Witam jestem z moim chłopakiem 2,5 roku, ja 21 lat, On 22. Bardzo się kochamy, rozmawiamy ze sobą o wszystkim, jesteśmy pierwsi dla siebie pod względem seksu. Poznawaliśmy się powoli, wszystko było cudownie. Około 8 miesięcy temu doszło do naszego pierwszego razu. Różnie bywało, ponieważ między nami jest spora dysproporcja, jego penis jest dość duży co sprawiało ból. Jednak nie poddawaliśmy się. Później doszły trochę kłopoty w dogadywaniu się a seks był odskocznią jakby od problemów. Kiedy nie widzieliśmy się przez tydzień lub więcej a później się spotykaliśmy to seks był codziennie. Pierwszy seks po dłużej przerwie był cudowny, ziemia się trzęsła. Na kolejny dzień już zdecydowanie mniejsze podniecenia a na trzeci już wszystko mnie i jego bolało. Wydaje mi się, że się zatraciliśmy. Ja jestem mniej opanowana pod względem wstrzemięźliwości niż On. Częściej ja bardziej chce niż On. Potem jak nie wyjdzie bo boli, ja płacze a On się przejmuje.... Doszło do fochów, że jedno chce zbliżenia a drugie nie... mam ogromną ochotę kochać się podczas okresu a nie zawsze to dla mnie dobre. Raz jest cudownie, bóle menstruacyjne są o wiele mniejsze a miesiączka krótsza a następnym razem nie mogę z łóżka wstać. Dlatego chłopak nie chce tego robić wtedy martwiąc się o moje zdrowie.
Dzisiaj przeszliśmy poważną rozmowę. Powiedział mi, że mnie bardzo kocha, szanuje i zrobi wszystko byśmy się nie kłócili. Powiedział, że kocha mnie całą a nie tylko moje ciało. Powiedział, że dla niego bliskość jest bardzo ważna, nie chce z niej rezygnować ale dusi się kiedy jest za często i nie może patrzeć jak cierpię przez to. Stwierdził, że zrobił mi krzywdę tym, że jak mnie uczył wszystkiego to tak to źle poprowadził. Z jednej strony się zgadzam. Na seks warto czekać a nie robić tego bez opamiętania. Wiem, że powinnam dorosnąć i panować nad sobą a nie być jak zwierzę, ale z drugiej strony mamy po 20 lat całe życie przed sobą i boję się do czego to poprowadzi. Nie chce żyć w jakiś ryzach, boję się, że się pogubimy i tego seksu nie będzie. Wiem, że jak mi jest źle podczas zbliżenia to On cierpi. Stawia mnie na pierwszym miejscu.... Kochamy się jak wariaci ale gubimy się... Co mamy zrobić by było dobrze? jaką granicę ustalić sobie, żeby wilk był syty i owca cała?
Ja wiem, że na ten seks warto czekać bo po tygodniu albo troszkę więcej nie możemy się sobą nacieszyć... jak to się dzieje często to mamy tego dosyć. Nie chce żeby w przyszłości seks nam się znudzil. Lubimy eksperymentować, poznawać wszystko co nowe. Wiem, że to ten jeden jedyny .
Proszę o pomoc ! co mam zrobić, żeby nie myśleć tylko o seksie? żeby nasze życie nie kręciło się tylko wokół jednego! by nie każde spotkanie kończyło się łóżkiem