Drogie koleżanki. Przeżywam w moim życiu ciężkie chwile. Mój mężczyzna zostawił mnie bez słowa. Zniknął, przestał się odzywać (u niego wszystko dobrze). Nie umiem sobie poradzić z zaistniałą sytuacją. Oczywiście zaczęłam obwiniać siebie, że skoro w taki sposób odszedł musiałam sobie na to zasłużyć. Nie chcę od Was odpowiedzi czy dobrze myślę , czy źle. Chciałabym abyście poradziły mi w jaki sposób uporałyście się z odejściem mężczyzny. Odejściem, któego się nie spodziewałyście. Co sprawiło, że zaczęłyście wierzyć i żyć na nowo.. Na chwilę obecną wydaje mi się, że życie straciło sens, jednak bardzo chciałabym mieć siłę, żeby chociaż pokazać mu, że jestem w stanie sobie bez niego poradzić. Jak zacząć żyć na nowo?
Tez sie probuje uporac z odejsciem faceta, wiec rozumiem, przez co przechodzisz. Wiem tylko tyle, ze czas jest tutaj najlepszym lekarstwem. No i wszystko siedzi w glowie. Nie mozesz sie zadreczac.
Ale prosze Cie, zostawil Cie bez slowa, jest kompletnym tchorzem, a Ty obwiniasz siebie? Nie zartuj...
Wyprowadź mnie z błędu jeśli się mylę, ale czy nie mowa tu o tym mężczyźnie, który spotykał się z Tobą tylko na seks? Jeszcze miesiąc temu zastanawiałaś się jak zerwać...
Może na otarcie łez pomoże świadomość, że nie był to satysfakcjonujący związek, nie był to nawet związek... Przestań idealizować go i czas spędzony z nim, a od razu poczujesz się lepiej. Rozumiem, że mieliście swoje wzloty, ale za „związkami”, które realizują się po zachodzie słońca generalnie nie ma co płakać i wzdychać. On tego na pewno nie robi, czemu Ty miałabyś?
Polecam Ci wątek damarisss "Dlaczego się nie zakochał". Tam znajdziesz pocieszenie i rady. Trzymaj się.