Moje serce jest otoczone grubym, szarym, wzbudzającym odrazę kamieniem. W jego wnętrzu krążą uczucia, jakby latały krążowniki X-wing z pewnego filmu, którego akcja rozgrywała się dawno temu, w odległej galaktyce. Emocje o jakich mowa są pełne żalu, smutku i rozczarowania. Czuję jak coś ciężkiego gniecie serce, rozciąga je i na nowo ściska. Reżyserem tego stanu jest moja była dziewczyna.
Nie jesteśmy razem od marca 2014 roku. Mijają dwa lata, a ja wciąż tęsknię. Nadal łudzę się że do mnie zadzwoni, przeprosi i będziemy razem, tak jak ongiś, kiedy tworzyliśmy parę.
W 2013 roku się poznaliśmy. Przeżyliśmy wiele różnych chwil, które do tej pory wspominam. Kiedy kontempluję nad tym co było, towarzyszy mi zarazem uczucie smutku i szczęścia.
Z głowy nie wychodzą mi następujące wspomnienia. Szliśmy, a nasze ręce były splecione.
W trakcie rozmowy nastała cisza, którą wypełniały nasze spojrzenia. Wtedy dochodziło do spontanicznych pocałunków. Inna sytuacja, która nie daje mi spokoju. Wracaliśmy z zakupów, kiedy nagle z pochmurnego nieba zaczęły lecieć krople deszczu. Dziewczyna otworzyła parasol. Pogoda nie planowała rychłej zmiany, toteż szliśmy przyciśnięci do siebie. Sympatia, skomentowała to w ten sposób "idziemy jak zakochani".
Te i inne momenty wywołują u mnie nostalgię.
Jednakże.
Z początkiem marca 2014 oku doszło do rozstania. Któregoś razu nudziło się pannie i znalazła interesujący sposób na nudę. Rozpoczęła na gadugadu rozmowę
z nieznajomym chłopakiem. Gdyby rozmówca pochodził z innego miasta, to pół biedy, ale ona wybrała kogoś, kto mieszkał tam, gdzie my.
Ukrywała przede mną znajomość. Spotykaliśmy się, a potem spędzała wieczory przy komunikatorze,
na którym pisała z "kolegą". Po tygodniu znajomości spotkali się. Na 2 lub 3 widzeniu, doszło do pocałunku.
Gruchali ze sobą, a w między czasie jakby nic, dziewczyna widywała się ze mną.
W czwartek mówiła - kocham, a nazajutrz postanowiła zerwać.
Została jego nową dziewczyną. Po tygodniu nowego związku, postanowiła do mnie wrócić. Wyraziłem zgodę, ale jednak na ten krok się nie zdecydowała.
Po miesiącu zrobiła podobny numer. Uznałem wtedy, że zerwę z nią kontakt.
Mijają dwa lata, a ja wciąż o niej myślę. Umawiałem się z dziewczynami, ale z żadną nie czułem się tak swobodnie jak z tamtą. Z nią byłem sobą. Nie spinałem się.
Jestem z tych facetów, którzy wstydzą się dziewczyn, czy w jakimś stopniu czują do nich lęk.
Przy niej towarzystwo podobnych negatywnych uczuć było nieznane niczym tęga zima dla mieszkańców Afryki.
Tytułowa dziewczyna, była moją pierwszą poważną partnerką. Przed nią spotykałem się z innymi, ale po paru spotkaniach kontakt się urywał, gdyż nie nadawaliśmy na jednych falach. Co prawda była taka z którą umawiałem się przez dłuższy czas, ale mimo że robiliśmy to co pary, nie uznawała, że jesteśmy razem.
Potem pojawił się inny i z dnia na dzień mnie pożegnała.
Przez pół roku przeżywałem rozstanie, lecz później wynormalniałem, a w tym przypadku pomimo upływu czasu nie potrafię wyprzeć z pamięci chwil spędzonych z tamtą.
Ona już z pewnością mnie nie pamięta. Jest dwa lata w związku. Spędza z facetem mnóstwo czasu.
Ostatnie przygody mają miejsce z jego udziałem, nie moim.
Na korzyść mojego pogromcy przemawia czas bycia razem. Dziewczyna ze mną była rok, a z nim jest dwa lata. Dla niej wydarzenia z nim są świeże, a ze mną przywołują na myśl jakieś muzeum. Z kolei ja czas spędzony z nią pamiętam doskonale. Wydaje się mi jakby to było wczoraj.
Dziewczyny co robić? Odezwać się do niej? Dodam, że po rozstaniu zmieniłem otoczenie.
Przeprowadziłem się, gdyż miejsca, które mijałem stale krzyczały do mnie - pamiętasz jak spędzaliśmy czas z tamtą?