Witam. Od pewnego czasu borykam się z problemem, który utrudnia mi całe życie. Otóż nie mogę jeść, spać. Mimo, że jestem zmęczona śpię po kilka godzin. A innego dnia śpię cały dzień. Czym to jest wywołane? Zanim zaczniecie mówić, że jestem młoda i znajdę lepszego, to wysłuchajcie mnie. 7 lat temu poznałam chłopaka. Na początku byliśmy znajomymi. Ja w tym czasie miałam innego, który chciał mnie tylko do seksu. Mój pierwszy facet. Po tym czułam się, jak dziewczyna tylko do jednego. No i wtedy pojawił się ON. Odnowiliśmy kontakt. Po 3 latach zaczęliśmy się spotykać i otóż przez ostatnie 1,5 roku byliśmy razem. On mieszka daleko ode mnie (550km). Jak widzieliśmy się było cudownie. Gdy on był 550km ode mnie zaczęło się wszystko psuć. Kłótnie, wyzwiska. Ale ja zawsze o to walczyłam. Mimo, że płakałam nieraz, walczyłam, bo go tak kocham... Jednak od jakiegoś czasu wszystko się zepsuło. Jemu przestało zależeć. Całą winę zrzucił na mnie, że to przeze mnie się rozstaliśmy. Starałam się, walczyłam i nic. Był pierwszym facetem, któremu tak zaufałam i zostawił mnie. Bałam się zaufać po tym moim pierwszym i powstrzymywałam się do czasu, aż ON się zjawił, facet którego tak pokochałam. Teraz jedyne co słyszę to "nie chcę Cię znać", choć nic nie zrobiłam. Byłam wierna, walczyłam o nas zawsze. Każdy mi mówi, żebym odpuściła, ale nie potrafię... Nie wyobrażam sobie życia bez niego... I że będę z innym, a on z inną...
Nie ma dnia, żebym nie płakała. Chciałam rzucić prace, studia i wyjechać... Często idąc przez ulice chciałabym, żeby uderzył mnie samochód. Aby pozbyć się problemu. Ja wiem, że to nie jest normalne, ale nie panuję nad tymi myślami. Zawsze byłam wzorową uczennicą (stypendium naukowe), a teraz nie potrafię się skupić, opuściłam się w nauce. Czuję się, jak człowiek chory, który czeka na śmierć i na niczym jemu nie zależy. Czy to depresja? Zanim napiszecie, iż jestem kolejną zranioną nastolatką, to wstrzymajcie się od tego. Problemy ze zdrowiem, w domu, on... Wszystko się skumulowało. A ja chciałabym nie czuć nic. Każdy mi mówi "Odpuść sobie, nie warto". Już nie wiem, jak sobie z tym poradzić, dlatego piszę tu. Schudłam, nie mogę spać, ciągle płacz... Piszę tu, bo już nie wiem, jak sobie pomóc. Nie mam sił na nic. Zero motywacji, jakbym była samym ciałem. '
Oczywiście, że powinnaś udać się do lekarza. Masz wiele objawów depresji i nie radzisz sobie z obecnym stanem emocjonalnym. Potrzebujesz pomocy, więc nie zwlekaj z jej zdobyciem.
Wiem jak ludzie podchodzą do psychologów....ale myślę że terapia indywidualna bardzo by Ci pomogła. Mnie pomogła i wciąż pomaga.... Mniej więcej wiem co przeżywasz... Aż nazbyt dobrze znam stan wyczerpania, kiedy chciało by się wszystko rzucić i wyjechać... W sumie wciąż mam na to ochote ;D Myślę, że potrzebujesz pomocy. Radosc do zycia nie wroci dopoki nie uporasz sie z tym co bylo... Wszystko trzeba uporzadkowac aby moc ruszyc naprzod.
Zawód miłosny to na pewno traumatyczne przeżycie, ale nie ma co chodzić po terapiach jeszcze. Jeżeli ten stan utrzyma się przez kolejny miesiąc i nie będzie lepiej to jak najbardziej radzę iść do psychologa / psychiatry po poradę / leki jeżeli zacznie się poprawiać to twój organizm sam sobie jakoś poradzi z traumą.
Zacznę od... tak, jesteś młoda i znajdziesz lepszego. Kilku, zanim trafi się ten jedyny ;-)
I tak, powinnaś iść do lekarza, moim zdaniem masz depresję.