Mam pytanie, które możecie potraktować czysto teoretycznie.
Czy można przekonać wyzwoloną (w jej mniemaniu) kobietę do seksu z drugą kobietą w trójkącie?. Wyobraźcie sobie wampa, femme fatale według uznania. Typ kobiety, dla której faceci robią rzeczy głupsze od nich samych.
Mamy znajomą, która na pozór spełnia wszystkie możliwe deskrypcje kobiety świadomej i wyzwolonej. Swoim zachowaniem i słowami deklaruje ogromną chęć przelecenia mnie i vice versa w wszelkich możliwych konstelacjach, chce dać się sponiewierać bo lubi ostrzej, etc. Super nic tylko brać. Problem jednak polega na tym, że ja mam to samo na wyciągnięcie ręki w domu z Żoną. Moja luba nie ma nic przeciwko i w dużej mierze jest kołem zamachowym tej sytuacji. Zaproponowaliśmy naszej znajomej układ 2K+M. Niestety okazuje się, że w tym miejscu jej wyzwolenie się definitywnie kończy bo ona z drugą K nie może za żadne skarby świata – gdybym kolegę zorganizował to ok ale z kobietą nie ma opcji. Trochę mi się to dziwne wydaje bo z doświadczenia wiem, że kobiety są bardziej otwarte w tych kwestiach. Dlatego z czystej ciekawości pytam czy gdyby, którakolwiek z was mając taką propozycję opartą sticte na układzie przyjemnościowo-rozrywkowym zgodziłaby się czy nie? I dlaczego. Oczywiście zakładając, że byłybyście singielkami albo żyły w mniej lub bardziej otwartych związkach. Możecie teoretyzować.