Hej dziewczyny! Piszę, bo czuję, że muszę się komuś wygadać. Mam 24 lata. Zawsze byłam sama. Nie byłam w żadnym związku, na żadnej randce, nigdy nie dostałam nawet kwiatka od mężczyzny. Tylko nigdy mi tego aż tak nie brakowało - jak aktualnie. Gdzieś wewnętrznie czuję brak drugiej osoby. Jest to uczucie, którego nie potrafię opisać. Zawsze byłam zamknięta w sobie, bałam się ludzi. Teraz jest już trochę ze mną lepiej: jestem bardziej rozmowna, częściej się uśmiecham. No i w końcu zaczęłam zauważać płeć przeciwną. Tylko jest jeden problem.. albo mam niesamowitego pecha, albo wszyscy mężczyźni w moim wieku są już zajęci (?). Niedawno dostałam nową pracę, myślałam, że może w pracy poznam jakiś wolnych mężczyzn - niekoniecznie odrazu do związku, tylko po prostu wolnych - tak na pocieszenie, że po prostu są. Jednak rozczarowanie przyszło bardzo szybko. Co poznaje jakiegoś mężczyznę w tej firmie to ma obrączkę. Moja znajomość z nimi i ak kończy się tylko na "cześć - cześć", ale chodzi o fakt, że nie potrafię znaleźć wolnego mężczyzny! Znajomych mam poparowanych od bardzo dawna, więc nie ukrywam, że dużo czasu spędzam w domu. Nie oszukujmy się, nie liczę na jakieś bum! i to, że naraz ktoś mnie zacznie podrywać - bo nigdy tak nie było. Jednak myślę, że czas zrobić jakiś krok w przód, by coś się działo.
W swoim życiu miałam tylko dwie "ciekawe" sytuacje. Pierwszą - gdy szedł z naprzeciwka chłopak i się baardzo do mnie uśmiechał, uśmiech odwzajemniłam, powiedział "cześć" i tyle go widziałam. Jednak nie ukrywam, jakie to było podbudowujące, że ktoś mnie w końcu zauważył! Drugą - gdy starszy chłopak ewidentnie okazywał mi zainteresowanie, ale nie był tu w ogóle chłopak w moim typie ( charakter totalnie niepasujący dla mnie, z wyglądu o dziwo był niczego sobie). Kompletnie nie wiem co robić, by być bardziej zauważoną. Jak miałam "wolne" koleżanki to chodziłam z nimi na imprezy, ale nigdy tam nikogo nie poznałam, ani z nikim nie tańczyłam. (W przeciwności do nich). Dlatego moje doświadczenie jest zerowe i nie wiem jak się za to wszystko zabrać . Moja nieśmiałość nadal wiele mi psuje, bo sama nie potrafię się uśmiechnąć jako 1. Brakuje mi wyjścia na spacer, dostania kwiatka od mężczyzny, przytulenia, rozmowy, poczucia, że jest ktoś kto akceptuje mnie taką jaką jestem.
Do poznawania ludzi na internecie już podchodziłam kilka razy, ale co próbowałam poznać jakiś facetów to kończyło się na ich pytaniach typu "jaki masz rozmiar piersi", "czy jesteś zainteresowana seksem" albo "możemy już od dzisiaj być razem, bo nie mam czasu na poznawanie się". Więc w końcu zrezygnowałam i uznałam, że to nie dla mnie.
Stąd moje głupie pytanie? Gdzie mogę kogoś poznać? Nie jestem dziewczyną otwartą, raczej typem skrytym, ale po bliższym poznaniu się otwieram. Nie jest ze mną, aż tak tragicznie jak kiedyś. Ot co. Znam koleżanki, które są bardziej zamknięte niż ja, a facetów swoich mają .
Niedawno w pracy jeden ze starszych kolegów (50 latek), który raczej z wszystkimi ma dobry kontakt, powiedział mi, że jest pozytywnie mną zaskoczony, bo na początku wydawałam się totalnym smutasem i gburem. Myślę, że coś w tym jest, że jest to moja technika obronna, jak kogoś nie znam, to nie potrafię być sobą, tylko mnie "zacina" i bywam poważna. Teraz nad tym pracuję by to zmienić, by się uśmiechać nawet do nieznajomych i od początku. Tylko, gdzie mam znaleźć tych mężczyzn do których mogę się uśmiechnąć? Pomóżcie mi proszę, pozbyć się chociaż nieśmiałości jak samotności się nie da
.