Ambiwalentne odczucia po rozstaniu. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

Temat: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

Dobry wieczór,
wpis ten ma charakter autoterapeutyczny i jako taki służyć ma za ujście dogasających już emocji po rozstaniu. Ewentualne sugestie/analogie z życia innych użytkowników forum mogą pomóc wyciągnąć konstruktywne wnioski na przyszłość, tak więc zapraszam do komentowania. Opis stanu faktycznego postaram się skrócić do absolutnego minimum i skupić się na meritum.

Początek jest raczej sztampowy. We wrześniu 2014 r. przeprowadziłem się z dużego miasta do prowincjonalnego miasta wojewódzkiego. Czynnikiem decydującym były w głównej mierze pieniądze, które zaoferowano mi za zmianę miejsca pracy. Problem polegał jednak na tym, że miejscowość ta była dla mnie jak terra incognita. Nie miałem tam nikogo bliskiego, a zawarte w pracy znajomości nie zainteresowały mnie na tyle, aby w naturalny sposób je pogłębić. Z czasem poznałem trochę miasto, którego atmosfera - poza drobnymi wyjątkami - zupełnie mi nie odpowiadała. Zajmowałem kierownicze stanowisko zarabiałem świetnie, ale czułem się cholernie samotny. Uciekałem stamtąd przy każdej możliwej okazji, ale po kilku miesiącach byłem już tym nieco zmęczony i zaczęło mi brakować poczucia stabilizacji. Swój poprzedni wieloletni związek zdążyłem w międzyczasie domknąć, odżałować i odłożyć w miejsce wspomnień. Od jego zakończenia upłynął przeszło rok i byłem już emocjonalnie gotowy na nowy. Problem polegał na tym, że nie było za bardzo okazji, żeby poznać kogoś "na miejscu".

Pewnego dnia - w okolicach stycznia 2015 r. - w pracy zjawiła się dziewczyna, która chciała dorobić w trakcie studiów. Była 6 lat młodsza ode mnie, miała w sobie dużo pozytywnej energii i dziewczęcy urok. Zostawała często w godzinach, w których byliśmy tylko we dwoje, więc siłą rzeczy wywiązywała się luźna rozmowa. Z końcem kwietnia zaczęliśmy bardziej otwarcie rozmawiać, ona zwierzała się z nieudanego związku, który niedługo później zakończyła. Widziałem, że pociągam ją fizycznie, od samego początku zaczęło wytwarzać się też między nami napięcie seksualne, które bagatelizowałem uznając, że jest dla mnie zdecydowanie za młoda. Pomimo tego, z nudów, umówiłem się z nią na mieście pod koniec maja. Zaiskrzyło. Od tamtego momentu zaczęliśmy się regularnie spotykać i uprawiać dziki, niezobowiązujący, zwierzęcy seks we wszystkich możliwych miejscach i porach. Ukształtowała się z tego bardzo wygodna relacja, w którą nie angażowałem się emocjonalnie. Poza tygodniem pracy w dalszym ciągu uciekałem do przyjaciół mieszkających w innych miejscach kraju, żyłem pełnią życia, to był dla mnie priorytet. Pod koniec czerwca moja towarzyszka zakomunikowała mi, że nie do końca odpowiada jej taki układ, więc zacząłem poświęcać jej nieco więcej czasu, stopniowo otwierać się na nią, nie spotykałem się też z żadnymi innymi kobietami. Poznawałem jej bliskich, znajomych i rodzinę. Jej historię, jej charakter, jej potrzeby. Szybko stwierdziłem jednak, że to nie mój świat. Nie mieliśmy w zasadzie żadnych wspólnych zainteresowań, obracaliśmy się w całkiem innych kręgach, różniły nas gusta, światopogląd, usposobienie, temperamenty, religia i pochodzenie. Byliśmy jak noc i dzień. Paradoksalnie, nie spowodowało to poluzowania się więzi, która z miesiąca na miesiąc zdawała się pogłębiać.

Ta dziewczyna była dla mnie ogromnym wsparciem, gdy zaczęły się pojawiać problemy w pracy, a tych było bardzo dużo. Pod koniec października doszło do eskalacji złych emocji, co spowodowało że podjąłem decyzję o rozpoczęciu działalności na własny rachunek. Wymagało to jednak wielomiesięcznych przygotowań, które spędziłem obok niej. Na początku grudnia nasza relacja zaczęła w bólach przepoczwarzać się w pełnowartościowy związek, otworzyłem się na nią, zapoznałem ze swoim najbliższym środowiskiem, uczyniłem z niej swój priorytet. Moi bliscy kręcili nosem, ale zaakceptowali mój wybór. Spędzaliśmy wtedy mnóstwo czasu razem, zżyliśmy się, kochaliśmy się, cieszyliśmy się drobiazgami. Pomimo wszystkich różnic wytworzyła się między nami głęboka więź. Niejednokrotnie budząc się obok siebie czuliśmy się na właściwym miejscu. Problemy zaczęły pojawiać się, kiedy wychodziliśmy do swoich środowisk, nie czuliśmy się w nich swobodnie, zauważalne było niekiedy wyobcowanie. Towarzyszyły temu różnego rodzaju zgrzyty będące naturalną konsekwencją różnic, o których wspomniałem akapit wyżej.  Ten stan narastał i w połowie stycznia 2016 r. doszliśmy do wniosku, że rozsądnie będzie się rozstać.

Rozsądek rządził niespełna dwa tygodnie, po czym emocje wróciły wielokrotnie mocniej, intensywniej, pełniej. Nazwaliśmy je i zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej. Wszystkie różnice schodziły na dalszy plan i staraliśmy się o kompromisy. W połowie kwietnia wróciłem do swojego poprzedniego miejsca zamieszkania i zacząłem prowadzić własny biznes. Pomimo ogromu obowiązków poświęcałem jej większość wolnego czasu. Ona akurat kończyła studia i zaproponowałem, że może po obronie zamieszkać u mnie, pojawiły się pierwsze wspólne plany. Niestety, nadal pojawiały się zgrzyty, a w rozmowach coraz wyraźniejsze sygnały, że nie jesteśmy sobie pisani. Co najciekawsze, nasze zaangażowanie emocjonalne nie pozostawało w żadnej korelacji z naszymi problemami. Uczucie cały czas rosło. Pod koniec maja ona postanowiła odejść, oznajmiając mi to nagle, gwałtownie, w bardzo spazmatyczny sposób, tak jakby toczył ją wewnętrzny konflikt od dłuższego czasu. Zaakceptowałem jej decyzję. Próbowała się później kontaktować, ale byłem zbyt pogrążony w żalu, żeby się odezwać. W ubiegły weekend, po niemalże miesiącu, umówiliśmy się na zwrot rzeczy, co skończyło się pełnym pasji wielogodzinnym seksem, wyznaniami miłości, długimi rozmowami, wspólnym gotowaniem, snem w objęciach, drobnymi czułościami, rzewnymi łzami na pożegnanie. Wydaje mi się, że podsumowaliśmy nasz związek tym wspólnie spędzonym dniem. Pożegnaliśmy tym dniem naszą skazaną na niepowodzenie miłość. Bardzo mi ulżyło. Uleciał ze mnie cały żal, wypłynęła gorycz i pozostała pustka.

Nie mam do nikogo żadnych pretensji, preferuję racjonalne podejście do życia, a nadal nie potrafię w to wszystko uwierzyć. Czy ktoś z Was przeżył coś podobnego?

Dobranoc,
M.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

Wiesz, wygląda to tak, że wszedłeś w związek z braku laku i z potrzeby zabicia samotności.
Nie traktowałeś jej przecież zbyt poważnie. Może później coś próbowałeś.
To, co was łączyło, to silna seksualna więź, napędzana pożądaniem.
I tyle.
Napatoczyła się, młodsza, chętna, więc to wykorzystałeś.
A to, że wasze środowiska się różniły, no cóż, jest to dowód na to, że nie szukałeś odpowiedniej partnerki, tylko chodziło o seks, inaczej szukałbyś kogoś ze swoich kręgów.
Nie ma co się teraz żalić, po prostu brakuje ci seksualnego haju.
Nie sądzę, żebyś był tutaj jakoś pokrzywdzony.

3 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-06-23 15:45:48)

Odp: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

Napisałeś bardzo mgliście o Waszych problemach, właściwie nie napisałeś o nich wcale. Rożne środowiska? Co to enigmatyczne zagadnienie? Jak bardzo musiały się różnić, że aż nie mogliście wzajemnie ich znieść? Ona jest z jakiejś afroamerykańskiej kultury hip-hopowców, a Ty z angielskiego rodu królewskiego?
Powód Waszego rozstania dla mnie jest wydumany i na siłę. Jakbyście niczym innym się nie zajmowali tylko wciąż analizowali dlaczego powinniście się rozstać.
I dziwi mnie że ktoś tak inteligentny wspomina o "byciu sobie pisanym". Związek to nie żadne magiczne przeznaczenie gdzie wszystko się układa. Związek to ciężka praca dwojga ludzi, kompromisy.

4

Odp: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

A ja nie rozumiem tu czegoś. Jeśli jest Wam razem dobrze ze sobą, kochacie się, macie udany seks, więź między Wami się pogłębia, to znaczy, że dobrze Wam ze sobą, problemy pojawiają się przy zderzeniu Waszych odrębnych światów. A właściwie to jakiego typu to są problemy? Jak to się objawiało? Bark wspólnych zainteresowań nie jest równoznaczne z niemożnością zbudowania szczęśliwej relacji. Na czym polega problem dwóch różnych światów i niedopasowania w waszym przypadku?

5

Odp: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

Też odniosłam takie wrażenie, czytając Twój post, jakbyś szukał dziury w całym. Jakbyś miał tytuł szlachecki, a ona pochodziła ze wsi na kresach, z wielodzietnej i biednej rodziny. Tymczasem pisałeś, że pracowaliście razem i Ci pomagała. Czyli podobny status zawodowy?
Czasem dobrze mieć różne zainteresowania, różnych znajomych. Takie związki też istnieją, nie musi być wszystko wg szablonu. Lepiej żeby ludzi łączyła bliskość emocjonalna niż wspólne hobby. Z biegiem lat zresztą zainteresowania się zmieniają i można sobie znaleźć jakieś wspólne aktywności.
Kolejny wydumany problem: 6 lat różnicy wieku. Po 20 roku życia to nie ma znaczenia. Tzn. może mieć, jak się bardzo postarasz.
Przyczyny rozstań szukałabym głębiej (czyli że np. łączył Was głównie seks, ale tak nie jest z tego co piszesz albo po prostu rozstaliście się bez sensownej przyczyny.

6

Odp: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

"Pod koniec maja ona postanowiła odejść, oznajmiając mi to nagle, gwałtownie, w bardzo spazmatyczny sposób, tak jakby toczył ją wewnętrzny konflikt od dłuższego czasu. Zaakceptowałem jej decyzję."

Wcześniej w swojej wypowiedzi pisałeś, że początkowo Wasza relacja była oparta wyłącznie na współżyciu i to ona powiedziała, że nie odpowiada jej taki stan rzeczy.
Wygląda jakby ona od początku była bardziej zaangażona w związek i oczekiwała więcej niż Ty, być może i później  tak się czuła i stąd ostateczny wybuch.
Może liczyła, że po postawieniu sprawy na ostrzu noża pokażesz jej, że jednak Ci zależy. Ty zaakceptowałeś decyzję. Tak to interpretuję.

7

Odp: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

Dziękuję za wasze komentarze. Z pewnością odświeżają perspektywę. Problem polegał na tym, że pod względem emocjonalnym wszystko grało jak trzeba, fizyczność rownież dawała nam spełnienie, ale brakowało nici porozumienia, wspólnych - przecinających się płaszczyzn.

Od partnerki oczekiwałem ciekawości świata, czegoś czym mogłaby mnie "zarazić" w ramach szeroko rozumianej kultury, pasji, o której mogłaby opowiadać. Inspiracji, wyzwania. Ten element był raczej nieobecny. Nasze rozmowy traktujące o aspektach oderwanych od życia powszedniego praktycznie nie istniały lub przypominały moje monologi. Niejednokrotnie zwracała mi uwagę, że czuje się niezręcznie z tym, że nie potrafi do nich nawiązać, ale ja nigdy tego od niej nie wymagałem.

Wiek w tym momencie stwarzał pewną barierę, ale nie dla mnie. Wykonuję samodzielnie wolny zawód i moja ścieżka kariery w zasadzie została wyczerpana, ona dopiero wszystko zacznie po studiach. W niczym mi to nie przeszkadzało. Starałem się jej doradzić jak najlepiej w sprawach zawodowych i pomóc wystartować.

Kontekst dzisiejszych czasów sprawia, że pojęcie mezaliansu straciło zupełnie na znaczeniu, a tego typu sugestie pojawiały się w komentarzach. Żeby uprościć - wyobraźcie sobie parę-kontrast, którą tworzy przedstawiciel współczesnej "dekadencji" i przedstawicielka dobrego / bez krzty ironii /, konserwatywnego wychowania. On chce doświadczać fajerwerków, a ona wić gniazdo. Dla niej jego świat jest krainą "po drugiej stronie lustra", dla niego jej świat to pojawiające się zewsząd krępujące konwenanse. Przenikając te sfery oboje trafiają w końcu na surrealistyczne, w ich subiektywnym mniemaniu, okoliczności, miejsca i sytuacje.

Sednem nie jest tutaj jednak poszukiwanie dziury w całym, ale to w jaki sposób ci "kosmici" tak mocno się w sobie zadurzyli. Byłem gotów iść na dalsze kompromisy, ale czy to aby napewno by nas uszczęśliwiło?

8

Odp: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

Moim zdaniem to kwestia priorytetów. Spodobało Ci się w niej, że jest pełna energii i ma dziewczęcy urok, seks jest ok, emocje ok. Nie pasuje Ci, że nie ma pasji i nie da się z nią porozmawiać o niczym więcej, jak o tym co będzie na obiad?
Pewnie błędem w tym przypadku okazało się rozpoczęcie relacji od seksu. Piszesz też, że umówiłeś się z nią z nudów. Może na przyszłość nie podchodź do ludzi tak przedmiotowo?

9 Ostatnio edytowany przez Fajka (2016-06-24 11:47:08)

Odp: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

cb - jakkolwiek jestem przeczulona na punkcie przedmiotowego podejścia do ludzi, sądzę, że umówienie się z kimkolwiek ot z nudów jeszcze nie jest niczym złym smile To, że (najczęściej) kobieta może sobie niewiadomo co wyobrażać na podstawie wyjścia na kawę to jest już problem kobiet generalnie. To był po prostu punkt wyjścia.

Ale też tak, wydaje mi się, że ipso-iure był od początku bardziej zdystansowany do rozwoju sytuacji i znajomości. Myślę, że dziewczyna to czuła i ją to frustrowało.

Ipso, gdy Twoja dziewczyna wybuchła nie podała Ci przyczyn co ją do tego skłoniło ?
Bo to co tu piszesz, brak pasji u niej, jakiś punktów dla rozwoju fascynacji -  to raczej rzeczy, które uwierały Ciebie.

Trudno mi się do tego ustosunkować, bo z osobistej perspektywy albo ktoś interesuje mnie mentalnie + fizczynie + emocjonalnie albo wcale. Nie wypowiem się więc czy wydaje się być dobrym czy złym rozwiązaniem próba budowania związku, gdy któregoś z elementów brakuje. Ja akurat nie umiałabym. Wydaje mi się jednak prawdopodobne, że za jakiś czas poznałbyś kobietę, z którą byłbyś w stanie zbudować bliskość a równocześnie zaspokajałaby ona Twoje "wyższe" potrzeby. Może Twoja partnerka to czuła i tego się obawiała, to nawet bardzo zrozumiałe.

O ile Twój post jak piszesz jest próbą racjonalizacji i uporządkowania taki obrót sprawy jaki nastąpił wydaje się być mocno racjonalny. Fascynacja fizyczna w którymś miejscu słabnie, pozostaje wtedy spoiwo oparte na przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu. Jeżeli między Wami była mentalna przepaść możliwe, że tego spoiwa nie udałoby się osiągnąć. A dziewczyna, zainteresowana jak mówisz "wiciem gniazdka", pewnie miałaby poczucie zmarnowanego czasu i czuła by się oszukana.

W całej sytuacji rozumiem i Ciebie i ją. Rozumiem, że obojgu czegoś brakowało. Ty znajdowałeś plusy tego układu pomimo wszystko a ona prawdopodobnie czuła, że to nie zadziała na 100 %, że nie będziesz zangażowany w nią tak bardzo, jak by tego chciała.

10 Ostatnio edytowany przez cb (2016-06-24 12:00:22)

Odp: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.
Fajka napisał/a:

cb - jakkolwiek jestem przeczulona na punkcie przedmiotowego podejścia do ludzi, sądzę, że umówienie się z kimkolwiek ot z nudów jeszcze nie jest niczym złym smile To, że (najczęściej) kobieta może sobie niewiadomo co wyobrażać na podstawie wyjścia na kawę to jest już problem kobiet generalnie. To był po prostu punkt wyjścia.

Chodziło mi o całą sytuację, nie o jedno wyjście na kawę. Zresztą już przed kawą było napięcie seksualne, więc wiadomo, że nie o kawę chodziło. Skupiam się na percepcji autora, nie na tym, co ta dziewczyna mogła/nie mogła/powinna etc.

11

Odp: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

No tak, zgadzam się smile

12 Ostatnio edytowany przez ipso-iure (2016-06-26 23:54:07)

Odp: Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

Po kilku sentymentalnych wieczorach skłaniam się ku temu, co pisze fajka. Dziewczyna kilka razy sygnalizowała w rozmowach, że czuje się "nie na tyle dobra", że powinienem być z kimś "kto będzie miał tyle ciekawości świata", z kimś "z kim godzinami będziesz mógł rozmawiać o...", "ja jestem tylko zwyczajną dziewczyną", etc.

Traktowałem ją zawsze na równi, komplementowałem, adorowałem i chwaliłem. Wspierałem jej wybory i chciałem pomóc jej dobrze wystartować po studiach.

Wybuch został podsumowany pointą: "kocham Cię, mam do Ciebie straszną słabość, ale nie potrafię być z Tobą". Taki tekst raczej nie pozostawia żadnego pola do polemiki.

Trzeba teraz odczekać aż emocje dogasną i iść przed siebie. Mamy lato. Wszystko przed nami. Dziękuję za sugestie i życzę dobrej nocy.

M.

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ambiwalentne odczucia po rozstaniu.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024