Mój mąż zostawił mnie dla innej kobiety.
Powiedziałam mu że skoro on odchodzi to niech złoży pozew
Trwa to już dwa lata i do tej pory tego nie zrobił.
Czy jest możliwe że po takim upływie czasu orzeczenie jego winy będzie niemożliwe?
a dlaczego Ty nie składasz pozwu?
Ja nie składam ,bo uważam że jeżeli on odchodzi to powinien on to zrobić
Nie mam zamiaru mu nic ułatwiać
On właśnie na to liczy powiedział mi kiedyś że jemu taka sytuacja odpowiada
On wie że chcę rozwodu z orzeczeniem jego winy a tego chyba się boi
Nie mam pewności że nie czeka z tym pozwem tak długo bo wie że po jakimś okresie czasu sąd nie orzeknie jego winy.
Nie możesz jednocześnie domagać się orzeczenia rozwodu z jego winy i czekać na to, aż on złoży pozew.
Przecież to jasne, że nie złoży pozwu o rozwód z prośbą o orzeczenie o swojej winie.
Więc - albo Ty składasz pozew - o rozwód z jego winy.
Albo nie składasz pozwu - bo uważasz, że on powinien to zrobić - i możesz bez skutku czekać i następnych 20 lat na to, aż Twój mąż to zrobi.
Złożenie pozwu przez Ciebie nie jest żadnym ułatwianiem mu niczego - bo niby co będzie dla niego łatwiejsze jeśli to zrobisz ?
To będzie po prostu dochodzenie Twoich praw.
W moim przypadku było podobnie. Mąż też nie kwapił się ze złożeniem pozwu rozwodowego. Prawdopodobnie spodziewał się, że będę chciała orzekania o jego winie, więc chciał to odwlec w czasie na zasadzie, że może kiedyś mi się znudzi i odpuszczę (być może adwokat mu tak podpowiedział, nie wiem). Ja z kolei nie składałam pozwu, ponieważ w tamtym etapie mojego życia zwyczajnie nie było mnie stać na wywalenie 600 zł, poza tym uważałam podobnie jak Ty: on się wyprowadził, to jemu było źle, więc niech doprowadzi sytuację do końca. Przynajmniej w tym jednym, bo we wszystkim innym przez cały okres małżeństwa zdawał się na mnie.
Praktycznie zmusiłam go do tego pozwu. Ze dwa razy poinformowałam, że albo wraca i pracujemy nad małżeństwem, albo składa pozew. W zawieszeniu żyć się nie da. Poza tym prosiłam na przykład o pomoc przy piecu, o kasę itd.... No przecież skoro jest moim mężem, to niech wywiązuje się ze zobowiązań. To wydatnie przyspieszyło złożenie pozwu przez niego. Zwłaszcza chyba prośba o kasę Chyba nawet nie prośba, a żądanie
Sama złóż pozew!
Trochę nie rozumiem dlaczego czekasz, przecież to bez sensu. To on odszedł, on Cię zdradza i z jakiej racji on ma składać pozew?
Cóż, bywają przeróżne powody zwlekania z pozwem: jakaś nadzieja, totalna depresja i trudnosci w odnalezieniu się po katastrofie (tu zdrada), wzgledy prozaiczne - kasa. Nie wazne...
Autorko wątku, jesli nawet będziesz z pozwem zwlekać - masz podstawy do wnioskowania o orzeczeniu winy małżonka. Fakt, nie mając niezbitych dowodów (nagrań, świadków, przedmiotów itp.) swiadczących jednoznacznie o zdradzie męża podczas trwania małżeństwa (mam na mysli wspólne mieszkanie) uduwodnienie jego winy - zdrady jako powodu rozwodu moze byc trudne: sąd może uznać, że obecny związek powstał już po ustaniu Waszego związku i jako taki nie był powodem rozpadu małżeństwa. Bywa...
Ale masz inny argument. Z tego, co zrozumiałem, małżonek porzucił Cię i się wyprowadził, tak? Jesli tak, to już po upływie 6 miesiecy od momentu porzucenia małżeństwa (wyprowadzka, brak kontaktów, zanik więzi emocjonalnej, brak "wspólnoty" finansowej" itp.) masz podstawy do orzeczenia jego winy. Owszem, są okoliczności kwestionujące takie podstawy jak "ucieczka" z domu w obawie o bezpieczeństwo (agresja współmałżonka), długotrwały wyjazd do pracy, choroba itp. ale w Twoim przypadku "porzucenie małżeństwa" przez współmałżonka pasuje jak ulał. Przy okazji może też być poruszona kwestia innej kobiety, ale niekoniecznie sad bedzie tym zainteresowany. Jesli małżonek porzucił Cie bez żadnych powodów (jak wyżej: wyjazd/praca, ucieczka przed Tobą ...agresywną żoną ) - śmiało możesz bez względu na czas składać taki pozew. Ale zasięgnij dokładniejszych informacji w necie, a najlepiej u obeznanego prawnika.
Ola, jak Ty się czujesz z takim zawieszeniem trwającym 2 lata? Co Cię powstrzymuje od podjęcia działania? Strach przed czymś? Czekasz na jego powrót? Czerpiesz z tego jakieś korzyści?
Idź do prawnika i sama złóż pozew. Jeśli przez dwa lata nic nie zrobił, to raczej nie kiwnie palcem. Tym bardziej, jeśli chcesz orzeczenie o jego winie. Nikt sobie wbrew przecież robić nie będzie. Raczej nie liczysz też, że wróci. Z resztą nie powinnaś. Facet, który przez dwa lata żyje sobie z kimś innym to nie facet, którego szukasz. Teraz nie masz sytuacji w której ten pozew jest Ci potrzebny, ale przyszłości nie znasz. Z własnego doświadczenia - długo zwlekałam (jak na mnie) z pozwem, bo nie ma czasu, po co nerwy, po co to wywlekać, kiedyś się zrobi. Do momentu, kiedy okazało się, że z przyczyn formalnych potrzebuję tego rozwodu (dofinansowanie dziecka do przedszkola). I nagle problem. Bo facet ze mną nie mieszka, na telefony nie odpowiada i ogólnie ma mnie gdzieś. Pół roku zajęło odkręcenie sprawy. Za prawnika i rozwód i tak musiałabym zapłacić, tak zapłaciłam jeszcze w postaci braku dofinansowania na przedszkole. Dobrze, że chociaż prawnik się sprawdził (btw polecam mecenasa Staniszewskiego z Warszawy). Ale ile nerwów i plucia w brodę mnie to kosztowało to tylko ja wiem...
Nie popełnij tego błędu.