Dzień dobry ...
Właściwie nie wiem , czy szukam tu pomocy, czy może bardziej wsparcia duchowego.. Mam nadzieje, ze są tu osoby, które przeżyły stan jaki ja odczuwam, zrozumieja mnie i doradza ..
Zacznę od poczatku. Niedługo skończe 18 lat, sytuacja w moim domu nie jest najlepsza , rodzice się rozwiedli kiedy byłam malutka, z ojcem nie mam kontaktu, wychowała mnie mama.
Z mamą od jakiegoś czasu mam zły kontakt, nie potrafimy się dogadać, bywa ze krzyczy na mnie właściwie o byle bzdurę, ja nie mam siły się z nią kłócić, po prostu zamykam się w pokoju i płaczę, tak bardzo chcialabym w Niej mieć oparcie, żeby była moją przyjaciółką, ale ja się od jakiegoś czasu przestalam liczyć.
Czasami czuje sie jak ktoś jej zupełnie nie potrzebny, nie potrafię mamie powiedzieć o swoich problemach, w ogóle bardzo malo ze sobą rozmawiamy.
3 lata temu w życiu przytrafiło mi się cos bardzo przykrego, od tego czasu jakby zaczęła się nie wiem jakby to powiedzieć - seria nieszczęść, po prostu się zlamalam. Rok temu umarły mi nagle w krótkim odstępie czasu dwa ukochane koty, bardzo to przezylam (mam w domu dosyć dużo zwierzakow, chyba to dla nich jedynie mam ochotę wracać bo wiem ze zawsze na mnie czekają..)., to był dla mnie cios ogromny.
Od tych 3 lat stalam się zupełnie inna osoba, zamknelam się w sobie, teraz jestem w drugiej klasie liceum, nie zzylam się z osobami z klasy , bo po prostu czulam , ze nie pasuje do tych ludzi? nie miałam ochoty z nimi rozmawiać? Sama nie wiem, z kilkoma osobami z klasy mam dobre relacje, jednak nie bliskie, nie wyzalam się im z problemów bo po prostu nie umiem z nimi o tym rozmawiać. Czasami czuje się jak odludek...
Mam dwóch przyjaciół, jednego poznalam jakiś czas temu, szybko miedzy nami wytworzyła sie silna więź, przed nim się otwarlam, wniósł w moje życie wiele radości , ale nie chce cały czas narzekać, mówić o tym co czuje bo wole żeby widział mnie radosną, a nie jako zdolowaną i markotną nudziare. Przed dziewczynami nie umiem się otworzyć, pol roku temu przyjaciolka zerwała ze mną kontakt z właściwie bardzo głupiego powodu , mniejsza z tym, ale teraz dociera do mnie, ze to jednak nie byla przyjaźń .. Bardzo się zawiodlam i nie potrafię zaudfac.
Przepraszam ze taj dużo pisze, ale chce wszystko z siebie wyrzucić Nie mam problemów z nauką, dbam o siebie , nie zwracam uwagi jako osoba smutna i zdolowana bo "ubieram maskę".
W zeszłym roku poznalam chłopaka , chyba sobie zrobilam za duże nadzieje, nagle przestało się odzywać, po miesiącu odnowił kontakt, zaczął wmawiac ze do mnie cos czuje, ale gdy znowu się zawiodlam sama skonczylam tą toksyczna relacje chociaż do dzis gdy go widzę pęka mi serce, nie potrafię o nim zapomniec, widziałam go ostatnio , wydaje mi się jakiś przygnębiony, mam wyrzuty sumienia ze może jego zachowanie bylo efektem jakichś problemów , a ja myslalam tylko o swoich uczuciach i go tak naprawdę ja zranilam, sama nie wiem naprawdę nie wiem ale boli mniewnjak o nim myślę .. Przyjaciele mi powiedzieli, ze mam dsac sobie spokój, zapomnieć, ale nie potrafię ..
Najgorzej czuje się rano gdy wstaje i wieczorem, po prostu budze się i płacze, jestem tym wszystkim przyyloczona, może to nie są jakieś ogromne problemy, ale ja sobie nie radze.. Czuje sie samotna , ale unikam kontaktów z ludźmi, kiedyś byłam inna , miałam wielu przyjaciół, teraz juz jest inaczej, boje się ze kiedyś stracie tych których mam i zostanę całkiem sama bywa ze nie mam siły wstać z łóżka , tylko płakać mi się chce.. Najgorzej gdy wszystko od środka mnie boli a nie potrafię się wyplakac, to jest najgorsze, bo po płaczu czuje jakby lekka ulgę na duszy.
Ostatnio miewam takie głupie myśli , wstyd mi o tym pisać bo czuje się jak dziecko z podstawówki, ale mam myśli zeby się pociac, ale strazniew boje się bólu, dlatego tego nie robię, czasami ten bol w środku jest nie do zniesienia, przeprazzma ze tak to z siebie wyrzucam ale może na chwilę będzie lepiej..
Rok temu miałam myśli samobójcze , później był chwilowy okres ze było lepiej ale znów jest fatalnie , nie potrafię się cieszyć życiem, jestem zmęczona, senna, nie mam ochoty wychodzić z domu , sama nie wiem ..
Najbardziej chyba martwi mnie relacja z mamą, chciałabym żeby była blisko, może wtedy byłoby lepiej ..pozdraiwam