Witajcie,
Mój problem polega na tym, że od pewnego czasu nie mam zupełnie ochoty na seks i wszystko, co z nim związane, na masturbację również.
Jestem w związku od prawie roku, gdy zaczeliśmy z moim partnerem poznawać swoje ciała, miałam straszną na niego ochotę, gdy zaczęliśmy uprawiać seks - byłam ciągle nabuzowana i myślałam o jednym (hehe). Z moim wcześniejszym partnerem potrafiliśmy robić to kilka razy w czasie spotkania, a widzieliśmy się prawie codziennie, dlatego odczuwałam tu straszny niedosyt. Wielokrotnie rozmawiałam z moim mężczyzną o tym, że nie uprawiamy seksu. Widzieliśmy się, a i tak do niczego nie dochodziło, przestało dochodzić nawet do seksu oralnego. On nie widział w tym problemu, no przecież raz w tygodniu jest okej! (czasem wgl nie było) ... Dla mnie wtedy nie było to wystarczające. Czułam się niechciana, nieatrakcyjna i w ogóle bardzo źle.
Oboje mieszkamy jeszcze z rodzicami, on tłumaczył to tym, głupio mu w stosunku do rodziców, bo co, jak będą próbowali wejść do pokoju, a tu zakluczone? Mówił jeszcze o zmęczeniu po pracy. No dobra... Dorosły facet, który nie jest już dzieckiem i głupio mu przed rodzicami...
Tylko chyba z tego wszystkiego ja straciłam ochotę na cokolwiek. Poważnie. Nie ciągnie mnie już do kochania się.
Uwielbiam spędzać z nim czas, przytulić się do niego, całować, ale nie chcę niczego więcej. Nie mam ochoty już, po prostu... Nie wiem. Po tych rozmowach, gdzie ja mam wrażenie, że musiałam prosić się o seks, o ten kontakt fizyczny ze mną, jemu nagle zwiększyła się ochota. UWAGA! Raz w tygodniu ten seks jest, czasem może i dwa, kiedy widzimy się średnio 3/4 razy w tygodniu.
Dziwnie mi z tym, co mam zrobić? Czuję się jak stara i smutna baba.