...czyli jakim? Co znaczy dla Was bycie dobrym człowiekiem?
...czyli jakim? Co znaczy dla Was bycie dobrym człowiekiem?
Temat ...rzeka.
Moim zdaniem wszystkie wykładnie "dobrego człowieka" i tak sprowadzają się do jednego, mądrego powiedzenia: "żyj tak, aby nikt przez ciebie nie płakał".
To chyba jest jedyna odpowiedź...
Moim zdaniem to trochę mało, to raczej jak nie być złym człowiekiem, bo na bycie dobrym trzeba trochę więcej.
Owszem, to za mało, ale starałem się to wszystko skomasować, bo litanii nie byłoby końca
Dobry człowiek, hmm...
Pozytywnie nastawiony do świata, do innych, wyzbyty zawiści, złości, działający w myśl zasady "nie rób drugiemu co tobie niemiłe", taktowny i znający wartość słów i zdający sobie sprawę z efektów jakie mogą jego słowa, zachowania wywrzeć na innych. Człowiek o łagodnym usposobieniu, wyrozumiały, znający swoje słabości i akceptujący takie u innych. Człowiek życzliwie nastawiony do innych, pomocny, bezinteresowny.
W sumie to można pisać i pisać, aczkolwiek sporo z tych cech to utopia...
No chyba, że Autorka zadając to pytanie miała na myśli cechy ...cenione przez ludożerców
To znaczy stosowawać imperatyw kategoryczny i starczy;)
To trudne pytanie, bo ktoś jedną osobę uzna za dobrą, a inna osoba może tego w niej czy nim nie dostrzeże. Wiadomo, że nie ma jednej definicji. No, ale myślę, że można napisać najprościej tak, że skoro kimś złym jest ten co robi złe rzeczy, to osoba dobra robi dobrze rzeczy. Zgadzam się z tym, że jeżeli nikt przez nas nie płacze, to bardziej neutralność, nie doprowadzamy do cierpienia, ale też nie robimy wiele więcej. Tzn to już nieźle, ale czy już dobro? Dobro to według tego bardziej to, że staramy się, by najbliżsi byli szczęśliwi (no ale oczywiście nie za wszelką cenę, nie można zapomnieć o sobie), nie jesteśmy obojętni na to co dzieje się innym, nie skreślamy ludzi od razu. No a robienie coś dobrego to wiele rzeczy np jedna osoba może pomagać biednym dzieciom, inna wspierać chorych itp. No, a jeszcze inna może nie robić wielkich rzeczy, ale np służyć w razie potrzeby radą, pomóc, gdy ktoś bliski tego potrzebuje, osoba otwarta na innych. Także myślę, że można być dobrym robiąc dobre rzeczy globalnie, ale robiąc dobre rzeczy też wobec swoich bliskich, dbając o nich też jest się dobrą osobą, wiadomo. No i oczywiście to dobro, gdzie ktoś nie robi tego, by ktoś inny zrobił coś dla nas.
Polecam książke "Moc pozytywnego myślenia " tam jest właśnie dużo o tym jak być dobrym i przyciągać te pozytywne myśli ,mi pomogły może jeszcze nie do końca ale coś w tym jest ,może akurat komuś pomoże ta książka
W rozważaniach o dobrym człowieku jest istotna kwestia pomagania bez nutki egoizmu i korzyści – czyli bez poczucia potrzeby uznania, bez korzyści, bez zaspakajania własnego ego. I dopiero wtedy kiedy pomagamy tak bezinteresownie, mądrze to możemy uznać, że ktoś jest dobrym człowiekiem.
żabaaa ma rację. W dzisiejszych czasach cechy człowieka które przytacza to czysta utopia. Dzisiaj pieniądz rządzi światem> Ludzie są wyzbyci empatii, współczucia dla innych. Każdy jest dla siebie najważniejszy a dobrzy ludzie to "dinozaury tej epoki".
żabaaa ma rację. W dzisiejszych czasach cechy człowieka które przytacza to czysta utopia. Dzisiaj pieniądz rządzi światem> Ludzie są wyzbyci empatii, współczucia dla innych. Każdy jest dla siebie najważniejszy a dobrzy ludzie to "dinozaury tej epoki".
Dlatego też m.in. napisałam dopiero wtedy kiedy pomagamy tak bezinteresownie, mądrze to możemy uznać, że ktoś jest dobrym człowiekiem.--- czyniąc komuś dobro robimy to dla własnego zadowolenia, egoistycznie.
Meg73 napisał/a:żabaaa ma rację. W dzisiejszych czasach cechy człowieka które przytacza to czysta utopia. Dzisiaj pieniądz rządzi światem> Ludzie są wyzbyci empatii, współczucia dla innych. Każdy jest dla siebie najważniejszy a dobrzy ludzie to "dinozaury tej epoki".
Dlatego też m.in. napisałam dopiero wtedy kiedy pomagamy tak bezinteresownie, mądrze to możemy uznać, że ktoś jest dobrym człowiekiem.--- czyniąc komuś dobro robimy to dla własnego zadowolenia, egoistycznie.
Nie ma czegoś takiego jak "całkowita bezinteresowność" i nigdy to nie istniało, ani w naturze ani we wszechświecie.
Nawet człowiek, który np. przekazał pieniądze rodzicom chorego dziecka na jego leczenie - nie zrobił tego "tak całkiem za nic". Zrobił to dlatego by się poczuć lepiej. U ludzi z empatią widok kogoś ciepiącego powoduje iż sami zaczynają się czuć źle. Pomagając innemu zaspokaja w ten sposób swoją wewnętrzną potrzebę pomagania innym. Czy to jest złe? Nie.
Wszystko zależy od odpowiedniej rozsądnej równowagi w dawaniu i braniu oraz tego, czego konkretnie oczekujemy(i nie mówię tu o rzeczach wyłącznie materialnych).
To prawda. Mam empatię, łatwo się wczuwam i sama też czuję smutek, gdy komuś dzieje się coś złego, zwłaszcza jak sama wiem jak to boli, bo przeszłam coś podobnego. Chcę pomagać, na pewno cieszę się wtedy, że mogłam pomóc, ale tak, to nic złego. Niemniej właśnie to w sobie lubię, że umiem się wczuć w sytuację drugiej osoby i że nie przechodzę koło tego obojętnie.
Być dobrym człowiekiem? Umiec odroznic dobro od zla, i chcieć wybierac to pierwsze.
Nawet człowiek, który np. przekazał pieniądze rodzicom chorego dziecka na jego leczenie - nie zrobił tego "tak całkiem za nic". Zrobił to dlatego by się poczuć lepiej. U ludzi z empatią widok kogoś ciepiącego powoduje iż sami zaczynają się czuć źle. Pomagając innemu zaspokaja w ten sposób swoją wewnętrzną potrzebę pomagania innym.
Moim zdaniem niekoniecznie, aby samemu poczuć się lepiej. Owszem, na pewno jest grupa ludzi, być może nawet całkiem spora, którzy pomagają, aby dla siebie też coś z tego wziąć - choćby poprawić sobie własne samopoczucie, otrzymać czyjąś wdzięczność, w pewien sposób zabłysnąć, ale nigdy nie miałeś odruchu, by pomóc, bo komuś dzieje się krzywda i mu w tej krzywdzie po prostu ulżyć, zupełnie przy tym nie patrząc na siebie? Owszem, po fakcie czasem pewnie przychodzi taka refleksja, ale w chwili kiedy człowiek pomaga, to przecież nie kalkuluje. Przynajmniej ja tak mam. Pomoc to nie muszą być wielkie czyny, ale nawet zwykłe, codzienne sprawy. Gdyby wszystko robić z myślą o sobie, przynajmniej pośrednią, to świat byłby chyba bardzo szary i smutny, a tak przecież nie jest.
Moim zdaniem dobry człowiek, to taki który w stosunku do innych kieruje się przede wszystkim współczuciem, oraz stara się nie dokarmiać 'zwierząt' pod postacią mściwości, sadyzmu itd.
...czyli jakim? Co znaczy dla Was bycie dobrym człowiekiem?
Wspominano tu o empatii, czyli umiejętności postawienia się w cudzym położeniu. Uważam, że jest jakąś miarą dobroci. Wydaje mi się jednak, że większą zaletą jest akceptacja. Umiejętność nieoceniania i niekrytykowania innych.
X77 napisał/a:Nawet człowiek, który np. przekazał pieniądze rodzicom chorego dziecka na jego leczenie - nie zrobił tego "tak całkiem za nic". Zrobił to dlatego by się poczuć lepiej. U ludzi z empatią widok kogoś ciepiącego powoduje iż sami zaczynają się czuć źle. Pomagając innemu zaspokaja w ten sposób swoją wewnętrzną potrzebę pomagania innym.
Myślę, że niekoniecznie, aby samemu poczuć się lepiej. Owszem, na pewno jest grupa ludzi, być może nawet całkiem spora, którzy pomagają, aby dla siebie też coś z tego wziąć - choćby poprawić sobie własne samopoczucie, otrzymać czyjąś wdzięczność, w pewien sposób zabłysnąć, ale nigdy nie miałeś odruchu, by pomóc, bo komuś dzieje się krzywda i mu w tej krzywdzie po prostu ulżyć, zupełnie przy tym nie patrząc na siebie? Owszem, po fakcie czasem pewnie przychodzi taka refleksja, ale w chwili kiedy człowiek pomaga, to przecież nie kalkuluje. Przynajmniej ja tak mam. Pomoc to nie muszą być wielkie czyny, ale nawet zwykłe, codzienne sprawy. Gdyby wszystko robić z myślą o sobie, przynajmniej pośrednią, to świat byłby chyba bardzo szary i smutny, a tak przecież nie jest.
By się poczuć lepiej?
Jeżeli ktoś kieruje się takimi uczuciami i nie potrafi znaleźć innej motywacji, to dobre chociaż to. Nie skreślałabym takiej pomocy, bo zawsze to pomoc.
Wydaje mi się, że nieczęsto chęć poprawienia sobie samopoczucia jest impulsem do wyciągnięcia pomocnej dłoni. Ludzie często pochylają się nad zwierzętami, naturą. Jaki mają powód, skoro zwierze ich nie rozsławi? Dzikie zwierze za dobroć może odpłacić się pożarciem dobroczyńcy i człowiek jest tego świadomy, mimo to nie potrafi przejść obojętne obok cierpienia.
Dla mnie nieważne z jakich pobudek ktoś pomaga, ważne, że Ci, którzy są w potrzebie, tę pomoc otrzymują. Ktoś, kto jest głodny naprawdę ma gdzieś z jakich przyczyn ktoś daje mu jeść
Dla mnie od jakiegoś czasu wyznacznikami dobroci człowieka jest tolerancja i akceptacja. Ale taka prawdziwa, nie typu "nie obchodzi mnie co robisz, byle żebyś mi się pod nosem nie plątał" tylko wynikająca ze zrozumienia że i ja, i wszyscy inni ludzie zasługują na miłość, że są cudowni na swój sposób.
nie krzywdzić innych z premedytacją i mieć świadomość co jest dobre a co złe, choć dzisiaj to termin abstrakcja, bo każdy na swój sposób definiuje dobro i zło, nawet to uniwersalne. Przesuwają albo zacierają się granice. Dzisiaj już "dobry człowiek" oznacza taki, który nie jest zły a więc nie musi robić nic dobrego dla innych, wystarczy, żeby ich nie krzywdził. Przyznam, że dobre i to, na bezrybiu i rak ryba ale na miano dobrego człowieka to jednak trzeba zasłużyć sobie. Dobry człowiek to taki, który coś poświęca dla innych, choćby czas, jest zaangażowany w ich sprawy, ich dobro jest dla niego ważne, który po prostu zwraca uwagę na innych.
Czy ja jestem dobrym człowiekiem. Jeśli wziać pod uwagę to, co napisałam wyżej, nie jestem. Nie krzywdzę innych ludzi, chyba, że nieumyślnie, ale to bardziej przykrość jak już, ale też i specjalnie nie robię dla nich nic dobrego. To, że przepuszczę kogoś w kolejce, sama z siebie, gdy widzę, że ma dwie rzeczy na krzyż a ja pełny koszyk to zwykła życzliwość.
Moje zaangażowanie ma głownie wymiar materialny. Łatwiej jest przeznaczyć środki i pomyśleć - ok, dobry człowiek ze mnie, przecież pomagam... Bo tak naprawdę czy obchodzi mnie los innych? Czy was obchodzi mój los? Jak napiszę, że jest mi źle i cierpię to zmartwicie się? Nie będziecie mogli spać? No właśnie...
Dla mnie nieważne z jakich pobudek ktoś pomaga, ważne, że Ci, którzy są w potrzebie, tę pomoc otrzymują. Ktoś, kto jest głodny naprawdę ma gdzieś z jakich przyczyn ktoś daje mu jeść
Dla mnie od jakiegoś czasu wyznacznikami dobroci człowieka jest tolerancja i akceptacja. Ale taka prawdziwa, nie typu "nie obchodzi mnie co robisz, byle żebyś mi się pod nosem nie plątał" tylko wynikająca ze zrozumienia że i ja, i wszyscy inni ludzie zasługują na miłość, że są cudowni na swój sposób.
Jej, dokładnie. Niezależnie od wiary, płci, religi, i tak dalej.
20 2020-10-24 16:55:13 Ostatnio edytowany przez Excop (2020-10-24 23:44:23)
Dobry człowiek zawsze gdzieś mignie w przeszłości.
Tacy byli, ci ludzie, i warto o nich pamiętać.
W moim życiu, już dość zaawansowanym, dwoje, nie żyjących, niestety, bliskich mi ludzi wspomnę.
Moja mama. I tylko tyle.
Moja przyjaciółka z pracy. Również już jej nie ma.
Edit:
Poza tymi osobami znajdą się i inni, bliscy mi ludzie.
To jednak opowieść na dłuższą chwilę.
Owszem, to za mało, ale starałem się to wszystko skomasować, bo litanii nie byłoby końca
Dobry człowiek, hmm...
Pozytywnie nastawiony do świata
i nie widzący negatywów?
Być dobrym człowiekiem hmm. Myślę że w oderwaniu od spojrzenia chrześcijańskiego czyli najlepszego, ciężko zdefiniować a nawet najlepsze własne pomysły nie są czymś obiektywnym ale zakażonym subiektywnym odczuciem a tym samym błędem.
Bo Bóg stwarzając nas, dał nam również instrukcje, zna nas lepiej niż my siebie. Podam kilka przykładów :
1. Patrząc przez pryzmaty wiary katolickiej, widzę że nader często zdarza się przekonanie i błędna postawa że bycie dobrym to tylko unikanie grzechów co samo w sobie jest już dużym wysiłkiem i trudem ale uważam że to za mało . Można być dobrym , nawet wzorowym, nawet żyć w łasce uświęcającej unikać grzechów, jednak to jeszcze nie będzie miłością i byciem dobrym będzie to jakby tylko obojętnością mówi o tym Księga Apokalipsy:
15 Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś.
Obyś był zimny albo gorący!
16 A tak, skoro jesteś letni
i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust Ap 3
Samo nie czynienie zła , nie jest więc bycie dobrym, ale może być letniością , przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść lecz brak miłości i obojętność.
Można również żyć w grzechach a mimo to pomagać innym , jednak uważam że miłość wobec ludzi bez miłości do Boga jest nie autentyczna i przeważnie często tylko emocjonalna i interesowna. Jest chora szlachetność która chce np wszystkim pomagać niczym by się było Bogiem, udaje się że robi to bezinteresownie , ale od nikogo niczego nie przyjmować taka samowystarczalność która wszystkim chce pomagać a od nikogo nic nie chce uważam to za straszną postawę. Uważam że jak człowiek nie potrafi przyjmować dobra od innych, to nie potrafi też dawać. Taka postawa samowystarczalności uważam że się rodzi z pychy "tylko moja pomoc jest najlepsza, pomoc innych to nie pomoc, ja niczego od nikogo nie chce " . Jednak spójrzmy, gdyby świat byłby cały takich samowystarczalnych ludzi no to przecież nikt nikomu by nie był potrzebny skoro każdy by tylko dawał ale nic nie chciał od drugiego. Uważam że jeśli człowiek na dobre i złe trwa przy Bogu w łasce uświęcającej to również będzie trwał przy drugim drogim człowieku na dobre i na złe w czasie próby , trudnościach.
http://mateusz.pl/ksiazki/ja-cd/ja-cd-108.htm
fragment:
Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie, który im się przysłuchiwał, gdy rozprawiali ze sobą. Widząc, że Jezus dobrze im odpowiedział zapytał Go: Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań? Jezus odpowiedział: Pierwsze jest: Słuchaj Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych (Mk 12, 28–31).
Nie można odłączyć przykazania miłości bliźniego od przykazania miłości Boga. Drugie przykazanie nie istnieje samodzielnie w oddzieleniu od pierwszego. Nie ma innego przykazania większego od tych dwu. Pan Jezus z dwu przykazań czyni jedno. Serce ludzkie zostało tak stworzone, że bez drugiego człowieka nie może istnieć. Człowiek otrzymuje życie od człowieka i bez niego nie może istnieć.
Wiele naszych ludzkich działań polega na szukaniu miłości bliźniego. Istotą podobania się innym jest właśnie chęć zdobycia, przyciągnięcia ich miłości.
Będziesz miłował bliźniego swego: na drugim miejscu uznasz, że życie, dobro, szczęście zawdzięczasz człowiekowi. Uznasz, że potrzebujesz człowieka oraz, że inni potrzebują ciebie. Istnieje tutaj ścisła wzajemna zależność pomiędzy moim dobrem, które płynie z miłości innych oraz dobrem innych, które płynie z mojej miłości do nich.
Będziesz miłował bliźniego swego — to znaczy zaufasz bliźniemu, jemu powierzysz swoje życie. Równocześnie będziesz tak żył, żeby twój bliźni mógł się tobie powierzyć. Będziesz tak żył, abyś stał się godnym jego zaufania.
Będziesz miłował bliźniego swego. Zatrzymajmy się na słowie bliźni. Samo słowo bliźni ukazuje nam sens drugiego przykazania. Twój bliźni to nie ktoś obcy, ktoś daleki od ciebie. Drugi człowiek jest bliźnim, to znaczy jest twoim, należy do ciebie. Twój bliźni to ktoś bliski tobie. Jest twoim, ale nie na podstawie dokonanego wyboru. Jest twoim, ponieważ dano ci go jako dar.
Nikt z nas nie wybiera sobie ojca, matki, rodzeństwa. Rodzice nie wybierają swoich dzieci. Nikt też specjalnie nie wybiera nauczycieli, pedagogów, duszpasterzy. Także osoby, które wybieramy wprost, np. chłopak, dziewczyna, mąż, żona, przyjaciel, stają w jakiś sposób na naszej drodze życia. Nasz wybór często polega na tym, że je przyjmujemy, akceptujemy, wiążemy się z nimi określonymi więzami. Słowo bliźni doskonale określa rolę drugiego człowieka w naszym życiu i naszą rolę w życiu innych.
Kto jest moim bliźnim? — pyta Jezusa uczony w Prawie. Jezus odpowiada na to pytanie przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie. W przypowieści tej Chrystus ukazuje, iż bliźnim Samarytanina stał się człowiek, którego on sam nie wybierał, ale który został mu dany, został mu zadany. Poraniony Judejczyk stał się dla niego trudnym darem. Jezus tą przypowieścią pragnie nam powiedzieć, że bliźnim naszym jest zawsze ten, kto nas potrzebuje, kto staje nam na drodze prosząc nas o pomoc. Ale bliźnim naszym jest także ten, kogo my potrzebujemy. Potrzebujemy nie w sensie utylitarnym (możemy go wykorzystać), ale w sensie potrzeby serca.
W pojęciu twój bliźni związki rodzinne mają szczególną wagę, ponieważ praktycznie nie dadzą się one zastąpić żadnymi innymi związkami. Nie można zastąpić roli ojca, roli matki. Brak ojca lub matki staje się dotkliwą raną, po której zostają ślady na całe życie. Zdrada, porzucenie żony, męża staje się bolesnym zranieniem, które nie daje się wymazać żadnym nowym związkiem. Związki rodzinne mają szczególną wagę, gdyż w sposób szczególny wpływają na nasze życie. Będziesz miłował bliźniego swego — tzn. uznasz, że twoi bliźni dają ci życie, a ty masz dawać życie im.
23 2021-03-19 23:08:21 Ostatnio edytowany przez rafael12 (2021-03-19 23:11:02)
żabaaaaaaa! napisał/a:Owszem, to za mało, ale starałem się to wszystko skomasować, bo litanii nie byłoby końca
Dobry człowiek, hmm...
Pozytywnie nastawiony do światai nie widzący negatywów?
Hmm czy jednak nie dostrzeganie negatywów celem konstruktywnej krytyki i wyciągnięcia wniosków , nie świadczyłoby o życiu w zakłamaniu ?
Taki przykład. Jeżeli ktoś by zaatakował Ci np rodzica to czy wmawiałabyś sobie pozytywne myślenie ?
Na tym świecie nie istnieje tylko dobro, dobre czyny, ale także jest bardzo dużo zła, bierne przyglądanie się , nie reagowanie, pozwalanie innym na zło czy jest dobrem tylko dlatego bo ktoś "może" i ma niby wolną wolę?
Uważam że "pozytywnie nastawiony czy myślący" nie oznacza człowieka żyjącego nadzieją, natomiast człowiek żyjący nadzieją już będzie pozytywnie myślał nawet jak będzie doświadczał zła. słowo " pozytywnie nastawiony" kojarzy mi się z bezkrytycznym i bezmyślnym przyjmowaniem wszystkiego jako dobrego nawet zła. A taki czyn oznaczałby gloryfikację zła. Szanować należy każdego człowieka, lecz nie każdy czyn jest godzien szacunku i akceptacji. Mi bliższa jest postawa " być realistą, nazywać rzeczy, zjawiska po imieniu"
Co do pozytywnego myślenia jest to pewien system i ideologia :
"Jedną ze spłyconych ideologii, opartych na selfizmie jest myślenie pozytywne. Według M. Lacroix "sekret sukcesu New Age tkwi w metodzie zwanej" "myśleniem pozytywnym". Zakłada ona, że każda jednostka posiada bogaty potencjał rozwojowy, który można wykorzystać przez twórczą wizualizację, zwalczanie tendencjii do niskiej samooceny i systematyczny trening w postrzeganiu przyszłości bez lęku (Osobiście mogę potwierdzić że ta praktyka jest stosowana przez większość o ile nie przez wszystkich psychologów, terapeutów!!!)"Myślenie pozytywne" może być jednak niebezpieczne, z czystego psychologicznego punktu widzenia, sprzyjając kultywowaniu iluzji czy tłumieniu prawdziwych uczuć, co oddala profesjonalną terapię, grożąc w pewnych sytuacjach zaburzeniami psychicznymi (G. Scheich).
Szerzy się ono w wielu sektach, ale także jest zawarte w wielu programach szkoleniowo-pedagogicznych. "Myślenie pozytywne" jest przedstawiane często przez jego propagatorów, jako bezgraniczna i magiczna wiara w moc słowa i nieskończone wręcz boskie możliwości człowieka(gnostyckie założenie "boskiej jaźni") . Takie działanie może być formą gnostyckiej kontrinicjacjii gdyż chodzi tu o manipulację także sferą światopoglądową, prowadzącą do idolatrycznego kultu własnego "ja".
W forumułkach autosugestii, która jest formą nierealistycznego autoprogramowania umysłu, naucza się pacjentów odwoływania się do "boskiej esencji", "nieskończonej mądrości mojej wysokiej inteligencji" czy do "niewyczerpanego źródła mojej egzystencji"(G. Scheich, pozytywne myślenie. Czy może szkodzić? Gdańsk 2000, s59-60 ). W podobny sposób "myśleniem pozytywnym" posługują się tzw. "Programowanie Neurolingwistyczne (NLP) oraz Metoda Silvy (Silva Mind Control), które jednocześnie manipulują światopoglądem klienta.
Szczególnie niebezpieczna jest Metoda Silvy (czerpiąca obficie z teorii i technik okultystycznych, np. z hermetyzmu), gdzie dochodzi do przedefiniowania sfery sumienia i zamiany świadomości "moralnej" na świadomość "psychologiczną".
"Myślenie pozytywne", propagowane w tych metodach, to nie tylko neutralne, sugestywne zachęty, ale często konkretne światopoglądowe twierdzenia , które są specyficznie kodowane. Proponuje się tu np. ideologiczne przedstawienia sumienia jako tworu lewej półkuli mózgu, zaś zło i poczucie winy przedstawia się jako subiektywne twory wyobraźni tzw. "myślenia negatywnego", które trzeba jednoznacznie i stanowczo wyeliminować z psychiki klienta.
Selfizm i myślenie pozytywne są propagowane przez Ruch Ludzkiego Potencjału. Od swojego powstania (Esalen, Kalifornia, lata sześćdziesiąte) rozwinął się on w sieć grup promujących uwolnienie, dzięki tzw. samorealizacji, wrodzonej ludzkiej zdolności do bycia kreatywnym. Związane z tą ideą różne techniki osobistej przemiany coraz częściej są wykorzystywane przez firmy w programach treningu zarządzania, które organizowane są z bardzo zwykłych, ekonomicznych powodów. Transpersonalne Technologie, Ruch dla Wewnętrznej Duchowej Świadomości, Organizacyjny Rozwój i Organizacyjna Przemiana- wszystkie te techniki przedstawia się jako nie-religijne, jednak w rzeczywistości pracownicy firm mogą znaleźć się w sytuacjach, w których poddani zostaną wpływowi obcej "duchowości", w sytuacjach, które stawiają pytanie o osobistą wolność człowieka.
Myślenie pozytywne nie jest bowiem neutralne, ale zawiera w sobie liczne tezy światopoglądowe lub nawet ukryte postawy religijne czy kultyczne (inicjacyjne). Jest to bardzo niebezpieczne, nie tylko zdrowia psychicznego także dla zbawienia wiecznego , a dzieje się tak dlatego, że rozmaici "terapeuci" czy instruktorzy swobodnie mieszają różne techniki psychologiczne z rytami inicjacyjnymi, w duchu synkretyzmu z New Age . Stąd myślenie pozytywne oparte na selfizmie (który sam w sobie jest czymś więcej, niż psychologicznym narcyzmem) sprzęga się często z "lucyferyzmem"(antychrześcijańskie samozbawienie).
Jednakże z punktu widzenia teologicznego, wyklucza się całkowicie w tych ideologiach "pozytywne" zwodzenie szatana jako "anioła światłości", które było zawsze analizowane przez największych mistrzów duchowości katolickiej jak św. Tomasz z Akwinu, czy św. Ignacy Lyola(M.R Jurado SJ, Rozeznawanie duchowe, Kraków 2002 s 99-100).
Tego rodzaju "biały satanizm" występuje szczególnie przy praktykowaniu okultyzmu, co sprzyja otwarciu na opętanie. Oddziaływanie szatana na umysł człowieka ("spirytystyczna" kontrola umysłu) jest jednym z podstawowych aksjomatów chrześcijańskiej tradycji duchowej i mistycznej.
U Orygenesa, którego odkrycia przejął częściowo św. Tomasz z Akwinu, "rozeznawanie duchów" stosuje się do myśli i poruszeń wewnętrznych, które następują w człowieku oraz do rozróżnienia między proroctwem prawdziwym i fałszywym (wróżbiarstwo). Orygenes powtarza za św. Pawłem, że złe moce starają się wtłoczyć do umysłu ludzkiego fałszywą mądrość, mądrość tego świata, i doprowadzić do błędu i zwodniczych nauk sprzecznych z mądrością krzyża. Czasami złe duchy opanowują umysł złych ludzi do tego stopnia, że uniemożliwiają im użycie wolnej woli, co dotyczy nie tylko opętania.
Myślenie pozytywne dla pracowników firm, obejmuje tzw. seminaria motywacyjne ,które poprzez podważanie tradycyjnego systemu wartości i jednostek i dokonanie zaburzeń w ich życiu osobistym mają na celu stworzenie pracownika o nowej konstrukcji psychicznej (pracownika wydajniejszego ). Wielu autorów twierdzi lub sugeruje, że wymienione wyżej seminaria organizowane są po to, aby wymusić różnymi metodami "stan transu", podczas którego można zaszczepić w umysłach pracowników nowe idee i wartości (P.H Lochhaas)
Oto zespół założeń według P.H Lochhaase'a. Widać tu wiele tez światopoglądowych i kryptoreligijnych:
- Prawdą jest to, co postrzegamy naszym umysłem jako rzeczywiste.
-Tradycyjne wierzenia stoją na przeszkodzie do pełnego rozwoju człowieka
-Rodzice nie powinni wpajać dzieciom żadnych wzorców ani norm postępowania.
-Jeśli nie myślisz w sposób New Age, pozbawiasz swoich pracowników, a tym samym swoją korporację, możliwości wykorzystania ich pełnego potencjału.
-Aby się rozwinąć, musisz zmienić swoją postawę, przyzwyczajenia oraz system religijny.
-Nigdy nie pozwól, aby cię krytykowano, ani żeby tobą gardzono.
-Największą wartością w życiu człowieka jest poczucie własnej godności.
-Człowiek wszystko zawdzięcza sam sobie.
-Wszechwiedza istnieje i można ją osiągnąć poprzez postrzeganie pozazmysłowe.
-Człowiek posiada nieograniczone możliwości zdobywania wiedzy.
-Jesteś swoim własnym sędzią. Uwolnij się od sądów innych.
-Musisz pozbyć się świadomej, rozmyślnej samokontroli, gdyż będzie ona ci przeszkadzała w dobrym wywiązywaniu się z obowiązków.
-Nie powinieneś kierować się względami moralnymi.
-Nie musisz zawsze chodzić prostymi drogami, aby nie trapiła cię niepewność lub zdenerwowanie.
-Najważniejsze jest to, byś zawsze miał dobre samopoczucie.
Na tego rodzaju kursach często wpaja się uczestnikom przekonanie, że problem polega na tym, iż zostali wychowani i nauczeni myśleć i żyć nieprawidłowo, że zbyt często używają lewej półkuli mózgowej, że ich stosunek do rozwiązywania problemów jest zbyt racjonalistyczny, mechaniczny i logiczny. W tym miejscu następuje krytyka kultury, a zwłaszcza religii chrześcijańskiej. Przekonuje się ich do częstego angażowania prawej półkuli, by byli bardziej intuicyjni, otwarci, świadomi duchowo i bardziej zestrojeni z Kosmosem, by zaczęli myśleć w "duchu Wschodu", co grozi grzechem idolatrii. "
24 2021-04-11 06:53:53 Ostatnio edytowany przez Excop (2021-04-11 07:10:36)
Dobrym być, to nie wtykać nosa w nie swoje sprawy (pomijam przemoc wszystkich rodzajów, bo zgody na to, nigdy nie dam), co do spojrzenia na religijność naszą, czy innych wyznań. I robić swoje, nie krzywdząc innych umyślnie zwłaszcza. I pomóc potrzebującemu człowiekowi, również zapitemu niemal na śmierć, którego omijają przechodnie udający, że go nie widzą.
Wiele razy doprowadzałem do przytomności takich ludzi, by następnie wezwać karetkę lub radiowóz policyjny, gdy lekarz na to zezwoli. Wtedy, gdy patrolowałem parki miejskie, jako "krawężnik", tak i na emeryturze już będąc.
Do Rafaela:
"Apostołem" z potrzebą nawracania naszego ultrakatolickiego ponoć Narodu chcesz się mienić?
Po wypisach w każdym z tematów w tym dziale, odnoszę takie wrażenie.