być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 29 ]

1

Temat: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

Witam,

    Kiedyś jeszcze mocno wierzyłam w powiedzenie "co nas nie zabije to wzmocni". Mówi się o czymś podobnym też w różnych artykułach i poradnikach, że koniec związku, zwłaszcza tych toksycznych doda nam z czasem nową energię, pozwoli spojrzeć na wszystko z innej perspektywy, że będzie to świetna lekcja życiowa i spojrzymy kiedyś z optymizmem na przyszłość, bogatsze o doświadczenia.

    A więc chciałabym zapytać co zrobić gdy czuję zupełnie na odwrót? Jestem osobą młodą, ale tak się złożyło, że miałam już za sobą kilka nieudanych związków (2 lata, 10 mies, teraz 1,5 roku -decyduję się odejść; z przerwami). Nie twierdzę, że nie wyciągałam żadnych wniosków z tych związków. Pierwszy był cholernie toksyczny, była przemoc i agresja. Po zakończeniu tej relacji zaczęłam poszukiwać dla siebie wsparcia, trafiłam m.in. na pozycje "toksyczne namiętności","kobiety, które kochają za bardzo". Dużo przeanalizowałam również w moim zachowaniu, patrząc z perspektywy czasu bardzo dojrzałam pod względem emocjonalnym. Zdaję sobie sprawę, że to proces. Dalej czeka mnie dużo pracy nad sobą, nad swoim poczuciem wartości i td.
Natomiast przykre dla mnie jest to, że choć staram uczyć na błędach to ciągle pojawią się jakieś następne. Co z tego jak kolejny partner jest przeciwieństwem poprzedniego, jak są jakieś inne z nim problemy i żadne rozmowy, kompromisy nie dają efektów (a raczej nie idą na żadne). Po prostu załamka Nauczona doświadczeniami po raz pierwszy sama zadecydowałam zakończyć związek, co mi faktycznie dodaje sił, bo czuję, że w końcu to ja decyduję o swoim dobru i szczęściu, a nie ktoś za mnie.

     No tylko problem w tym, że już tego 3-go związku nie chciałam w ogóle. Już się bałam kolejnych rozczarowań, raczej preferowałam niezobowiązujące relacje (dlatego nie wymieniam ich jako związek, a też były). Lecz partner nie odpuszczał, prosił bym dała szansę, że nigdy się nie dowiem jeśli nie zaryzykuję. No i stało się, zakochałam i to wzajemnie. Po 1,5 roku znowu czuję to uczucie porażki.

     Już wtedy miałam opory. Faktycznie, już lepiej znoszę rozstania, nie jestem już załamana jak kiedyś, żyję, mam się dobrze. Ale już mi wkracza przeświadczenie, że w ogóle nie warto zaczynać nigdy nic na poważnie, bo i tak to z czasem szlag trafi hmm Nie wiem, może nie mam odpowiedniego wzorca szczęśliwej długotrwałej pary sad help!

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-06-16 11:08:30)

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

mówi się też do 3 razy sztuka

optymistycznie podchodząc do tego zagadnienia,
czwarty związek będzie inny niż wszystkie dotychczasowe big_smile

ciężko się uczyć na błędach, błędy często powtarzamy te same
według mnie najbardziej uczą konsekwencje popełnianych błędów, chodź i tak nie każdego i nie wszystkie

to co piszesz według mojego odbioru jest właśnie wypracowywaniem sobie tego "wzorca"
problemem natomiast może być oczekiwanie od posiadanego lub nie posiadanego wzorca, pewności, gwarancji, takiego czegoś realnie myśląc nie ma

myślę że ciężko jest zakładać w tej materii, że "żyli długo i szczęśliwie"

największa nauka właśnie wychodzi z tego nieprzyjemnego doświadczania, warto się w nauce nie poddawać big_smile

można by rzec, jak się nie sparzysz się nie dowiesz, z natury jako ludzie jesteśmy leniwi, i ominąć "sparzenie" byśmy chcieli

3

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

No tak, warto próbować do skutku tak racjonalnie myśląc. Ale praktycznie chyba każdy ma jakiś limit, każde niepowodzenie mi osobiście odbiera nadzieję sad Choć widzę progresy, zmiany, wypracowane nowe nawyki, nabiera się dystansu do siebie, do problemu, uczę się lepiej radzić sobie z emocjami.

     Ale jednak pojawiają się inne zupełnie problemy. To partner chciał zbyt szybko ze mną ożenić, inny z kolei w ogóle nie chce ze mną nawet zamieszkać. To był nerwowym tyranem, to z kolei luzak typu mam wszystko gdzieś, to wycofany towarzysko, to z kolei imprezowicz, to dojrzały, to maminsynek. A na prawdę byłam już i z młodszym ciut od siebie, i w moim wieku i starszymi. Czasami odnoszę wrażenie próbując nie popełnić błędów z poprzedniego związku to wpadam ze skrajności w skrajność, ci partnerzy są na tyle od siebie różni, że to po prostu nie mieści się już w głowie hmm

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

HappyA, wysłałam Ci wiadomość prywatną smile

5

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...
HappyA napisał/a:

No tak, warto próbować do skutku tak racjonalnie myśląc. Ale praktycznie chyba każdy ma jakiś limit, każde niepowodzenie mi osobiście odbiera nadzieję sad Choć widzę progresy, zmiany, wypracowane nowe nawyki, nabiera się dystansu do siebie, do problemu, uczę się lepiej radzić sobie z emocjami.

     Ale jednak pojawiają się inne zupełnie problemy. To partner chciał zbyt szybko ze mną ożenić, inny z kolei w ogóle nie chce ze mną nawet zamieszkać. To był nerwowym tyranem, to z kolei luzak typu mam wszystko gdzieś, to wycofany towarzysko, to z kolei imprezowicz, to dojrzały, to maminsynek. A na prawdę byłam już i z młodszym ciut od siebie, i w moim wieku i starszymi. Czasami odnoszę wrażenie próbując nie popełnić błędów z poprzedniego związku to wpadam ze skrajności w skrajność, ci partnerzy są na tyle od siebie różni, że to po prostu nie mieści się już w głowie hmm

z tymi limitami, to wiesz big_smile
na każdym "zonku" jesteś bogatsza o doświadczenia, to jakąś wspólna całość przybierze wcześniej czy później

dasz radę,
a ile jeszcze wtedy głowa będzie w stanie pomieścić, zero limitów będzie big_smile

i tak naprawdę ciężko żeby coś z wcześniejszego związku mogło dobrze funkcjonować w następnym

sądzę że zdrowe granice najważniejsze, nie dać się "ożenić" w potocznym i dosłownym tego słowa znaczeniu,

do odważnych świat należy

6

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

Trzeba sobie rozważyć co jesteś w stanie tolerować w zamian za cechy osobowości partnera, które są dla Ciebie najważniejsze.

Ja np. wykluczam typy imprezowicza i luzaka i agresora. Sama lubię bardzo się bawić i jestem osoba towarzyską.  Mam też tendencję do konfrontacji i walki. Doceniam jednak mężczyznę, który nie przepada za imprezami i unika konfliktów. W zamian za to jest np. rozsądny, inteligentny i można na niego liczyć.
Uważam, że trzeba sobie ustalić jakieś cechy wspólne, które powinien mieć partner a także cechy przeciwne. Np. takie, których Tobie brakuje a on je ma. I patrzeć na to w ten sposób, że się uzupełniacie i korzystacie z tego wzajemnie. On coś potrafi lepiej, Ty potrafisz lepiej coś innego.
Np. jestem otwarta i łatwo nawiązuję kontakty, on jest wycofany i introwertyczny.
Ja jestem niecierpliwa i energiczna, on jest cierpliwy i musi sobie wszystko przemyśleć.
Ja szybko wybucham i za chwilę mi przechodzi, on jest humorzasty i długo czuje się zraniony big_smile
Uważam, że z czasem obie strony wzajemnie mogą korzystać z tego, a nawet nabrać trochę umiejętności drugiej strony.
Podstawą wszystkiego jednak jest podobny poziom intelektualny i mądrość. Gdy masz takiego partnera to łatwiej jest rozwiązywać konflikty, rozmawiać i druga strona wtedy stara się zrozumieć Twój punkt widzenia. Gdy tego nie ma, to nie ma żadnej szansy na jakieś porozumienie.

7

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

zyfika, zgadzam się z tobą absolutnie.

Obecnego partnera (raczej już ex) dobrałam właśnie na podobnej zasadzie. Ale z tego też wynikały nieporozumienia (ze wględu na przeciwieństwa), np. ja nie lubię za bardzo imprez, jak już to wolę grono osób których już znam, on natomiast woli non stop poznawać nowych ludzi, zagadywać, być duszą towarzystwa. (ale też nie jakiś imprezowicz, mało pije, po prostu lubi wychodzić na ludzi). To mi właśnie w nim przyciągnęło, że był inny niż ja, potrafił zawsze każdego rozbawić i tp. Był inny niż ja, ale też nie aż tak radykalnie by nie można było się dogadać. Ale niejednokrotnie właśnie te różnice były nie do pogodzenia. Ja np. od czasu do czasu chciałam z nim spędzić jakiś weekend, a on nie mógł znieść myśli by 2 dni podrząd ze mną spędzić, mówił, że on potrzebuje dużo przestrzeni, by pobyć sam na sam. Dlatego spotykaliśmy się raz-dwa w tyg, co dla mnie czasami było ciut za mało. No i znacząca różnica - on chce poważnego związku, ale nie teraz, a ja nie wyobrażam po 1,5 roku być dalej w "układzie bez zobowiązań" sad

8

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

Zrozumieć mój punkt widzenia....

Powiem szczerze to jedyne z czym jeszcze się nie spotkałam w związku, jednak moi partnerzy zawsze dbali wyłącznie o swoje dobro

9 Ostatnio edytowany przez zyfika (2016-06-16 12:48:15)

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

Ach no widzisz i tu jest kolejna sprawa big_smile Ja wcześniej popełniałam taki błąd, że chciałam dać wolność i nie wyskakiwałam z takimi tematami typu ślub, dzieci baaaardzo długo itd...I doszłam do wniosku, że to błąd big_smile bo dopiero po latach się okazało, że facet w sumie nie chce mieć dziecka  bo już jedno ma z byłą big_smile

Teraz cisnę temat od razu na początku znajomości big_smile Wiadomo, że nie na pierwszej randce ale na trzeciej już tak big_smile A co ! Chcę wiedzieć od razu czy facet w ogóle chce założyć rodzinę, czy po prostu chce mieć kobietę do spędzania  miło czasu big_smile Zmieniałam się pod tym względem i cisnę bez żadnego oporu w tym temacie. Konkrety mają być a jak widzę, że coś kręci to już wiadomo o co chodzi i spadam. I nie ma co się przejmować tym, że to może nietaktowne. Jak ktoś chce założyć rodzinę i chce poważnej relacji docelowo to się takiego tematu nie wystraszy.

Edit: z tym dbaniem wyłącznie o swoje dobro. Może nie potrafisz się upominać o swoje konsekwentnie? Nie wiem...u mnie różnie z tym bywało ale bym tego tak nie określiła, że nie dbali o moje dobro.

10

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...
zyfika napisał/a:

Edit: z tym dbaniem wyłącznie o swoje dobro. Może nie potrafisz się upominać o swoje konsekwentnie? Nie wiem...u mnie różnie z tym bywało ale bym tego tak nie określiła, że nie dbali o moje dobro.

Faktycznie, nie potrafię. Zawsze jak się pojawia jakiś problem, konflikt interesów czy coś, staram się prowadzić rozmowę w kierunku -->kompromisu.
Wychodzi przeważnie tak:

-na ile rozumiem oczekujesz, że... (mówię jak się mylę to proszę mnie popraw), ja natomiast oczekuję tego. Ja widzę takie propozycje kompromisów (wymieniam). Pasują ci którekolwiek?
- nie, zdecydowanie nie.
- ok, to jakie ty mas propozycje rozwiązania problemu? jaki kompromis proponujesz?

...cisza...dalej cisza...już niezręczna cisza big_smile
-co,  nie masz nic do powiedzenia?
-nie/nie wiem/nie myślałem nad tym.

Tu zazwyczaj kończymy temat na niczym lub sprzeczamy dalej. Nieraz dawałam czas na namysły, mijały dni tygodnie, a problem pozostawał albo mówi mi "no wiesz, ja nie widzę żadnego problemu, to tobie coś nie pasuje, ty masz problem. Mi jest dobrze jak jest, a jak coś nie pasuje to przecież na siłę ciebie nie trzymam.

Tak na 100 % było w 2 ostatnich związkach, które uważałam za znacznie lepsze od poprzednich. Wychodzi na to,  że jest dobrze, ale do czasu, gdy też coś zachcę mieć do powiedzenia, jakieś własne potrzeby hmm

I co w takich sytuacjach robić? Milczeć - nic to nie daje. Foch - też nic. Ponowna rozmowa - ten sam efekt. Presja tylko pogarsza. Rozstawać się za każdym razem jak nie wychodzi konstruktywna rozmowa? sad staram się jak mogę, cała wiedza i doświadczenie na nic

11

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

A co do precyzowania własnych oczekiwań - mam z tym ogromny problem. Nie dlatego, że tego nie robię. Zawsze staram się to robić. Stopniowo, z czasem, przy dobrej okazji. Problem w tym, że wtedy nowy partner mówi, że tak, rozumie, że np. jemu też zależy na tym samym, też by chciał, on też on tak samo. Dopiero po kilku miesiącach się okazuje, że właściwie to on wcale nie tak samo, a wręcz na odwrót big_smile
przykłady : mówił mi, że nie lubi imprez, alkoholu to w ogóle nie tyka, przy mnie to nawet jednego piwa nigdy nie umiał dokończyć. Jak zamieszkaliśmy razem (po pół roku) to się okazało, że on nie dość, że to wszystko uwielbia, ale wręcz tym żyje, by dotrwać do weekendu i za przeproszeniem pójść naj*** hmm Zupełnie człowieka wychodzi na to, że nie znałam, a pracowaliśmy razem biurko w biurko, po pracy też często gdzieś chodziliśmy. To po co były te kłamstwa:/

Drugi przykład z ostatniego związku - facet sam twierdził jak to on chce poważnego związku, sam zaczął proponować zamieszkanie razem (konkretny termin), sugerował sam o tym, że ma zamiar mi się oświadczyć. Pózniej natomiast jakoby zmienił zdanie, że tak, ale nie teraz. Skończyło się na tym, że po 1,5 roku  dalej woli mieszkać z mamusią. To po co te "szczere" rozmowy, jak to i tak wychodzi na to, że pic na wodę. A ja od początku stawiałam w tym przypadku sprawę prosto: jak nie chcesz nic "na poważnie" to powiedz wprost, zrozumiem. Ale niee on to pragnie ze mną mieć rodzinę!

Ja już nie wierzę w szczere rozmowy, później i tak wychodzi na to, że nie, nie okłamałem cię, po prostu okoliczności się zmieniły. I tak za każdym razem sad

12 Ostatnio edytowany przez zyfika (2016-06-16 13:52:17)

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

Kompromis? Jaki kompromis? big_smile Ja to robię inaczej!

Jak się zaczyna od kompromisu to nie masz pola do negocjacji big_smile
Ja zaczynam od tego, że tak ma być jak mówię i koniec big_smile Jeśli tak się stawia sprawę to masz pole do jakichś ustępstw ewentualnie ale jak Ty od razu chcesz iść na kompromis tak łatwo no to tak szczerze....jakbyś do mnie tak zaczęła mówić to bym zaczęła bardziej cisnąć, że absolutnie nie ma mowy i ma być jak mówię big_smile Widzisz...to zależy z kim masz do czynienia.

Ja dopiero jestem skłonna do negocjacji jak mi się ktoś ostro postawi. Inaczej to nie ma mowy nawet. Zresztą ja lubię jak ktoś mi się czasem stawia. wink I czasem świadomie to prowokuję wink

13 Ostatnio edytowany przez Paulla28 (2016-06-16 14:07:09)

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

problem w tym ,że nie ma normalnych mężczyzn na tym świecie, z wartościami, z zasadami. To nie w nas jest problem tylko w nich.

14

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

Znaczy na przykładzie ostatniego związku, bym mogła postawić to, na czym mi zależy to musiałabym go siłą chyba ruszyć big_smile Tu nawet nie było pola do stawiania na swoim. No np chcę z nim spędzić weekend, gdzieś pojechać na parę dni, on że ok coś popatrzę i od kilku miesięcy słyszę to samo, podsyłam mu sama oferty. Mówiłam kurde no nie chcesz to powiedz, że nie i nie będzie tematu. Nie, nie, ja chcę, tylko nie miałem czasu i tp. Co mam za niego opłacić, siłą go spakować ?:D Albo inne sytuacje, gdy on  nie chcę gdzieś pójść, coś zrobić. Nie mówiąc już o wspólnym zamieszkaniu. On najwidoczniej ma ze mną na tyle dobrze, że właściwie wszystkie swoje potrzeby miał zaspokojone, robił co chciał, kiedy chciał i jak chciał. W ogóle się nie liczył z moim zdaniem. Jakie tu stawianie na swoim. No dobra, mogę mu powiedzieć w stylu "jedziemy w ten weekend i koniec". A on na to odpowie, pff jedz sama, ja nigdzie nie jadę. (ile razy było coś podobnego hmm) a jak nie podoba, to na siłę nie trzymam. A też nie chcę żyć w jakimś starciu sił - kto na kim wywrze większą presję. Czy o to chodzi w związkach ? Serio? sad

15 Ostatnio edytowany przez zyfika (2016-06-16 14:13:06)

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...
HappyA napisał/a:

Znaczy na przykładzie ostatniego związku, bym mogła postawić to, na czym mi zależy to musiałabym go siłą chyba ruszyć big_smile Tu nawet nie było pola do stawiania na swoim. No np chcę z nim spędzić weekend, gdzieś pojechać na parę dni, on że ok coś popatrzę i od kilku miesięcy słyszę to samo, podsyłam mu sama oferty. Mówiłam kurde no nie chcesz to powiedz, że nie i nie będzie tematu. Nie, nie, ja chcę, tylko nie miałem czasu i tp. Co mam za niego opłacić, siłą go spakować ?:D Albo inne sytuacje, gdy on  nie chcę gdzieś pójść, coś zrobić. Nie mówiąc już o wspólnym zamieszkaniu. On najwidoczniej ma ze mną na tyle dobrze, że właściwie wszystkie swoje potrzeby miał zaspokojone, robił co chciał, kiedy chciał i jak chciał. W ogóle się nie liczył z moim zdaniem. Jakie tu stawianie na swoim. No dobra, mogę mu powiedzieć w stylu "jedziemy w ten weekend i koniec". A on na to odpowie, pff jedz sama, ja nigdzie nie jadę. (ile razy było coś podobnego hmm) a jak nie podoba, to na siłę nie trzymam. A też nie chcę żyć w jakimś starciu sił - kto na kim wywrze większą presję. Czy o to chodzi w związkach ? Serio? sad

Niektórzy tego potrzebują. Jak mówię: zależy z kim masz do czynienia. Ja np. ostatnio spotykałam się z kimś, na kogo taka presja dobrze działała. Robimy to i to i koniec. I nie było tematu, zgadzał się. Akurat miałam wrażenie, że w jego przypadku potrzebował właśnie kobiety zdecydowanej, która takie sprawy weźmie w swoje ręce bo on bardzo dużo pracuje i po prostu nie ma na to czasu big_smile

Natomiast co do Twojego przypadku...to ja bym się nie zgodziła po pierwsze na taki układ luźny i po prostu jakbym się zorientowała to bym odeszła. Miałam podobny przypadek i właśnie tak zrobiłam.

16

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...
HappyA napisał/a:

Znaczy na przykładzie ostatniego związku, bym mogła postawić to, na czym mi zależy to musiałabym go siłą chyba ruszyć big_smile Tu nawet nie było pola do stawiania na swoim. No np chcę z nim spędzić weekend, gdzieś pojechać na parę dni, on że ok coś popatrzę i od kilku miesięcy słyszę to samo, podsyłam mu sama oferty. Mówiłam kurde no nie chcesz to powiedz, że nie i nie będzie tematu. Nie, nie, ja chcę, tylko nie miałem czasu i tp. Co mam za niego opłacić, siłą go spakować ?:D Albo inne sytuacje, gdy on  nie chcę gdzieś pójść, coś zrobić. Nie mówiąc już o wspólnym zamieszkaniu. On najwidoczniej ma ze mną na tyle dobrze, że właściwie wszystkie swoje potrzeby miał zaspokojone, robił co chciał, kiedy chciał i jak chciał. W ogóle się nie liczył z moim zdaniem. Jakie tu stawianie na swoim. No dobra, mogę mu powiedzieć w stylu "jedziemy w ten weekend i koniec". A on na to odpowie, pff jedz sama, ja nigdzie nie jadę. (ile razy było coś podobnego hmm) a jak nie podoba, to na siłę nie trzymam. A też nie chcę żyć w jakimś starciu sił - kto na kim wywrze większą presję. Czy o to chodzi w związkach ? Serio? sad

ja jestem w drugim poważnym  związku w swoim życiu i powiem Ci że ten też nie rokuje dobrze. Zastanawiam się coraz częściej, czy jest w ogóle sens bycia w związku. Na początku ciuciu ruciu, a później wiadomo. Wszędzie tak jest i za każdym razem, dlatego obiecałam sobie że jeśli ten związek dobiegnie końca to nigdy więcej się z nikim nie zwiąże, no chyba że spróbuje z dziewczyną , bo faceci to porażka.

17

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...
Paulla28 napisał/a:

problem w tym ,że nie ma normalnych na tym świecie. To nie w nas jest problem tylko w nich.

HEHE smile Znaczy ja ogólnie lubię męskie towarzystwo, tak porozmawiać, lubię ich słuchać i tp. Mam więcej kolegów niż koleżanek. Ale są to raczej osoby, które fizycznie mnie nie pociągają i ogólnie mają w sobie takie wady, że w związkach z nimi bym nie mogła być.

   Spotykam też takich, którzy mnie wręcz imponują swoją osobą, chętnie bym z nimi spróbowała, ale akurat już są zajęci i dobrze im się układa. Zdarza się też tak, że ktoś mnie zainteresuje, np. poznałam takiego jednego - z wyglądu ok, swoje mieszkanie, dobra praca, podróżuje po całym świecie, elegancki, szarmancki, niekonfliktowy, wesoły, zaradny no po prostu ideał. No ale jeden problem z nim i to poważny, mówi wprost, że on to raczej nie szuka nic na stałe, bo i pracę ma wyjazdową (nie ma go po pół roku np). Proponuje taki luźny układ, że możemy "miło" spędzać czas, ale nie ograniczać na razie do jednego partnera. Powiedział to na przykładzie swoich znajomych, którzy na początku długo spotykali się w ten sposób, każdy był dodatkowo z kimś innym, a teraz są ze sobą i żyją w fajnym związku. Super, ale ja tak bym nie chciała. Oczywiście bez przesady, że od razu ślub, dziecko i razem na wieki, ale też już na starcie mam być jakąś n-tą?? tragedia hmm

   A co najlepsze, że sam poruszył ten temat, ja o związkach nic nie mówiłam, tylko zasugerowałam, że nie jesteśmy tak do końca zwykłymi "kolegami". (to już jak poszliśmy drugi raz do łóżka, po intensywnym dość randkowaniu , więc też nie tak od razu).

18

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...
Paulla28 napisał/a:

Wszędzie tak jest i za każdym razem, dlatego obiecałam sobie że jeśli ten związek dobiegnie końca to nigdy więcej się z nikim nie zwiąże, no chyba że spróbuje z dziewczyną , bo faceci to porażka.

A wiesz, że zaczynam na poważnie o tym drugim myśleć big_smile Chyba mam dość facetów

19 Ostatnio edytowany przez zyfika (2016-06-16 14:23:42)

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

Kochana jeśli Ty idziesz do łóżka nie mając zdecydowanej deklaracji od faceta, że jesteście w związku i nie mając pewności, że on Cię kocha...no to ja się nie dziwię big_smile

Ja się spotykam z facetem od 2 miesięcy i jeszcze do łóżka z nim nie poszłam. Jestem jego dziewczyną - on to nazwał, on to powiedział i on zabiega żebym z nim była. Facet na razie deklaruje, że chce założyć rodzinę. Mimo wszystko ja nadal go sprawdzam bo nie jestem pewna. Ostatnio zrobił fochy o jakaś głupotę i już go właściwie skreśliłam ale się zreflektował i mamy ze sobą porozmawiać o tym jak się spotkamy. Obecnie zaczęłam mieć wątpliwości już ale dam mu szansę i poobserwuję jeszcze.

20

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...
zyfika napisał/a:

Kochana jeśli Ty idziesz do łóżka nie mając zdecydowanej deklaracji od faceta, że jesteście w związku i nie mając pewności, że on Cię kocha...no to ja się nie dziwię big_smile

Ja się spotykam z facetem od 2 miesięcy i jeszcze do łóżka z nim nie poszłam. Jestem jego dziewczyną - on to nazwał, on to powiedział i on zabiega żebym z nim była. Facet na razie deklaruje, że chce założyć rodzinę. Mimo wszystko ja nadal go sprawdzam bo nie jestem pewna. Ostatnio zrobił fochy o jakaś głupotę i już go właściwie skreśliłam ale się zreflektował i mamy ze sobą porozmawiać o tym jak się spotkamy. Obecnie zaczęłam mieć wątpliwości już ale dam mu szansę i poobserwuję jeszcze.


  Nie tak, że od razu idę. Powiem szczerze, że bywało przeróżnie. Czasami wiele miesięcy byliśmy na etapie "koledzy", później parą, później sex, czasami faktycznie sprawa wyglądała znacznie szybciej, ale też bez przesady, że na pierwszych randkach. Z drugiej strony jak pisałam, byłam zniechęcona w pewnym momencie do związków. I z doświadczenia już stwierdzam: tempo pójścia do łóżka aż tak nie wpływa na jakość związku. Ci, których znałam miesiącami w rezultacie traktowali mnie o wiele gorzej, niż ci, z którymi szybko się potoczyło. Wg. mnie to nie ma żadnej reguły. Rozmawiałam z ciekawości co sądzą o tym mężczyźni, to zaskakująco wyśmiewają reguły typu sex to tylko po n-tej randce. To ma być naturalne, dwie osoby muszą tego chcieć, nikogo przy tym nie krzywdzić i mało istotne wtedy czy to 5 czy 10 randka. Jak jestem sama, bez zobowiązań, młoda, atrakcyjna, samodzielna to czemu nie mogę bardziej się zbliżyć do faceta, z którym się umawiam od 1,5 mies, chodzimy na randki i tp i widzę w nim potencjalnego partnera na przyszłość. A to, że powie, że mnie kocha i będzie się starał za wszelką cenę to wiadomo, że większość facetów do tego dąży, by zdobyć takiego króliczka.

21 Ostatnio edytowany przez zyfika (2016-06-16 15:39:34)

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

W sumie to mnie to nie obchodzi co sądzą mężczyźni na ten temat big_smile
Tu nie chodzi o regułę, że seks na n-tej randce tylko o prostą regułę, że jeśli chcesz poważnego związku to nie idziesz do łóżka z facetem dopóki nie masz pewności, że on chce tego samego właśnie z Tobą i tylko z Tobą. I nie ma reguły na której to randce będziesz mieć te pewność big_smile

Jeśli natomiast chodzi o seks i bierzesz pod uwagę, że po seksie można się rozstać i żalu nikt mieć nie będzie to proszę bardzo ale wtedy musisz się z tym liczyć, że skoro facet bez żadnego zaangażowania dostał, co chciał to może odejść big_smile To prosta zasada ale oczywiście rób jak uważasz wink

22

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...
zyfika napisał/a:

W sumie to mnie to nie obchodzi co sądzą mężczyźni na ten temat big_smile
Tu nie chodzi o regułę, że seks na n-tej randce tylko o prostą regułę, że jeśli chcesz poważnego związku to nie idziesz do łóżka z facetem dopóki nie masz pewności, że on chce tego samego właśnie z Tobą i tylko z Tobą. I nie ma reguły na której to randce będziesz mieć te pewność big_smile

Jeśli natomiast chodzi o seks i bierzesz pod uwagę, że po seksie można się rozstać i żalu nikt mieć nie będzie to proszę bardzo ale wtedy musisz się z tym liczyć, że skoro facet bez żadnego zaangażowania dostał, co chciał to może odejść big_smile To prosta zasada ale oczywiście rób jak uważasz wink

Ależ ja się z tym liczę i nie mam z tym większego problemu.  Z tamtym zostaliśmy po prostu znajomymi, on sobie dalej jeździ po świecie, odzywamy się do siebie na fb, czasami się spotkamy, ale już bez intymu, bo akurat byłam już w związku. Nie żałuję tej znajomości.
Nie mam też problemu, by być z kimś kto mnie będzie poważnie traktował, byłam już zaręczona i tp.
Mam bardziej problem w trakcie już trwania związku, po tych już wszystkich początkowych etapach, najwidoczniej popełniam jakieś błędy może faktycznie byłam mało asertywna, może zbyt wyrozumiała.  heh:-(

23

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

HappyA - myślę, że przede wszystkim za bardzo cackasz się z facetem na początku. Wychodzisz z założenia, że najpierw trzeba sobie "zaklepać" gościa miłym zachowaniem, a na ewentualne poprawki będzie czas później. Moim zdaniem to droga na manowce.

Myślę, że po pierwsze musisz wiedzieć czego chcesz. I nie mam tu na myśli żadnego "ideału". Mam na myśli wyznaczenie jasnych granic - w pierwszej kolejności przed samą sobą. Czego oczekujesz, co akceptujesz, czego nie tolerujesz. Te cechy/zachowania potencjalnego faceta oprzyj na własnych, szczerych potrzebach. Poświęć czas na zastanowienie się nad tą kwestią i nie sugeruj się aż tak bardzo tym, co deklarują inne kobiety - to, co im daje szczęście, tobie może się nie podobać.

Po drugie, jak już znasz swoje granice, to ich pilnuj - od samego początku znajomości. Nie obawiaj się, że "zrobisz złe wrażenie". Jeśli tak, to facet nie jest dla ciebie odpowiedni, trzeba poszukać innego. Stawiaj sprawę jasno od początku i nie daj się zbyć półsłówkami. Jeśli pytasz faceta, czy szuka poważnego związku, nie zadawalaj się krótkim "Noo.." - zapytaj, dlaczego. Jeśli plącze się w zeznaniach, to znaczy, że nawija ci makaron na uszy, by ci się przypodobać. Nie ma sensu inwestować w taką znajomość.

Po trzecie wreszcie, nigdy, przenigdy nie licz, że "będzie lepiej". Nie będzie. Naucz się obserwować, wyciągać wnioski i dostrzegać rzeczywistość a nie swoje chciejstwo (w sumie najtrudniejsza rzecz na początku, gdy bardzo się chce, żeby tym razem wyszło). Prawdziwe oblicze ludzi wychodzi z nich nawet gdy na początku starają się zaprezentować jak najkorzystniej - zwykle w drobiazgach, które ignorujemy. Więc nie ignoruj tych drobiazgów. I jak najszybciej postaraj się zobaczyć faceta w jego naturalnym środowisku - wśród znajomych, przyjaciół. To bardzo dobre pole do obserwacji, bo przy kumplach facetowi dużo trudniej udawać "świętoszka" jeśli nim nie jest.

24 Ostatnio edytowany przez Bolesław (2016-06-17 11:31:13)

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

Napiszę ogólnie. Przecież Twoje problemy i innych osób wynikają tylko z jednego. Z nieprzestrzegania harmonogramu tworzenia zdrowego związku, od dobrego poznania się począwszy, skończywszy dopiero na seksie na samym końcu. Odwrotnie, zupełną oczywistą oczywistością jest to, że kiedy niepoznany do końca związek konsumujemy, to w ten sposób angażujemy się mocno emocjonalnie w dalej przecież niepoznany związek (bo jego charakter seksualnej więzi nie wpływa przecież na samo poznanie się ludzi w kwestii relacji, rozmowy, reakcji, charakteru, itp? - seks tylko zaczernia i odkłada na później to elementarne poznanie się). Rezultatem tego jest przypadkowość w kwestii tego czy związek będzie udany czy nie. Bo jest on oparty głównie na seksie. To seks jest tym więzidłem a nie porozumienie dusz i charakterów. Tylko, że:

seks jest więzią krótkoterminową w sensie fundamentu związku, można go uprawiać potencjalnie z wieloma różnymi osobami, bo w większości przypadków i tak jest udany - jest tylko dopełnieniem porozumienia dusz i charakterów

porozumienie dusz i charakterów jeśli zaistnieje, nie jest częste ale jest podstawą co najmniej udanej i trwałej przyjazni, jest podstawą i trwałym fundamentem związku, którego seks jest dopełnieniem

Powyższe jest podstawą prawa jazdy życia, a jeżdzenie byle jak, rodzi byle jakie skutki.

Człowiek owszem, uczy się współżycia z drugim człowiekiem, tworząc przypadkowe związki, szybko zaczynające się od seksu (to szybko oznacza kilka miesięcy) jednak tworzenie związków z osobami niedopasowanymi, albo z innymi od naszych zasadami, nie prowadzi nas do stworzenia związku trwałego, satysfakcjonującego.

Należy więc wybierać z początku a nie od końca.

Dziś niestety wszystko się ludziom pomieszało.

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...
zyfika napisał/a:

Mimo wszystko ja nadal go sprawdzam bo nie jestem pewna. Ostatnio zrobił fochy o jakaś głupotę i już go właściwie skreśliłam ale się zreflektował i mamy ze sobą porozmawiać o tym jak się spotkamy. Obecnie zaczęłam mieć wątpliwości już ale dam mu szansę i poobserwuję jeszcze.

Związek z Tobą to jak spacer po polu minowym, jeden fałszywy ruch i bum. Na miejscu gościa zwiewałbym od Ciebie gdzie pieprz rośnie.

26 Ostatnio edytowany przez zyfika (2016-06-20 15:01:30)

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...
Żyd Ortodoksyjny napisał/a:
zyfika napisał/a:

Mimo wszystko ja nadal go sprawdzam bo nie jestem pewna. Ostatnio zrobił fochy o jakaś głupotę i już go właściwie skreśliłam ale się zreflektował i mamy ze sobą porozmawiać o tym jak się spotkamy. Obecnie zaczęłam mieć wątpliwości już ale dam mu szansę i poobserwuję jeszcze.

Związek z Tobą to jak spacer po polu minowym, jeden fałszywy ruch i bum. Na miejscu gościa zwiewałbym od Ciebie gdzie pieprz rośnie.


Chłopcze! Żeby przede mną uciekać to najpierw trzeba się do mnie zbliżyć a to jest zadanie tylko dla najlepszego sapera więc cóż...nie dla Ciebie big_smile Zatem nie masz się czego bać big_smile

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

Jakoś nie mam poczucia straty z tego powodu big_smile

28

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...
Żyd Ortodoksyjny napisał/a:

Jakoś nie mam poczucia straty z tego powodu big_smile

Ufff to doskonale big_smile Win win to moja ulubiona opcja big_smile

Odp: być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

No co Ty, ja żartowałem, zaraz założę wątek pt. "Kocham ją, ona mnie odrzuca, nie wiem jak dalej żyć" tongue

Posty [ 29 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » być silną po rozstaniu? ...gdy związki dają kopniaka w pupę...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024