Witam 
Nie wiem czy to dobry dział na takie pytanie ale dotyczy ono związku. Mam na imie Sylwia i jestem ze swoim partnerem już kawał czasu. Wiem, że planuje mi się oświadczyć. Ostatnio zaczelismy rozmawiać o naszej przyszłosci. Ja jestem jedynaczką i pochodze z bogatej rodziny,mam dość duży dom. on ma mniejszy i patrząc na warunki u mnie byłoby lepiej zamieszkać. Powiedział mi że jak kobieta przychodzi mieszkać do męża to ona staje się nową gospodynią, a on jest w tym domu panem. On nie umiałby być u kobiety w domu gospodarzem szczególnie że jej ojciec patrzyłby mu sie na ręce. Mówi mi ciągle, ze on chce zapewnić mi dobrobyt tak żeby mi niczego nie brakowało, a mieszkając u teściów on nie czułby sie prawdziwym mężczyzną bo przyszedł na gotowe. A nie daj Boże jeszcze ktoś by pomyślał ze on poleciał na moje pieniądze.
Ten temat ostatnio powoduje u nas kłótnie, chciałabym wypracować z nim kompromis, bo zależy mi na nim.
Czy to prawda ze mężczyzna ktory przychodzi mieszkać do innej rodziny czuje się malo męski? czy moze ktoś doświadczony powiedzieć mi jak to jest z tymi mieszkaniami? Czy najlepiej budowac coś swojego?
- vinnga
- 100% Netkobieta
- Nieaktywny
Jedynym kompromisem jest tutaj budowa czegoś własnego (jeśli macie takie możliwości). Czy mężczyzna czuje sie mniej męski mieszkając u teściów - to przecież indywidualna sprawa każdego mężczyzny. JEśli Twój tak by się czuł - nic nie da ci odpowiedź setki innych osób, że to wcale męskości nie ujmuje.
Z kolei bardzo ryzykowne jest Twoje wprowadzenie sie do niego. Bo te tekściki o "nowej gospodyni" to można sobie między bajki włożyć. Niech mi ktoś pokaże tę "starą gospodynię", która radośnie i bezproblemowo oddaje pałeczkę jakiejś małolacie, któa jej sie pod dach wprowadziła... Taki układ wychodzi raz na tysiąc - jakie są szanse, że to będzie twój związek? 
- enlikkufri
- Net-facet
- Nieaktywny
Tak, to prawda.
4 2016-06-28 22:29:01 Ostatnio edytowany przez gruba_swinia (2016-06-28 22:30:00)
Tak, niestety albo stety - to prawda.
I nawet jak facet osobiście się tym nie przejmuje, to otoczenie, bliższe i dalsze, nieświadomie i tak całkiem świadomie - będzie mu o tym przypominać. Przy każdej okazji.
Z własnego doświadczenia: "przyszedłem" do żony, bo akurat to ona miała mieszkanie - ja "w posagu" wniosłem samochód. Wykańczałem w tym mieszkaniu parę rzeczy, kilka kolejnych wymyśliłem, zaprojektowałem i wykonałem - więc mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że też coś w nie włożyłem. Szwagierka na drugim spotkaniu powiedziała: "siadaj u szczytu, bo ty tu jesteś gospodarzem". Żona od początku powtarza, że jestem tu na swoim, że to tak samo moje, jak i jej. A mimo wszystko pewien dyskomfort pozostaje. Taka niewielka rysa, której choćby nie wiem jak chcę, nie zlikwiduję. Bo ja nie przeniosłem żony przez próg jej nowego domu.
Dodam, że otoczenie mi nie przypomina. Teściowie nigdy tu nie mieszkali, to nie było ich mieszkanie. Ale mimo wszystko to niewielkie "ale" pozostaje...
5 2016-06-28 23:34:57 Ostatnio edytowany przez yessa (2016-06-28 23:42:15)
- yessa
- Przyjaciółka Forum
- Nieaktywny
Najlepiej budować coś własnego, jeżeli są takie możliwości. Nie przesadzałabym też z tym gospodarzeniem, posagami i innymi pierdołami. Ja mam sporo znajomych którzy mieszkają u teściów (mężów koleżanek, wujków, kolegów). Nigdy na nich w ten sposób nie patrzyłam. Nigdy też nie zauważyłam żeby któreś z nich było skrępowane, czy czuło się gorzej. Ale może to ja patrzę na to z boku i jest inaczej. Sama puki co mieszkam u teściów i nie odbieram tego aż tak, chociaż nie widzi mi się perspektywa mieszkania tu do końca życia. Budujemy własny dom i to jest akurat dobra alternatywa. Nie wiem jak patrzą na to faceci, ale pewnie trochę inaczej niż kobieta, bo ciąży na nich to poczucie obowiązku utrzymania rodziny. Ale myślę że jeżeli twoi rodzice są ok, to nie ma się czym przejmować.
6 2016-06-29 00:26:26 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-06-29 00:45:16)
wszystko się zmieni nawet do rany przyłóż teściowa
najlepiej od początku starać się na swoim "docierać związek", wspólne mieszkanie w większości przypadków po upływie czasu, prowadzi do kursu kolizyjnego z domownikami w jakiejś materii,
o ile zdarza się to raz na "ruski" rok można przeżyć
o ile mądry partner albo mądrzy rodzice/teście potrafią zrozumieć pewne granice chociażby prywatności
natomiast całkiem odmienne jest postrzeganie osoby "przychodzącej" niż "mieszkającej np od dziecka", i myślę że warto o tym nie zapominać 
zwłaszcza na początku związku gdy różowe okularki jeszcze działają dobrze
ale może tylko ja mam takie doświadczenia 
kwestia faceta, wychowania, ambicji, możliwości, wieku potrzeb, warunków, czy ujmuje czy też zwisa
Tak, to fatalny pomysł. Twój facet ma rację
