Proszę żeby mi ktoś wyjaśnił logicznie dlaczego bardziej się opłaca bycie złym niż dobrym.
Pytanie dotyczy ogólnych zagadnień egzystencji, ale nie mogę zrozumieć czemu ludzie się zdradzają. Są w dobrych związkach, a jednak robią takie okropne rzeczy drugiej osobie. To jest żałosne.
Wszyscy źli ludzie których znam, są ludźmi sukcesu. Zaraz ktoś powie, że uogólniam nie, dość widziałam, poznałam i przeżyłam żeby wysnuć taki wniosek.
Od kilku lat, co roku ktoś z moich wspaniałych znajomych ginie. Są to ludzie pełni wrażliwości, pomagający innym, wierni i uczciwi. Nie ma roku żeby ktoś tragicznie nie konczyly swojego życia.
A byli to ludzie o ogromnym sercu.
Teraz jestem świadkiem romansu, zdradzeni partnerzy to wspaniali ludzie dla tych zdradzajacych szumowin.
Nie warto być dobrym, nie mam dowodów na to ze warto takim być.
Brak mi już wiary. I jeszcze to forum. Nie było mnie tu dwa mce, myslalam ze coś się zmieniło, ale nie nawet w takim trudnym czasie okazuje się, że są szumowiny które muszą pędzić za swoim instynktem.
Bo życie nie jest sprawiedliwe. Natomiast weź pod uwagę, że na takich forach piszą raczej ludzie skrzywdzeni, a nie Ci w szczęśliwych związkach:) Więc generalnie jest nadreprezentacja tych "dobrych skrzywdzonych".
Bo życie nie jest sprawiedliwe. Natomiast weź pod uwagę, że na takich forach piszą raczej ludzie skrzywdzeni, a nie Ci w szczęśliwych związkach:) Więc generalnie jest nadreprezentacja tych "dobrych skrzywdzonych".
Tylko ja mam w najbliższym otoczeniu sporo przykładów ludzi dobrych a wciąż poniewieranych.
Nie mogę się pogodzić z niesprawiedliwością. Okropnie mnie ona rozstraja.
Czytałam Twój wątek, bardzo mi przykro i bardzo dobra decyzje podjęłam, podziwiam Cie i trzymam kciuki
Ja przejdę na zła stronę, odgrażam się od dawna, że to zrobię ale koniec, już postanowione.
Przede wszystkim powiedz, co rozumiesz poprzez złego człowieka?
Z boku wszystko wygląda inaczej. Świat nie jest czarno biały. Zdrada jest paskudna, wiadomo, ale nie wiesz jak w rzeczywistości wygląda czyjś związek. Często te z pozoru idealne, okazują się toksyczne. Czasem ludzie są z sobą z przyzwyczajenia, presję społeczeństwa, jakoby samotne osoby były gorsze.
Miałam kiedyś koleżankę. Wszyscy ją lubili, była bardzo aktywna w wszelkich akcjach charytatywnych itp. Zerwałam znajomość, zostałam nazwana okropną, bo to przecież taka wspaniała osoba. W praktyce na mnie potrafiła krzyczeć ( dosłownie wydrzeć się), bo zadałam pytanie przykładowo o której wraca, a trafiłam na zły humorek. Wyśmiewała mnie, bo ćwiczę, bo z względów zdrowotnych nie mogłam pić alkoholu. Ona jest dobra, czy zła? Zależy dla kogo.
Ogólnie w życiu próbuję kierować się zasadami "moralnymi" i w myśl zasady "nie rób komuś czegoś, czego nie chcesz żeby tobie zrobiono". Nie zbawię w ten sposób świata, ale mam czyste sumienie.
Proszę żeby mi ktoś wyjaśnił logicznie dlaczego bardziej się opłaca bycie złym niż dobrym. (...)
Trawestując powiedzenie prof. Bartoszewskiego może bycie złym człowiekiem się i opłaca, ale nie warto.
Wróciłam do kilku Twych wcześniejszych wątków, jeden z nich zakończyłaś tym stwierdzeniem
(...) widzę u siebie już jakas taka złość na cały świat dlatego muszę coś z tym zrobić.
Dlaczego hodujesz złość zamiast pozbyć/pozbywać się jej?
Odpłacz, odsmarkaj, odzłość się. Od kilku miesięcy czas jest wyjątkowo trudny, dla budowania relacji - także (a może przede wszystkim).
6 2020-06-03 20:59:59 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2020-06-03 21:07:12)
Wiesz co mysle Wendy? Ze wszyscy cierpia. Ci "zli" ludzie tez. Stad te zdrady. Cos co wyglada na cudowny zwiazek, moze nie do konca nim byc w duszy zdradzajacego. Mozesz byc z cudowna kobieta, facetem, bo jest dobry, troskliwy, a mozesz z nim byc, bo go kochasz. Widzisz roznice motywacji? Ja tak bym nie dzielila ludzi na zlych i dobrych. Wszyscy mamy oba pierwiastki. W odpowiednich warunkach, nawet Twoi dobrzy znajomi mogliby sie pogubic. Rozumiesz? Mysle, ze w tych czasach troszeczke mamy zbyt duza presje na zwiazki, zbyt duze mozliwosci "nie ta to inna", czesto ludzie zyja obok siebie, za malo empatii i bliskości. Dla mnie to taka troche niemilosc. I faktycznie - jesli dobierzesz nieodpowiednia osobe i kochasz partnera bardziej, to pewnie dostaniesz w dupe. Ale zycie polega na ryzyku nie? Nic nie jest pewne Fajne jest to, ze Twoi znajomi moga patrzec na siebie w lustro i odpowiadaja sami za siebie (czy beda dzialac zgodnie z sumieniem). Jesli ktos chce krzywdzic, jesli sie gubi, nie potrafi kochac - jego wybor. Ale ja bym raczej sie nie wzorowala na takich osobach. A jak dostaje w dupe to wstaje. Jezeli ktos mnie oszukal, to nie bylo w tym mojej winy, ide dalej i to z podniesiona glowa. Fajne jest to, ze zycie uczy. Szkoda lez na fate morgane. Bo to kwestia podejscia, nie jestem ofiara.
I naprawde wierze, ze osoby ktore krzywdza innych przede wszystkim szkodza same sobie i ciezko im patrzec w lustro (lub walcza ze swoimi innymi problemami). Bo kazdy normalny czlowiek potrzebuje szczerego wsparcia i chce kochac. No chyba, ze jest psychopata
Nie umiem ci odpowiedzieć, dlaczego nie warto być dobrym człowiekiem, bo ja uważam, że warto. Nie ma to nic wspólnego z byciem naiwnym i byciem ofiarą dla innych. Choć nie jestem przekonana, że ci "źli" nie mogą sobie spojrzeć w lustro i są nieszczęśliwi. Myślę że nieszczęśliwy jest ten człowiek, który nie ma tego czego pragnie.
Zawsze warto być dobrym. Dobrym, ale nie naiwnym.
Myślę, że między byciem dobrym, ogólnie pojmując a naiwnym jest bardzo szeroka granica. Trzeba ją tylko dostrzec. Do prezentowania złych czy wątpliwych moralnie postaw to już pewni ludzie są predysponowani dużo bardziej niż inni.
11 2020-06-03 23:20:08 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2020-06-03 23:23:20)
Nie ma to nic wspólnego z byciem naiwnym i byciem ofiarą dla innych.
Osoby empatyczne sa perfekcyjnym celem dla narcyzow i szeregu innych ciekawych zaburzen. Poza tym, niektorzy ludzie, wiedzac, ze sie nie obronisz, chetnie skorzystaja z premedytacja z Twoich zasobow. Leza na ziemii za darmo, bo zabraklo poczucia wartosci na przyzwoitym poziomie.
(Oczywiscie mozna byc dobrym i miec wysokie poczucie wartosci. Ale umowmy sie. Osoby dobre, zazwyczaj chca z siebie glownie dawac i sie troche w tym zapominaja)
Choć nie jestem przekonana, że ci "źli" nie mogą sobie spojrzeć w lustro i są nieszczęśliwi. Myślę że nieszczęśliwy jest ten człowiek, który nie ma tego czego pragnie.
Gdyby zlemu niczego nie brakowalo i byl szczersliwy, to by nie chodzil i nie kradl
Mysle, ze Twoje podejscie do bycia 'dobrym' i 'zlym' jest bardzo malo rozwiniete.
Kazdy jest dobry i zly, kazdy ma powody by zachowywac sie tak jak sie zachowuje. Nawet seryjny morderca nie jest caly zly.
Ludzie to nie sa postacie w filmie.
nie mogę zrozumieć czemu ludzie się zdradzają. Są w dobrych związkach,
Widocznie osoba zdradzająca uważa inaczej.
Ten "dobry" związek to tylko Twoja opinia, czyli tej osoby której pasuje/ogląda z zewnątrz związek znajomych.
A byli to ludzie o ogromnym sercu.
Teraz jestem świadkiem romansu, zdradzeni partnerzy to wspaniali ludzie dla tych zdradzajacych szumowin.
Nie warto być dobrym, nie mam dowodów na to ze warto takim być.
Brak mi już wiary. I jeszcze to forum. Nie było mnie tu dwa mce, myslalam ze coś się zmieniło, ale nie nawet w takim trudnym czasie okazuje się, że są szumowiny które muszą pędzić za swoim instynktem.
Może jednak nie byli tacy dobrzy ci o ponoć nieskalanych złem duszach skoro zostali zdradzeni? Lub byli zbyt dobrzy, czyli też niedobrzy, bo z problemami? Nie warto podkładać się w relacjach.
Nie znam ani jednej osoby dobrej lub złej.
Za każdym razem to jest wybór.
I jeszcze, żeby skomplikować, czasami to, co dobre jest dla jednej osoby może być złe dla innej.
Więc to nie jest takie czarno/białe.
Gdyby zlemu niczego nie brakowalo i byl szczersliwy, to by nie chodzil i nie kradl
Gdyby wszyscy mieli to czego pragną, to świat byłby rajem. Bardzo płytko zrozumiałaś moje słowa. Nie tylko chodzi o rzeczy. Kobieta pragnie dziecka, a nie może go mieć. Ktoś inny urody, a jej nie ma itd. Problemem jest to czy możemy w sposób akceptowalny społecznie osiągnąć swoje pragnienia lub jak reagujemy na niemożność ich osiągnięcia.
WendyW napisał/a:A byli to ludzie o ogromnym sercu.
Teraz jestem świadkiem romansu, zdradzeni partnerzy to wspaniali ludzie dla tych zdradzajacych szumowin.
Nie warto być dobrym, nie mam dowodów na to ze warto takim być.
Brak mi już wiary. I jeszcze to forum. Nie było mnie tu dwa mce, myslalam ze coś się zmieniło, ale nie nawet w takim trudnym czasie okazuje się, że są szumowiny które muszą pędzić za swoim instynktem.Może jednak nie byli tacy dobrzy ci o ponoć nieskalanych złem duszach skoro zostali zdradzeni? Lub byli zbyt dobrzy, czyli też niedobrzy, bo z problemami? Nie warto podkładać się w relacjach.
Nie jestem pewna, czy ludzie zdradzają, bo ta druga strona jest gnidą. To chyba są jakieś niezrealizowane potrzeby, a to, że ludzie nie potrafią ich jasno zakomunikować z szacunku dla drugiej strony lub idą na skróty to no cóż...
Dobrze, ale to czy potrafisz odejść że związku w którym ci źle i nie zdradzać, to świadczy o tym że jesteś dobry, honorowy i masz odwagę. Nie mam dobrego zdania o tych co zdradzają bo kojarzy mi się to z byciem złym, fałszywym, tchórzliwym. I dla mnie tu nie ma odcieni szarości.
Ok, nie ma tylko złych ani tylko ludzi dobrych ale któraś strona jest silniejsza. I jeśli ta zła dominuje? I dzięki też złej powiedzmy sile jesteś na fali.
Ktoś mnie pytał czemu się złoszcze na cały świat. Bo tak. Bo jest niesprawiedliwosc, bo w białym dzień można udusić czarnego człwieka na oczach wszystkich, bo można mieć kochankę w pracy a w domu żonę z niemowlakiem. Dlatego.
No dobra Wendy, ale co Ci to da, że się tutaj pozłościsz?
Życie nie jest sprawiedliwe i nie będzie sprawiedliwe. Jedyne co możesz zrobić to żyć dobrze i liczyć na to, że inni też będą.
Kilku moich znajomych też zginęło. Życie. Zawsze się słyszy o zdradach i romansach, życie. Nie wiem dlaczego od razu masz takie wnioski, że nie warto próbować być dobrym człowiekiem.
Dobrze, ale to czy potrafisz odejść że związku w którym ci źle i nie zdradzać, to świadczy o tym że jesteś dobry, honorowy i masz odwagę. Nie mam dobrego zdania o tych co zdradzają bo kojarzy mi się to z byciem złym, fałszywym, tchórzliwym. I dla mnie tu nie ma odcieni szarości.
Wiesz tak patrząc z boku na taką sytuację, wielu stwierdziłoby, że taka osoba postępuje niegodnie, choć wiadomo, że unieszczęśliwianie się wzajemne jest bez sensu. Zdrada jest beznadziejna, ale chyba jeszcze gorsze jest kłamstwo i ukrywanie, że coś nie działa lub działanie na dwa fronty przez długi czas lub wypieranie, że w sumie nic takiego się nie stało.
Ok, nie ma tylko złych ani tylko ludzi dobrych ale któraś strona jest silniejsza. I jeśli ta zła dominuje? I dzięki też złej powiedzmy sile jesteś na fali.
Ktoś mnie pytał czemu się złoszcze na cały świat. Bo tak. Bo jest niesprawiedliwosc, bo w białym dzień można udusić czarnego człwieka na oczach wszystkich, bo można mieć kochankę w pracy a w domu żonę z niemowlakiem. Dlatego.
Nikt nie każe tego popierać. Mnie te sytuacje też mierżą, ale świata nie zmienię, ewentualnie tylko małą część obok siebie.
Proszę żeby mi ktoś wyjaśnił logicznie dlaczego bardziej się opłaca bycie złym niż dobrym.
Pytanie dotyczy ogólnych zagadnień egzystencji, ale nie mogę zrozumieć czemu ludzie się zdradzają. Są w dobrych związkach, a jednak robią takie okropne rzeczy drugiej osobie. To jest żałosne.
Wszyscy źli ludzie których znam, są ludźmi sukcesu. Zaraz ktoś powie, że uogólniam nie, dość widziałam, poznałam i przeżyłam żeby wysnuć taki wniosek.
Od kilku lat, co roku ktoś z moich wspaniałych znajomych ginie. Są to ludzie pełni wrażliwości, pomagający innym, wierni i uczciwi. Nie ma roku żeby ktoś tragicznie nie konczyly swojego życia.
A byli to ludzie o ogromnym sercu.
Teraz jestem świadkiem romansu, zdradzeni partnerzy to wspaniali ludzie dla tych zdradzajacych szumowin.
Nie warto być dobrym, nie mam dowodów na to ze warto takim być.
Brak mi już wiary. I jeszcze to forum. Nie było mnie tu dwa mce, myslalam ze coś się zmieniło, ale nie nawet w takim trudnym czasie okazuje się, że są szumowiny które muszą pędzić za swoim instynktem.
Moim zdaniem zło jest po prostu silniejsze niż dobro, w sensie, że efekt oddziaływania zła jest silniejszy niż dobra. Bardziej zwracamy uwagę na złe rzeczy, choćby z ewolucyjnych uwarunkowań, bo one nam zagrażają, albo przeczą naszemu poczuciu bezpieczeństwa dlatego musimy być czujni na takie sytuacje. Dobro jest ciche i często wiąże się z wysiłkiem, a zło jest głośne i banalnie proste. Dom budujesz długo, a wystarczy chwila nieuwagi lub zapałka, żeby go zniszczyć. Albo znane powiedzenie „bad news is good news.
Uważam, że Twój podział na dobrych (wspaniałych) zdradzonych i złych (szumowin) zdrajców jest uproszczony.
Po pierwsze dlatego, że ludzie nie są ani dobrzy, ani źli i tylko czasami postępują źle w jakimś okresie swojego życia, w pewnej sytuacji, w której inaczej nie potrafią postąpić, albo wybierają źle dla innych, ale dobrze dla siebie, bo radar mają ukierunkowany na siebie, a nie na innych.
Po drugie dlatego, że jak widzimy, że ktoś cierpi, to automatycznie szukamy sprawcy cierpienia a to ma swoje dalsze konsekwencje, gdyż to są dwie przeciwstawne, wzajemnie wykluczające się role ofiary i jej krzywdziciela. Krzywdzicielom odbiera się wrażliwość, dobroć, możliwość odczuwania bólu, ale nadaje im się za to sprawczość i odpowiedzialność, natomiast ofiarom odbiera się sprawczość, ale są postrzegani jako bardziej zdolni do odczuwania bólu i przez to dobrzy.
Loka, wyzloszczenie się nic nie da a może da, będzie mi lepiej jak poznam opinie innych, może ktoś mnie przekona że jednak lepiej być dobrym, bo temat ten ciągle walkuje wśród znajomych i chyba wszyscy już myślą że oszalałam. Albo rzucają mi jakieś banalne,, karma wraca,, na uspokojenie
Magdalena pewnie masz rację, zło jest silniejsza i łatwiejsze.
Staram się aby świat moj najbliższy aby był lepszy ale na pewnie rzeczy nie mam wpływu. No chyba że wpływ będę miała tym że powiem zdradzanym.
(...) Staram się aby świat moj najbliższy aby był lepszy ale na pewnie rzeczy nie mam wpływu. (...)
I tego, czynienia świata lepszym, trzymaj się; druga część Twego twierdzenia uczy pokory.
Warto widzieć rzeczywistość, warto znać swe możliwości i ograniczenia. Warto też co jakiś czas sprawdzić swą hierarchię wartości, radykalne zmiany zwykle nie mają miejsca.
Dobro i zło to czysto subiektywne wartości.
Z resztą WendyW pamiętaj, że piekło wybrukowane jest dobrymi intencjami.
Życie to taki konstrukt gdzie należy walczyć o swoje, umieć się postawić, jak i umieć kształtować swoje otoczenia (nawet w najmniejszym stopniu). W innym przypadku człowiek zostaje pożarty.
Zwłaszcza kiedy mówisz o związku, czyli relacji, gdzie podział tego, jak przebiega jego rozwój dzieli się na równe 50:50.
W kwestii zdrad chyba już bardzo wiele na tym forum powiedziano, niestety nie wszystko jest takie oczywiste. Myślę, że zło jest częste, bo jest właśnie łatwiejsze. Do tego, widząc osoby krzywdzone i krzywdzące przypisujemy im określone motywy, spodziewając się, że już zawsze pozostaną w tej roli. Tymczasem sprawca i ofiara mogą równie dobrze wystąpić kiedyś w przeciwnej roli.
Dobro i zło to czysto subiektywne wartości.
Z resztą WendyW pamiętaj, że piekło wybrukowane jest dobrymi intencjami.
Życie to taki konstrukt gdzie należy walczyć o swoje, umieć się postawić, jak i umieć kształtować swoje otoczenia (nawet w najmniejszym stopniu). W innym przypadku człowiek zostaje pożarty.
Zwłaszcza kiedy mówisz o związku, czyli relacji, gdzie podział tego, jak przebiega jego rozwój dzieli się na równe 50:50.
Dokladnie. To jest subiektywne. To cale 'dobro' jest rzecza wzgledna, Ty mozesz myslec, ze robisz dobrze, a ktos inny cierpi i tak.
Proszę żeby mi ktoś wyjaśnił logicznie dlaczego bardziej się opłaca bycie złym niż dobrym.
Pytanie dotyczy ogólnych zagadnień egzystencji, ale nie mogę zrozumieć czemu ludzie się zdradzają. Są w dobrych związkach, a jednak robią takie okropne rzeczy drugiej osobie. To jest żałosne.
Wszyscy źli ludzie których znam, są ludźmi sukcesu. Zaraz ktoś powie, że uogólniam nie, dość widziałam, poznałam i przeżyłam żeby wysnuć taki wniosek.
Od kilku lat, co roku ktoś z moich wspaniałych znajomych ginie. Są to ludzie pełni wrażliwości, pomagający innym, wierni i uczciwi. Nie ma roku żeby ktoś tragicznie nie konczyly swojego życia.
A byli to ludzie o ogromnym sercu.
Teraz jestem świadkiem romansu, zdradzeni partnerzy to wspaniali ludzie dla tych zdradzajacych szumowin.
Nie warto być dobrym, nie mam dowodów na to ze warto takim być.
Brak mi już wiary. I jeszcze to forum. Nie było mnie tu dwa mce, myslalam ze coś się zmieniło, ale nie nawet w takim trudnym czasie okazuje się, że są szumowiny które muszą pędzić za swoim instynktem.
O poczuciu własnej dobroci, w którą wierzymy, decydują inni, a nie my sami
I tak od stuleci jest.
I niech tak zostanie.
28 2020-06-05 14:42:05 Ostatnio edytowany przez marakujka (2020-06-05 14:51:43)
Nie jestem pewna, czy ludzie zdradzają, bo ta druga strona jest gnidą. To chyba są jakieś niezrealizowane potrzeby, a to, że ludzie nie potrafią ich jasno zakomunikować z szacunku dla drugiej strony lub idą na skróty to no cóż...
A ja myślę, że ludzie zdradzają bo mogą, nawet jeśli mają wszystkie swoje "bolączki niezrealizowanych potrzeb" przegadane czy nawet zaspokojone, bo hedonistycznie chcą wykorzystać okazję na umilenie sobie życia tak czy siak, a charakter ma raczej niewiele wspólnego z tym, czy zostanie się zdradzonym czy nie. Choć pewnie coś jest w tym powiedzeniu, że do zdrady przyczyniają się obydwoje w jakiś tam sposób. Z drugiej strony wydaje mi się, że do zdrady trzeba mieć też jakieś odpowiednie predyspozycje osobowościowe i nie każdy zechce zdradzić mając nawet taką okazję.
29 2020-06-26 08:41:49 Ostatnio edytowany przez madoja (2020-06-26 08:45:18)
Kompletnie dobra lub kompletnie zła postać występuje tylko w filmach. Złoczyńca, czarny charakter, który pragnie władzy nad światem, wciąż stawia przeszkody na drodze pozytywnego bohatera, by za chwilę wybuchnąć złowieszczym śmiechem.
W życiu nie ma tak. Hitler kochał zwierzęta i był wege, John Wayne Gacy był szanowanym obywatelem miasta, dobrym mężem i ojcem (mimo że zabijał i gwałcił obce dzieci), Ted Bundy miał długoletnią dziewczynę którą kochał i dla której był dobry (a inne kobiety zabijał), Pablo Escobar ponoć był świetnym ojcem i dzieci były priorytetem (mimo że zdradzał żonę i był królem narkotyków).
Co do zdrady - nie sądze by chodziło o to że ktoś jest "złym człowiekiem". Najczęstszy chyba model to taki, że w związku nie jest tak tragicznie, albo są dzieci/wspólna firma, jednak już dawno minęło pożądanie lub miłość i człowiek zdaje sobie sprawę że nie chce przeżyć tak reszty życia, mimo że nie planuje opuścić rodziny. Chce poczuć choć trochę miłości, seksu, zamiast wewnętrznie umierać.
Poza tym, to cywilizacja wymyśliła monogamię.
Chociaż będziesz tupać nogą i płakać, to człowiek w swej naturze nie jest monogamiczny. Np. bociany są monogamiczne - ale pan bocian nie odczuwa potrzeby uprawiania seksu z innymi bocianicami którą gasi bo chce pozostać wierny. On tej potrzeby nie ma i tym właśnie jest naturalna monogamia. Człowiek odczuwa potrzeby, ale je tłamsi (lub ignoruje/trywializuje) w imię wyższych celów - a to oznacza że nie jest monogamiczny, bo jego natura mówi coś innego.
Monogamia jest po prostu dla człowieka dobra społecznie i ekonomicznie - dzięki niej tworzą się małe struktury społeczne zwane rodziną, kobiety mają jednego partnera który opiekuje się potomstwem, a do tego każdy mężczyzna ma szansę mieć partnerkę (przy poligamii samce alfa byliby zajęci przez wiele kobiet, a samce beta umieraliby nie rozmnażając się).
Czytałam kiedyś że związki w których wystąpiła zdrada przynajmniej w jednej ze stron to 70% wszystkich związków.
70%!
To jest zdecydowana większość. Bo to jest natura człowieka.
Czy to oznacza że 70% ludzi jest złych?
madoja Bardzo wyważony i rozsądny post Jest w tym sporo racji, jak się nad tym wszystkim człowiek głębiej zastanowi. Wszystko się zmienia, kiedy dotyczy nas samych. Kiedy czujemy się zwyczajnie oszukani i zwodzeni, to wtedy wszelkie tłumaczenia i wyjaśnienia drugiej osoby, w których podaje powody swojego postępowania przestają mieć znaczenie. Na czyjeś zachowania patrzymy przez pryzmat swoich odczuć i ciężko to raczej zmienić.
Swoją drogą to Escobar przecież za kasę z koki budował szkoły, boiska sportowe i rozdawał jałmużnę biedakom, mimo, że był skończonym sku****em. Także tego..
Proszę żeby mi ktoś wyjaśnił logicznie dlaczego bardziej się opłaca bycie złym niż dobrym.
Pytanie dotyczy ogólnych zagadnień egzystencji, ale nie mogę zrozumieć czemu ludzie się zdradzają. Są w dobrych związkach, a jednak robią takie okropne rzeczy drugiej osobie. To jest żałosne.
Wszyscy źli ludzie których znam, są ludźmi sukcesu. Zaraz ktoś powie, że uogólniam nie, dość widziałam, poznałam i przeżyłam żeby wysnuć taki wniosek.
Od kilku lat, co roku ktoś z moich wspaniałych znajomych ginie. Są to ludzie pełni wrażliwości, pomagający innym, wierni i uczciwi. Nie ma roku żeby ktoś tragicznie nie konczyly swojego życia.
A byli to ludzie o ogromnym sercu.
Teraz jestem świadkiem romansu, zdradzeni partnerzy to wspaniali ludzie dla tych zdradzajacych szumowin.
Nie warto być dobrym, nie mam dowodów na to ze warto takim być.
Brak mi już wiary. I jeszcze to forum. Nie było mnie tu dwa mce, myslalam ze coś się zmieniło, ale nie nawet w takim trudnym czasie okazuje się, że są szumowiny które muszą pędzić za swoim instynktem.
Myślenie w kategorii co się bardziej opłaca jest niewłaściwe, bo powoduje, ze żyje się z wyrachowanie, a nie naprawdę
Co do ludzi, którzy są w dobrych związkach a zdradzają - może tak, a moze te związki nie są dobre, nie wiesz co się dzieje za zamknietymi drzwiami. Przy znajomych małżeństwo może uchodzić za zgrane, ale nie słyszysz, jak się do siebie odnoszą w domu.
Umierają i giną i ludzie jak mówisz źli i dobrzy. Zależy jeszcze co kto rozumie przez pojęcie zły i dobry. To osobna kwestia.
Mówisz, że nie warto być dobrym - dobrym sie jest bo się jest, a nie, ze wypada, czy, ze warto "hmmm opłaca się być dobrym, więc będę dobrym" - to tak nie działa.
Dobrym być warto, bo to miara człowieczeństwa. Nieważne, czy spotka nas za to nagroda, choć z autopsji stwierdzam, że dobro wcześniej czy później zawsze wraca. Ono krąży
Proszę żeby mi ktoś wyjaśnił logicznie dlaczego bardziej się opłaca bycie złym niż dobrym.
Pytanie dotyczy ogólnych zagadnień egzystencji, ale nie mogę zrozumieć czemu ludzie się zdradzają. Są w dobrych związkach, a jednak robią takie okropne rzeczy drugiej osobie. To jest żałosne.
Wszyscy źli ludzie których znam, są ludźmi sukcesu. Zaraz ktoś powie, że uogólniam nie, dość widziałam, poznałam i przeżyłam żeby wysnuć taki wniosek.
Od kilku lat, co roku ktoś z moich wspaniałych znajomych ginie. Są to ludzie pełni wrażliwości, pomagający innym, wierni i uczciwi. Nie ma roku żeby ktoś tragicznie nie konczyly swojego życia.
A byli to ludzie o ogromnym sercu.
Teraz jestem świadkiem romansu, zdradzeni partnerzy to wspaniali ludzie dla tych zdradzajacych szumowin.
Nie warto być dobrym, nie mam dowodów na to ze warto takim być.
Brak mi już wiary. I jeszcze to forum. Nie było mnie tu dwa mce, myslalam ze coś się zmieniło, ale nie nawet w takim trudnym czasie okazuje się, że są szumowiny które muszą pędzić za swoim instynktem.
Gdyby większość ludzi była dobra, ci źli nie mieliby pola manewru. Trzeba być dobrym, to jest dla silnych, łatwiej z tego zrezygnować niż wytrwać.
34 2020-07-06 09:50:42 Ostatnio edytowany przez Ezer (2020-07-06 09:59:52)
Solene napisał/a:Nie ma to nic wspólnego z byciem naiwnym i byciem ofiarą dla innych.
Osoby empatyczne sa perfekcyjnym celem dla narcyzow i szeregu innych ciekawych zaburzen. Poza tym, niektorzy ludzie, wiedzac, ze sie nie obronisz, chetnie skorzystaja z premedytacja z Twoich zasobow. Leza na ziemii za darmo, bo zabraklo poczucia wartosci na przyzwoitym poziomie.
(Oczywiscie mozna byc dobrym i miec wysokie poczucie wartosci. Ale umowmy sie. Osoby dobre, zazwyczaj chca z siebie glownie dawac i sie troche w tym zapominaja)
Solene napisał/a:Choć nie jestem przekonana, że ci "źli" nie mogą sobie spojrzeć w lustro i są nieszczęśliwi. Myślę że nieszczęśliwy jest ten człowiek, który nie ma tego czego pragnie.
Gdyby zlemu niczego nie brakowalo i byl szczersliwy, to by nie chodzil i nie kradl
Podpisuję się pod tym obiema rękoma.
W tylu sytuacjach spotkałam się z chamstwem i bezczelnością, które w taki czy inny sposób "wygrywały," że już mnie to nie dziwi.
Empatia na wysokim poziomie wymaga też wysokiego poczucia własnej wartości co często w parze nie idzie. Są osoby wychowane przez nie empatycznych czy nawet narcystycznych rodziców, które są bardzo wyczulone na nastroje innych osób. Takie osoby są często współvzujące, otwarte i równie często wykorzystywane.
Znałam osoby wyjątkowo podłe i zskłamane, które nienawidziły ludzi i były jak to same mówiły s**ami, ale inni je szanowali, pewnie ze strachu ale liczy się efekt.
Moją smutną refleksją jest, że dużo dobrych ludzi odchodzi szybko z tego świata. Nie dziwi mnie to już.
Pozdrawiam
Proszę żeby mi ktoś wyjaśnił logicznie dlaczego bardziej się opłaca bycie złym niż dobrym.
Pytanie dotyczy ogólnych zagadnień egzystencji, ale nie mogę zrozumieć czemu ludzie się zdradzają. Są w dobrych związkach, a jednak robią takie okropne rzeczy drugiej osobie. To jest żałosne.
Wszyscy źli ludzie których znam, są ludźmi sukcesu. Zaraz ktoś powie, że uogólniam nie, dość widziałam, poznałam i przeżyłam żeby wysnuć taki wniosek.
Od kilku lat, co roku ktoś z moich wspaniałych znajomych ginie. Są to ludzie pełni wrażliwości, pomagający innym, wierni i uczciwi. Nie ma roku żeby ktoś tragicznie nie konczyly swojego życia.
A byli to ludzie o ogromnym sercu.
Teraz jestem świadkiem romansu, zdradzeni partnerzy to wspaniali ludzie dla tych zdradzajacych szumowin.
Nie warto być dobrym, nie mam dowodów na to ze warto takim być.
Brak mi już wiary. I jeszcze to forum. Nie było mnie tu dwa mce, myslalam ze coś się zmieniło, ale nie nawet w takim trudnym czasie okazuje się, że są szumowiny które muszą pędzić za swoim instynktem.
Ja uważam że dla każdej osoby zło jest pojęciem względnym. Każdy patrzy się na zło inaczej. Dlaczego ludzie się zdradzają...myślę że dlatego bo sa niedopasowani i z czasem te różnice wychodzą. Brakuje rozmów, partnerzy tez ukrywają przed sobą wiele spraw które uważają za wstydliwe i nie potrafią rozmawiać o nich. Jest w tym duzo prawdy że ludzie sukcesu to osoby złe. Oczywiście nie wszystkie, nie mozna wszystkich wrzucać do jednego worka, ale myślę że ludzie polityki, biznesu w ogromnej mierze wykazują się psychopatią. Gdyby ludzie sukcesu, politycy, biznesmeni byli dla każdego mili dobrzy, potulni, empatyczni to nie mieli by władzy, pieniędzy, stanowisk. Cos w tym jest że dobrzy ludzie umieją sie poświęcić innym własnie m.in. dzięki empatii. Też myśle że to wszystko zalezy indywidualnie od człowieka który jest zdradzany, czy umie sie pogodzić ze zdradą i żyć dalej. Dobrze zauważyłaś że kwestia zdrady to też nasz instynkt. Też sądze że zdrada jest dla niektórych czymś normalnym, dla innych jest czymś nie do wybaczenia, a jeszcze dla innych jest czymś co się wydarzyło ale umieją się z tym pogodzić i iść dalej. Na prawdę uważam że dużo zalezy od nas samych, naszych charakterów, od dopasowania się. Czasami może też być tak (też widziałam po znajomych) że niby było dopasowanie w w kwestii seksu ale już mentalnie absolutnie była porażka. I odwrotnie też.
Proszę żeby mi ktoś wyjaśnił logicznie dlaczego bardziej się opłaca bycie złym niż dobrym.
Pytanie dotyczy ogólnych zagadnień egzystencji, ale nie mogę zrozumieć czemu ludzie się zdradzają. Są w dobrych związkach, a jednak robią takie okropne rzeczy drugiej osobie. To jest żałosne.
Wszyscy źli ludzie których znam, są ludźmi sukcesu. Zaraz ktoś powie, że uogólniam nie, dość widziałam, poznałam i przeżyłam żeby wysnuć taki wniosek.
Od kilku lat, co roku ktoś z moich wspaniałych znajomych ginie. Są to ludzie pełni wrażliwości, pomagający innym, wierni i uczciwi. Nie ma roku żeby ktoś tragicznie nie konczyly swojego życia.
A byli to ludzie o ogromnym sercu.
Teraz jestem świadkiem romansu, zdradzeni partnerzy to wspaniali ludzie dla tych zdradzajacych szumowin.
Nie warto być dobrym, nie mam dowodów na to ze warto takim być.
Brak mi już wiary. I jeszcze to forum. Nie było mnie tu dwa mce, myslalam ze coś się zmieniło, ale nie nawet w takim trudnym czasie okazuje się, że są szumowiny które muszą pędzić za swoim instynktem.
Zgadzam się z autorką posta.
Nie znam ani jednego dobrego człowieka, który miałby dużo dobrego w życiu, a złych nieuczciwych i owszem.
Po pierwsze ludzie lubią gnojenie, po drugie człowiek dobry - słaby - nudny - można się na nim wyładować - frajer itp itd
Po trzecie zło nas kręci, po czwarte łatwiej zapamiętujemy zle uczynki niż te dobre. Po piąte tak już było, jest i będzie.
Życie jest niesprawiedliwe, trzeba być egoistą i twardym inaczej cię zniszczą, w tym logiki wogóle nie ma, logiki w tym nie znajdziesz.
Osobiście uważam że trzeba kierować się własnym sumieniem. Rób tak żeby spojrzeć dumnie na siebie w lustrze - Twój wybór czy zostaniesz frajerem czy podłym człowiekiem.
I nie zgadzam się ze stwierdzeniem że każdy ma wady i zalety. Są ci pośrodku, są ci skrajnie dobrzy ludzie i skrajnie źli. Obie skrajności źle kończą.
Pozwolę sobie zapodać bajkę anonimowego autora:
Dobro i zło
W odległej krainie, za wieloma górami, wieloma lasami i za wieloma morzami mieszkało dobro i zło. Była to kraina, gdzie wiecznie trwała wojna. Zło ciągle walczyło z dobrem. Wojna trwała od niepamiętnych czasów. Mimo to szala zwycięstwa nie przechylała się ani w kierunku dobra ani w kierunku zła. Wszyscy mieszkańcy krainy stracili już nadzieję na koniec wojny.
Pewnego razu ku zdziwieniu wszystkich zło wywiesiło biała flagę. Myli się jednak ten kto sądzi, że był to znak do poddania się. Biała flaga oznaczała jedynie, że zło chce rozmawiać z dobrem. Tak też i się stało. Doszło do spotkania. Po spotkaniu ogłoszono rozejm. Mieszkańcy krainy ucieszyli się, chociaż nie wiedzieli jak to jest, gdy w kraju panuje rozejm. Nawet najstarsi nie pamiętali takiej sytuacji. Wkrótce się jednak przekonali. Gdy nastał rozejm, życie stało się inne. Nikt nikomu nie wyrządzał żadnej krzywdy, ale też nikt nikomu nie służył pomocą. Mieszkańcy byli, ani smutni ani szczęśliwi. Zapanował dziwny nastrój. Po pewnym czasie wszyscy zatęsknili za dobrem. Udali się więc do niego z prośbą, by wróciło. Dobro jednak odpowiedziało im, że umówiło się ze złem, że jeśli pierwsze uczyni dobro to przegra wojnę i nie zgodziło się powrócić. Mieszkańcy poszli zatem do zła z prośbą, by wróciło. Zło jednak odpowiedziało im, że umówiło się z dobrem, że jeśli pierwsze uczyni zło to przegra wojnę i nie zgodziło się powrócić.
Mieszkańcy powrócili do swoich domów i do swoich zajęć. Wiedli życie które nie było, ani dobra ani zła. Nie byli zadowoleni z takiego życia. Udali się po poradę do najstarszego mieszkańca krainy. Ten zadumał się, a następnie kazał obwieścić w całej krainie, że rozejm zakończono a dobro i zło ponownie wróciły do ich krainy. Mieszkańcy zdziwili obwieszczeniem mędrca. Starzec im jednak wyjaśnił, że życie bez czynienia dobra jest złe co oznacza że zło wróciło oraz że życie nie czyniąc zła innym jest dobre co oznacza, że dobro wróciło.
Od tej pory do krainy ponownie wróciło dobro i zło. Znowu zaczęli walkę między sobą. Tym razem jednak zdarzało się, że szala zwycięstwa przechylała się w jedną lub drugą stronę. W dalszym ciągu jednak końca wojny dobra ze złem nie widać...
38 2020-08-05 09:59:50 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-08-05 10:02:02)
WendyW napisał/a:Proszę żeby mi ktoś wyjaśnił logicznie dlaczego bardziej się opłaca bycie złym niż dobrym.
Pytanie dotyczy ogólnych zagadnień egzystencji, ale nie mogę zrozumieć czemu ludzie się zdradzają. Są w dobrych związkach, a jednak robią takie okropne rzeczy drugiej osobie. To jest żałosne.
Wszyscy źli ludzie których znam, są ludźmi sukcesu. Zaraz ktoś powie, że uogólniam nie, dość widziałam, poznałam i przeżyłam żeby wysnuć taki wniosek.
Od kilku lat, co roku ktoś z moich wspaniałych znajomych ginie. Są to ludzie pełni wrażliwości, pomagający innym, wierni i uczciwi. Nie ma roku żeby ktoś tragicznie nie konczyly swojego życia.
A byli to ludzie o ogromnym sercu.
Teraz jestem świadkiem romansu, zdradzeni partnerzy to wspaniali ludzie dla tych zdradzajacych szumowin.
Nie warto być dobrym, nie mam dowodów na to ze warto takim być.
Brak mi już wiary. I jeszcze to forum. Nie było mnie tu dwa mce, myslalam ze coś się zmieniło, ale nie nawet w takim trudnym czasie okazuje się, że są szumowiny które muszą pędzić za swoim instynktem.Zgadzam się z autorką posta.
Nie znam ani jednego dobrego człowieka, który miałby dużo dobrego w życiu, a złych nieuczciwych i owszem.Po pierwsze ludzie lubią gnojenie, po drugie człowiek dobry - słaby - nudny - można się na nim wyładować - frajer itp itd
Po trzecie zło nas kręci, po czwarte łatwiej zapamiętujemy zle uczynki niż te dobre. Po piąte tak już było, jest i będzie.Życie jest niesprawiedliwe, trzeba być egoistą i twardym inaczej cię zniszczą, w tym logiki wogóle nie ma, logiki w tym nie znajdziesz.
Osobiście uważam że trzeba kierować się własnym sumieniem. Rób tak żeby spojrzeć dumnie na siebie w lustrze - Twój wybór czy zostaniesz frajerem czy podłym człowiekiem.
I nie zgadzam się ze stwierdzeniem że każdy ma wady i zalety. Są ci pośrodku, są ci skrajnie dobrzy ludzie i skrajnie źli. Obie skrajności źle kończą.
Nie wierzę w skrajności.
Przeczytałam kiedyś o wyjątkowo okrutnym mordercy, po którego śmierci wykryto w jego mózgu ogromny guz, poważnie zaburzający funkcjonowanie za życia.
Jesteśmy różnie uwarunkowani.
W moim przypadku nie kalkulacja, nie rachunek zysków i strat decyduje o wyborze życiowej postawy, lecz potrzeba ducha. Chcę dla siebie czuć, że jestem w porządku i żyję najlepiej jak potrafię. W gruncie rzeczy zresztą to też warunek, tylko waluta ciut inna. Niepoliczalna.
Dobroć wielu osobom myli się z frajerstwem. Lubię być dobra, ale nie godzę się na wszystko w imię tej wartości.
Nie podejmę się oceny, czy jestem dobra. Według niektórych - tak. Mimo to nie powiem, że nie mam dużo dobrego w życiu. Mam od groma. Są to rzeczy niepoliczalne.
Niestety, ale człowiek dobry postrzegany jest
jako słaby, jako frajer,
jako ktoś kogo można wykorzystać i jeszcze mu dokopać przy okazji,
jako ktoś na kim można się wyżyć a on nawet nie ma prawa pisnąć, bo jak sie sprzeciwi to zaraz usłyszy "a niby taki dobry a tu takie zachowanie"
jako osoba do wypłakiwania się w mankiet i niczego więcej
Do dobrej osoby nie przychodzi się z radością ale smutkiem i narzekaniem.
Można przytaczać bajki, przypowieści ale nie nie zmienia faktu, że dobre osoby traktowane są podle!
Niestety, ale człowiek dobry postrzegany jest
jako słaby, jako frajer,
jako ktoś kogo można wykorzystać i jeszcze mu dokopać przy okazji,
jako ktoś na kim można się wyżyć a on nawet nie ma prawa pisnąć, bo jak sie sprzeciwi to zaraz usłyszy "a niby taki dobry a tu takie zachowanie"
jako osoba do wypłakiwania się w mankiet i niczego więcej
Do dobrej osoby nie przychodzi się z radością ale smutkiem i narzekaniem.Można przytaczać bajki, przypowieści ale nie nie zmienia faktu, że dobre osoby traktowane są podle!
Mylisz osobę dobrą z miłą.