Hej Przepraszam, że wam wszystkim zatruwam wieczór, ale bez powodu nie zalogowałam się tutaj. To zacznę od początku.
Na przełomie października/listopada 2015r., w szkole wyczaiłam, że mnie obserwuje taki jeden chłopak z równoległej klasy; po chamsku też zaczęłam go obserwować, specjalnie przechodzić koło niego z czasem zauroczyłam się nim, miał coś w sobie, że przyciągnęło moją uwagę Kiedy w grudniu uległam w szkole wypadkowi, miałam sporo czasu by wejść na "facebook'a" i zobaczyć co tam jest ciekawego(mimo, że przedtem nie miałam w ogóle czasu) tylko było tam mnóstwo zaczepek od tego chłopaka, który mnie obserwował a miał na imię J. Potem z czasem zaczęło mnie to już irytować, że jak go zaczepie to on za parę sekund też. W wigilię zebrałam siły i pierwsza do niego napisałam(bałam się strasznie, że może coś odpisze głupiego czy coś) - nie oczekiwałam odpowiedzi, ale jednak odpisał. Serce waliło jak szalone.. No i to się wszystko zaczęło.. Pisaliśmy dużo bym powiedziała, że aż za dużoo... Zakochaliśmy się w sobie. Pierwszy raz ktoś mnie pokochał za charakter, kim jestem w środku, a nie za wygląd(a piękna to nie jestem) czułam się wyjątkowa, kochana itd. Kiedy po 3 miesiącach przyszłam do szkoły 29 lutego od paru tygodni spotkałam się właśnie z nim, lecz to uczcie jednak minęło więc na następny dzień postanowiłam zerwać wszelkie kontakty, bo nie widziałam sensu tego dalej... Po 3 tygodniach zrozumiałam, że popełniłam błąd swojego życia, w sumie on też i jakoś 21 marca spotkaliśmy się w szkole na osobności i się zaczęło, wróciły uczucia itd. On był mną spragniony, ja jego i zaczęliśmy wszystko od nowa.. Myślałam, że 21 marca będzie najcudowniejszą datą w moim życiu, jednak pomyliłam się... Mijały tygodnie spotykaliśmy się TYLKO na lekcjach, na przerwach w ogóle nie spędzaliśmy czas - unikalismy się itd.. Z początku nie przeszkadzało mi, ale 3 tygodnie temu zaczęło i to jak bardzo... Na lekcjach wychodziliśmy ( nauczyciele pienili się, że wychodzę i na długo) więc naciskałam na J. kiedy w ogóle zaczniemy spędzać ze sobą przerwy itd.. on twierdził, że niedługo, nie wie... W tym czasie miał dobry zresztą ma nadal kontakt ze swoją przyjaciółką N.(znają się poprzez pisanie co mi wiadomo) ona jest dla niego bliską przyjaciółką. Kiedy ona któregoś dnia bez powodu zerwała chwilowy kontakt, J. załamał się, nie widział sensu całego życia... Więc spytałam się czy coś do niej czuje to on odpowiedział"nie wiem" a potem "raczej nie" przez to byłam nie doceniana, zaniedbana przez J. przykre trochę, ale go bardzo kochałam i nie zerwałam z nim... Po wielu wojnach pogodziliśmy się, ale w sercu miałam ciężar wielki ciężar... Ze mną nie chciał się widzieć na przerwach a z N. byli w bardzo dobrych kontaktach np. "mycha moja <3 <3 " no kto normalny chłopak który ma dziewczynę pisze takie komentarze innej dziewczynie? W poniedziałek wpadłam na pomysł, by wkurzyć J. poprosiłam kolegę K. (młodszy o rok - 1 LO ) żeby ze mą porozmawiał spędził przerwę przy J. - ha!
udało się wkurzył się J. tak, że parował ze wściekłości... Po paru dniach czułam obojętność do J. - w ogóle nie wiedziałam czy go kocham czy go nienawidzę... K. podobał mi się od kiedy przyszedł do szkoły
hmm.. ale sb odpuściłam go, bo miał już dziewczynę, ale na ten czas nie miał i ja też jemu się spodobałam.. Wczoraj napisałam do swojego chłopaka J. za co mnie kocha itd.. On mi odpisał, że mnie kocha za wszystko, powiedział też że nie chce mnie stracić itd. Lecz ja nie wiem czy go kocham (jak on woli z N. słodzić, fontanne serduszek wysyłać, a ja byłam pominięta okazywał to w szkole, że się nie znamy.)
Nie wiem co mam robić... Rzucić J. dla K.? Czy zostać w tym związku z J. i dać mu szansę?(lecz dostawał dużo szans) i poczekać aż z K. będzie pewne i J. zostawić???? Nie mam bladego pojęcia co mam robić Niby J. kocham a z drugiej strony mam taką obojętność, że on woli N. i ją niż mnie