Witam wszystkie kobiety. Jestem tu nowy. Do rzeczy, mam lekko ponad 30 lat, stałą pracę, sam ogarniam mieszkanie, na niejeden temat można ze mną porozmawiać, niejedną książkę w życiu przeczytałem, jestem pełen empatii i takiej życiowej mądrości można powiedzieć. Z pewnego doświadczenia wiem też, że podobam się kobietom (nie piszę tego żeby się podbudować czy coś, wywyższać czy cokolwiek, nie mam też zbyt wysokiego mniemania o sobie). W czym tkwi problem? Jestem facetem po pewnych przejściach, które pozostawiły wiele syfu w mojej głowie i psychice. Jestem świadomy swoich problemów i od jakiegoś już czasu chodzę do psychologa, którego zaproponował mi lekarz psychiatra. Niedługo zamierzam rozpocząć psychoterapię, która prawdopodobnie będzie kilkuletnia. Moje pytanie kieruję do kobiet dojrzałych, które to i owo w życiu przeżyły, dla których wizyta u psychologa czy psychiatry nie kojarzy się z wariatem latającym z nożem po ulicach (dziewczynom z gimnazjum dziękuję za rady!) Czy taki facet z punktu widzenia swoich doświadczeń i tego, że chce poprawić swoje życie i że jest świadom swoich problemów jest dla was atrakcyjny? Czy skreślacie go na starcie? Wyobraźcie sobie, spotykacie się, rozmawiacie, wszystko jest ok przez jakiś czas po czym słyszycie: "Wiesz co? Chciałbym ci coś powiedzieć! Bardzo mi się podobasz, uwielbiam z tobą przebywać i czuję, że nadajemy na tych samych falach ale jest coś o czym powinnaś wiedzieć. Jestem na życiowym zakręcie. W moim życiu były pewne sprawy, które mnie zniszczyły. Jestem facetem z problemami, ale jestem tego świadom i chcę to zmienić i naprawić. Od jakiegoś czasu chodzę do psychologa i niedługo zaczynam psychoterapię" Jakbyście zareagowały? Pytam szczerze! Świadomość tego powoduje u mnie strach przed odrzuceniem i hermetyczne zamknięcie a właśnie poluję na pewną kobietę. Za każdym razem gdy ją widzę (a widzę ją prawie codziennie z racji tej samej drogi do pracy) pragnę się do niej odezwać, powiedzieć, że już od dłuższego czasu zwracam na nią uwagę i że chciałbym ją poznać, zaprosić na kawę, herbatę, piwo. Powiedzieć, że mógłbym wstać rano i mogłoby się okazać, że już jej nie ma, że zmieniła pracę, że już nie jeździ tym samym tramwajem i wtedy bardzo bym tego żałował, że chociaż się nie poznaliśmy. Może jest zajęta, kto wie! Jednak tyle razy spotkaliśmy się wzrokiem i tyle razy się do mnie uśmiechnęła co zresztą było urzekające, że może jest wolna i czeka, a ja dzień w dzień biję się z myślami czy podejść czy odpuścić bo jestem gościem z problemami. Co wy na to? Szczerze! Dzięki z góry.
Maciek, nie wiem jakiego kalibru są Twoje problemy do przerobienia aby ocenić. Z pewnością reakcja zależy też od pojemności emocjonalnej drugiej osoby. Czy przyjmie to, czy wcześniej miała takie doświadczenia, jak na nią wpłynęły? Poza tym tego nie mówi się od razu tylko po zbadaniu trochę gruntu czy ona może to przyjąć, czy jest do tego odpowiednią osobą.
Po pierwsze - od razu nie musisz komunikowac,ze masz problemy i chodzisz do psychologa.
Jak juz poznasz te kobiete,to nie musisz mowic calej prawdy - troche zminimalizuj problem, tylko na poczatku.
Terapia to nic zlego, nie powinna odstraszac kobiet.Gorzej jest, jak ktos potrzebuje terapii, ale przed soba i calym swiatem udaje , ze wszystko jest ok i nic z tym nie robi.
Spokojnie. Poznając kobietę nie musisz przedstawiać jej historii swojego życia, wszelkich problemów, historii choroby i informacji o terapii. Nikt tak naprawdę na samym początku jakiejkolwiek znajomości nie informuje o wszystkim, a zwłaszcza o swoich problemach i bolesnej przeszłości. Na to przyjdzie czas, wraz z rozwijająca się znajomością, zaangażowaniem i stopniowo budowanym zaufaniem. Jeżeli będziesz chciał się zbudować związek, wtedy szczerość będzie niezbędna, ale pozwól najpierw sobie poznać kobietę, zobaczyć czy warta jest takich zwierzeń. Następnie pozwól jej poznać siebie, tak aby mogła dokonać racjonalnej, niepochopnej decyzji.
Zgadzam się z wami, że od razu się tego nie mówi. Jednak gdzieś to z tyłu głowy będzie siedzieć i prędzej czy później, żeby być szczerym trzeba będzie to wyjawić. Problem w głównej mierze polega na tym, że w obecnych czasach pokutuje przekonanie, iż pójście do psychiatry czy też psychologa jest czymś wstydliwym. Niestety, życie nie jest łatwe, lekkie i przyjemne a psychika ludzka jest niezbadana. Kiedy boli cię ząb to gdzie idziesz? Do dentysty! To samo z duszą i głową! Byłem kiedyś zdrowym człowiekiem i w życiu bym nie przypuszczał że dopadnie mnie coś takiego, ale się nie poddaję. Rozumiem już ludzi, którzy z racji swoich problemów są spychani na margines społeczny, stygmatyzowani tylko i wyłącznie dlatego że się leczą. Bo przecież skoro poszedł do psychiatry to pewnie wariat! Otóż nie! Według mnie sama świadomość tego, że ma się problem i chcę się go przezwyciężyć jest połową sukcesu! Bo kto tak na prawdę jest normalny dzisiaj? Alkoholik, który bije żonę i na boku ma inną i udaje że wszystko jest ok? Nałogowy hazardzista, który ukradkiem roztrwania pieniądze nie dbając o zapewnienie bytu dla rodziny? A może najnormalniejszy z nich wszystkich jest właśnie ten, który widzi i dostrzega problem i chce go naprawić, chce być zdrowy żeby kochana osoba mogła się czuć przy nim bezpiecznie i pewnie?! W głównej mierze akceptacja czegoś takiego przez drugą osobę jest pewną formą dojrzałości wewnętrznej! Najgorsza dla mnie jest ta blokada wewnętrzna i wątpliwości, które powodują że język mi grzęźnie w gardle gdy chcę do niej zagadać. A czasami sobie myślę: "A co ci szkodzi?! Spróbuj! Zobacz co z tego będzie? Przyjdzie taki moment kiedy będziesz musiał powiedzieć to powiesz. Jeśli to zaakceptuje będziesz wiedział że to odpowiednia osoba, która cię rozumie. Jeśli nie - trudno, widać nic by z tego nie było (choć świadomość, że to przez twoje problemy nie będzie ci dawała spokoju). To ciężki temat, ale z tego co czytałem to masa Polaków się leczy i gabinety pękają w szwach (sam dzisiaj taki widok widziałem). Nie jesteśmy dziećmi, trzeba wziąć się z życiem za bary. Póki walczysz jesteś wygranym!
Niestety nikt za Ciebie do niej nie zagada. Musisz się przemóc i spróbować, bo tu przynajmniej szanse masz 50 : 50. W przypadku gdy stchórzysz wynik będzie pewny: 100 % niepowodzenia.
Co do tego, jak przedstawić swój problem na dalszym etapie znajomości, to myślę, że to co właśnie napisałeś może stanowić dobry wstęp. Jeżeli w przyszłości będziesz chciał wyjawić prawdę o swoich problemach, pamiętaj, że opisanie swojej sytuacji jest też opcją.
Niestety nikt za Ciebie do niej nie zagada. Musisz się przemóc i spróbować, bo tu przynajmniej szanse masz 50 : 50. W przypadku gdy stchórzysz wynik będzie pewny: 100 % niepowodzenia.
Co do tego, jak przedstawić swój problem na dalszym etapie znajomości, to myślę, że to co właśnie napisałeś może stanowić dobry wstęp. Jeżeli w przyszłości będziesz chciał wyjawić prawdę o swoich problemach, pamiętaj, że opisanie swojej sytuacji jest też opcją.
Ciekawe podejście. Rzeczywiście masz rację!
Tak, Maćku, większość dojrzałych kobiet zdaje sobie sprawę, że podjęcie leczenia jest zdecydowanie lepszą opcją niż udawanie, ze problemu nie ma. Ale wszystko załatwia zestawienie Twoich problemów z doświadczeneim danej kobiety. Jeśli kobieta wychowała sie w rodzinie alkoholików i oświecisz ją, że należysz do AA to ona prawdopodobnie zwieje i będzie miała w nosie, że "lepszy trzeźwy alkoholik niż pijący". Z kolei, jeśli ta sama kobieta lubi seks i nigdy nie miała do czynienia z seksoholikiem - gdybyś jej wyjawił taką rewelację to pewnie byłaby bardziej zaintrygowana niż przestraszona.
Jedno jest pewne - nie możesz unikać kontaktów z kobietami przez swój kompleks (bo ta terapia najwyraźniej jest Twoim kompleksem). Wprawdzie nieco obniżyłabym Twoje szanse w optymistycznej statystyce Klio ( ), ale:
1. jeśli się odważysz do niej zagadać to scenariusze mogą być najróżniejsze - włącznie z tym najbardziej przez Ciebie pożądanym
2. jeśli do niej nie zagadasz scenariusz może być tylko jeden - NA PEWNO do niczego między wami nie dojdzie
Więc działaj, zamiast rozmyślać w nieskończoność. Tym bardziej, że swój sposób postępowania (i podania kontrowersyjnej informacji) musisz dostosować do KONKRETNEJ kobiety - nie ma więc sensu snucie teoretycznych rozważań o tym jak, kiedy i w jaki sposób jej powiesz. Tym bardziej bez sensu są rozważania o jej ewentualnej reakcji - nie znasz dziewczyny, jak możesz więc przewidzieć jej reakcję?
Zawsze wiedziałem, że słowianki nie dość, że piękne to jeszcze mądre! Mądrze prawicie waćpanny!
Na pewno nie mów jej tego na pierwszym spotkaniu
A jak chodzi o to, jakbym ja zareagowała osobiście, to zależy, jakiego kalibru są Twoje problemy i czy są kompatybilne z moimi. Zresztą, moim zdaniem, jak jest chemia, tzn. że najprawdopodobniej coś jest na rzeczy.
Zagadałem. Zajęta. Dziwne, biorąc pod uwagę to co pisałem: " Jednak tyle razy spotkaliśmy się wzrokiem i tyle razy się do mnie uśmiechnęła co zresztą było urzekające". Kolejna porażka na koncie.
12 2016-03-19 14:50:03 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-03-19 14:51:23)
Vinnga dobrze gada! Gdyby mi jakiś facet powiedział, że ma problemy z alkoholem, to żeby nawet nie pił 10 lat to wzbudzi we mnie niepokój i prawdopodobnie mu podziękuję za bliższą znajomość. Podobnie z depresja. Natomiast wiele innych problemów psychicznych nie robi na mnie większego wrażenia.
Edit: Każda taka porażka to kolejny krok do przodu
Macku, przynajmniej wiesz i nie uganiasz się jak cma za ogniem
Mnie by Twoje leczenie nie zrazilo (no chyba, że AA, ale musisz mi wybaczyć to, sama jestem DDA ), co więcej lubię ludzi, którzy problemy biorą za rogi.
Problem w tym, że chciałem jej jeszcze coś powiedzieć tylko wątpię żeby to był dobry pomysł, choć pewnie jak Maćkowi odbije i postanowi jak zwykle postawić na swoim to to zrobi bez względu na konsekwencje
Maćku wszystko zależy od tego jaki jesteś wartościowym człowiekiem i nie chodzi tu pieniądze ale o wartość charakteru i życiowych mądrości.
Sama chodziłam i chodzę na psychoterapię więc wiem, że łatwiej jest wtedy dotrzeć do siebie mimo, że klimat jest cieżki.
Spotykając kobietę nie mówi tego od razu to z czasame będzie temat do przegadania. Uważam, że będzie to działać dwojako.
Tzn możesz przyciągnąć tzw kobiety pomagaczki, które przeszły w życiu wiele i chcą ratować ludzi. Toksyczny układ.
Jeżeli ktos pozna Ciebie jako fajnego uporządkowanego i wartościowego faceta i pokocha cię za to jaki jesteś nic nie będzie stało na przeszkodzie czy chodzisz na terapie czy nie.
Mnie się to nie kojarzy z czubkiem raczej z kimś kto chce uporządkować swoje życie emocjonalne i ma sporą odwagę.
Powodzenia.