Już nie daję rady.. Napiszę pokrótce - mam 21 lat, studiuję, lecz w domu rodzinnym, kiedy przyjeżdżam z uczelni mieszkam z babcią. Ona mnie wychowywała, ponieważ z pewnych przyczyn moi rodzice stracili prawa rodzicielskie. W dzieciństwie trwał koszmar, teraz jest to samo, a nawet i gorzej. Jestem prowokowana do kłótni, jak coś mi się nie podoba jestem wyzywana, a nawet i bita. Trwa to od dobrych kilku lat. Mam bardzo słabą psychikę i ze swoimi myślami sobie już nie radzę, a nie trudno się domyślić jakie one są. Zawsze musi być jak ona chce. Szantaż i groźby typu, że kiedy pojadę sobie bez jej zgody po awanturze na stancję, to wyrzuci mnie z domu, to coś, do czego bardzo przywykłam. Przepraszam chciałam tylko się wygadać, bo bardzo mi ciężko...
A musisz przyjeżdżać na weekendy do domu?
Nie muszę ale jestem brzydko mówiąc tak "spaczona" przez to co się dzieje że nie umiem się przeciwstawiać
4 2016-05-26 23:02:42 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-05-26 23:03:04)
Nie muszę ale jestem brzydko mówiąc tak "spaczona" przez to co się dzieje że nie umiem się przeciwstawiać
A może rozmowa z psychologiem Ci pomoże "odspaczeć" się?
Wiem, że to jest Twoja Babcia i prawdopodobnie jesteś Jej wdzięczna (chociaż nie wiem za co) za to, że Cię przygarnęła pod swój dach, ale nie możesz do końca życia bać się, usługiwać Jej.
Dziewczyno musisz wreszcie żyć swoim życiem i raz na zawsze wyprowadzić się od Niej, bo kiedyś będzie za późno!!!
Klaudia.malik napisał/a:Nie muszę ale jestem brzydko mówiąc tak "spaczona" przez to co się dzieje że nie umiem się przeciwstawiać
A może rozmowa z psychologiem Ci pomoże "odspaczeć" się?
Wiem, że to jest Twoja Babcia i prawdopodobnie jesteś Jej wdzięczna (chociaż nie wiem za co) za to, że Cię przygarnęła pod swój dach, ale nie możesz do końca życia bać się, usługiwać Jej.
Dziewczyno musisz wreszcie żyć swoim życiem i raz na zawsze wyprowadzić się od Niej, bo kiedyś będzie za późno!!!
Nic dodać nic ująć . Tak jak napisała Ci Krejzolka82 i to szybko , musisz zdecydować . Pozfrawiam ☺
Sytuacja bardzo się zaostrzyła. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Dziś musiałam się spakować i uciec na mieszkanie studenckie..
Czy babcia Cię utrzymuje? Czy tworzy dla Ciebie formalna rodzinę zastępczą? - bo jeśli tak to możesz zaskarżyć ją w PCPR-e lub GOPS-e lub MOPS-e.
Tak, jest dla mnie "rodzina zastepcza", niestety bardzo sie wstydze. To jest okropne uczucie.
Kamilo, jesteś pełnoletnia, a więc możesz stanowić o sobie.
Może poszukaj pracy żeby uniezależnić się finansowo od babci?
I tylko mi nie mów, że nie da się pogodzić studiów z pracą, bo aczkolwiek łatwe to nie jest, to jednak wykonalne.
Myślę, że rozmowa z psychologiem może bardzo ci pomóc.
Klaudia ale nic się nie stało.
Wracając do tematu jestem okropnie zastraszona przez to wszystko. Wiem, że sytuacja jest żałosna, bo jak to ja, 21 letnia dziewczyna nie umie się do końca przeciwstawić tej sytuacji... Moja matka przebywa w Niemczech. Wysłuchiwanie mnie przez nią wygląda w następujący sposób: "Weźże, weźże, na pewno tak nie jest, jak mówisz" i tak rozmowa się kończy. Do psychologa strasznie wstydzę się iść. Powrócił mój problem z okaleczaniem na domiar ostatnich wydarzeń.
Mam jedną świetną koleżankę na studiach, jest przy mnie cały czas. Jestem jej bardzo wdzięczna za to wszystko. Czuję się jednak ciężarem dla innych. Żyję w chorym świecie. Przepraszam
Klaudia
ale nic się nie stało.
Wracając do tematu jestem okropnie zastraszona przez to wszystko. Wiem, że sytuacja jest żałosna, bo jak to ja, 21 letnia dziewczyna nie umie się do końca przeciwstawić tej sytuacji... Moja matka przebywa w Niemczech. Wysłuchiwanie mnie przez nią wygląda w następujący sposób: "Weźże, weźże, na pewno tak nie jest, jak mówisz" i tak rozmowa się kończy. Do psychologa strasznie wstydzę się iść. Powrócił mój problem z okaleczaniem na domiar ostatnich wydarzeń.
Mam jedną świetną koleżankę na studiach, jest przy mnie cały czas. Jestem jej bardzo wdzięczna za to wszystko. Czuję się jednak ciężarem dla innych. Żyję w chorym świecie. Przepraszam
1. Nie przepraszaj bo nie masz za co przepraszać!!!
2. Marsz do psychologa i to biegiem!!!
Dziewczyno jesteś młoda, naprawdę nie warto marnować sobie tak życia.
Wyprowadź się od Babki.
Masz przecież stancje.
Pomyśl o sobie.
Okaleczenia dają Ci na chwilę błogość, ale pamiętaj to trwa parę chwil a zostają ślady na rękach i w psychice.
Nie warto.
Oj, przepraszam za pomyłkę z imieniem!
DO PSYCHOLOGA!!! ale już!
Dobrze, że masz kogoś, kto jest wsparciem w trudnych chwilach, ale fachowiec tu potrzebny.
Musisz w siebie uwierzyć, a nie przepraszać za wszystko.
Są w tobie ogromne pokłady możliwości tylko jeszcze o tym nie wiesz i ktoś musi wskazać ci do nich drogę. Psycholog.
I nie ma się czego wstydzić, do psychologa kupa ludzi chodzi, ja tez swego czasu sesje odbywałam i może dzięki temu zrobiłam parę głupot mniej w swoim zakręconym życiu.
Najśmieszniejsze jest to, że moja matka stoi murem za babką. Dziś, kiedy wracałam na stancję, dzwoniła do mnie, a ja próbując opowiedzieć jej jak to wygląda, usłyszałam że NA PEWNO TAK NIE JEST JAK MÓWIĘ. Jeszcze na mnie głos podniosła, na co ja się rozłączyłam. Zaczęłam brać od dziś leki na uspokojenie, bo krótko mówiąc sobie nie radzę. Jestem tak zastraszona, że potrafiłam dziś do niej zadzwonić i życzyć "miłego wieczoru" oraz powiedzieć, że chciałabym z nią porozmawiać w piątek. Perfekcyjnie się poniżyłam. Ja chyba nie jestem normalna:(
Klaudia Tobie jest potrzebny psycholog, nikt inny Ci nie pomoże.
Klaudia ty nie masz się czego wstydzić. To że jesteś w rodzinie zastępczej to nie wstyd. A przecież twoja babcia otrzymuje co miesiąc pieniądze z tytułu pełnienia funkcji rodziny zastępczej. Może ją poinformuj, że lada chwila i mogą się skończyć.
Po za tym w Pcper-rze udostępnią Ci bezpłatnie psychologa, który powinien mieć doświadczenie w takich sprawach. I nie ma czego się wstydzić. W dzisiejszych czasach to właśnie samookaleczanie się jest wtydliwe a nie pójście do psychologa.
Dziękuję, że mogę to wyrzucić ze siebie, a nie, jak po raz kolejny usłyszeć od "znajomych" zdurniałe teksty "takie życie, trzeba żyć dalej". Poza tą jedną koleżanką już nikt z otoczenia nic wiedzieć nie będzie.
Dziękuję, że mogę to wyrzucić ze siebie, a nie, jak po raz kolejny usłyszeć od "znajomych" zdurniałe teksty "takie życie, trzeba żyć dalej". Poza tą jedną koleżanką już nikt z otoczenia nic wiedzieć nie będzie.
Cześć:)
"Wyrzucaj, wyrzucaj"!!!
Zawsze jak Ci źle to napisz tutaj a nie kalecz się, pamiętaj o tym!!!
Dziękuję! jakoś na razie udaje mi się zapanować nad okaleczaniem. Walczę. Najgorzej jest wieczorami, jak teraz... A czas pokazuje kto jest kim. Znajomi po moim uzewnętrznieniu zarzucili tylko żałosne "takie życie, problemy problemami, ale żyć trzeba". Szkoda słów. Zbyt wielu osobom powiedziałam co przeżywam. Tylko ta jedna koleżanka pokazała, że jest prawdziwa i jutro lub pojutrze opowiem jej o wszystkim.
Nikt więcej już wiedział nie będzie. Ludzie są po prostu podli.
Za chwile nowy dzień, nowy tydzień.
I nowe możliwości:-)
Do dzieła, Klaudio!
Więcej wiary w siebie.
Zacznij od psychologa i bodaj małego uśmiechu.
Dobrze jest wiedzieć, że na prawdę nie jest się samemu. Dziękuję.
21 2016-05-29 22:27:47 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-05-29 22:28:26)
Dziękuję!
jakoś na razie udaje mi się zapanować nad okaleczaniem. Walczę. Najgorzej jest wieczorami, jak teraz... A czas pokazuje kto jest kim. Znajomi po moim uzewnętrznieniu zarzucili tylko żałosne "takie życie, problemy problemami, ale żyć trzeba". Szkoda słów. Zbyt wielu osobom powiedziałam co przeżywam. Tylko ta jedna koleżanka pokazała, że jest prawdziwa i jutro lub pojutrze opowiem jej o wszystkim.
Nikt więcej już wiedział nie będzie. Ludzie są po prostu podli.
No to wieczorami bądź z nami na forum.
To są znajomi przez małe "z", więc się nie przejmuj.
Pamiętaj na przyszłość, zanim się będziesz chciała "uzewnętrznić", to musisz być pewna tej osoby, że warto jej się zwierzyć.
Okej, a ja bym chciała, żebyś odniosła się do propozycji podanych tutaj przez ludzi - co myślisz o psychologu? Wstyd wstydem, do ginekologa też można się wstydzić pójść, ale jak jest problem, to od tego jest lekarz, żeby pomóc. Co myślisz o wyprowadzeniu się na stałe? Co myślisz o znalezieniu pracy i uniezależnieniu się?
Jak ja to widzę, to macie taki schemat w relacji, gdzie dorośli decydują a ty masz siedzieć cicho. I póki jest się dzieckiem to nie ma wyjścia - trzeba się na to zgadzać. Ale teraz? Skorzystaj ze wsparcia przyjaciółki, niech ci będzie ramieniem, kiedy będziesz zmieniać swoje życie ale w tym momencie sama sobie stoisz na przeszkodzie. Nie jest to żałosne, nie jest to dziwne, w końcu latami tkwisz już w tym miejscu. Ale jest to sytuacja, w której Ty decydujesz - zmieniasz to albo tego nie zmieniasz. Twój wybór. Nie, nie mówię, że łatwy. Nie mówię, że bezbolesny. Ale albo wybierasz "zgadam się na traktowanie" albo "nie zgadzam się na takie traktowanie".
Tylko, że łatwo jest powiedzieć. Kiedyś chodziłam. Teraz? Nie mam już odwagi. Wiem, jestem inna od wszystkich i ciężko mnie zrozumieć.
Każdy jest na swój sposób dziwny, więc nie dziwacz:-)
Idź do psychologa, bo na dzień dzisiejszy tylko on może ci pomóc zebrać siebie do kupy.
A dopóki będziesz w takiej rozsypce, to niewiele zdziałasz...
Autorko, jak tam?
Dziękuję. Co do sytuacji w domu lepiej bez porównania i chyba coś ich ruszyło. Jednak ogólnie bardzo źle.