Brak drugiej połówki - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Brak drugiej połówki

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 30 ]

Temat: Brak drugiej połówki

Hej dziewczyny! Piszę, bo czuję, że muszę się komuś wygadać. Mam 24 lata. Zawsze byłam sama. Nie byłam w żadnym związku, na żadnej randce, nigdy nie dostałam nawet kwiatka od mężczyzny. Tylko nigdy mi tego aż tak nie brakowało - jak aktualnie. Gdzieś wewnętrznie czuję brak drugiej osoby. Jest to uczucie, którego nie potrafię opisać. Zawsze byłam zamknięta w sobie, bałam się ludzi. Teraz jest już trochę ze mną lepiej: jestem bardziej rozmowna, częściej się uśmiecham. No i w końcu zaczęłam zauważać płeć przeciwną. Tylko jest jeden problem.. albo mam niesamowitego pecha, albo wszyscy mężczyźni w moim wieku są już zajęci (?). Niedawno dostałam nową pracę, myślałam, że może w pracy poznam jakiś wolnych mężczyzn - niekoniecznie odrazu do związku, tylko po prostu wolnych - tak na pocieszenie, że po prostu są. Jednak rozczarowanie przyszło bardzo szybko. Co poznaje jakiegoś mężczyznę w tej firmie to ma obrączkę. Moja znajomość z nimi i ak kończy się tylko na "cześć - cześć", ale chodzi o fakt, że nie potrafię znaleźć wolnego mężczyzny! Znajomych mam poparowanych od bardzo dawna, więc nie ukrywam, że dużo czasu spędzam w domu. Nie oszukujmy się, nie liczę na jakieś bum! i to, że naraz ktoś mnie zacznie podrywać - bo nigdy tak nie było. Jednak myślę, że czas zrobić jakiś krok w przód, by coś się działo.

W swoim życiu miałam tylko dwie "ciekawe" sytuacje. Pierwszą - gdy szedł z naprzeciwka chłopak i się baardzo do mnie uśmiechał, uśmiech odwzajemniłam, powiedział "cześć" i tyle go widziałam. Jednak nie ukrywam, jakie to było podbudowujące, że ktoś mnie w końcu zauważył! Drugą - gdy starszy chłopak ewidentnie okazywał mi zainteresowanie, ale nie był tu w ogóle chłopak w moim typie ( charakter totalnie niepasujący dla mnie, z wyglądu o dziwo był niczego sobie). Kompletnie nie wiem co robić, by być bardziej zauważoną. Jak miałam "wolne" koleżanki to chodziłam z nimi na imprezy, ale nigdy tam nikogo nie poznałam, ani z nikim nie tańczyłam. (W przeciwności do nich). Dlatego moje doświadczenie jest zerowe i nie wiem jak się za to wszystko zabrać sad. Moja nieśmiałość nadal wiele mi psuje, bo sama nie potrafię się uśmiechnąć jako 1. Brakuje mi wyjścia na spacer, dostania kwiatka od mężczyzny, przytulenia, rozmowy, poczucia, że jest ktoś kto akceptuje mnie taką jaką jestem.

Do poznawania ludzi na internecie już podchodziłam kilka razy, ale co próbowałam poznać jakiś facetów to kończyło się na ich pytaniach typu "jaki masz rozmiar piersi", "czy jesteś zainteresowana seksem" albo "możemy już od dzisiaj być razem, bo nie mam czasu na poznawanie się". Więc w końcu zrezygnowałam i uznałam, że to nie dla mnie.

Stąd moje głupie pytanie? Gdzie mogę kogoś poznać?  Nie jestem dziewczyną otwartą, raczej typem skrytym, ale po bliższym poznaniu się otwieram. Nie jest ze mną, aż tak tragicznie jak kiedyś. Ot co. Znam koleżanki, które są bardziej zamknięte niż ja, a facetów swoich mają smile.

Niedawno w pracy jeden ze starszych kolegów (50 latek), który raczej z wszystkimi ma dobry kontakt, powiedział mi, że jest pozytywnie mną zaskoczony, bo na początku wydawałam się totalnym smutasem i gburem. Myślę, że coś w tym jest, że jest to moja technika obronna, jak kogoś nie znam, to nie potrafię być sobą, tylko mnie "zacina" i bywam poważna. Teraz nad tym pracuję by to zmienić, by się uśmiechać nawet do nieznajomych i od początku. Tylko, gdzie mam znaleźć tych mężczyzn do których mogę się uśmiechnąć? smile Pomóżcie mi proszę, pozbyć się chociaż nieśmiałości jak samotności się nie da wink.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Brak drugiej połówki

Witam, rozumiem Cię doskonale, bo zachowywałam się podobnie i może jeszcze w jakimś stopniu tak się zachowuje. Tak jak napisałaś, jest to technika obronna. Nieświadomie robimy różne miny, układamy różne pozy ciałem i to wszystko oznacza w oczach innych osób, żeby do nas się nie zbliżać. Sprawiamy wrażenie osób niemiłych, dumnych, złych, obrażonych na coś.
A to wszystko dlatego, że boimy się bliskości, myślimy że jak się otworzymy przed kimś, to ta osoba nas skrzywdzi.
Trzeba sobie w głowie wszystko poukładać, zastanowić się co jest prawdą, a co my sobie tylko wymyślamy. I zacząć uśmiechać się do ludzi. Efekty uśmiechu wspaniałe. Ja kiedyś jak np. w sklepie byłam, to nawet tam sprawiałam wrażenie nieprzyjemnej osoby, a kiedy zaczęłam po prostu być bardziej miła dla ludzi i uśmiechnięta, zauważyłam, że to jeszcze zwiększa pozytywny stosunek innych do nas. Trzeba tylko zacząć.

3 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2016-04-25 22:27:33)

Odp: Brak drugiej połówki

Nieśmiałość proponuję pokonywać małymi kroczkami, nie na siłę. Spokojnie, akceptując siebie i nie katując się za niepowodzenia. Po prostu bądź, słuchaj, interesuj się rozmówcą. W miarę obycia będzie coraz lepiej, zobaczysz.
Też kiedyś byłam nieśmiała, a wobec mężczyzn wprost chorobliwie. Dosłownie mnie paraliżowało, nie miałam pojęcia, o czym się z nimi rozmawia, co powiedzieć, żeby się nie wygłupić. Do dziś jakieś resztki tego mi pozostały, ale potrafię nad sobą zapanować.
Znajomości przez internet to ciężka sprawa. Korzystając z tej formy kontaktów mam czasami wrażenie, że już tylko same chamidła pozostały wolne, ale to przecież nieprawda.
Jesteś młoda i przed Tobą jeszcze wiele znajomości. Spokojnie, nie od razu Kraków zbudowano:) I zdecydowanie lepiej poczekać dłużej, ale doczekać się czegoś lepszego niż łapać byle co.
Myślę też: bądź sobą, nie próbuj naśladować przebojowych lasek, masz swoją wartość i swoje piękno - niepowtarzalność.

Odp: Brak drugiej połówki

Kiedyś przeczytałem pewny artykuł. Autor napisał coś co mnie bardzo zaciekawiło. Według niego to co mówimy nie ma wielkiego znaczenia (zagadując do innych ludzi) ważniejsze jest to co przedstawiamy sobą, swoim zachowaniem, jak mam ułożone ciało siedząc, stojąc czy rozmawiając i to jaką mamy minę a właściwie o to żeby być uśmiechniętym. Pomaga w tym nasze pozytywne nastawienie, też do własnej osoby. Pisał o tym żeby nie myśleć o swoich wadach, kompleksach tylko o zaletach które też dobrze znamy bo to nas pozytywnie nakręca a jeśli my czujemy się ze sobą dobrze to tym samym będziemy przyciągać do siebie ludzi.

Kiedyś na sympatii miałem profil i rzeczywiście kobiety mają bardzo duży dystans do facetów co im się nie dziwię jak zadają takie pytania.

A ja jako facet nie mogę znaleźć wolnej kobiety bo jeśli już mnie jakaś zainteresuje to okazuje się że już z kimś jest. Więc gdzie są te wolne kobiety? smile

5

Odp: Brak drugiej połówki
naiwna92 napisał/a:

Hej dziewczyny! Piszę, bo czuję, że muszę się komuś wygadać. Mam 24 lata. Zawsze byłam sama. Nie byłam w żadnym związku, na żadnej randce, nigdy nie dostałam nawet kwiatka od mężczyzny. Tylko nigdy mi tego aż tak nie brakowało - jak aktualnie. Gdzieś wewnętrznie czuję brak drugiej osoby. Jest to uczucie, którego nie potrafię opisać. Zawsze byłam zamknięta w sobie, bałam się ludzi. Teraz jest już trochę ze mną lepiej: jestem bardziej rozmowna, częściej się uśmiecham. No i w końcu zaczęłam zauważać płeć przeciwną. Tylko jest jeden problem.. albo mam niesamowitego pecha, albo wszyscy mężczyźni w moim wieku są już zajęci (?). Niedawno dostałam nową pracę, myślałam, że może w pracy poznam jakiś wolnych mężczyzn - niekoniecznie odrazu do związku, tylko po prostu wolnych - tak na pocieszenie, że po prostu są. Jednak rozczarowanie przyszło bardzo szybko. Co poznaje jakiegoś mężczyznę w tej firmie to ma obrączkę. Moja znajomość z nimi i ak kończy się tylko na "cześć - cześć", ale chodzi o fakt, że nie potrafię znaleźć wolnego mężczyzny! Znajomych mam poparowanych od bardzo dawna, więc nie ukrywam, że dużo czasu spędzam w domu. Nie oszukujmy się, nie liczę na jakieś bum! i to, że naraz ktoś mnie zacznie podrywać - bo nigdy tak nie było. Jednak myślę, że czas zrobić jakiś krok w przód, by coś się działo.

W swoim życiu miałam tylko dwie "ciekawe" sytuacje. Pierwszą - gdy szedł z naprzeciwka chłopak i się baardzo do mnie uśmiechał, uśmiech odwzajemniłam, powiedział "cześć" i tyle go widziałam. Jednak nie ukrywam, jakie to było podbudowujące, że ktoś mnie w końcu zauważył! Drugą - gdy starszy chłopak ewidentnie okazywał mi zainteresowanie, ale nie był tu w ogóle chłopak w moim typie ( charakter totalnie niepasujący dla mnie, z wyglądu o dziwo był niczego sobie). Kompletnie nie wiem co robić, by być bardziej zauważoną. Jak miałam "wolne" koleżanki to chodziłam z nimi na imprezy, ale nigdy tam nikogo nie poznałam, ani z nikim nie tańczyłam. (W przeciwności do nich). Dlatego moje doświadczenie jest zerowe i nie wiem jak się za to wszystko zabrać sad. Moja nieśmiałość nadal wiele mi psuje, bo sama nie potrafię się uśmiechnąć jako 1. Brakuje mi wyjścia na spacer, dostania kwiatka od mężczyzny, przytulenia, rozmowy, poczucia, że jest ktoś kto akceptuje mnie taką jaką jestem.

Do poznawania ludzi na internecie już podchodziłam kilka razy, ale co próbowałam poznać jakiś facetów to kończyło się na ich pytaniach typu "jaki masz rozmiar piersi", "czy jesteś zainteresowana seksem" albo "możemy już od dzisiaj być razem, bo nie mam czasu na poznawanie się". Więc w końcu zrezygnowałam i uznałam, że to nie dla mnie.

Stąd moje głupie pytanie? Gdzie mogę kogoś poznać?  Nie jestem dziewczyną otwartą, raczej typem skrytym, ale po bliższym poznaniu się otwieram. Nie jest ze mną, aż tak tragicznie jak kiedyś. Ot co. Znam koleżanki, które są bardziej zamknięte niż ja, a facetów swoich mają smile.

Niedawno w pracy jeden ze starszych kolegów (50 latek), który raczej z wszystkimi ma dobry kontakt, powiedział mi, że jest pozytywnie mną zaskoczony, bo na początku wydawałam się totalnym smutasem i gburem. Myślę, że coś w tym jest, że jest to moja technika obronna, jak kogoś nie znam, to nie potrafię być sobą, tylko mnie "zacina" i bywam poważna. Teraz nad tym pracuję by to zmienić, by się uśmiechać nawet do nieznajomych i od początku. Tylko, gdzie mam znaleźć tych mężczyzn do których mogę się uśmiechnąć? smile Pomóżcie mi proszę, pozbyć się chociaż nieśmiałości jak samotności się nie da wink.

Twoja historia brzmi prawie identycznie jak moje życie. Mam 24 lata i nigdy nie byłam w związku. Żadni mężczyzni/chłopaki z mojego otoczenia nigdy mnie nie zauważali. Traktowali mnie tylko jak koleżankę albo całkowicie obojętną dla nich osobę. Nigdy nie miałam "ciekawych" sytuacji, o których piszesz.  Zazdroszczę koleżankom, które mają chłopaków, narzeczonych, mężów, a ja przez całe życie jestem sama i boję się, że taki stan będzie trwał do końca mojego życia. W moim otoczeniu jest praktycznie zero mężczyzn i szanse na poznanie kogoś są zerowe. Nie wiem, co takiego mają w sobie inne kobiety, że z łatwością poznają facetów.

6

Odp: Brak drugiej połówki
kao_makao napisał/a:
naiwna92 napisał/a:

Hej dziewczyny! Piszę, bo czuję, że muszę się komuś wygadać. Mam 24 lata. Zawsze byłam sama. Nie byłam w żadnym związku, na żadnej randce, nigdy nie dostałam nawet kwiatka od mężczyzny. Tylko nigdy mi tego aż tak nie brakowało - jak aktualnie. Gdzieś wewnętrznie czuję brak drugiej osoby. Jest to uczucie, którego nie potrafię opisać. Zawsze byłam zamknięta w sobie, bałam się ludzi. Teraz jest już trochę ze mną lepiej: jestem bardziej rozmowna, częściej się uśmiecham. No i w końcu zaczęłam zauważać płeć przeciwną. Tylko jest jeden problem.. albo mam niesamowitego pecha, albo wszyscy mężczyźni w moim wieku są już zajęci (?). Niedawno dostałam nową pracę, myślałam, że może w pracy poznam jakiś wolnych mężczyzn - niekoniecznie odrazu do związku, tylko po prostu wolnych - tak na pocieszenie, że po prostu są. Jednak rozczarowanie przyszło bardzo szybko. Co poznaje jakiegoś mężczyznę w tej firmie to ma obrączkę. Moja znajomość z nimi i ak kończy się tylko na "cześć - cześć", ale chodzi o fakt, że nie potrafię znaleźć wolnego mężczyzny! Znajomych mam poparowanych od bardzo dawna, więc nie ukrywam, że dużo czasu spędzam w domu. Nie oszukujmy się, nie liczę na jakieś bum! i to, że naraz ktoś mnie zacznie podrywać - bo nigdy tak nie było. Jednak myślę, że czas zrobić jakiś krok w przód, by coś się działo.

W swoim życiu miałam tylko dwie "ciekawe" sytuacje. Pierwszą - gdy szedł z naprzeciwka chłopak i się baardzo do mnie uśmiechał, uśmiech odwzajemniłam, powiedział "cześć" i tyle go widziałam. Jednak nie ukrywam, jakie to było podbudowujące, że ktoś mnie w końcu zauważył! Drugą - gdy starszy chłopak ewidentnie okazywał mi zainteresowanie, ale nie był tu w ogóle chłopak w moim typie ( charakter totalnie niepasujący dla mnie, z wyglądu o dziwo był niczego sobie). Kompletnie nie wiem co robić, by być bardziej zauważoną. Jak miałam "wolne" koleżanki to chodziłam z nimi na imprezy, ale nigdy tam nikogo nie poznałam, ani z nikim nie tańczyłam. (W przeciwności do nich). Dlatego moje doświadczenie jest zerowe i nie wiem jak się za to wszystko zabrać sad. Moja nieśmiałość nadal wiele mi psuje, bo sama nie potrafię się uśmiechnąć jako 1. Brakuje mi wyjścia na spacer, dostania kwiatka od mężczyzny, przytulenia, rozmowy, poczucia, że jest ktoś kto akceptuje mnie taką jaką jestem.

Do poznawania ludzi na internecie już podchodziłam kilka razy, ale co próbowałam poznać jakiś facetów to kończyło się na ich pytaniach typu "jaki masz rozmiar piersi", "czy jesteś zainteresowana seksem" albo "możemy już od dzisiaj być razem, bo nie mam czasu na poznawanie się". Więc w końcu zrezygnowałam i uznałam, że to nie dla mnie.

Stąd moje głupie pytanie? Gdzie mogę kogoś poznać?  Nie jestem dziewczyną otwartą, raczej typem skrytym, ale po bliższym poznaniu się otwieram. Nie jest ze mną, aż tak tragicznie jak kiedyś. Ot co. Znam koleżanki, które są bardziej zamknięte niż ja, a facetów swoich mają smile.

Niedawno w pracy jeden ze starszych kolegów (50 latek), który raczej z wszystkimi ma dobry kontakt, powiedział mi, że jest pozytywnie mną zaskoczony, bo na początku wydawałam się totalnym smutasem i gburem. Myślę, że coś w tym jest, że jest to moja technika obronna, jak kogoś nie znam, to nie potrafię być sobą, tylko mnie "zacina" i bywam poważna. Teraz nad tym pracuję by to zmienić, by się uśmiechać nawet do nieznajomych i od początku. Tylko, gdzie mam znaleźć tych mężczyzn do których mogę się uśmiechnąć? smile Pomóżcie mi proszę, pozbyć się chociaż nieśmiałości jak samotności się nie da wink.

Twoja historia brzmi prawie identycznie jak moje życie. Mam 24 lata i nigdy nie byłam w związku. Żadni mężczyzni/chłopaki z mojego otoczenia nigdy mnie nie zauważali. Traktowali mnie tylko jak koleżankę albo całkowicie obojętną dla nich osobę. Nigdy nie miałam "ciekawych" sytuacji, o których piszesz.  Zazdroszczę koleżankom, które mają chłopaków, narzeczonych, mężów, a ja przez całe życie jestem sama i boję się, że taki stan będzie trwał do końca mojego życia. W moim otoczeniu jest praktycznie zero mężczyzn i szanse na poznanie kogoś są zerowe. Nie wiem, co takiego mają w sobie inne kobiety, że z łatwością poznają facetów.

W moim otoczeniu też nie ma mężczyzn. Nigdy nie miałam kolegów i zwyczajnie nie potrafię z nimi rozmawiać. A jeśli chodzi o te "ciekawe" sytuacje, to czasami sama się zastanawiam czy ich niewyolbrzymiłam i np. chłopak który się uśmiechał, to może wcale nie do mnie, ale do dziewczyny która szła za mną? Kto wie.

7

Odp: Brak drugiej połówki

Rozumiem Cię.
Facet 22 lata, też nigdy nikogo nie miałem, też jakoś specjalnie tego nie odczuwałem ... do niedawna.

Szansę na poznanie jakiejś kobiety mam praktycznie zerowe, gdyż nie mam znajomych, pracowałem chwilę za granicą i kontakty albo się pourywało albo ludzie zaczęli mnie traktować jako faceta od robienia przysług, więc odciąłem się od nich, bo to nie byli nawet koledzy.

Wiem że mało która kobieta chciałaby być z takim outsiderem, pewnie by widziała dziwaka we mnie, tyle lat, nie ma znajomych, nie był w związku, nie uprawiał seksu, praktycznie się nie całował, coś musi być z nim nie tak.

Staram się coś ze sobą robić, jeżdżę na rowerze, biegam, ćwiczę na siłowni, czytam książki uczę się, ale to dalej mało i łapię doła, bo nie mam nawet do kogo gęby otworzyć, nie pamiętam kiedy ostatni raz się śmiałem, rozumiem Cię.

Może jak pójdę teraz na studia to coś się zmieni, ale wątpię, gdyż będę studiował taki kierunek że tam kobiet nie ma i w dodatku tylko w weekendy.

Pozdrawiam

8 Ostatnio edytowany przez osobliwy nick (2016-05-26 21:15:28)

Odp: Brak drugiej połówki
kao_makao napisał/a:
naiwna92 napisał/a:

Hej dziewczyny! Piszę, bo czuję, że muszę się komuś wygadać. Mam 24 lata. Zawsze byłam sama. Nie byłam w żadnym związku, na żadnej randce, nigdy nie dostałam nawet kwiatka od mężczyzny. Tylko nigdy mi tego aż tak nie brakowało - jak aktualnie. Gdzieś wewnętrznie czuję brak drugiej osoby. Jest to uczucie, którego nie potrafię opisać. Zawsze byłam zamknięta w sobie, bałam się ludzi. Teraz jest już trochę ze mną lepiej: jestem bardziej rozmowna, częściej się uśmiecham. No i w końcu zaczęłam zauważać płeć przeciwną. Tylko jest jeden problem.. albo mam niesamowitego pecha, albo wszyscy mężczyźni w moim wieku są już zajęci (?). Niedawno dostałam nową pracę, myślałam, że może w pracy poznam jakiś wolnych mężczyzn - niekoniecznie odrazu do związku, tylko po prostu wolnych - tak na pocieszenie, że po prostu są. Jednak rozczarowanie przyszło bardzo szybko. Co poznaje jakiegoś mężczyznę w tej firmie to ma obrączkę. Moja znajomość z nimi i ak kończy się tylko na "cześć - cześć", ale chodzi o fakt, że nie potrafię znaleźć wolnego mężczyzny! Znajomych mam poparowanych od bardzo dawna, więc nie ukrywam, że dużo czasu spędzam w domu. Nie oszukujmy się, nie liczę na jakieś bum! i to, że naraz ktoś mnie zacznie podrywać - bo nigdy tak nie było. Jednak myślę, że czas zrobić jakiś krok w przód, by coś się działo.

W swoim życiu miałam tylko dwie "ciekawe" sytuacje. Pierwszą - gdy szedł z naprzeciwka chłopak i się baardzo do mnie uśmiechał, uśmiech odwzajemniłam, powiedział "cześć" i tyle go widziałam. Jednak nie ukrywam, jakie to było podbudowujące, że ktoś mnie w końcu zauważył! Drugą - gdy starszy chłopak ewidentnie okazywał mi zainteresowanie, ale nie był tu w ogóle chłopak w moim typie ( charakter totalnie niepasujący dla mnie, z wyglądu o dziwo był niczego sobie). Kompletnie nie wiem co robić, by być bardziej zauważoną. Jak miałam "wolne" koleżanki to chodziłam z nimi na imprezy, ale nigdy tam nikogo nie poznałam, ani z nikim nie tańczyłam. (W przeciwności do nich). Dlatego moje doświadczenie jest zerowe i nie wiem jak się za to wszystko zabrać sad. Moja nieśmiałość nadal wiele mi psuje, bo sama nie potrafię się uśmiechnąć jako 1. Brakuje mi wyjścia na spacer, dostania kwiatka od mężczyzny, przytulenia, rozmowy, poczucia, że jest ktoś kto akceptuje mnie taką jaką jestem.

Do poznawania ludzi na internecie już podchodziłam kilka razy, ale co próbowałam poznać jakiś facetów to kończyło się na ich pytaniach typu "jaki masz rozmiar piersi", "czy jesteś zainteresowana seksem" albo "możemy już od dzisiaj być razem, bo nie mam czasu na poznawanie się". Więc w końcu zrezygnowałam i uznałam, że to nie dla mnie.

Stąd moje głupie pytanie? Gdzie mogę kogoś poznać?  Nie jestem dziewczyną otwartą, raczej typem skrytym, ale po bliższym poznaniu się otwieram. Nie jest ze mną, aż tak tragicznie jak kiedyś. Ot co. Znam koleżanki, które są bardziej zamknięte niż ja, a facetów swoich mają smile.

Niedawno w pracy jeden ze starszych kolegów (50 latek), który raczej z wszystkimi ma dobry kontakt, powiedział mi, że jest pozytywnie mną zaskoczony, bo na początku wydawałam się totalnym smutasem i gburem. Myślę, że coś w tym jest, że jest to moja technika obronna, jak kogoś nie znam, to nie potrafię być sobą, tylko mnie "zacina" i bywam poważna. Teraz nad tym pracuję by to zmienić, by się uśmiechać nawet do nieznajomych i od początku. Tylko, gdzie mam znaleźć tych mężczyzn do których mogę się uśmiechnąć? smile Pomóżcie mi proszę, pozbyć się chociaż nieśmiałości jak samotności się nie da wink.

Twoja historia brzmi prawie identycznie jak moje życie. Mam 24 lata i nigdy nie byłam w związku. Żadni mężczyzni/chłopaki z mojego otoczenia nigdy mnie nie zauważali. Traktowali mnie tylko jak koleżankę albo całkowicie obojętną dla nich osobę. Nigdy nie miałam "ciekawych" sytuacji, o których piszesz.  Zazdroszczę koleżankom, które mają chłopaków, narzeczonych, mężów, a ja przez całe życie jestem sama i boję się, że taki stan będzie trwał do końca mojego życia. W moim otoczeniu jest praktycznie zero mężczyzn i szanse na poznanie kogoś są zerowe. Nie wiem, co takiego mają w sobie inne kobiety, że z łatwością poznają facetów.

Skąd jesteście dziewczyny? Może wystarczy założyć konto w serwisie randkowym i ładnie się uśmiechnąć do zdjęcia? Albo wyjść w miejsce pełne ludzi samemu - faceci nie odpuszczają takich okazji.

Najzwyklej nie wierzę w to, że kobieta może mieć problem z poznaniem faceta, w szczególności w zachodnim społeczeństwie, w którym to kobiety są obiektem zalotów. Ile razy byłyście same lub nieotoczone szczelnie przez grono koleżanek w jakimś miejscu, gdzie faceci podrywają kobiety?

9

Odp: Brak drugiej połówki
osobliwy nick napisał/a:
kao_makao napisał/a:
naiwna92 napisał/a:

Hej dziewczyny! Piszę, bo czuję, że muszę się komuś wygadać. Mam 24 lata. Zawsze byłam sama. Nie byłam w żadnym związku, na żadnej randce, nigdy nie dostałam nawet kwiatka od mężczyzny. Tylko nigdy mi tego aż tak nie brakowało - jak aktualnie. Gdzieś wewnętrznie czuję brak drugiej osoby. Jest to uczucie, którego nie potrafię opisać. Zawsze byłam zamknięta w sobie, bałam się ludzi. Teraz jest już trochę ze mną lepiej: jestem bardziej rozmowna, częściej się uśmiecham. No i w końcu zaczęłam zauważać płeć przeciwną. Tylko jest jeden problem.. albo mam niesamowitego pecha, albo wszyscy mężczyźni w moim wieku są już zajęci (?). Niedawno dostałam nową pracę, myślałam, że może w pracy poznam jakiś wolnych mężczyzn - niekoniecznie odrazu do związku, tylko po prostu wolnych - tak na pocieszenie, że po prostu są. Jednak rozczarowanie przyszło bardzo szybko. Co poznaje jakiegoś mężczyznę w tej firmie to ma obrączkę. Moja znajomość z nimi i ak kończy się tylko na "cześć - cześć", ale chodzi o fakt, że nie potrafię znaleźć wolnego mężczyzny! Znajomych mam poparowanych od bardzo dawna, więc nie ukrywam, że dużo czasu spędzam w domu. Nie oszukujmy się, nie liczę na jakieś bum! i to, że naraz ktoś mnie zacznie podrywać - bo nigdy tak nie było. Jednak myślę, że czas zrobić jakiś krok w przód, by coś się działo.

W swoim życiu miałam tylko dwie "ciekawe" sytuacje. Pierwszą - gdy szedł z naprzeciwka chłopak i się baardzo do mnie uśmiechał, uśmiech odwzajemniłam, powiedział "cześć" i tyle go widziałam. Jednak nie ukrywam, jakie to było podbudowujące, że ktoś mnie w końcu zauważył! Drugą - gdy starszy chłopak ewidentnie okazywał mi zainteresowanie, ale nie był tu w ogóle chłopak w moim typie ( charakter totalnie niepasujący dla mnie, z wyglądu o dziwo był niczego sobie). Kompletnie nie wiem co robić, by być bardziej zauważoną. Jak miałam "wolne" koleżanki to chodziłam z nimi na imprezy, ale nigdy tam nikogo nie poznałam, ani z nikim nie tańczyłam. (W przeciwności do nich). Dlatego moje doświadczenie jest zerowe i nie wiem jak się za to wszystko zabrać sad. Moja nieśmiałość nadal wiele mi psuje, bo sama nie potrafię się uśmiechnąć jako 1. Brakuje mi wyjścia na spacer, dostania kwiatka od mężczyzny, przytulenia, rozmowy, poczucia, że jest ktoś kto akceptuje mnie taką jaką jestem.

Do poznawania ludzi na internecie już podchodziłam kilka razy, ale co próbowałam poznać jakiś facetów to kończyło się na ich pytaniach typu "jaki masz rozmiar piersi", "czy jesteś zainteresowana seksem" albo "możemy już od dzisiaj być razem, bo nie mam czasu na poznawanie się". Więc w końcu zrezygnowałam i uznałam, że to nie dla mnie.

Stąd moje głupie pytanie? Gdzie mogę kogoś poznać?  Nie jestem dziewczyną otwartą, raczej typem skrytym, ale po bliższym poznaniu się otwieram. Nie jest ze mną, aż tak tragicznie jak kiedyś. Ot co. Znam koleżanki, które są bardziej zamknięte niż ja, a facetów swoich mają smile.

Niedawno w pracy jeden ze starszych kolegów (50 latek), który raczej z wszystkimi ma dobry kontakt, powiedział mi, że jest pozytywnie mną zaskoczony, bo na początku wydawałam się totalnym smutasem i gburem. Myślę, że coś w tym jest, że jest to moja technika obronna, jak kogoś nie znam, to nie potrafię być sobą, tylko mnie "zacina" i bywam poważna. Teraz nad tym pracuję by to zmienić, by się uśmiechać nawet do nieznajomych i od początku. Tylko, gdzie mam znaleźć tych mężczyzn do których mogę się uśmiechnąć? smile Pomóżcie mi proszę, pozbyć się chociaż nieśmiałości jak samotności się nie da wink.

Twoja historia brzmi prawie identycznie jak moje życie. Mam 24 lata i nigdy nie byłam w związku. Żadni mężczyzni/chłopaki z mojego otoczenia nigdy mnie nie zauważali. Traktowali mnie tylko jak koleżankę albo całkowicie obojętną dla nich osobę. Nigdy nie miałam "ciekawych" sytuacji, o których piszesz.  Zazdroszczę koleżankom, które mają chłopaków, narzeczonych, mężów, a ja przez całe życie jestem sama i boję się, że taki stan będzie trwał do końca mojego życia. W moim otoczeniu jest praktycznie zero mężczyzn i szanse na poznanie kogoś są zerowe. Nie wiem, co takiego mają w sobie inne kobiety, że z łatwością poznają facetów.

Skąd jesteście dziewczyny? Może wystarczy założyć konto w serwisie randkowym i ładnie się uśmiechnąć do zdjęcia? Albo wyjść w miejsce pełne ludzi samemu - faceci nie odpuszczają takich okazji.

Najzwyklej nie wierzę w to, że kobieta może mieć problem z poznaniem faceta, w szczególności w zachodnim społeczeństwie, w którym to kobiety są obiektem zalotów. Ile razy byłyście same lub nieotoczone szczelnie przez grono koleżanek w jakimś miejscu, gdzie faceci podrywają kobiety?

Ja byłam już zarejestrowana na portalach randkowych. Faceci od razu pisali czy nie jestem chętna na seks za pieniądze. Inne wiadomości to teksty typu: możemy już być razem? I na początku myślałam, że to żarty, ale to żarty nie były. Chłopak mi jeden wyraźnie napisał, że on nie ma czasu na "bawienie się" w poznawanie, bo on już za stary i chce już mieć dziewczynę. Nawet nie pytał co lubię, co robię, czym się zajmuję. Jestem sama i mi z tym źle, ale absolutnie nie szukam byle kogo i na siłę. Chcę aby facet się mną zainteresował. To widać po zwykłej rozmowie, że w ogóle nie słucha, nie odpowiada na temat, a jedyne co potrafi napisać: noo..piękna jesteś, no.. to co z tym zrobimy? Nawet kiedyś miałam okazję pisać z pewnym panem, który zapytał co u mnie. Ja byłam strasznie przeziębiona więc mu to napisałam, że nie czuję się najlepiej. A on mi na to: ale jesteś taka ładna! Może się spotkamy? Teraz już! Natychmiast. A właśnie mu tłumaczyłam, że ledwo stoję na nogach hmm. No, po prostu jak grochem o ścianę. Było takich panów naprawdę sporo, więc się zniechęciłam. Być może wrócę kiedyś na Internet, ale chyba to aktualnie nie mój czas.

A jeżeli pytasz o to ile razy byłam sama nieotoczona przez grono koleżanek w miejscu, gdzie faceci podrywają kobiety - odpowiadam: DUŻO smile. Może niekoniecznie z mojej winy. Zazwyczaj szłam z 3ema koleżankami gdzieś i one po 2,3 godzinkach kogoś znajdywały. Więc ja często na kolejne (7 godzin) zostawałam sama i po prostu bawiłam się w swoim towarzystwie. Raz jeden pan na imprezie wyjątkowo chciał ze mą zatańczyć, ale odmówiłam. Podchodził parę razy.. Okey! Przyznaję - tutaj zepsułam, totalnie przez mój brak doświadczenia. Myślałam, że po prostu się, ze mnie nabija wink. Ale to było kilka lat temu.. Hmm z jakieś 5. I już dojrzałam trochę i na pewno bym już takiego chłopaka bez powodu nie olała. Wtedy po prostu nie wiedziałam jak się zachować.

Fakt faktem nie potrafię rozmawiać z mężczyznami. Teraz mam problem, bo dostałam zaproszenie na weselę. Pomimo obaw odrzucenia, zaproponowałam jednemu koledze czy by nie poszedł ze mną. Hmm.. odmówił. Więc postanowiłam zapytać innego kolegi z pracy ( za dobrze go jeszcze nie znam, bo pracujemy w innych działach, a pracuję tam dopiero 2 miesiące). Wstępnie się zgodził, ale do wesela jeszcze daleko. Trochę dziwnie, bo teraz jak przychodzę do jego działu to nawet nie zagaduje itp. Ludzie mówią, że on też taki nieśmiały. Ale bez przesady, jak już zaprosiłam go na wesele, to chyba oznacza, że go w jakimś stopniu polubiłam? Teraz co ja mam chodzić, zagadywać..  Myślałam, że faceci jako koledzy to mogą z każdą kobietą porozmawiać, a tu chyba jednak nic z tego. Kobieta musi im się wizualnie spodobać - nawet żeby być koleżanką hmm.

10

Odp: Brak drugiej połówki
osobliwy nick napisał/a:

Skąd jesteście dziewczyny? Może wystarczy założyć konto w serwisie randkowym i ładnie się uśmiechnąć do zdjęcia? Albo wyjść w miejsce pełne ludzi samemu - faceci nie odpuszczają takich okazji.

Najzwyklej nie wierzę w to, że kobieta może mieć problem z poznaniem faceta, w szczególności w zachodnim społeczeństwie, w którym to kobiety są obiektem zalotów. Ile razy byłyście same lub nieotoczone szczelnie przez grono koleżanek w jakimś miejscu, gdzie faceci podrywają kobiety?

Mieszkam w dużym mieście, więc teoretycznie powinnam codziennie mieć miliony szans na poznanie facetów. Niestety tak nie jest. Moje miasto ma największy współczynnik feminizacji w Polsce, więc konkurencja duża big_smile. Ponadto jest najszybciej starzejącym się miastem w Polsce big_smile.

Miałam konta na portalach randkowych bez zdjęcia (teraz posiadam tylko jedno i w sumie nieużywane, od czasu do czasu zrobię rekonesans, ale ciagle te same twarze; zdjęcia nie dodam, bo może być potem różnie wykorzystywane), ale nie były to konta premium, więc miałam ograniczone możliwości korespondencji. Zresztą pierwsza do mężczyzny nie zagadam ani w świecie realnym, ani w świecie wirtualnym. Pisali do mnie: faceci z ofertą seksualną; zaczynający wypowiedź od "jak tam/co u ciebie słychać"; robiący błędy ortograficzne; posiadający w profilach informacje: "wymarzony/szukany partner: tutaj i tak go nie znajdę" - na takie wiadomości nie odpowiadałam. W sumie to poznałam TYLKO JEDNEGO chłopaka, w moim wieku, na jednym portalu i piszemy mailowo od pół roku. Zapytał się mnie jakiś czas temu, czy mam ochotę się spotkać, ale odpisałam, że na razie nie mam czasu i siły na spotkanie - więcej razy nie pytał. Wg wiedzy z portali kobiecych powinniśmy już dawno zakończyć znajomość, bo jak się spotykać na żywo, to jak najszybciej, ale my jeszcze ze sobą piszemy (trochę rzadko, ale nadal). Nie wiem, co z tego będzie, najprawdopodobniej nic. W sumie to nie chciałabym się spotkać z kimś tak od razu po kilku dniach, bo jeszcze za mało o sobie wiemy. 

Sama wychodzę w miejsca: handlowe, teatry, kina, kościoły, biblioteki, uczelnia, fitness (zajęcia z kobietami). W komunikacji miejskiej nikt się mną nie interesuje, choć codziennie z niej korzystam. Gdy chodzę do teatru, kina, galerii handlowych, supermarketów, to mijam tylko mężczyzn z kobietami, więc ciężko kogoś poznać. Na niedzielnych mszach św. praktycznie brak młodych mężczyzn. Z koleżankami nigdzie nie wychodzę, bo koleżanek praktycznie nie mam, a te, które posiadam mnie nie zapraszają. Pierwsza z inicjatywą spotkania nie wyjdę, bo w przeszłości wielokrotnie byłam odrzucana z takim pomysłem. Sama na miasto/do klubów/pubów nie wyjdę, bo z moich obserwacji wynika, że nikt sam na miasto nie wychodzi, a ponadto czułabym się niezręcznie, będąc samą wśród tłumu. Gdy czytam historie miłosne, to poznać partnera można wszędzie, tylko najwidoczniej ja nie bywam w tym mitycznym "wszędzie", krainie mitycznej tak samo jak Niebo, Dżannah, Valhalla, Nibylandia itp.

Ostatnio mam dość duże załamanie z powodu braku partnera. Dużo koleżanek w moim wieku wzięło/bierze/planuje ślub, a ja sama. Ze smutkiem i zazdrością patrzę na ich zdjęcia. Niedawno na moją koleżankę z pracy przed pracą czekał chłopak z bukietem kwiatów. Aż się zdziwiłam, że ta koleżanka ma chłopaka, bo ona jest bardzo nieśmiała.

Mnie na wesela nikt nie zaprasza, więc nie mam problemów ze znalezieniem partnera. Byłam na dwóch weselach (obecność obowiązkowa, bo siła wyższa) sama i źle się bawiłam (wychodziłam zza stołu tylko do toalety). Sama nie zatańczę, a żaden mężczyzna nie przyszedł sam, więc młodzi mężczyźni tańczyli tylko ze swoimi partnerkami. Ponadto zostałam odgórnie posadzona między seniorami, więc ciężko było kogoś poznać.

Jeśli życie to przedsiębiorstwo produkcyjne, to ja czuję się jak odpad z taśmy produkcyjnej, niespełniający norm jakości do bycia kochaną przez mężczyznę i pozostaje mi tylko zalegać w magazynie w sektorze singielki 4ever. Czuję, że nawet "zezłomowanie" kogoś takiego ja jest nieopłacalne i najbardziej ekonomiczne będzie wywalenie mnie na śmietnik.

Mam nadzieję, że autorka nie będzie miała wobec mnie pretensji, że prezentuję swoje problemy i życie w jej wątku smile.

11

Odp: Brak drugiej połówki

Kao_makao, czy zastanawiałaś się co TY możesz zmienić? Czy jesteś osobą życzliwą, uczynną, czy masz poczucie humoru, czy dbasz o swój wygląd. Ciekawe jest to Twoje porównanie życia do przedsiębiorstwa produkcyjnego, ale w dużym stopniu to od Ciebie zależy jakim jesteś "produktem" i czy jest na Ciebie "popyt".

12

Odp: Brak drugiej połówki
takiwiatr napisał/a:

Kao_makao, czy zastanawiałaś się co TY możesz zmienić? Czy jesteś osobą życzliwą, uczynną, czy masz poczucie humoru, czy dbasz o swój wygląd. Ciekawe jest to Twoje porównanie życia do przedsiębiorstwa produkcyjnego, ale w dużym stopniu to od Ciebie zależy jakim jesteś "produktem" i czy jest na Ciebie "popyt".

Czyli mam się zmieniać i udawać kogoś kim nie jestem caly czas? Jak wówczas mozna mówić o tym że jestem sobą. Albo ktoś mnie akceptuje taka jaka jestem albo nie. Może niektórzy lubia byc towarem masowym z sieciowki, inni wola byc dobrem dostępnym tylko dla niektórych. Mnie wystarczy niewielki popyt.

13

Odp: Brak drugiej połówki

kao_makao nie myślałaś o rozszerzeniu swoich zainteresowań? bo tak jak jest teraz to moim zdaniem nic się nie zmieni, tylko cud

14

Odp: Brak drugiej połówki
Przemuś napisał/a:

kao_makao nie myślałaś o rozszerzeniu swoich zainteresowań? bo tak jak jest teraz to moim zdaniem nic się nie zmieni, tylko cud

Czy mam znaleźć sobie sprawy, które mnie interesują? Ja mam jakieś zainteresowania i nie wydaje mi się, że szukanie na silę nowych, nieciekawych dla mnie, jest dobre.

15

Odp: Brak drugiej połówki

Sama widzisz, że to porównanie życia do przedsiębiorstwa jest dużym uproszczeniem. Człowiek nigdy nie jest gotowym produktem, jest cały czas w trakcie rozwoju. Bądź sobą, ale też pracuj nad swoim charakterem. Na przykład dobrze, że nie boisz się wyrazić swojego zdania, ale możesz to zrobić w sposób bardziej lub mniej taktowny.

16

Odp: Brak drugiej połówki
kao_makao napisał/a:
Przemuś napisał/a:

kao_makao nie myślałaś o rozszerzeniu swoich zainteresowań? bo tak jak jest teraz to moim zdaniem nic się nie zmieni, tylko cud

Czy mam znaleźć sobie sprawy, które mnie interesują? Ja mam jakieś zainteresowania i nie wydaje mi się, że szukanie na silę nowych, nieciekawych dla mnie, jest dobre.

Nie chodziło mi że na siłę, czy jesteś pewna że już robisz wszystko co cię ciekawi, napisałaś że chodzisz na fitnes, to jakiś sport a nie mogłabyś rozszerzyć tego na inne dyscypliny nie wiem rowery, wspinaczka , ja tylko sugeruje pewien sposób, ty wcale nie musisz tak myśleć

17

Odp: Brak drugiej połówki
Przemuś napisał/a:
kao_makao napisał/a:
Przemuś napisał/a:

kao_makao nie myślałaś o rozszerzeniu swoich zainteresowań? bo tak jak jest teraz to moim zdaniem nic się nie zmieni, tylko cud

Czy mam znaleźć sobie sprawy, które mnie interesują? Ja mam jakieś zainteresowania i nie wydaje mi się, że szukanie na silę nowych, nieciekawych dla mnie, jest dobre.

Nie chodziło mi że na siłę, czy jesteś pewna że już robisz wszystko co cię ciekawi, napisałaś że chodzisz na fitnes, to jakiś sport a nie mogłabyś rozszerzyć tego na inne dyscypliny nie wiem rowery, wspinaczka , ja tylko sugeruje pewien sposób, ty wcale nie musisz tak myśleć

Nie moglabym tego rozszerzyć na inne dziedziny sportu, bo inne dziedziny mnie nie interesują i nie pasjonują. Pielęgnuję swoje dotychczasowe zainteresowania bez poszukania nowych, namoże to trochę wąskotorowe działanie, ale zgodne z moim systemem.

18

Odp: Brak drugiej połówki

A fora kinowe, teatralne, książkowe coś w tym stylu , to zgodne z twoimi zaintersowaniami
taniec lubisz?

19

Odp: Brak drugiej połówki
Przemuś napisał/a:

A fora kinowe, teatralne, książkowe coś w tym stylu , to zgodne z twoimi zaintersowaniami
taniec lubisz?

Fora to tylko internetowe, ale tam wyrażam swoje opinie o danym dziele i tyle.
Taniec lubię, ale nie tak łatwo znaleźć odpowiednią grupę do nauki w zakresie terminów.

20

Odp: Brak drugiej połówki

Żeby znaleźć przyjaciół trzeba mieć pozytywne cechy charakteru a tych nie widzę u was.

21

Odp: Brak drugiej połówki

Też mam podobne problemy sad
Jakiegoś doła mam ostatnio to się może trochę wyżalę (może mi się lepiej zrobi na duchu tongue ).
25 latek przekroczone (o zgrozo), a jak ciężko kogoś poznać miałam, tak mi zostało (introwertyczka ze mnie a jak). Za imprezami nie przepadałam, teraz człowiek by się pobawił to nie ma z kim (towarzystwo ma już rodziny) do tego wróciłam do rodzinnej miejscowości to i możliwości ograniczone. W dużym mieście było ciężko (jestem nieśmiała, pierwsza się nie odezwę) a co dopiero tutaj. Najgorzej jak nie ma się nawet do kogo odezwać i porozmawiać "o wszystkim i niczym" sad  samotność w takich chwilach strasznie dobija. Nie lubię pokazywać, że jest mi smutno, większość ludzi ma to po prostu gdzieś. Pogoda się poprawi to na rower ruszyć trzeba może humor odzyskam.

Tak poza tematem. Są tu dziewczyny, które jeżdżą na motocyklach? Ciężko się nauczyć?

22

Odp: Brak drugiej połówki

Cassis priv smile

23

Odp: Brak drugiej połówki

przeczytałam ten watek i mam wrażenie, że ty z jednej strony chcesz kogoś ale z drugiej wychodzisz z założenia, ze jesteś "za fajna" by cokolwiek zrobić:)
albo się boisz tongue

24

Odp: Brak drugiej połówki
Cassis napisał/a:

Też mam podobne problemy sad
Jakiegoś doła mam ostatnio to się może trochę wyżalę (może mi się lepiej zrobi na duchu tongue ).
25 latek przekroczone (o zgrozo), a jak ciężko kogoś poznać miałam, tak mi zostało (introwertyczka ze mnie a jak). Za imprezami nie przepadałam, teraz człowiek by się pobawił to nie ma z kim (towarzystwo ma już rodziny) do tego wróciłam do rodzinnej miejscowości to i możliwości ograniczone. W dużym mieście było ciężko (jestem nieśmiała, pierwsza się nie odezwę) a co dopiero tutaj. Najgorzej jak nie ma się nawet do kogo odezwać i porozmawiać "o wszystkim i niczym" sad  samotność w takich chwilach strasznie dobija. Nie lubię pokazywać, że jest mi smutno, większość ludzi ma to po prostu gdzieś. Pogoda się poprawi to na rower ruszyć trzeba może humor odzyskam.

Tak poza tematem. Są tu dziewczyny, które jeżdżą na motocyklach? Ciężko się nauczyć?

A ja bym sporo dał żeby poznać taką dzoewczyne, właśnie introwertyczke która woli spędzić czas w jakimś cixhym i spokojnym miejscu a nie głośnej imprezie, nie tylko ja AloneWolf90 też szuka wink Więc zawsze jest szansa kogoś poznać. Pytanie tylko z jakich zakątków Polski jesteście.

25 Ostatnio edytowany przez Cassis (2017-04-19 17:47:26)

Odp: Brak drugiej połówki
genialna napisał/a:

przeczytałam ten watek i mam wrażenie, że ty z jednej strony chcesz kogoś ale z drugiej wychodzisz z założenia, ze jesteś "za fajna" by cokolwiek zrobić:)
albo się boisz tongue

Nie wiem do kogo konkretnie było to skierowane, ale jeżeli o mnie chodzi to druga opcja jest trafiona. Boję się, trochę czasu musi upłynąć zanim komuś zaufam. Problem w tym, że większość chce mieć wszystko na już. Ja się tak szybko przed ludźmi nie otwieram. Ot cała tajemnica.


Revenn napisał/a:

A ja bym sporo dał żeby poznać taką dzoewczyne, właśnie introwertyczke która woli spędzić czas w jakimś cixhym i spokojnym miejscu a nie głośnej imprezie, nie tylko ja AloneWolf90 też szuka wink Więc zawsze jest szansa kogoś poznać. Pytanie tylko z jakich zakątków Polski jesteście.


Powiedźmy, że ja zamieszkuje centrum Polski tak "pi razy drzwi" tongue

26

Odp: Brak drugiej połówki
Cassis napisał/a:
genialna napisał/a:

przeczytałam ten watek i mam wrażenie, że ty z jednej strony chcesz kogoś ale z drugiej wychodzisz z założenia, ze jesteś "za fajna" by cokolwiek zrobić:)
albo się boisz tongue

Nie wiem do kogo konkretnie było to skierowane, ale jeżeli o mnie chodzi to druga opcja jest trafiona. Boję się, trochę czasu musi upłynąć zanim komuś zaufam. Problem w tym, że większość chce mieć wszystko na już. Ja się tak szybko przed ludźmi nie otwieram. Ot cała tajemnica.


Revenn napisał/a:

A ja bym sporo dał żeby poznać taką dzoewczyne, właśnie introwertyczke która woli spędzić czas w jakimś cixhym i spokojnym miejscu a nie głośnej imprezie, nie tylko ja AloneWolf90 też szuka wink Więc zawsze jest szansa kogoś poznać. Pytanie tylko z jakich zakątków Polski jesteście.


Powiedźmy, że ja zamieszkuje centrum Polski tak "pi razy drzwi" tongue

Wydaję mi się większość introwertyków tak ma, że się nie otwiera od razu. big_smile

A mieszkasz na północ czy na południe od Łodzi, bo jeśli na południe to blisko moich rodzinnych stron (choć teraz mieszkam trochę dalej na płd-zach)?

27

Odp: Brak drugiej połówki
Cassis napisał/a:
genialna napisał/a:

przeczytałam ten watek i mam wrażenie, że ty z jednej strony chcesz kogoś ale z drugiej wychodzisz z założenia, ze jesteś "za fajna" by cokolwiek zrobić:)
albo się boisz tongue

Nie wiem do kogo konkretnie było to skierowane, ale jeżeli o mnie chodzi to druga opcja jest trafiona. Boję się, trochę czasu musi upłynąć zanim komuś zaufam. Problem w tym, że większość chce mieć wszystko na już. Ja się tak szybko przed ludźmi nie otwieram. Ot cała tajemnica.


Revenn napisał/a:

A ja bym sporo dał żeby poznać taką dzoewczyne, właśnie introwertyczke która woli spędzić czas w jakimś cixhym i spokojnym miejscu a nie głośnej imprezie, nie tylko ja AloneWolf90 też szuka wink Więc zawsze jest szansa kogoś poznać. Pytanie tylko z jakich zakątków Polski jesteście.


Powiedźmy, że ja zamieszkuje centrum Polski tak "pi razy drzwi" tongue

Nie, to ja na w części południowo zachodniej smile

28 Ostatnio edytowany przez Cassis (2017-04-19 18:45:50)

Odp: Brak drugiej połówki
AloneWolf90 napisał/a:

Wydaję mi się większość introwertyków tak ma, że się nie otwiera od razu. big_smile

A mieszkasz na północ czy na południe od Łodzi, bo jeśli na południe to blisko moich rodzinnych stron (choć teraz mieszkam trochę dalej na płd-zach)?

Na północ smile

Revenn napisał/a:

Nie, to ja na w części południowo zachodniej smile

Daleko jesteście ode mnie tongue

29

Odp: Brak drugiej połówki
Cassis napisał/a:
AloneWolf90 napisał/a:

Wydaję mi się większość introwertyków tak ma, że się nie otwiera od razu. big_smile

A mieszkasz na północ czy na południe od Łodzi, bo jeśli na południe to blisko moich rodzinnych stron (choć teraz mieszkam trochę dalej na płd-zach)?

Na północ smile

A mogłem się stamtąd nie wyprowadzać (przez rok mieszkałem w Bydgoszczy). big_smile

30 Ostatnio edytowany przez Cassis (2017-04-19 20:07:33)

Odp: Brak drugiej połówki
AloneWolf90 napisał/a:

A mogłem się stamtąd nie wyprowadzać (przez rok mieszkałem w Bydgoszczy). big_smile


O masz to ja niedaleko baaardzo długo mieszkałam tongue

Posty [ 30 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Brak drugiej połówki

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024