletnego idiotę i sprzedaje jakieś bajki, nie mając odwagi się przyznać, mnie by to odrzuciło kompletnie.
no tak, faktycznie zdrada przedawnia się po dwóch latach. Zatem nie warto drążyć, może niechcący autor wydrąży że wcale nie skończyła się dwa lata temu, a różne podobne akcje jeszcze mogą się odbywać do teraz. Co tam nie warto sprawdzać. zaufaj na wiarę, i tak już po terminie więc bez względu jak było możesz jej zaufać na pełnej piździe co tam.
Lepiej pomyśl o jakimś ślubie weselu w końcu 10 lat razem zobowiązuje.
Pozdro
A takie pytanie do autora: 10 lat narzeczeństwa??
Co ona ma sobie o tobie i przyszłości tego związku myśleć.
Co roku wyjeżdżasz.
Nie dziw się, że szukała urozmaiceń, bo człowiek chciałby jakieś w życiu etapy przemierzać.
A z twojej opowieści wynika, że związek stoi w martwym punkcie, nic na horyzoncie nie widać.
Czasami sami sobie przyczyniamy się do pewnych zdarzeń.
Ale nie do końca musi tak być, jak piszę.
A takie pytanie do autora: 10 lat narzeczeństwa??
Co ona ma sobie o tobie i przyszłości tego związku myśleć.
Co roku wyjeżdżasz.
Nie dziw się, że szukała urozmaiceń, bo człowiek chciałby jakieś w życiu etapy przemierzać.
A z twojej opowieści wynika, że związek stoi w martwym punkcie, nic na horyzoncie nie widać.
Czasami sami sobie przyczyniamy się do pewnych zdarzeń.
Ale nie do końca musi tak być, jak piszę.
No no, to całkowicie usprawiedliwia zdradę!
W końcu każdy człowiek, jak mu coś nie pasuje, to idzie się rżnąć z innymi zamiast porozmawiać.
Skoro nie odeszła, to jej widocznie odpowiada...
Ona na pewno Cię nie zdradziła. Twój kochany cudowny aniołek na pewno taki nie jest. Nie to, co te inne zdziry. Ona na pewno nie jest taka.
W końcu każdy człowiek, jak mu coś nie pasuje, to idzie się rżnąć z innymi zamiast porozmawiać.
No tak akurat jest. W końcu rżnięcie jest przyjemniejsze, niż trudne rozmowy.
Ona na pewno Cię nie zdradziła. Twój kochany cudowny aniołek na pewno taki nie jest. Nie to, co te inne zdziry. Ona na pewno nie jest taka.
Ołł jeee
Autorze,trochę późno się obudziłeś w tej bajce.
Jak akcja się rozwinie to i tak gdzieś kolo 3 strony wyjdzie że autor to podły i krnąbrny sadysta, maltretujący swoją niewinną pannę.
Ja już to widzę, są razem 10 lat bo pewnie jej grozi albo szantażuje więc boi się odejść.
Kończy jakąś tam inżynierie- kierunek dla ludzi o ścisłych umysłach, można z tego wnioskować że jest zbyt logiczny,policzony, przez co pozbawiony uczuć empatii wrażliwości i pewnie otępiały emocjonalnie. Pewnie jeszcze wyjdzie że zapuścił wąsy żeby podkreślić swój surowy i bezlitosny image. A laska zdradziła ponieważ ktoś obiecał jej pomóc, wyrwać, wywieźć do Niemiec i ukryć, toteż w przypływie silnych emocji i bezgranicznego zaufanie postanowiła się nadstawić w ramach wdzięczności również.
Taka luźna dygresja.
Pozdrawiam.
Nie zapomniałam. Po trzech latach wciąż roztrząsam to co było. Miałam podobną sytuację, tym że Ona wzięta w krzyżowy ogień pytań nie potwierdziła, że spali ze sobą. Mój mąż oczywiście wypierał się miłości do niej. Nie uwierzyłam. Walczyłam o niego. Teraz mam żal, że wykazalam się brakiem klasy.
Czy odejdziesz czy nie i tak o tym nie zapomnisz.
Zostaw ją, rozpocznij na nowo z kimś lepszym.
Miałeś rogi, chłopie, powiem tak, jesteś frajer że się nabrałeś na jej tłumaczenia. Jesteście siebie warci
moja też mnie zdradziła. Tylko, że ja przyłapałem na gorącym uczynku. Czułem się jak jeszcze nigdy w życiu. Myślalem, że padnę na pysk na miejscu. I wiesz co? wybaczyłem dzień później bo płakała, wiła się u moich stóp, zapewniała, że kocha i że beze mnie nie przeżyje. Serce mi tez pękło wtedy i wybaczyłem bo ją kochałem i nadal zresztą kocham, ale już razem nie jesteśmy. Jej zmiana trwała tydzień, jej walka po zdradzie o nas trwała tydzień. No ale u Ciebie sprawa ma się inaczej bo to było dwa lata temu. Masakrycznie musisz się czuć bo na pewno jest stałe napięcie czy jest Ci wierna czy też robi coś na boku. Ja nie umiałem już zaufać. Każdy ma inaczej. Z reguły zdrada niszczy największą miłość no chyba, że ludzie się z nią uporają wewnątrz siebie i zaufają ponownie. Gorzej jak nie dadzą sobie z tym rady to życie w niepewności nie jest już zdrową miłością. Wybieraj
25 2016-07-15 18:52:39 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2016-07-15 18:54:59)
Nie ma znaczenia czy wtedy dałeś się nabrać, wybaczyłeś czy był inny powód, że zostałeś. Nawet takie żarty to przekroczone granice. Choć oczywiste, że to żadne żarty były. Nie dręczy Ciebie to bez powodu. Najwidoczniej potrzebowałeś czasu na te wątpliwości. Zapewne uczucia do niej stłumiły negatywne emocje, a teraz wychodzi. Kończ ten związek i nie daj się oszukiwać. Nie pierwszy i nie ostatni Ciebie okłamała. Ludzi na świecie nie brakuje, jest w czym wybierać. Przecierpisz rozstanie, albo będziesz dręczony wątpliwościami.
Dziękuję za taki duży odzew, szczególnie za sensowne wypowiedzi, dobrze jest się wygadac i dostać jakieś opinie i rady. Postanowiłem po prostu o wszystkim jej powiedzieć, jak się czuję itd. postawię ją pod ścianą i niech się dzieje wola boska. Dalej w takim rozdarciu nie dam rady funkcjonować, tym bardziej że jestem na wyjeździe i męczy mnie to każdego jebanego dnia. Przez telefon może będzie łatwiej, może nie. Dam znać.
Pozdrawiam
Nie rób narazi tego.
Nie jesteś pewien czy zdradziła. Ok. Zakładasz że istnieje taka możliwość.
Dwa rodzaje zdradzaczy, tacy co kochają i żałują, przypadkiem wyszło, bez zagłębiania czemu i w ogóle, już byś wiedział sama by powiedziała albo w efekcie jej zachowań w końcu byś dopytywał o co chodzi i tu przy niewielkim nacisku od razu by pękła.
Drugi rodzaj to tacy co nie chcą ale robią, jakoś tak samo wychodzi, przy czym nie martwią się o druga osobę tylko o to czy się wyda i jakie konsekwencje poniosą. Tacy ludzie często zdradzają dalej, tym bardziej jak się upiekło- tak ogólnie
+- różne modyfikacje. pierwsza opcja odpada, wiedziałbyś, przyjmij drugą, to też nie konfrontuj z nią tego, tylko przyjrzyj się bacznie, obserwuj itd. Może rozwieje twoje podejrzenia a może je wzmocni, przy czym czy tak czy tak nic to nie musi znaczyć, jednakże jakiś trop może się pojawić, a później na ostro pod ścianę i spowiedź, a dalej jak chcesz. Teraz przy konfrontacji nic nie wyciągniesz, tym bardziej że w głębi chcesz żeby to nie była prawda, a jak dotychczasowe podejrzenia wzmocnia się w trakcie obserwacji, to już nie będziesz taki naiwny, i łatwo nie odpuścisz. Zdradzacze kłamią w żywe oczy, mówią że kochają a za 5 minut 100 SMS do ruchacza wysłane. Na razie nie daj po sobie poznać ale nie ufaj. Może brzmi psychopatycznie, może Ci jeszcze bardziej odjebać, szczególnie jeżeli nic się nie dzieje to nie fajnie będzie to wyglądać. Nie mniej z twoimi wątpliwościami to ja bym miesiąc nie chciał żyć a co dopiero blisko dwa lata, bo rozumiem że logicznie wątpliwości Cie naszły jak emocje opadły, a skoro wtedy uwierzyłeś to już nie robisz lasce jazd.
Jeżdżą tu po tobie że późno ale ja uważam że zachowałeś się spoko. W takiej sytuacji faceci często dają się oszukać, jeżeli ktoś wcześniej nie miał podobnie to prawie 100% łyknie ściemę. Możliwe że łyknąłeś, jednak skoro łyknąłeś to i ponosisz konsekwencje a nie, nagle wielki lament i gówno burze i inne żałosne zachowania względem panny, w moim poczuciu smutne ale mężne twoje działania. Teraz jednak nie działaj emocjonalnie, zaplanuj analizuj obserwuj, dalej sam już będziesz wiedział.
10 lat to w chuj dużo, zakładam że myślicie już o jakiejś przyszłości razem, zatem nie wahaj się sprawdzić, chyba nie chcesz przyszłości układać na braku zaufania i niepewności.
Pozdro