Witajcie,
Kolejne rozstanie w moim życiu i nie umiem sobie z tym sama poradzić. Piszę tutaj, żeby mi było łatwiej i żebym nie robiła głupot. Proszę Was o wsparcie.
Rok temu zaczęłam nowa pracę, w której Go poznałam. Dopiero leczyłam się po rzstaniu z poprzednim facetem, który bardzo mnie zranił a praca była lekarstwem. XYZ Spodobał mi się ale przez pierwsze pół roku zupełnie nie myślałam o nim w ten sposób, że mogłoby cos z tego wyjść. Pewnego dnia jedliśmy razem obiad w pracy i całkiem dobrze nam sie rozmawiało. Pomyślałam wtedy, że to dobry facet ale nieszczęsliwie zakochany w mojej koleżance( póżniej dopiero okazało się, że zupełnie nic do niej nie czuje i to dla niego tylko koleżaka - ja po prostu źle odebrałam jego zachowanie w stosunku do niej). Wieczorem z kilkoma osobami z pracy wyszliśmy na piwo. On też przyszedł i cały wieczór rozmawialiśmy tylko ze sobą. Od tego wieczoru wszystko się zaczęło. Pisaliśmy ze sobą całymi dniami smsy i chodziliśmy przez to niewyspani po pracy, szybko złapaliśmy bliski kontakt. Po dwóch tygodniach zaprosiłam go do siebie na kawę. Opowiedział mi, że wczesniej był w tylko jednym związku przez 8 lat. Oboje mieliśmy problemy, oboje potrzebowaliśmy bliskości - wylądowaliśmy w łóżku. Było super i obojgu nam się podobało. Zaczęliśmy się spotykać częsciej. Ja nie byłam gotowa na związek - on też nie ale postanowiliśmy być blisko dopóki kogoś nie poznamy. Robiłam wszystko żeby się nie zakochać ale po 2 miesiącach wiedziałam że coś jest nie tak. Wtedy mieliśmy pierwszy kryzys... On powiedział mi że czuje sie jakby mne wykorzystywał bo pownien być dla mnie kimś więcej a nie potrafi. Zapewniłam go że jest mi dobrze tak jak jest i żeby o tym nie myślał. 3 miesiące później wiedziałam już że czuję do niego dużo więcej niż myślałam. Powiedziałam mu, że chcę z nim być bo mi dobrze, bo czuję sie przy nim bezpiecznie i mam stabilizację i z nikim wczesniej nie było mi tak dobrze. Niestety on nie czuje tego samego co w poprzednim związku. Powiedział mi, że jeżeli nie będę dla niego Tą jedyną to on nie będzie potrafił ze mną być. Postanowiliśmy dać sobie przerwę żeby pomyśleć. Po tygodniu pojechałam z nim w góry spedziliśmy tam cudowny weekend. Niestety po powrocie nic się nie zmieniło. Wczoraj się rozstaliśmy a ja znowu czuję się tak jakby ktoś mi umarł. Wiem, że też jestem dla niego ważna bo wielokrotnie mi to mówił. W łózku też obojgu było nam rewelacyjnie. Wiem, że nikogo nie mogę zmusić do miłości ale teraz źle mi z tym wszystkim. Chciałabym żeby wrócił, przytulił mnie i powiedział, że będzie dobrze. On mówi że nie jest pewny tego co robi i ciągle zastanawia sie czy to nie jest gigantyczny błąd ale nie chce mnie skrzywdzić bo nie czuje do mnie tego co powinien. Nie wiem sama czy dobrze zrobiłam odcinając się od niego. Potrzebuję waszego wsparacia. Pozdrawiam.