Witam serdecznie. Potrzebuję abyście Wy jako osoby z zewnątrz spojrzeli na mój problem. Wydaje mi się, że nie mam obiektywizmu, szczególnie w tym zakresie. Proszę Was o pomoc i opinie.
Z moją kobietą jesteśmy ze sobą 9 miesięcy. Ona jest 5 lat młodsza. Ma 24 lata. Nie będę pisał poematu bo nie chcę Was zamęczać ale podam konkretne przykłady bo wydaje mi się, że tkwię w czymś bardzo toksycznym, ale może to ja się mylę i jestem tym winnym. Oto przykłady traktowania mnie przez moją kobietę. Dodam, że ja nigdy czegoś podobnego jej nie zrobiłem.
- kobieta od początku związku stwarza kłótnie z byle powodów uważając, że kłótnie są nierozerwalnym elementem związku i że nie powinienem się nimi zbytnio przejmować, po czym mówi, że wypala się wszystko przez nasze kłótnie
- zawsze zabrania porównywania się do innych kobiet uważając, że jest najpiękniejsza (jest mega atrakcyjna owszem, ale to nie jest powód moim zdaniem) i jedyna w swoim rodzaju
- uwielbia być adorowana przed facetów i dlatego często każe zapraszać moich kolegów na nasze spotkania by ją pewnie adorowali. Nigdy tego nie robię i kiedy proponuję by zaprosiła swoje koleżanki to odpowiada, że to nie jest towarzystwo dla mnie
- uważam, ze moja kobieta albo jest mega perfidna i wredna i jest manipulantką albo choroba (nerwica lękowa) powoduje że zachowuje się tak a nie inaczej. Otóż przykład - idę na spotkanie z nią i widzę, że idzie w moją stronę. Uśmiecha się do mnie a ja do niej i w pewnym momencie zerknąłem na przejeżdżający obok rower i jak ona do mnie podeszła to zaczęła cisnąć ze mną, że ona się uśmiecha a ja rozglądam się na boki. Wtedy żadne tłumaczenie na nią nie działa. Potrzeba około 30 minut by jej przeszło a ja muszę ją głaskać słownie po głowie podczas gdy ona odpowiada półsłówkami.
- domaga się bym mówił jej co sądzą na jej temat moi kumple i jak się o niej wypowiadają. (dodam, że nie znają jej a co najwyżej widzieli nas razem na ulicy)
- gdy nie odpiszę jej na smsa w stylu który ona lubi czyli non stop używając słów kochanie, skarbie kotku to uważa, że jej nie kocham i mam ją w dupie i wtedy ona staje się zimna i obojętna
- gdy chcę ja pocałować z rana przed pracą na przystanku to czasem daje tylko policzek i każe bym ją puścił i nie przytulał a gdy ja się odsuwam to zarzuca mi focha i mówi, że jestem obłudny
- ma non stop fochy o byle co. A to za rzadko mówię, że ją kocham (mówię kilkanaście razy dziennie i piszę dziesiątki razy dziennie), a to źle się spojrzałem na nią i atakuje mnie, że jej nie słucham itp.
- powtarza, że jak nie będę miły dla niej to mnie zostawi a jestem miły zawsze i jedynie jestem niemiły kiedy zaczyna ze mną kłótnie i kiedy mówię jej co o tym wszystkim myślę
- zawsze mówi, że mam ją doceniać a nie robię tego rzekomo. Ja doceniam ją i spotykam się tylko z nią i każdego dnia o to zabiegam i robię dla niej wszystko (prezenty, rezygnuję czasem z pracy by jechać z nią do lekarza - gdy jej o tym potem mówię to ona odpowiada, że nie prosiła mnie o to a jakbym sam nie podjął takiej decyzji to by cisnęła ze mną, ze nie martwię się o nią)
- pracujemy razem więc gdy biorę czasem wolne to ma pretensje że mnie w pracy nie ma i obraża się że się z nią wcześniej w tej sprawie nie skonsultowałem
- zawsze powtarza, że zrezygnowała dla mnie ze swojego życia poprzedniego i że powinienem bardziej to doceniać (imprezowała w każdy piątek i sobotę i non stop kluby, upijanie się do nieprzytomności praktycznie a potem gdy jest pijana to jest też łatwa jak koleżanki o niej mówili a ona na to, ze jak sobie wypije to ma wzmożoną ochotę na seks więc nie puściłbym jej samej na imprezę z takim podejściem do życia)
- mówi, że się do niej przyzwyczaiłem i że nasza miłość spowszedniała a ona zawsze chce czuć euforię i motylki.
- mówi, że daje mi swoje ciało a ja nie celebruję tego tylko się kocham z nią tak jakby to było normą
- moja kobieta lubiła przygodny seks zanim mnie poznała i miała wielu kolegów z którymi uprawiała seks. Wystarczył impuls, alkohol i już. Nawet miała dwóch czy trzech takich kolegów jednocześnie
- często ukrywała nasz związek przed ludźmi z pracy
- teraz najśmieszniejsze ale prawdziwe - kupiłem jej loda rożka i jak była u mnie dałem jej a ona na to, że chciała magnum. Odparłem, że kupiłem tego i życzę smacznego a ona na to, że rożka mam sobie w dupę schować bo chciała magnum. Zaczęliśmy się ostro kłócić. Powiedziałem, że jest chamska i bezczelna. Odparła, że nie wybaczy mi takich słów. Dodałem, że jest rozkapryszona i ma maniery księżniczki. Zawsze twierdzi, że lubi dostawać to czego chce na prezent i nigdy nie mam je kupować wg moich wytycznych
- ona może umawiać się raz na jakiś czas z koleżankami ale gdy ja chcę iść do kolegów to mówi, że robię jej na złość
- zawsze musi być tak jak ona chce i nie mam w sumie swojego zdania bo zaczyna się denerwować. Natomiast usiłuje mi wmówić, że to ja mam zawsze rację
- stale powtarza "nie czujesz już tego co ja", "nie kochasz mnie"
- po tych kłótniach ostatnio powiedziała, że jestem jej obojętny i że już nie rozpacza gdy się pokłócimy tak jak dawniej. Powtarza, że wylała przeze mnie zbyt wiele łez a przecież ja nigdy jej nie prowokowałem i nie atakowałem. Byłem chyba zbyt miły. Gdy się kłóciliśmy to owszem mówiłem jej wiele przykrych słów, ale odzwierciedlały one prawdę, niemniej ona ją negowała i wypierała. Jako, że jest kobietą nie powinienem nigdy mówić jej nic przykrego tak uważa. Ona może ale ja nie. Jestem tylko facetem więc przecież można po mnie jechać jak po świni.
- dawniej po kłótniach po dwóch dniach ciszy sama pisała do mnie i się godziliśmy. Niekiedy ja robiłem pierwszy krok, wtedy gdy uznałem, że za ostro pojechałem po niej. Teraz ona uważa, że czas zabiegania o mnie minął, a nie rozumie, że to ona stwarza te toksyczne sytuacje i napięcia. Mam przepraszać ją za to, że ona ma do mnie problem? robiłem tak często ale to chyba nie może na tym polegać
- jej koleżanki namawiają ją przeciw mnie i to stale na okrągło
Nie wiem co jeszcze mógłbym napisać, mam wielki mętlik w głowie. Ja ją kocham ale już sam nie wiem za co i co mam robić. Nie kontaktujemy się od wczoraj i wszyscy mi doradzają że nie mam już walczyć o nią bo szkoda czasu na taką kobietę, ale może Wy mi coś rozjaśnicie. Dziękuję z góry