Od kiedy zaczęłam prace w jednej firmie, jakos podświadomie (i nie tylko) wyczuwałam zainteresowanie pewnego faceta (pracującego tu od dawna). Wolny, trochę starszy ode mnie, na początku był mi obojętny. Po jakimś czasie codziennego widywania zauroczyłam się w nim, zaczęłam lekko dawać do zrozumienia, że jestem zainteresowana - niestety jestem bardzo nieśmiała, niezbyt wprawiona we flircie, a to jeszcze ktoś starszy, przystojny, na wyższym stanowisku.
On odpowiadał na moje zainteresowanie, kiedy tylko pojawiałam się w zasięgu, nie odrywał wzroku, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, były wzajemne uśmiechy, patrzył na mnie w taki gorący specyficzny sposób, w jaki tylko facet może patrzeć na kobietę Aż ciarki przechodziły
Nie znamy się praktycznie w ogóle, tylko z widzenia, bo jesteśmy w innych pokojach. Myslałam, że wszystko idzie w dobrą stronę, że podejdzie do mnie, zagada, ale potem coś się zepsuło.. Mam wrażenie że sobie odpuścił
Kilka razy popełniłam błąd, a mianowicie z nieśmiałości zamiast spojrzeć mu w oczy, spuszczałam wzrok, raz też jakoś z opóźnieniem zobaczyłam jego uśmiech do mnie i było za późno - nie oddałam tego uśmiechu, więc pewnie pomyślał, że znowu jestem obojętna tak jak na początku, gdy tu przyszłam.
Teraz wręcz OSTENTACYJNIE na mnie nie patrzy, tak do przesady mnie ignoruje, nawet nie obrzuci zwyczajnym spojrzeniem, gdy przechodzę, tylko wzrok wbity w podłogę. Widziałam, że do innych pracowników się uśmiecha, żartuje, jest wyluzowany, a w stosunku do mnie jest oschły, poważny i ledwo mi odpowiada "cześć". A przez ten czas, kiedy złapaliśmy ten kontakt/flirt było tak miło. Bardzo bym chciała jakoś zbliżyć się do niego, wiem, że był zainteresowany. Czy mogę coś zrobić, żeby znowu wróciło "tamto", żeby zaczął traktować mnie cieplej? Jak się do niego zbliżyć? Znam swoja nieśmiałość (właśnie chyba też przez nią zepsułam tę fajnie zapowiadającą się znajomość) i nie wiem, czy odważę się pierwsza podejść i zagadać.. Nie wiem, czy w ogóle jest sens podejmować jakąkolwiek inicjatywę, gdy widze teraz takie ignorowanie z jego strony, jak myślicie? Co byście zrobiły?
2 2016-07-04 20:54:42 Ostatnio edytowany przez Trojan (2016-07-04 21:36:09)
Od kiedy zaczęłam prace w jednej firmie, jakos podświadomie (i nie tylko) wyczuwałam zainteresowanie pewnego faceta (pracującego tu od dawna). Wolny, trochę starszy ode mnie, na początku był mi obojętny. Po jakimś czasie codziennego widywania zauroczyłam się w nim, zaczęłam lekko dawać do zrozumienia, że jestem zainteresowana - niestety jestem bardzo nieśmiała, niezbyt wprawiona we flircie, a to jeszcze ktoś starszy, przystojny, na wyższym stanowisku.
On odpowiadał na moje zainteresowanie, kiedy tylko pojawiałam się w zasięgu, nie odrywał wzroku, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, były wzajemne uśmiechy, patrzył na mnie w taki gorący specyficzny sposób, w jaki tylko facet może patrzeć na kobietęAż ciarki przechodziły
Nie znamy się praktycznie w ogóle, tylko z widzenia, bo jesteśmy w innych pokojach. Myslałam, że wszystko idzie w dobrą stronę, że podejdzie do mnie, zagada, ale potem coś się zepsuło.. Mam wrażenie że sobie odpuścił
Kilka razy popełniłam błąd, a mianowicie z nieśmiałości zamiast spojrzeć mu w oczy, spuszczałam wzrok, raz też jakoś z opóźnieniem zobaczyłam jego uśmiech do mnie i było za późno - nie oddałam tego uśmiechu, więc pewnie pomyślał, że znowu jestem obojętna tak jak na początku, gdy tu przyszłam.
Teraz wręcz OSTENTACYJNIE na mnie nie patrzy, tak do przesady mnie ignoruje, nawet nie obrzuci zwyczajnym spojrzeniem, gdy przechodzę, tylko wzrok wbity w podłogę. Widziałam, że do innych pracowników się uśmiecha, żartuje, jest wyluzowany, a w stosunku do mnie jest oschły, poważny i ledwo mi odpowiada "cześć". A przez ten czas, kiedy złapaliśmy ten kontakt/flirt było tak miło. Bardzo bym chciała jakoś zbliżyć się do niego, wiem, że był zainteresowany. Czy mogę coś zrobić, żeby znowu wróciło "tamto", żeby zaczął traktować mnie cieplej? Jak się do niego zbliżyć? Znam swoja nieśmiałość (właśnie chyba też przez nią zepsułam tę fajnie zapowiadającą się znajomość) i nie wiem, czy odważę się pierwsza podejść i zagadać.. Nie wiem, czy w ogóle jest sens podejmować jakąkolwiek inicjatywę, gdy widze teraz takie ignorowanie z jego strony, jak myślicie? Co byście zrobiły?
Skoro traktuje Ciebie inaczej niż innych, a nie ma raczej powodu być na Ciebie wkurzony lub Ciebie nie lubić to ja bym stawiał na zauroczenie. Powinnaś zrobić ten krok ponieważ życie masz tylko jedno, warto próbować i jeśli mogłoby to być coś wspaniałego w przyszłości, to bez sensu nie dawać temu szansy albo przez jego dumę, albo przez twoją nieśmiałość. Jeśli spróbujesz to nic nie stracisz, a możesz tylko zyskać i z tegoco piszesz to zyskać dużo. Powodzenia
EDIT: Chciałbym również tobie przypomnieć że jesteś w tej wygodniejszej sytuacji i jesteś kobietą, a kobietom zasze się wybacza, więc w najgorszym wypadku podbudujesz jego ego ;p
Jak coś jestem tylko 19-letnim facetem cieszącym się na tym forum opinią psychopaty, nie wiem czy to dla Ciebie może być jakikolwiek autorytet ;p
3 2016-07-04 21:13:54 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-07-04 21:16:33)
Wg mnie jest nieśmiały i mu nie wypada Cię podrywać. Jeśli żadne z Was nie powie jak w piaskownicy `Cześć!` z uśmiechem, to będzie drętwo... poćwicz przed lustrem cześć i uśmiech.
Powinnaś podjąć inicjatywę. Mikro inicjatywę. Małe mikro kroczki w jego stronę. Jak oswajanie lisa w Małym Księciu.
Miło, że panowie się wypowiedzieli
Jedyne co mógłby mi mieć za złe to to, że (z powodu nieśmiałości) zdarzyło mi się zamiast odwzajemniać uśmiech/spojrzenia, to się "schować", więc nie wiem - mógł uznać, ze jestem gburowata albo niezainteresowana. Nie mam wprawy we flirtowaniu. Załuję strasznie, ale to niestety czasem silniejsze - taki odruch.. Nie wiem, czy różnica wieku miedzy nami ma znaczenie, ja mam 27 lat, a on 37 - jako dojrzalszy facet już chyba powinien być mniej wstydliwy.
"Powinnaś podjąć inicjatywę. Mikro inicjatywę. Małe mikro kroczki w jego stronę."
Mikro inicjatywa mi odpowiada Ale co dokładnie masz na myśli?
5 2016-07-04 22:33:20 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-07-04 22:37:13)
Co znaczy mikro kroczki... To są małe rzeczy, które zbliżają i zbliżają, a wcale nie musisz prowadzić ostrego podrywu. Zwracasz tylko uwagę, czy druga strona jest zainteresowana twoją osobą, czy raczej tematami ogólnymi.
To coś w stylu piaskownicy jak się dzieci bawią, chłopczyk w jednym rogu, a dziewczynka w drugim rogu. W ogóle się do siebie nie odzywają, zerkają nieśmiało. Potem dziewczynka wypali "ta formeka jest do niczego..." a chłopczyk "mi też się nie udaje...". Potem są bliżej o metr od siebie, zaczynają powoli rozmawiać. W każdej chwili można uciec. Dzieci się NIE przejmują co mówią.
W twoim przypadku na początek te uśmiechy były fajne. Ale jak raz się wycofałaś, a on się zauroczył, no to się zblokował. Może jest nieśmiały, albo może uznał, że nie chce Cię napastować, bo jescze pomyślisz, że Cie podrywa (????!!!!???), albo co gorsze na seks.
Przyadałoby się po uśmiechach czasem powiedzieć "Cześć!" i się uśmiechnąć. Jeśli nie masz ku temu okazji, to kombinuj jak sobie znaleźć okazje, aby być mniej więcej w tym samym miejscu i czasie co on.
Odważniejsze dziewczyny to po prostu przychodzą... z pierdołami -- bo się ksero zacięło, bo chce długopisu, bo w systemie czegoś nie może zrobić.
Nieśmiała dziewczyna myśli "Nie pójdę do niego pytać o system, bo sobie pomyśli, że go podrywam, że jestem desperatka..." -- a czy nie o to właśnie chodzi, aby było jasne, że jest zainteresowany? Na tym polegają kroczki w jego stronę -- coraz bliżej i bliżej, ale bez strachu i blokowania się.
Troochę zepsuliście sprawę, że po uśmiechach tak sie wycofaliście. To trudne wiem. Ale nic straconego.
Gdybyś napisała więcej to pewnie można by wymyśleć co zrobić...
No i w końcu najważniejsze -- pytanie czy jesteście sobą nawzajem zainteresowani. Czy w rozmowie on jest Tobą zainteresowany... Ale póki co nie rozmawiacie nawet...
O czym rozmawiać? Pomyśl jak rozmawiasz z koleżankami -- otwarcie o byle bzdurach... "O... mam dużo dzisiaj drukowania..." "Ale nie lubię upałów w biurze..." "Taxi rano się spóźniło..." "Wkurzający jest ten nasz system, bo ciągle blokuje kartoteki.. nie sądzisz?".
Gary bardzo Ci dziękuję za ostatnią wypowiedź Coś więcej napisac, hmm... W tym tygodniu np. znowu zdarzyło się coś denerwującego i w sumie przykrego dla mnie. Jak już mówiłam, widuję go prawie codziennie w pracy, bo zawsze czegoś tam potrzebuję z pokoju, w którym on siedzi, ale praktycznie sie nie znamy, na czesc jesteśmy.
Przedwczoraj znowu dostałam od niego pewne znaki zainteresowania, trafiłam na chwilę, gdy był sam w pokoju - popatrzył na mnie tak jak przed tą historią z ignorowaniem: długo, przeciągle, prosto w oczy, w taki no "uwodzicielski" specyficzny sposób - da się coś takiego wyczuć. Ja również to odwzajemniłam. Wychodząc z jego pokoju, odwróciłam specjalnie głowę i jeszcze raz spojrzałam mu prosto w oczy - on nadal patrzył, wtedy dodał już do tego uśmiech, taki jak kiedyś No i ta sytuacja znowu namieszała mi w głowie, już myślałam, że coś się poprawiło, teraz będzie szło w lepszą stronę, ale gdzie tam. W czwartek znowu złapał "ignora", w dodatku usłyszałam jak mówił do kogoś przez telefon "ugotuj mi dzisiaj coś dobrego na obiad" i tak mi przeszło przez myśl - może on kogoś ma jednak... Może chce sobie tylko zrobić odskocznie, poprawić samoocenę i stąd "okresowe" flirty ze mną? Dzisiaj również totalna olewka mojej osoby, nawet na mnie nie spojrzał, chociaż kręciłam się w pobliżu. I tak się zastanawiam, dlaczego on raz sprawia wrażenie zainteresowanego, a raz mnie ignoruje? nie rozumiem o co chodzi, czy to są jakieś gierki, czy on kogoś jednak ma, czy co...
E tam wszystko Autorko wszystko jest ok, może gość nie śmiały, czy coś generalnie jak flirtowaliście to znaczy że mu się podobasz, a to najważniejsze nawet jak źle odebrał jakieś tam sygnały, to nie znaczy że przestałaś mu się nagle podobać.
Tak naprawdę wystarczy żebyś okazała mu lekkie zainteresowanie jakiś uśmieszek, coś zagadała. Będzie w wniebowzięty, tu nie masz żadnej poważnej rozkimny, jeżeli był zainteresowany, a później odebrał że ty nie to poczuł się urażony wiadomo, ale w takim wypadku wystarczy naprawdę byle jaki gest, byle by w miarę czytelny, bo pamiętaj że jak poczuł się odtrącony to wszystkie gesty będzie oceniać przez pryzmat odtrącenia i trzeba nieco bardziej czytelnie w swoich zachowaniach się prezentować. Jeżeli poczuł się odtrącony i nagle okazujesz mu zainteresowanie nie ma możliwości żeby nie podjął tematu. To jest coś o czym marzy każdy gość którego laska spławiła, a pewnie tak się czuje. Ale tu nie ma filozofii.
Wszystko jest ok. Chyba że jakiś dziwak i se coś nawkręcał. Ewentualnie kolejny patrzacz bez inwencji, poobserwuj czy na pewno warto. Jeżeli i tak jesteś na tak to sprawa banalnie prosta.
Powodzenia.
8 2016-07-08 22:38:39 Ostatnio edytowany przez zabpth (2016-07-08 22:41:05)
A twoja ostatnia wypowiedź, to nie wiesz jaki jego status? Generalnie nie wkręcaj sobie, nie myśl za dużo bo się sama zniechęcisz.
Ale to chyba nie problem wyczaić czy z kimś jest czy nie, może do mamy mówił z obiadem, dzisiaj rzadko jest tak żeby facet mógł to swojej panny/żony od tak powiedzieć ugotuj mi coś smacznego na obiad. Raczej mama. :]
A twoja ostatnia wypowiedź, to nie wiesz jaki jego status? Generalnie nie wkręcaj sobie, nie myśl za dużo bo się sama zniechęcisz.
Ale to chyba nie problem wyczaić czy z kimś jest czy nie, może do mamy mówił z obiadem, dzisiaj rzadko jest tak żeby facet mógł to swojej panny/żony od tak powiedzieć ugotuj mi coś smacznego na obiad. Raczej mama. :]
No właśnie najpierw (ale to jeszcze w kwietniu było) słyszałam, że jest wolny, nawet na urodziny życzono mu, żeby sobie kogoś znalazł - słyszałam to A teraz te jego uniki, zmienne zainteresowanie, ten tekst do kogoś przez telefon dały mi do myślenia, ze może kogoś już ma... Dowiedzieć się od nikogo raczej nie dowiem, musiałabym wypytać ludzi z pracy, a wtedy zaczną się plotki i podejrzenia - nie chcę tego, wolę żeby zostało to między mną i nim. Jestem tam od niedawna, a oni wszyscy od lat i dobrze się znają.
10 2016-07-08 23:22:28 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-08 23:23:06)
A to nie możesz tak po prostu, przy okazji, w rozmowie z kimś zupełnie o czymś innym, zapytać? Nie natrętnie, ale ot tak sobie, niezobowiązująco? Np. obgadać wszystkich facetów z tego pokoju po kolei?
usłyszałam jak mówił do kogoś przez telefon "ugotuj mi dzisiaj coś dobrego na obiad".
Mógł rozmawiać z partnerką, partnerem, albo mamą
W żadnym z tych trzech przypadków nie byłaby to dla Ciebie korzystna wiadomość.
Magda, nie nakręcaj się tak, nie licz każdego jego uśmiechu, lub "ignora", wrzuć na luz.
Jak będziesz miała dobry humor, uśmiechnij się do niego, innym razem potraktuj jak powietrze. Nie masz nic do stracenia.
Facet ma 37 lat i gdyby faktycznie był Tobą zainteresowany, zrobiłby już jakiś krok.
Po prostu odpuść, a nuż coś się wydarzy, może przynajmniej dowiesz się, kto gotuje mu obiady;)
magdalene444 napisał/a:usłyszałam jak mówił do kogoś przez telefon "ugotuj mi dzisiaj coś dobrego na obiad".
Mógł rozmawiać z partnerką, partnerem, albo mamą
![]()
W żadnym z tych trzech przypadków nie byłaby to dla Ciebie korzystna wiadomość.
Magda, nie nakręcaj się tak, nie licz każdego jego uśmiechu, lub "ignora", wrzuć na luz.
Jak będziesz miała dobry humor, uśmiechnij się do niego, innym razem potraktuj jak powietrze. Nie masz nic do stracenia.
Facet ma 37 lat i gdyby faktycznie był Tobą zainteresowany, zrobiłby już jakiś krok.
Po prostu odpuść, a nuż coś się wydarzy, może przynajmniej dowiesz się, kto gotuje mu obiady;)
Dlaczego ona nie miałaby zrobić pierwszego kroku? Widać że jest nim CHOLERNIE zainteresowana, może on nią tylko trochę, zwłaszcza ze względu na różnice wieku boi się do niej podejść lub nie jest pewien czy to było by 'odpowiednie'. Jak dla mnie powinna zadziałać, nie ma kompletnie nic do stracenia, a ile może zyskać.
Bardzo zabawne będzie jeśli ona będzie czekać do końca życia aż on zrobi pierwszy krok, a on aż ona zrobi i na końcu umrą nie wiedząc że oboje siebie pragnęli spędziwszy całe życie samemu przez swoją nieśmiałość.
ZRÓB COŚ - i nie mam na myśli spojrzenia się na niego, bo jeśli wg Ciebie to jest jednoznaczna oznaka miłości to dzisiaj w autobusie wszystko laski były moje (chyba że ty mówisz o takim dłuższym spojrzeniu i lekkim uśmiechnięciu - w tym wypadku tylko 2, ale autobusem jeżdżę codziennie),
ZRÓB COŚ
Np. kanapkę i zanieś mu na przerwie śniadaniowej.
A gdzie to jest że ma 37, coś słabo doczytuje, ja tak jakoś widziałem ich na stażu bardziej.
jak gość ma 37 to raczej dziwak, lepiej nie dotykaj, normalny facet w tym wieku ma już jakieś doświadczenia i raczej już dawno podjął by stosowne działania. I na bank o obiedzie mówił do mamy :].
Ale jak masz inne autorko odczucia to jak wyżej pisałem droga otwarta.
15 2016-07-09 00:14:30 Ostatnio edytowany przez Trojan (2016-07-09 00:15:15)
Trojan napisał/a:ZRÓB COŚ
Np. kanapkę i zanieś mu na przerwie śniadaniowej.
Ja bym się ucieszył - kocham ludzi którzy dają mi jedzenie <3
Btw żeby nie było że jestem jakiś gruby - BMI w normie ;p
uo shit Trojan się udziela :]
Mało inwazyjną kanapkę, )) to taka skromniejsza wersja tej kolacji powitalnej. Kanapkę, w sumie nie głupie ja lasy jestem na domowe obiadki, a żarcie do pracy przygotowane wcześniej w domu miodzio. Na mnie by podziałało. Zrób kanapkę.
Ale i Trykuś ma rację, wał prosto z mostu, najwyżej do końca twojej kariery w tym miejscu wszyscy będą mieli bekę. To nic da się tak pracować, a kto powiedział że w pracy trzeba się lubić.
santapietruszka napisał/a:Trojan napisał/a:ZRÓB COŚ
Np. kanapkę i zanieś mu na przerwie śniadaniowej.
Ja bym się ucieszył - kocham ludzi którzy dają mi jedzenie <3
Btw żeby nie było że jestem jakiś gruby - BMI w normie ;p
No, nie chciałam z obiadem od razu wyskakiwać, skoro obiad robi mu ktoś inny... na początek kanapka wystarczy. Inna sprawa, Trojan - generalnie widać, że Ty kochasz ludzi, którzy dają Ci jedzenie. Logiczne, z samego początku kocha się mamę, która daje jedzenie, a potem życie się samo kręci. Tylko nie wiem, czemu uważasz, że jak Ty dasz komuś jedzenie, to ten ktoś też Cię z założenia pokocha. Ale ok, bo nie o tym ten temat.
Co do wypowiedzi zabpth (weź zmień ten nick, bo mi się klawiatura myli) - też uważam, że jak facet 37 lat, sam, to obiadki gotuje mu mama. Więc wnioski nasuwają się same, ale fakt, w pracy się pracuje, ale pośmiać się też jest wskazane
uo shit Trojan się udziela :]
Mało inwazyjną kanapkę,)) to taka skromniejsza wersja tej kolacji powitalnej. Kanapkę, w sumie nie głupie ja lasy jestem na domowe obiadki, a żarcie do pracy przygotowane wcześniej w domu miodzio. Na mnie by podziałało. Zrób kanapkę.
Ale i Trykuś ma rację, wał prosto z mostu, najwyżej do końca twojej kariery w tym miejscu wszyscy będą mieli bekę. To nic da się tak pracować, a kto powiedział że w pracy trzeba się lubić.
Właśnie się zastanawiałem czy wołać uczestników poprzedniej debaty..
Jedzenie jest rozwiązaniem każdego problemu - osobiście dowiodę tego we wrześniu, innym dobrym wyjściem jest dowiedzenie się gdzie mieszka i przeczekanie paru godzin pod jego płotem - osobiście testowałem - daje gwarancję dwa lata, zadziała napewno - przedmówcą również potwierdzi 100%ową sprawność
A tak serio to ktoś musi zrobić pierwszy krok, dlaczego nie miał byś być to Ty, zwłaszcza że widać że tobie bardzo zależy. Możesz tylko zyskać!
19 2016-07-09 00:33:58 Ostatnio edytowany przez Trojan (2016-07-09 00:35:24)
Trojan napisał/a:santapietruszka napisał/a:Np. kanapkę i zanieś mu na przerwie śniadaniowej.
Ja bym się ucieszył - kocham ludzi którzy dają mi jedzenie <3
Btw żeby nie było że jestem jakiś gruby - BMI w normie ;p
No, nie chciałam z obiadem od razu wyskakiwać, skoro obiad robi mu ktoś inny... na początek kanapka wystarczy. Inna sprawa, Trojan - generalnie widać, że Ty kochasz ludzi, którzy dają Ci jedzenie. Logiczne, z samego początku kocha się mamę, która daje jedzenie, a potem życie się samo kręci. Tylko nie wiem, czemu uważasz, że jak Ty dasz komuś jedzenie, to ten ktoś też Cię z założenia pokocha. Ale ok, bo nie o tym ten temat.
Co do wypowiedzi zabpth (weź zmień ten nick, bo mi się klawiatura myli) - też uważam, że jak facet 37 lat, sam, to obiadki gotuje mu mama. Więc wnioski nasuwają się same, ale fakt, w pracy się pracuje, ale pośmiać się też jest wskazane
Dlaczego tak uważam? Ty jesteś kobietą więc powinnaś wiedzieć najlepiej - wasze najsłynniejsze motto "wszyscy faceci są tacy sami", a ja nim niewątpliwie c jestem i jak zauważyłaś - lubię jeść, ew jest jeszcze wersja "wszyscy faceci to świnie", mam rodzinę na wsi jak śwince daleś jeść to do wieczora uważała Cie za maciore ;p
Dlaczego tak uważam? Ty jesteś kobietą więc powinnaś wiedzieć najlepiej - wasze najsłynniejsze motto "wszyscy faceci są tacy sami", a ja nim niewątpliwie c jestem i jak zauważyłaś - lubię jeść, ew jest jeszcze wersja "wszyscy faceci to świnie", mam rodzinę na wsi jak śwince daleś jeść to do wieczora uważała Cie za maciore ;p
Na szczęście nie uważam, że wszyscy faceci są tacy sami, bo gdyby tak było, to powinnam po rozwodzie popełnić seppuku A jak widzisz, żyję i mam się dobrze
I nie, nie wszyscy faceci to świnie ale teza "przez żołądek do serca" tylko u nich działa
w przypadku Autorki stawiam na kanapkę, a w Twoim - odpuść sobie to gotowanie
21 2016-07-09 00:51:33 Ostatnio edytowany przez Trojan (2016-07-09 00:54:18)
Na szczęście nie uważam, że wszyscy faceci są tacy sami, bo gdyby tak było, to powinnam po rozwodzie popełnić seppuku
A jak widzisz, żyję i mam się dobrze
I nie, nie wszyscy faceci to świnieale teza "przez żołądek do serca" tylko u nich działa
w przypadku Autorki stawiam na kanapkę, a w Twoim - odpuść sobie to gotowanie
Po prostu nie miałaś okazji próbować moich specjałów jeszcze - postaram się coś ugotować w przerwie od mycia okien
A tak serio to nieskrommie się przyznam - naprawdę świetnie gotuję ;p
postaram się coś ugotować w przerwie od mycia okien
A tak serio to nieskrommie się przyznam - naprawdę świetnie gotuję ;p
No, spox. Ale bardziej potrzebuję kogoś do koszenia...
Trykuś, bo zaczynam żałować romansu :]
Ale z tym żarciem jest coś na rzeczy, teraz trochę inaczej pracuje to jakby problem się rozwiązał, ale pamiętam jak rano wstawałem zawsze za późno, nigdy nie zdążyłem przygotować żarcia do pracy, brałem surowce w siatkę do plecaka i heja, później składałem na miejscu, w warunkach mało kuchennych, fee, i jak ktoś z ekipy poczęstował taka kanapka domową umm, no lubiłem. Miałem takiego jednego w pracy on tak mało jadł więcej pił, zawsze dawał mi swoje kanapki co mu żona robiła :] takie fajne czuć było szczyptę miłości, kiedyś nawet na imprezie jakiejś to podziękowałem jej za dokarmianie. :]
24 2016-07-09 01:46:19 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-09 01:48:03)
No, ja kiedyś, dawno temu, jak byłam jeszcze głupia, to wstawałam rano z moim exem i robiłam mu kanapki do pracy. Tyle, że on do dzisiaj mówi, że wcale nic takiego się nie zdarzyło, ale jego zaburzenia psychiczne możemy pominąć raczej
I dwie rzeczy, co mi się skojarzyły:
- koleżankę mam. Ona ma męża. I oni sobie wieczorem robią kanapki do pracy na drugi dzień. Na zmianę. I są małżeństwem - raz z górki, a raz pod - coś prawie 20 lat. Więc coś z tymi kanapkami jest chyba
- kiedyś robiłam sobie w pracy kanapkę, miałam serek i pomidora, a obok robił sobie kanapkę jeden facet i miał serek i ogórka, i tak z głupia frant spytałam, czy się nie powymieniamy wielkiego związku z tego nie było, ale wspomnienia ok
Powymieniamy znaczy kanapki ogólnie wyszły serek + pomidor + ogórek tyko więcej ilościowo
Tak - owszem - z żarciem jest coś na rzeczy
Trujan powinieneś, założyć jakiś blog kulinarny dla zakochanych :]
W ogóle głodny się zrobiłem, na szczęście tu gdzie mieszkam dowożą żarcie 24h, bo w lodówie puste opakowania, zaczynam się łamać powoli, jakoś lubię swoją samotność, ale mam w końcu fajną dziewczynę ona rozumie, ale jak byśmy zamieszkali razem, to pewnie było by żarcie w lodówce, zamiast piwa, ale jednak żarcie. No stary się robię i takie pierdoły zaczynają mieć znaczenie. Nie tylko to
Pamiętam jakoś takie ostatnie chwile "singlowania" leżałem chory u siebie. Łeb pulsuje w rytmie bicia serca, nawet z sikaniem czekałem do ostanie chwili, totalna wywłoka taka. Do żarcia nic, medykamentów też brak, jak pomyślałem że mam zejść wyjść w tej biedrze, łazić, później apteka, ja jebie myślę trudno umrę bezdzietnie, tak pomyślałem kurde przydała by się jakaś tak co zatroszczy się w chorobie hehe i głodzie.
I nagle dzwoni mój dobry kolega przyjaciel co robię wpadłby na piwo dostał wolne w domu. Mówię że chory ale qrde spoko ale jak mi zrobi zakupy no bo chory. No jasne mówi od czego są przyjaciele. Wow jednak idzie się obyć bez stałej panny myślę, nie źle.
Wysłałem mu sms listę zakupów, kurczaczka, jogurciki, warzywka, soczki, owoce, medykamenty te co w biedrze ale i tak już jest fajnie.
Jest dzwoni domofon przyszedł czekam uradowany, wpada qwra czteropak, krówka, trawka i pizze zaraz dowiozą dumny z siebie.
Ale przynajmniej przespałem głód i chorobę hehe.
Tak anegdotka na dobranoc :]
Wysłałem mu sms listę zakupów, kurczaczka, jogurciki, warzywka, soczki, owoce, medykamenty te co w biedrze ale i tak już jest fajnie.
Jest dzwoni domofon przyszedł czekam uradowany, wpada qwra czteropak, krówka, trawka i pizze zaraz dowiozą dumny z siebie.
Faceta na zakupy spożywcze posłał i zdziwiony...
zabpth napisał/a:Wysłałem mu sms listę zakupów, kurczaczka, jogurciki, warzywka, soczki, owoce, medykamenty te co w biedrze ale i tak już jest fajnie.
Jest dzwoni domofon przyszedł czekam uradowany, wpada qwra czteropak, krówka, trawka i pizze zaraz dowiozą dumny z siebie.Faceta na zakupy spożywcze posłał i zdziwiony...
W trymiga najedzony, napity i upalony. A jakby kobietę posłać to nic by z tego nie wyszło.
28 2016-07-09 02:16:39 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-09 02:17:26)
santapietruszka napisał/a:zabpth napisał/a:Wysłałem mu sms listę zakupów, kurczaczka, jogurciki, warzywka, soczki, owoce, medykamenty te co w biedrze ale i tak już jest fajnie.
Jest dzwoni domofon przyszedł czekam uradowany, wpada qwra czteropak, krówka, trawka i pizze zaraz dowiozą dumny z siebie.Faceta na zakupy spożywcze posłał i zdziwiony...
W trymiga najedzony, napity i upalony. A jakby kobietę posłać to nic by z tego nie wyszło.
Ale kurczaczek, jogurciki, warzywka, soczki by miał
Plus nowe talerze, pralkę, majtki w zielone misie, skarpetki, a i ona zadowolona z nowej kiecki. Co, nie liczy się???
Jacenty89 napisał/a:santapietruszka napisał/a:Faceta na zakupy spożywcze posłał i zdziwiony...
W trymiga najedzony, napity i upalony. A jakby kobietę posłać to nic by z tego nie wyszło.
Ale kurczaczek, jogurciki, warzywka, soczki by miał
Plus nowe talerze, pralkę, majtki w zielone misie, skarpetki, a i ona zadowolona z nowej kiecki. Co, nie liczy się???
Soczki by miał powiadasz :-D. Zapomniałaś jeszcze o debecie na kilkaset złotych liczy się :-D ?
santapietruszka napisał/a:Jacenty89 napisał/a:W trymiga najedzony, napity i upalony. A jakby kobietę posłać to nic by z tego nie wyszło.
Ale kurczaczek, jogurciki, warzywka, soczki by miał
Plus nowe talerze, pralkę, majtki w zielone misie, skarpetki, a i ona zadowolona z nowej kiecki. Co, nie liczy się???Soczki by miał powiadasz :-D. Zapomniałaś jeszcze o debecie na kilkaset złotych liczy się :-D ?
A to jak dał kartę debetową, to go dyskwalifikuje. Facet powinien myśleć o finansach, a nie taki Piotruś Pan...
Ej, właśnie a propo historii, znalazłem jeszcze trochę medykamentu , uuu dawno nie praktykowałem, jakoś dziwnie mieszkanie odbieram. I na bank będę głodny hihie.
dobra czas pizzeportal odkrywać na nowo.
Trojan coś dobrego na noc, sytego lekkiego, i wyjątkowego, nawet powitalnego.
no i mało inwazyjne :], przynajmniej rano.
@magdalene. .... Nikt nie robi pierwszego kroku to poza uśmiech, spojrzenie i potem głupią ignorancję nie wyjdziecie.
Twój błąd polega na wymyślaniu co on chce, analizowaniu jak się zachowuje, czy jest wolny, co mówił przez telefon, zamiast po prostu do niego zagadać.... zwyczajnie zagadać jak do koleżanki z pracy.
Magdalenę mi się wydaje ze on o obiedzie mógł mówić do dziecka! 37 lat koleś to może mieć 15 letnia córkę. Bo jakoś nie widzę tak mówić do swojej kobiety albo matki....
Zostaje ci podejść do niego i poprosić o pomoc w - kserowaniu, skanowanie, otwarciu mejla - wymyśl whatever - sama zobaczysz czy ci chętnie pomoże. A w ramach rewanżu zaproś go na kawę i będzie 100% jasność.
Dzięki za wszystkie wypowiedzi, nawet te z offtopem o jedzeniu
Wiecie, podejście do niego i zagadanie byłoby prostsze i mniej stresujące, gdybym widziała, że on codziennie albo chociaż w większość dni jest w stosunku do mnie taki sam. A skoro jednego dnia wydaje się zainteresowany, a następnego widzę totalną olewkę, jakbym nie istniała, to nie zachęca do podejścia. Tym bardziej, że jestem nieśmiała Gdyby codziennie był taki sam, to pewnie bym się odważyła.
pannapanna - nie wykluczam, że ma dziecko, ale taki tekst do córki?
Pewnie że do córki. Albo syna. Jaka z nim/nimi pozytywne stosunki to tak może powiedzieć.
Daj se spokoj z tymi rozkminami!
Poproś go o coś i po sprawie! Przecież Cię nie pogryziony.