Witam serdecznie wszystkich Forumowiczów.
Zarejestrowałam się, dostrzegając w Waszym gronie mądrych i pomocnych ludzi. Mam problem (tak uważam) z mężem. Od razu zaznaczam, że to nie jest prowokacja. Zapewne to co napiszę wyda się niektórym bardzo śmieszne, ale przysięgam, że to dzieje się naprawdę. Jestem totalnie załamana i potrzebuję porady.
Jesteśmy małżeństwem od pół roku. Oboje jesteśmy młodzi (24 i 25 lat), a za kilka miesięcy urodzi nam się pierwsze dziecko. Mój mąż dużo pracuje, bo 10-12h 6 dni w tygodniu. Cały problem polega na tym, iż uważam, on za dużo pije. Wraca z pracy, je obiad, myje się i natychmiast otwiera browara. Wcześniej tak nie było. Kiedyś pił tylko w weekendy, nigdy w dzień roboczy, bo „jutro rano trzeba do pracy jechać”. Od około 2 lat pije codziennie, dzień w dzień! I niestety nie kończy się to na jednym piwku, czy dwóch. On musi codziennie 6-7 wypić jak nie więcej… Po takich 12 godzinach pracy fizycznej, to wiadomo, że bardzo szybko się człowiek upija… a on dodatkowo bebla pod nosem, plącze mu się język i często dochodzi między nami do dyskusji bez sensu, w których potrafi mnie obrazić albo zrobić ze mnie idiotkę. Oczywiście na drugi dzień nic nie pamięta… Bardzo często zdarza się, że wieczorem oglądamy w łóżku TV, a on sącząc siódme czy ósme piwo zasypia na siedząco…
Ale cały problem polega na czymś innym, znacznie gorszym. Aż wstyd mi o tym pisać… Po takim męczącym dniu w pracy i wypiciu tylu piw on… sika do łóżka. W śnie, w nocy i nawet tego nie czuje. To jest straszne… Nie zdarza się bardzo często, ale tak raz w miesiącu, raz na półtora miesiąca. Za pierwszym razem on sam się wystraszył, było mu piekielnie wstyd i nie wiedział jak to się mogło stać. Nigdy wcześniej takie coś nie miało miejsca, nawet jak w weekend wypił o wiele, wiele więcej. No ok., jakoś przeboleliśmy, a on sam przyznał, że tego dnia rzeczywiście o to jedno piwo za dużo wypił, ale sytuacja powtórzyła się po raz drugi, trzeci i następny! Działo się tak ZAWSZE kiedy pomieszał drinka z piwem albo kiedy wrócił cholernie zmęczony z pracy i wypił 6-7 piw. Zwracałam mu uwagę, że ma przestać pić, bo on wcześniej taki nie był, nie pił tyle i wie doskonale, że nie toleruję tego… ale on zawsze się tłumaczy, że :”siedział 12 godzin w robocie, więc coś mu się należy”. Boże, najgłupsze wytłumaczenie jakie słyszałam!
Rozważaliśmy również taką opcję: mąż miał w zeszłym roku przepuklinę pachwinową. Był operowany i może… może lekarze przez przypadek uszkodzili mu pęcherz (blizna jest niedaleko). Bo chyba mniej-więcej od tego czasu wszystko się zaczęło. Osobiście jednak w to nie wierzę, bo gdyby naprawdę uszkodzili mu pęcherz, czy coś tam, to nie sikałby tylko w nocy i niezależnie od tego, czy wypił 6 piw, czy pół butelki wody mineralnej. A on sika tylko w nocy i tylko po dużej dawce piwa, zmęczony po pracy.
On zupełnie nie rozumie tego, że pijąc taką dawkę po 12h pracy szybciej się upija, a pijany człowiek śpiąc w nocy nie odczuwa potrzeby… napełniony pęcherz nie wytrzymuje i bum.
Dzisiaj znowu obudziłam się przez smród... Boże, już nie wiem co mam robić, jak go uprosić, by przestał pić. Strasznie się boję, że popadnie w alkoholizm, o ile to już nie są pierwsze objawy! Ja wiem, że nie dam rady żyć z alkoholikiem, po prostu nie dam! Na dodatek ojciec męża jest alkoholikiem i wiem doskonale co przeżywała jego mama – nie chcę tak!
Jak myślicie, czy mój mąż JUŻ ma problem z alkoholem?
Czy moczenie się może być spowodowane przez tą operację?
A może jest jakieś inne, racjonalne wytłumaczenie na to sikanie?!
Przysięgam, że to nie jest prowokacja!!! Proszę o jakieś porady, bo jestem z tym całkowicie sama…