Witam,
Byłem ze swoją dziewczyną przez 5lat, cały czas próbowaliśmy, staraliśmy się, ale nam nie wychodziło i co chwile pojawiały się kłótnie tak naprawdę o nic.Zaczęliśmy się od siebie znacznie oddalać nie czułem się już przy niej tak naprawdę kochany, ale mimo wszystko chciałem z nią dalej próbować, bo uważałem ją za kobietę swojego życia. Dwa dni temu rozstaliśmy się, czara goryczy się przelała. I teraz moje pytanie.
Jak zapomnieć o kobiecie, którą uważało się za tą jedyną, jak przestać kochać bo nadal czuje do niej bardzo dużo, ale wiem,że zejście się skończyło by się tak samo,bo raz już tak się stało.Uważam, że byliśmy dobrym związkiem, ale brakowało nam porozumienia i te kłótnie o nic nas wyniszczały. Jak przestać kochać i w przyszłości spróbować z kimś innym, bo nie wyobrażam sobie, żebym mógł jeszcze kogoś tak pokochać? Proszę o porady.
Witam,
Byłem ze swoją dziewczyną przez 5lat, cały czas próbowaliśmy, staraliśmy się, ale nam nie wychodziło i co chwile pojawiały się kłótnie tak naprawdę o nic.Zaczęliśmy się od siebie znacznie oddalać nie czułem się już przy niej tak naprawdę kochany, ale mimo wszystko chciałem z nią dalej próbować, bo uważałem ją za kobietę swojego życia. Dwa dni temu rozstaliśmy się, czara goryczy się przelała. I teraz moje pytanie.
Jak zapomnieć o kobiecie, którą uważało się za tą jedyną, jak przestać kochać bo nadal czuje do niej bardzo dużo, ale wiem,że zejście się skończyło by się tak samo,bo raz już tak się stało.Uważam, że byliśmy dobrym związkiem, ale brakowało nam porozumienia i te kłótnie o nic nas wyniszczały. Jak przestać kochać i w przyszłości spróbować z kimś innym, bo nie wyobrażam sobie, żebym mógł jeszcze kogoś tak pokochać? Proszę o porady.
Albo związek jest "dobry" i udany ...albo są wyniszczające kłótnie i rozbieżności w priorytetach. To jedno... Drugie: rozstaliście się raptem DWA DNI TEMU - emocje jak kurz muszą opaść... Dopiero wtedy sam zaczniesz sobie odpowiadać na postawione pytania. Póki co to zbyt świeża sprawa.
Tak na marginesie: kazdy po świeżym rozstaniu, katastrofie związku nie wyobraża sobie "aby mógł jeszcze kogoś pokochać" Tyle tylko, że czas i przemyslenia weryfikują to odczucie.
Cierpliwości, cierpliwości...
W jaki sposób się przemóc? Nie myśleć o tym,że jeszcze można to naprawić,nie mogę się powstrzymać od kontaktu z nią ale mimo wszystko tego nie robie, nie mogę się pogodzić z tym,że tracę osobę z ktorą chciałem spędzić całe życie.
Przede wszystkich masz błedne mniemanie na temat " wyglądu" dobrego związku .Nie takie są pozytywne reakcje jak Ty opisałeś .Kłótnie są wynikiem brakiem właściwej komunikacji pomiędzy dwojgiem osób .I gdy one występują w partnerstwie dość często ,to związek nie należy do udanych jedynie do burzliwych oczywiście w tym wypadku obojga również zależy na relacji .Bo emocje podnoszą adrenalinę.I nie koniecznie muszę to być pozytywne.Czy dalej uważasz, że miałeś udany związek?
5 2016-06-12 11:48:08 Ostatnio edytowany przez takijeden123 (2016-06-12 11:49:55)
Był on udany, kiedyś zanim zaczęły się te spory, a teraz jak nie jesteśmy już razem to przypominają mi się właśnie te chwile a ciężko mi jest dostrzec to jak było ostatnio, praktycznie musiałem się już prosić o jakieś uczucia względem mnie, a mimo wszystko chciałem z nią być? Czemu jak byłem już nieszczęśliwy to dalej chciałem próbować, starać się, chociaż to i tak wszystko było na marne.
Hej dziewczyny jestem tu pierwszy raz ale sytuacja mnie do tego zmusiła....
A mianowicie mam taki problem- za 3 mc od dziś mam wyjść za mąż lecz w moim związku nigdy nie było kolorowo (słowo kocham Cie przez 3 lata usłyszałam może 5 razy, minimalna ilość przytulania, całowanie na dzień dobry i do widzenia.... zero miłych słów itp) i teraz zastanawiam się czy go nie odwołać- nie ukrywam że z kimś innym się dość zbliżyłam po raz pierwszy w życiu oszukałam swojego partnera spotykając sie z innym.... ale nie żałuje bo przez to pare spotkać czułam się mega szczęśliwa widziałam że komuś naprawdę na mnie zależy, usłyszałam wiecej miłych rzecze niż od partnera wiecej ciepla zostałoo mi dane.... dostałam także propozycje mojego życia wyjazd za miesiąc za granicę właśnie z chłopakiem któremu widać że bardziej zależy niż mojemu narzeczonemu.... dodam tylko że znam go już 16 lat ale nigdy nie było nam po drodze chociaż jak teraz sie okazuje każde z nas o drugim myślało dość czesto...
Dziewczyny a pytanie do Was jest takie czy odwołać ślub i zaryzykować i wyjechać ?? czy wyjść za mąż spróbować być szczęśliwą a najwyżej się rozwieść ?? pomóżcie !! dodam tylko tyle że mieszkam z rodziną i nie umiem im tego powiedzieć dlatego rozważając za i przeciw wymyśliłam że jeśli bym miała wyjechać to najprawdopodobniej zostawiłabym im list z wyjaśnieniami wiem że to dziecinne ale nie potrafię im tego powiedzieć hmm
Pomóżcie co byście zrobiły w takiej sytuacji??
Ja nie wiem co to za maniera pisania o swoich problemach w NIE SWOIM temacie.
Mlodaws - załóż swój wątek.
Jakby to był fejs to Cichy dostałbyś Super za swój post ;-)
Ktoś może ma jeszcze jakieś porady co moge zrobic zeby odpuscic? Caly czas w srodku mnie tli sie jakas naiwna nadzieja, co robic gdy nie moge wytrzymac zeby do niej nie napisac?
10 2016-06-12 20:51:13 Ostatnio edytowany przez majkaszpilka (2016-06-12 20:51:35)
Wyrzucić kompa przez okno,komórkę oddać żulowi...a w stacjonarnym obciąć kabel.Wytłuc wszystkie gołębie pocztowe,postraszyć kurierów wszelakich.
Nie piszesz nie dzwonisz... i basta.No chyba dzieciaczkiem nie jesteś,że musisz mieć lizaczka,bo nie "wytrzymiesz" i histerię urządzisz
No nie jestem, po prostu ciężko jest stracić z kimś kontakt tak nagle z kim się go miało przez 5 lat, ale wiem że nigdy bym z tego nie wyszedł gdybym go podtrzymywał.
Taki live.Nie Ty pierwszy, nie ostatni.
Zacznij życie na nowo,do przodu patrz,a nie do tyłu...bo w gówno wdepniesz.
Poprostu włącz rozsądek i przeanalizuj na spokojnie jej wszystkie, ale to absolutnie wszystkie wady te zewn.i cechy charakteru, to wszystko zapisz w tabelce na kartce potem wszystkie sytuacje ,które doprowadziły Cię do wkurzenia .A na sam koniec zalety ....I teraz sam zobaczysz na czym stałeś i jak mądrą decyzję podjąłeś .
Hej dziewczyny jestem tu pierwszy raz ale sytuacja mnie do tego zmusiła....
A mianowicie mam taki problem- za 3 mc od dziś mam wyjść za mąż lecz w moim związku nigdy nie było kolorowo (słowo kocham Cie przez 3 lata usłyszałam może 5 razy, minimalna ilość przytulania, całowanie na dzień dobry i do widzenia.... zero miłych słów itp) i teraz zastanawiam się czy go nie odwołać- nie ukrywam że z kimś innym się dość zbliżyłam po raz pierwszy w życiu oszukałam swojego partnera spotykając sie z innym.... ale nie żałuje bo przez to pare spotkać czułam się mega szczęśliwa widziałam że komuś naprawdę na mnie zależy, usłyszałam wiecej miłych rzecze niż od partnera wiecej ciepla zostałoo mi dane.... dostałam także propozycje mojego życia wyjazd za miesiąc za granicę właśnie z chłopakiem któremu widać że bardziej zależy niż mojemu narzeczonemu.... dodam tylko że znam go już 16 lat ale nigdy nie było nam po drodze chociaż jak teraz sie okazuje każde z nas o drugim myślało dość czesto...
Dziewczyny a pytanie do Was jest takie czy odwołać ślub i zaryzykować i wyjechać ?? czy wyjść za mąż spróbować być szczęśliwą a najwyżej się rozwieść ?? pomóżcie !! dodam tylko tyle że mieszkam z rodziną i nie umiem im tego powiedzieć dlatego rozważając za i przeciw wymyśliłam że jeśli bym miała wyjechać to najprawdopodobniej zostawiłabym im list z wyjaśnieniami wiem że to dziecinne ale nie potrafię im tego powiedzieć hmm
Pomóżcie co byście zrobiły w takiej sytuacji??
Idziesz tam gdzie czujesz sie szczesliwa. W tym twoim obecnym zwiazku juz nie bedzie kolorowo jak kiedys. Lepiej zacznij nowy zwiazek z tym nowym. Takie moje zdanie
To napisz do niej ten ostatni raz. Chociazby rozmowe w cztery oczy. Jak zapyta o czym to powiedz ze sie dowie ale na spotkaniu we dwoje. To da ci odpowiedz Co dalej.
Nie wiem czy to nie bylo moja wina,czesto sie na nia denerwowalem jak nie chciala mi okazac uczuc,jak widzialem ze tylko ja daze do spotkan,zbyt czesto sie na nia denerwowalem i problem takze lezy we mnie.Kiedys bylo podobnir,mieliśmy od siebie przerwe,wrocilismy i znowu jest tak samo. Nie wiem wiem juz sam jak z tym walczyc bo potrafie byc zauroczony, wszystko jest dobrze a nagle sobie cos przypomnę,wyobraze i zmieniam sie o 180 stopni w niemila osobe. Nie wiem czy sam dam rade to zwalczyc bo kiedys myslalem ze tak sie stalo a jednak wrocilo, co z tym zrobic?
Skrzywdziła Cię w jakichś sposób, że coś sobie przypominałeś?
18 2016-06-14 00:19:25 Ostatnio edytowany przez takijeden123 (2016-06-14 00:22:40)
Często bywała oschła ostatnimi czasy i jak np było fajnie to mi czasem zdarzało się to wspominać,nigdy mnie nie zdradziła a ja czasem nie potrafiłem jej ufać. Szczerze nie wiem dlaczego tak mam, była moją pierwszą dziewczyną a ja jej nie ufałem. Próbowałem z tym walczyć ale coś siedzi w mojej psychice takiego że nie potrafię i już. Co mogę zrobić z tym na przyszłość? Wiem że 3 raz się już nie zejdziemy bo dla mnie to też nie ma sensu,chociaż bardzo chciałbym z nią być bo świata poza nią nie widzę ale w przyszłości nie chcę taki być dla siebie bo to męczące bardzo i dla innych.I dlaczego mogę kogoś tak kochać, dbać o niego a w jedną chwilę się zmienić, nie ufać, denerwować się, co jest ze mną nie tak?
19 2016-06-14 01:05:25 Ostatnio edytowany przez cichyfacet (2016-06-14 01:19:06)
Strasznie chaotycznie piszesz. W ogóle cały temat brzmi, jakby to był istny anioł.
Głowa do wiadra z zimną wodą i chłodna analiza. Zastanów się czy faktycznie jakimś zachowaniem Cię skrzywdzila i czy zdawała sobie z tego sprawę. Jeżeli tak, to pomyśl o tym czy odpowiednio mocno to próbowała naprawić.
Miej świadomość tego, że jak ktoś zniszczy zaufanie, to musi też bardzo mocno pracować nad tym, żeby Ci pomóc w przepracowaniu tego.
PS. To, że była oschła nie jest powodem, żeby nie ufać tudzież przez cały czas wypominać. Każdy ma gorsze/lepsze dni.
Wiedziała,że brakuje mi czułości mówiłem jej o tym ale na sam koniec już ciężko o to było. Wyniszczyły nas kłótnie mimo tego,że się kochaliśmy. Sam nie wiem czemu teraz zwalam całą winę na siebie skoro często nie czułem się już przy niej szczęśliwy, ale wydaje mi się,że gdybym się bardziej postarał to całkiem inaczej by to teraz wyglądało. Szkoda,że tak późno się obudziłem, pewnie nie ma sensu wracać do siebie skoro się już pare razy nie udało,w jakiś sposób muszę spróbować zmienić siebię, tylko nie mam pojęcia jak to zrobić.
Ja Cię pytam o nią, a Ty mi odpowiadasz "brakuje mi czułości"...
nie odpowiedziałeś w zasadzie na żadne pytanie.
Chodziło mi o to,że ona nie okazywała już na tyle uczuć na ile bym chciał.
Czy jeśli rozstało się z kobietą 2 razy to czy jest szansa na to żeby jeszcze być razem? Nie układało nam się, raz ja miałem o coś pretensję raz ona, do samego końca bywały romantyczne momenty, przeplatane z kłótnią. Nie wiem czy to ma sens, ale tak za nią tęsknię, że nie wyobrażam sobie życia bez niej. Co będzie najlepszym rozwiązaniem? To,że będę się czasem odzywał, czy dać jej czas, spokój i jak sama zatęskni to będzie chciała wrócic? W ostateczności to ona zerwała, ale wcześniej o tym już rozmawialiśmy i widzieliśmy,że zmierzamy ku końcowi. Boję się,że jak nie będę się odzywał to całkowicie o mnie zapomni, ale też nie chcę się narzucać skoro ona powiedziała,że już jest za późno, ale wiem,że mnie kocha. Nie wiem co mógłbym zrobić, żeby te kłótnie wyeliminować, czy jest możliwe,żeby 2 osoby się tak bardzo kochały, a tak bardzo różniły,że nie mogły dojść do porozumienia?
czy jest możliwe,żeby 2 osoby się tak bardzo kochały, a tak bardzo różniły,że nie mogły dojść do porozumienia?
Wypowiem się jako ekspertka swego czasu od rozstań i powrotów z jednym i tym samym facetem . Dopóki powroty będą motywowane chęcią ulżenia sobie w cierpieniu, bazowały na silnych emocjach, silnej tęsknocie, poczuciu ogromnej więzi (a la uzależnienie) i dalej nie będziecie wiedzieli dlaczego i o co się kłócicie, jakie są miejsca zapalne, nie będzie będzie świadomości tego, że każdy z was coś do tej relacji wnosi, co zaburza energię związku i komunikację, to się nie uda. Możecie sobie tak tańczyć w kółko, piękne chwile, potem dramat i rozstanie, a na końcu wyczerpanie psychiczne. U mnie, po kilku latach w końcu każdy zmądrzał i zajął się sobą (choć kochamy się dalej, przynajmniej ja tak myślę
). Rozstanie na dobre, zero kontaktu. Ja zajęłam się leczeniem swojego uzależnienia behawioralnego, a on swoim syfem, którego było znacznie więcej. Jest ciężko, momentami tragicznie, ale nie poddam się. On, nie wiem jak sobie radzi.
Co do kontaktu, ja już jestem na tym etapie, że wiem, że on się nie odzywa, bo nie chce mnie po raz kolejny skrzywdzić, bo wie, że w tej chwili nie ma mi nic dobrego, mnie jako kobiecie, do zaoferowania. Dla mnie to jest dobre, brak kontaktu pomaga mi zdrowieć. Być może twoja ex nie jest na tym etapie i odbierze twoje milczenie jako totalne wypalenie uczuć w jej kierunku. Moja rada jest taka, abyś pracował nad swoimi słabościami, które związek ci doskonale obnażył, ale co kilka tygodni daj jej znać, że tęsknisz i że pamiętasz. Może i ona będzie pamiętała, ale dopuść myśl, że może jednak to, co było między wami było ostatni raz. Powodzenia!
Boje się tylko,że jak będę się odzywał to nigdy z tego nie wyjdzie, sama powiedziała,że jest za późno już,chociaż czuję,że bardzo żałuje że tak się stało.Postaram się jakoś oswoić z tą sytuacją, przede wszystkim postanowiłem sobie wypisać wszystkie swoje wady, które źle wpłynęły na ten związek i staram się je jakoś analizować.Bardzo bym chciał zmienić niektóre rzeczy w sobie, ale podobno ludzie się nie zmieniają, chociaż te wady bardzo chciałbym wyeliminować, żeby w ewentualnie w odległej przyszłości nie zranić tym samym kogoś innego. Więc mój plan jest taki, postanowiłem się odciąć,postaram się nie odzywać jakieś 3 tygodnie, a później zapytam co u niej,jak sobie radzi, czy nie żałuje tego wyboru. Narazie sam muszę to wszystko przeanalizować i poukładać sobie w głowie.
Tak, skup się teraz na sobie. W brew pozorom odpuszczenie i brak stawiania oporu niewygodnym sytuacjom, prowadzi nas do zmian właśnie. Wiem, że to trudne, sama tego się uczę. Co do zmian - nowy nawyk myśleniowy, a tym samy reakcje na zdarzenia, średnio można wyrobić w 3 miesiące, tak podają badania .
Zapewne oboje żałujecie, że tak wyszło, ale jak mi tu koleżanka Marajka na forum powiedziała, związki są po to właśnie, aby się w nich rozwijać, one tak pięknie pokazują nam to, kim jesteśmy, jakie mamy wady, gdzie chowamy swoje traumy i głęboko jesteśmy poranieni. Dobraliście się w parę właśnie po to. To musiałeś być ty i ona . Zatem wyjątkowo.
Poukładaj to sobie teraz, przemyśl to, jaki byłeś w związku. Jeśli masz taką postawę jaką tu prezentujesz, to szybko wyciągniesz wnioski i sporo się po czasie nauczysz. Trzymam kciuki!
Jak sobie poradzic w tych najgorszych momentach? Gdy chce sie wszystko rzucic i do niej jechać?
28 2016-06-16 10:07:03 Ostatnio edytowany przez Lillka-15 (2016-06-16 10:07:42)
Jak sobie poradzic w tych najgorszych momentach? Gdy chce sie wszystko rzucic i do niej jechać?
I co potem? Pojedziesz, spędzicie ze sobą czas, pójdziecie do łóżka i co dalej? . Czy to jest kobieta, której pragniesz na żonę i matkę swoich dzieci? Przemyślałeś to, jaki byłeś w związku? Co możesz jej ofiarować, jakie są jej pragnienia i potrzeby, co tobie w niej przeszkadza, czy ona daje ci to, co potrzebujesz?
Zawsze, dla rozrywki możesz oglądnąć "Przeminęło z wiatrem". To o takich parach, co nie potrafią się dotrzeć i stabilizować (co wiąże się z podjęciem decyzji o zajęciu się sobą i indywidualnym rozwojem).
Miłego! .
Czyli jak to ma teraz wyglądać? Mam starać sie o niej zapomnieć jak tak mi na niej zalezy?
Czyli jak to ma teraz wyglądać? Mam starać sie o niej zapomnieć jak tak mi na niej zalezy?
Jeszcze wczoraj miałeś plan. Coś się zmieniło? .
Tak,chce dalej pracowac nad sobą i tak planowalem ze z nia bede zawsze,bedzie matka moich dzieci,dlatego nie wyobrażam sobie jak mam o niej zapomniec i czy kiedykolwiek jeszcze kogos tak bardzo mocno pokocham.
Przede wszystkim w glownej mierze jest mi ciezko przez to,ze siebie bardziej obwiniam za rozpad,bo można powiedziec,ze czasami juz bywalem toksyczny dla niej,bo zawsze wydawalo mi sie ze to ja bardziej kocham,jak zrobilem cos milego to oczekiwalem tego samego...
Przede wszystkim w glownej mierze jest mi ciezko przez to,ze siebie bardziej obwiniam za rozpad,bo można powiedziec,ze czasami juz bywalem toksyczny dla niej,bo zawsze wydawalo mi sie ze to ja bardziej kocham,jak zrobilem cos milego to oczekiwalem tego samego...