Dzień dobry
Znalazłam się tutaj po to by pomóc sobie, córce i innym także.
Chciałabym nakreślić mój problem z córką , która ma czternaście lat. Problem z którym ma wiele rodziców, oraz problem który jest też każdy przypadek indywidualny.
Piszę tutaj dlatego że twierdze że każda porada i pomoc będzie dla mnie bardzo ważna a próbowałam ich wielu. Córka jak poszła do Gimnazjum zmieniła się o 360 stopnie, ciągle mówi że mnie nienawidzi i twierdzi że od roku próbując z nią porozmawiać i dowiedzieć się dlaczego to nie chcę powiedzieć odzywa się przy tym opryskliwie. Tak naprawdę nie chcę ze mną w ogóle rozmawiać unika mnie jak się da. Po szkole nie przychodzi prosto do domu tylko chodzi z koleżankami podpala papierosy chociaż jest przeciwnikiem papierosów zawsze chciała żebym rzuciła czuje od niej piwo i w żywe oczy zaprzecza. Mówi że już jedzie do domu w autobusie po czym jej niema. uczyć się nie chcę chodzi na wagary i tego jest dużo i dużo. zastanawiam się gdzie ja zrobiłam błąd zawsze dobrze nam się razem rozmawiało sama mówiła że tylko na mnie może polegać bo na ojcu nie gdy by nie ja to by nic nie osiągnęła a tak to skończyła szkołę muzyczną. Najgorsze jest to że rozmowy u psychologa razem i z osobna nic naie dały psycholog stwierdził że nie ma problemu. U psychiatry byłam gdy się samo okaleczała i okropne rysunki rysowała . To powiedziała ze tylko ja obserwować uzależniła się od słuchawek i słuchania muzyki jak również od telefonu. Zabrałam w końcu jej telefon ponieważ nigdy go nie odbierała a ja się martwiłam gdzie ona jest. Myślałam że coś to da ale nic dalej jej w domu nie ma oddałam jej telefon ponieważ nauczyciel powiedział że musi go do pracy na lekcji też używać . W domu nigdy żadnych obowiązków nie robi nie sprząta nie chcę gotować nawet łóżka nie złoży nic do domu przychodzi jak do hotelu okąpać się zjeść i spać. Nie wiem co mam robić wiecznie tylko płacze w szkole tez już rozmawiałam to chodzi do pedagog i psychologa ale ona słucha a drugim uchem wypuszcza. Pojadę ja czy mąż do szkoły po nią to ucieka brak słów. Proszę o radę
A tak z ciekawości, po co Córce telefon do nauki na lekcjach, bo nie rozumiem.
Jeżeli rozmowy nie pomogły to może terapia szokowa, po prostu przestań robić za Nią wszystko.
Jest głodna, niech sobie sama ugotuje.
Ma bałagan w pokoju, niech albo go posprząta, albo mieszka w takim syfie.
Zero kieszonkowego.
A tak z ciekawości, po co Córce telefon do nauki na lekcjach, bo nie rozumiem.
Jeżeli rozmowy nie pomogły to może terapia szokowa, po prostu przestań robić za Nią wszystko.
Jest głodna, niech sobie sama ugotuje.
Ma bałagan w pokoju, niech albo go posprząta, albo mieszka w takim syfie.
Zero kieszonkowego.
Myślę, że tylko to Wam zostało - przestać się martwić, przestać usługiwać Pannicy.
Niech się sama martwi o siebie. Niech sobie pierze, niech sobie gotuje, niech po sobie sprząta.
Na ciuchy, doładowania do telefonu, wyjścia, kieszonkowe - niech sobie zarobi.
Prosta sprawa - chcesz pieniądze na buty - przez tydzień zmywasz. Chcesz pieniądze na wyjście do kina? Prasujesz, pierzesz.
I konsekwencja. Przede wszystkim konsekwencja.
zastanawiam się gdzie ja zrobiłam błąd zawsze dobrze nam się razem rozmawiało sama mówiła że tylko na mnie może polegać bo na ojcu nie gdy by nie ja to by nic nie osiągnęła a tak to skończyła szkołę muzyczną.
I pewnie nie raz jej to powiedziałaś i wypomniałaś.
Może i jest trochę racji w tym,żeby przestać za nią wszystko robić. Nie wiem, nie miałam aż takiego problemu .
Mi osobiście się wydaje,że ta cała złość z jej strony nie wzięła się z niczego.
Coś jest przyczyną jej zachowania poza dorastaniem i robieniem na przekór i po swojemu.
uzależniła się od słuchawek i słuchania muzyki jak również od telefonu. Zabrałam w końcu jej telefon ponieważ nigdy go nie odbierała a ja się martwiłam gdzie ona jest. Myślałam że coś to da ale nic dalej jej w domu nie ma oddałam jej telefon ponieważ nauczyciel powiedział że musi go do pracy na lekcji też używać .
Słuchanie muzyki to nie jest uzależnienie to jest słuchanie muzyki.
A czy nauczyciel o pracy na lekcjach z telefonem to Tobie bezpośrednio powiedział czy usłyszałaś to od córki?
Ja w to nie wierzę. Do szkoły telefonów raczej się nie powinno zabierać, szkoła nie chce sobie brać na głowę problemów z pilnowaniem telefonów uczniów, oczywiście większość, jak nie wszyscy noszą .
W domu nigdy żadnych obowiązków nie robi nie sprząta nie chcę gotować nawet łóżka nie złoży nic do domu przychodzi jak do hotelu okąpać się zjeść i spać. Nie wiem co mam robić wiecznie tylko płacze w szkole tez już rozmawiałam to chodzi do pedagog i psychologa ale ona słucha a drugim uchem wypuszcza. Pojadę ja czy mąż do szkoły po nią to ucieka brak słów. Proszę o radę
To,że nie wykonuje tych wszystkich czynności to już nie jest jej wina , Ty ją tego nauczyłaś lub jej nie nauczyłaś , Ty nie wymagałaś to Ty ją wychowałaś a nie ona sama siebie.
Kto płacze? Ona czy Ty?
Wcale się jej nie dziwię,że ucieka jak po nią przyjeżdżacie pod szkołę dla niej to obciach i tyle. Nie chce tego, jest zbuntowana na maksa.
Nowe środowisko, nowe towarzystwo , próbuje wszystkiego.
Człowiek uczy się na swoich własnych błędach nie na cudzych.
Ty zawsze byłaś ułożona? Nie zrobiłaś nigdy w życiu nic wbrew rodzicom, szkole i zasadom?
Ja nie osądzam i nie przesądzam ale moim zdaniem Wy nie chcecie zrozumieć swojej córki, nie chcecie jej wysłuchać i w głowie Wam się nie mieści,że ona może mieć własne zdanie, własny bałagan,swój telefon i swoją muzykę,że poza Wami, szkołą muzyczną do której ją posłałaś, istnieje inny świat. Jej własny.
Nie walcz z nią postaraj się zrozumieć.
Generalnie ja nie jestem zwolenniczką przejścia z podstawówki do gimnazjum. Więcej to złego robi niż dobrego bo właśnie w najmniej odpowiednim wieku dzieciom zmienia się środowisko.
Krejzolka82 napisał/a:A tak z ciekawości, po co Córce telefon do nauki na lekcjach, bo nie rozumiem.
Jeżeli rozmowy nie pomogły to może terapia szokowa, po prostu przestań robić za Nią wszystko.
Jest głodna, niech sobie sama ugotuje.
Ma bałagan w pokoju, niech albo go posprząta, albo mieszka w takim syfie.
Zero kieszonkowego.Myślę, że tylko to Wam zostało - przestać się martwić, przestać usługiwać Pannicy.
Niech się sama martwi o siebie. Niech sobie pierze, niech sobie gotuje, niech po sobie sprząta.
Na ciuchy, doładowania do telefonu, wyjścia, kieszonkowe - niech sobie zarobi.Prosta sprawa - chcesz pieniądze na buty - przez tydzień zmywasz. Chcesz pieniądze na wyjście do kina? Prasujesz, pierzesz.
I konsekwencja. Przede wszystkim konsekwencja.
telefon potrzebny bo robią zdjęcia przedmiotów a później rysują... Z tym sprzątaniem jest też tak , że po prostu nawet nie szanuje mojej pracy. posprzątam łazienkę to jak wejdzie to ręcznik z żuci pastę odkręcona zostawi waciki brudne itp. i zwracam jej nagminnie uwagę i nic mówi tylko zaraz i zaraz a i tak tego nie robi. Mam dzień wolnego od pracy i sprzątam cały dzień i to powierzchownie mam już dośc nie mam czasu nawet dla siebie, tylko krzyki nerwy . Później syn mówi że nie mam czasu dla niego a ma 7 lat. Czasem już sie zachowuje jak siostra bo widzi co ona wyprawia. Najgorsze jest to że mąż też nie wspiera mnie tylko jeszcze na mnie że to moja wina.
Magdalena79 napisał/a:zastanawiam się gdzie ja zrobiłam błąd zawsze dobrze nam się razem rozmawiało sama mówiła że tylko na mnie może polegać bo na ojcu nie gdy by nie ja to by nic nie osiągnęła a tak to skończyła szkołę muzyczną.
I pewnie nie raz jej to powiedziałaś i wypomniałaś.
Może i jest trochę racji w tym,żeby przestać za nią wszystko robić. Nie wiem, nie miałam aż takiego problemu .
Mi osobiście się wydaje,że ta cała złość z jej strony nie wzięła się z niczego.
Coś jest przyczyną jej zachowania poza dorastaniem i robieniem na przekór i po swojemu.uzależniła się od słuchawek i słuchania muzyki jak również od telefonu. Zabrałam w końcu jej telefon ponieważ nigdy go nie odbierała a ja się martwiłam gdzie ona jest. Myślałam że coś to da ale nic dalej jej w domu nie ma oddałam jej telefon ponieważ nauczyciel powiedział że musi go do pracy na lekcji też używać .
Słuchanie muzyki to nie jest uzależnienie to jest słuchanie muzyki.
A czy nauczyciel o pracy na lekcjach z telefonem to Tobie bezpośrednio powiedział czy usłyszałaś to od córki?
Ja w to nie wierzę. Do szkoły telefonów raczej się nie powinno zabierać, szkoła nie chce sobie brać na głowę problemów z pilnowaniem telefonów uczniów, oczywiście większość, jak nie wszyscy noszą .W domu nigdy żadnych obowiązków nie robi nie sprząta nie chcę gotować nawet łóżka nie złoży nic do domu przychodzi jak do hotelu okąpać się zjeść i spać. Nie wiem co mam robić wiecznie tylko płacze w szkole tez już rozmawiałam to chodzi do pedagog i psychologa ale ona słucha a drugim uchem wypuszcza. Pojadę ja czy mąż do szkoły po nią to ucieka brak słów. Proszę o radę
To,że nie wykonuje tych wszystkich czynności to już nie jest jej wina , Ty ją tego nauczyłaś lub jej nie nauczyłaś , Ty nie wymagałaś to Ty ją wychowałaś a nie ona sama siebie.
Kto płacze? Ona czy Ty?
Wcale się jej nie dziwię,że ucieka jak po nią przyjeżdżacie pod szkołę dla niej to obciach i tyle. Nie chce tego, jest zbuntowana na maksa.
Nowe środowisko, nowe towarzystwo , próbuje wszystkiego.
Człowiek uczy się na swoich własnych błędach nie na cudzych.
Ty zawsze byłaś ułożona? Nie zrobiłaś nigdy w życiu nic wbrew rodzicom, szkole i zasadom?Ja nie osądzam i nie przesądzam ale moim zdaniem Wy nie chcecie zrozumieć swojej córki, nie chcecie jej wysłuchać i w głowie Wam się nie mieści,że ona może mieć własne zdanie, własny bałagan,swój telefon i swoją muzykę,że poza Wami, szkołą muzyczną do której ją posłałaś, istnieje inny świat. Jej własny.
Nie walcz z nią postaraj się zrozumieć.Generalnie ja nie jestem zwolenniczką przejścia z podstawówki do gimnazjum. Więcej to złego robi niż dobrego bo właśnie w najmniej odpowiednim wieku dzieciom zmienia się środowisko.
Sama mi powiedziała, że zwariuje w autobusie bez słuchawek. Sporadycznie gdy jest w domu to nic innego nie robiła i robi jak słucha muzyki przez słuchawki nie raz nawet całymi dniami nie mogę nawet z nią porozmawiać bo się denerwuje że jej przeszkadzam nawet się uczy w słuchawkach albo udaje bo i tak non stop dostaje jedynki.
Jeżeli chodzi o sprzątanie. Zawsze od najmłodszych lat jej to wpajałam. jak była młodsza układała ładnie ubrania. pomagała mi przy gotowaniu. Mówiła że ona mi pomoże żebym tak wiecznie ciężko nie pracowała. Raz w tygodniu myła naczynia bo w tygodniu nie mogła też mieć czas bo nauka jedna szkoła druga a dla siebie też chciałam żeby miała chwile. Teraz w coś w nią wstąpiło mówi że tak robi bo nie ma czasu, albo że później bo ją głowa boli każdy dzień jest taki sam .
Do szkoły pojechałam właśnie po to żeby się wstydziła. Tak właśnie pomyślałam, że może się zmieni i będzie do domu wracać po szkole. Sama jej powiedziałam czy będziesz wracać najpierw do domu czy mam przychodzić po ciebie do szkoły i zrobić ci obciach? stwierdziła że będzie, Ale oczywiście słowa puszczane na wiatr kłamie, oszukuje nie stosuje się do nakazów, zakazów człowiek da jej palec to bierze rękę i jeszcze narzeka że ja jestem zła a inne mamy fajne.
wcale nie jest tak że ja jej zabraniam słuchać muzyki czy nie chcę jej wysłuchać to ona nie che ze mną rozmawiać choć zawsze mi ufała...właśnie chce ją wysłuchać. I bałagan też może mieć w swoim pokoju...jak lubi chociaż kiedyś nie była bałaganiarą dlatego się zastanawiam skąd się to wzięło... jednak niech szanuję moją pracę tak ja nie jestem służącą ona pewnie też by nią nie chciała być też jej to tłumaczyłam. Jednak sama mi przyznała rację Zawsze jej mówiłam że przecież koleżanki też możesz zapraszać do siebie a nie tylko ty jeździsz na okrągło do nich. jednak stwierdziła , że do takiego domu nie przyprowadzi bo jest syf...a jednak...ale sprzątać się nie chcę. Moje zdanie jest takie że ja jej zachowanie czasem rozumię też miałam 14 lat ale, jej nie r5ozumie bo nie chcę się dać zrozumieć zachowuję się tak jak by karała siebie i mnie. Wiem że dawniej czasy były inne niż teraz, ale specyfika jest podobna, zawsze i zawsze szanowałam swoich rodziców chociaż nieraz traktowali mnie żle i nie pomagali w niczym nieraz miałam żal że mnie nie popowadzili że nie byli przy mnie w ważnych momentach. Teraz szacunek i ważne momenty dla nastolatek to obciach.
Krejzolka82 napisał/a:A tak z ciekawości, po co Córce telefon do nauki na lekcjach, bo nie rozumiem.
Jeżeli rozmowy nie pomogły to może terapia szokowa, po prostu przestań robić za Nią wszystko.
Jest głodna, niech sobie sama ugotuje.
Ma bałagan w pokoju, niech albo go posprząta, albo mieszka w takim syfie.
Zero kieszonkowego.Myślę, że tylko to Wam zostało - przestać się martwić, przestać usługiwać Pannicy.
Niech się sama martwi o siebie. Niech sobie pierze, niech sobie gotuje, niech po sobie sprząta.
Na ciuchy, doładowania do telefonu, wyjścia, kieszonkowe - niech sobie zarobi.Prosta sprawa - chcesz pieniądze na buty - przez tydzień zmywasz. Chcesz pieniądze na wyjście do kina? Prasujesz, pierzesz.
I konsekwencja. Przede wszystkim konsekwencja.
Tak... tez próbowałam. Jednak gdy osoby trzecie się wtrącają to moja praca jest marna... Jak ja nie dam dziadek jej da teście zawsze mój autorytet podważali dla nich ona jest słodziutka i kochana wnusia. Słucha dziadka, pomaga mu też bo ma non stop interes. Wie że ja się trzymam zasad. jednak im mocniej ich się trzymam ona jest gorsza jak popuszczę to mi się śmieje w twarz. Co gorsza szantażuje mnie że nie pójdzie do szkoły nieraz mówie to nie twoja szkoła twoja przyszłość sama sobie możesz ją zepsuć na własne zyczenie. Gorsze jest jednak to że jak mówi że się zabije... nie wiem co mam wtedy robić bo się boje czy żartuje czy mówi prawdę. Często jak jej coś tłumacze o rzyciu o ambicjach o tym żebym chciała żeby miała w życiu dobrze bo ją kocham to mi odpowiada. No i co z tego tak każdy zdechnie i po co to wszystko.....
Cyngli napisał/a:Krejzolka82 napisał/a:A tak z ciekawości, po co Córce telefon do nauki na lekcjach, bo nie rozumiem.
Jeżeli rozmowy nie pomogły to może terapia szokowa, po prostu przestań robić za Nią wszystko.
Jest głodna, niech sobie sama ugotuje.
Ma bałagan w pokoju, niech albo go posprząta, albo mieszka w takim syfie.
Zero kieszonkowego.Myślę, że tylko to Wam zostało - przestać się martwić, przestać usługiwać Pannicy.
Niech się sama martwi o siebie. Niech sobie pierze, niech sobie gotuje, niech po sobie sprząta.
Na ciuchy, doładowania do telefonu, wyjścia, kieszonkowe - niech sobie zarobi.Prosta sprawa - chcesz pieniądze na buty - przez tydzień zmywasz. Chcesz pieniądze na wyjście do kina? Prasujesz, pierzesz.
I konsekwencja. Przede wszystkim konsekwencja.telefon potrzebny bo robią zdjęcia przedmiotów a później rysują... Z tym sprzątaniem jest też tak , że po prostu nawet nie szanuje mojej pracy. posprzątam łazienkę to jak wejdzie to ręcznik z żuci pastę odkręcona zostawi waciki brudne itp. i zwracam jej nagminnie uwagę i nic mówi tylko zaraz i zaraz a i tak tego nie robi. Mam dzień wolnego od pracy i sprzątam cały dzień i to powierzchownie mam już dośc nie mam czasu nawet dla siebie, tylko krzyki nerwy . Później syn mówi że nie mam czasu dla niego a ma 7 lat. Czasem już sie zachowuje jak siostra bo widzi co ona wyprawia. Najgorsze jest to że mąż też nie wspiera mnie tylko jeszcze na mnie że to moja wina.
Dziwne z tym telefonem. A jak, jakieś dziecko nie ma telefonu, to co wtedy?
No przecież plastyki nie mają codziennie więc dawaj Jej telefon wtedy, kiedy ma plastykę.
No to przestań sprzątać i tyle.
Może się w końcu nauczy trzymać porządek i szanować Twoją pracę.
A jak Mąż jest taki mądry, to niech z Nią pogada.
Magdalena79 napisał/a:Cyngli napisał/a:Myślę, że tylko to Wam zostało - przestać się martwić, przestać usługiwać Pannicy.
Niech się sama martwi o siebie. Niech sobie pierze, niech sobie gotuje, niech po sobie sprząta.
Na ciuchy, doładowania do telefonu, wyjścia, kieszonkowe - niech sobie zarobi.Prosta sprawa - chcesz pieniądze na buty - przez tydzień zmywasz. Chcesz pieniądze na wyjście do kina? Prasujesz, pierzesz.
I konsekwencja. Przede wszystkim konsekwencja.telefon potrzebny bo robią zdjęcia przedmiotów a później rysują... Z tym sprzątaniem jest też tak , że po prostu nawet nie szanuje mojej pracy. posprzątam łazienkę to jak wejdzie to ręcznik z żuci pastę odkręcona zostawi waciki brudne itp. i zwracam jej nagminnie uwagę i nic mówi tylko zaraz i zaraz a i tak tego nie robi. Mam dzień wolnego od pracy i sprzątam cały dzień i to powierzchownie mam już dośc nie mam czasu nawet dla siebie, tylko krzyki nerwy . Później syn mówi że nie mam czasu dla niego a ma 7 lat. Czasem już sie zachowuje jak siostra bo widzi co ona wyprawia. Najgorsze jest to że mąż też nie wspiera mnie tylko jeszcze na mnie że to moja wina.
Dziwne z tym telefonem. A jak, jakieś dziecko nie ma telefonu, to co wtedy?
No przecież plastyki nie mają codziennie więc dawaj Jej telefon wtedy, kiedy ma plastykę.
No to przestań sprzątać i tyle.
Może się w końcu nauczy trzymać porządek i szanować Twoją pracę.
A jak Mąż jest taki mądry, to niech z Nią pogada.
No właśnie ona chodzi do szkoły plastycznej co drugi dzień ma z plastyki zajęcia.... Mąż umywa rączki sam się żle zachowuję zabrał jej raz telefon. i schował to zgonił do córki że ja... Jak można oszikiwać dziecko też i kłamać wtedy jej się nie dziwie że jest zła ja ojciec sam łamie i oszukuję. Wtedy jej mówię jak się czujesz to mówi że żle wtedy jej mówię że ja się też tak czuję jak ona się tak właśnie zachowuje
I konsekwencja. Przede wszystkim konsekwencja.
święte słowa!!!
Chce być dorosła niech będzie.
Chyba może sama sobie wyprać posprzątać i ugotować?
Może jest tak jak z moją mamą było że może zdarza Ci się prowadzić monolog do niej, wpajać jej swój własny punkt widzenia?
Nie da się być uzależnionym od muzyki. Czemu nie słucha jej normalnie w pokoju? Myślałaś żeby zrobić jej kiedyś w przeszłości przyjemność i kupić płytę którą lubiła?
Moja mama uważała to za stratę pieniędzy. Jak we wszystko inne co wiązało sie z moimi zainteresowaniami bo miałam się skupić na nauce i zostać prawnikiem/lekarzem. Szkoda że nie przewidziałą tego że jestem słuchowcem i językowcem i zostanę tłumaczem...
Szkoła plastyczna super. Nawet straszne rysunki. Sataniści, heavymetalowcy też potrzebują grafików do tworzenia swojej gamy produktów Może kiedyś zaprojektuje okładkę na płytę albo setki płyt
W każdym badź razie spróbuj moze to co jest zamienić na coś pozytywnego.
Gorsze jest jednak to że jak mówi że się zabije... nie wiem co mam wtedy robić bo się boje czy żartuje czy mówi prawdę. Często jak jej coś tłumacze o rzyciu o ambicjach o tym żebym chciała żeby miała w życiu dobrze bo ją kocham to mi odpowiada. No i co z tego tak każdy zdechnie i po co to wszystko.....
Daleka jestem stwierdzeń, że w okresie dojrzewania, żeby sobie poradzić z dzieckiem konieczna jest pomoc psychologa. Ale gdy dziecko zaczyna mówić o zabiciu się i bezsensie życia radziłabym jednak skorzystać z porady psychologa. A mówię tak z własnego doświadczenia. Kilka lat temu miałam bardzo podobną sytuację. Syn stał się nieobecny duchem w domu, nieznośny, nie można było z nim o niczym porozmawiać, o nic się zapytać. Gdy był w domu ciągle siedział w zamknięty w pokoju lub wychodził nie wiadomo gdzie i z kim. Czasem podczas kłótni wspominał, że "jak nam się nie podoba, to może zrobić tak, że go nie będzie". Kładliśmy to właśnie na karb okresu dojrzewania. Okazało się to depresją z myślami samobójczymi...
Ja także uważam, że głównym problemem są jej groźby samobójstwa i okaleczanie się. To już poważny problem, następnie używki (alkohol, papierosy) w tak młodym wieku świadczą o demoralizacji, nie wiesz gdzie ona wychodzi i z kim, gdy jeszcze do tego dodamy marne oceny w szkole, to w obliczu tych faktów, bałagan w pokoju, czy słuchawki na uszach to drobnostka.
Szkoda, że nie uzyskałaś pomocy u pedagoga szkolnego, ale bądź w stałym kontakcie z wychowawcą klasy, bo jeżeli ona zaliczy jakąś wpadkę, to zarzucą Ci brak opieki i zainteresowania. Pierwszym szokiem dla niej może być nieotrzymanie promocji do następnej klasy.
Fatalna jest też postawa Twojego męża i reszty rodziny. Może spróbuj porozmawiać z nim na spokojnie, albo nawet zorganizować rodzinną naradę, przedstawiając fakty o córce, po to, by wszyscy członkowie rodziny (w tym dziadkowie) grali jedne skrzypce w jej interesie.
Ona ma 14 lat i nie uważam za dobry pomysł, aby ona sobie na cokolwiek sama zarabiała, bo nie wiadomo co strzeli jej do głowy. Natomiast możesz postawić warunki; nie odbiera od Ciebie telefonu -nie doładowujesz go, zdjęcia może robić bez doładowania, zostawia brudy w łazience - wrzucaj to wszystko do jej pokoju, niech zarośnie, ubrania, obuwie, kosmetyki - niezbędne minimum (coś za coś).
Nie walcz, nie krzycz, wydawaj krótkie polecenia i równie krótko rozliczaj. Spróbuj, może uda Ci się przeprowadzić z nią konkretną rozmowę i spiszcie kontrakt (czego ona oczekuje, a czego Wy rodzice), w tym powinien pomóc pedagog szkolny, ale skoro jest do kitu, to zdecydowanie powinnaś udać się do psychologa. Szczególnie ze względu na jej autoagresję.
Spróbuj najpierw pójść po radę do poradni pedagogicznej, w każdym mieście jest taka.
Jeśli chodzi o jej picie alkoholu, to postawiłabym sprawę jasno; powiedz jej, że jeszcze raz wyczujesz od niej zapach alkoholu (może sobie płukać usta, czy zjeść coś, co ten zapach zabije), czy jej zachowanie będzie wskazywało, że cokolwiek piła lub brała, zabierasz ją na posterunek policji i składasz doniesienie, że nieletniej sprzedano alkohol, a policja ma swoje sposoby, żeby dotrzeć do takiego sprzedawcy.
Stuprocentowo popieram josz - córkę należy wziąć w karby, a rodzina nie może cię sabotować.
Sama wiem, jak trudno jest się czasem dogadać w rodzinie w takich kwestiach. Moja cioteczna siostra też była roszczeniowa, rozkapryszona - i wszyscy mieli wobec niej zwarty front, poza jej ojcem. Jak on wszystko potrafił rozpieprzyć - wydawało się, że do dziewczyny udało się dotrzeć, po czym leciała do tatusia i ten jej pozwalał na wszystko. Psycholog nie pomógł, dopiero jak siostra wylądowała w szpitalu, to się opamiętał i zaczął słuchać.
Nie piszę, żeby cię straszyć, Autorko. Piszę, żebyś miała świadomość, że tu się nie ma co cackać ani z córką, ani z mężem, ani z dziadkami. Dziadkom trzeba uświadomić dogłębnie sytuację - pokazać oceny, powiedzieć o wszystkim, łącznie z samookaleczaniem się. I powiedzieć jasno, że albo będą z tobą współpracować w kwestii dyscypliny, albo ograniczysz im z wnusią kontakty - bo oni nie mogą podważać wobec niej twojego autorytetu.
A córkę trzeba zaprowadzić do porządnego psychiatry dziecięcego. Znaleźć takiego nie tak łatwo, więc nie idź do pierwszego lepszego tylko naprawdę zrób rekonesans. Nie mam pojęcia, jak to możliwe, że do tej pory pedagog i psycholog odsyłali cię z kwitkiem, choć twoja córka się okalecza i mówi o samobójstwie - cóż, konowałów nie brakuje, więc dopilnuj, żebyście nie trafiły na kolejnego.
Córka zdecydowanie potrzebuje dyscypliny i odczuwalnych konsekwencji. Niech zacznie po sobie zmywać, sprzątać - albo niech żyje w syfie. Jeśli zawali klasę - trudno, nie ma się z czego cieszyć, ale może takie brutalne lądowanie ją otrzeźwi, a są gorsze tragedie. Jeśli zacznie wykazywać wolę współpracy - doceniaj za każdym razem, wzmacniaj pozytywnie ten przekaz, czasem pójdź na kompromis, pokaż, że da się z tobą dogadać. Ale jeśli córka zachowuje się nieodpowiednio, to nie odpuszczaj.
No i co z tego tak każdy zdechnie i po co to wszystko.....
No to jak w wieku 14 lat jej umysł jest w takim stanie to... pozostało życzyć powodzenia...
Jeśli powiedziała to tylko w gniewie to pół biedy ale jeśli naprawdę wierzy w to co powiedziała...
Nie chcę pisać czarnych scenariuszy ale bardzo źle to wygląda. Do tego będzie się tylko nasilać i będzie gorzej, dojdzie przemoc fizyczna ukierunkowana właśnie na Ciebie bo już widać że jesteś jej workiem treningowym i cała frustracja i agresja na Tobie znajduje ujście. Eh smutno o tym wszystkim pisać...
Co do rozwiązania hmmm... najskuteczniejsze jest chyba tylko jedno - miłość
Zakocha się i wtedy się zmieni dla tego kogoś... miłość do matki to jedno ale ta druga miłość nie oszukujmy się jest dużo silniejsza... sądzę że warto w to wierzyć. Musisz tylko przetrwać do tego czasu... 4lata i będzie pełnoletnia - zajmie się nią facet. Bo twój mąż to bardzo słabo wypadł w roli ojca... delikatnie mówiąc... żal mi Ciebie bo sama jesteś kontra reszta świata. A takie rzeczy zawsze mnie denerwują , i to bardzo.
Adrian - farmazony pleciesz, bo sam chciałbyś, żeby cię miłość uleczyła z depresji. A tymczasem poleganie na tym, że się w kimś zakochasz i to uczucie wyciągnie cię z depresji to nie tylko karmienie się złudnymi nadziejami, ale też chęć bycia emocjonalną pijawką.
Nie wspomnę już o stwierdzeniu "4 lata i będzie pełnoletnia - zajmie się nią facet". Chyba powinieneś coś wiedzieć w temacie tego, że nie dostaje się miłości swojego życia w prezencie osiemnastkowym od losu.
Adrian - farmazony pleciesz, bo sam chciałbyś, żeby cię miłość uleczyła z depresji. A tymczasem poleganie na tym, że się w kimś zakochasz i to uczucie wyciągnie cię z depresji to nie tylko karmienie się złudnymi nadziejami, ale też chęć bycia emocjonalną pijawką.
Nie wspomnę już o stwierdzeniu "4 lata i będzie pełnoletnia - zajmie się nią facet". Chyba powinieneś coś wiedzieć w temacie tego, że nie dostaje się miłości swojego życia w prezencie osiemnastkowym od losu.
Taa..., codziennie zjadam to złudzenie na śniadanko ^^ mniam! i nawet nie mam zgagi!
No to jak miłość nie leczy z depresji to może z wandalizmu? Mówią że miłość może wszystko a tu jak na razie coś marnie jej idzie...
Z tą emocjonalna pijawką to nie kumam ^^
Jestem bardzo emocjonalny i ilość miłości jaką chcę wylać na kogoś dla większości ludzi jest dawką śmiertelną to prawda...
Pamiętacie ten wątek co niedawno był na forum o dziewczynce 14 letniej i jej chłopaku, i o tym że jej matka to zaakceptowała itd.? Jak widać nic już w tym świecie nie może zadziwić...
Niczego się w życiu nie dostaje od losu. Ja wiem że przyczyną tego iż jestem sam jestem tylko i wyłącznie... ja sam (co za ironia liryczna )
Miłość z niczego nie leczy - ale nie o tym ten wątek, więc kończę offtop.
Adrian89 faktycznie za bardzo "odleciałeś".
Pomijając tą kwestie miłości do faceta, napiszę tyle, problem jest teraz i trzeba go rozwiązać też teraz, a nie za 4 lata.
Smarkula przegina i to ostro.
Fakt, niebezpieczne jest to co mówi o śmierci i dlatego Autorka musi z Nią koniecznie porozmawiać, ale poprzez takie gadanie, Autorka nie może pozwolić Jej na wszystko.
Chce być dorosła niech będzie.
Chyba może sama sobie wyprać posprzątać i ugotować?Może jest tak jak z moją mamą było że może zdarza Ci się prowadzić monolog do niej, wpajać jej swój własny punkt widzenia?
Nie da się być uzależnionym od muzyki. Czemu nie słucha jej normalnie w pokoju? Myślałaś żeby zrobić jej kiedyś w przeszłości przyjemność i kupić płytę którą lubiła?
Moja mama uważała to za stratę pieniędzy. Jak we wszystko inne co wiązało sie z moimi zainteresowaniami bo miałam się skupić na nauce i zostać prawnikiem/lekarzem. Szkoda że nie przewidziałą tego że jestem słuchowcem i językowcem i zostanę tłumaczem...
Szkoła plastyczna super. Nawet straszne rysunki. Sataniści, heavymetalowcy też potrzebują grafików do tworzenia swojej gamy produktówMoże kiedyś zaprojektuje okładkę na płytę albo setki płyt
![]()
W każdym badź razie spróbuj moze to co jest zamienić na coś pozytywnego.
Dobry pomysł spróbuje... Tylko mam wrażenie że ona w tych słuchawkach woli być bo nie ma ochoty słuchać mojego filozofowania... lub poprostu ma inny świat w którym jest sama i myśli nie wiadomo co.
Magdalena79 napisał/a:Gorsze jest jednak to że jak mówi że się zabije... nie wiem co mam wtedy robić bo się boje czy żartuje czy mówi prawdę. Często jak jej coś tłumacze o rzyciu o ambicjach o tym żebym chciała żeby miała w życiu dobrze bo ją kocham to mi odpowiada. No i co z tego tak każdy zdechnie i po co to wszystko.....
Daleka jestem stwierdzeń, że w okresie dojrzewania, żeby sobie poradzić z dzieckiem konieczna jest pomoc psychologa. Ale gdy dziecko zaczyna mówić o zabiciu się i bezsensie życia radziłabym jednak skorzystać z porady psychologa. A mówię tak z własnego doświadczenia. Kilka lat temu miałam bardzo podobną sytuację. Syn stał się nieobecny duchem w domu, nieznośny, nie można było z nim o niczym porozmawiać, o nic się zapytać. Gdy był w domu ciągle siedział w zamknięty w pokoju lub wychodził nie wiadomo gdzie i z kim. Czasem podczas kłótni wspominał, że "jak nam się nie podoba, to może zrobić tak, że go nie będzie". Kładliśmy to właśnie na karb okresu dojrzewania. Okazało się to depresją z myślami samobójczymi...
Tak też myślałam ale mam nerwy na tych psychologów byłam z nią u trzech i nic nie stwierdzili powiedzieli że jest inteligentna ma taki okres teraz i muszę być cierpliwa u psychiatry też byłam. Wczoraj byłam na rozmowie u psychologa szkolnego to powiedziała że po prostu ona rządzi nami trzeba ją nastraszyć i nie mówić ale zrobić . Powiedziała żeby ją zaprowadzić na rozmowe do kuratora może ją to przestraszy. Jednak różnie to może być.
Ja także uważam, że głównym problemem są jej groźby samobójstwa i okaleczanie się. To już poważny problem, następnie używki (alkohol, papierosy) w tak młodym wieku świadczą o demoralizacji, nie wiesz gdzie ona wychodzi i z kim, gdy jeszcze do tego dodamy marne oceny w szkole, to w obliczu tych faktów, bałagan w pokoju, czy słuchawki na uszach to drobnostka.
Szkoda, że nie uzyskałaś pomocy u pedagoga szkolnego, ale bądź w stałym kontakcie z wychowawcą klasy, bo jeżeli ona zaliczy jakąś wpadkę, to zarzucą Ci brak opieki i zainteresowania. Pierwszym szokiem dla niej może być nieotrzymanie promocji do następnej klasy.
Fatalna jest też postawa Twojego męża i reszty rodziny. Może spróbuj porozmawiać z nim na spokojnie, albo nawet zorganizować rodzinną naradę, przedstawiając fakty o córce, po to, by wszyscy członkowie rodziny (w tym dziadkowie) grali jedne skrzypce w jej interesie.
Ona ma 14 lat i nie uważam za dobry pomysł, aby ona sobie na cokolwiek sama zarabiała, bo nie wiadomo co strzeli jej do głowy. Natomiast możesz postawić warunki; nie odbiera od Ciebie telefonu -nie doładowujesz go, zdjęcia może robić bez doładowania, zostawia brudy w łazience - wrzucaj to wszystko do jej pokoju, niech zarośnie, ubrania, obuwie, kosmetyki - niezbędne minimum (coś za coś).
Nie walcz, nie krzycz, wydawaj krótkie polecenia i równie krótko rozliczaj. Spróbuj, może uda Ci się przeprowadzić z nią konkretną rozmowę i spiszcie kontrakt (czego ona oczekuje, a czego Wy rodzice), w tym powinien pomóc pedagog szkolny, ale skoro jest do kitu, to zdecydowanie powinnaś udać się do psychologa. Szczególnie ze względu na jej autoagresję.
Spróbuj najpierw pójść po radę do poradni pedagogicznej, w każdym mieście jest taka.
Jeśli chodzi o jej picie alkoholu, to postawiłabym sprawę jasno; powiedz jej, że jeszcze raz wyczujesz od niej zapach alkoholu (może sobie płukać usta, czy zjeść coś, co ten zapach zabije), czy jej zachowanie będzie wskazywało, że cokolwiek piła lub brała, zabierasz ją na posterunek policji i składasz doniesienie, że nieletniej sprzedano alkohol, a policja ma swoje sposoby, żeby dotrzeć do takiego sprzedawcy.
Dziękuje bardzo cenna wskazówka
josz napisał/a:Ja także uważam, że głównym problemem są jej groźby samobójstwa i okaleczanie się. To już poważny problem, następnie używki (alkohol, papierosy) w tak młodym wieku świadczą o demoralizacji, nie wiesz gdzie ona wychodzi i z kim, gdy jeszcze do tego dodamy marne oceny w szkole, to w obliczu tych faktów, bałagan w pokoju, czy słuchawki na uszach to drobnostka.
Szkoda, że nie uzyskałaś pomocy u pedagoga szkolnego, ale bądź w stałym kontakcie z wychowawcą klasy, bo jeżeli ona zaliczy jakąś wpadkę, to zarzucą Ci brak opieki i zainteresowania. Pierwszym szokiem dla niej może być nieotrzymanie promocji do następnej klasy.
Fatalna jest też postawa Twojego męża i reszty rodziny. Może spróbuj porozmawiać z nim na spokojnie, albo nawet zorganizować rodzinną naradę, przedstawiając fakty o córce, po to, by wszyscy członkowie rodziny (w tym dziadkowie) grali jedne skrzypce w jej interesie.
Ona ma 14 lat i nie uważam za dobry pomysł, aby ona sobie na cokolwiek sama zarabiała, bo nie wiadomo co strzeli jej do głowy. Natomiast możesz postawić warunki; nie odbiera od Ciebie telefonu -nie doładowujesz go, zdjęcia może robić bez doładowania, zostawia brudy w łazience - wrzucaj to wszystko do jej pokoju, niech zarośnie, ubrania, obuwie, kosmetyki - niezbędne minimum (coś za coś).
Nie walcz, nie krzycz, wydawaj krótkie polecenia i równie krótko rozliczaj. Spróbuj, może uda Ci się przeprowadzić z nią konkretną rozmowę i spiszcie kontrakt (czego ona oczekuje, a czego Wy rodzice), w tym powinien pomóc pedagog szkolny, ale skoro jest do kitu, to zdecydowanie powinnaś udać się do psychologa. Szczególnie ze względu na jej autoagresję.
Spróbuj najpierw pójść po radę do poradni pedagogicznej, w każdym mieście jest taka.
Jeśli chodzi o jej picie alkoholu, to postawiłabym sprawę jasno; powiedz jej, że jeszcze raz wyczujesz od niej zapach alkoholu (może sobie płukać usta, czy zjeść coś, co ten zapach zabije), czy jej zachowanie będzie wskazywało, że cokolwiek piła lub brała, zabierasz ją na posterunek policji i składasz doniesienie, że nieletniej sprzedano alkohol, a policja ma swoje sposoby, żeby dotrzeć do takiego sprzedawcy.Dziękuje bardzo cenna wskazówka
będe walczyć . Ostatnio też do kolejnego psychologa nam dwa terminy przeszły ponieważ ona nie chciała iść powiedziała że nie pójdzie wtedy jednak bez krzyku nie mogłam wytrzymać.
Może najpierw niech zacznie sama o siebie dbać. To nie jest agresywne ale sprowadza ja do poziomu dorosłego. Daj jej czas nie oczekuj rezultatu po jednym dniu. Wkurzy sie że musi sama wyprac i ugotować ale z czasem bedzie musiała to zaakceptować. Przecież ni bedzie codziennie jadła na mieście i kupowaął nowych ubrań.
Jakbyś się czuła gdyby ktoś tobie teraz kazał chodzić do psychologa bo jesteś zła matką (ona w tym wypadku złym dzieckiem) A co dopiero kurator.... Utwierdzasz ja tym w przekonaniu że jest nienormalna i że może postępować nienormalnie. Człowiek jest prosty. Jezeli sie boi podejmuje tylko dwie reakcje : UCIEKAJ albo WALCZ.
Czemu ma sie bać?
Obudź w niej dorosłego a nie strasz.
Jeżeli zacznie to robić to to doceń.
25 2016-06-01 18:03:52 Ostatnio edytowany przez rojka (2016-06-01 18:04:45)
W niej dorosły to już się obudził. Bardzo chce wszystkiego próbować, czego tylko się da.
Ona jest dzieckiem ma 14 lat , wchodzi w okres dojrzewania i matka ( bo ojciec się nie nadaje) powinna ją ukierunkować co jest dobre a co złe.
Nie straszyłabym dziecka policją i kuratorem , to wywoła odwrotny skutek, nie przestraszy się tylko wkurzy jeszcze bardziej, jeszcze bardziej odsunie się od rodziców, zamknie w sobie o odleci w swój własny świat.
Moim zdaniem Magdalena musisz poszukać przyczyn takiego zachowania. To nie jest tylko jej wina,że tak się zachowuje.
Może trzeba popatrzeć na Wasze relacje mąż -żona. Może to jaki Wy macie stosunek do siebie ma na nią wpływ. Dzieci widzą więcej niż nam się wydaje.
Szkoła szkołą różowo tam nie jest ale liczy się też to, co jest w domu.
Zawsze na nią krzyczałaś jak puszczały Ci nerwy.?
Byłaś u trzech psychologów zalecili cierpliwość Tobie czy Ty potrafisz się z tego wywiązać czy tylko oczekujesz od niej zmian na lepsze?