Witam. Chciałam przedstawić historię swojego małżeństwa. Czego oczekuję? Chłodnej oceny osoby postronnej. Moja pisanina będzie dość długa gdyż chcę jak najbardziej wiarygodnie odzwierciedlić nasze relacje. Małżeństwem jesteśmy 11 lat, razem 15, dwoje podrośniętych dzieci, oboje z wyższym wykształceniem, stała praca, mieszkanie, samochód. Ogólnie korzystać ze wspólnego życia. Poznanie to przysłowiowy strzał amora, zachłyśnięcie się sobą. Związek bardzo intensywny, burzliwy, gdyż X ciągle wypominał mi że byłam wcześniej z kimś przez kilka lat i "nie czekałam na niego". O to było wiele sporów, kłótni, zazdrość. Ale ja byłam zakochana i tak dotrwaliśmy do slubu.
Ja: osoba pracująca, ogarniająca dom + kilka dorywczych zleceń w miesiącu, zaradna, energiczna (kiedyś bardziej), impulsywna. Do tego ogromnie potrzebująca miłości, wsparcia, życzliwości i bardzo bojąca się samotności. Moje relacje z matką chłodne. W dzieciństwie nigdy nie przytuliła, nie pogłaskała, nie powiedziała kocham. Jeżeli gdzieś wychodziła to wpadałam wręcz w histerię że nie wróci, że będę sama a miałam tylko Ją (rodzice rozwiedzeni, ja jedynaczka). Przeważnie czas spędzałam z babcią. I chyba ten lęk został mi do dzisiaj. Moja matka to typ męczennicy, ciągle narzekająca, nieszczęśliwa. Szybko wyprowadziłam się od niej, nigdy nie chciałam być taka jak ona. Staram się okazywać miłość moim dzieciom, przytulać, motywować, wspierać. Zrobiłam się nerwowa, często krzyczę, boję się rozmawiać z ludzmi, nie mam tematu do rozmów, pustka w głowie. Jestem dziewczyną ładną, atrakcyjną,zadbaną, normalnej budowy (165cm/64kg), dobra pozycja w pracy, ale gdzieś w środku niedowartościowana, mała.
Mąż: wyższe stanowisko, zaradny, gotujący, wszystko sam naprawi. Typ choleryka i nerwusa. Z błahostki potrafi zrobić awanturę, wścieka się, przeklina (nawet przy dzieciach), wyzywa. Często powtarzam że szkoda życia na bzdurne kłótnie ale nie dociera to do niego. Nie chce ze mną rozmawiać, nie widzi swoich wad, to ja się czepiam, ciesz się że Cię po gębie nie leję, wszyscy tak mają. Ogólnie raczej pesymista, rzadko się smieje, cieszy, ciągle coś jest źle a przeważnie w 99% to ja jestem przyczyną wszystkich jego nieszczęść. Pod moim adresem złośliwości (to tylko żarty - jak mówi): gruba jesteś, obwisła, dupa jak słonica, jak do mnie mówisz to na baczność stań, coś tu śmierdzi, nie śmierdziało dopóki nie przyszłaś, muszę się zniżyć do twojego poziomu i wiele wiele innych których już nie pamiętam. Codziennie jakiś przytyk, jakaś złośliwość. Mówi z irytacją w głosie. Najlepiej żebym była praczką sprzątaczką, gotowaczką...w jednym, taką ubezwłasnowolnioną muzułmanką. Sam kreuje się na zewnątrz na wzór męża i ojca. Miły porządny dobry, dba o dom. Nawet kiedyś przedszkolanka mi powiedziała że taka z nas porządna rodzina, aż oko cieszy. A w domu burczenie, chamstwo, przeklinanie.
Finanse: od początku znajomości oboje pracujemy, zaraz po urlopach macierzyńskich wracałam do pracy. Wcześniej pieniądze wspólne. Od kiedy X awansował, więcej zarabia zrobił się podział na moje i twoje. Nie ma wspólnoty majątkowej, nic nie możemy kupić, zaplanować. Mąż dość dużo zarabia ale broń Boże żebym się dowiedziała ile, to jego pilnie strzeżona tajemnica (ale i tak wiem). Odkłada pieniądze, ciąglę mówi że nie ma kasy. Płaci kilka rachunków. Wkurzyłam się i podzieliłam miesiąc na pół, do 15 dom utrzymuję ja, po 15 on. Ale jest to trudne bo nie daje mi pieniędzy a głównie to ja robię zakupy, muszę mówić żeby zostawił pieniądze a on z ciągle powtarza że nie ma skąd.. Głupiego mleczka do twarzy, dezodorantu mi nie kupi bo to moje wydatki, dla mnie. Nie mówiąc o ubraniach, kosmetykach itp. Ale staram się być zacięta, nie słyszeć jego narzekań i wymuszam na nim zakupy żywnościowe.
Sex: od początku udany, satysfakcjonujący, urozmaicony. Ale ostatnio oś nie tak. Sex tylko jak X ma ochotę, często jest zmęczony, śpiący, "boli głowa". Jak się uprę to muszę się sporo namęczyć żeby była erekcja, ostatnio pierwszy raz w życiu nie był w stanie nawet odbyć stosunku. Ok 2-3 lata temu odkryłam że ogląda porno. On taki świętojeb...., nieuznający wszelkiego kurest... ogląda takie rzeczy. Zabolało mnie ogromnie bo odkryłam jaki z niego hipokryta, zakłamaniec. Gdyby miał inne podejście do życia to nie robiłabym problemu a tu kreuje się na takiego nieskalanego a jednak ma drugą twarz. Zrobiłam awanturę, kajał się ale za chwilę powiedział że mam się nie wpierd...w jego życie. Do dzisiaj ogląda, chciaż obiecał że nie będzie tego robić, po prostu lepiej się maskuje, kasuje historię, ogląda tak 1-2x tydz. Jak mu pokazałam strony XXX w jego telefonie to w żywe oczy kłamał że to nie on, same się zapisały w historii (sex kamery, sex czaty itp). W ostatnim czasie zobaczyłam że kilkakrotnie kochał się ze mną po wcześniejszym nakręceniu się na stronach porno. Wierzcie mi boli jak cholera, jak cholera. Ale jeszcze nic mu nie powiedziałam ,że wiem o tym. Zawsze spełniałam jego zachcianki, rzadko boli mnie głowa, dlatego tym bardziej to boli. Wiem że są kobiety kłody, sztywne, rzadko chętne na sex z mężem a tu taka nieciekawa historia.
Nasze relacje: ogólnie brak rozmowy, jedności, łączności, bliskości. Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. Ja chyba owinełam się skorupą żeby te jego uszczypliwe teksty mnie nie bolały i staram się nie okazywać że cierpię, Nie płaczę, nie daję mu tej satysfakcji. Kiedyś powiedział że stałam się zimną suk... bo nic mnie nie rusza. Ale wewnętrznie rusza i to bardzo. Zawsze chciałam mieć zgodną wesołą, normalną rodzinę, plany na przyszłość, ciepło, szacunek zrozumienie. Czasem myślę że gdyby coś mi się stało to on mi nie pomoże, nie mogę na niego liczyć. On jest chyba słaby, każdy problem go przerasta a chce się kreować na twardego faceta, męskiego. Krzyczy, przeklina. Ogólnie w domu więcej krzyczymy niż rozmawiamy spokojnie, nawet dzieci mówią podniesionym głosem. Mąż czesto mówi z irytacją, rozdrażnieniem w głosie. Mówi że kocha a za chwilę z błahostki złośliwości, w stosunku do mnie i syna, córki tak się nie czepia. W przypływie dobrego humoru mnie kocha, przytuli ale to jest tak rzadko. Moje czułe gesty odtrąca, więc przestałam się starać przytulać inicjować sex. I nasze życie jest jałowe, w zawieszeniu, bez planów, no i chyba bez miłości. A jeszcze co mnie boli, niepokoi to myślenie męża że mężczyzna to w zasadzie nie zdradza bo on wkłada a kobieta ma wkładane. Kilka razy to słyszałam, tak ma zakorzenione w tym swoim umyśle.
Co sądzicie???