O co mu chodzi? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 11 ]

Temat: O co mu chodzi?

Cześć wszystkim. Postanowiłam założyć temat na forum, bo w sumie nie mam z kim o tym porozmawiać, koleżanki tylko wysłuchały bez żadnej konstruktywnej opinii, więc może Wam jako osobom totalnie trzecim uda się coś wywnioskować.

X poznałam 1,5 roku temu, jest to facet o 10 lat starszy ode mnie. Zaczęliśmy spotykać się pod koniec zeszłego roku, ja od kilku miesięcy miałam zakończony trwający kilka lat związek. U niego sytuacja przedstawiała się nieco dziwniej. Mówił, że od roku nie jest ze swoją dziewczyną, ale z pewnych względów jeszcze razem mieszkają (wiem, że brzmi to standardowo jak przy mydleniu oczu kochance - "nie jesteśmy już tak naprawdę razem, już nawet ze sobą nie sypiamy" itp. - jednak zrobiłam mały wywiad środowiskowy wśród jego - w sumie wspólnych, ale jego znają o wiele dłużej - znajomych i rzeczywiście wyszło, że mówił prawdę). Muszę podkreślić, że nie spotykaliśmy się oficjalnie, chodziliśmy od czasu do czasu na piwo, prócz tego kontakt wirtualny był intensywny, z czasem pojawił się flirt, bardziej z mojej strony, bo on mnie stopował. Kilka razy spędziliśmy intymne chwile, ale do seksu nie doszło. Mówił mi prosto z mostu, że ze mną nie będzie, bo kocha swoją byłą. Zaakceptowałam to bez problemu i mimo że w końcu się w nim zakochałam (o czym mu powiedziałam, lubię jasne sytuacje - niedługo po tym moim wyznaniu doszło do pierwszej "intymnej chwili") nie liczyłam na nic.

W końcu i on zaczął się bardziej otwierać. Sam z siebie zaczynał flirt, aranżował spotkania, zabiegał o moją uwagę. I tak to sobie trwało aż do pewnego dnia, w którym był bardziej miły niż zwykle, chciał się spotkać. Na spotkaniu powiedział, że też się we mnie zakochał, że już olać byłą, że powiedział jej o nas, rodzinę też poinformował, że wszystko między nimi skończone na amen i spotyka się z inną kobietą (już nie wnikałam, czy to prawda, bo mu ufałam) i możemy zacząć być oficjalnie razem. Jego była podobno się zdenerwowała i mu kilka wiązanek posłała. Podeszłam do tego z rezerwą, bo trudno w 100% się cieszyć, skoro jednak była obojętna na to nie pozostała, mieszkają jednak razem (w dwóch osobnych pokojach wg niego), więc raczej nie zapowiadała się sielanka, tylko burza z piorunami. Wolałam być ostrożna, nie daj Boże nie snułam planów na przyszłość, nie atakowałam w żaden sposób jego byłej tak jak mają to w zwyczaju niektóre kobiety chcące obrzydzić swoim nowym facetom poprzednie partnerki. Postanowiłam poczekać i zobaczyć, jak się sprawa rozwinie. Powiedział, że jego była będzie z nim mieszkała do lipca, już mniejsza o powód takiej daty. On z kolei zaczął roztaczać wizje, czego to teraz razem nie zrobimy, dokąd nie pójdziemy.
Jego niesamowite wręcz uniesienie i szczęście trwało kilka następnych dni, po czym po prostu przestał się odzywać. Gdy pisałam oczywiście odpisywał, ale był już zimny, wręcz mnie olewał, więc dałam spokój, chociaż byłam zdezorientowana. Już wcześniej bywały takie dni, wtedy miał problemy, które musiał na spokojnie przemyśleć, uznałam więc, że może z byłą się ścina.

Odezwał się po tygodniu z przeprosinami za unikanie kontaktu i powiedział, że jednak nie może być ze mną, dopóki ona się nie wyprowadzi, to go wykańcza. To było kilka tygodni temu, od tamtego czasu się nie widzieliśmy, ale nadal rozmawiamy codziennie, w 3/4 przypadków on zaczyna rozmowę. Skończyły się wszelkie czułości z jego strony, jeśli ja piszę coś zalotnego, on mnie gani, więc już tak nie piszę i w sumie przez większość czasu rozmawiamy o pierdołach. Próbowałam się dowiedzieć, co się takiego stało, że nagle z fazy "ojezusmaria bądźmy razem, bo nie wytrzymam" przeszedł do "jesteś zwykłą znajomą i spadaj", ale jedyne co on w tej sprawie ma do powiedzenia to "wiem, że cię zraniłem, przepraszam". Raz jeden od tamtego czasu był jakiś taki bardziej łagodny i nawet coś w stylu czułych słówek było, poza tym nic, zachowuje się jak kumpel, jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Zapytałam się, czy to dlatego, bo się między nimi relacje poprawiły - odpowiedział, że "nie poprawiły się, poza tym to nie moja sprawa"; nic już w zasadzie nie jest moją sprawą.

Jak Wy to widzicie?
Ja jeśli wyłączę na chwilę uczucia i pomyślę "na zimno", to dochodzę do takiego wniosku: X pomylił zakochanie z pożądaniem (bo podobno od dawna mu się podobałam), ale niezależnie czy doszedł do tego czy nie, woli czekać aż może była o nich zawalczy (on walczył i jestem przekonana, że zawalczyłby znowu). Odzywa się po to, by w razie czego mieć wyjście awaryjne, gdyby ona rzeczywiście w tym lipcu się wyprowadziła z jego mieszkania.

Oczywiście gdy włączy mi się uczucie widzę to w naiwnym świetle, że on jednak się we mnie zakochał, ale jest takiego dobrego serduszka, że nie chce robić krzywych jazd dopóki mieszka z byłą (ona nikogo nie ma) i nie może znieść sytuacji, że spotyka się z inną mając przed oczami ją.

PS. Co aktualnie robię? Nic. Po prostu czekam. Ale czy jest na co? Może lepiej olać sprawę, uczucia zdusić i któregoś dnia spotkać kogoś bez takich pokręconych sytuacji? Chyba tak byłoby najrozsądniej...

Zobacz podobne tematy :
Odp: O co mu chodzi?

Kolega jeszcze jedna noga w tamtym zwiazku.
Serio chcesz czekac az jasnie pan dokona wyboru?

3

Odp: O co mu chodzi?

Hej, wydajesz się być mądrą dziewczynką wink. Po prostu, wciąż kocha tamtą i to długo jeszcze potrwa. Zduś to, póki nie przerodziło się w coś mocniejszego z twojej strony i za jakiś czas poznasz wolnego faceta. Nie warto po prostu. Odetnij się od niego i nie odpowiadaj na zaczepki, a on niech mydli oczy kolejnego, kochając ex smile.

4 Ostatnio edytowany przez Katatonia-89 (2016-04-09 20:43:24)

Odp: O co mu chodzi?

Właśnie mam wątpliwości, czy "gra" jest warta świeczki. Niezdecydowanie może być jedną z jego głównych cech, a życie z taką osobą do najłatwiejszych nie należy.

Haha, dzięki Garance wink

5

Odp: O co mu chodzi?

Nic dodać, nic ująć. Facet nie jest wart Twojego czekania.

6

Odp: O co mu chodzi?

Mam problem podoba mi się chłopak z pracy ale nie rozumiem jego zachowania mówi wszystkim że mu się podobam a sam nie podejdzie do mnie i nie pogada zaprosił mnie raz na spotkanie po czym się na nim nie zjawił a później mi powiedział że był chory co też później okazało się że pił i dlatego ale dalej chciał się ze mna spotkać i numer też chciał nie dałam mu bo widziałam jak się zachowuje żałuje teraz tego próbowałam z nim rozmawiać normalnie ale się nie da bo on się z tego śmieje a teraz nawet się do mnie nie odzywa nie wiem co mam zrobić dać sobie z nim spokój? Ale dalej o mnie mówi a najgorsze jest to że się w nim zakochałam a on się domyśla i rozpowiada innym że się za nim uganiam nie wiem co mam o tym myśleć chciałabym wiedzieć na czym stoję czy dać sobie z nim spokój czy jak proszę pomóżcie:(

7

Odp: O co mu chodzi?
Katatonia-89 napisał/a:

Jak Wy to widzicie?
Ja jeśli wyłączę na chwilę uczucia i pomyślę "na zimno", to dochodzę do takiego wniosku: X pomylił zakochanie z pożądaniem (bo podobno od dawna mu się podobałam), ale niezależnie czy doszedł do tego czy nie, woli czekać aż może była o nich zawalczy (on walczył i jestem przekonana, że zawalczyłby znowu). Odzywa się po to, by w razie czego mieć wyjście awaryjne, gdyby ona rzeczywiście w tym lipcu się wyprowadziła z jego mieszkania.

Widzę to tak samo jak Ty. Zerwij kontakt kompletnie.

@Honorata232
Widać dokładnie na czym stoisz, ale pomarzyć każdy lubi. Szkoda tylko, że przez te marzenia poświęcasz szacunek do siebie.
Tak uganiasz się za nim.
Nie, on nic do Ciebie nie czuje.
Tak, on lubi się Tobą pobawić.
Co zrobić: przestać się łudzić.

8

Odp: O co mu chodzi?

Weszłaś w układ z mężczyzną będącym w związku przechodzącym kryzys. Mimo przeprowadzonego wywiadu, chyba trochę oszukiwałaś sama siebie, że jest inaczej.
Niestety, byłaś tą drugą i chociażby z tego powodu nie czekaj na niego. Wygląda na to, że byłaś chwilową odskocznią od jego problemów.
Prawdopodobnie on ciągle walczy o swoją dziewczynę, zwłaszcza teraz, gdy jego zdrada ujrzała światło dzienne i dotarło do niego, że faktycznie ją straci.
Nawet, gdyby się rozstali, a on przypomniał sobie o Tobie, będziesz miała satysfakcję z tak wywalczonego, wyczekanego, niezdecydowanego faceta?
...no i jego lojalność też pozostawia wiele do życzenia

9 Ostatnio edytowany przez Katatonia-89 (2016-04-10 05:53:34)

Odp: O co mu chodzi?

Hmm josz powiem Ci, że zrobiłam ten "wywiad", bo sprawa była dla mnie nie do końca jasna. Wcześniej spędzaliśmy dość dużo czasu w jednym towarzystwie i on cały czas mówił o niej jak o aktualnej. Pierwsze przesłanki o tym, że jest jednak źle doszły do mnie jakoś w lipcu i byłam bardzo zdziwiona. Gdy zaczęłam rozmawiać z ludźmi okazało się, że ci którzy byli z nim bliżej wiedzieli o tym ich rozpadzie związku, reszta - mniej przez niego zaufana - sądziła, że przechodzą kryzys (tak jak napisałaś zresztą). On jest dość specyficzny i dba o swoją prywatność, nie leci do byle kogo z każdym problemem, raczej przed innymi udaje, że nic złego się nie dzieje, a wtajemnicza w swoje problemy tylko niektórych. Dlatego uwierzyłam tym bliskim znajomym. Muszę też przyznać, że Pana Iksa nigdy nie złapałam na kłamstwie.
Teraz już w to nie wnikam, bo co za różnica, skoro stało się co się stało, a on i tak ma ją w głowie? Doskonale o tym wiem, bo to aż bije po oczach, chociaż od jakichś dwóch, może trzech miesięcy jakby mniej się nią przejmował - ale to mogły być tylko pozory, bo jak wspomniałam wyżej, on jest z gatunku tych skrytych. Nie mam o to absolutnie żalu, nie mam też żalu, że jednak mu coś nie podpasowało i nie chce "na razie" ze mną być. Tak się czasami w życiu zdarza. Boli mnie tylko, że doskonale wiedział, iż będę przeżywać to nagłe urwanie kontaktu oraz rollercoastera typu "dzisiaj cię kocham, jutro nienawidzę, dzisiaj cię pragnę, jutro się wstydzę" - jak to podobnie śpiewał Glaca, bo w sumie to wszystko się rozegrało w ciągu trzech dni plus tygodnia milczenia. Jestem po bardzo ciężkim, toksycznym poprzednim związku i takie rzeczy mnie duszą psychicznie. A jedyne co ma mi teraz do powiedzenia o tym wszystkim, to "przepraszam". Brakuje mi szczerzej rozmowy o tym, do której nie dochodzi, bo on zamyka się w sobie, a wtedy ja się irytuję. Raz - jakiś tydzień po informacji o niemożności wejścia w związek - zdenerwowałam się jego kolejnym zamknięciem na ten temat i napisałam zdenerwowana, że może w takim razie po prostu zakończymy znajomość, skoro nie potrafimy ze sobą normalnie rozmawiać. Odpisał na to po prostu "ok", po czym odezwał się kilka godzin później jak gdyby nigdy nic. Mam czasami wrażenie, że on te moje małe wybuchy zwyczajnie przeczekuje, żeby nie musieć ze mną o tym rozmawiać.
Takie tam gorzkie żale o 5 rano wink

Co do satysfakcji z wywalczonego - czy ja wiem, czy to dobre słowo? - faceta... Nie wiem. Tak szczerze mówiąc to od jakiegoś czasu się zastanawiam, czy ogólnie miałoby to sens. Różnimy się od siebie i obawiam się, że nie tak "uzupełniająco", raczej "odpychająco". Mamy zupełnie inny styl życia, inne podejście do podstawowych spraw. Zresztą wystarczy zwrócić uwagę na fakt, że ja jestem osobą lubiącą rozmawiać o bolączkach, on zamyka twarz na kłódkę. To już stwarza problem z przepływem informacji, a jest takich rzeczy o wiele więcej. Ja już nie chcę być z kimś "mimo wszystko", chciałabym się spełniać przy drugiej osobie, poznawać nowe rzeczy. Nie mogę przy tym powiedzieć, że jest mi przy nim źle, to inteligentny człowiek mimo wszystko, z podobnym poczuciem humoru. Boję się, że po tych akcjach nie będziemy mogli kolegować się tak jak kiedyś i jedyną opcją jest zerwanie kontaktu.

10

Odp: O co mu chodzi?
Katatonia-89 napisał/a:

Mówił mi prosto z mostu, że ze mną nie będzie, bo kocha swoją byłą. Zaakceptowałam to bez problemu i mimo że w końcu się w nim zakochałam (o czym mu powiedziałam, lubię jasne sytuacje - niedługo po tym moim wyznaniu doszło do pierwszej "intymnej chwili") nie liczyłam na nic.

W końcu i on zaczął się bardziej otwierać. Sam z siebie zaczynał flirt, aranżował spotkania, zabiegał o moją uwagę. I tak to sobie trwało aż do pewnego dnia, w którym był bardziej miły niż zwykle, chciał się spotkać. Na spotkaniu powiedział, że też się we mnie zakochał, że już olać byłą, że powiedział jej o nas, rodzinę też poinformował, że wszystko między nimi skończone na amen i spotyka się z inną kobietą (już nie wnikałam, czy to prawda, bo mu ufałam) i możemy zacząć być oficjalnie razem. Jego była podobno się zdenerwowała i mu kilka wiązanek posłała. Podeszłam do tego z rezerwą, bo trudno w 100% się cieszyć, skoro jednak była obojętna na to nie pozostała, mieszkają jednak razem (w dwóch osobnych pokojach wg niego), więc raczej nie zapowiadała się sielanka, tylko burza z piorunami.

........ On z kolei zaczął roztaczać wizje, czego to teraz razem nie zrobimy, dokąd nie pójdziemy.
Jego niesamowite wręcz uniesienie i szczęście trwało kilka następnych dni, po czym po prostu przestał się odzywać.

.........Odezwał się po tygodniu z przeprosinami za unikanie kontaktu i powiedział, że jednak nie może być ze mną, dopóki ona się nie wyprowadzi, to go wykańcza.

......... ale jedyne co on w tej sprawie ma do powiedzenia to "wiem, że cię zraniłem, przepraszam". .

...czyli facet - chorągiewka
Skoro ma świadomość, że Cię zranił, bo się zaangażowałaś (w końcu dał Ci nadzieję deklarując miłość), to nie powinien oczekiwać, że cała ta sprawa spłynie po Tobie jak woda po kaczce, że ogarniesz swoje uczucia do niego w pięć minut i łagodnie przejdziesz do relacji przyjacielskiej.
Uważam, że po tych wyznaniach i zwodzie jaki Ci sprawił, powinien po prostu zostawić Cię w spokoju.
Na Twoim miejscu nie kontaktowałabym się z nim. Tobie wyjdzie to na dobre, a i on może zastanowi się nad swoim postępowaniem i brakiem zdecydowania.
Może nawet będzie żałował, ale życzę Ci, żeby to już nie było Twoim problemem.

11

Odp: O co mu chodzi?

Josz tak, masz rację - facet chorągiewka hmm Znalazłam parę dni temu obrazek, który obrazuje aktualną sytuację, bardzo mi się podoba wink:
(Oj, nie mam możliwości dodawania linków jako nowy użytkownik. Jeśli jesteś ciekawa, wpisz w Google Grafika "meska logika nie jestem gotowy na zwiazek", czwarta pozycja z tą kobietą na końcu)

Aktualnie nie odzywam się. Tzn. nie jestem w tym momencie w stanie zerwać definitywnie kontaktu, bo prócz kwestii uczuciowej przyzwyczaiłam się do jego obecności, mamy wspólne skojarzenia i tematy, wiesz o co chodzi. Nie piszę pierwsza, jeśli on napisze, coś tam odpiszę. Ale to jest takie sztywne wszystko hmm Wczoraj była dla mnie niemiła sytuacja, zażartował w taki sposób, że momentalnie dostałam dreszczy i myślałam, że się popłaczę na ulicy (że się zszedł z byłą, tak najogólniej pisząc; gdy zareagowałam chłodno, że "spoko" chyba się zdziwił - zapytał, czy tylko to mam mu do napisania, to dodałam, że dziękuję za kłamstwa, życzę szczęścia i się żegnam, wtedy wyszło, że to niby taki żart), więc póki co w ogóle przeszła mi ochota na jakiekolwiek rozmowy...

Posty [ 11 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024