toksyczna relacja z bylym - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » toksyczna relacja z bylym

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 46 ]

Temat: toksyczna relacja z bylym

kocham mojego bylego - obecnego chlopaka. Znamy sie od 5 lat, jestesmy (bylismy) razem od 4, cudowny czlowiek, przystojny, twarz aniola, dobre serce, altruista - tak wlasnie o nim myslalam, zanim zdarzylam go poznac. w miedzy czasie okazalo sie, ze owszem jest dobry - ale chce zawsze miec wszedzie korzysc, ma dobre serce, ale uwielbia walczyc i pokazywac ci gdzie jest twoje miejsce. przez te 4 lata bylismy wg mnie w toksycznej relacji, klotnie, awantury, policja, z jego strony podnoszenie na mnie rak, brak szacunku, ja czasami sie buntowalam to tez podnosilam na niego rece. przestalam go sluchac, bo od czasu kiedy zalozyl swoja firme...(w czym go wspieralam nieustannie!) gadal tylko o tym, z roku na rok bylo gorzej, mielismy brac slub, ale sie balam. Caly czas sie klocilismy, mieszkalismy u mnie, on placil za czynsz i za jedzenie, ale wymagal sprzatania, gotowania, prasowania, prania idt - nie mialam czasu juz dla siebie, bo studiuje i pracuje. musialam zanizac swoje zarobki. czulam, ze juz nie ma mnie w tym zwiazku. nie chodzilismy do kosciola, zyismy jak maz z zona bez slubu. dwa miesiace temu, poklocilismy sie tak, ze on stwierdzil ze to koniec ( po raz 100...), ja oczywiscie probowalam go zatrzymac jak zwykle, jezdzac do jego babci, proszac o spotkanie, ale on nawet nie otworzyl mi drzwi. uslyszalam tylko ze nigdy mnie nie kochal, nie kocha i nie chce z ta kobieta miec nic wspolnego (chyba tego nie zapomne do konca zycia). Nie otworzyl mi drzwi do swojego pokoju, zachowal sie jak tchorz bo cale zerwanie odbylo sie przez sms. Wariowalam, tesknilam, pisalam. nic. w koncu przyjechalam na zajecia fitnesowe ktore on prowadzi, pocwiczylam, a po zajeciach chcialam z nim porozmawiac. oczywiscie byl jego kolega ( 27 letni facet, posiadajacy za przyjaciela jedynie mojego eks - wiecznie o mnie zazdrosny). Przy moim chlopaku, zaczal krzyczec w aucie - " na...  *uj drazysz temat, jestes popie*... itd itd", moj byly na to pozwolil, kiedy ten kolega wysiadl, moj byly zagrozil ze mnie uderzy, co zrobil. ze zlosci kopnelam mu w lusterko auta, bo to nie byl pierwszy raz, a ja bylam pelna zalu i pelna rozgoryczenia, ze moja ukochana osoba tak mnie traktuje. mijal czas, modlilam sie, wyjechalam do kolezanki na drugi koniec Polski, caly czas pisalam smsy jednak sad. Dwa tygodnie temu, zdecydowalam ze czas mu oddac rzeczy, przyjechal, przytulilismy sie pod klatka, i odczulam ogromny bol. Przez te dwa tygodnie spotkalismy sie kilka razy, pod pretekstem oddania kolejnej rzeczy i kolejnej, i calowalismy. O jakze wielka byla moja radosc...pocalunek w nosek, oczka, glowke. oczywiscie on mi nie powiedzial ze mnie kocha, tylko z moich ust padaly te slowa. Przed wczoraj bylismy razem na silowni, a potem na spa (mamy takie specjalne karnety wykupione w naszym miescie) przytulalismy sie, calowalismy, czulam ze moze...moze do siebie wrocimy. On zazartowal, a przynajmniej tak mi sie zdaje, ze to byl zart, ze to nie znaczy ze do siebie wrocilismy tylko ze nie ma do mnie zalu.
wczoraj napisalam ze mam cos dla niego specjalnego i zeby podjechal autem o 21 po swoich zajeciach i mu zniose (kupilam mu specjalny roll-on pod oczy, poniewaz zauwazylam duzo wiecej zmarszczek, ktorymi on sie przjemuje) nie odpisal, dzwonilam z zastrzezonego (moj numer jest zablokowany, facebook tez) - wiedzial ze to ja, nie odebral. w zwiazku z tym ze mieszka dosc blisko, postanowilam sie przebiec o 23, przebieglam jak to na nocnego biegacza przystalo smile, i zauwazylam jego samochod razem z nim w srodku, czytal chyba smsy lub cos komus odpisywal. nie podeszlam, pobiegalam dalej, bylo mi tylko niesamowicie przykro, bo wiem, ze pisal do naszych znajomych w tym czasie. Rozmawialam z kolezanka... co robic? Czuje ze te dwa meisiace daly mi bardzo duzo i jestem w stanie byc zrodlem milosci dla niego. byc tym kogo on potrzebuje, czuje ze potrafie mu wszystko wybaczyc, ale wiem ze to jest tez uparty czlowiek na tyle... ze bardzo ciezka bedzie zmiana jego decyzji. nie wiem nawet czy mnie kocha, a boje sie pytac. dodam ze jestem jedyna dziewczyna, z ktora on spal i byl tak na prawde.
prosze o rade - jak sprawic zeby on do mnie wrocil, co oznacza jego zachowanie. za kazda rade dziekuje.

Zobacz podobne tematy :
Odp: toksyczna relacja z bylym

Facet podniosl na Ciebie reke a Ty chcesz znowu do niego wrocic? Nie rozumiem...
Teraz jest fajnie, bedzie dobrze przez chwile, a potem znowu to samo. On ma problem jakis z emocjami, z agresja. Kochac mozna tez wlasnie w taki toksyczny sposob, ktory niszczy. Zastanow sie czy chcesz znowu przez to wszystko przechodzic?

3

Odp: toksyczna relacja z bylym

To się nie nadaje do Trudnej Miłości, a do Łatwej Patologii.
Bije Cię, traktuje jak niewolnika, pomiata Tobą, zrywa z Tobą non stop.
Ty po kolejnym zerwaniu wykonujesz pracę nad sobą... polegającą na tym, że teraz „jesteś w stanie być źródłem miłości dla niego”. Dziewczyno słowo szacunek, a zwłaszcza szacunek do siebie znasz tylko jako puste słowa.
Pobawię się we wróżkę: On jeśli zdecyduje się wrócić do Ciebie będzie zachowywał się w identyczny, bądź gorszy sposób. Dlaczego? Bo inaczej nie musi. W końcu i tak zerwie z Tobą, już ostatecznie.

Jedyne co możesz teraz zrobić to iść na terapię, ale nie po to, żeby stać się jeszcze lepszym niewolnikiem, lepiej znoszącym ciosy i mocniej kochającym swojego Pana, ale po to by zyskać szacunek do samej siebie, poczcie własnej wartości i siłę, by przestać być niewolnikiem.

Link dla Ciebie do wątku m.in. o Tobie:
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=17705

4

Odp: toksyczna relacja z bylym

Pamietajcie ze medal ma dwie strony i ja tez wiele razy zawinilam, ale niestety zgadzam sie z Wami co do roli niewolnika i pana w tej relacji. kto mi odpowie na proste pytanie - po jaka cholere, w takim razie moj byly partner obdarowuje mnie tymi pocalunkami, usciskami, tym wszystkim ? jak mozna zinterpretowac jego zachowanie.

5

Odp: toksyczna relacja z bylym
asia442 napisał/a:

Pamietajcie ze medal ma dwie strony i ja tez wiele razy zawinilam, ale niestety zgadzam sie z Wami co do roli niewolnika i pana w tej relacji.

Zgadza się, że są dwie strony medalu. Aby zaistniał związek toksyczny Pan musi mieć swojego niewolnika. Zanim stałaś się jego niewolnikiem, już nim byłaś. Winy o których mówisz, to pewnie nieposłuszeństwo, brak wystarczającej uległości, wywoływanie gniewu u Pana... Zły niewolnik! Zły!

asia442 napisał/a:

kto mi odpowie na proste pytanie - po jaka cholere, w takim razie moj byly partner obdarowuje mnie tymi pocalunkami, usciskami, tym wszystkim ? jak mozna zinterpretowac jego zachowanie.

Po co te ochłapy czułości? Bo Pan dobrze wie jak manipulować niewolnikiem, żeby niewolnik dobrze czuł się w swojej roli i nie pomyślał nawet o tym, aby przestać być niewolnikiem. Niewolnik otrzyma czasem marchewkę, żeby Pan mógł również używać kija. Marchewki było więcej na początku związku, a teraz jest więcej kija. Niewolnikowi to nie przeszkadza. Choćby był okładany tym kijem coraz bardziej, to z niecierpliwością czeka na coraz rzadziej udzielaną marchewkę...

6

Odp: toksyczna relacja z bylym

Klio, to co piszesz jest bardzo madre i trafnie okresla wszystko. Dziwi mnie jednak fakt, ze potrafi byc wspierajacay, kochany, i dobry dla innych osob. Zupelnie bezinteresowny. Wiem, bo rozmawiam z ludzmi - mamy wspolnych znajomych. Jak taka osoba, moze dla mnie byc takim potworem a dla innych aniolem - gdzie jest spojnosc?

7

Odp: toksyczna relacja z bylym
asia442 napisał/a:

Klio, to co piszesz jest bardzo madre i trafnie okresla wszystko. Dziwi mnie jednak fakt, ze potrafi byc wspierajacay, kochany, i dobry dla innych osob. Zupelnie bezinteresowny. Wiem, bo rozmawiam z ludzmi - mamy wspolnych znajomych. Jak taka osoba, moze dla mnie byc takim potworem a dla innych aniolem - gdzie jest spojnosc?

Nie ma i nie musi być spójności. Działa zgodnie ze swoim dobrze pojętym interesem. Potrafi manipulować Tobą i czemu jego umiejętności miałyby ograniczać się tylko do Ciebie. Pokazując swoją lepszą stronę innym tworzy swój wizerunek. Czemu miałby zachowywać się inaczej?
Co do waszej relacji, to już inna sprawa. Jest ona bardziej intymna i zbudowana na innym mechanizmie: Pana i niewolnika.

8 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-04-16 10:20:20)

Odp: toksyczna relacja z bylym

Wasz związek jest patologiczny. Raz tłuczesz go Ty, innym razem on tłucze Ciebie.  Potem się wyzywacie, a Ty się wciąż mu narzucasz.
Błagam, nie rozmnażajcie się. Bo założę się, że będziecie tłuc też Wasze dzieci.

A Ty Klio proszę, nie bądź taką hipokrytką, że to on był tym złym, a ona biedna niewolnica. Ona go biła, niszczyła mu rzeczy. Historia opowiedziana z jego strony może ukazać ją jako niezłą psychopatkę.
Broniąc jej i pisząc że to wszystko jego wina, utwierdzasz ją w przekonaniu że może tłuc kogoś gdy jest jej źle.
Są siebie warci.

9

Odp: toksyczna relacja z bylym

Ty tak serio?  Albo robisz sobie jaja albo jesteś najgłupsze kobietą jakiej kiedykolwiek w życiu słuchałam.

10

Odp: toksyczna relacja z bylym

Niewątpliwie jesteście siebie warci.

11

Odp: toksyczna relacja z bylym

Madoja, nie uwazasz, ze Twoja wypowiedz moze byc bardzo raniaca? Zdaje mi sie, ze nigdy nie bylas w toksycznej relacji. Mowiac, czasem buntowalam sie i tez podnosilam na niego rece, mam na mysli ze sie bronilam. On ma problem z agresja, co wynika z faktu ze jest dda. Ja nigdy nie mialam ojca i dlatego tak usilnie zabiegam o milosc. Jesli ktos miesiac wczesniej mowilby Ci o slubie, o dzieciach, przepraszal za swoje zachowanie, a Ty bys go kochala, czy naprawde bys tak latwo odpuscila i zapomniala o 5 latach swojego zycia? Przychodzilam do niego do domu, bo potrzebowalam zeby jak dorosly facet wytlumaczyl mi swoje zachowanie face 2 face. Mowisz o "psychopatce ktora niszczyla jego rzeczy - nie kopnelabys w lusterko gdyby ktos Ci powiedzial ze cale piec lat bylo iluzja, a na dodatek jakby ktos Ciebie szarpal za wlosy i wywalal Twoje rzeczy z torebki? Nie chcialam na niego podnosic juz rak i go ruszac" Sila kopniecia byla taka duza, ze lusterku kompletnie nic sie nie stalo, a on chyba zobaczyl jak bardzo to mnie zabolalo skoro bylam sklonna do takiej rzeczy sad Duzo modlilam sie w tym czasie, bylam na mszy o uzdrowienie. Prosilam Boga o przemiane naszych serc, zebysmy byli zdolni do prawdziwej milosci. Te wszystkie zachowania wynikaja z dysfunkcji, ktore mialy miejsce w rodzinach kiedy bylismy dziecmi. Latwo jest ocenic, wysmiac, powiedziec jestes glupia. Trudniej doradzic cos madrego, co by troche rozjasnilo sytuacje. Dziewczyny to takie niskie pisac do kogos " jestes glupia ". Czy jesli Wasza przyjaciolka opowiedizalaby Wam taka historie ze lzami w oczach, taka odpowiedz wlasnie by od Was otrzymala? smutne

12

Odp: toksyczna relacja z bylym
asia442 napisał/a:

nie kopnelabys w lusterko gdyby ktos Ci powiedzial ze cale piec lat bylo iluzja

Nie, nie kopnęłabym.
Myślisz w ogóle jakimiś - dla mnie - abstrakcyjnymi kategoriami, że jak ktoś Cie wkurzy, to masz prawo go stłuc albo zniszczyć jego rzeczy.
Ja sama byłam kiedyś w toksycznym związku z damskim bokserem i wiesz co zrobiłam? Odeszłam. Trudno było i trochę to trwało, ale nigdy go nie biłam, nie kopałam w jego rzeczy. Ja nawet nie myślałam w taki sposób by podnosić na kogoś ręce.
To co piszesz to dla mnie patologia.

Jesteś podobna do rose24 z tego tematu:
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=20367&p=3
Ona też lała swojego faceta gdy coś złego jej zrobił. Suma summarum lali się oboje. W Twoim świecie to pewnie normalne i wytłumaczalne?
Ale ona, w przeciwieństwie do Ciebie, chyba jakoś zrozumiała, że też ma problem.

13

Odp: toksyczna relacja z bylym

ok. ja to zrobilam, teraz zaluje tego, bo znizylam sie do jego poziomu. Uwazasz, ze nie jestem swiadoma swoich dysfunkcji? przeczytaj uwaznie jeszcze raz. Jestem swiadoma i po przemysleniu tego wszystkiego stwierdzam, ze nie wroce, bo nie czeka mnie tam nic dobrego. Wszystko trzeba przepracowac najlepiej na terapii, ale potrzebna jest tez modlitwa i wsparcie, bo jestesmy tylko ludzmi. dziekuje za kazde szczere slowo przepelnione checia pomocy drugiemu czlowiekowi Madoja smile

14

Odp: toksyczna relacja z bylym

teraz pozostaje tylko pytanie jak zapomniec i przestac myslec o osobie, ktora ma ciebie kompletnie w dupie smile jakies rady ?

15

Odp: toksyczna relacja z bylym

Nie idealizuj związku i jego. Postaraj się trzeźwo spojrzeć na swoją wspólna przeszłość, bez sentymentu. Na pewno przypomnisz sobie lepsze chwile, ale postaraj się nie skupiać się na nich, bo tych gorszych było więcej. Zastanów się nad tym jak doszło do powstania takiej relacji między wami, jaka dynamika zadziałała, co sama zrobiłaś, że mogło dochodzić do takich sytuacji. Dzięki temu być może unikniesz tych samych błędów w przyszłości. Poczytaj sobie również wątek, który przesłałam Ci wcześniej i podobne mu, bo jednym z problemów było właśnie kochanie za bardzo, wybaczanie wszystkiego i nie stawianie żadnych granic. To nie tworzy podstaw nie tylko dla związku, ale zwykłego szacunku.
Jeżeli będziesz potrzebowała wsparcia, bądź odpowiedzi zawsze możesz napisać znowu w swoim wątku. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych postów otrzymasz różne punkty widzenia, różne odpowiedzi, które wspólnie pomogą Ci w autorefleksji i być może odnajdziesz w nich wyjaśnienie, którego potrzebujesz.

16

Odp: toksyczna relacja z bylym

bardzo dziękuje, bede pisala smile

17

Odp: toksyczna relacja z bylym

Dziewczyny, zapewne bedziecie zawiedzione, ale dalam mu szanse. Moj rozum na chwile sie wylaczyl i serce przejelo kontrole nad wszystkim. od tygodnia jestesmy razem. Zdecydowalam. Dokladnie tydzien temu, pogodzilismy sie. Zmotywowana wczesniejszymi komentarzami, postanowilam ze nie bede upierdliwa, nie bede nachalna ani kontrolujaca, chcialam mu dac wolny wybor dzialania. Poniedzialek, wtorek, sroda - super. Czwartek, piatek, sobota - optiumim, niedziela - totalna olewka i nieodpowiedzialnosc. W czwartek bylismy na przygotowaniach przedmalzenskich - zdecydowalismy ze wszystko musi sie zmienic, bylo cudownie. potem bylismy na kawe, potem na silowni, potem w sklepie wybieralismy rzeczy na kolacje, czulam ze to sie moze udac. w piatek moj ukochany, postanowil mi nawyrzucac jak bardzo jestem kontrolujaca, ze mam "szpiegow" ktorzy mi donosza itd, ze za duzo opowiadam, ze ludzie wyrabiaja sobie opinie na jego temat na podstawie moich slow, a on chce miec respekt na swoich zajeciach i ogolnie. Pokrzyczal, powkurzal sie, jeden wulgaryzm przed siebie rzucil, uspokoil sie. Zrobilam mu koktajl bananowy, wywoskowalam cale plecy o ktore prosil od pol roku. Nic nie zapowiadalo zeby znowu mial sie wkurzyc - wkurzyl sie - bo jak on ma powiedziec rodzinie, ze zszedl sie z "wariatka" i ta "zla kobieta" (to sa okreslenia uzywane tylko przez jego babcie), powiedzial ze najpierw musza mnie polubic, musimy miec wszystko zaplanowane, ustalona date slubu, ze powie im jak bedzie wszystko pewne, bo nie chce zeby myslili o nim jak o choragiewce  i o debilu ktory zmienia zdanie co chwila. hmm W sobote pojechalismy do restauracji, tez bylo super - ale wczesniej juz siedzial na krzesle i mowil ze nie idzie... ze jednak nie chce... musialam z nim porozmawiac, ze zaczynamy od poczatku, ze sie staramy, ze daje mu teraz z siebie wszystko (oczywiscie uslyszalam, ze "myslisz ze bedzie jak dawniej - to sie grubo mylisz")... wrocilismy do domu mojego i rozmawialismy, wypilismy winko, bylo smiesznie, milo, przyjemnie, kochalismy sie - w zasadzie kazdy dzien wiazal sie z seksem, w ktorym kazda strona daje wszystko tej drugiej. On mi powiedzial ze bardzo mu brakowalo "tej buzki, tego zachowania, tej osoby" i ze staral sie zapelnic pustke kolegami i innymi rzeczami. powiedzial tez ze chce ze mna spedzic reszte zycia. uwierzylam. Niedziela - rano wyszedl zeby prowadzic zajecia, do 14.00 sie nie odzywal, potem zawdzwonil umowil sie na 16, potem przelozyl na 17. o 17.30 dzwonilam - wylaczyl telefon. ja swoj mam obecnie popsuty wiec wysylam smsy z bramki smsowej, bo cegielka ktora sie posluguje, potrafi tylko odczytywac smsy:). Dostalam taka wiadomosc o 1.34 - ze wylaczyl telefon bo zaczal dostawac ode mnie za duzo smsow - ale to nie prawda. Wylaczyl go jak dzwonilam i pewnie polozyl sie spac. Zapomnial ze mamy razem isc do kosciola, skoro chodizmy na przygotowania. Wystawil mnie.

dziewczyny, poprosze o komentarze na poziomie. czy to sie moze jeszcze udac? co znacza jego zachowania - czy on nie ma problemu z emocjami? jest dda - wiec moze nie potrafi postawic sie na miejscu drugiej osoby i wspolodczuwac? Moja syt. tez jest popaprana, bo nie mam juz nikogo - moja babcia i dziadek umarli rok temu, mieszkam sama, z ojcem nie mam kontaktu (odezwal sie po 21 latach), mama ma paranoje i ciagle tylko przyjezdza sprawdzic czy nie ukradlam jej dokumentow z mieszkania do ktorego i tak nie mam kluczy - nie chce miec kontaktu z kims kto cale zycie mowil mi co mam robic i jakich wyborow mam dokonywac, nie spedzamy razem swiat, ani niczego, bo ciagle wini mnie za rozpad swojego malzenstwa, moj brat ma 18 lat i narazie nie jest zbytnio rodzinny chociaz to chyba osoba mi w tym momencie najblizsza. tak wiec jesli chodzi o rodzine to jestem sama. mam znajomych , przyjaciol, ale czuje jakbym rodziny nie miala, w zwiazku z tym jest mi ciezko, bo od niego dostaje(albo tak mi sie wydaje) te milosc.

18

Odp: toksyczna relacja z bylym

Chłopak potrafi udawać uczucia a ty nie potrafisz tego rozpoznać. Widziałem takie rzeczy. Mógłbym je tu opisywać na wiele stron. Prawdziwa miłość potrafi wiele znieść i jeśli on nawet byłby pokrzywdzony to nie zrobiłby ci nic złego tylko czuł smutek. Myślę że oboje potrzebujecie się zmienić a z tej relacji nic nie będzie. Zrób sobie wolne na rok, w tym czasie zmień się i dopiero szukaj chłopaka.

19

Odp: toksyczna relacja z bylym

chyba niestety masz racje, przed chwila u mnie byl, i mimo ze prosilam zeby wyszedl, to siedzial i mowil o tym co dawala mu jego pierwsza milosc, o milosci duszy, o tym ze jest mu obojetne jak na mnie patrzy. nie patrzyl na to ze jest mi przykro " tak patrze na ciebie w tym szlafroku i jest mi to obojetne, znam uczucie kiedy robie cos z zaangazowaniem, przygotowuje zajecia z zaangazowaniem, pasja, a tutaj jest mi wszystko obojetne. nie zaskakujesz mnie, nie sprawiasz zebym byl uradowany, jestes dla mnie nieatrakcyjna charakterem, wydaje mi sie ze masz taki nudny charakter" ... czy tak mowilaby osoba ktora kocha? ja jestem radosna i wszedzie mnie pelno, ale jak on wchodzi to tak jakby cos mnei prygniotlo i odebralo chec do zycia, wyszedl usmiechniety i nawet sobie pozartowal. potem stwierdzil "ze tak dobrze mu sie gada". ciary mnie przechodza... jakby nie widzial ze zdaja bol, lub specjalnie go zadawal udajac ze nie wie co robi.

20

Odp: toksyczna relacja z bylym

W tych okolicznościach, nie masz już chyba żadnych wątpliwości. Jedyne, co pozostaje Ci, żeby uratować resztki honoru, to totalnie go zignorować, zablokować, wykreślić  z życia.
Potraktował Cię po chamsku, zakpił z Ciebie, dając Ci chwilową nadzieję.
Trudno uwierzyć, że po takim traktowaniu, chciałaś do niego wrócić.
Jeżeli teraz, nadal będziesz się do niego dobijać, próbować wyjaśnić, dyskutować, czy co gorsze, prosić o kolejną szansę, udowodnisz mu tylko, że jesteś osobą pozbawioną zupełnie godności, a tym samym dasz mu okazję do opluwania Cię, kpin, poniżania.
Twój wybór.

21

Odp: toksyczna relacja z bylym

ja tego nie rozumiem totalnie, czy to jest zachowanie perfidne, bo kilka godzin pozniej, znowu mowil o slubie, o dzieciach i o milosci do mnie i zachowywal sie naturalnie bardzo usmiechnieta buzia, jakby rozmowy nie bylo.

22

Odp: toksyczna relacja z bylym
asia442 napisał/a:

ja tego nie rozumiem totalnie, czy to jest zachowanie perfidne, bo kilka godzin pozniej, znowu mowil o slubie, o dzieciach i o milosci do mnie i zachowywal sie naturalnie bardzo usmiechnieta buzia, jakby rozmowy nie bylo.

...czyli napluł Ci w twarz, a Ty stwierdziłaś, że deszcz pada?
Czekaj więc na ten ślub i dzieci i odkładaj już na rozwód.

23

Odp: toksyczna relacja z bylym

Asia po ile macie lat?
Ja jestem w podobnej sytuacji. Tyle, że mój facet nigdy mi nie powiedział, że mnie nie kocha. Też jest raz ok , a za chwile się kłócimy. Teraz zarządał przerwy... Powiedział, że ma mnie dość, że jest nieszczęśliwy i nie wie co dalej. Kłócoliśmy się miesiac na przemian godząc, ale nie mogę w to uwierzyć , że on chce to skończyć i nie chce spróbować jeszcze. Ja też nie wiem co w takiej sytuacji robić. Tak jak Ty nie wiem co ze sobą zrobić . Mam ochotę pisać, dzwonić , ale wiem że to nie pomoże. Wczoraj nie wytrzymałam, bo zadzwoniłam wieczorem. Rozmowa była normalna , a jak spytałam sie co z nami to powiedział, że nie wie, ale raczej będzie ok, ale nie chce mi robić nadziei.  Nie wiem co o tym myśleć. Mówi, że kocha, że jestem ważna , że tylko ze mną może pogadać, że wiem o nim najwięcej wiec nie rozumiem dlaczego chce mnie wyrzucić ze swojego życia... Każdy mówi, że się pogodzimy, ale szczerze nie wiem... Bardzo go kocham i jest całym moim życiem.. Może mi coś poradzicie?
A co do Ciebie Asia to bardzo doskonale Cie rozumiem, ale widzę , że u was jest jeszcze gorzej... Myśle, że powinniście zrobić sobie przerwę .. i zobaczyć czy zatesknicie. Przerwy są cieżkie , wiem po mnie ale czasem to jedyna droga by odpocząć i ułożyć sobie w głowie

24

Odp: toksyczna relacja z bylym

on ma 27 ja 25 sad

25

Odp: toksyczna relacja z bylym

On na bank zatęskni już pierwszego dnia przerwy :-D. Zatęskni za tym, żeby Cię strzelić albo za tym, żeby sobie z Ciebie zakpić, za tym żeby Cię pognębić tym jaka jesteś kiepska w porównaniu z pierwszą miłością, za tym żeby zadawać Ci ból, za tym żeby Ci nawrzucać, pokrzyczeć sobie na Ciebie. Gdzie on znajdzie drugą taką głupią, żeby po takiej serii ona go jeszcze prosiła o powrót?

26

Odp: toksyczna relacja z bylym

dzisiaj czytalam o syndromie piotrusia pana, o tym ze mezczyzna z takowym zaburzeniem, ucieka od odpowiedzialnosci, troszczy sie o swoje dobro, swoja prace, bo to ona daje mu mozliwosc do realizowania najwazniejszego, zabawy. przeczytalam mu to - i wiecie co powiedzial - teraz to mi powiedz jak mam to leczyc, jak mam to zmienic skoro mi to przeczytalas. po pol godzinie znalazl syndrom narcyza i zaczal mi czytac, ze niby mnie to dotyczy smile zgodze sie ze to tez jego pinezka, ale zadne z tych okreslen nie pasuje do mnie.

panowie - czy kobieta, ktora chce wejsc w Wasze zycie, np zrobic tez kurs na instruktora fitness (podaje pokrewny zawod jaki on wykonuje) jak Wy jest dla Was mniej atrakcyjna? zarabiam od mojego piotrusia pana 10 razy mniej, on ma az za duzo pieniedzy i odklada, mnozy, dzieli, juz "buduje mieszkanie" jesli ja tez bede zarabiala 30 tysi jak on to odlozymy srilion.

dzisiaj rozmawialam z moja klientka i jej maz dba o nia i o jej dzieci najpierw, potem o siebie. a moj piotrus, przyjechal na obiad ktory mu zrobilam i pojechal na silownie a potem na swoje zajecia, nie pozmywal po sobie, ani nic.

jest to dla mnie bardzo ciezka sytuacja, bo ciezko jest czasem pogodzic sie z prawda.

27

Odp: toksyczna relacja z bylym
asia442 napisał/a:

dzisiaj czytalam o syndromie piotrusia pana, o tym ze mezczyzna z takowym zaburzeniem, ucieka od odpowiedzialnosci, troszczy sie o swoje dobro, swoja prace, bo to ona daje mu mozliwosc do realizowania najwazniejszego, zabawy. przeczytalam mu to - i wiecie co powiedzial - teraz to mi powiedz jak mam to leczyc, jak mam to zmienic skoro mi to przeczytalas. po pol godzinie znalazl syndrom narcyza i zaczal mi czytac, ze niby mnie to dotyczy smile zgodze sie ze to tez jego pinezka, ale zadne z tych okreslen nie pasuje do mnie.

panowie - czy kobieta, ktora chce wejsc w Wasze zycie, np zrobic tez kurs na instruktora fitness (podaje pokrewny zawod jaki on wykonuje) jak Wy jest dla Was mniej atrakcyjna? zarabiam od mojego piotrusia pana 10 razy mniej, on ma az za duzo pieniedzy i odklada, mnozy, dzieli, juz "buduje mieszkanie" jesli ja tez bede zarabiala 30 tysi jak on to odlozymy srilion.

dzisiaj rozmawialam z moja klientka i jej maz dba o nia i o jej dzieci najpierw, potem o siebie. a moj piotrus, przyjechal na obiad ktory mu zrobilam i pojechal na silownie a potem na swoje zajecia, nie pozmywal po sobie, ani nic.

jest to dla mnie bardzo ciezka sytuacja, bo ciezko jest czasem pogodzic sie z prawda.

A więc po kolei. Co do atrakcyjności to dla mnie robiony przez kobietę kurs nie ma żadnego znaczenia. No chyba ze jest tak, ze robi kurs w moim zawodzie, tylko po to zeby zblizyc sie do mnie to wtedy zalatuje desperacją. No widzisz masz przykład jak to powinno wyglądać normalnie. Ciężko jest pogodzić się, ale czasem nie ma wyjścia.

28

Odp: toksyczna relacja z bylym

Czytając to myślałam, że Ty chcesz od niego odejść on Ci na to nie pozwala a tu nagle....."chce do niego wrócić". Serio?
Sama napisałaś, że to toksyczny związek, więc naprawdę dalej chcesz w nim tkwić? Skoro kochasz, ok nie mam pytań smile
Tylko pamiętaj kiedyś ta miłość wyjdzie Ci bokiem.

29

Odp: toksyczna relacja z bylym

podczas takiej prozaicznej czynnosci jaka jest mycie naczyn doszlam do wnioskow, ktorymi musze sie z Wami podzielic. Czasami tkwimy w zwiazkach w nadzieji ze czas zmieni te osobe, ze ta osoba w koncu dojrzeje. Tak jest w moim przypadku, czekam, na cos co sie wydarzy - ale nie mam pojecia w jakiej odleglosci czasowej, czy to bedzie rok, dwa, piec, czy o zgrozo... dziesiec. Kiedy chce juz odpuscic, wyobrazam sobie, ze on bedzie kochajacym ojcem, cudownym mezem innej kobiety, ktora bedzie na rekach nosil i ktora bedzie dla niego najwazniejsza. caly czas mam nadzieje ze on sie zmieni i ze na rekach bedzie nosil ... mnie smile jaka to glupota! on teraz tutaj, nie martwi sie o moje uczucia, nie pyta co u mnie, cala inicjatywe w naszym zwiazku przejmuje ja, przeciez tak nie powinno byc - ile sie nasluchalam wykladow, ile ksiazek przeczytalam o tym ze dwie osoby musza dawac 100 procent, inaczej bedzie zaburzona rownowaga w zwiazku. Wiecie co? Daje mu teraz wszystko to czego on by chcial. Kiedy on chce, jedzie spac do swojego domu, czyli do babci smile kiedy chce, przyjezdza, kiedy chce wygaduje sie, kiedy chce pokrzyczy, kiedy chce ulzy swoim potrzebom seksualnym, kiedy chce milczy caly dzien, kiedy chce nie bierze odpowiedzialnosci za nasze spotkania, obietnice - robi to co by robil bez mojej osoby, tyle ze ma przywileje dodatkowo. Nie wchodze w jego zycie, bo znajomym jeszcze nie moze powiedziec, zeby "nie zrobic z siebie choragiewki". Dwa dni temu, padal deszcz - moj kolega napisal do mnie " czy mam parasol, pisz - wszedzie po Ciebie przyjade w ten deszcz zebys nie wracala z pracy sama w taka pogode". Ludzie sie pytaja co slychac, jak sie czuje, jakie mam plany, jakies interakcje zachodza, a w moim zwiazku jest relacja jednostronna.
Jesli tak ma wygladac malzenstwo to wole nie wchodzic w ten sakrament. Jesli tak ma wygladac milosc, to nie chce byc przez niego kochana, moze bedzie mnie traktowal lepiej jako obca osobe.
Wczoraj chcialam do niego zadzwonic i podzielic sie przykra sytuacja jaka miala miejsce na uczelni, nie odebral, powiedzialam przyjaciolce. On dostaje ode mnie smsy " ciesze sie ze jestes ", ktokie zdanie zapewniajace i dajace poczucie bezpieczenstwa.
Teraz przyjezdza jego (nasz) kolega ze szwajcarii na weekend majowy, nie moze mu powiedziec ze jestesmy razem, nie mozemy sie spotkac. Juz mowilam o argumencie choragiewki. Mamy gdzies, o jakims czasie jechac nad morze... nie bede sie przypominac, zobacze czy on cos z tym zrobi, czy sam bedzie pamietal, czy znowu zamilczy jutro na caly dzien i na cala sobote. Jesli tak bedzie, to daje Wam tutaj slowo - ze zostawiam te beznadziejna relacje i cala nadzieje zakopuje w piachu. Taka jednostronna milosc wysysa ze mnie wszystko, nie ma tej rownowagi - dawania i brania.

30

Odp: toksyczna relacja z bylym
asia442 napisał/a:

Taka jednostronna milosc wysysa ze mnie wszystko, nie ma tej rownowagi - dawania i brania.

To nie jest miłość!!! Ani jego, ani tym bardziej twoja!!!

31

Odp: toksyczna relacja z bylym

rampampam ? uwazasz ze go nie kocham jakies argumenty? smile ile mozna dawac ?! czlowiek tez chcialby byc wysluchany i czuc sie waznym elementem zycia drugiej osoby.

32

Odp: toksyczna relacja z bylym
asia442 napisał/a:

rampampam ? uwazasz ze go nie kocham jakies argumenty? smile ile mozna dawac ?! czlowiek tez chcialby byc wysluchany i czuc sie waznym elementem zycia drugiej osoby.

Uważam, że w odniesieniu do relacji, jaką opisujesz, nie można mówić o miłości, z bardzo wielu względów...
Sama zadajesz właściwe pytanie: ile można dawać? gdzie wzajemność?
Tak, uważam, że to nie jest miłość, również u ciebie. Nikt nie kocha osoby, która nas krzywdzi... Różnie bym to mogła nazywać, ale nie miłością, przykro mi... sad

33

Odp: toksyczna relacja z bylym

Asia szczerze Ci współczuję.Jesteś uzależniona od tego duppka.Sama sobie nie poradzisz.Musisz iść na terapię i za wszelką cenę zerwać z tym gościem zanim się rozchorujesz psychicznie.
Z tego NIC NIE BĘDZIE !!!! To jest patologia , tak nie wygląda normalny związek.Zniszczycie się nawzajem.

34

Odp: toksyczna relacja z bylym

Otóż to Asieńko, zaczynasz pewne rzeczy rozumieć. Co do znajomych przez skórę czuje, że oni nie tylko znają inną historię waszego związku, ale także mogą znać inną jego partnerkę. Ty go nie kochasz, jesteś od niego uzależniona.

35

Odp: toksyczna relacja z bylym

Aniu jak to się skończyło ? Odeszłaś od niego?

36

Odp: toksyczna relacja z bylym

Do Ani z zielonego wzgórze jestem podobna przez zielone oczy i rude wlosy, ale jednak nazwali mnie Asią smile. Jeszcze mu tego nie powiedzialam, ale tak odchodze. wczoraj widzialam go w pubie z grami. Bylam z moimi znajomymi, a on ze swoimi. Podeszlam jak wychodzilismy i powiedzialam czesc, a on przy swoich kolegach o ktorych pisalam wyzej "siema" nie patrzac nawet na mnie. odwrocilam sie i zlapalam mojego przystojnego kolege pod reke i wyszlismy grupa. potem dostalam sms od pijanego bylego - "przeciez bedziesz moja zona i tak, kocham Cie" - i wiesz co ... mam tego dosc dzisiaj przeczytalam ze "toksyczny jest nieodwzajemniony gest, toksyczny jest nieodwzajemniony uśmiech, nie podanie dłoni która szuka drugiej, toksyczne jest nieszczere kocham". to jest nieszczera relacja i moze ludzie zarzuca mi teraz egoizm, ale ja mam byc szczesliwa, a nie bojaca sie o wspolne jutro, czy on mnie nie zostawi, czy mnie nie wystawi, czy mnie nie oszuka, czy mnie nie przekresli bo znajdzie "mlodsza, ladniejsza". Wiesz co on mi powiedzial kilka dni temu? ze ja musze zarabiac 30 tysiecy zebysmy razem dorobilli sie szybko mieszkania... ze mam jechac do tych niemiec, albo juz robic kursy makijazu perm..., on ma teraz problemy "bo samochod sie popsul, silnik jest do wymiany i jest to koniec swiata". Pol roku temu zalalo mieszkanie w ktorym mieszkam, i to tez nie byl koniec swiata. Wiec odpowiadajac na Twoje pytanie jeszcze raz - tak zostawiam go. nie wezme z nim slubu, nie bede miala z nim dzieci, nie bede z mi mieszkala, a moje zycie nie bedzie z nim w jakikolwiek sposob zwiazane, bo nie wybieram tej drogi. wybieram tym razem siebie i mysle ze na swojej drodze spotkam duzo dobrych i wspanialych osob, jesli sama bede otwarta i zwyczajnie bede dobrym czlowiekiem.
buzki !

37

Odp: toksyczna relacja z bylym

Obawiam się że szybko znajdziesz podobnego ekstrawertyka. Nie wyciągasz wniosków.

38

Odp: toksyczna relacja z bylym
asia442 napisał/a:

wybieram tym razem siebie i mysle ze na swojej drodze spotkam duzo dobrych i wspanialych osob, jesli sama bede otwarta i zwyczajnie bede dobrym czlowiekiem.

I tego się trzymaj, a przy tym nigdy już nie stawiaj potrzeb/uczuć/dążeń itd swojego chłopaka ponad swoje. Bądź partnerką, a nie poddaną na własne życzenie. Życzę powodzenia smile

39

Odp: toksyczna relacja z bylym

Poltora roku temu zakładałas ten wątek. Kazdy radził ci, zeby zerwać z nim kontakt. Zostawic takiego chłopaka/narzeczonego i nie pchać sie w małżeństwo z nim. Po co zakładalas ten temat, skoro nie posłuchałas, tego co ci ludzie pisali??

A teraz po tym czasie zakładasz nowy/stary temat. Czyli wyszłaś za niego i jest gorzej niz bylo w kwietniu 2018.

Mozesz powiedziec, po co znowu założyłaś wątek? Skoro nie słuchasz nikogo i i tak robisz po swojemu?

40

Odp: toksyczna relacja z bylym

Przeklejam ostatni post Autorki z założonego przez nią wczoraj tematu, tak aby cała historia wraz z kontynuacją znalazła się w jednym miejscu:

asia442 napisał/a:

Hej dziewczyny, rok temu mój mąż wyruszył w samotną podróż ku oświeceniu na święta wielkanocne... miał zamiar nie jeść, jedynie pić i spać w namiocie i kąpać się w morzu (tamta akcja zakończyła się przyjechaniem do domu porannym pociągiem i powrót do jedzenia)...

Tym razem mój mąż, znowu świruje, ale nie wiem czy to jakaś choroba, czy tylko ma zbyt dużo czasu wolnego. Prowadzimy razem firmę, a w zasadzie to juz prawie w 80 procentach prowadzę ją ja: pilnuje płatnośći, dbam o aktywność w social mediach, sporządzam umowy itd - mnie to zabiera sporo czasu, ale mojemu mężowi już dużo mniej. Mój mąż pracuje 2 czasem 3 h dziennie licząc też dojazdy samochodem. Opiszę jego przykładowy dzień: spanie do 11-12 , pózniej powolne wstawanie, ewentualne umycie się, zrobienie śniadania (koniecznie eko, teraz już bez nabiału, o mięsie nie ma nawet mowy od roku) - jakieś avocado, jabłko kilka orzechów ( co do naczyń po posiłku - wszystko zależy od samopoczucia męża, albo pomyje albo zostawi na dwa-trzy dni, mówiąć że to nieistotna materia), pózniej zaszycie się w sypialni w dresach, i czytanie artykułów lub książek o tematyce oświecenia, duchowości, materii, bycie niematerialny... pózniej jakiś film lub nie, kakałko eco , i pod koniec dnia pojechanie na zajęcia, powrót do domu, książka, film, książka do drugiej, trzeciej i sen. JESZCZE MIESIĄC TEMU MOŻNA DO TEGO DODAĆ CODZIENNE PALENIE TRAWY, ŻEBY POCZUĆ "NORMALNY STAN" (trawa od mojego kolesia, którego poprosiłam, o zablkowowanie dostępu - te codzienne palenie wydało mi się dziwne) Dzień w dzień to samo, plus co dwa, trzy dni, jak czuje potrzebę oczyszczania to nie je wcale.

Opiszę jeszcze po krótce jak mój mąż zachowuje się obecnie: oprócz schiz z niejedzeniem lub tym eco jedzeniem, paleniem, widzę że ma ogromny problem z załatwieniem spraw mimo ogromnej ilości wolnego czasu (KTO PRACUJE 1-2 H DZIENNIE, NO KTO? ...). Podzieliliśmy się obowiązkami i jednym z jego jest jeżdzenie do księgowej - uwaga, nie był u niej od 6 miesięcy, i po prostu nie potrafi tego zrobić... nie tyczy się to tylko księgowej, odpisanie na maila, zrobienie oferty, uszczelnienie okna uszczelką, odebranie kaucji ze spółdzielni (tutaj trzeba zrobić jakiś schemat żeby ponad 2 k odzyskać - 8 miesięcy temu powinniśmy to odzyskać), stworzenie umowy dla firmy która chce z nami działąć, wykonanie głupiego telefonu - on to wszystko odkłada na "jutro" i jutro trwa od 5-12 miesięcy. Nawet wyjście do pracy opóznia i prawie zawsze jest spózniony, od 5 do 15 minut... ludzie z którymi mój mąż współpracował otwarcie mi mówili że niestety ale nie da rady bo to dramat - gościu nie wie, kiedy i kto mu wpłacił kasę nawet. Często swoje błędy zwala na mnie i krzyczy. Dzisiaj mówił mi o ścisku w swojej głowie. I o tym, że jesteśmy Bogami, o skupiskach energetycznych i o tym, że ludzie będą niedługo żyli wiecznie (czyta homo deusa). Pytał o sens życia...

Nasze relacje? Raz gorzej, raz lepiej, ale ja mam 27 lat i nie mogę myśleć o dzieciach mimo że bardzo bym już chciała, bo boje sie czy mój mąż sobie poradzi z byciem tatą. Nie, on nie imprezuje, bynajmniej nie tak jak większość ludzi. On imprezuje w swojej głowie. Zamyka się, stwarza sobie swoją własną rzeczywistość i w niej jest, w przeświadczeniu o swojej wyjątkowości i o wyrwaniu się ze schematu... Nie brakuje nam kasy, mamy mieszkanie, prace też super, nie pracujemy dużo. Ale brakuje nam - miłości, w każdym razie mi brakuje żywego zaintresowania drugą osobą, chęci sprawienia aby drugiej osobie było miło w jego obecności. Ja czuję się fatalnie z tą sytuacją. Widzę jak się odcina, jak wkłada słuchawki nawet jak jesteśmy w kawiarni na eco soku z ogórka i ciągle slucha audiobooków, albo muzyki, albo przegląda instagrama (założył sobie konto, i tam wrzuca swoje dietetyczne jedzonka i zdjęcia swojej brody).

Jego mama ma schizofrenie, młodsza siostra słyszy głosy i ciągle jest przybita, tata jest alkoholikiem, a dziadek którego nigdy nie poznał też miał shizofrenie (opowiadanie babci która odeszła od niego). Pozostałej dwójce rodzeństwo się chyba upiekło, i przynajmniej wydaję mi się że są w miare zadowoleni ze swojego życia (dzieci, rodzina, pomysł na życie, angażowanie się w życie społeczne itd). W każdym razie, nie wiem jak mam interpretować zachowanie mojego męża - jak uważacie?

Poszłam do terapeuty bo myślałam, że może to ja przesadzam, i robię kłotnie, o ciągłe zostawianie naczyń i wszystkich brudów mi, o to że jestem z obowiązkami sama, i w sumie o to że tak na prawdę nie mam przyjaciela w osobie z którą żyję. Małżeństwem jesteśmy ponad rok, znamy się ponad 6 lat. Schizy po 2 roku znajomości, ale wierzyłam, że jak to i tamto się zmieni to będzie dobrze. To nie jest zły człowiek, ale ostatnio mnie przeraża i boje się o niego, o siebie, o nas... i szczerze, nie chce zmarnować sobie życia, bo zamiast żyć pełnią życia, umieramy w domu w dwóch osobnych pokojach, a jakakolwiek próba nawiązania bliższej relacji kończy się gadką o poziomach energetycznych które nas dzielą i o świadomości o bycie które nie będę w stanie zrozumieć, bo za bardzo stąpam po ziemi w świecie materi...

Dzięki za odpowiedz z góry.

41

Odp: toksyczna relacja z bylym
olaora napisał/a:

Poltora roku temu zakładałas ten wątek. Kazdy radził ci, zeby zerwać z nim kontakt. Zostawic takiego chłopaka/narzeczonego i nie pchać sie w małżeństwo z nim. Po co zakładalas ten temat, skoro nie posłuchałas, tego co ci ludzie pisali??

A teraz po tym czasie zakładasz nowy/stary temat. Czyli wyszłaś za niego i jest gorzej niz bylo w kwietniu 2018.

Mozesz powiedziec, po co znowu założyłaś wątek? Skoro nie słuchasz nikogo i i tak robisz po swojemu?

Niestety, ale zgadzam się z tym...

Nic się nie zmieniło, a jest tylko gorzej....

42

Odp: toksyczna relacja z bylym

Cos mi sie pomyliło, to byl wątek zakladany w kwietniu 2016, czyli 2,5 roku temu. Czyli nie dość, że za niego wyszłaś, to jeszcze przez 2,5 roku znosiłaś jego idiotyczne zachowanie. A teraz się pytasz co masz zrobić, jak go zmienić albo czy może on ma schizofrenie...

A kit z tym co on ma, może mieć nawet Zespół Kreta Madagaskarskiego... Co za różnica. Każda logicznie myśląca kobieta po twoim poście z kwietnia 2016 by się ewakuowała z takiej znajomości. A ty nie. Dlaczego?? Może też jesteś na coś chora??

Jedyna sensowna porada, to składaj wniosek o rozwód i idź na terapię. Bo tobie też jest pomoc potrzebna, jeśli tyle czasu takie coś tolerujesz. Dla ciebie jeszcze jest szansa. Bo on to jakiś przypadek z kosmosu. Do tego leń i twój utrzymanek, bo za niego wszystkie sprawy prowadzisz łącznie z firmą. Do tego sprzątasz po nim, karmisz go, pierzesz, zakupy robisz.

A jeżeli uważasz, że ja nie mam racji i inni ludzie tu na forum również się mylą. Ty wiesz najlepiej i zrobisz po swojemu, czyli tu sie pożalisz i nadal z nim będziesz - to za kolejne parę miesięcy albo lat, nie zakładaj następnego wątku w tej samej sprawie...

43

Odp: toksyczna relacja z bylym

Pozwolę sobie wkleić jeszcze link do innego wątku Autorki (pod innym nickiem, ale wspomina o tej sytuacji w swoim najnowszym poście), bo go pamiętałam, a trochę mi się nudziło, to znalazłam big_smile
https://www.netkobiety.pl/t111415.html
Dla ciekawskich smile Bo Autorka i tak rad nie posłucha smile

44

Odp: toksyczna relacja z bylym

kontynuacja opowieści po kilku latach... Toksyczny było został moim mężem ..

Rok temu mój mąż wyruszył w samotną podróż ku oświeceniu na święta wielkanocne... miał zamiar nie jeść, jedynie pić i spać w namiocie i kąpać się w morzu (tamta akcja zakończyła się przyjechaniem do domu porannym pociągiem i powrót do jedzenia)...

Tym razem mój mąż, znowu świruje, ale nie wiem czy to jakaś choroba, czy tylko ma zbyt dużo czasu wolnego. Prowadzimy razem firmę, a w zasadzie to juz prawie w 80 procentach prowadzę ją ja: pilnuje płatnośći, dbam o aktywność w social mediach, sporządzam umowy itd - mnie to zabiera sporo czasu, ale mojemu mężowi już dużo mniej. Mój mąż pracuje 2 czasem 3 h dziennie licząc też dojazdy samochodem. Opiszę jego przykładowy dzień: spanie do 11-12 , pózniej powolne wstawanie, ewentualne umycie się, zrobienie śniadania (koniecznie eko, teraz już bez nabiału, o mięsie nie ma nawet mowy od roku) - jakieś avocado, jabłko kilka orzechów ( co do naczyń po posiłku - wszystko zależy od samopoczucia męża, albo pomyje albo zostawi na dwa-trzy dni, mówiąć że to nieistotna materia), pózniej zaszycie się w sypialni w dresach, i czytanie artykułów lub książek o tematyce oświecenia, duchowości, materii, bycie niematerialny... pózniej jakiś film lub nie, kakałko eco , i pod koniec dnia pojechanie na zajęcia, powrót do domu, książka, film, książka do drugiej, trzeciej i sen. JESZCZE MIESIĄC TEMU MOŻNA DO TEGO DODAĆ CODZIENNE PALENIE TRAWY, ŻEBY POCZUĆ "NORMALNY STAN" (trawa od mojego kolesia, którego poprosiłam, o zablkowowanie dostępu - te codzienne palenie wydało mi się dziwne) Dzień w dzień to samo, plus co dwa, trzy dni, jak czuje potrzebę oczyszczania to nie je wcale.

Opiszę jeszcze po krótce jak mój mąż zachowuje się obecnie: oprócz schiz z niejedzeniem lub tym eco jedzeniem, paleniem, widzę że ma ogromny problem z załatwieniem spraw mimo ogromnej ilości wolnego czasu (KTO PRACUJE 1-2 H DZIENNIE, NO KTO? ...). Podzieliliśmy się obowiązkami i jednym z jego jest jeżdzenie do księgowej - uwaga, nie był u niej od 6 miesięcy, i po prostu nie potrafi tego zrobić... nie tyczy się to tylko księgowej, odpisanie na maila, zrobienie oferty, uszczelnienie okna uszczelką, odebranie kaucji ze spółdzielni (tutaj trzeba zrobić jakiś schemat żeby ponad 2 k odzyskać - 8 miesięcy temu powinniśmy to odzyskać), stworzenie umowy dla firmy która chce z nami działąć, wykonanie głupiego telefonu - on to wszystko odkłada na "jutro" i jutro trwa od 5-12 miesięcy. Nawet wyjście do pracy opóznia i prawie zawsze jest spózniony, od 5 do 15 minut... ludzie z którymi mój mąż współpracował otwarcie mi mówili że niestety ale nie da rady bo to dramat - gościu nie wie, kiedy i kto mu wpłacił kasę nawet. Często swoje błędy zwala na mnie i krzyczy. Dzisiaj mówił mi o ścisku w swojej głowie. I o tym, że jesteśmy Bogami, o skupiskach energetycznych i o tym, że ludzie będą niedługo żyli wiecznie (czyta homo deusa). Pytał o sens życia...

Nasze relacje? Raz gorzej, raz lepiej, ale ja mam 27 lat i nie mogę myśleć o dzieciach mimo że bardzo bym już chciała, bo boje sie czy mój mąż sobie poradzi z byciem tatą. Nie, on nie imprezuje, bynajmniej nie tak jak większość ludzi. On imprezuje w swojej głowie. Zamyka się, stwarza sobie swoją własną rzeczywistość i w niej jest, w przeświadczeniu o swojej wyjątkowości i o wyrwaniu się ze schematu... Nie brakuje nam kasy, mamy mieszkanie, prace też super, nie pracujemy dużo. Ale brakuje nam - miłości, w każdym razie mi brakuje żywego zaintresowania drugą osobą, chęci sprawienia aby drugiej osobie było miło w jego obecności. Ja czuję się fatalnie z tą sytuacją. Widzę jak się odcina, jak wkłada słuchawki nawet jak jesteśmy w kawiarni na eco soku z ogórka i ciągle slucha audiobooków, albo muzyki, albo przegląda instagrama (założył sobie konto, i tam wrzuca swoje dietetyczne jedzonka i zdjęcia swojej brody).

Jego mama ma schizofrenie, młodsza siostra słyszy głosy i ciągle jest przybita, tata jest alkoholikiem, a dziadek którego nigdy nie poznał też miał shizofrenie (opowiadanie babci która odeszła od niego). Pozostałej dwójce rodzeństwo się chyba upiekło, i przynajmniej wydaję mi się że są w miare zadowoleni ze swojego życia (dzieci, rodzina, pomysł na życie, angażowanie się w życie społeczne itd). W każdym razie, nie wiem jak mam interpretować zachowanie mojego męża - jak uważacie?

Poszłam do terapeuty bo myślałam, że może to ja przesadzam, i robię kłotnie, o ciągłe zostawianie naczyń i wszystkich brudów mi, o to że jestem z obowiązkami sama, i w sumie o to że tak na prawdę nie mam przyjaciela w osobie z którą żyję. Małżeństwem jesteśmy ponad rok, znamy się ponad 6 lat. Schizy po 2 roku znajomości, ale wierzyłam, że jak to i tamto się zmieni to będzie dobrze. To nie jest zły człowiek, ale ostatnio mnie przeraża i boje się o niego, o siebie, o nas... i szczerze, nie chce zmarnować sobie życia, bo zamiast żyć pełnią życia, umieramy w domu w dwóch osobnych pokojach, a jakakolwiek próba nawiązania bliższej relacji kończy się gadką o poziomach energetycznych które nas dzielą i o świadomości o bycie które nie będę w stanie zrozumieć, bo za bardzo stąpam po ziemi w świecie materi...

Dzięki za odpowiedz z góry.

45

Odp: toksyczna relacja z bylym

Piszesz, ze nie chcesz sobie marnować życia. To nie marnuj. Zajmij sie rozwodem, uporzadkuj  swoje życie. A potem poznaj kogos normalnego.

Nie możesz sie łudzić, że on sie zmieni. Nie zmieni się.

Przeczytaj jeszcze raz te wszystkie odpowiedzi ludzi z wątków, które zakładałaś. Czy ktoś ci napisał - msza super chłopaka/narzeczonego/męża, tylko ma chwilę słabości, ale potem będzie już wszystko dobrze? NIE

NIE MA CUDOWNEGO LEKARSTWA DLA NIEGO. IN NIGDY NIE BEDZIE TAKI, JAKBYS CHCIAŁA.

46

Odp: toksyczna relacja z bylym

Czy Ty nie widzisz, że ten człowiek ma ogromne problemy ze sobą i nie chce nic z tym zrobić?
Zmarnujesz sobie życie u jego boku, jeśli nie odejdziesz.

Posty [ 46 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » toksyczna relacja z bylym

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024