Cała historia jest bardzo długa i skomplikowana, więc może zacznę od początku.
We wrześniu zacząłem się spotykać z jedną dziewczyną, miała na imię Ola. Oboje mamy po 17ście lat. Świetnie się razem dogadywaliśmy, było nam razem dobrze, aż pewnego dnia pomyślałem, że nasza relacja powinna się rozwinąć do przodu. Jednak wtedy ona mnie odrzuciła, dosłownie nie dając mi żadnej sensownej odpowiedzi na to. Przez miesiąc byłem rozpaczony do tego stopnia, że postanowiłem napisać do jej wtedy najlepszej przyjaciółki z prośbą o radę, chciałem się wypytać czy wie może dlaczego najpierw sama Ola czegoś ode mnie oczekiwała a potem nagle urwała kontakt, spotkałem się również z jej przyjaciółką na żywo (chociaż znałem ją tylko z opowiadań Oli, tak samo ona mnie). Spotkaliśmy się razem i pomimo mojego załamania starała mi się pomóc jak tylko umiała. Jednak po jakimś czasie zamiast bez przerwy rozmawiać o Oli i czym może być spowodowane jej zachowanie, przeszliśmy do rozmowy i nieco się poznaliśmy. Próbowała poprawić mi nastrój jak tylko mogła. Jakoś dwa tygodnie później pomyśleliśmy, że zrobimy razem we dwójkę niespodziankę urodzinową dla Oli i chciałem oficjalnie się pogodzić z Olą, żeby chociaż było jak dawniej. Jednak nadal nie rozmawialismy ze sobą, nie chciałem zeby ta znajomość polegała tylko i wyłącznie na mojej inicjatywie. Na sam koniec znajomość się zerwała, ponieważ oprócz tego, że obgadywała mnie, również zaczęła obrażać jej "najlepszą przyjaciółkę", po czym spotkałem się z nią aby jej pokazać o czym ona pisze i jaka jest z niej przyjaciółka. Na sam koniec mój kontakt z Olą się zerwał, ale z jej już byłą przyjaciółką zacząłem utrzymywać stały kontakt. Często ze sobą pisaliśmy i się spotykaliśmy, przeważnie z jej inicjatywy. Oprócz tego spotykała się z innym chłopakiem, w którym była bardzo zakochana, ale ją zranił i miała przez to mnóstwo problemów, ale mówiła mi, że więcej się to nie powtórzy, nie muszę się o nią martwić i nie będzie już z kimś takim. Byliśmy parę razy u siebie. Często chodziliśmy do kina, do parków na spacery i dużo spędzaliśmy ze sobą czasu. Od jakiegoś czasu daję jej do zrozumienia, że mi się podoba i jest dla mnie bardzo ważną osobą, ona traktuje mnie równie dobrze, albo i lepiej, ale niestety nie mam pojęcia czy chciałaby czegoś więcej oprócz przyjaźni. W sobotę zaprosiła mnie do siebie na wino. Razem oglądaliśmy filmy, po czym no niestety, albo stety skończyło się to wspólnym trzygodzinnym przytulaniem, obmacywaniem się dosłownie wszędzie i śmianiem z każdej głupoty. Sama przyznała, że była bardzo miło. Zawsze się o mnie martwiła nawet chyba bardziej niż o siebie, pytała się mnie, jak się czuję i czy chciałbym wpaść do niej następnego dnia. Widziałem jak czekała w oknie i wypatrywała czy już idę. Czuła się trochę nieswojo i było jej głupio, ale atmosfera raczej nie była napięta, również słuchaliśmy filmy, leżeliśmy obok siebie i opowiadaliśmy sobie dosłownie o wszystkim. Powiedziała mi również, że za tydzień będzie miała ,,coś do picia" i czy chciałbym wpaść za tydzień. Nie mam pojęcia, czy z tej relacji może wyniknąć cokolwiek więcej, albo jak do tego doprowadzić. Ona traktuje to jako przyjaźń co prawda niezwykłą, ale to jednak jest nadal przyjaźń, a mi to nie wystarcza. Jest dla mnie wspaniałą dziewczyną i choć to zabrzmi może i zbyt poważnie jak na mój wiek, nie chcę być z nikim innym, w sumie przez całe moje życie jest jedyną osobą na której mi tak bardzo zależało. Dodam jeszcze, że znamy się może od pół roku, a w wakacje jedziemy razem na dwutygodniowy obóz w Bułgarii, też zawsze wspomina mi o tym, jak się cieszy, że wreszcie ze mną tam pojedzie i zależało jej bardzo na tym, żebyśmy pojechali tam we dwójkę. Proszę o pomoc, nie mam pojęcia co mam robić, a nie chcę jej stracić
2 2016-06-07 10:20:02 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-06-07 10:21:13)
Od jakiegoś czasu daję jej do zrozumienia, że mi się podoba i jest dla mnie bardzo ważną osobą, ona traktuje mnie równie dobrze, albo i lepiej, ale niestety nie mam pojęcia czy chciałaby czegoś więcej oprócz przyjaźni.
Zobacz wątek jaki był parę dni temu nt przyjaźni i związku: http://www.netkobiety.pl/t96145.html pt "Nie wiem co robić dlatego pisze na kobiecym forum."
Problem polega na twoim samolubstwie: TY chcesz, aby było z tego coś więcej, więc OCZEKUJESZ OD NIEJ, że będzie z tego coś więcej, bo JAK NIE BĘDZIE, TO..... ??? -- no właśnie.. to co zrobisz? Ona twój najdelikatniejszy nacisk wyczuje i ucieknie. Dlatego raczej postępują jak Młody Książę oswajając lisa.
Razem oglądaliśmy filmy, po czym no niestety, albo stety skończyło się
Przecież cudownie, że się tak skończyło... jest dotyk, jest kontakt fizyczny, jest super.
... to wspólnym trzygodzinnym przytulaniem, obmacywaniem się dosłownie wszędzie i śmianiem z każdej głupoty. Sama przyznała, że była bardzo miło.
Wg mnie dryfujecie w stronę bycia razem.
Jeśli poczujesz się pewniej, to powiedz, że o niej myślisz, napisz jej dobranoc i dzień dobry, w końcu powiedz, że jest dla Ciebie piękna i mądra i ładna, i że się zauroczyłeś. Jednak jest dość ryzykowne, jeden błąd, zła interpretacja i już po Was.
Więc dryfujcie powoli w swoją stronę.
Powiedziała mi również, że za tydzień będzie miała ,,coś do picia" i czy chciałbym wpaść za tydzień.
No i cooooo? Przemilczałeś? Ucieszyłeś się? Jak ucieszyłeś, to dałeś temu znać, czy udawałeś, że jest Ci to trochę obojętne?
Nie mam pojęcia, czy z tej relacji może wyniknąć cokolwiek więcej, albo jak do tego doprowadzić.
Nie musisz mieć pojęcia dokąd płyniesz. Nie musisz sterować łódką.
Z pokorą płyń tam gdzie nurt rzeki i zobaczysz za jakiś czas.
Ona traktuje to jako przyjaźń co prawda niezwykłą, ale to jednak jest nadal przyjaźń, a mi to nie wystarcza.
Sorki chłopie! Poczekaj. Możesz sprawy przyspieszyć mówiąc jej szczerze co czujesz, ale jak ww wątku -- można zepsuć.
Jest dla mnie wspaniałą dziewczyną i choć to zabrzmi może i zbyt poważnie jak na mój wiek, nie chcę być z nikim innym, w sumie przez całe moje życie jest jedyną osobą na której mi tak bardzo zależało.
To się kwalifkuje, aby jej powiedzieć, a nie nam...
Ja bym jej wszystko chyba powiedział na zasadzie kto chce zyskać dziewczynę powinien być gotowy ją stracić.
Dodam jeszcze, że znamy się może od pół roku, a w wakacje jedziemy razem na dwutygodniowy obóz w Bułgarii, też zawsze wspomina mi o tym, jak się cieszy, że wreszcie ze mną tam pojedzie i zależało jej bardzo na tym, żebyśmy pojechali tam we dwójkę.
A czy ona myśli o Tobie tak: a w wakacje jedziemy razem na dwutygodniowy obóz w Bułgarii, też zawsze wspomina mi o tym, jak się cieszy, że wreszcie ze mną tam pojedzie i zależało mu bardzo na tym, żebyśmy pojechali tam we dwójkę.
Czy ona to wie? Czy zachowujesz się tak, aby miała jasność, że Tobie zależy?
Proszę o pomoc, nie mam pojęcia co mam robić, a nie chcę jej stracić
Jeśli będziesz ciapą, który boi się dotyku, który nie obejmie dziewczyny, bo nie wie co ona pomyśli, który nie pocałuje dziewczyny bo nie wypada, który nie wytrzyma patrzenia w oczy, który ukrywa swoje uczucia, to możesz wpaść we friendzone.
Jak będziesz podrywaczem, opresyjnym, któremu "zależy tylko na jednym", to może Cię odrzucić, bo poczuje się przytłoczona.
Wg mnie wszystko dobrze robisz. Nie wpadnij we friendzone, bo dziewczyny jednak lubią bliskość.
Czyli jak z oswajaniem lisa... krok po kroku, każdego dnia... i może będziesz miał lisa w ramionach. Możesz też zrobić dwa kroki, ale czy lis nie ucieknie?
Chciałem jeszcze doprecyzować, że w naszej znajomości zaangażowanie jest na takim samym poziomie, nie chcę wywierać na niej presji, więc wydaje mi się, że lepiej to wyjdzie gdy po prostu jeszcze trochę poczekam i zobaczymy jak to wyjdzie. Z tym spotkaniem za tydzień doskonale to wyczuła, że bardzo się cieszę i znowu się zobaczymy, także obojętnie nie było mi to ani trochę. Jeśli chodzi o wspólny, letni obóz oboje się bardzo cieszymy i często wracają rozmowy na temat wyjazdu. Zazwyczaj właśnie z innymi dziewczynami było tak, że to ja zawsze byłem "tym odważnym", przeważnie podejmowałem decyzję bez patrzenia na jakiekolwiek konsekwencje moich czynów . Często występuje między nami dotyk i bliskość, a na dodatek zawsze wiemy jak siebie rozśmieszyć. W tym przypadku nie robię z siebie może aż takiego aroganckiego macho, co według mnie jest dobre, ale też nie jestem osobą którą traktuje jak swoją "koleżankę, albo psiapsiółę".
No to nic się nie martw -- jest dobrze, rób tak jak do tej pory, zbliżacie się do siebie, a nie oddalacie. Poczekaj, powolutku, krok za krokiem, zwłaszcza, że ona też jest zainteresowana.
Aby od razu nie wyskakiwać z tym, że jesteś w niej zakochany, zauroczony możesz zacząć od prostych rzeczy jak mówienie o swoich uczuciach: "O jak się cieszę że dzwonisz... myślałem o Tobie...", "Nie mogę się doczekać kiedy znowu się zobaczymy...", "Wczoraj było cudownie, będę to pamiętał zawsze...", "Spędziłem piękne chwile, ale to dzięki Tobie, bo jesteś taka/siaka/owaka.".
Oprócz tego jak się dotykacie, to można coraz bardziej i bardziej... Wszystko zależy czy ona się nie przestraszy, ale skoro jest taka zaangażowana, to pewnie Cię akceptuje, więc i dotyk również.
Im lepiej się poznacie, tym śmielej będziesz mógł działać, bo ona nie pomyśli, że jesteś kolesiem co tylko seksu chce. To jest dobre. Jeśli z biegiem czasu dystans fizyczny nie będzie się skracał, to można wpaść we friendzone... chociaż na podstawie twoich opowieści powyżej tego zagrożenia nie ma.
Zatem ogólnie mówiąc -- chyba jesteście szczęśliwą parą. Nie zepsujcie tego i szczęścia Wam życzę.
Wielkie dzięki za pomoc Gary, nawet nie masz pojęcia jak bardzo mnie podbudowałeś i mi pomogłeś.
Wiem, wiem -- sam przez to przechodziłem.