Właśnie zaczęłam kurs na prawko, dziś na zajęciach wykładowca opowiedział zabawną historię, otóż jeździ z kursantką już dłuższy czas, popija sobie wode, dojeżdżają do skrzyżowania z podporządkowaną, z której to do ruchu chce włączyć się radiowóz, dziewczyna zamiast normalnie jechac niemal natychmiast zatrzymuje samochód, traf chciał, że prawie na środku skrzyżowania;) instruktor z deczka wkurzony (oblał sobie spodnie wodą którą popijał, podobno wyglądał jakby miał spore problemy z nietrzymaniem moczu;D) mówi do niej;
- No co Ty wyprawiasz jedź!
Na co ona szeptem, Policjaaaa...
Ten już mocniej poirytowany mówi żeby jechała bo w końcu wysiądą i przyjdą żeby spytać czy na pewno jest normalna;P
Na co ta znowu szeptem, Nieeeee, lepiej ich puścić niech sobie jadą...
W końcu przekonał dziewczyne żeby ruszyła, policjanci z radiowozu musieli mieć niezły ubaw;) a wy mieliście jakieś zabawne historie związane z tematyką prawa jazdy? Wpisujcie się;)
To nie było zabawne dla mnie bo potem anegdotkę o mnie jeszcze długo opowiadano na kolejnych kursach ale mi się zdarzyło.
Prawo jazdy robiłam dawno temu. Aut było wtedy mało i dosłownie kilka marek.
W mojej rodzinie był polonez i duży fiat. Jako tako znałam ich budowę, widziałam jak ojciec robił niektóre czynności przy nich.
Na kursie przyszło mi jeździć "maluchem". Pierwszy raz w życiu zobaczyłam z bliska to auto.
Podczas pierwszej godziny jazdy instruktor polecił mi sprawdzić poziom oleju przed jazdą.
Usiłowałam więc otworzyć maskę z przodu aby tę czynność wykonać.
Gdy w końcu mi się udało to oczy miałam ponoć jak spodki ze zdumienia, że nie ma tam silnika. Instruktor mnie podpuszczał i na jego polecenie szukałam pod akcesoriami leżącymi tam.
Instruktor pokładał się ze śmiechu bo silnik w maluchu był z tyłu.
Byłam pośmiewiskiem dla całego kursu.
Dlatego dziekuje niebiosom za opla corse wszem obecnego;D
4 2016-06-02 22:33:52 Ostatnio edytowany przez bbasia (2016-06-02 22:34:55)
Moja pierwsza jazda. Jako, że wcześniej nie miałam styczności z jazdą samochodem, instruktor tłumaczy: "tu jest sprzęgło, tu gaz, tu hamulec. Proszę, puszczamy powoli sprzęgło..." No to puszczam powoli to sprzęgło skupiając się maksymalnie na tej czynności i nagle stwierdzam ze zdziwieniem - "o, jedzie!". No tak, instruktor nie uprzedził, że samochód po zwolnieniu sprzęgła rusza...
Prawo jazdy robiłam na "maluchu" który podczas ostrzejszych zakrętów w lewo (na przykład przy pokonywaniu ronda) samoistnie i radośnie sobie trąbił.
5 2016-06-02 23:13:51 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2016-06-02 23:15:39)
Przypomniałam sobie jeszcze jedną przygodę na kursie.
Auta do nauki były mocno wyeksploatowane. Kiedyś instruktor zabrał jeszcze 2 osoby abyśmy pojechali do pobliskiego miasta gdzie już były światła drogowe na przejściach, skrzyżowaniach. Mieliśmy się zmieniać za kierownicą. Jadąc przez las nagle silnik zgasł. Trasa mało uczęszczana, wolna sobota po południu, autobusy nie kursują, daleko do domostw mieszkalnych, nie było telefonów komórkowych aby kogoś powiadomić.
I tak sobie stoimy licząc, że ktoś nadjedzie. I nadjechał faktycznie. Rolnik traktorem bez kabiny ciągnąc wóz konny z gnojem. Zatrzymał się, pogadał z instruktorem. Ustalili, że jak będzie wracał już bez gnoju to nas weźmie. Ale nie na hol tylko na wóz bo nie było żadnej liny.
Wrócił za godzinkę. Instruktor został w aucie a my kursantki siadłyśmy na śmierdzących jeszcze mokrych i z resztkami obornika deskach wozu na które nam litościwie rolnik dżentelmen położył swoją marynarkę i jakąś szmatę z siedzenia traktora. Było to duże poświęcenie z jego strony bo zimno się robiło, deszcz zaczął mżyć.
Dowiózł nas do kościoła, tam skorzystałyśmy z parafialnego telefonu i przyjechał po nas ojciec jednej z nas. A rolnik wrócił do instruktora z holem. Jadąc wozem zaśmiewałyśmy się z sytuacji i rozmawiałyśmy o Jagnie Borynowej z "Chłopów", którą też wywieźli na gnoju.
Ojciec koleżanki wziął jakieś stare koce i zasłony na siedzenia abyśmy nie zasmrodziły mu tapicerki auta swoimi śmierdzącymi pupami.
A jak przyszłam do domu to mnie mama spytała czy aby kupy w majtki nie zrobiłam na tym kursie bo tak ode mnie śmierdzi.
Dzis mialam kolejne spotkanie i zaslyszalam kolejna historie. Jedzie instruktor z kursantem, nagle ten robi sie czerwony, nerwowo zaciska rece na kierownicy wiec instruktor pyta co sie dzieje na co ten odpowiada jadą za nami, instruktor zerka w lusterko no faktycznie, kursant ciągnie dalej, jadą, jadą za nami już 4 skrzyzowanie, musimy ich zgubić;D
Przypomniałam sobie jeszcze jedną przygodę na kursie.
Auta do nauki były mocno wyeksploatowane. Kiedyś instruktor zabrał jeszcze 2 osoby abyśmy pojechali do pobliskiego miasta gdzie już były światła drogowe na przejściach, skrzyżowaniach. Mieliśmy się zmieniać za kierownicą. Jadąc przez las nagle silnik zgasł. Trasa mało uczęszczana, wolna sobota po południu, autobusy nie kursują, daleko do domostw mieszkalnych, nie było telefonów komórkowych aby kogoś powiadomić.
I tak sobie stoimy licząc, że ktoś nadjedzie. I nadjechał faktycznie. Rolnik traktorem bez kabiny ciągnąc wóz konny z gnojem. Zatrzymał się, pogadał z instruktorem. Ustalili, że jak będzie wracał już bez gnoju to nas weźmie. Ale nie na hol tylko na wóz bo nie było żadnej liny.
Wrócił za godzinkę. Instruktor został w aucie a my kursantki siadłyśmy na śmierdzących jeszcze mokrych i z resztkami obornika deskach wozu na które nam litościwie rolnik dżentelmen położył swoją marynarkę i jakąś szmatę z siedzenia traktora. Było to duże poświęcenie z jego strony bo zimno się robiło, deszcz zaczął mżyć.
Dowiózł nas do kościoła, tam skorzystałyśmy z parafialnego telefonu i przyjechał po nas ojciec jednej z nas. A rolnik wrócił do instruktora z holem. Jadąc wozem zaśmiewałyśmy się z sytuacji i rozmawiałyśmy o Jagnie Borynowej z "Chłopów", którą też wywieźli na gnoju.
Ojciec koleżanki wziął jakieś stare koce i zasłony na siedzenia abyśmy nie zasmrodziły mu tapicerki auta swoimi śmierdzącymi pupami.
A jak przyszłam do domu to mnie mama spytała czy aby kupy w majtki nie zrobiłam na tym kursie bo tak ode mnie śmierdzi.
O matko! Faktycznie przygoda, ale humor was nie opuszczał;) pozdrawiam;)